środa, 31 maja 2023

Hotelik "Miłość".

19. W stylu japońskim.


Restauracja, czy też stołówka, jak mówił mój rozmówca, znajdowała się na parterze w niskiej oranżerii. Całe pomieszczenie sprawiało przyjemne wrażenie. Część ścian była przeszklona i przypominała witryny sklepowe, ale to mi w ogóle przeszkadzało. Tuż za szybą rozciągał się przepiękny ogród z zadbanymi rabatami i kwitnącymi roślinami. Byłem zaskoczony, ponieważ hotelik znajdował się praktycznie w samym centrum miasta. Większa część stolików była zajęta, co od razu sugerowało, że lokal jest warty uwagi. 

Menu może nie było jakoś specjalnie rozbudowane, ale znajdowało się w nim wszystko, czego akurat potrzebowałem i na co miałbym w tej chwili ochotę. Zamówiłem sznycel z kurczaka, surówkę z białej kapusty i zasmażane ziemniaczki. Na deser wziąłem kawałek szarlotki z cynamonem. Wszystko popiłem zimnym kompotem z rabarbaru, bo akurat był i akurat taki bardzo lubię. 

Z piwa zrezygnowałem, ponieważ stwierdziłem, że obiad był na tyle smaczny i sycący, że nie było co psuć sobie po nim smaku. Za wszystko zapłaciłem nieco ponad sześćdziesiąt i, biorąc pod uwagę obecną inflację, wcale nie wydawało mi się to jakąś astronomiczną kwotą. 

Jak się okazało podczas dalszej rozmowy, Andrzej był zwykłym akwizytorem. Chociaż może nie takim zwykłym. Sprzedawał sprzęt gospodarstwa domowego, ale jak sam twierdził, nie jakimś tam chłam tylko markowy, najlepszych firm. Tak jakby to miało jakieś znaczenie. Akwizytor to akwizytor. Zresztą mnie to jakoś nie przeszkadzało, zwłaszcza że kiedyś sam parałem się tym zajęciem. 

Powiedziałem mu, że to ciężki kawałek chleba i że nie ma się czego wstydzić, bo przecież żadna praca nie hańbi. Zgodził się ze mną od razu. Z drugiej strony trochę intrygowało mnie to, że facet nawet będąc na wakacjach, nie może się pozbyć zawodowych przyzwyczajeń. Mniej więcej co trzy minuty próbował mi coś sprzedać, a to pralkę, a to zmywarkę, chociaż mówiłem mu, że niczego nie kupię. 

W pewnym momencie, chcąc jednak uzyskać jakieś, chociażby podstawowe informacje na temat tego, co się tutaj dzieje zgadnąłem niezobowiązująco: 

-Wiesz co, wydaje mi się, że dzieją się tutaj jakieś dziwne rzeczy.

Spojrzał na mnie tak, jakby w ogóle nie był zdziwiony i tylko mruknął coś pod nosem.

-Co? - spytałem.

Oczekiwałem na jakiś dłuższy występ, ale on po prostu zaczął:

-Kiedy pierwszy raz przyjechałem do hoteliku "Miłość", też nie mogłem się połapać, co się tutaj dzieje, ale spokojnie oni wszystko mają pod kontrolą. 

Spojrzałem na niego kompletnie zaskoczony. 

-Naprawdę? Możesz powiedzieć coś więcej na ten temat? 

Nie spieszył się. Spokojnie dopijając kompot, powiedział:

-Oczywiście. To żadna tajemnica. Kiedy tutaj przyjechałem, mieli mi dać pokój urządzony w stylu japońskim. 

-Ja mam w stylu tybetańskim, - zainteresowałem się, mając nadzieję, że tajemnica w końcu się rozwiąże. 

-Ten też jest ładny. 

-No ładny, - zgodziłem się. 

-Mój miał być urządzony w stylu japońskim. 

-I co, był? - spytałem, spodziewając się, co dalej usłyszę. 

-No był. Pewnie, że był. Rozumiesz, niski stolik ze trzydzieści centymetrów i łóżko prawie na podłodze, ale mnie to nie przeszkadzało. Miało nastrój, taki specyficzny klimat. 

-Ach, tak, widziałem ten pokój. Wczoraj drzwi były do niego otwarte. To ten na dole, tak? 

-Tak, tak. No i wyobraź sobie, kiedy wtedy wszedłem do niego, ona tam już była. 

-Kto? 

-No ona. 






wtorek, 30 maja 2023

Hotelik "Miłość".

18. Piwo


Kiedy założyłem czystą koszulkę i spodnie, stwierdziłem, że słońce jeszcze nie zaszło, a ja jestem potwornie głodny. Postanowiłem wyjść na miasto, by coś zjeść. Zamykając drzwi na klucz, spostrzegłem, że jeszcze parę osób robi to samo. Mimo to nie zwróciłem na ten fakt większej uwagi. Przecież w takich lokalach ciągle ktoś się kręci, ciągle ktoś wychodzi i wchodzi. 

-Pan idzie do baru na dole? - zwrócił się do mnie facet mniej więcej w moim wieku. 

Zaskoczony podniosłem głowę. 

-Nie. Nie do baru, - odpowiedziałem automatycznie, zupełnie nie zdając sobie trudu, aby uświadomić sobie, co tak naprawdę powiedział mój rozmówca, - Idę na miasto coś zjeść.

-Ależ drogi panie, - ożywił się mężczyzna, -  po co będzie się plan fatygował na miasto, skoro tu mamy rewelacyjnie wyposażoną stołówkę. 

Dopiero teraz spojrzałem na niego z ożywieniem. 

-A dostanę w niej piwo? - zadałem konkretne pytanie. 

Facet uśmiechu wyszczerzył zęby. Wydawał mi się zbyt nachalny, zbyt obcesowy, ale w tej chwili i tak nie miałem nic lepszego do roboty. Perspektywa maszerowania po obcym mieście w poszukiwaniu odpowiedniej restauracji wydawała mi się gorsza od tego co on m zaproponował. Skoro mają tu jedzenie no to spoko. Coś oszamię mi może poznam jakąś fajną laskę. 

-Andrzej jestem, -  powiedział bez ogródek, wyciągając do mnie rękę, -  piwo, wino, wódkę, a nawet koniak. Człowieku, co tylko sobie życzysz i to wszystko w bardzo przystępnych cenach. 

Uśmiechnąłem się i ja. Wydawał się bardzo przyjazny, a ja po  tym wszystkim, co się wydarzyło, miałem ochotę z kimś pogadać. 

-No dobra, w takim razie chodźmy, -  po powiedziałem, -  sprawdzając po kieszeniach, czy zebrałem ze sobą kartę kredytową. 

Facet stał i pytającym uśmiechem wpatrywał się we mnie. Myślałem, że włosy mi gdzieś sterczą. 

- Coś nie tak? - rzuciłem lekko skonsternowany.

-Jak masz na imię? 

Dopiero teraz dotarło do mnie, jaką popełniłem gafę. On się przedstawił a ja nie. 

-Och, bardzo cię przepraszam, - powiedziałem pospiesznie, - Grzesiek. 

-Spoko. Nic się nie stało.  Ja, kiedy pierwszy raz tutaj przyjechałem, w ogóle zapomniałem języka w gębie. To jest bardzo specyficzne miejsce. Na początku każdy czuje się nieco zagubiony. No ale dobra, chodźmy, bo zdaje się, że już zaczęli podawać kolację. 

