poniedziałek, 30 kwietnia 2018

Relacje koleżeńskie.

46. Skrzypcami Stradivariusa.

Moja ręka wciąż znajdowała się na jej cipce. Palec środkowy był ugięty i spoczywał wewnątrz szparki. Czułem na nim ciasny solidny uścisk. Gęsty, ciepły śluz otaczał go ze wszystkich stron. Wykonałem kilka podłużnych ruchów, a później poprzecznych. Następnie zacząłem zataczać niewielkie kółeczka w lewo i w prawo.
Bez przerwy czułem pulsujące zaciskanie mięśni, a do moich uszu dobiegały ciche odgłosy mlaskania. Powietrze wypełnił intensywny, słodko-kwaśny zapach.
Wyprostowałem palec i wysunąłem go na zewnątrz. Zaraz później ponownie go zgiąłem i jeszcze raz zanurzyłem. Jej biodra cały czas unosiły się i opadały, a pośladki zaciskały w kilkusekundowych odstępach. Nerwowo rzucała głową na boki, jej oddech był ciężki, a z gardła wydobywały się odgłosy rozkoszy.
-Och Boże, Boże, Andrzej!
Na zewnątrz niezmiennie szalała burza. Silny deszcz strugami uderzał o szyby. Co chwilę rozlegał się suchy, głośny trzask.
Uniosłem swój nadgarstek kilka centymetrów nad powierzchnię jej skóry i przesunąłem nieco do siebie. Poruszyłem palcem, tym samym, który znajdował się wewnątrz norki. Był jeszcze mokry, połyskujący od soków. Zgiąłem go w połowie i dotknąłem łechtaczki.
W tym samym momencie nastąpiło krótkie i gwałtowne szarpnięcie całym jej ciałem, a po chwili powolne stopniowe rozluźnienie wszystkich partii mięśni.
Pod opuszkiem wyraźnie czułem twardą, dużą i sterczącą wisienkę. Odruchowo spojrzałem na jej twarz. Jej powieki do połowy były przymknięte i drżały. Policzki pokryły się intensywnym rumieńcem, a na wpół otwarte usta, z sykiem wypuszczały powietrze.
To był początek koncertu. Jej pizdeczka była doskonałym instrumentem, skrzypcami Stradivariusa, a moje dłonie, dłońmi wirtuoza, którymi zamierzałem wydobyć najczystsze tony. Właśnie nastąpiła krótka chwila ciszy przed rozpoczęciem pierwszego akordu.
Uniosłem palec do góry, najwyżej jak tylko się dało. Pozostałe zostawiłem solidnie podparte po bokach. Rozchylały jej  szparkę w dwie strony. Między nimi ukazało się pomarszczone, obficie pokryte nektarem, wnętrze.
