czwartek, 30 listopada 2023

Randka w ciemno

46. Jej czterdziestoletnia cipka.


To nie było tak, że cały czas ruchałem ją w jednej pozycji, tak jak to pokazują w filmach porno. Owszem, jak na mój wiek i moje tamtejsze możliwości posuwałem ją w ten sposób dosyć długo, to znaczy dobrych kilka minut. Co jak dla mnie i tak było maratonem, ale patrząc z obecnej perspektywy i mojego doświadczenia, nie wyglądało to jakoś imponująco. Może dlatego, że to ona miała to doświadczenie i ona wiedziała, jak mną w odpowiedni sposób pokierować, aby jak najlepiej wykorzystać moje atuty. Tak czy inaczej, w pewnym momencie po prostu przerwaliśmy. Teraz to ja usiadłem na tym stole, a raczej się na nim położyłem, podpierając na łokciach i wystawiając w jej stronę moją sztywną, napęczniałą fujarę. Chciałem oddać jej pałeczkę, a raczej pałę, moją pałę. Jakoś tak zaczynaliśmy rozumieć się bez słów. 

Przysiadła na jednej nodze na krześle obok, podparła się łokciem na stoliku, a drugą ręką chwyciła mnie za mojego podnieconego i mokrego penisa. Jej wielkie cyce całym ciężarem opadły na lśniący, jasny blat, rozlewając się na nim niczym dwa worki wypełnione wodą. Patrzenie na nie w tej chwili było naprawdę niezwykłym doznaniem. 

-Boże, - powiedziała z przejęciem, - twój kutas to prawdziwe arcydzieło. Nie wypuszczę cię z tego mieszkania, póki porządnie go nie wykorzystam i nie sprawdzę. 

Nic nie odpowiedziałem. Dyszałem tylko we wciąż narastającym podnieceniu, myśląc o tym, w jaki sposób przyjdzie mi zakończyć tę grę. 

A później kazała mi się położyć na tym stoliku. Tak. Naprawdę, ta baba kazała mi się położyć na stoliku. Dyszałem tylko ciężko z podniecenia i patrzyłem, jak mnie dosiada. Natura podniecenia brała nade mną władzę. Leżałem płasko na plecach na chłodnym blacie z nogami opuszczonymi do dołu, a ona sprawnie weszła na ten stół, opasała mnie swoimi udami i opadła na mojego jęczącego z rozkoszy fiuta. Zrobiła to sprawnie, pewnie i celowo, bez najmniejszej chwili wahania, ale też bez pośpiechu. Po prostu mnie dosiadła jak wytrawna Amazonka, która doskonale wie, co robi. 

Kiedy wszedłem w nią do samego końca, jęknęła głośno z rozkoszy i poruszyła biodrami w lewo i w prawo jakby dopasowując się do mojej pozycji i jeszcze głębiej pochłaniając mojego ogiera. Miała mnie w całości. Miała mnie tak, jak chciała. Mogłem tylko płonąć ze wstydu, na myśl, że wykorzystuje mnie moja przyszła teściowa, ale nie płonąłem. Chociaż nie, może i płonąłem, ale zupełnie innego powodu. Nie był to wstyd. Chociaż, może i tak, w jakiejś mierze, gdzieś na krańcach mojej świadomości. Bo przecież powinienem się wstydzić, chyba. Sam już nie wiem, czy robiłem coś złego? 

Aby zacząć szybciej poruszać się na moim podbrzuszu, pochyliła się do przodu i podparła dłońmi na mojej klatce piersiowej. Dotyk jej dłoni na moim torsie i jej ud obejmujących moje biodra był jak niebiańska rozkosz. Przymknąłem powieki, oddając się temu uczuciu bez reszty, chłonąc go całym sobą, każdą swoją komórką. Oparłem dłonie na jej łydkach i z niecierpliwością czekałem na to, co się stanie. 

Tak jak wcześniej, nie spieszyła się, doskonale wszystko zaplanowała. Obliczyła czas potrzebny do tego, co ma zrobić i wiedziała, że się w nim zmieści. Zaczęła się unosić i opadać tak miękko, tak płynnie i łagodnie, że chciało mi się śpiewać arie z radości. 

Góra, dół, góra, dół, góra, dół… do samego końca. Jej czterdziestoletnia cipka, którą już zdążyłem pokochać, tak mocno obejmowała mojego fiuta, że nie zamieniłbym ją na żadną inną.



środa, 29 listopada 2023

Randka w ciemno

45. Nie strzeliłem w jej cipkę.


Trzeba było zacząć działać, tylko jak, kiedy już byłem na granicy wytrysku? Trzeba było zacząć poruszać moim fiutem do przodu i do tyłu, wchodzić i wychodzić, głęboko do samego końca, niczego nie żałować nie szczędzić sił i energii, a ja już piszczałem z rozkoszy i nie wiedziałem, co się ze mną dzieje. Musiałem sobie jakoś z tym poradzić, musiałem podjąć to wyzwanie, skoczyć na głęboką wodę, by później niczego nie żałować. Wiedziałem, że drugi raz coś takiego się nie powtórzy.

Boże, nie wiem, co się wtedy ze mną działo. Nie potrafię tego wyjaśnić. Wiem tylko, że ja, młody chłopak, poczułem się tak niesamowicie dowartościowany i doceniony, jakby mi skrzydła na plecach wyrosły, jakbym unosił się nad ziemią niczym anioł. 

-Boże, ale jesteś rozkoszny, - chłopcze, dyszała ciężko, - no pchaj się, pchaj się, nie żałuj sobie. Pokaż, na co cię stać. Wiem, że twój kutas potrafi wiele. Pokaż mojej piździie, że jesteś w stanie ją zadowolić, chłopcze. Ruchaj mnie, ruchaj mnie mocno dzieciaku!

Poprawiła pozycję. Usiadła bardziej pionowo, szerzej rozsunęła swoje uda, bym miał lepszy do niej dostęp. Naciskała palcami na swoją cipkę tuż powyżej łechtaczki i chyba sprawiało jej tę dużą rozkosz, bo zaczynała jęczeć i wzdychać głośno. Jej jaskinia miłości robiła się coraz bardziej ciasna. Właśnie, zaskoczyła mnie tym, że była tak ciasna, tak gorąca, wilgotna i słodka. Słodka jak u nastolatki. Na dodatek była tak obszerna, mięsista i tak szczelnie obejmowała mojego żołnierza, że tym wszystkim przebijała najlepszą uczennicę. Ściskałem mocno swojego kutasa u samej podstawy i może właśnie dlatego nie strzeliłem w jej cipkę gorącą porcją mojego nasienia. Ściskałem mojego chuja mocno i zawzięcie i pchałem się w jej słodkie wnętrze coraz dalej i dalej, a przed moimi oczami stopniowo zapadała ciemność. 

"Kurwa", - myślałem, - "nie dam rady! Ja pierdolę, nie dam rady! Spuszczę się!" 

Ale wiedziałem, że muszę wziąć się w garść, że muszę zacząć ją ruchać równo i regularnie, by doprowadzić to wszystko do końca, by wyjść z tej sytuacji z podniesionym czołem. 

Kiedy położyła się na tym stoliku, dobrze, że był taki mocny i wytrzymały, kiedy tak się położyła, a nogi założyła za głowę, całkowicie odsłaniając swoją pizdę, było już o wiele łatwiej. Stolik był na tyle niski, że jej cipka znajdowała się poniżej poziomu mojego kutasa. Niewiele, ale jednak. To dawało mi nową perspektywę, bo mój fiut musiał wyginać się w niewłaściwą stronę. Wygiął się w pałąk i miałem wrażenie, że za chwilę strzeli jak gałąź sosnowa. Ból i rozkosz mieszały się w tak słodkim koktajlu, że stopniowo zaczynałem tracić kontrolę nad sobą. 