Wydawało mi się, że powiedział coś, co powinno zwrócić moją większą uwagę, że w mojej głowie już teraz powinna zapalić się lampka ostrzegawcza, ale dziwnym trafem puściłem to mimo uszu. Tak jakbym bał się, ze nadgorliwymi pytaniami wszystko popsuję. Postanowiłem udawać, że wszystko jest w porządku i na razie nie wychylać się za bardzo. 

Przyznam się szczerze, że kiedy wyjeżdżałem na wakacje, raczej nie korzystałem z usług hotelowych restauracji. Zwykle w takich lokalach ceny są za wysokie, a obsługa pozostawia wiele do życzenia. Niemniej w tym przypadku, przy tak ochoczym zaproszeniu i szczerej rekomendacji, stałego bywalca postanowiłem zaryzykować i sprawdzić jak gotują w kuchni tego hotelu. 

-Często tutaj przyjeżdżasz? - zagadnąłem po drodze na parter. 

Odwrócił się w moją stronę i, nie zwalniając kroku, rzucił: 

-Och, co roku. Od czterech. To niesamowite i cudowne miejsce. Nie wyobrażam sobie, że mógłbym pojechać gdzieś indziej. 

Chciałem rzucić: "a co jest tutaj takiego cudownego", ale chyba znałem odpowiedź na to pytanie. 






poniedziałek, 29 maja 2023

Hotelik "Miłość".

17. Prostytutka.


Zapytacie, czy seks może zabić? Odpowiedź jest prosta: oczywiście, że nie. Z drugiej strony nie twierdzę jednak, że takie przypadki nie zdarzały się w ogóle w historii ludzkości. No ale powiedzmy sobie szczerze, to raczej rzadkość. Ale czy seks może całkowicie pozbawić cię sił i zdolności do dalszego działania? Odpowiedź na to pytanie jest zgoła inna. Można kochać się tak długo, aż nie będziesz miał siły wstać, podnieść się z podłogi. Tak, to jest możliwe i jak najbardziej realne. 

W każdym bądź razie ja zdychałem. Osunąłem się na podłogę przed tym lustrem i nie byłem w stanie się podnieść. Byłem jak stara dętka, z której ktoś wypuścił całe powietrze. Myślałem, że to już koniec, ale cholera, wcale mi to jakoś nie przeszkadzało. Co więcej, byłem jebitnie zadowolony. Chciało mi się śmiać jak jasna cholera. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz miałem tak wybuchy i kosmiczny orgazm. 

Nie mogłem w to uwierzyć. Jeszcze raz analizowałem fakty. Zwaliłem sobie konia, patrząc na tę superładną, superpodniecającą laskę, którą widziałem na jakimś sprytnie ukrytym monitorze i która, najprawdopodobniej, widziała także i mnie. Nie miałem absolutnie skrupułów, żadnych wyrzutów sumienia. Chciałem to powtórzyć, bo to było jak narkotyk. Żałowałem tylko, że się już skończyło, że nie nawiązałem z nią bliższego kontaktu. Chciałem ją przelecieć, ale nie doszło do tego. Jednak prawdopodobnie tak to miało właśnie wyglądać:  żadnych nazwisk, żadnej bliższej relacji. Po prostu zabawiamy się razem, patrząc na siebie. Tak mi się w tej chwili wydawało. 

Zabawa zabawą, seks seksem, ale coś mi tu się nie zgadzało. Nagle uświadomiłem sobie, że pominąłem jeden, ale bardzo ważny szczegół. Chodziło o to, że to tylko ja się zabawiałem. To ja zwaliłem sobie konia. Ona tak naprawdę nic nie zrobiła. Owszem, paradowała przede mną nago, ale to wszystko. Co prawda swoim wyglądem i zachowaniem doprowadziła mnie do błyskawicznego orgazmu, ale tak naprawdę ona niczego nie zrobiła. To ja byłem aktywny i to ja miałem swoją porcję przyjemności. Wszystko wskazywało na to, że ta dziewczyna w jakiś sposób pełniła rolę usługową. Tylko jaką? Prostytutka? Pani do towarzystwa? Wszystko było możliwe. 

Nie wiem, ile tak leżałem na tej podłodze: dziesięć, może piętnaście minut. Nie obchodziło mnie to. Było ciepło. Dzień, choć dobiegał już do końca, wciąż był upalny i duszny. Powoli i stopniowo dochodziłem do siebie. Moje myśli biegły łagodnie. Tak bardzo się w to wszystko wciągnąłem, że jeszcze trochę a zupełnie zapomniałbym, po co tutaj przyjechałem. Ważne było tylko to, że w tej chwili było mi doskonale, a podłoga tej łazienki i wydawała mi się odpowiednim miejscem, aby nieco pokontemplować. W tym czasie uspokoił się mój oddech, serce przybrało miarowy, równy rytm, a we wszystkie mięśnie i członki powoli zaczyna wracać sprężystość i sprawność. Czułem się doskonale. 

W końcu, śmiejąc się do siebie jak głupi do sera, podniosłem się, wytarłem lustro, szafkę i podłogę. Na szczęście środki czystości były pod ręką i nie musiałem niczego szukać. Wszedłem pod natrysk i, nucąc jakąś starą, wyświechtaną piosenkę, zmyłem z siebie całodniowy brud. Zastanawiałem się jak spędzić resztę dnia. 







niedziela, 28 maja 2023

Hotelik "Miłość".

16. To już się zaczęło.


Za plecami dziewczyny znajdowała się ściana obita jakimś miękkim, być może pluszowym materiałem w kolorze ciemnego brązu. To właśnie ten materiał sprawiał wrażenie półmroku. To był pokój, a nie dalsza część mojej łazienki, tak jak pospiesznie uznałem na początku. Pokój umieszczony po sąsiedzku a być może w zupełnie innej części budynku. Być może w innej części miasta, a nawet świata. Tego nie mogłem być pewny, skoro wszystko odbywało się przez Internet. Czyżby to było pomieszczenie stworzone do innych zabaw i seksualnych ekscesów? Nabrałem niesamowitej ochoty, aby spotkać ją osobiście i na własnej skórze sprawdzić, czy rzeczywiście jest tak zgrabna i piękna i jak to piękno prezentuje się w akcji. 

No cóż, tego w tej chwili i nie mogłem mieć. Mogłem tylko na nią patrzeć, podziwiać ją i podniecać się przy jej pomocy. Mogłem, zresztą po raz kolejny, zwalić sobie konia i wszystko wskazywało na to, że już wkrótce do tego dojdzie. 

Nie mogłem już dłużej czekać. Czekanie było nierozsądne i zdawało się być męczące, coraz trudniejsze do zniesienia. Wiedziałem, że to jest ten moment, ten najwłaściwszy moment, aby w jednej chwili pozbyć się całego napięcia, aby jednym strzałem poszybować w kosmos, wprost do chmur i opadać stamtąd bardzo, bardzo powoli. Ująłem moją napęczniałą fujarę w garść i zadrżałem, a przed moimi oczami zrobiło się ciemno. 