Wrzuciłem jeszcze jedno spojrzenie na jej twarz. Szerzej otworzyła oczy, uniosła głowę i obserwowała.
Po sekundzie wykonałem pierwsze, solidne uderzenie. Gwałtownie uniosłem palec do góry, aby dać dźwiękowi wybrzmieć. W tym samym czasie nastąpiło jednoczesne, ostre, jak brzytwa, szarpnięcie jej torsu. Brzmienie z jej ust było automatyczne, niekontrolowane i przypominało gwałtowne zamknięcie drzwi. W mojej głowie, natychmiast, pojawiła się niepewność. Czy aby nie za mocno?
Nie mogłem przerwać, koncert przecież musiał trwać. Musiałem rozwinąć tą wspaniałą symfonię. Odrzuciłem więc wątpliwości i skupiłem się na swoim zdjęciu.
Powtórnie uniosłem palec do góry, poprawiłem te pod spodem tak, aby dokładniej rozwierały muszelkę. Jeszcze raz nastąpiła bardzo krótka chwila bezczynności, a później kolejne uderzenie.
Była bardziej przygotowana, szarpnęła swoim ciałem odrobinę łagodniej, niż wcześniej.
Zrozumiałem, że powinienem dać jej kilka sekund na złapanie normalnego oddechu. Uniosłem swoją dłoń do góry. Zachowywałem się tak jak gitarzysta chcący inaczej chwycić gryf.
Nie czekając na to, co stanie się dalej, błyskawicznie rozluźniła całą swoją postać. Jej piersi szybko unosiły się i opadały. Sutki stały się jeszcze grubsze, bardziej chropowate i ciemniejsze. Dumnie sterczały do góry.
Może to głupio zabrzmi, ale postanowiłem uciąć z nią krótką, miłą pogawędkę. Dlaczego by nie? Miałem na to wielką ochotę. To, także, był element tej gry.
Po raz kolejny, spojrzałem na jej twarz.  w napięciu i z niedowierzaniem pokręciła głową.
-Co się stało? - spytałem.
-Nic, - odpowiedziała.
-Jesteś bardzo podniecona.
Milczała.
-Kiedy robiłaś to po raz ostatni?
Nie odzywała się.
-Dawno?
-Nie. Nie o to chodzi.
-Hm… nie tak?
Pokiwała głową.
-Nie w ten sposób, - westchnęła.
-Mówiłaś, że masz udane pożycie seksualne z… mężem.
Dyszała.
-Bo mam, - wyjaśniła.
-Więc, dlaczego teraz tak reagujesz?
Jej głos był miękki, ledwie słyszalny.
-Dzieciak jesteś.
-Nie rozumiem.
-No właśnie.


