wtorek, 30 kwietnia 2024

Ostatnie wakacje.

149. A jednak jesteś fetyszystą.


Top ów był w poprzeczne, czarno-białe paski, a ona w tym bardzo skromnym stroju wydawała mi się całkowicie naga i piękna jak nigdy wcześniej. Miałem wrażenie, że czas się zatrzymał. Zdawało mi się, że nie idzie, lecz płynie w powietrzu. To wyglądało tak, jakby stąpała po chmurach.

Szła, jakby wkraczała na scenę, gdzie podziwiała ją kilkutysięczna widownia, wyrażając swój zachwyt wrzawą, oklaskami i zachwyconymi gwizdami. Rozejrzała się niepewnie po ścianach, regałach i meblach, uważnie lustrując każdy zakątek i szczegół, jakby chciała zarejestrować najwięcej, jak tylko się da. A ja, stojąc tuż przed drzwiami szafy, nagi, ze sterczącym penisem, ociekającym jeszcze moją spermą, obserwowałem ją, jakbym widział anioła zstępującego wprost z nieba.

Stojąc do mnie tyłem, niepewnie, trochę kokieteryjnie odgarnęła włosy z czoła i zlustrowała olbrzymie łóżko z ze zmierzwioną pościelą. Nie mogłem uwierzyć, że to się dzieje naprawdę. Nigdy wcześniej żadna dziewczyna nie wywarła na mnie tak dużego wrażenia. I nie mam na myśli, tylko wrażeń erotycznych, chociaż to one były głównym motorem napędowym mich emocji w tym momencie. Chodziło o całą gamę najróżniejszych doznań estetycznych. Po prostu byłem nią zachwycony. Nie dało się ukryć, że była piękna i umiała to w sposób bardzo precyzyjny i efektowny uwydatnić. Miałem wrażenie, ze znów się zakochałem, ale to było jakieś dziwne. 

Oszalałem na jej punkcie. Byłem w stanie zrobić wszystko, byleby tylko zatrzymać ją na dłużej. Chciałem wyjść z mojego ukrycia, rzucić się w jej ramiona, zacząć całować, pieścić i kochać się z nią do szaleństwa, ale sparaliżowany, niewymownym podnieceniem, a jednocześnie wstydem i skrępowaniem, nie ruszyłem się z miejsca. Byłem zły na siebie, że ogarnęła mnie taka niemoc. 

W tym wszystkim zaskoczyła mnie jeszcze jedna rzecz. Z początku wydawało mi się, że ona mnie nie widzi. Specjalnie się nie schowałem, byłem kompletnie nagi i stałem pod ścianą, a ona mnie nie spostrzegła. Jak to możliwe? Jednak później, kiedy odwróciła się, robiąc następne koło po pokoju, z serdecznym, ciepłym, witającym uśmiechem spojrzała wprost w moje oczy. 

Moje serce zamarło. Nie mogłem zaczerpnąć kolejnego oddechu. Była śliczna jak aniołek. 

-A jednak jesteś fetyszystą, - odezwała się do mnie, tak jakby w ogóle nie opuszczała tego pokoju, tak jakby kończyła przerwany przed chwilą wątek. 

Kiedy patrzyłem w te jej delikatnie uśmiechnięte usta i nieco zmrużone oczy, czułem się jak mały chłopczyk przyłapany na kradzieży cukierków, mimo to  nie chciałem nic zmieniać w tej magicznej chwili. Patrzyła na mnie nagiego, bezbronnego, zawstydzonego i być może oblanego rumieńcem i chciałem, by ta chwila trwała wiecznie.

-Że co, słucham? Ach, nie, ja tylko, no wiesz... Przepraszam, że tak... - próbowałem coś powiedzieć, ale z moich słów nie można było kompletnie nic wyczytać.

-Nie, nie, nie przejmuj się. Przyszłam tylko sprawdzić, czy wszystko u ciebie w porządku. Martwiłam się, że może będziesz potrzebował pomocy. Może ktoś się rzeczywiście do ciebie włamał.

Czekałem, aż spojrzy nieco niżej, aż zlustruje mojego sterczącego penisa pełnego pożądania, oblepionego w moim nasieniu, ale zdaje się, że to nie było konieczne. Chyba od samego początku wiedziała, co kryje się pięćdziesiąt centymetrów poniżej mojej klatki piersiowej. Zdawało się, że doskonale wie, co przed chwilą robiłem, a jednak nie napomknęła o tym ani słowem.



poniedziałek, 29 kwietnia 2024

Ostatnie wakacje.

148. Nie mogłem uwierzyć, że to ona.


Dopiero kiedy skończyłem, byłem w stanie dokładniej rozejrzeć się po reszcie pokoju. Tak jak przypuszczałem, to była istna skarbnica najróżniejszych zabawek i przedmiotów służących do osiągnięcia orgazmu na najróżniejsze sposoby. Po drugiej stronie pomieszczenia można było znaleźć akcesoria BDSM zarówno dla osób początkujących, jak i tych bardziej obeznanych z zabawą w dominację i uległość. 

Na szafkach i stolikach znajdowały się zestawy zawierające kneble i klipsy (podejrzewałem, że na sutki), pejcze oraz kajdanki i przepaski na oczy, ale również pojedyncze stroje, kajdanki do łóżka oraz pasy cnoty. Były tam także korki analne. (Wiedziałem, co to jest, bo czytałem o takich rzeczach w internecie). Znajdowały się tam też taśmy oraz linki do krępowania, no i oczywiście jajeczka wibrujące, dzięki którym można było urozmaicić swoje życie seksualne. 

Ten zadziwiający asortyment sprawiał, że było to idealne miejsce dla osób szukających czegoś, co mogło rozpalić ogień w sypialni. Dla par cieszących się w długim stażem małżeńskim lub takich, które chcą uzupełnić kolekcję intymnych gadżetów. 

Mój podziw i zachwyt rósł z minuty na minutę. Moje oczy biegały od jednej rzeczy do drugiej tak, jakbym chciał w jednej chwili ogarnąć świadomością wszystko, co tam się znajdowało. W końcu trafiłem na coś, co mogło naprawdę rozbudzić fantazję największego nawet lenia w tej dziedzinie. Mianowicie chodziło o miłosną huśtawkę erotyczną, która mogła sprawić, że wszystkie, nawet najbardziej odlotowe pozycje, o jakich można sobie tylko pomarzyć, można było zrealizować w już teraz. Potrzebna była tylko chętna partnerka. 