"Och kurwa, ale jestem napalony", – pomyślałem. Ścisnąłem. Najpierw delikatnie, z wyczuciem, ale kiedy całym moim ciałem zaczęły szarpać szybkie, niekontrolowane skurcze, swoją dłoń zacisnąłem mocniej i wykonałem pierwszy ruch, najpierw do siebie, ściągając i napinając napletek, a później od siebie. 

To już się zaczęło. Miałem wrażenie, że gdzieś z daleka nadciąga tabun rozpędzonych dzikich koni. Biegły z olbrzymią prędkością w moją stronę i wiedziałem że kiedy tu dotrą, przelecą przeze mnie, rozgniatając mnie jak żabę na środku jezdni. 

Przyspieszyłem nieco, kontrolując uścisk. Czułem, jak moja dłoń raz za razem przejeżdża po grubej napęczniałej żele, oplatając wielki, lśniący łeb, jak wzrasta we mnie potężna fala gorąca, jak ogarnia moją świadomość, odbierając zdolność logicznego myślenia i nie pozwalając się skupić na niczym innym jak tylko na osiągnięciu jak najlepszego, najbardziej satysfakcjonującego finału. 

To stało się zbyt szybko. Nie byłem na to przygotowany. Zarówno na szybkość jak i na siłę, z którą to nastąpiło. Miałem wrażenie, że tracę resztki człowieczeństwa, że staję się dzikim zwierzęciem, które gnane instynktem prokreacji, jest gotowe zaryzykować wszystko, nawet poświęcić własne życie, byleby tylko dostać to, czego chce. Z mojego gardła wydobył się dziwny, nieartykułowany dźwięk. Coś na kształt bulgotu zarzynanego prosiaka. Zachwiałem się i poleciałem do przodu, wciąż trzymając dłoń na swoim kutasie i wciąż wykonując szybkie posuwisto-zwrotne ruchy. 

Nie wiem, ile to trwało. Pewnie około minuty, może trochę dłużej. Stałem oparty łokciami o umywalkę i trząsłem się z rozkoszy. Wciąż zwaliłem sobie konia, a z jego końca do tej pory wyskakiwały pociski białego, gęstego nasienia. Z moich ust płynęła strużka silni, a z oczu, do których stopniowo powracało widzenie, łzy. Myślałem, że dostałem tachikardii, że mam migotanie przedsionków i zaraz zejdę z tego świata, ale jakoś mi to nie przeszkadzało. Nawet gdyby to się miało stać, byłbym szczęśliwy. 

Po jakimś czasie, kiedy już byłem w stanie normalnie rozmawiać, stwierdziłem, szafka, umywalka, a nawet lustro na wysokości do półtora metra ochlapana jest moim dobrodziejstwem. 

-Och kurwa, ja pierdolę, co to było?! - wyrwało się z mojego wyschniętego gardła. 

Kiedy ponownie spojrzałem w lustro, zobaczyłem w nim już tylko swoje własne odbicie. Wiedziałem, że transmisja została przerwana. Zobaczyli to, to chcieli i wyłączyli się. 




sobota, 27 maja 2023

Hotelik "Miłość".

15. Jestem obserwowany.


A więc stała przede mną i to bardzo blisko. Kamera zrobiła zbliżenie. Znowu miałem przyspieszony oddech. To był już standard. Łup, łup, łup... – szybko bijące serce i uczucie promieniowania opanowujące mój organizm, całe moje jestestwo, jak szybko rozprzestrzeniający się pożar. Jak pożar, którego nie dało się już opanować. Czułem się jak nastolatek, jak gówniarz, który nie jest w stanie poradzić sobie z własnym pożądaniem. 

Czy byłem zły na siebie za własną niemoc? Nie. O dziwo czułem się z tym doskonale. Im bardziej starałem się temu opierać, tym trudniejsze to wszystko było i jednocześnie tak słodko zabarwione, że wydawało się niedorzecznością, aby się temu przeciwstawić. 

Nie uśmiechała się teraz. Była poważna. Bardzo uważnie i czujnie się we mnie wpatrywała. To znaczy w obiektyw kamery, która musiała znajdować się na wprost niej. A może tam też było kilka kamer? Któż to może wiedzieć. To nie było aż tak ważne. Ważne, że patrzyła. To była piękna dziewczyna o pełnej okrągłej buzi, kształtnych ustach i ciemnozielonych oczach. 

Była bardzo zgrabna. Jej biodra były szerokie i ponętne a całe ciało składało się z cudownych wypukłości, zagłębień i zakamarków. Kiedy patrzyłem na te jej ogromne, podobne do wielkich balonów cyce, myślałem, że mój kutas eksploduje. Zrobił się jeszcze grubszy i sztywniejszy. Pokrywała go sieć fioletowych, napęczniałych żył. Niecierpliwie przystępowałem z nogi na nogę, czując jak całe moje ciało, począwszy od wierzchołka głowy, a kończąc na koniuszkach palców stóp, ogarnia przecudne słodkie uczucie, którego nie chciałem i nie mogłem powstrzymać. 

-Och, och, och, - oddychałem ciężko. 

W oczach dziewczyny było tyle spokoju i opanowania, że już po chwili w jakiś dziwny sposób dotarło do mnie, że to, co się dzieje, jest absolutnie w porządku, że nie mam się czym przejmować i mogę przestać stawiać jakikolwiek opór, zarówno wewnętrzny jak i zewnętrzny. Coś mi mówiło: "jesteś sam. Nic się nie dzieje, wszystko jest w porządku. Poddaj się temu i zrób to, co powinieneś". Coś mi mówiło: "to twoja mała tajemnica. Nikt się nie musi o tym dowiedzieć. Po prostu pozbądź się konwenansów". A z drugiej strony doskonale zdawałem sobie sprawę, że jednak nie jestem sam, że cały czas jestem obserwowany, że w tej chwili patrzy na mnie ta niesamowita, cudowna dziewczyna. 

Podejrzewałem, że być może ona nie jest jedyna, że patrzy na mnie więcej osób. Tylko kto? Kobiety, czy mężczyźni? A może pary? Być może jestem na jakiejś hotelowej kablówce. Kiedy sobie o tym pomyślałem, zrobiło mi się jeszcze bardziej przyjemnie i słodko. 

Trzymała przed sobą coś w rodzaju dużego sztucznego białego pióra. Zdawała się być tancerką na wodewilu. To pióro w znacznej części zasłaniało jej brzuch tak, że mój wzrok automatycznie zjeżdżał pod nie, by ogarnąć sobą to, co znajdowało się między jej obfitymi, jędrny mi udami, które w tej chwili były ciasno złączone wręcz zaplecione. Tam też dostrzegłem trójkącik rzadkiego dość niedbale wyrastającego włosia okrywającego jej wzgórek łonowy. 



piątek, 26 maja 2023

Hotelik "Miłość".

14. Po co się spieszyć.


Dziewczyna wstała, a kamera powędrowała wraz z nią do góry. A więc to był jednak pewien rodzaj czatu czy transmisji na żywo. W lustrze zamontowany był ekran, a gdzieś nad nim musiała znajdować się kamera. Przyjrzałem się uważniej i rzeczywiście tam była, a raczej były. Nie jedna a dwie. W górnym prawym i lewym rogu. Malutkie. Wyglądały jak część glazury, a jednak to nie była glazura. 

Odwróciłem się za siebie i dojrzałem jeszcze dwie. Najdziwniejsze w tym wszystkim było to, że wcale się tym nie speszyłem. Powiem więcej, świadomość, że jestem podglądany, podniecała mnie jeszcze bardziej. Nie umiałem tego wytłumaczyć. 