Wciąż trzymała palce w górnej części swojej kobiecości tak, że jej łechtaczka wysuwała się daleko do przodu, a ja wciąż trzymałem u podstawy mój korzeń, by lepiej sterować jego poczynaniami. Niemal czułem, jak w moich jajach zbiera się ponownie potężny ładunek spermy, który już domaga się natychmiastowego uwolnienia. 

Wchodziłem w nią, delikatnie uginając kolana i napierając do przodu. Każdy ruch w tę i z powrotem sprawiał mi tak niebywałą rozkosz, że bałem się, iż kiedykolwiek może się to skończyć. Chciałem, aby trwało to wiecznie, bez końca.

Do przodu, do tyłu, do przodu, do tyłu, równo, powoli, zdecydowanie, dokładnie. I raz, i dwa, i raz, i dwa… do dołu, do góry, do dołu, do góry… chlip, chlap, chlip, chlap… Mój penis lśnił jej soków. W powietrzu unosił się ciężki słodko-kwaśny zapach jej kobiecości, naszego wspólnego podniecenia. Dochodziła. Powoli, ale konsekwentnie dobijała do swojego portu. Czułem to, bo każdy skurcz jej cipki przyprawiał mnie o silny zawrót głowy. 



wtorek, 28 listopada 2023

Randka w ciemno

44. W życiu nie widziałem takiego piździska.


A później stało się to, właśnie to. Jezu, właściwie nie wiem, jak to opisać. To było spotkanie trzeciego stopnia, że tak to ujmę. Mój celebryta, wielki, lśniący, gruby i sztywny jak pan w smokingu miał spotkanie na najwyższym stopniu z jej… no właśnie, z jej panią, z jej soczystą, wielką, mięsistą, ciężką od zapachu kobiety i soków pizdą. W życiu nie widziałem takiego piździska. Doznawałem autentycznego i to tak silnego szoku erotycznego, że właściwie nie wiedziałem, co się ze mną dzieje. 

"O Boże, o Boże", - myślałem, dusząc się od nadmiaru powietrza, od zbyt szybkiego oddechu. 

Jej wargi sromowe i te wewnętrzne, i te zewnętrzne były tak duże, tak obfite, iż miałem wrażenie, że to jakiś potwór z Lot Ness, jakaś paszcza, która za chwilę połknie mojego żołnierza, nie gryząc go nawet. No i ta łechtaczka. O tak, łechtaczka była, jak mały… nie mały, duży, sztywny, gruby pręcik, jak mały kutasik sterczący do góry z główką na końcu. Pulsowała, unosząc się i opadając, i tylko mówiła: "chodź do mnie, no chodź do mnie". No i ja swoim wystraszonym nieco fiutem miałem tam wejść i zrobić to, co do mnie należało. Już sama myśl o tym sprawiała, że nogi stawały się miękkie, a całym ciałem targały tak silne skurcze, że miałem wrażenie, że zaraz odejdę z tego świata.

Ale wszedłem. Chociaż z drugiej strony, gdybym się dłużej trochę zastanawiał, pewnie bym spierdolił z tego mieszkania, gdzie pieprz rośnie. Pewnie bym wyjechał z tego miasta i już nigdy tam więcej nie wrócił. No ale tak jak mówiłem, natura wzięła górę nad moimi myślami, nad moim wystraszonym umysłem i już po chwili wpierdoliłem się całą długością mojego napęczniałego, sękatego chuja w jej soczystą, miękką, wielką pizdę i byłem najszczęśliwszym facetem pod słońcem. Nie wiedziałem, że tak można, że takie doświadczenie może stać się moim udziałem.

To było rzeczywiście kosmiczne. Baba siedziała na stole kuchennym. Tak, bo teraz znaleźliśmy się w kuchni. Sam nawet nie wiem, jak to się stało. Siedziała na tym stole, a on dosunięty był do jakiejś szafy, czy regału. Wiem, że opierała się o to plecami i było to stabilne. Wiem też, że unosiła wysoko kolana, rozwierając przy tym uda i trzymając się za boki swojej cipy taki sposób, że ta wielka łechtaczka wystawała mocno do góry, prezentując całe swoje piękno. 

Jak już się wjebałem w to cipsko, myślałem, że padnę trupem, zanim jeszcze wykonam jakikolwiek ruch. Zanim do tego doszło, wydawało mi się, że jej cipka będzie bardzo luźna a doznania słabe. No bo wiecie, wiek, szereg życiowych doświadczeń, no i wygląd, sama wielkość tego jej gniazdka miłości. No i oczywiście też to, co słyszałem do tej pory od kolegów z podwórka, że jak stara to luźna jak stare majtki. Na takie doświadczenia byłem przygotowany. 

No i kiedy to się stało, kiedy z głośnym, aromatycznym mlaśnięciem wjechałem po same jaja, tylko jęknąłem z rozkoszy, czując, że robi mi się coraz słabiej. Przepełniała mnie tak niezwykła, tak cudowna, niebiańska rozkosz, że rozpływałem się w niej cały. Nie mogłem uwierzyć, że to się dzieje naprawdę, chciało mi się śmiać i płakać zarazem, i chciałem jeszcze i jeszcze. Chciałem doświadczać jej ciała, doświadczać jej cipki, doświadczać obcowania z nią, uczyć się, brać i dawać. Cały świat w jednej chwili zawęził się tylko do tego miejsca, do jej cipki i do mojego chuja. Wydawało mi się to już całym światem, całym moim istnieniem, wszystkim, czym byłem, a to był dopiero zaledwie malutki początek, preludium tego, co miało nastąpić. 



poniedziałek, 27 listopada 2023

Randka w ciemno

43. Moja niedoszła teściowa.


To było szaleństwo, którego nie umiałem i chyba do dziś nie umiem wyjaśnić. Ona od samego początku do końca nad wszystkim panowała i nawet przez chwilę nie dała mi poczucia, że mogę się z tego wycofać. Dosłownie przed chwilą spuściłem się na jej twarz i cycki i to tak obficie, że ochlapałem je całe, a mój kutas, chociaż nie wiem, jak to się stało, opadł jedynie ociupinkę. Mimo to ona i tak zaraz się nim zajęła, nie dając mu spocząć na laurach, a mnie dodając tak niesamowitych skrzydeł, że zaczynałem się czuć jak młody bóg. 

Wiecie, co zrobiła? Stara, rozwiązła pizda. Przyssała się do niego jak cielak. Muszę przyznać, że miała w tym wprawę. Doskonale wiedziała, od czego zacząć i jak się zachować. Chwyciła za mojego nieznacznie zwiotczałego już penisa tuż przy korzeniu, przyciskając do krocza jaja, które jeszcze były pełne gorącego budyniu, a jej szeroko otwarte usta pochłonęły głowicę i zacisnęły się tuż za grubą żyłą, oplatającą wielki łeb. 

To było tak mistrzowskie i precyzyjne posunięcie, że błyskawicznie po raz drugi znalazłem się na szczycie. Moje nogi stały się miękkie, jakby z waty, serce znów w galopowało jak szalone, przed oczami pojawiły się kolorowe kółeczka, a w uszach słyszałem jednostajny, monotonny narastający szum. Wiedziałem, że jeżeli w ciągu najbliższych kilkunastu sekund czegoś nie zrobię, spuszczę się w jej buzię. 