Mając coś takiego, życie erotyczne nie musiało być już niczym skrępowane, a doznania mogły być nie z tej ziemi. Huśtawka wykonana została z solidnego materiału, który gwarantował bezpieczeństwo użytkowania. Elementy służące do siedzenia, obite miękkim, przyjemnym pluszem, zapewniały najwyższy komfort, a porządne uchwyty i karabińczyki mocno trzymały, dlatego można było bez obaw zabawiać się i nie ograniczać swojej wyobraźni.

W pewnym momencie usłyszałem niepokojące odgłosy dobiegające z drugiego pomieszczenia. Wszystko wskazywało, że ktoś tam był i nie podejrzewając, że w domu jest ktoś jeszcze, poruszał się bez skrępowania, przestawiając przedmioty. W jednej chwili zdałem sobie sprawę, że przecież nie zamknąłem drzwi na taras i mógł być to ktokolwiek, na przykład złodziej. Jako że drzwi prowadzące przez szafę wciąż były otwarte szybko i miarę bezszelestnie wróciłem do sypialni cioci, a kiedy stanąłem pod ścianą, doznałem kolejnego szoku. 

To było niezwykłe, nie mogłem uwierzyć, że to ona. Przeszła tuż obok mnie i mnie nie zauważyła. Niedowierzanie było jeszcze większe niż to, którego doznałem po tym, co zobaczyłem w sekretnym pomieszczeniu za szafą. Oprócz niezwykłego zaskoczenia tym, że tutaj właśnie ją ujrzałem, doznałem niesamowitego olśnienia, tak jakbym zobaczył ducha zjawę, a nie żywą osobę. Zaskoczyło mnie to, jak była ubrana oraz to, jak pięknie w tym wyglądała. I może to nie było nic niezwykłego, a jednak w moich oczach jawiła się jako uosobienie piękna i ulotności.

Miała na sobie granatowe dżinsy, ciasno opinające jej zgrabny tyłeczek. Był naprawdę krągły i proporcjonalnie zbudowany. Reszta jej ubioru była jeszcze bardziej niezwykła, bowiem włożyła na siebie coś w rodzaju topu. Jednak był on tylko połową tego, co miał sobą reprezentować, bo zakrywał tylko przednią część jej ciała. Chociaż też niecałą. W sumie skrywały się pod nim tylko same piersi i wyglądał raczej jak niewielka chusteczka. Kończył się tuż nad pępkiem. Z tyłu zaś wiązany był troczkami szerokości tasiemki przeplatającymi jej plecy na krzyż oraz w poprzek i związany na środku w kokardkę. 


niedziela, 28 kwietnia 2024

Ostatnie wakacje.

147. Dokonałem kolejnej zbrodni.


Prawdziwa jazda bez trzymanki zaczęła się dopiero w chwili, kiedy zobaczyłem kolejną rzecz z bogatej kolekcji cioci. Tego się nie spodziewałem. Nie mogłem uwierzyć, że i to także tutaj się znajduje. No cóż, to była doskonale odwzorowana sztuczna pochwa. 

Nie wiem jakich słów użyć, żeby to opisać. To był duży, realistyczny masturbator z dwoma anatomicznymi tunelami rozkoszy, a mówiąc prościej, tyłek z cipką i dupką. 

Kiedy jeden z tych otworków delikatnie rozszerzyłem i wsunąłem tam dwa palce, stwierdziłem, że jest wypełniony stymulującymi prążkami i wypustkami. Po moich plecach przebiegł słodki dreszcz rozkoszy. 

“Boże, przecież to jest soczysta pochwa ze zgrabnymi wargami sromowymi i jędrną łechtaczką, a także bardzo ciasnym anusem. To wszystko ma mi zapewnić masturbację na najwyższym poziomie, pełną realistycznych doznań” - pomyślałem z przejęciem. 

Obok znajdował się też lubrykant na bazie wody. Wystarczyło tylko posmarować nim penisa i zanurzyć się w cipce lub odbycie, w zależności od nastroju. 

Nie mogłem opanować emocji. Czułem się jak Adam w raju. Nie byłem w stanie powstrzymać się, żeby nie spróbować tego zakazanego owocu i nim się spostrzegłem, mój podniecony do granic możliwości kutas już tam siedział. Musiałem go tam wepchnąć. Boże, cóż to była za rozkosz! 

Po przekręceniu gałki od razu poczułem jak ścianki masturbatora, oplatając fiuta, zapewniają mi niesamowity bukiet intensywnych doznań. Całym moim ciałem szarpnął przyjemny skurcz, zakręciło mi się w głowie i poczułem, że odpływam. W mojej głowie pojawiało się coraz więcej i nieskoordynowanych myśli. Nic nie rozumiałem, ale chciałem jeszcze więcej. 

Ten niezwykłe urządzenie doskonale imitowało prawdziwy seks. Dodatkowo wykonane zostało z materiału do złudzenia przypominającego ludzkie ciało. Po prostu bajka: masz wszystko, czego chcesz bez zbędnych komplikacji. Egzotyczny kolor brązowej skóry jeszcze bardziej rozpalał moją wyobraźnię. Jak nietrudno było się domyślić, już po chwili spuściłem się w jego środek. Byłem niesamowicie zadowolony. 

Dopiero po później zdałem sobie sprawę, że to, co zrobiłem, było głupie, ale nie mogłem się powstrzymać. Mimo wszystko nie żałowałem tego. To było tak totalnie oszałamiające, że popadłem w jakiś trans i nie mogłem się z niego wydostać. Nie zdawałem sobie sprawy, że używam cudzych rzeczy. Przecież w środku zostawiłem swoje nasienie. Im więcej o tym myślałem, tym bardziej byłem podniecony i pragnąłem tego jeszcze mocniej. Na dodatek to wcale jeszcze nie był koniec moich gorących przeżyć. 