Anime milf

niedziela, 29 kwietnia 2018

Relacje koleżeńskie.

45. Naturalny zarost.

Przesuwałem palce raz w lewo raz w prawo. Czułem chropowate występy jej broszki.
-To naturalny zarost, czy sama go tak wydepilowałaś? - spytałem.
Teraz w jej oczach zobaczyłem prawdziwy żar.
-Naturalny, - odpowiedziała po chwili.
-Piękny. Bardzo mi się podoba.
-Pobaw się nim, - poprosiła.
Zacząłem wykonywać niewielkie kółeczka swoją dłonią, nieco mocniej dociskając palce.
Nagle Ania szarpnęła się w krótkim, ale gwałtownym skurczu.
-Oh! - westchnęła.
Zaskoczony jej reakcją, spytałem:
-Wszystko w porządku?
Na jej policzkach ujrzałem cudowne rumieńce.
-Uhu… - odpowiedziała.
Wiedziałem, że to tylko podniecenie, ale zadałem kolejne pytanie.
-Czy coś się stało? Zamruczała jak kotka.
-Mmmmm… nie.
Bez żadnych problemów dałem się wciągnąć w tą grę.
-Coś robię nie tak? - spytałem po raz kolejny.
-Nie, nie… rób tak dalej.
Zatrzymałem w pół drogi drugą dłoń. Jej majtki znalazły się na dolnej krawędzi psitki. Były zrolowane i rozciągnięte, jak gumka recepturka na obfitych udach.
W tym samym momencie dotarł do mnie zapach i jej kobiecości, a moje podniecenie sięgnęło zenitu.
-Hmmm… - mruknąłem.
Spojrzała na mnie ze znakiem zapytania w oczach.
-Co?
-Masz cudowną pupcię, serduszko.
Lekko zmarszczyła brwi.
-Przestań, jest wielka jak stodoła.
Uśmiechnąłem się.
-Oh nie! Bardzo mi się podoba.
-Naprawdę? - spytała.
-Hm… mam ochotę wycałować ją raz przy razie.
Kiedy to usłyszała, zadrżała, ale odpowiedziała żartem.
-Oh, stary zbereźnik ciebie.
Cudownie było się z nią przekomarzać.
-Wiem, ale nic na to nie poradzę, - odpowiedziałem z satysfakcją.
Spojrzała na mnie za aprobatą.
-No dobrze, jak chcesz to całuj.
Mogłem to zrobić, ale zamiast tego  położyłem dłoń na wzgórku. Spoczywała na nim palcami w kierunku stóp, całkowicie go zakrywając.
Moja partnerka drżała jak osikowy listek. Pod wszystkimi palcami czułem słodkie płatki jej różyczki. Były niesłychanie delikatne, wilgotne i gorące.
W pewnym momencie, jeden z moich palców, pod własnym ciężarem, zsunął się do środka jej jaskini. Reakcja mojej pani była błyskawiczna. Jej drobne, kruche ciało, szarpnęło się nagle, jakby oblane wrzątkiem. Bardzo mi się to podobało. Nieoczekiwanie wybuchłem serdecznym lecz ciepłym śmiechem.