-O kurwa, - wyrwało się z mojego gardła i poczułem, jak moje dłonie wędrują na jej głowę, mocno przyciskając ją i nadziewając jej usta na mojego chuja do samego gardła. 

Teraz już bez wstydu gapiłem się na jej obfite pełne ciało, na jej wielkie cycki i poruszałem jej głową do przodu i do tyłu, sprawiając, że mój orgazm stawał się coraz bliższy. 

I wiecie, co się stało? Wcale się nie spuściłem. Chociaż myślałem, że to się stanie, byłem tego pewien, ale nie. Nie doszło do tego. Jak się okazało, byłem bardziej dorosły, bardziej, niż mi się wydawało. Może dlatego, że chciałem przekonać się, jak dalej się to wszystko potoczy, jak rozegra się ten cały film porno w moim wydaniu. Stopniowo wyłaziło ze mnie dzikie zwierzę. Instynkty przejmowały kontrolę nad wszystkimi częściami mojego ciała. 

Teraz to już nie była matka mojej dziewczyny, moja niedoszła teściowa, tylko zwykła kurwa, pierdolona dziwka, suka, której trzeba było pokazać, gdzie jest jej miejsce. Tak ją widziałem, tak ją postrzegałem. A kiedy ujęła od dołu swoje wielkie balony i uniosła je do góry, prezentując wielkie, ciemne brodawki i sterczące grube sutki, wiedziałem, że to, co robię, jest właściwe, niezależnie od tego, jak by to oceniać. 

Nie trzymałem już jej głowy, tylko swojego napęczniałego do granic możliwości chuja. Miałem wrażenie, że siły natury i wewnętrzne ciśnienie za chwilę mi go rozerwie. Mokry od jej śliny, sękaty od sinych żył, lśnił od jasnych promieni letniego słońca wpadających przez okno balkonowe. Siedział w jej szeroko otwartych ustach, bo tylko tak się w nich mieścił, zahaczony brzegami kapelusza o zęby, pulsował, kurczył się i rozluźniał, ale nie dokonał ostatecznego wyrzutu swojej energii. Jak się okazało, do tego miało być jeszcze dość daleko. Tak czy inaczej, chciałem ją zerżnąć na wszystkie możliwe sposoby, chociaż tak naprawdę jeszcze nie do końca wiedziałem, na czym to polega. 



niedziela, 26 listopada 2023

Randka w ciemno

42. Zaraz cię zgwałcę.


To było szaleństwo, istne szaleństwo. Ta babka była taka zgrabna. Mimo swojego wieku cholernie mnie podniecała. Trzymałem ją w pasie, przyciskałem do siebie, gapiłem się na jej cycki i podniecałem się coraz bardziej. Myślałem tylko o tym, co za chwilę się stanie.

Każda nowa chwila była cudownym, niesamowitym doświadczeniem. Kiedy klęczała przede mną naga, bezbronna, a jednocześnie tak bardzo niebezpieczna, kiedy tak klęczała przede mną, trzymając mnie za mojego wielkiego fiuta, oplecionego mnóstwem fioletowych żył, byłem już gotowy, gotowy do wytrysku, gotowy do spełnienia, gotowy do pełni szczęścia i zadowolenia. Nic mnie nie obchodziło, co stanie się później. 

Nawet nie zdążyłem się jej dokładnie przyjrzeć. Wiedziałem tylko, że ma wielkie cycki z ciemnymi, dużymi brodawkami i sterczącymi grubymi sutkami. Wiedziałem, że ma przepiękne, szerokie biodra, okrągłą, miękką, ale jędrną dupę i ciemny zarost między nogami, kiedy nagle z moim podbrzuszem zaczęło dziać się coś dziwnego. Skurcze były tak silne i następowały tak szybko po sobie, że moje nogi zrobiły się całkiem miękkie. Zacząłem się chwiać. Miałem wrażenie, że za chwilę upadnę. 

Klęcząc tak przede mną, chwyciła mnie za penisa prawą dłonią, zacisnęła palce w połowie długości i przejechała w kierunku mojego podbrzusza, naciągając napletek tak mocno, że aż zabolało. Oczywiście skutek mógł być tylko jeden. 

Strzeliłem prosto na jej twarz, na tę jej śliczną buzię. Nie zamknęła ust i zdałem sobie sprawę, że zrobiła to celowo. Oczywiście trafiłem w sam środek: raz, drugi, trzeci. Było tego dużo, ale prawie wszystko połknęła. Na koniec roześmiała się serdecznie. Pochlapałem ją moim nasieniem, a ona wydawała się nie niesamowicie zadowolona. Nie umiałem i do dziś nie umiem sobie wyjaśnić ani nazwać mojego poruszenia. Dziwne uczucie obrzydzenia i podniecenia rozsadzało mi czaszkę.  

-Chłopie, ale ty podjarany jesteś, - powiedziała, przełykając ostatnie krople mojej spermy, - Jeszcze nie zaczęliśmy, a ty już tak strzeliłeś, że o mało mnie nie utopiłeś. Jesteś skarbem. Wiesz?

Nie wiedziałem. Wciąż nie wiedziałem, co się ze mną dzieje. W każdym razie nie do końca. W pierwszej chwili próbowałem uspokoić rozszalałe serce i ciężki oddech. Patrzyłem na nią, trzęsąc się na całym ciele i próbując sobie jakoś to wszystko wytłumaczyć. 

"Spuściłem się na nią, spuściłem się na matkę mojej dziewczyny. To straszne, och, ale to takie podniecające" - myślałem. Wszystko we mnie było sprzeczne.

Ciężko było mi nawet na nią patrzeć. Klęczała przede mną naga z tymi swoimi wielkimi cyckami, po których płynęło moje nasienie i uśmiechała się tymi pełnymi ustami, równie mocno naznaczonymi moim podnieceniem. Była tak blisko, tak dużo tak gorącego, pełnego dorosłości pożądania.

-Och nie, pani Bożenko, Boże, co ja zrobiłem?! - mówiłem, czując coraz większą suchość w gardle.

Nie mogłem patrzeć na te jej wielkie jakby napełnione wodą piersi, po których powoli niespiesznie spływała moja sperma. To było ponad moje siły. Ze wstydu chciałem zapaść się pod ziemię, a jednocześnie nie miałem zamiaru tego przerywać. Byłem tego świadomy i byłem na siebie zły, że nie mogę nic z tym zrobić. 

-Przestań się mazgaić, chłopcze. Myślisz, że to koniec świata? Takie jest życie, - odezwała się po chwili ustami, z których jeszcze wypływało moje nasienie.

-Ale my… ale ja…

-Boże, przestań wreszcie płakać. Masz taką wielką rakietę, że powinieneś być z niej dumny. A tak swoją drogą, muszę ją zaraz wykorzystać. 

Patrzyła na mnie tą ochlapaną spermą buzią, a ja próbowałem ze wstydu odwrócić wzrok. 

-Patrz na mnie, jak do ciebie mówię, - westchnęła, kiedy to spostrzegła, - zaraz cię zgwałcę, a ty będziesz tylko jęczał i prosił o jeszcze. Jestem przekonana, że niczego nie będziesz żałował.




sobota, 25 listopada 2023

Randka w ciemno

41. Przecież ja do pani córki…


No ale dobra, w sumie to też nie było do końca tak. Cała ta sytuacja, wszystko to, co się działo, sprawiło, że moje podniecenie po prostu eksplodowało. Nagle wszystko wystrzeliło w kosmos. Straciłem poczucie orientacji tego, co dobre i złe. Straciłem poczucie tego, gdzie się znajduję i kto jest obok mnie. Straciłem poczucie tego, co właściwe i niewłaściwe. Poza tym brnąłem w to, chociaż, za cholerę tego nie rozumiałem. Nie rozumiałem ani siebie, ani swoich reakcji. Po prostu zostałem wmanewrowany w coś, nad czym nie miałem kontroli i brałem to takim, jakim było. 