Po chwili ujrzałem kobiecy tors ze wszystkim, co najbardziej interesuje podnieconego faceta. Stałem tak ze sterczącym fiutem jeszcze ociekającym spermą i patrzyłem z niedowierzaniem. Oprócz tego, że w tym czymś była cipka i anus, były też duże, jędrne cycki ze sztywnymi mocno wystającymi sutkami, które wyglądały jak prawdziwe. 

Zaczynałem żałować, że ulżyłem sobie na poprzednim urządzeniu, bo to wydawało się dużo lepsze, ale szybko stwierdziłem, że mój kutas wcale nie opadł i jeszcze ma ochotę. No cóż, dokonałem kolejnej zbrodni polegającej na naruszeniu tabu nietykalności cudzych intymnych rzeczy. Przyjemność była jeszcze większa niż poprzednio, a ja miałem wrażenie, że wygrałem nie jeden, nie dwa, lecz wszystkie możliwe losy na loterii. 

Choć na wytrysk musiałem popracować nieco dłużej, w końcu rozpłynąłem się w niesamowicie słodkiej rozkoszy. 




sobota, 27 kwietnia 2024

Ostatnie wakacje.

146. Głośny orgazm był gwarantowany.


Moje oczy błądziły, biegały od jednego eksponatu do drugiego. Nie mogłem się tym wszystkim nacieszyć. Czułem się jak mały chłopiec z wielkim sklepie z najlepszymi zabawkami. Dłonie mi drżały, a serce waliło coraz mocniej. Płonąłem ze wstydu, że oglądam coś, czego być może w ogóle nie powinienem widzieć, a jednocześnie doświadczałem nieznanego mi wręcz kosmicznego podniecenia. 

Później wziąłem go do ręki kolejną rzecz. Ten wibrator w porównaniu z innymi, nie był jakoś specjalnie duży, ale na oko i tak miał przynajmniej dwadzieścia jeden centymetrów i najprawdopodobniej sprawdzał się w łóżku lepiej niż niejeden prawdziwy penis. Doskonale odwzorowany kształt anatomiczny prawdziwego męskiego organu sprawiał, że mógłby z powodzeniem spisać się zarówno podczas zabaw solo, jak i w duecie, jak również trójkącie. Produkt ten był wykonany z silikonu idealnie imitującego ludzką skórę.

Kiedy go obracałem w dłoniach, dokładnie mu się przyglądając, czy tego chciałem, czy nie przed moimi oczami stanął obraz Amelii i Grace w tych kiczowatych sukieneczkach. Oczywiście były bez majtek, sukieneczki były wysoko zadarte, a ja wpychałem to urządzenie w sam środek jednej i drugiej cipki. Zastanawiałem się, jakież to mogą mieć zarosty te dziewczyny i czy w ogóle ja mają. No być może goliły swoje intymne miejsca. Teraz nie byłem w stanie tego ocenić, ale podniecało mnie to niezmiernie. 

Prawie w tej samej chwili moją uwagę przykuło jeszcze coś. Widać było, że ta fioletowa niezwykła innowacyjna zabawka erotyczna w kształcie litery "y" zaprojektowana jest dla maksymalnej przyjemności każdej kobiety. Dzięki ergonomicznemu designowi i zaokrąglonej główce z wypustkami i żłobieniami umożliwiała intensywną stymulację, jak się domyślałem też punktu G jak oraz innych ukrytych obszarów. Pocisk z potężnymi wibracjami umieszczony był w osłonie z delikatnego silikonu. Musiało to zapewniać przyjemny dotyk. Wibrator ten oferował podwójną przyjemność, stymulując zarówno punkt G, jak i łechtaczkę, zapewniając niezapomniane doznania i ekstazę. 

Nie mogłem się nadziwić, jakiż to wyszukany gust ma moja ciocia i ile pieniędzy musiała na to wszystko wydać. Poza tym, żeby móc użyć tych wszystkich zabawek, musiała używać ich praktycznie codziennie. W takim razie jeśli tak było, jej temperament erotyczny był wręcz gigantyczny. 

Nie byłem w stanie pozostać na dłużej przy jednej rzeczy, bo kiedy spojrzałem nieco dalej, zaniemówiłem. Ten produkt wprost krzyczał do tego kto go ogląda: zapewnij sobie szaloną zabawę przy pomocy tego realistycznego dilda. Wykonany był z czegoś, co do złudzenia przypominało prawdziwą skórę w jeszcze większym stopniu niż te poprzednie. Już po chwili uświadomiłem sobie, że można wypełnić go wodą lub sztuczną spermą i w czasie orgazmu zapewnić sobie dodatkowy bodziec w formie prawdziwego wytrysku. 

Wprawdzie wolałem prawdziwego penisa, mojego oczywiście i prawdziwe wytryski, ale nie miałem też nic przeciwko takim zabawkom. Już sobie wyobrażałem sztucznego fallusa cudownie wypełniającego kobiecą szparkę. Ciocia, czy każda inna dziewczyna mogła wypieścić nim swoją waginę albo oddać się analnemu masażowi odbytu w najbardziej ulubiony przez siebie sposób. 

Ten penis wyposażony był w niewielką gruszkę i wężyk. Kiedy nacisnąłem, rzeczywiście wyskoczyło coś gęstego i białego. Miał też przyssawkę, która pozwalała zamocować go na gładkiej powierzchni i ujeżdżać. No cóż, ciocia zapewne bardzo to lubiła. Na pewno to dildo wzbudzało gorące pożądanie, zachwycało swoją wielkością, seksownymi żyłami i dużą żołędzią. Bez dwóch zdań głośny orgazm był gwarantowany.



piątek, 26 kwietnia 2024

Ostatnie wakacje.

145. Realistyczne, różowe dildo.


Mogłem zostać tu, gdzie jestem. Mogłem nigdzie nie wchodzić. Ciekawość jednak nie pozwoliła mi pozostać w miejscu i otworzyłem je. Drzwi są przecież do otwierania — prawda? Tak wtedy myślałem, tak mi się zdawało. Ten dom zaskakiwał mnie coraz bardziej. Coraz bardziej zaskakiwała mnie też ciocia. Co jeszcze tutaj spotkam, co zastanę? 