"Przekaz internetowy" – pomyślałem – "usługi dodatkowe". Zaczynało mi się to wszystko podobać. To wszystko przypominało mały burdelik, tyle tylko, że dość nietypowy, powiedziałbym z dodatkowymi atrakcjami. Ciekawość zżerała mnie od środka. 

Problem polegał jedynie na tym, co będzie na koniec. Na koniec pobytu tutaj. Jaki wystawią mi rachunek i czy będzie mnie stać, aby go uregulować? Przecież nie jeden raz słyszałem o takich przypadkach, gdzie gość po upojnej, bogatej w atrakcje nocy opuszczał lokal szczęśliwy, ale z  kompletnie pustym kontem. 

Postanowiłem, że porozmawiam i o tym z właścicielem. Przecież nie było mowy o tak zwanych usługach dodatkowych. Kiedy się umawialiśmy na wynajem, nie wspomniał o tym ani słowem. Nawet teraz kiedy mówiłem mu o tym rzekomym odbiciu w szybie, udawał, że nie wie, o co chodzi. Nie wiedziałem, co jest grane i czy mam dalej w to brnąć. Być może specjalnie nie informowali gości, by potem móc wyciągnąć od nich jeszcze więcej forsy. Być może szantażowali swoich gości, a ja właśnie uwikłałem się w coś, z czego trudno będzie wybrnąć, bez dobrego adwokata. 

 Prawdę powiedziawszy, przyjechałem tutaj sam i rzeczywiście rozglądałem się za różnego rodzaju usługami erotycznymi. Powiedzmy jakiś salon masażu, dziewczyna na jeden wieczór, nie jestem niewiniątkiem, ale to z czym tutaj się zetknąłem, przerastało moje najśmielsze oczekiwania. To nie mieściło się nawet w moich kategoriach dobrego smaku.

Na razie wyglądało mi to na zwykłą prowokację, być może jakieś jakiś pikantny dowcip, co też było świetne, ale jeżeli tak się nad tym lepiej zastanowić, to strach pomyśleć, do czego oni byli zdolni. Do czego mogli wykorzystać te wszystkie nagrania? Kurwa, zwaliłem sobie konia! A jak to wszystko wrzucą do sieci i każdy będzie mógł sobie mnie obejrzeć?

Kiedy tak sobie myślałem, zacząłem się zastanawiać, nad tym, że muszą bardzo starannie dobierać swoich gości. Przecież większość ludzi nie była przygotowana na tego rodzaju doświadczenia. Ja sam, chociaż byłem bardzo tolerancyjny pod tym względem, doznałem ogromnego szoku. Przez głowę mi przemknęła myśl, a co z tak zwanymi moherowymi beretami i ultra konserwatywnymi katolikami, którzy co niedzielę obowiązkowo uczęszczają na mszę świętą, albo na przykład ze Świadkami Jehowy? Przecież ktoś taki od razu dostałby zawału serca. No i prokurator murowany. Chyba że… No właśnie. Chyba że na każdego mają haka. 

Tym bardziej chciałem o tym porozmawiać z właścicielem hotelu. 

"Tak na pewno muszę z nim pogadać i to ostro. Teraz powiem mu, co o tym wszystkim myślę. Nie będzie mnie w ciula robił!" - myślałem.

A po chwili: 

"Dobra, może nie tak od razu. Po co się spieszyć"  

Tak naprawdę już teraz nie chciałem tego robić. No bo i dlaczego? To mi się za bardzo podobało, a jakbym ostro wyjechał do niego z mordą, to może by jeszcze się przestraszył i to wszystko wyłączył. Szkoda by było. Powiedzmy, że już powoli zaczynałem się do tego przyzwyczajać. To było ekscytujące i wciągało jak jakaś gra. Tak miałem wrażenie, że przynajmniej w jakimś stopniu uczestniczę w dziwnym spektaklu i chciałem zobaczyć co będzie dalej. 





czwartek, 25 maja 2023

Hotelik "Miłość".

13. Patrzyłem i myślałem.


Wreszcie po minucie może po dwóch takiego szamotania się z samym sobą zrezygnowałem i poddałem się całkowicie. Stanąłem wyprostowany, ręce opuściłem wzdłuż ciała, uśmiechnąłem się do niej, a nawet zacząłem prężyć się jak stary kocur. 

Po kolejnych kilku minutach, kiedy widocznie uznała, że osiągnęła to, co chciała, że ma mnie całkowicie pod swoją kontrolą, usiadła. Usiadła na czymś, co znajdowało się tam, a nie tutaj. Jeszcze jeden dowód na to, że to był jakiś duży ekran komputera wmontowany w lustro. Kiedy usiadła, zobaczyłem ją w pełnej krasie i to mnie całkowicie dobiło. Nie byłem w stanie znieść takiej piękna. 

Oddychałem ciężko, próbowałem opanować coraz silniejsze skurcze szarpiące całym moim ciałem, które przy każdym nasileniu zdawały się po prostu niebezpieczne. To nie była zwykła dziewczyna z sąsiedztwa. Chociaż w pierwszym momencie taka właśnie mogła się wydawać. To była prawdziwa seksbomba, stworzona właśnie tylko do jednego. To był anioł i diabeł w jednej osobie zesłany na ziemię, aby mnie uwieść na pokuszenie i zaprowadzić na samo dno piekieł. 

Usiadła na jakimś taborecie i szeroko rozłożyła uda. Boże, myślałem, że zwariuję. Nie byłem w stanie się opanować. Do niczego jeszcze nie doszło, a ja znów byłem na granicy orgazmu. Przed moimi oczami wirowały kolorowe kółeczka i gwiazdki. Było mi tak dobrze, że nie myślałem o niczym innym, jak tylko o tym, żeby się spuścić. I nic mnie nie obchodziło, że ona patrzy, że jestem obserwowany, być może nie tylko przez nią, ale przez całe gremium nieznanych mi osób. 

Cycki, które już wcześniej wydawały mi się wielkie, teraz po prostu porażały, może nie tyle swoją przytłaczającą wielkością, bo zajmowały praktycznie całą górną połowę jej ciała, ile kształtem, sprężystością i tą wąską szczeliną między nimi. 

Patrzyłem i myślałem. Skojarzenia nasuwały się same i nie mogło być innych niż te, że wkładam między nie swojego wielkiego napęczniałego do granic możliwości ogiera, trzymam przez chwilę, a później oblewam obfitą porcją gorącego nasienia. Szerokie, zgrabne biodra, mocno rozchylone uda i zarośnięta kudłatym, rudym i rzadkim włosiem cipa, dopełniała piorunującego wrażenia. Ta baba to był istny wulkan seksu i trzeba było go spacyfikować, zanim stanie się coś złego, zanim to dobrodziejstwo wymknie się spod jakiejkolwiek kontroli i zacznie hasać samopas. 

Takie miałem myśli i nie potrafiłem nad nimi zapanować. Nie potrafiłem zapanować nad niczym. Patrzyła na mnie, przeszywała mnie swoim spojrzeniem i wiedziałem, że już się jej nie wymknę. Chociaż nie bardzo mogłem uświadomić sobie, co też może się stać. 