To działo się szybko, za szybko. Byłem tak oszołomiony, że nim zdążyłem policzyć do trzech, ona już była bez garsonki. Boże, to ja ją z niej zdjąłem! Właśnie trzymałem ją w dłoni i odrzucałem gdzieś z tyłu. Za cholerę nie wiedziałem, jak to się stało, ale to nie koniec. Długą dłoń oplotłem na jej biodrach i przyciskałem mocno do siebie tak, jakbym bał się, że za chwilę mi ucieknie. Nie wiem, może rzeczywiście tak czułem.

No i pif-paf - wygrała. O to chyba jej chodziło. W końcu miała to, co chciała. Byłem jej. Byłem w stanie wykonać każdy jej rozkaz, najbardziej zwariowane polecenie i to bez szemrania. Trzymała mnie za jedną stronę szyi, pocałunkami obsypywała drugą, łącznie z obojczykiem, a mimo to bałem się, że mi ucieknie i wciąż przyciskałem ją mocno do siebie. Choć miała już swoje lata, drżałem na samą myśl, że mogę ją mieć w swoich ramionach. Mój podniecony do granic możliwości penis napierał na jej podbrzusze, domagając się dalszej, coraz bardziej wyuzdanej i gorącej gry, ale mój mózg nie do końca zdawał sobie z tego sprawę. Dopiero po chwili zacząłem coś niemrawo mamrotać jej do ucha:

-Pani Bożenko, och pani Bożenko, co pani robi?! Przecież my…my nie możemy, och, co pani robi Pani Bożenko?! Przecież ja do pani córki…

I wiecie, co usłyszałem? Nie uwierzycie. Zszokowało mnie to, co usłyszałem.

-Zamknij się gówniarzu! Jak chcesz mieć moją córkę, to musisz najpierw zająć się mną. Musisz porządnie mnie wyruchać, tak, żebym była zadowolona. 

A po chwili dodała: 

-Nie bądź mięczakiem. Bierz to, co ci dają, a nie będziesz żałował. 

Tak to było. Bardzo szybko uczyłem się życia, a to była moja pierwsza poważna lekcja. To, co było pod spodem, to wcale nie była spódnica, tylko sukienka. Przekonałem się o tym, kiedy zaczęła ją z siebie ściągać, przez głowę, kiedy wciąż trzymałem ją w pasie, a ona stała przede mną w biustonoszu typu push up i majtkach. Dziwne, że człowiek wcześniej o takich rzeczach nie myśli, nie zastanawia się. Spódnica, sukienka, cóż to za różnica? I nagle, kiedy dochodzisz do tego, okazuje się, że to jest ważne. Przynajmniej w jakimś sensie. Prawda? 

Byłem zszokowany, wciąż byłem zszokowany z każdą kolejną minutą coraz bardziej. Jej cycki były jak sadzone jajka w tych niewielkich pojemnikach. Nie mieściły się w tym biustonoszu. A może on tylko je tak eksponował? 

Tak, na pewno tak było. Nie zmieniało to jednak stanu rzeczy. Nie zmieniało tego, jak byłem podniecony. Ona miała tę sukienkę na wysokości głowy. Materiał zasłaniał jej twarz. Właściwie nic nie widziała, a ja coraz bardziej podniecony i roztrzęsiony, wpatrywałem się w jej cycki i myślałem tylko o tym, żeby dotknąć ich swoimi ustami. 



piątek, 24 listopada 2023

Randka w ciemno

40. Buchała zwierzęcym pożądaniem.


Nagle tym właśnie miejscu wybuchła bomba atomowa. Tak to zarejestrowałem.  Nie mogłem tego przewidzieć. Stało się coś takiego, co wprawiło mnie w totalne osłupienie, a jednocześnie sprawiło, że nie byłem w stanie się ruszyć. Nie mogłem uwierzyć, że to się stało. Dziś nazwałbym to molestowaniem seksualnym, ale wtedy o takich rzeczach nie miałem bladego pojęcia. W mojej głowie huczało pytanie:

"Co?! Co ona zrobiła?!" 

Jarzycie? To babsko chwyciło mnie za fiuta! Nawet teraz wstyd mi do tego wracać myślami, jeszcze bardziej wstyd mi o tym pisać. Z każdą upływającą sekundą zaczynałem coraz bardziej rozumieć, w co się wpierdoliłem, w jak niezręcznej sytuacji się znalazłem. Czy miałem się bronić, czy też zasadniczo pójść na całość? 

Miałem na sobie cienkie, letnie spodnie, przez co mój fiut w całej okazałości uwidaczniał najdrobniejsze swoje szczegóły. No wiecie, kształt, rozmiar. Był jak podany na tacy, dlatego znacznie ułatwiało jej to zadanie. Nie musiała go szukać, po prostu chwyciła.

Nie bawiła się w delikatne podchody. Po co? Złapała mnie za penisa całą garścią. Trzymała przez ten cienki materiał tak mocno, jak kapral poborowego w wojsku. Zrobiło mi się tak gorąco, że myślałem, iż za chwilę upadnę. 

Pewnie by tak się stało, gdyby nie ściana za mną. Cały czas bezczelnie się na mnie gapiła. Na jej twarzy nie widziałem wyrzutów sumienia ani najmniejszych bodaj skrupułów. Patrzyła mi w oczy, uśmiechała się, a na jej twarzy nie widziałem choćby cienia wstydu czy zażenowania. Doskonale zdawała sobie sprawę z tego, co robi. 

To był koniec świata. Nie wiem, co się ze mną działo. W ciągu kilkunastu sekund moje czoło oblał pot. Po prostu zrobiłem się mokry. Zacząłem się trząść jak galareta, a po chwili całym moim ciałem zaczęły targać silne, konwulsyjne skurcze. Co tu dużo gadać, doznawałem orgazmu. To postępowało szybko i trudno było nad tym zapanować. Dochodziłem, zanim cokolwiek się stało.

Zrobiło mi się słodko, gorąco i bardzo przyjemnie. Nie byłem w stanie patrzeć jej w oczy. Gapiłem się na jej zaciśniętą dłoń na moim twardym, żylastym penisie. Byłem przekonany, że zaraz strzelę gorącą porcją gęstego, aromatycznego nasienia prosto w te spodnie. 

-A teraz stój grzecznie i nie ruszaj się, - odezwała się cicho, ale tak stanowczo, że bałem się zaprotestować, - jeżeli będziesz się stawiał, powiem dziewczynkom, że chciałeś mnie zgwałcić.

Odebrało mi mowę.

-Hyk, ale… - stęknąłem tylko.

-Mówiłem, cicho bądź! Nie protestuj i rób, co każę, bo zadzwonię na policję. Zrozumiałeś?

Teraz to już naprawdę się wystraszyłem. Sparaliżowało mnie doszczętnie. Byłem w stanie tylko nieznacznie pokiwać głową. Przepraszam, byłem młody, niedoświadczony, nie miałem pojęcia, co to molestowanie seksualne. Nie wiedziałem, że to, co ona robi, jest złe i na dodatek karalne. Myślałem, że ona rzeczywiście może zadzwonić na policję i o coś mnie oskarżyć. Wydawało mi się, że tylko facet może napastować kobietę. Nigdy do głowy by mi nie przyszło, że może być odwrotnie. Nigdy wcześniej nie zetknąłem się z taką sytuacją.