-Co się stało? - zapytałem jakbym nie wiedział o co chodzi.
-Ooooh! - westchnęła głęboko.
-Dobrze ci? - spytałem po raz kolejny.
Pokiwała głową.
-Spokojnie, to dopiero początek, - powiedziałem, czując, że mam całkowitą kontrolę nad jej ciałem.
-Draniu jeden! - wyrzuciła z westchnieniem.
-Co znowu?
-Ty dobrze wiesz!
Jej mięśnie napięte były do granic wytrzymałości. Co chwilę podskakiwała na łóżku jak świeża galareta.
-Hm… przecież nic nie robię, - wciąż bawiłem się w nic niewiedzącego.
Zdaje się, że była już na granicy orgazmu.
-Aha, tak ci się tylko wydaje, erotomanie jeden!
Coraz bardziej bawiło mnie jej podniecenie. Trudno było mi powstrzymać się od śmiechu.
-Rozluźnij się, może będzie trochę łatwiej, - drażniłem się z nią.
Barwa jej głosu była coraz wyższa.
-Patrzcie, filozof się znalazł! - zripostowała, próbując wygrać tą potyczkę słowną.
Bardzo mi się podobała. Odrzuciłem ją ciepłym, serdecznym spojrzeniem. Każde jej słowo pobudzało mnie do jeszcze jednej, ciętej odpowiedzi.
-Aniu?
-Co?
-Reagujesz jak dziewczynka z podstawówki.
Teraz była już naprawdę wkurzona.
-Ta… zobaczymy jak ja przejmuję inicjatywę!
-No, przecież nic się nie dzieje, - próbowałem ją “niby” uspokoić.
-Ta… akurat, - westchnęła ciężko
Pokręciłem głową.
-To tylko delikatne pieszczoty.
Zmarszczyła brwi. Dobrze wiedziała, że będę męczył ją dalej, nie miała pojęcia, ile to jeszcze będzie trwało.
-Przestań się mądrzyć i wyjmij swojego banana! - wycedziła w końcu przez zęby.
Jeszcze raz  poruszyłem z dezaprobatą głową.
-Co? - spytała poirytowana.
-O nie, nie… - cmoknąłem kilka razy.
-No co?!
-Nieładnie.
Patrzyła na mnie zaskoczona. Wciąż udawałem niezadowolenie.
-Co z tobą, dziewczyno?!
Zbiłem ją nieco stropu. Nie wiedziała o co chodzi.
-Chciałabyś tak szybko zakończyć tą zabawę?
Znów westchnęła ciężko.
-Proszę, - odezwała się cicho.
Jak gdyby nigdy nic, udawałem, że nie wiem o co chodzi.
-Słucham?
Miała już dość.
-Przestań.
-Nie rozumiem.
O mało nie wybuchła.
-Oh, przestań mnie męczyć i wsadź mi go!
Cmoknąłem kolejne dwa razy, dając jej do zrozumienia, że jestem niezadowolony.
-No, no, proszę, proszę… i to mówi, ponoć szczęśliwa, mężatka.

Sexy Ecchi Girls Anime Gallery 570



sobota, 28 kwietnia 2018

Relacje koleżeńskie.