To było duże pomieszczenie: sypialnia, salon, gabinet lekarski i sala tortur w jednym. Po moich plecach przebiegł dreszcz strachu i niezwykłej ekscytacji. Co to jest do jasnej cholery? - pomyślałem, próbując znaleźć w tym jakieś rozeznanie. Z jednej strony bałem się, a z drugiej miałem wrażenie, jakbym przeniósł się do świata moich najskrytszych, niewypowiedzianych nawet marzeń. Nie wiedziałem, jak się zachować i co myśleć o tym wszystkim. Tak czy inaczej, to było bardzo dziwne, na dodatek jakoś tak celnie trafiało w samo sedno moich erotycznych pragnień, że nie potrafiłem powiedzieć nie, nie potrafiłem się oprzeć. Zanim o czymkolwiek pomyślałem, już podjąłem decyzję, już wiedziałem, że chcę w to brnąć i zobaczyć co jest dalej. 

Na wprost mnie znajdował się szklany regał. Stał po przeciwnej stronie pomieszczenia i od razu zwrócił moją uwagę. Z subtelnym różowym podświetleniem wyglądał niczym z innej epoki i zdawał się być jakby żywcem przeniesiony z jakiegoś statku kosmicznego. 

Podszedłem do niego i to, co zobaczyłem, zaparło mi dech w piersiach. Trudno było mi wyrazić to co czuję w tej chwili. 

-Łał, - wyrwało się z moich ust.

To, czego w tej chwili doświadczałem, to nie było jedno uczucie. To był raczej zbiór szeregu różnych wrażeń, które nie dały ująć się w słowa. Na szklanych półkach znajdowała się pokaźna kolekcja najróżniejszych zabawek erotycznych. Niektóre z nich widziałem po pierwszy raz na oczy i inne gdzieś mi tam mignęły, ale i tak konkretnego przeznaczenia nie byłem w stanie określić. Mimo to wszystkie bardzo mnie interesowały, każdą z kolei chciałem wziąć w swoje ręce, dotknąć i sprawdzić. 

To było marzenie każdego erotomana. Czy nim byłem? Oczywiście, że tak, choć wtedy jeszcze nie zdawałem sobie z tego sprawy. Nie byłem jeszcze uświadomiony w tej dziedzinie tak bardzo jak teraz. No cóż, na wszystko przychodzi czas — prawda? 

Wziąłem do ręki realistyczne, różowe dildo z jądrami i mocną przyssawką. Wykonane z delikatnego materiału, było miękkie i elastyczne w dotyku. Jego wyraźnie zaznaczona główka, oraz teksturowany kształt mocno pokryty realistycznymi żyłkami musiały sprawiać oceany przyjemności każdej lasce, która go użyła. 

Cechą charakterystyczną było to, że zostało  wykonane z przejrzystego różowego PVC. Zadrżałem, bo już zacząłem sobie wyobrażać, co można z tym robić. Już widziałem rozchyloną cipkę cioci, widziałem, jak sobie wpycha to coś w sam środek i zrobiło mi się bardzo gorąco. A że byłem nagi, zobaczyłem jak mój własny kutas, który przecież na dobre jeszcze nie opadł, podnosi się, sztywnieje i szybko nabiera turgoru. No cóż, to wcale nie był koniec tej zabawy. Można powiedzieć, że to był zaledwie malutki początek, preludium do tego co miało nastąpić później. 

Po chwili zachwyciło mnie najwyraźniej innowacyjne dildo. Oszałamiało doskonale ukształtowaną teksturą i wyraźnie zaznaczonym kształtem żołędzi. W dotyku widać było, że zostało wykonane z wysokiej jakości silikonu. Dzięki żyłom, miękkości i elastyczności, to narzędzie mogło wtargnąć w najskrytsze zakamarki najbardziej wymagającej cipki. Przyssawka u podstawy była niezwykle mocna i wytrzymała, umożliwiając eksperymentowanie i wyuzdane zabawy. Pomyślałem sobie, że takich eksponatów nie powstydziłby się najlepszy sklep erotyczny. Widać było, że wszystko jest z górnej półki. 



czwartek, 25 kwietnia 2024

Ostatnie wakacje.

144. Drzwi w szafie.


Poszedłem do kuchni, otworzyłem lodówkę, wyjąłem kurczaka po chińsku i razem z plastikowym opakowaniem włożyłem do mikrofalówki. Odczekałem kilka minut, aż poczułem intensywny zapach przypraw. Następnie chuchając w dłonie, żeby się nie poparzyć, wyjąłem i postawiłem na talerzyku.

W tym samym czasie wstawiłem wodę na gaz, aby zrobić sobie gorącej ziołowej herbaty. Moje myśli wracały do Amelii i Grace, do tego, jak tańczyły w tych swoich króciutkich różowo-białych sukieneczkach na parkiecie, i do tego jak próbowałem podejrzeć, co znajduje się pod spodem, pod falbankami materiału. Myślałem o tym, co będzie w niedzielę na imprezie ich brata, ale też powracały myśli tego, co działo się później. W jakiś dziwny sposób to się wszystko mieszało ze sobą, nakładało i trudno było odróżnić jedno od drugiego. Powracały obrazy. Tego poranka, kiedy biegałem nago po lesie i spotkałem Natalię, kiedy poszedłem do jej domku na zalanej wodą polance, kiedy dała mi swoje ubrania i kiedy tam się z nią kochałem.

Nie sposób też było zapomnieć o tym wszystkim, co działo się tutaj, po powrocie z klubu karaoke, co wyczyniałem razem z ciocią, jak doszło do naszego zbliżenia.

Te wszystkie myśli, obrazy i wyobrażenia rozsadzały mi mózg i trudno było mi sobie z tym wszystkim poradzić. Z jednej strony czułem się kompletnie zażenowany i zbity z tropu, a z drugiej budził się we mnie jakiś dziwny potwór, który chciał przejąć kontrolę nad moim ciałem i umysłem, zawładnąć mną bez reszty i poprowadzić ścieżkami, których nie znałem, a które wydawały się być tak bardzo interesujące.