To było bardzo stresujące. Ona także była tym wszystkim poruszona. Nie mogę powiedzieć, żeby na niej nie zrobiło to wrażenia. Zrobiło a jakże, tylko w tym przypadku chodziło o coś zupełnie innego. Była podniecona, bardzo podniecona. Zachowywała się jak drapieżnik tuż po pogoni za zdobyczą. Była rozgrzana do czerwoności. Tak to mógłbym najprościej określić. Czułem zapach jej potu, wymieszany z perfumami. To było bardzo specyficzne. Działało na mnie to jak afrodyzjak i może rzeczywiście nim było. No wiecie, chodzi o feromony. Po tym wszystkim do dziś mam słabość do tego typu bodźców. Buchała zwierzęcym pożądaniem, a ja nie byłem na to odporny.



czwartek, 23 listopada 2023

Randka w ciemno

39. Traciłem kontrolę nad całą sytuacją.


No nic, wracajmy do tematu, przez cały czas byłem podniecony jak młody napalony kogut. No i w pewnym momencie to się stało, tylko nie uwierzycie, w jaki sposób. Ta dojrzała dorodna kobieta dorwała mnie w tym ich wąskim przedpokoju. To nie był przypadek. Dokładnie zaplanowała miejsce i czas. Nie miałem żadnych szans, a przynajmniej nie tak duże, jak mi się wydawało. Była taka ponętna! Oprócz czarnej spódnicy w białą siatkę miała na sobie równie białą garsonkę, która tylko dodawała jej seksapilu. Drżałem z podniecenia.

Cholera, właściwie nie wiem, jak to się stało. Wiem, że byliśmy sami, wiem, że ja szedłem w stronę mieszkania, ona wychodziła. Takie miałem wrażenie. Jak już pisałem, przedpokój był dosyć wąski. Nie było tam miejsca na jakieś wielkie manewry, czy ucieczkę. Jakoś musieliśmy się minąć. To była zwykła procedura, którą stosowałem już kilkukrotnie, zarówno z dziewczynami, jak i z nią. W tym mieszkaniu tak było i do tej pory nic specjalnego się nie działo. Oczywiście do czasu, kiedy nie zostaliśmy tylko we dwójkę. 

Teraz przycisnęła mnie do ściany swoim obfitym ciałem tak mocno, że nie mogłem oddychać. Byłem młody i głupi. Nie wiedziałem, do czego to wszystko zmierza. Trwało to dłuższą chwilę i kiedy to do mnie dotarło, było już za późno. Za późno na reakcję obronną, czy ucieczkę. 

Oczywiście skłamałbym, gdybym napisał, że jakoś specjalnie mocno chciałem się bronić, czy uciekać. Zresztą, nie było gdzie. Dotychczasowe doświadczenia z nią i wciąż narastające podniecenie zrobiły swoje. 

Niezależnie od tego, co mówił mój mózg, moje ciało reagowało na swój własny, odrębny sposób. Mój fiut był gruby i sztywny jak kij bejsbolowy. Odznaczał się pod moimi spodniami jak gruby wąż. Niestety, nie dało się tego ukryć. Musiała o tym wiedzieć. Zacząłem sobie przypominać, że przez cały dzień, a właściwie przez półtora dnia uważnie mnie obserwowała. Nie to żeby jakoś ostentacyjnie się na mnie gapiła, ale cały czas miała mnie na oku.

Kiedy patrzyłem w inną stronę, na przykład oglądałem telewizję, bądź rozmawiałem z którąś z dziewczyn, niemalże namacalnie czułem jej wzrok na sobie. Był to gorący wzrok. Czułem, jak błądzi nim bezwstydnie po moim rozporku. Było mi głupio, a jednocześnie tak bardzo mnie no to nakręcało, że nieświadomie brnąłem w jej sidła. 

No dobra, ale teraz przez chwilę wyglądało to, jak jakiś głupi taniec, jak przepychanki. Tylko pozornie. 

-Może pani w prawo? Nie? To może w lewo? Bo ja prosto, - mruczałem, czując się coraz bardziej niezręcznie. 

Nie dała mi się wymknąć. Nie było na to szans. Ona doskonale wiedziała, co robi. Ja działałem bardzo nieporadnie jak typowy młody chłopak. Przyznam się szczerze, że nawet chwyciłem ją w biodrach, żeby ją przesunąć na bok. Chociaż odrobinę — błąd. 

Nie dała się zwieść. Nie dała się zbić stropu. Cwana bestia. Nie dała się przesunąć nawet o milimetr. Wiedziała, że musi to zrobić tu i teraz. Miałem wyjechać za dwa dni i nie byłoby pewnie innej okazji. Była bardzo zdesperowana. Swoją drogą, jej biodra były bardzo miękkie, elastyczne i tak cholernie zgrabne. Takie szerokie. Bardzo szybko się podniecałem, a jeszcze szybciej traciłem kontrolę nad całą sytuacją.



środa, 22 listopada 2023

Randka w ciemno

38. Gdybyś ty kobieto była trochę młodsza.


Żeby nie było, trzeba zaznaczyć, że to była bardzo inteligentna osoba. Podczas rozmowy, kiedy w którymś momencie zwierzyłem się, że piszę wiersze i opowiadania, z entuzjazmem wtrąciła:

-Och, naprawdę? To tak jak ja. 

W pierwszym momencie w mojej głowie pojawiło się autentyczne niedowierzanie. Roześmiałem się w głos i to zabrzmiało dość nieszczerze. 

-Nie. Pani Bożenko, kobieta w tym wieku? Przepraszam, naprawdę pisze pani wiersze? - powiedziałem, bo to wydawało mi się trochę dziwne. 

Spojrzała na mnie i wydawało mi się, że zaraz mnie zje tym swoim drapieżnym wzrokiem.

-A co, uważasz, że jestem za stara?

Przełknąłem głośno ślinę. 

-Nie, ależ skąd, nic z tych rzeczy, - zaoponowałem, ganiąc się w myślach, że mogłem być tak nieostrożny w wypowiadanych poglądach.

Mimo wszystko się nie obraziła. Chciała wykorzystać tę sytuację, aby mnie jeszcze bardziej omotać. 

-Poczekaj chwilę, - powiedziała i wyszła. 

Po kilku minutach wróciła. Przyniosła trzy pękate zeszyty.

-Co to jest? - spytałem.

-Moje wiersze, - odpowiedziała z nieskrywaną dumą, po czym wręczyła mi jeden z nich.

 Okazało się, że od deski do deski zapisany był całkiem zgrabnymi, rymowanymi, kwiecistymi wierszami. 

-No, no, - pokiwałem głową, Przepraszam pani Bożenko, nie pozostaje mi nic innego, jak tylko zmienić zdanie. Są naprawdę dobre. 

Od razu zacząłem czuć do niej sympatię i nie, nie tylko tą erotyczną. Żeby nie było, tu nie chodziło o sterczącego kutasa. Rozpoznałem w niej bratnią duszę, kogoś, kto może mnie zrozumieć. Co najdziwniejsze poczułem tę dziwną chemię, którą powinienem czuć do jej starszej córki, Eli. Dziwne, prawda?

Momentami nawet sobie tak myślałem: "Boże, gdybyś ty kobieto była trochę młodsza". Przez chwilę nawet zastanawiałem się, dlaczego jest sama. Odpowiedź na to pytanie przyszła później, dużo później, ale to już temat jakby na odrębne opowiadanie.

