niedziela, 31 grudnia 2017

Wampir.


9. Musisz odpocząć.

Ocknąłem się z nowym zapasem energii. Mój kutas zrobił się dwa razy grubszy i dużo dłuższy, niż wcześniej. Opleciony gęstą siecią fioletowych żył, rytmicznie unosił się i opadał, domagając kolejnych porcji przyjemności. Moją świadomość i ciało przepełniało wszechogarniające pragnienie seksu.
Leżała na podłodze, nieprzytomna. Wystraszyłem się. W pierwszej chwili byłem przekonany, że ją zabiłem. Myślałem, że wysłałem z niej cały zapas życia. Chciałem już nawet uciekać.
Nagle poruszyła się. Uniosła dłonie i chwyciła się za głowę.
Odetchnąłem z ulgą wiedząc, że nic się jej nie stało.
-Gdzie ja jestem? - zapytała cicho.
Milczałem. Nie wiedziałem, co odpowiedzieć.
-Sam chciałbym to wiedzieć, - odezwałem się w końcu.
Próbowała się podnieść, lecz nie mogła. Była zbyt słaba.
-Moja głowa… Co się ze mną dzieje? - powiedziała cicho.
Wciąż leżałem na sofie. Odwróciłem się w jej kierunku i podparłem na łokciu.
Wyglądała ślicznie. Jej ciało było takie delikatne, drobne, tak bardzo kruche, że miałem wrażenie, iż za chwilę połamie się pod własnym ciężarem. Chciałem jej. Pragnąłem jeszcze bardziej, niż przedtem. Pragnąłem wziąć ją w swoje ramiona i kochać się dalej bez wytchnienia. Wiedziałem jednak, że ona nie będzie w stanie tego wytrzymać. Musiałem dać jej czas na dojście do siebie.
-Nie ruszaj się, - odezwałem się, - leż spokojnie. To nieprzyjemne wrażenie za chwilę minie.
Mimo wszystko, usilnie próbowała się podnieść. Jednak wszystkie jej wysiłki spełzły na niczym. Wyglądała, jak ktoś doszczętnie wycieńczony. Jej skóra stała się blada i pozbawiona połysku.
-Co ty mi zrobiłeś? Dlaczego jestem taka słaba? Kim jesteś? - zadała kilka pytań, na które nie miałem ochoty odpowiadać.
Podniosłem się, delikatnie wziąłem ją na ręce i położyłem na tym starym posłaniu, na którym sam leżałem. Kiedy ją trzymałem, mimo pozornego braku sił, chwyciła mnie za szyję tak mocno, że miałem wrażenie, iż za chwilę mnie udusi. Patrzyła na mnie takim wzrokiem, jakby bała się, że choć na chwilę ją opuszczę.
Drugi raz tej nocy poczułem strach. Teraz bałem się tego, kim byłem. Bałem się tego, co mogę zrobić z innymi ludźmi. Bałem się tego, że w końcu przyniosę komuś śmierć.
-Pragnę cię. Tak bardzo cię pragnę, - wyszeptała, kiedy ją układałem.
-Leż spokojnie. Musisz odpocząć, - powiedziałem, patrząc jej w oczy.
Nagle szarpnęła się gwałtownie i rzuciła z całych sił w moją stronę. Oplotła mój tors nogami i rękoma. Była jak malutka małpka, trzymająca się sierści swojej matki. To było rozbrajając i słodkie, ale wiedziałem że nie mogę się z nią jeszcze raz kochać.
-Chcę cię, - westchnęła.
Delikatnie próbowałem się jej pozbyć. Chciałem oderwać ją od swojego ciała i z powrotem położyć na wersalce. Jednak trzymała się mocno, jak kleszcz. Bałem się, że pozbywając się, mogę zrobić jej krzywdę.
-Posłuchaj mnie, nie możemy. Nie możemy tego zrobić, - powiedziałem tak spokojnie, jak tylko umiałem.
Wpadła w panikę. Zaczęła się trząść, jakby było jej bardzo zimno. Jeszcze mocniej przywarła do mojego ciała.
-Jak to, nie możemy? Dlaczego? Musisz… musimy… rozumiesz… musimy to zrobić jeszcze raz… potrzebuję tego… pragnę cię… tak bardzo… kochaj się ze mną… - mówiła urywanymi zdaniami.
Zdałem sobie sprawę, że ta, z pozoru, niewinna zabawa, zaczęła przeradzać się w coś, nad czym nie miałem już kontroli, w coś, co przerastało moje możliwości.
-Musisz odpocząć. Rozumiesz mnie?! Gdzie mieszkasz? Zaniosę cię do domu.
-Nie chcę. Ja nie chcę do domu. Kochaj się ze mną. Proszę.
Nie wiedziałem jak sobie poradzić. Potrzebowałem trochę czasu, aby się zastanowić.
Usiadłem razem z nią. Nawet na sekundę się ode mnie nie odczepiła. Siedziała teraz na moich kolanach. Mój gruby, napęczniały penis znalazł się wprost pod jej cipką.
Od razu,  kiedy go poczuła, przywarła do niego całym swoim podbrzuszem. Zaczęła się odcierać, wykonując posuwiste ruchy do góry i do dołu.
Czułem na swojej klatce piersiowej jej jędrne cycki. Jej sutki drażniły moją skórę. Moje podniecenie rosło lawinowo. Całym sobą czułem, że i ja pragnę kolejnego zbliżenia. Oddałbym wszystko, żeby to zrobić jeszcze raz. Wiedziałem jednak, że, za wszelką cenę, muszę tego uniknąć. Nie mogłem tego zrobić, jeżeli chciałem, żeby ona żyła.
Po chwili uświadomiłem sobie, że nie mogę już nic zrobić. Byłem w jej ciasnym, wilgotnym i gorącym wnętrzu. Jakimś cudem się na mnie nie nadziała.
Spojrzałem w jej oczy. Były zamglone i nieobecne. Bardzo powoli poruszała się do góry i do dołu. To było szaleństwo. Straciłem kontrolę nad własnym ciałem.
Z całych sił szarpnąłem za jej delikatną sylwetkę, odklejając ją od siebie. W powietrzu odwróciłem w drugą stronę. Rzuciłem, jak lalkę, na posłanie. Gwałtownie rozsunąłem uda i wszedłem od tyłu w jej cipkę.
Przestałem myśleć i zastanawiać się, bo tak było prościej. Byłem w połowie zwierzęciem. Obca natura podpowiada mi, abym zdał się na własne instynkty.
Gdy to zrobiłem, gdy zachowałem się jak dzikie zwierzę, wszystko znów nabrało sensu. Nagle każdy szczegół znalazł się na swoim miejscu. Ona była ofiarą, a ja drapieżnikiem. To było w porządku.
Byłem jak dziki kot, polujący nocą. Musiałem to robić, aby żyć. Ona była, tylko jedną z wielu, moich zdobyczy. Wybór był prosty: albo ja, albo ona.9. Musisz odpocząć.