Kiedy jadłem chińszczyznę i czułem ostry, aromatyczny smak przypraw, mięsa i warzyw, kiedy stopniowo zaspokajałem swój głód fizyczny, moje podniecenie jakby nieco opadło. Miałem nadzieję, że mój penis już nie będzie taki sztywny i że przynajmniej da się go schować w slipach. Ale, na razie tym się nie przejmowałem.

Kiedy siedziałem na krzesełku, popijając gorącą ziołową herbatę, patrzyłem na las. Obserwowałem, jak gałęzie uginają się pod powiewami silnego wiatru, który zwiastował zmianę pogody. Patrzyłem na szybko sunące białe obłoki po niebie, słuchałem śpiewu ptaków i wdychałem świeże powietrze, które wpadało przez otwarte okno i miałem nieodparte przekonanie, że te wakacje na zawsze odmienią moje życie, że właśnie dzieje się coś, co jest punktem zwrotnym na mojej drodze życia.

Podszedłem do regału z książkami i z zaciekawieniem zacząłem przeglądać kolejne tytuły. Książki były najróżniejsze, począwszy od filozofii, poprzez prawo i socjologię a kończąc na powieściach kryminalnych i obyczajowych. Musiałem przyznać, że ciocia miała bardzo szerokie zainteresowania. To była duża biblioteka, pokaźne kompendium wiedzy na różne tematy. W obliczu tego wszystkiego, co tu już się wydarzyło, tym bardziej wydawało mi się to pociągające. Ciągle dręczyła mnie myśl jak ona to wszystko w sobie łączy i jak ma się jedno do drugiego? 

Przerzedłem dalej i zatrzymałem się przy kolejnym meblu. Coś mnie tknęło, jakiś impuls kazał mi przyjrzeć się uważniej. To była szafa. Niby zwykła szafa, ale jakoś nie pasowała do tego pomieszczenia. Wyróżniała się czymś, choć na pierwszy rzut oka nie byłem w stanie tego określić. 

Otworzyłem ją i nie zobaczyłem żadnych ubrań. Zamiast tego ujrzałem dziwne drzwi. Drzwi w szafie — to było niesamowite. W pierwszym momencie chciało mi się śmiać. To było jak przejście do Narnii, baśniowej krainy tak różnej od tego, z czym miałem do czynienia do tej pory. 



środa, 24 kwietnia 2024

Ostatnie wakacje.

143. A on wciąż sterczał.


Leżałem jeszcze przez chwilę i zastanawiałem się, co właściwie się stało, jak dobrze mi było i co powinienem dalej zrobić. Myślałem nad tym, że powinienem się ubrać, umyć i coś zjeść. Chciałem też sprawdzić, czy nie ma więcej kamer w reszcie domu. 

Uniosłem głowę i spojrzałem na swój tors. Zobaczyłem, że mój penis sterczy jak wielka rakieta gotowa do startu i wcale nie ma zamiaru opaść. A ja jestem spocony i pobrudzony w moim własnym nasieniu. W związku z tym, co się stało, czułem niesamowite podniecenie, wstyd i zażenowanie. Czułem też satysfakcję i zaspokojenie seksualne. Niestety, moje pożądanie wciąż było na wysokim poziomie i nic nie wskazywało na to, że zaraz zacznie spadać.

Zastanawiałem się, czy to, co się ze mną dzieje jest całkiem normalne, czy nie powinienem pójść do jakiegoś specjalisty w tej dziedzinie i się poradzić. Kiedy jednak pomyślałem o tym, że mam się przed kimś otwierać i opowiadać o moich pragnieniach, poczułem chłodny dreszcz na plecach i odgoniłem tę myśl od siebie. W końcu stwierdziłem, że nie ma się nad tym co tak rozmyślać, że trzeba się ubrać, a reszta sama jakoś się ułoży.

Właściwie nie wiem, co się stało, nie potrafię tego określić. Może to jakaś fanaberia z mojej strony, jakiś wymysł. Kiedy się podniosłem i usiadłem na krawędzi łóżka, wciąż taki podniecony, kiedy zmierzyłem swoje wielkie przyrodzenie i stwierdziłem, że jest grube i sztywne tak samo jak na początku. Ochota na przywdziewanie na siebie ubrania zaraz minęła. I pierwotny pomysł spacerowania nago po całym budynku wydał się naraz bardziej atrakcyjny.

Zastanawiałem się, czy jest sens bawić się w poszukiwania kolejnych kamer monitoringu, wiedząc, że one i tak są w każdym zakątku domu. Lepszym pomysłem było podjęcie gry, którą, chcąc czy nie chcąc, zaproponowała mi ciocia, zapraszając mnie tutaj i nie informując o tym, co się dzieje.

Czy te kamery były zainstalowane specjalnie z myślą o mnie? Być może, ale niekoniecznie. Może działo się tutaj coś, o czym nie miałem pojęcia, coś, co przekraczało moje dotychczasowe wyobrażenia o najbliższej mi osobie, ale też i o samym życiu. W takim razie wciąż pozostawało pytanie, co się tutaj działo, w co grała ciocia?

Zastanawiając się nad tym wszystkim, powoli podniosłem się z łóżka. Byłem cały brudny, umazany w moim nasieniu od podbródka poprzez klatkę piersiową, brzuch, podbrzusze i uda. Czuć było ode mnie spermą. Dziwne, bo zamiast obrzydzenia, doświadczałem dziwnego podniecenia. 

Doskonale zdawałem sobie sprawę, że to niedorzeczne, głupie, że to jest zboczone, ale mimo to, a nawet właśnie dzięki temu, czułem się jeszcze bardziej podniecony i zafascynowany.

Patrzyłem na swojego kutasa, a on wciąż sterczał. Schodząc po schodach, kątem oka obserwowałem jak kolejne kamery, mrugając czerwonymi światełkami, kierują w stronę mojej nagiej sylwetki swoje czujne obiektywy, jak mnie śledzą. Wyobrażałem sobie, że gdzieś tam jest ukryty rejestrator, który zapisuje obraz klatka po klatce. W jakiś sposób czułem się aktorem w tym dziwnym domu. Nakręcało mnie to jeszcze bardziej, pobudzało wyobraźnią, podniecało.