No ale to nie wszystko. Pokazała mi też swoje opowiadania. Były w kolejnym zeszycie i powiem wam, że nie były to zwykłe opowiadania. O, nie. To były erotyczne opowiadania.

"Ja pierdolę", - pomyślałem i zacząłem patrzeć na nią z zupełnie innej perspektywy. To już nie była ta sama osoba. Przyznam się szczerze, że ja sam wtedy też pisałem i to nawet sporo, ale umówmy się, dopiero raczkowałem. Moje powiastki były nieporadne i trochę grubiańskie. Ona wykazywała się niezwykłą finezją, może dlatego, że była kobietą. Nie wiem. Kiedy zacząłem czytać, nie mogłem przerwać. Teksty były nie tylko poprawne gramatycznie i stylistycznie, ale też wyrafinowane pod względem erotyki. Posiadały bardzo rozbudowaną fabułę jak na tego typu opowiadania i było ich coś więcej niż tylko seks.

W tym momencie, bo chciałbym być uczciwy wobec czytelnika, chciałbym dorzucić jeszcze jeden taki mały szczegół, który daje kontekst dla całej sytuacji. Pani Bożenka te swoje opowiadania czytała przy córkach, a one nie wydawały się tym tematem absolutnie skrępowane. Wydawało się wtedy, że powinny. Tymczasem one przyjmowały za coś naturalnego, że ich matka pisze opowiadania o mocnym wydźwięku erotycznym. Można powiedzieć, że były raczej z niej dumne niż zgorszone. One same tą tematyką raczej się nie zajmowały.



wtorek, 21 listopada 2023

Randka w ciemno

37. Cały ten dom był pojebany.


W sumie cały ten dom był pojebany. Z każdego zakamarka bił erotyzm, chociaż tak naprawdę nigdzie go nie było widać. Ciągle chciało mi się ruchać. Mój fiut jeszcze nigdy nie był taki wielki, gruby, sękaty i żylasty. Czyste szaleństwo. Kiedy w pewnym momencie wszedłem do łazienki i go ujrzałem w pełnej krasie, po prostu się przeraziłem. Myślałem, że to jakaś choroba albo że nie mój, że ktoś mi go podmienił. Zsiniał, pokazały się na nim wszystkie, nawet najdrobniejsze żyły i żyłki. Był jak baleron opleciony nimi ze wszystkich stron, pulsował jak napakowany testosteronem buhaj. Co jakiś czas musiałem zamykać się w łazience właśnie, wyjmować go i go przewietrzyć, bo miałem wrażenie, że za chwilę wyrwie mi rozporek razem z materiałem. Potrzebowałem seksu, seksu i jeszcze raz seksu.

Tak przy okazji, z tym moim kutasem był jeszcze jeden problem. Nie mogłem się odlać. W pewnym momencie obsikałem całą ścianę i musiałem wszystko ścierać papierem toaletowym. Taki był sztywny.

Najdziwniejsze w tym wszystkim było to, że zanim do czegokolwiek doszło, nie miałem okazji zobaczyć więcej, niż powinienem. Pani Bożenka była blisko, nawet bardzo blisko, ale jeszcze nie widziałem jej bez ubrania. No bo i jak? Mimo to zwariowałem na jej punkcie. Nie miałem pojęcia, co ona ma tam pod spodem, pod tymi swoimi fatałaszkami. Mogłem się tylko domyślać. Chciałem to bardzo zobaczyć.

Chociaż nie. Co ja gadam?! Oczywiście, że widać było całkiem sporo, no i to chyba było zamierzone. Przede wszystkim widziałem jej wielkie, napęczniałe cycki. Ha, tego nie dało się ukryć. Takich balonów nie da się schować. Cyce jak marzenie, aż kręciło się w głowie. No i oczywiście bardzo pokaźne sutki. Przebijały przez bluzkę. Chyba specjalnie zakładała takie cienkie i elastyczne. W żaden sposób nie dało się ukryć tego cudu natury. Zresztą ona chyba nie chciała tego ukrywać. Nie tak bardzo, żeby całkiem to schować. Jednak to nie wszystko. Widać było też jej szerokie, krągłe biodra i kształtny, cudownie duży tyłek, na którym z trudem opinała się ciasna, ciemna spódnica. Zakazany owoc, który kręcił wielką dupą w moim pobliżu. 

Taka była ta pani Bożenka. Nie unikała mnie. Nie można powiedzieć, żeby zachowywała się jak przykładna mamusia. Siadała przy mnie bardzo blisko. Nawet wtedy, kiedy obydwie dziewczyny były w domu, nigdy nie miała problemu, aby znaleźć odpowiednią pozycję i miejsce dla siebie tuż obok mnie. Pochlebiało mi to i jeszcze bardziej nakręcało moje podniecenie. Na dodatek w tym domu wydawało się zupełnie naturalne.



poniedziałek, 20 listopada 2023

Randka w ciemno

36. Podnieciłem się na widok dojrzałej kobiety.


Kiedy Ela powiedziała mi, a muszę zaznaczyć, że stało się to już na samym początku, jak tylko wyszedłem z pociągu, abym uważał na jej matkę, przyznam się, że nie bardzo wiedziałem, co ma na myśli. W sumie, dlaczego miałbym to wiedzieć? Pokiwałem tylko głową na znak, że rozumiem, ale nie rozumiałem. Takie rzeczy, myślę o tym, co wydarzyło się później, nie przychodzą człowiekowi do głowy od razu. 

Ela powiedziała mi wtedy, abym był wobec niej bardzo ostrożny i nie dawał się wmanewrować zażyłe relacje. Wtedy wydawało mi się, że chodzi o relacje typu teściowa — przyszły zięć. No nie nie to miała na myśli. Teraz, po tylu latach jestem bardziej wyczulony na takie uwagi, jeżeli już się trafiają, ale wtedy? Wtedy byłem zupełnie zielony. Nawet do głowy mi nie przyszło potencjalne zagrożenie, które pojawiło się dzień później. No dobra tak tylko piszę, ale z drugiej strony powinienem był się jednak czegoś domyślić, prawda? Chociaż trochę. Nastąpiła całkowita wtopa, ale czy żałuję? Czy żałuję tego, co się stało? 

Byłbym totalnym kłamcą, gdybym powiedział, że tak. Tak naprawdę byłem zadowolony, a nawet szczęśliwy, że sprawy przybrały właśnie taki, a nie inny obrót. Moja dziewczyna miała się o tym nigdy nie dowiedzieć. I całe szczęście, bo pewnie by mnie wyjebała na zbity pysk.

Boże, znowu jestem taki roztrzęsiony i rozgorączkowany. Niestety emocje biorą górę. Nawet jak o tym piszę. No cóż, stało się. Jak to mówią, mleko się rozlało i nic nie można było na to poradzić. 

Doszło do tego w przedpokoju, w momencie, kiedy obydwie dziewczyny wyszły na zakupy. Chociaż nie, poczekajcie, tam był tylko początek. Do dzisiaj nie wiem, czy to był zwykły zbieg okoliczności. Długo zastanawiałem się, czy może ona od samego początku wszystkiego nie zaplanowała. Dziś wydaje mi się, że rozegrała to w taki sposób, abyśmy byli przez te dwie godziny sami, bez nadzoru czujnych młodych oczu jej córek. 