44. W samych majtkach.


Pociągnąłem jej spodnie do dołu. Nie stawiała oporu. Uśmiechnęła się do mnie tylko i delikatnie uniosła biodra do góry. Teraz ta czynność stała się dużo łatwiejsza. Czarny materiał zsunął się bez problemu.
Po kilkunastu sekundach Ania była już tylko w samych majtkach. Przez cienki materiał prześwitywał gęsty, kędzierzawy zarost broszki. Byłem bardzo zadowolony z siebie.
Ułożyłem ubranie na szafce obok łóżka. Patrzyła na mnie niecierpliwie. Wydawało mi się, że chce mi powiedzieć, żebym się pospieszył.
Poczułem się jeszcze bardziej pewny. Miałem wrażenie, że jestem panem sytuacji.
Po chwili pochyliłem się znowu. Ostrożnie włożyłem palce za górną krawędź fig. Jej skóra była ciepła i miękka. Miałem ochotę ściągnąć je jednym ruchem, ale nie zrobiłem tego. Chciałem, jeszcze bardziej, podnieść temperaturę zbliżenia.
Na chwilę odwróciłem wzrok od jej wzgórka i uważnie spojrzałem na twarz. Odpowiedziała takim samym spojrzeniem. Milczeliśmy. Przez chwilę, niczym rewolwerowcy na Dzikim Zachodzie, mierzyliśmy się wzrokiem.
W tym samym czasie, przesuwałem cienki, koronkowy materiał powoli w kierunku jej ud. Było to cudownym doświadczeniem. Dotyk jej delikatnego, gorącego ciała podział na mnie piorunująco. Jeszcze bardziej się podnieciłem. Mój penis zrobił się jeszcze większy i jeszcze bardziej twardy.
W pewnym momencie, spod delikatnej koronki, wyłonił się malutki fragment czarnego zarostu jej cipeczki.
Reakcja mojej partnerki była dość gwałtowna. Najpierw uchyliła usta, później zacisnęła uda. Jej oddech stał się szybszy, dół brzucha, co chwilę, szarpał się w nerwowych skurczach.
To wszystko było urocze. Nawet słowa, które miałem zamiar wypowiedzieć, podniecały mnie niesamowicie.
-Aniu?
-Tak?
-Jesteś moja, rozumiesz, całkowicie moja.
-Och Andrzej! - westchnęła.
-Nie wiem, co ty na to ale, chcę się tobą bawić.
W jej policzkach znów pojawiły się te śliczne dołeczki.
-Baw się.
-Chcę cię dotykać.
Wyglądała jeszcze ładniej.
-Dotykaj.
-Chcę cię pieścić.
Zrobiłaby wszystko, o cokolwiek bym poprosił.
-Pieść mnie.
-Chcę rozgrzać cię do czerwoności.
-Nie musisz.
Dygotała jak galareta. Opuszkami palców dotykałem kędzierzawej kępki na niewielkim wzgórku. Trudno było mi uwierzyć, że to działo się naprawdę. To muskanie było bardzo przyjemne i podniecające. Reagowała na moje pieszczoty z wyraźnym zadowoleniem. Kąciki jej ust uniosły się do góry. Oczy zrobiły się szkliste i błyszczące.
Po chwili nabrała powietrza w płuca i zatrzymała je. Wiedziałem, że mogę posunąć się dużo dalej. Przesunąłem majtki jeszcze niżej. Kolejny fragment zarostu wydostał się spod białego materiału.
Napięła całe swoje ciało i drżała w oczekiwaniu. Pomimo tego, co zobaczyłem, postanowiłem, że nie będę się spieszył. Czułem, jak penis w moich spodniach domaga się uwolnienia. Coraz bardziej napierał na materiał, nie dając mi spokoju.
Gładziłem jej wzgórek samymi palcami. Po kilku chwilach jej reakcja nieco się zmieniła. Wreszcie wypuściła powietrze z płuc. Później wprawiła w falisty ruch swoje biodra tak, jakbyśmy się już kochali. Następnie zacisnęła mięśnie podbrzusza, pośladków i cipeczki, domagając się głębokiej, porządnej penetracji. Już samo obserwowanie tego wszystkiego, było niesłychanie silnym przeżyciem.
Zdecydowałem, że zrobię kolejny krok. Przesunąłem krawędź majtek jeszcze dalej. Teraz jej cipka była już całkowicie odsłonięta. Pozostało mi tylko patrzeć i cieszyć się tym widokiem.
Widziałem jej złączone uda. Widziałem, jak ze środka ściśniętej norki, wysuwają się pomarszczone, sklejone ze sobą, płatki. Gęsty zarost kończył się już w pewnej odległości od nich krawędzi. Byłem zachwycony tym widokiem.
-Masz ładną muszelkę, - powiedziałem uśmiechając się.
-Podoba ci się? - odpowiedziała z takim samym uśmiechem.
-Mmmm… smakowita.
-Tak mówisz?
-Mmmmm… mam na nią wielką ochotę i za chwilę się nią zajmę.
Uśmiechnęła się jeszcze bardziej ciepło.
-Bardzo proszę, nie krępuj się, - powiedziała cicho.