Może dlatego, nie chciałem się ubierać. Na razie nie miałem takiego zamiaru, ale byłem głodny. Stwierdziłem, że najpierw coś zjem, a dopiero później się umyję. To było dziwne, bo przecież dopiero co wziąłem kąpiel, a już byłem taki brudny, że trzeba było to powtórzyć.



wtorek, 23 kwietnia 2024

Ostatnie wakacje.

142. Możesz nawet przyjść nago.


-Nie? A gdzie? - spytałem, czując, że robi mi się coraz goręcej. 

-Kojarzysz klub o nazwie “Sekret” przy ulicy Brzozowej? 

Nic nie przychodziło mi do głowy. Byłem coraz bardziej podniecony i  trudno było mi się skupić. Myślałem tylko o tym, żeby się z nią kochać. 

-Amelia… och przepraszam, Grace nie mam pojęcia co to za lokal. Gdzie to jest?

-Na końcu miasta od strony południowej. Na pewno o nim słyszałeś, bo jest tam także piwniczka z winami. Właściciel jest bardzo znany w całej okolicy. To nasz dobry znajomy. 

Czułem, że zbliża się kolejny orgazm. 

-Och, och, och… rozumiem, ale ja nie znam Giżycka, och… aż tak dobrze jak wy, - powiedziałem zdyszanym ciężkim głosem. 

-Co ty tam robisz? Coś ci jest?

-Nie, nie wszystko w porządku, tylko och, och… 

-Co? Nie, łatwo tam trafić. Każdy mieszkaniec wskaże ci drogę. Zresztą jak nie jesteś pewny, to poszukaj w Google. 

Leżałem już na wznak i taktycznie waliłem sobie konia, jednocześnie drugą ręką trzymając telefon i rozmawiając z Grace. 

-No dobrze, a co to za impreza? - spytałem w końcu, bo czułem, że zaraz strzelę. 

Niewiele brakowało do orgazmu i to bardzo mi się podobało. Jej słodki głos pobudzał mnie i doprowadzał na sam szczyt. 

-A taka tam balanga, - odpowiedziała, śmiejąc się radośnie. 

Jej śmiech był naprawdę uroczy. Miałem wrażenie, że i ona ma na coś ochotę w tej chwili. 

-Balanga? - powtórzyłem jak echo, - Czyli będzie wesoło.

Jeszcze raz roześmiała się serdecznie i ciepło, chyba czując, że wprawia mnie tym w zakłopotanie, a być może podejrzewała co się ze mną dzieje. 

-No, na pewno, bo to trzydzieste piąte urodziny naszego kochanego braciszka, - wyrzuciła na jednym oddechu. 

Czułem, że dzieje się ze mną coś dziwnego. W jednej chwili pozbawiła mnie całej dotychczasowej pewności siebie. W mojej głowie na moment pojawiła się lekka panika. Z drugiej zaś poczułem się niesamowicie zaintrygowany, bo to oznaczało ponowne z nimi spotkanie i poznanie ich bliżej. 

-Urodziny. Ojej, ale ja nie wiem, jaki kupić prezent. Nie wiem, czy zdążę, - powiedziałem, mocniej ściskając chuja i przyspieszając ruchów. 

-Boże, Julian, niczym się nie przejmuj. Już kupiłyśmy prezent, - odezwała się słodko i gorąco. 

Czułem, że odpływam. Za chwilę miało być po wszystkim. 

-Och, ale…

Moje serce waliło jak oszalałe.

-Julian, wszystko w porządku? Jakoś tak ciężko dyszysz. 

-Co? Och, wszystko w porządku. Nic się nie dzieje, - powiedziałem, czując, że za sekundę trysnę kolejną porcją gorącego nasienia. 

-Uzgodniliśmy, że to będzie od nas trojga. Tylko bądź tam w niedzielę o siedemnastej trzydzieści. Będziesz?

-Będę. 

-Słodki jesteś. Masz zamówiony stolik. Kelner ci pokaże miejsce, - powiedziała, a ja w tej samej chwili z cichym westchnieniem spuściłem się na swój brzuch. 

-Julian, co tak dyszysz? Jesteś zdrowy? - zapytała ciepło, a ja podnieciłem się jeszcze bardziej. 

-Co? Och, tak. Jak najbardziej, wszystko w porządku. To super bardzo się cieszę, że mogę tam być razem z wami. To będzie duża impreza?

-E tam, duża. Sami najbliżsi, - zaśmiała się do słuchawki.  

Powoli wracałem do rzeczywistości, czując się, jakbym wygrał los na loterii. 

-A w co się mam ubrać? Jakoś oficjalnie?

Miałem wrażenie, że ona jest przy mnie i patrzy na mnie i to było niesamowite. 

-Nie, no co ty. Strój jest dowolny. Możesz ubrać się, w co chcesz. Możesz nawet przyjść nago, jak masz ochotę. 

Tymi słowami dobiła mnie całkowicie. Poczułem jeszcze jeden silny skurcz i ponownie strzeliłem sporą porcją mojego nasienia. 



poniedziałek, 22 kwietnia 2024

Ostatnie wakacje.

141. Jest impreza.


Trochę zły na siebie podniosłem się i odwróciłem na bok. Teraz zdałem sobie sprawę, że telefon leży na szafce obok łóżka. Musiałem usiąść i się pochylić, aby go dosięgnąć. Kiedy usiadłem, zakręciło mi się w głowie, na dodatek stwierdzam, że cały mój tors jest oblepiony nasieniem. 

Chciało mi się śmiać, a jednocześnie byłem na siebie zły, bo wiedziałem, że pobrudzę też telefon. Choć wiedziałem, że nie powinienem tego robić, wytarłem ręce w pościel. Następnie wziąłem aparat w dłonie i spojrzałem na wyświetlacz.

Kiedy zobaczyłem nieznany numer, w mojej głowie pojawiło się jeszcze więcej pytań. Wcisnąłem zieloną słuchawkę i przyłożyłam do ucha. Usłyszałem znajomy głos, ale w pierwszej chwili nie wiedziałem, do kogo należy. 

-Co się z tobą dzieje. Dzwonię już trzeci raz, a ty nie odbierasz. 

-Słucham? Kto mówi? - odpowiedziałem trochę oszołomiony. 