Cała ta sytuacja zmieniała się szybko i dynamicznie, co jeszcze bardziej utwierdzało mnie w przekonaniu, że to nie przypadek. Nie mogłem mieć pewności, co to dokładnie jest, nie mogłem mieć pewności co do natury tego zjawiska, ale jedno nie wzbudzało wątpliwości. Cały ten pokaz został przygotowany specjalnie dla mnie. Może nie tyle konkretnie dla mnie, ile ogólnie dla gości przebywających w tym małym, uroczym hoteliku. 



środa, 24 maja 2023

Hotelik "Miłość".

12. Ta była żywa. 


Pochylona mocno do przodu wpatrywała się we mnie z  drwiącym, prowokacyjnym uśmiechem. Jej duże, obfite, baloniaste cyce opadały swobodnie do dołu i przy każdym, najmniejszym ruchu kołysały się lekko na boki. 

I raz, i dwa i raz, i dwa... liczyłem swoje oddechy, bo miałem wrażenie, że w pomieszczeniu zaczyna brakować powietrza. Chociaż z drugiej strony wydaje mi się, że liczyłem nie własne oddechy, a kołysanie się jej cycków, które hipnotyzowało jak wahadło. 

Z pozycji, w której się znajdowała, widziałem tylko jej cycki, ramiona i uda, ale to w  zupełności wystarczyło, aby podniecać się zastraszającym tempie. Co najdziwniejsze ona wcale nie była martwym nieruchomym obrazem tak jak ta Chinka w regale. Ta była żywa. O tak, jak najbardziej żywa i wszystko wskazywało na to, że nie jest to obraz zarejestrowany wcześniej kamerą, czy wygenerowany komputerowo.

Osoba po drugiej stronie lustra, czy też ekranu jak kto woli, zdawała się zachowywać w sposób interaktywny. To znaczy, reagowała na moje własne ruchy. Między innymi wodziła wzrokiem za moimi oczami. Chociaż w tej chwili odnosiłem wrażenie, że moja twarz ją raczej mało interesuje. Ją interesowało coś zupełnie innego coś, co znajdowało się między moimi nogami i starczało jak sosnowa gałąź.

Patrzyła na mojego kutasa. Byłem tego pewien. Dlatego właśnie się pochyliła. Chciała lepiej dostrzec wszystkie szczegóły anatomiczne. Gdyby wyszła z tego lustra i stanęła w tej pozycji, jej twarz znajdowałaby się dokładnie na wysokości mojego krocza. Być może nawet mogłaby mi zrobić laskę. Znowu kiedy o tym pomyślałem, przez całe moje ciało przebiegł intensywny słodki dreszcz. Teraz już nie było żadnych wątpliwości: potrzebowałem seksu, dużo seksu i to natychmiast, w tej chwili. 

To była blondynka. Przez ten półmrok nie mogłem dostrzec dokładnie koloru jej oczu. Być może były brązowe lub zielone. Włosy miała upięte w luźny kok, co dodawało jej pikanterii i gorącego uroku. Luźne poskręcane w loki kosmyki wydostawały się spod niedbałego upięcia i swobodnie opadały na ładną twarz. 

Ile mogła mieć lat? Trzydzieści? Nie więcej. Jej buzia była w pokroju delikatna, trójkątna nos mały, usta pełne, kształtne. Jednak nie to było najważniejsze. Wszystko to można by było pominąć gdyby nie jej zachowanie. Jej przesadne zainteresowanie tym, co miałem między nogami, doprowadzało mnie do obłędu. 

Ona chciała się bzykać. Ona, tak samo jak ja, potrzebowała seksu. Miałem wrażenie, że uczestniczę w jakiejś transmisji na żywo, że przez jakiś komunikator internetowy widzimy się obydwoje w czasie rzeczywistym. Miałem wrażenie, że nie tylko widzimy się, ale też i słyszymy. Z jednej strony kołatała się we mnie myśl: "zabierzcie ją stąd, nie chcę na nią patrzeć", a z drugiej: "och tak, tak mała, patrz na mnie, patrz na mojego kutasa, jestem do twojej dyspozycji". 

Pruderia wstyd i zażenowanie mieszały się ze wciąż narastającym podnieceniem, które rozsadzało mnie od środka, które nie pozwalało racjonalnie myśleć i poprawnie oceniać sytuację. To nie była dobra mieszanina, ale wiedziałem, że lepiej nie będzie. Jakoś musiałem sobie poradzić z tym problemem. 



wtorek, 23 maja 2023

Hotelik "Miłość".

11. Była tam.


Przeciągnąłem się i westchnąłem ciężko:

-Boże, jestem taki podniecony. Chce mi się seksu jak jasna cholera". Co się ze mną dzieje? W moim wieku? 

Uczucia i doznania, które już dawno powinny odejść w zapomnienie, nagle zaczęły odżywać, burzyć się we mnie i z niespotykaną siłą domagać się ujścia. 

Jeszcze raz spojrzałem na swoje narzędzie. 

-Och jejku, jaki on wielki, - mruknąłem do siebie z wyraźnym zaniepokojeniem.

I zaraz później zadałem sobie pytanie: skąd  wzięło się we mnie tyle strachu i to właśnie w tej dziedzinie życia? Przecież powinienem być zadowolony, no nie?

Kiedy tak stałem i tak bezsensownie gapiłem się na siebie, w pewnym momencie coś mnie tknęło. W pierwszej chwili nie potrafiłem stwierdzić, co to było. Zdawało mi się, że kątem oka coś dostrzegłem. Jakiś ruch. Niewielki, ale jednak. Błyskawicznie zwróciłem oczy, skąd pochodził. Traf chciał, i w sumie nie wiem, czy to dobrze, czy źle, że punkt, w którym to coś się poruszyło, znajdował się dokładnie na środku lustra. Rzeczywista przyczyna tego zjawiska nie mogła być gdzie indziej tylko gdzieś poza moimi plecami. 

Szybko się odwróciłem, lecz i tam nic nie zobaczyłem. Łazienka była pusta. Byłem tylko ja i lustro. No właśnie, lustro. Dlaczego wcześniej o tym nie pomyślałem? Tknięty jakimś przeczuciem, czy wręcz pewnością, ponownie zmieniłem ułożenie swojego ciała i stanąłem dokładnie twarzą w twarz ze swoim nagim odbiciem. 

Była tam. Nie mogłem w to uwierzyć, ale ona tam była. Znowu zabrakło mi powietrza. Przez chwilę myślałem, że się uduszę. Próbowałem sobie odpowiedzieć na pytanie: co się właściwie stało? 

Odpowiedź była oczywista. W lustrze, w tym dużym, łazienkowym lustrze zobaczyłem dziewczynę. To znaczy nie tę, co wcześniej. Nie. To nie była Azjatka. Chociaż nie przyjrzałem się jeszcze na tyle, żeby być tego absolutnie i do końca pewnym, ale już na pierwszy rzut oka nie wyglądała na Azjatkę. Zresztą w tej pierwszej chwili zwracałem uwagę na zupełnie inne szczegóły. 

Nie mogłem w to uwierzyć, ale ona też była naga. Szumiało mi już w głowie od nadmiaru wrażeń, kutas zesztywniał jeszcze bardziej, a całym ciałem szarpnął kolejny, silny skurcz. Ja też byłem goły jak święty turecki i stałem naprzeciwko niej. Nie było sensu się kryć. Wyprostowałem się i odruchowo przejechałem dłońmi w okolicy bioder. Zupełnie tak, jakbym przygotowywał się do przejścia do kolejnej fazy tej dziwnej, aczkolwiek bardzo podniecającej zabawy. 