Ariana Marie • Teens Like It Big More gifs here.

piątek, 27 kwietnia 2018

Relacje koleżeńskie.

43. Cały czas klęczę.

Znów chwyciła mnie za szyję, przyciągnęła mocno do siebie i pocałowała. Tym razem bardzo gorąco i głęboko. Połową ciała leżałem na niej, swoim ciężarem ugniatałem jej małe piersi, jednak, moje nogi, wciąż, znajdowały się na podłodze. Nawet nie zdawałem sobie sprawy z tego, że cały czas klęczę obok łóżka.
-Aniu… - westchnąłem cicho.
-Tak? - zapytała.
-Chcę cię, tak bardzo cię pragnę, - dokończyłem, czując, że moje serce pracuje na najwyższych obrotach.
Skończyliśmy pocałunek. Spojrzałem jej w oczy. Po chwili, jeszcze raz, się pochyliłem. Teraz nieco niżej, tuż nad jej zgrabnymi cycuszkami. Zbliżyłem usta do sutka, który znajdował się bliżej mnie. Dotknąłem go, lecz nie chwyciłem. Ledwie musnąłem. Mimo to, dokładnie poczułem, jego szorstką, porowatą strukturę, twardość i miłe ciepło.
Bawiłem się nim z zamkniętymi ustami. Delektowałem się tymi, niezwykłymi doznaniami. Powoli przesuwałem swoją twarz raz w jedną, raz w drugą stronę. Miałem wrażenie, że jest to bardziej podniecające dla mnie, niż dla niej.
Słyszałem jej szybki, coraz bardziej podniecony, oddech. Czułem intensywny, podniecający zapach skóry.
Uchyliłem wargi i zbliżyłem się jeszcze o dwa centymetry, tak, że sutek znalazł się między nimi. Teraz, powoli, je zamknąłem, zaciskając elastycznie wokół jego owalnej powierzchni.
Wiedziałem, że jestem na właściwej drodze do jej orgazmu. Westchnęła po raz kolejny, naprężyła tułów, a po chwili całkowicie go rozluźniła.
Dumny z siebie i zadowolony z obrotu sprawy, trzymałem tak przez chwilę jej grubą i sztywną antenkę. Kiedy stwierdziłem, że nastąpił już odpowiedni moment, zacząłem ssać. Podczas tej zabawy, zdążyłem już całkowicie zwilżyć ją swoją śliną. Oczywiście, w przerwach, co kilkanaście sekund, drażniłem wierzchołek swoim językiem.
W końcu przerwałem i uniosłem głowę. Po raz kolejny spojrzałem w jej śliczne, ciemne oczy. Były jeszcze bardziej podniecone, niż przedtem.
Pochyliłem się ponownie, aby wrócić do przerwanego zajęcia. Ssałem, delikatnie zagryzałem zębami. Wzdychała i pojękiwała co chwilę. Była gotowa do pełnego zbliżenia.
W końcu usiadła i pochyliła się w moją stronę. Uśmiechnęła się tak gorąco, że aż poczułem to w środku. Drżącymi dłońmi, jak mała dziewczynka, ściągnęła z moich ramion rozpiętą koszulę. Odpowiednimi ruchami ciała, starałem się jej to, jak najbardziej, ułatwić.
Byłem już do połowy nagi. Niby nie było w tym nic takiego niezwykłego. Już wielokrotnie widziała mnie w tym stanie. Jednak teraz odbieraliśmy to, jakoś inaczej.
Przez krótką chwilę, która zdawała się trwać całą wieczność, czule patrzyliśmy sobie w oczy. Następnie odwdzięczyłem się dokładnie tym samym. Zdjąłem z jej drobnych ramion niebieską, roboczą koszulę.
Wszystko było jakimś cudownym, przepięknym przedstawieniem, które wspólnie bardzo głęboko przeżywaliśmy. Znów na siebie patrzyliśmy. Każde z nas czekało na ruch tej drugiej osoby.
W końcu, szalenie spragnieni, wpadliśmy w swoje ramiona. Przytulaliśmy się, tak normalnie, ale jednak była w tym jakaś dzikość. Czułem promieniujące od niej gorąco, czułem bicie jej serca, czułem pożądanie. Obydwoje byliśmy gotowi na kolejny krok.
Po jakimś czasie, z wielkim trudem, jak plaster z gładkiej powierzchni, odkleiłem się od jej ciała. Niemal czułem jak, jakaś niewidzialna siła, ciągnie mnie w drugą stronę.
Spojrzałem w jej oczy, uśmiechnąłem się i, delikatnie, popchnąłem na łóżko. Mierzyła mnie uważnym wzrokiem, ale nie protestowała.
Teraz skupiłem swoją uwagę na jej rozpiętym guziku od spodni. Przesunąłem dłonie w kierunku odsłoniętego brzucha. Zdawało się, że na wszystko czeka w napięciu.
Rozsunąłem połówki czarnego materiału, tak daleko, jak tylko się dało. Pod spodem były, jej białe, koronkowe majteczki, które tak bardzo chciałem, jeszcze raz, zobaczyć.