Trzeba zacząć od tego, że aby poprawnie przedstawić to, co wtedy zaszło, muszę kilka słów napisać o Bożenie. Bo Bożena to, niestety, również odrębny temat. Matka Anety i Eli, jakby to powiedzieć, to taka dorodna czterdziestka. Dosłownie i w przenośni. Dojrzały owoc w całej okazałości. Takie soczyste, ponętne jabłko, lub gruszka, opływająca sokami, która aż się prosi, aby ją zjeść. 

No i nie ma co ukrywać, od samego początku zrobiła na mnie niesamowite wrażenie. Zrobiła na mnie piorunujące wrażenie. Wstyd mi się przyznać, nawet przed samym sobą, że podnieciłem się tak widok dojrzałej kobiety. Tak między prawdą a Bogiem, powinna wydawać mi się wręcz stara. Ja sam byłem przecież jeszcze gówniarzem. Nie miałem jeszcze trzydziestki i takie kobiety raczej mnie nie interesowały. No, tak mi się wydawało. Dopiero wtedy przekonałem się, że jest zupełnie inaczej. 

Było inaczej, a jakże. Cholera jasna, na jej widok mój kutas sterczał jak głupi i ogóle nie chciał opaść. To prawda, nawet na minutę. Kiedy sobie teraz to tak przypominam, zdaję sobie sprawę, że nigdy wcześniej nie byłem tak mocno podniecony. Chemia, a może wrodzona seksualność. No nie umiem tego wyjaśnić. 



niedziela, 19 listopada 2023

Randka w ciemno

35. Zatracić poczucie rzeczywistości.


Już po krótkiej chwili zaczęła odpowiadać na moje ruchy, kołysząc się monotonnie w przeciwną stronę. Chociaż wszystko na to wskazywało, nawet w tym momencie to nie był jeszcze koniec. To był jakiś amok, zezwierzęcenie, które nas opętało, tak słodkie, tak niesamowite wciągające, odbierające poczucie człowieczeństwa, dające tak gigantyczną ilość wręcz nadludzkich doznań, że trudno to sobie wyobrazić. 

W pewnym momencie i znów to było bardzo szybko, odwróciłem ją w drugą stronę. Tak, ja to zrobiłem. Zmusiłem ją, by odwróciła się do mnie przodem. Błyskawicznie włożyłem przedramię pod jej udo. Uniosłem je wysoko do góry, tak wysoko, jak tylko się dało. Stanęła na palcach. Zdążyłem chwycić fiuta, włożyć go w sam środek jej jaskini miłości, coś mlasnęło i byłem w niej po same jaja. Później objąłem ją w szerokim łukiem, przyciskając ramieniem w biodrach do siebie i zacząłem poruszać pośladkami. To były płytkie ruchy. Głębiej się nie dało. Płytkie, krótkie, krótkie urywane, ale szybkie: raz po raz, raz po raz… Czułem szarpnięcia jej ciała. Trzymała się moich ramion. Zatopiła palce w mojej skórze tak głęboko, że aż bolało, ale to było właśnie takie cudowne i niesamowite. 

Położyła skroń na moim obojczyku, przymknęła powieki i przez uchylone usta z sykiem wyrzucała z siebie powietrze. Dochodziła. Ruchałem ją na stojąco, przyciskając mocno na do siebie, a ona, jak bocian na jednej nodze, przyklejona do mojego torsu, odpływała w słodki niebyt przyjemności. Wciąż czułem, że jest tak niesamowicie drobna, mała i krucha, jakbym za chwilę miał ją połamać w trzech miejscach, a mimo to tak bardzo elastyczna sprawna. Była tak gorąca, spocona, miękka. Czułem bicie jej serca i szybki oddech. Czułem jej podniecenie każdą komórką z mojego ciała. Czułem, jak włosy na mojej głowie powoli unoszą się do góry. Moja rozkosz brała nade mną władanie. 

Tak czy inaczej, chociaż mogłoby mi się wydawać, że skończy się to teraz, moim przeznaczeniem było spuścić się w jej cipkę zupełnie inny sposób. Teraz to ona przerwała. Chyba miała dość. Zmusiła mnie, a właściwie sam to zrobiłem, bo czułem jej niewypowiedziane życzenie. Położyłem się na podłodze. Już obok tego dywaniku. Nawet nie czułem chłodu tych płytek. Leżałem tak na wznak z szeroko rozsuniętymi udami, a ona tak normalnie, bezceremonialnie mnie dosiadła. Tyłem. Jak stara kurwa. Doskonale wiedziała, co robi i umiała to robić. 

Odchyliła się trochę do tyłu, podparła na moim torsie i, nie czekając na żadne zaproszenie, zaczęła unosić się i opadać, unosić się i opadać, unosić się i opadać… coraz szybciej, coraz gwałtowniej. Bez pamięci zatracała się w tym wszystkim, co się działo. 

Góra, dół, góra, dół, góra, dół… szybko, szybko, coraz szybciej, coraz gwałtowniej, coraz bardziej intensywnie. Coś chlapało, coś plaskało, z jej cipeczki wydobywała się gęsta, ubita piana, która oblepiała nie tylko mojego penisa, ale także jaja i całe podbrzusze. Płynęła sokami miłości, płynęła sokami podniecenia. 

Odpłynąłem, pozwoliłem sobie na to, by zatracić poczucie rzeczywistości. Nie byłem w stanie, nie dałem rady kontrolować tego wszystkiego dalej. Naprawdę nic mnie nie obchodziło, że właśnie spuszczam się w samą głębię jej młodego, dziewczęcego ciała. Pompowałem strugi spermy w sam środek jej młodego brzuszka, nie bacząc na to, że prawie na pewno zajdzie w ciążę. Nie przejmując się skandalem, alimentami i traumą dla całej rodziny, spuszczałem się w jej młodą, ciasną, podnieconą pizdeczkę. Tylko to mnie obchodziło w tej chwili. 

Kiedy w końcu zatrzymała się i opadła całym ciężarem, a ja wszedłem w nią do samego końca, było już po wszystkim. Pozbyłem się całego zapasu spermy, wpompowałem go w jej ciało. Ostatnie silne konwulsje szarpały moim podbrzuszem. Jej pizdeczka kurczyła się, wyciskając ze mnie resztki mojego podniecenia. Świat powoli wracał do naszych zmysłów zza horyzontu świadomości. Żadne z nas nie myślało o przyszłości. Ważne było tylko to, co dzieje się w tej chwili. 



sobota, 18 listopada 2023

Randka w ciemno

34. Bzykałem tę młodą cipeczkę.


Gdybym ją chciał wziąć w ramiona, objąć, to pewnie by się w nich cała zmieściła, choć sam nie byłem typem dryblasa i pakera. Ale nie to było najważniejsze. Nie jej ciało, bo do tego zacząłem się powoli przyzwyczajać. W tej chwili, w tej jednej, krótkiej chwili poraziło mnie jej spojrzenie. W tym jej geście oddania uniesionych wysoko dłoni, w tym dziecięco dorosłym spojrzeniu pełnym pożądania i podniecenia zobaczyłem zwykłe kurestwo.

"Mała nimfomanka," - dotarło do mnie, - "ja pierdolę, mała nimfomanka". 

Jej oczy mówiły: "nie daruję ci. To jeszcze nie koniec. Wykorzystam cię tak, jak będę chciała i wtedy kiedy będę chciała, a ty będziesz robił wszystko to, co ci powiem. Koniec". 

Mój umysł potrzebował stabilności, bo zaczynałem tracić poczucie orientacji. 

Nie miałem czasu na zaczerpnięcie przysłowiowego oddechu, na uspokojenie się. Jeszcze może, jakby to powiedzieć, próbą odzyskania stabilności, by nie popaść doszczętnie w obłęd, było ponowne przejście do ostrej gry, do zdecydowanej zabawy. No ale przecież ona tego chciała. Czekała na to. Tak to odczytałem. 