Odbicie w lustrze było dość ciemne, ale wyraźne i ostre. To było tak, jak by tam, po drugiej stronie ktoś przygasił światło, pozostawiając tylko jedną małą żarówkę. Co najdziwniejsze, samego siebie widziałem dobrze oświetlonego. Potwierdzało to moją hipotezę o jakiś gadżetach elektronicznych. Być może było to coś w rodzaju lustra weneckiego a sama dziewczyna, bądź ekran, na którym się znajdowała, był usytuowany z tyłu. 

Tak czy inaczej, nie zmienia to samego faktu, że tam była i patrzyła na mnie. Patrzyła na mnie z zaciekawieniem, z dużym zaciekawieniem. To była dobrze zbudowana, cycata blondyna. 

Boże, nagle poczułem, że robi mi się słabo, a moje serce na napiernicza jak szalone. 




poniedziałek, 22 maja 2023

Hotelik "Miłość".

10. Gotowy na każde wyzwanie.


-Wie pan co, panie Grzesiu, nie słyszałem, aby zgubiła się tutaj jakaś młoda dziewczyna, ale… - właściciel hotelu zawiesił głos, - popytam i sprawdzę. W razie czego dam panu znać. No a ta szyba… nie… chyba coś się panu przywidziało… nie… absolutnie… nie stosujemy żadnej tajnej techniki… da pan spokój… przecież to prawnie zabronione. Ale to dziwne… co pan mówi… w szybie? Nie, w żadnym wypadku. 

Roześmiał się. Było w tym jego śmiechu coś dziwnego. 

-Dobrze… może nie powinienem był tak od razu panu nie wierzyć… Pokój obok jest wolny. Może się pan przeniesie. Jest większy i z balkonem. Na pewno będzie panu wygodniej. 

Jeszcze tego samego dnia przeniosłem swoje rzeczy do pokoju obok. Miałem nadzieję, ze teraz już wszystko będzie dobrze. Nie było, bo nie miało być. 

Znajdowałem się w łazience i czułem się dziwnie. Zastanawiałem się, jak szybko normalny zdrowy człowiek jest w stanie przejść do porządku dziennego nad pewnymi czasami, bardzo dziwnymi faktami. 

To, co się tutaj stało, przechodziło wszelkie powszechnie przyjęte normy. Na dodatek minęło tak niewiele czasu. Mimo to zachowywałem się tak, jakby kompletnie nic się nie stało. Ta młoda dziewczyna, którą zobaczyłem zaraz po wejściu do pokoju, aczkolwiek jak najbardziej realna wydawała mi się tak niesamowicie odległa, że musiałem się wysilać, aby ją sobie przypomnieć. Nie potrafiłem tego wyjaśnić i na dodatek nie chciało mi się w tej chwili nad tym za bardzo zastanawiać. 

Pomyślałem, że takie rzeczy się zdarzają i będę miał się z czego później śmiać. Dziwiłem się, że dałem się tak skołować własnemu umysłowi. Oczywiście właścicielowi nie wierzyłem. Jednak aby nie mieć wrażenia, że całkowicie zwariowałem, musiałem stworzyć pewną hipotezę na temat tego, czego byłem świadkiem. Tłumaczyłem sobie to ten sposób, że pod wpływem jakiegoś gazu, no nie wiem, albo też oparów halucynogennych, wszystko było możliwe, obraz w szkle, choć rozmyty i niewyraźny, przybrał kształty żywej, jakże seksownej dziewczyny. Nie mogło być inaczej. To, że spuściłem się w gacie, a w łazience zwaliłem sobie jeszcze konia, było tylko tego następstwem. Ni mniej, ni więcej. Pasowałoby to dokładniej sprawdzić, tylko w tym wypadku było to niemożliwe. 

Pokój, w którym się znajdowałem, był dwa razy większy i dużo ładniejszy. Można powiedzieć, że przypadkiem za tę samą cenę udało mi się wytargować apartament. 

Tak czy inaczej, teraz byłem w łazience z zamiarem wzięcia chłodnego prysznica po długiej i męczącej podróży. Miałem dość i nie chciałem dłużej z tym czekać. Zrzuciłem z siebie ubranie i powiesiłem na suszarce obok lustra. Następnie stanąłem nagi przed szklaną taflą i z zadowoleniem spojrzałem na swoje odbicie. 

Mimo swojego wieku wciąż wyglądałem atrakcyjnie i nie jedna laska mogłaby się za mną obejrzeć. Tak sobie pomyślałem. Chociaż z drugiej strony nie wiem skąd akurat taki wniosek, bo przecież postura już nie ta i lekko wystający brzuszek mówiły zupełnie co innego. No ale właśnie taka myśl przeszła mi w tej chwili przez głowę. 

No ale cóż, nie wszystko przecież musi być idealne. Najważniejsze, że kutas jeszcze w pełni sprawny i sterczał jak rakieta w każdej chwili gotów podjąć się najtrudniejszego zadania. Spojrzałem na niego jeszcze raz i stwierdziłem, że nie mam się czego wstydzić. Wyglądał porządnie. Był gotowy na każde wyzwanie: gruby, sztywny i żylasty jak nigdy wcześniej.




niedziela, 21 maja 2023

Hotelik "Miłość".

9. Złudzenie optyczne.


"Jasny chuj?!" -  pomyślałem. Zbliżyłem się i zacząłem przemieszczać w lewo i w prawo. "To jakieś cholerne złudzenie optyczne. Wydaje się, że w szybie odbija się ktoś, kto siedzi na łóżku. Chociaż tak naprawdę odbija się samo łóżko. Dziewczyna, która niby na nim siedzi w jakiś sprytny sposób, umieszczona jest w samej szybie". \

Podszedłem jeszcze bliżej. "Może to jakiś rodzaj monitora?" Ale na szkle nie było niczego, co odbiegałoby od normy. Żadnych przełączników przycisków czy nawet wypukłości. To zwykła szyba. 

"Sprytne, naprawdę sprytne", - zacząłem kombinować, - "Wrażenie jest uderzające. Niezły sposób, żeby kogoś wystraszyć, no, czy chociażby wprowadzić w zakłopotanie". 

Dopiero teraz zacząłem zdawać sobie sprawę, że w moim pokoju nie było żadnej dziewczyny, a moje zmysły przy pomocy nieznanej mi technologii zostały wprowadzone w błąd. "Tylko jak, do jasnej cholery, mogłem aż tak bardzo dać wyprowadzić się w pole?! Kurwa, przecież ja się spuściłem w gacie, nawet porządnie nie wychodząc do pokoju! Przecież to nie mogło być złudzenie. Widziałem ją dokładnie, jak wszystko inne, jak te meble. Czy one też są nierealne? Była żywa, siedziała tu i mówiła do mnie. Nie, to nie był tylko jakiś marny, nieruchomy obraz, to musiało być coś więcej". 

Usiadłem na łóżku i zacząłem się zastanawiać. Część zagadki miałem już rozwiązaną. Wiedziałem już, skąd wziął się obraz dziewczyny. Pozostawało się tylko dowiedzieć, jakim cudem widziałem go nie w szybie a na łóżku. No i dlaczego nie był statyczny, tylko się poruszał?