Gia Steel Teens Like It Big, Gia Gets Whatever Gia Wants BRAZZERS

czwartek, 26 kwietnia 2018

Relacje koleżeńskie.

42. Bez pośpiechu.

Uniosła przedramiona i zarzuciła je na moją szyję. Powoli zaczęła mnie przyciągać do siebie. Nie pozostawało mi nic innego, jak tylko, położyć się na jej ciele. W jednej chwili doświadczyłem głębokiej i, jednocześnie, subtelnej ekscytacji.
Po kilkunastu sekundach przerwaliśmy pocałunek, aby złapać oddech. Uniosłem się do wygodniejszej, nieco bardziej pionowej, pozycji.
Nie wypowiadając ani jednego słowa, wsłuchana w odgłosy burzy, bez pośpiechu, guzik po guziku, zaczęła rozpinać moją koszulę. Napięcie rosło, iskry między nami zdawały się strzelać. Byłem coraz bardziej podniecony, pragnąłem tylko jednego, jednak starałem się nad sobą panować.
W mojej głowie huczały jedne i, wciąż te same, myśli: “ jest moja, tak bardzo moja, tak blisko, tak bardzo blisko, to już teraz, za chwilę będziemy się kochać.” Obydwoje instynktownie czuliśmy, jaki powinien być rytm tej zabawy. Staraliśmy się niczego nie przyspieszać. Obserwowałem, że, wszystko, co się działo, także i jej, sprawiało olbrzymią przyjemność.
W krótkim czasie, koszula na moim torsie, była rozpięta od góry do dołu, a na swojej skórze, poczułem powiew świeżego, wilgotnego powietrza.
To była ona, Ania, moja koleżanka z pracy. Poznałem ją teraz, w zupełnie inny, sposób. Robiliśmy coś, co było, podwójnie, zakazane. Raz, że złamaliśmy regulamin, który wprawdzie, nigdzie tego wprost nie ujmował, ale wiadomo było, że takich rzeczy robić nie wolno. Dwa, że obydwoje byliśmy w stałych, długoletnich związkach, a to, co się działo, było, najnormalniejszą w świecie, zdradą. Niestety, już do tego doszło i, żadne z nas, nie chciało tego przerywać. Wiedziałem, że, jeśli mamy grzeszyć, to powinniśmy grzeszyć na dwieście procent, tak, aby niczego później nie żałować.
Spojrzała na mnie swoimi podnieconymi oczami, wyciągnęła dłonie i dotknęła mnie. Drżałem, jakby było mi bardzo zimno. Mój oddech stał się bardzo szybki i nerwowy. W tej chwili jeszcze trudniej było mi nad sobą panować. Zresztą, zastanawiałem się, czy, w ogóle, powinienem to robić. Co powinno się robić w takich sytuacjach?
Minuty mijały, a ja wciąż nie wierzyłem, że to wszystko jest prawdą. Miałem nieodparte wrażenie, że ta cała rzeczywistość rozgrywa się tuż obok mnie, a ja sam jestem tylko biernym obserwatorem wtłoczonym w swoje podniecone ciało.
Dotykała mnie bardzo ostrożnie samymi czubkami palców. W duchu błagałem, by zaczęła robić to bardziej intensywnie.
Jakby umiała czytać moje myśli. Po chwili jej pieszczoty stały się pewniejsze i bardziej zdecydowane. Gładziła moje ciało całą powierzchnią dłoni. Robiła to czule, delikatnie, a jednak na tyle mocno, że zaczęło mi wirować w głowie.
-Podobam ci się? - szepnęła.
-Tak, - odpowiedziałem.
-Podniecam cię? - odezwała się ponownie.
Z moich ust wyrwało się kolejne potwierdzenie.
-Tak.
-Bardzo?
-Bardzo.
-Chcesz mnie.
-Bardzo.
Przekroczyliśmy jeszcze jedną barierę, chyba już ostatnią. Teraz już nie musieliśmy niczego udawać, nie musieliśmy się bać. Byliśmy ze sobą, sam na sam, jak para najprawdziwszych kochanków.
Tak. Ukradliśmy życiu tą chwilę, wyrwaliśmy ją z jego łap kawałek, po kawałku. Braliśmy wszystko, co dało się wziąć. Obydwoje wiedzieliśmy, że tak powinno być, że nie powinniśmy nad niczym w tej chwili się zastanawiać, niczego nie odwoływać, niczego nie żałować. Wiedzieliśmy, że powinniśmy być, po prostu, sobą, całkowicie oddani sobie nawzajem. To było niebo i piekło w jednym, to był nasz wspólny, mały raj.


Lola Foxx in Teens Like It Big

środa, 25 kwietnia 2018

Relacje koleżeńskie.