-Jak to, kto – Grace. - Już zapomniałeś? No konkurs karaoke. Zajęliście z ciocią pierwsze miejsce, - głos był trochę oburzony, ale ciepły i słodki. Dopiero teraz zacząłem sobie przypominać te dwie urocze bliźniaczki w strojach stylizowanych na ludowe. Boże jako one seksownie wyglądały na tej scenie! Też miałem wobec nich bardzo nieprzyzwoite myśli. 

-Ach, no tak, głupek ze mnie, przepraszam, oczywiście, że nie zapomniałem. O co chodzi? - powiedziałem trochę zdezorientowany. 

-Jak to o co? Jest impreza, - odezwała się i jeszcze raz usłyszałem ten bardzo przyjemny śmiech. 

Jej słowa wprawiły mnie w zakłopotanie, ponieważ nie lubiłem hucznych imprez i już samo to słowo wywoływało u mnie lekką panikę. Nie chciałem jednak wyjść na mięczaka.

-Impreza?  Kiedy?

-Jak to kiedy? W niedzielę.

-W tę niedzielę?

-Oczywiście, że w tę, a którą niby?

Nagle przypomniałem sobie rozmowę telefoniczną zaraz po przyjściu do domu z klubu karaoke. Plecami oparłem się o poduszkę, przybierając wygodniejszą pozycję. Po pierwszym nagłym skrępowaniu rozluźniłem się nieco i zacząłem rozmawiać bardziej swobodnie.

-Ach no tak w tym lokalu nad samym brzegiem jeziora. Wiem, wiem, pamiętam, to Amelia. Pamiętam, jak rozmawialiśmy przez telefon zaraz po występie, - powiedziałem bez większego namysłu.

Zareagowała bardzo gwałtownie. 

-Jaka Amelia?! Chłopie obudź się. Ja jestem Grace. Oj chyba za dużo wypiłeś.

Jej głos był miękki i bardzo przyjemny. 

-Aha, to już się z nią umawiałeś łobuzie? - dodała po chwili. 

Spostrzegłem, że mój umazany w spermie penis zaczyna się unosić. W kroczu mnie swędziało i czułem, że jeszcze mam ochotę na gorący seks. 

-Co? Przepraszam. Jeszcze nie umiem was odróżnić. Jesteście takie podobne do siebie. Ano tak, umawiałem się z nią, a co?

Wsłuchiwanie się w ton jej głosu było bardzo przyjemne i wywoływało we mnie rozkoszne doznania. W sumie nawet nie zastanawiałem się, co w tej chwili dzieje się z moim ciałem. Wolna dłoń automatycznie powędrowała do sterczącego kutasa. Objąłem go i zacząłem delikatnie uciskać.

-Aha, takie buty. Szybka jest. Dobra, nic nie szkodzi. Tylko że to nie jest w żadnym lokalu nad jeziorem, - wyjaśniła. 

Myślałem o tych dwóch niezwykle zgrabnych i seksownych blondyneczkach. Zacząłem sobie przypominać, co działo się w klubie karaoke. W mojej wyobraźni odmalował się czysty obraz tego, jak tańczą i śpiewają na tej dużej scenie w tych prześlicznych nieco kiczowatych kolorowych sukieneczkach i coraz bardziej się podniecałem. Moja doń automatycznie zaczęła poruszać się do góry i do dołu w rytmicznych posuwisto-zwrotnych ruchach. 



niedziela, 21 kwietnia 2024

Ostatnie wakacje.

140. Onanizowałem się do zdjęć cioci.


Gdzieś z oddali zaczęła dopływać do mnie jakaś znajoma melodia. Wiedziałem, że będę musiał otworzyć oczy, ale nie chciało mi się wracać do rzeczywistości. Było mi zbyt dobrze, aby stanąć ze światem twarzą w twarz. 

W pierwszej chwili zignorowałem ten drażniący dźwięk, ale on natarczywie powracał. Przez jakiś czas zastanawiam się, co to może być, skąd płynie ta muzyka, ale nie mogłem wyciągnąć żadnych konkretnych wniosków. To było dla mnie zbyt trudne. 

Po upływie kolejnych kilku chwil dotarło do mnie, że to dzwonek mojego własnego telefonu komórkowego. Wiedziałem, że powinienem odebrać, ale ciężko było mi wykonać jakikolwiek ruch. Byłem otępiały jak po wypiciu kilku kieliszków wódki, a jednocześnie było mi zbyt dobrze, żeby cokolwiek zmieniać w tym układzie. Po prostu mi się nie chciało. 

Niestety było już za późno. Moje myśli pracowały coraz szybciej, wyrywając mnie z marazmu tego cudownego doświadczenia, przez które przed chwilą przeszedłem. Zastanawiałem się, kto może do mnie dzwonić o tej porze dnia. Nie umawiałem się przecież z nikim. Jednak nie dawało mi spokoju, że może to być coś ważnego. Jeśli dzwoniła sama ciocia, to na pewno należało odebrać.

Wiedziałem, że jestem nagi, ale jakoś specjalnie mi to nie przeszkadzało. Czułem, że na moim ciele spoczywają ciepłe i lepkie krople. Do moich nozdrzy dotarł charakterystyczny słodkawy zapach. Wiedziałem, co to jest. 

Kiedy otworzyłem oczy, zobaczyłem sufit. Leżałem na wznak. Czułem pod sobą miękką pościel mojego łóżka. Należało się podnieść. Niechętnie uniosłem dłoń i położyłem ją na moim brzuchu. Umazałem ją w czymś. W pierwszej chwili nie wiedziałem, co to może być. Uniosłem palce do moich oczu i zobaczyłem, że to moja sperma. Dopiero teraz zacząłem sobie przypominać, co się stało przed chwilą. 

Onanizowałem się do zdjęć cioci i doznałem kosmicznego orgazmu. To było naprawdę coś bardzo wyjątkowego, bo na chwilę musiałem stracić przytomność. Nie mogłem uwierzyć, że było to tak intensywne. Byłem zaskoczony tym, co się stało i tym jak zareagował mój organizm. Chciało mi się śmiać, a jednocześnie byłem bardzo zdumiony, że tak całkowicie starciem nad sobą kontrolę. Z każdą minutą coraz bardziej przypominam sobie każdą sekwencję tego, co się wydarzyło. To było naprawdę niesamowite. 