Dopiero po dłuższej chwili coś sobie przypomniałem, a właściwie uświadomiłem, mianowicie zapach. "Oczywiście, że zapach", - pomyślałem, - "Przecież czułem go w łazience. To nie była tylko moja sperma. To było coś jeszcze". 

Im więcej się nad tym zastanawiałem, tym bardziej docierało do mnie, że ten bardzo charakterystyczny, ale trudny do nazywania zapach czuję nawet w tej chwili. To było? Piżma? Lawenda? Nie, to coś jeszcze innego. 

"W reklamie na stronie hotelu chwalili się, że każdy pokój ma inny charakterystyczny dla siebie zapach i że goście na pewno będą zadowoleni. Przecież można było się domyśleć. Wszystko się zgadza. Tylko czy byliby w stanie posunąć się aż do tego, żeby użyć substancji psychotropowych? Jeżeli tak, to nie wróży nic dobrego. Trudno powiedzieć, co jeszcze może tutaj się stać. Ja przeszedłem przez to dosyć łagodnie i można powiedzieć, że miało to dość zabawne skutki, ale trudno przewidzieć, jak odbierają to inni lokatorzy". 

Doskonale zdawałem sobie sprawę, że niektórzy mogą nawet próbować targnąć się na własne życie pod wpływem jakiegoś impulsu. Ktoś mógłby wybiec na ulicę wprost pod samochód. Chociaż z drugiej strony do głównej ulicy było dosyć daleko. Ktoś mógłby próbować wejść na dach i skoczyć z niego, bo mogło mu się wydawać, że jest ptakiem. 

Tak naprawdę nie bardzo wiedziałem, co z tą wiedzą zrobić. Postanowiłem, że zgłoszę się do właściciela hotelu i złożę coś w rodzaju reklamacji. Może udałoby mi się wyrwać część gotówki za pobyt tutaj, bo przecież nie na to się umawialiśmy. Wcześniej jednak chciałem się wykąpać i coś zjeść. Być może rozejrzeć się co nieco po okolicy. Nie wiem, ale to był chyba mój błąd, bo z każdą minutą upływającą od tego momentu złożenie reklamacji zdawało się to być coraz trudniejsze do zrealizowania. 



sobota, 20 maja 2023

Hotelik "Miłość".

8. Kurwa, co to pies?!


No ale tak się czułem. Ruszyłem wzdłuż korytarza, zaglądając do poszczególnych pokojów, do tych, które były jeszcze otwarte. "Może ta mała nimfomanka przyjechała z kimś właśnie teraz? Nie, to głupie. Przecież była praktycznie naga. Skąd się tu wzięła? Przecież z nieba nie spadła. To nie Boże Narodzenie i nie czas na prezenty."

Nigdzie jej nie było. Absolutnie. Ludzie gapili się na mnie jak na wariata, bo zamiast rozpakowywać się, moja walizka wciąż stała w wejściu, łaziłem po całym hotelu i zaglądałem jak złodziej do innych. 

W pewnym momencie powiedziałem: "stop. Tak nie może być, bo jeszcze ktoś rzeczywiście pomyśli, że coś chcę zapierdolić". Nie chciałem psuć sobie opinii już na samym początku. Pomyślałem sobie, że będę rozglądał się, ale bardziej dyskretne, jakoś postaram rozłożyć się to w czasie. Nawet do głowy mi nie przyszło, aby dać sobie z tym całkowicie spokój. 

Wróciłem więc do pokoju, wniosłem torby i nieco się rozejrzawszy po szafkach i miejscu, jakie miałem do dyspozycji, zacząłem się rozpakowywać. Co nie zmienia faktu, że nie mogłem przestać myśleć o tej młodej dzierlatce. Widocznie tak się już na nią napaliłem, że nie mogłem pogodzić się z myślą, iż nic z tego nie będzie, że nici z realizacji moich gorących marzeń i pragnień. 

"Cholera jasna, ale ze mnie głupiec! Dlaczego nie zabrałem się za nią od razu?" - myślałem, zaglądając pod łóżka. A później pomyślałem jeszcze: "Ale idiota z ciebie! Myślisz, że schowała się pod łóżko? Kurwa, co to pies?! Ja pierdolę, mózg mi zlasowała!" Tak czy inaczej, jeszcze raz dokładnie sprawdziłem łazienkę, ale nic tam nie było poza moimi suszącymi się gaciami, hotelowymi ręcznikami i papierem toaletowym. 

Coś mi się jednak nie zgadzało. Piszę coś, bo właściwie w tamtej chwili nie potrafiłem określić, co to było. Jakieś dziwne, niejasne przeczucie. 

Jeszcze raz wróciłem do pokoju, stanąłem na środku i uważnie się rozejrzałem. Na jednej ze ścian stał przeszklony regał. Był pusty. Można było postawić na nim cokolwiek: książki wazony ubrania. Wszystko, ale w tej chwili był zupełnie pusty. "No zwykła szafka", - pomyślałem, - "człowieku, czego ty właściwie chcesz? Chyba zaczynasz świrować".

Nie dałem się jednak zwieść tym myślom. Zmrużyłem oczy i spojrzałem na regał, a w zasadzie na szybę, pod innym kątem i dopiero teraz to dostrzegłem. To znaczy, musiałem widzieć to już wcześniej, tylko nie zdawałem sobie z tego sprawy. W szkle coś się odbijało. Na początku nie byłem pewien, co to jest, bo było dość niewyraźne. Dopiero kiedy przyjrzałem się dokładniej, zatkało mnie. Po prostu odebrało mi mowę. 

W szybie odbijała się dziewczyna. Może nie tyle żywa osoba, ile jej zdjęcie, lub obraz. Była to ta sama dziewczyna, którą rzekomo widziałem siedzącą na łóżku. Szybko odwróciłem głowę, by zrewidować swoje spostrzeżenia, ale w miejscu, z którego powinno pochodzić odbicie nie było absolutnie nic. Odbicie w szybie pokazywało łóżko za mną a na nim tę młodą podniecającą Azjatkę. Jednak w rzeczywistości po drugiej stronie znajdowało się tylko i wyłącznie łóżko. Puste zresztą i ładnie posłane. 





piątek, 19 maja 2023

Hotelik "Miłość".

7. Szukam ducha.


Nie wiem co się ze mną wtedy działo, ale chyba lekko spanikowałem. Miałem takie dziwne poczucie, że muszę ją znaleźć i to jak najszybciej. Nie wiem, po jaką cholerę miałbym jej szukać. Ot po prostu dziewczyna, być może czyjaś nastoletnia córka pomyliła pokoje. Ja wszedłem i wyszła z tego głupia, niezręczna sytuacja. Bardzo niezręczna. Już wyobrażałem sobie jakiegoś tatusia ściągającego mnie po całym hotelu z siekierą za to, że chciałem zmolestować jego kochaną latorośl. No ale, kurwa, przecież nic nie było! Nic, chociaż już tego żałowałem. 

Mimo wszystko patrząc z drugiej strony, biorąc wszystko na tak chłopski rozum, cała ta sytuacja wydawała się bardzo dziwna i podejrzana. Przecież żadna, powiedzmy normalna, dziewczyna, nie weszłaby półnaga do cudzego pokoju. Kiedy tak to wszystko odtworzyłem sobie w pamięci, cały ten obraz, stwierdziłem, że to, co się stało, było zbyt jednoznaczne, aby mogło być przypadkowe. Nie było. 