41. Zawróciłaś mi w głowie.

Zapadła chwila ciszy, ale nie była niezręczna. Wydawało się, że była częścią tej gry, tak samo potrzebna, jak słowa, przed sekundą, przez nas, wypowiadane.
W końcu, odezwałem się cicho.
-Może dlatego, że masz w sobie to coś.
-Co?
-Nie wiem.
-No co?
-Coś.
-Coś?
-Zawróciłaś mi w głowie, dziewczyno.
Roześmiała się w głos.
-Ja tobie? - powiedziała w końcu.
-Tak.
-Myślałam, że jest na odwrót.
Rozłożyła mnie na łopatki tym swoim, z pozoru niewinnym, stwierdzeniem. Znów byłem skłonny do głębszych zwierzeń przed nią.
-Wiesz, kiedy cię po raz pierwszy zobaczyłem, od razu wiedziałem, że muszę to z tobą zrobić, - zacząłem z delikatnym uśmiechem na ustach.
Spojrzała na mnie. W jej oczach znów były te cudowne iskierki.
-Poważnie?
Przyglądałem się jej.
-Łajdaku ty, od początku kombinowałeś, że zaciągniesz mnie do łóżka?
Pokiwałam głową. Znów miałem wrażenie, że pokonałem jakąś niewidzialną barierę. Bardzo chciałem, ale nie byłem w stanie zapanować nad tym, co się działo. Szaleńczo chciałem się z nią kochać. Każdą komórką swojego ciała pragnąłem pieścić ją, dotykać, czuć bardzo blisko. Była taka niesamowita, a jednocześnie tak bardzo zwyczajna, jak dziewczyna z sąsiedztwa.
Rozmawiała ze mną, a jednocześnie bawiła się sama ze sobą. Wyglądało to tak, jakby pokazywała mi, jak się to robi. Wolną ręką ujęła swoje piersi i gniotła jak ciasto. Patrzyłem zachwycony i oczarowany.
To wszystko bardzo mnie podniecało i onieśmielało. Na moich oczach działy się małe cuda, cuda, których to ja byłem przyczyną. Nie mogłem pozwolić jej uciec. Musiałem wziąć tyle, ile będzie chciała mi dać, a nawet trochę więcej.
Powoli pochyliłem się. Zatrzymałem głowę tuż nad jej twarzą. Wciąż nie wierzyłem, że to wszystko rozgrywa się naprawdę.
Zorientowałem się, że nadal trzyma moją dłoń i pieści swój pępek moim palcem. Zdawało mi się, że, w tej chwili, jakby nieco bardziej, go do siebie dociska. Miałem wrażenie, że w napięciu czeka na to, co stanie się za moment.
Pochyliłem się jeszcze bardziej. Moja dłoń wciąż znajdowała się na jej piersi. Nagle, jakby za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, nasze usta spotkały się w delikatnym pocałunku. I moje i jej, były lekko uchylone tak, jakbyśmy obydwoje naraz chcieli coś powiedzieć.
W pewnym momencie, tknięty jakimś niespodziewanym impulsem, odsunąłem się nieco i spojrzałem jej w oczy.
-Zrób to jeszcze raz, - szepnęła.
-Chcesz? - odpowiedziałem równie cicho.
Zatrzepotała powiekami, jak aktorka we francuskim filmie o miłości. Pochyliłem się i, jeszcze raz, dotknąłem jej ust swoimi wargami. Były bardzo gorące, delikatnie drżały.
Spodobała mi się ta zabawa. Jeszcze raz się odsunąłem. Niezbyt daleko, na kilka centymetrów. Wysunęła język i zbliżyła je śliną.
-Kontynuuj, nie przerywaj, - Usłyszałem jej głos.
Zbliżyłem się po raz kolejny. Czułem jej oddech na swojej twarzy. Całowaliśmy się. Tym razem, kontakt był dłuższy i bardziej namiętny.
Przymknęła powieki. Zrobiłem to samo. Poczułem jej język między swoimi zębami. Delikatnie wsunął się do moich ust i poruszał we wszystkie strony, jakby czegoś szukał. Czułem go na podniebieniu, prawie w gardle. Nie wierzyłem, że w ten sposób można się całować. Nie pamiętam, czy kiedykolwiek wcześniej to tak robiłem.
Było to bardzo przyjemne, chociaż nieco dziwne, uczucie. Drżałem z podniecenia, moje serce łomotało, jak szalone.
Zachęcony zachowaniem mojej partnerki, wprawiłem w ruch swój własny język. Dotykaliśmy się tam, w środku. To było bardzo delikatne i subtelne, ale czułem to podwójnie mocno.
W końcu z lekkiego dotyku, nasze języczki, przeszły w intensywny taniec. Miałem wrażenie, że staliśmy się jednością.



“No, no, no, hon. If you go on a date you need to wear sexier panties. Sigh, I have lots to teach you.”

Ostatnie wakacje.

150. Widzę, że ci stoi jak rakieta. Upłynęła może minuta i jakby od niechcenia spojrzała nieco niżej. Bez skrępowania, wstydu czy zażenowani...