Stało się to tak szybko, że mnie znów wyszło ze mnie dzikie zwierzę. Może to zwierzę było we mnie cały czas, tylko nie potrafiłem go odkryć. Sam nie wiem. Przestałem kalkulować, zastanawiać się. Moje ciało, mój instynkt dyktował mi, co mam robić, jakie ruchy wykonywać. Właśnie. Rękawica została rzucona, wyzwanie przyjęte. Nie wiem, czy brała pod uwagę także i moje szaleństwo, moje zachowanie. Może przeliczyła się w swojej kalkulacji, a może nie. Nie wiem. Trudno to określić. 

Błyskawicznie obróciłem ją plecami w swoją stronę, położyłem dłoń na jej łopatkach i zmusiłem do tego, aby się pochyliła do przodu. Później w jakiś sposób chwyciłem ją za dłonie. Nasze palce splotły się w jedno tak, że nie miała za bardzo ruchu. Te splecione dłonie przycisnąłem mocno do jej bioder od przodu, a swoje podbrzusze do jej pośladków. Kiedy w nią wchodziłem swoim twardym, długim mieczem, przed moimi oczami zrobiło się ciemno, a w uszach usłyszałem monotonne dudnienie. Wytrwałem jednak. 

Stała przede mną w delikatnym rozkroku na nieco ugiętych kolanach, mocno pochylona do przodu. Nasze dłonie były splecione, a ja siedziałem w niej po same jaja. Z jej gardła wydobywały się krótkie, stłumione nieartykułowane dźwięki, westchnienia stęknięcia, coś na kształt dziewczęcego, młodego płaczu. Zacząłem pracować swoimi biodrami, a mój fiut poruszał się w niej równo i gładko do przodu, do tyłu, do przodu, do tyłu do przodu, do tyłu… To był amok. Orgazm napływał szybkimi krokami z każdego zakamarka mojego ciała i nie byłem już w stanie nad tym zapanować. 

Na granicy najwyższego podniecenia, na granicy orgazmu mojego i jej, ta młoda laska nie była już w stanie utrzymać się na nogach. Ugięły się pod jej ciężarem i opadła ciężko na kolana. Wciąż mocno pochylona do przodu, ze splecionymi dłońmi, stękała, osiągając swój gorący szczyt. Teraz jej uda były szerzej rozwarte. Klęczałem za nią i poruszałem swoimi biodrami: i raz, i raz, i raz… Moje jaja uderzały o jej podbrzusze: chlap, chlap, chlap… 

-Ych, ych, ych… - raz po raz wydobywało się z jej gardła. 

Bzykałem tę młodą cipeczkę, a jej soki płynęły po jej udach, spadając gęstymi, śliskimi strugami na ten mały biało-szary dywanik, mocząc go i plamiąc w różnych miejscach. 


piątek, 17 listopada 2023

Randka w ciemno

33. Nadzy, bezbronni.


Stanęła. To była chwila. Stanęła tuż za moimi plecami. Zastanawiałem się, co też ona robi. Uśmiechnąłem się do niej. Chciałem na nią spojrzeć, więc uniosłem głowę. Zadarłem ją wysoko do góry, podpierając się dłońmi za swoimi, lekko pochylonymi już plecami. Oczywiście byłem nagi, a mój kutas sterczał, siny z podniecenia, pobrudzony w jej sokach i gotowy do spełnienia. Bardzo tego potrzebował. Ona też była naga. Młodziutka, szczupła, delikatna, zgrabna, piękna, jędrna i gładka. 

Stało się szaleństwo. Co zrobiła ta młoda laska? Ano rozsunęła swoje stopy i zbliżyła się do mnie, do mojej głowy. Zrobiła to w ten sposób, że moja czaszka znalazła się dokładnie między jej udami. 

Oszalałem z radości, z podniecenia, z miłości. Jej młodziutka, soczysta cipeczka była pięć centymetrów od moich ust. Jej uda, takie jędrne, młode i świeże obejmowały moją głowę z dwóch stron. Czekała, abym uniósł swoją twarz, wysunął język i zaczął nim penetrować jej gniazdko miłości. Bym robił to bardzo dokładnie czule i zapamiętaniem i nie pominął nawet najmniejszego zakamarka tego jej rozgrzanego, słodkiego serduszka. 

Jeszcze tylko w przelocie, bo trzeba o tym napisać, gdy tak się do mnie zbliżała, byłem w stanie zobaczyć, pomijając już to młode, świeże ciało zobaczyłem jej buzię. Wyraz jej twarzy był skromny, niewinny, a jednocześnie tak jakoś cholernie podniecający, wyuzdany w sposób najprostszy, jaki można sobie wyobrazić. Jej oczy mówiły: 

"Och tak, jestem gotowa. Zrób to najlepiej, jak potrafisz". 

I zrobiłem. Po chwili już nic nie widziałem. Ciemność a właściwie półmrok, duszność, chwilowy brak powietrza, ciepło, parujące, wilgotne ciepło jej młodej cipeczki i totalna, słodka miękkość pofałdowanych różowo-czerwonych płatuszków jej różyczki. Czułem tylko, jak jej uda drżą, zaciskając się w coraz bardziej intensywnych konwulsjach rozkoszy. Wiedziałem, że nie mam zbyt dużo czasu i że muszę się wywiązać z tego zadania najlepiej, jak tylko potrafię. 

Zacząłem lizać, świdrować, penetrować, wsuwać i wysuwać język, przesuwać w jedną i w drugą stronę, do góry, do dołu. Nie myślałem, nie zastanawiałem się nad tym, co robiłem. Rzucałem się w otchłanie rozkoszy, w morze seksualnego wyuzdania. I słyszałem tylko jej ciche pojękiwania, westchnienia, stłumione, by nie przedostały się poza te cienkie pilśniowe drzwi. Byłem już na granicy orgazmu, nie będąc w niej. 

"Och młoda, młoda, laseczko, jakaś ty słodka! Och, jakaś ty niewinna. Najdroższa! Och, pragnę cię! Straciłem dla ciebie głowę. Och, jak mi dobrze, jak mi cudownie!" - kołatało się w mojej głowie. 

To także nie trwało długo. Nie mogło trwać długo, ponieważ w każdej chwili do tej łazienki tuż po mnie mogła wejść Ela. Chociaż przyznam się, że z naszej perspektywy wyglądało to trochę inaczej. Mnie i być może jej zdawało się, że cały ten akt seksualny trwał wieczność, że nie miał końca. 

Po kilku minutach, kiedy już miała dosyć, a ja ledwo żyłem z braku powietrza, staliśmy twarzami naprzeciw siebie. Ona pod ścianą, ja tuż przed nią. Nadzy, bezbronni wobec swoich głodnych, podnieconych oczu, drżący na całym ciele odkryci i odsłonięci, bez udawania, bez kiczu ubrań, tacy, jacy byliśmy staliśmy naprzeciw siebie. 

Stała przede mną pod tą ścianą. Nie grała. Była sobą. Uniosła wysoko ramiona nad głowę i splotła palce. I zwariowałem, zgłupiałem, patrząc na nią. 

"To dziecko," - myślałem, - "nie, to dorosła kobieta. No nie, to jakieś cholerne wymieszanie. Obłęd". 



Ostatnie wakacje.

150. Widzę, że ci stoi jak rakieta. Upłynęła może minuta i jakby od niechcenia spojrzała nieco niżej. Bez skrępowania, wstydu czy zażenowani...