"A może to jakaś prostytutka?" - pomyślałem. 

Tak, to na pewno była dziewczyna lekkich obyczajów. "Lekkich obyczajów", hehehe… dobre sobie. Nagle zrobił się ze mnie bardzo poprawny pan. 

No ale nic, laska ewidentnie była przygotowana na seks i na pewno nie pomyliła pokoju. 

"Ciekawe, bardzo ciekawe", - dedukowałem, - "Te komentarze w internecie to wcale nie musiał być hejt czy stek kłamstw. Być może, o czym mi właściciel nie powiedział, mają tutaj takie usługi, no powiedzmy dodatkowe".

Wróciłem do łóżka. Ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu nie wyglądało na to, aby przed chwilą ktoś na nim siedział. Całkowicie zbiło mnie to z tropu. Narzuta była wręcz idealnie naciągnięta i nie było na niej choćby najmniejszej fałdki. 

"Jak to możliwe? Czyżby była aż tak sprytna, żeby wychodząc tak dokładnie po sobie posprzątać? Kurczę nie, a może... nie, nie, nie. To niemożliwe. Przecież widziałem ją bardzo dokładnie. Musiała tutaj być. A może nie? Może wcale jej tutaj nie było? Może wszystko mi się przywidziało? Jeżeli tak, to musi być ze mną coś bardzo źle".

Teraz zacząłem odczuwać ten charakterystyczny niepokój i napięcie. Powinienem był już w tej chwili zrezygnować i wyjechać. Nie zrobiłem tego jednak. 

Mimo tak oczywistych faktów nie chciałem dopuścić do siebie myśli, że zabawa zaczyna być niebezpieczna. Może dlatego, że, chociaż wiem, że to niemożliwe, w jakiś sposób czułem się z nią związany. Dziwne. Tak jakby była moją znajomą, czy kimś bardzo bliskim. Kimś o kogo trzeba się troszczyć. 

Ta… już ja bym się o nią zatroszczył.

Inną kwestią było to, że pomimo dwóch, nie trzech wytrysków, mój kutas wciąż był sztywny i gruby. Cały czas doświadczyłem tego intensywnego uczucia, które towarzyszy silnemu podnieceniu. Może to dlatego, że nie miałem na sobie slipów, a mój rozochocony rumak biegał sobie po luźnych spodniach jak koń na wybiegu. Ocierał się wielkim napęczniałym łbem o materiał i domagał się jeszcze więcej.

Tak czy inaczej, nie myśląc wcale, postanowiłem jej poszukać. Prawda, że to idiotyczne? Może byłem jeszcze pod wpływem szoku, nie wiem, ale wyszedłem na korytarz i rozejrzałem się uważnie. Zza zakrętu wyłoniła się jakaś blondynka z dwiema torbami. Wysoka i cycata. 

"Nie to nie tamta", - pomyślałem, - "tamta była dużo niższa, poza tym miała ciemne włosy. Kurwa, co za idiotyzm! Co ja w ogóle wyprawiam. Szukam ducha, czy co?" 



czwartek, 18 maja 2023

Hotelik "Miłość".

6. Musiałem go umyć.


No nie wiem, jak to się stało, ale kiedy dotknąłem mojego narzędzia, które cały czas było bardzo wrażliwe, na najdrobniejsze pieszczoty, ono zaraz podniosło swój łeb i zaczęło rozglądać się z zaciekawieniem. Nie umiałem nad tym zapanować, to działo się samo, absolutnie bez mojej woli, a ja, głupi wcale nie pomagałem. Zresztą przecież musiałem go jakoś umyć, a bez dotykania nie dało się tego zrobić. Był cały w nasieniu i wydzielał ten charakterystyczny zapach. Tak przy okazji nie wiem, czy nie czułem go też i z całej łazienki. 

Dobra nieważne. Musiałem go umyć. Kiedy go dotykałem i namydlałem zapewne zbyt pieszczotliwie i skrupulatnie, całkowicie zesztywniał. Zrobił się gruby i żylasty, a jego łeb przybrał kolor purpurowo-fioletowy. No i oczywiście znów zrobiło mi się  bardzo słodko i przyjemnie. Powiem szczerze, pozwoliłem sobie na chwilę zapomnienia i znowu popłynąłem. 

Tym razem nie było tak gwałtownie i intensywnie, ale równie przyjemnie. Może nawet bardziej zapadło mi w pamięć, bo trwało dłużej. 

-Ooooooch! - westchnąłem głęboko i strzeliłem spermą na to wielkie lustro. 

Zamiast zaraz po tym już przestać, bo przecież spuściłem się już po raz drugi i to powinno mi wystarczyć, przynajmniej na jakiś czas, zacząłem się moim kutasem celowo bawić. Pomyślałem sobie, że przecież i tak stało się to, co się miało stać, a jeden raz w tę czy w tamtą stronę nie zrobi wielkiej różnicy. Na dodatek byłem tak niesamowicie podniecony, że cały się trząsłem. To było głupie, ale ten wstyd, to skrępowanie jeszcze bardziej napędzały moje pożądanie.

Chwyciłem mojego namydlonego kutasa w garść, ścisnąłem go mocno i pewnie i już z całą premedytacją, jak największy grzesznik, zacząłem taktycznie i celowo walić sobie konia. Tak, tak, wiem, to było czyste wariactwo, ale właśnie dlatego to było takie przyjemne. Wiadomo, że zakazany owoc smakuje najlepiej. 

Na efekty mojej pracy nie trzeba było długo czekać. Już po kilkunastu porządnych ruchach całym moim ciałem owładnęło to znane i niesamowicie przyjemne uczucie, a lustro jeszcze raz zostało ochlapane. Tym razem dokładniej, a zapach opanował już totalnie całą łazienkę. 

Myłem chuja i śmiałem się jak głupi. "Co za przygoda, co za niesamowita przygoda", - myślałem, - "Będę miał jeszcze jedno fajne wspomnienie." Chociaż zdawałem sobie sprawę, że tym, co się tu stało, nie będę się chciał chwalić. Nawet kolegom z pracy, chociaż bardzo często opowiadaliśmy sobie sprośne żarty. 

Kiedy umyty i wytarty, ale już bez gaci, bo te nadawały się tylko do prania, co też uczyniłem, wyszedłem z łazienki, okazało się, że po małej lasce nie było ani śladu. 

-Kurwa, zakląłem, po jaki chuj właziłem do tej łazienki?! Ja pierdolę, poszła sobie i trzeba obejść się smakiem. No po prostu zajebiście! A trzeba było kuć żelazo, póki gorące. 

Rozejrzałem się dokładnie. Pokój w stylu tybetańskim był pusty. Oczywiście nie licząc mnie. Drzwi na korytarz były otwarte, a w samym wejściu wciąż stały dwie wielkie walizy. Moje. Na korytarzu kręcili się goście, którzy przyjechali w tym samym czasie co ja i nosili swoje bagaże. 



Ostatnie wakacje.

150. Widzę, że ci stoi jak rakieta. Upłynęła może minuta i jakby od niechcenia spojrzała nieco niżej. Bez skrępowania, wstydu czy zażenowani...