Melodia mojego telefonu stawała się coraz bardziej natarczywa i nie dawała mi spokoju. Wiedziałem, że i tak będę musiał go odebrać, bo może być to coś ważnego. Ociągałem się jednak bo każda sekunda w tym stanie była dla mnie zbyt ważna, żeby z niej zrezygnować. Nie chciałem pozwolić ulecieć tym gorącym i słodkim odczuciom. Myślałem o cioci, o tym co robiłem i co czułem kiedy to robiłem i byłem coraz bardziej szczęśliwy. 

Telefon dzwonił coraz głośniej, nie pozwalając mi o sobie zapomnieć. Mając nadzieję, że zaraz zamilknie, jeszcze na chwilę zamknąłem oczy, aby zapamiętać to cudowne uczucie, zanim rozpłynie się całkowicie w realiach rzeczywistości.

Później dłonią po omacku poszukałem telefonu, ale nie mogłem go znaleźć. Pościel wokół mnie była zmierzwiona i podejrzewałem, że leżał gdzieś pod spodem. Nie chciało mi się wstawać, więc macałem dalej przez kołdrę w nadziei, że wkrótce go znajdę. Niestety, nie udało mi się to. 



sobota, 20 kwietnia 2024

Ostatnie wakacje.

139. Złe oblicze


Kiedy zobaczyłem, jak stoi do mnie przodem, nie mogłem złapać tchu. Cudownie gęste włosy bujnymi lokami opadały na wielkie piersi, które trzymała w dłoniach. Jej szerokie biodra wywoływały we mnie dynamiczne fale rozkoszy, które ogarniały całe moje ciało. Głęboko wklęsły pępek przyprawiał mnie o intensywne zawroty głowy. I ta cipka, która nie była zarośnięta tak, jak ją zapamiętałem z natury i poprzednich zdjęć tylko dokładnie i pieczołowicie wygolona wyglądała jak pizdeczka młodej niedoświadczonej laski. Z delikatnym cięciem pośrodku, gdzie wszystko było dokładnie schowane, robiła niesamowicie słodkie i jednocześnie piorunujące wrażenie. 

Drżałem coraz bardziej, nie mogąc się opanować. Teraz już wiedziałem, co było w tym czerwonym pudełeczku. To był na pewno prezent, ale czy na pewno dla mnie? Raczej dla niej. Choć może przez to, że ona się nim bawiła, był także i dla mnie. 

Patrzyłem i nie mogłem uwierzyć. Między jej dużymi piersiami wciśnięty szparę, spoczywał fioletowy wibrator. Co najdziwniejsze nie był on w kształcie penisa. Przypominał raczej zabawną nutkę. Tak jakby przed chwilą zeszła z pięciolinii. Była to śmieszna ciemnoniebieska nutka z długą pałeczką na jednym końcu. Moja ukochana ciocia trzymała ją między swoimi cyckami, a jej usta były szeroko otwarte. Klęczała na tej czerwonej sofie, delikatnie rozchylała uda, a jej cipeczka otwierała się nieśmiało. 

-Och, ciociu, ciociu, ty moja jedyna, kochana, co ty ze mną robisz? - dyszałem półprzytomnie.

Byłem już tak blisko, tak niewiele brakowało do pełnego zakończenia tej zabawy. Leżałem na tym łóżku z delikatnie rozchylonymi udami, trzymałem za mojego penisa i w zasadzie nie musiałem wykonywać żadnych dodatkowych ruchów. Mechanizm postępował już samoczynnie, krok po kroku zmierzał do wymarzonego finału. Widziałem, że trysnę wysoko, wiedziałem, że ochlapię wszystko, ale było mi wszystko jedno. Przecież o to w tym chodziło. Im bardziej wyuzdane i zboczone były moje myśli moje zachowania, tym lepiej i przyjemniej mi było. Ta świadomość zniewalała mnie i uwodziła. 

Nareszcie miałem to, czego pragnąłem. Ujrzałem ją w całej okazałości i pełnej krasie. Siedziała na czerwonej miękkiej sofie z szeroko rozchylonymi udami, a fioletowy wibrator znajdował się głęboko w jej pochwie. Niczego nie musiałem się domyślać. Wszystko było widać jak na dłoni. Czerwone przekrwione płatki mocno wysuwały się do przodu i obejmowały gładkie fioletowe narzędzie, które spoczywało w środku. 

Uchyliła usta, zapewne wzdychała głęboko lub jęczała. Jej oczy były zmrużone, a wyraz twarzy przedstawiał cierpienie lub rozkosz. Swoim wzrokiem błądziłem między jej twarzą wielkimi cyckami a rozchylonymi udami i pizdeczką, w której spoczywał niebieski zaganiacz. 

-Och, ciociu, ciociu, jaka ty jesteś piękna, - wyrzucałem z siebie w coraz większym podnieceniu.

Dalsza część tej opowieści i tego, co widziałem na tych zdjęciach, jest już tylko moim wyobrażeniem, bo świadomość odmówiła posłuszeństwa, a ja odpłynąłem w krainę słodkiej niebiańskiej rozkoszy. Zatraciłem się w tym całkowicie, nie mając pojęcia, co się ze mną dzieje, gdzie się znajduję, w jakim jestem stanie. Popłynąłem na szczyty mojej rozkoszy, zapominając o wszystkim, o całym bożym świecie. I tylko gdzieś w przelocie zobaczyłem gejzer wyrzucanej piany z mojego napęczniałego prącia. Czułem, jak spada na całe moje ciało i pościel wokół mnie. 

Znów to zrobiłem, grzeszny, zepsuty Julian znów pokazał swoje złe oblicze, tak, jak tego chciała ciocia Antonina, tak jak to wyreżyserowała. Prowadzony po sznurku jej intryg, pogrążałem się coraz bardziej w swojej niemocy, a ona coraz bardziej przejmowała nade mną kontrolę, choć jej tutaj nie było.


Ostatnie wakacje.

150. Widzę, że ci stoi jak rakieta. Upłynęła może minuta i jakby od niechcenia spojrzała nieco niżej. Bez skrępowania, wstydu czy zażenowani...