Ocknąłem się z nowym zapasem energii. Mój kutas zrobił się dwa razy grubszy i dużo dłuższy, niż wcześniej. Opleciony gęstą siecią fioletowych żył, rytmicznie unosił się i opadał, domagając kolejnych porcji przyjemności. Moją świadomość i ciało przepełniało wszechogarniające pragnienie seksu.
Leżała na podłodze, nieprzytomna. Wystraszyłem się. W pierwszej chwili byłem przekonany, że ją zabiłem. Myślałem, że wysłałem z niej cały zapas życia. Chciałem już nawet uciekać.
Nagle poruszyła się. Uniosła dłonie i chwyciła się za głowę.
Odetchnąłem z ulgą wiedząc, że nic się jej nie stało.
-Gdzie ja jestem? - zapytała cicho.
Milczałem. Nie wiedziałem, co odpowiedzieć.
-Sam chciałbym to wiedzieć, - odezwałem się w końcu.
Próbowała się podnieść, lecz nie mogła. Była zbyt słaba.
-Moja głowa… Co się ze mną dzieje? - powiedziała cicho.
Wciąż leżałem na sofie. Odwróciłem się w jej kierunku i podparłem na łokciu.
Wyglądała ślicznie. Jej ciało było takie delikatne, drobne, tak bardzo kruche, że miałem wrażenie, iż za chwilę połamie się pod własnym ciężarem. Chciałem jej. Pragnąłem jeszcze bardziej, niż przedtem. Pragnąłem wziąć ją w swoje ramiona i kochać się dalej bez wytchnienia. Wiedziałem jednak, że ona nie będzie w stanie tego wytrzymać. Musiałem dać jej czas na dojście do siebie.
-Nie ruszaj się, - odezwałem się, - leż spokojnie. To nieprzyjemne wrażenie za chwilę minie.
Mimo wszystko, usilnie próbowała się podnieść. Jednak wszystkie jej wysiłki spełzły na niczym. Wyglądała, jak ktoś doszczętnie wycieńczony. Jej skóra stała się blada i pozbawiona połysku.
-Co ty mi zrobiłeś? Dlaczego jestem taka słaba? Kim jesteś? - zadała kilka pytań, na które nie miałem ochoty odpowiadać.
Podniosłem się, delikatnie wziąłem ją na ręce i położyłem na tym starym posłaniu, na którym sam leżałem. Kiedy ją trzymałem, mimo pozornego braku sił, chwyciła mnie za szyję tak mocno, że miałem wrażenie, iż za chwilę mnie udusi. Patrzyła na mnie takim wzrokiem, jakby bała się, że choć na chwilę ją opuszczę.
Drugi raz tej nocy poczułem strach. Teraz bałem się tego, kim byłem. Bałem się tego, co mogę zrobić z innymi ludźmi. Bałem się tego, że w końcu przyniosę komuś śmierć.
-Pragnę cię. Tak bardzo cię pragnę, - wyszeptała, kiedy ją układałem.
-Leż spokojnie. Musisz odpocząć, - powiedziałem, patrząc jej w oczy.
Nagle szarpnęła się gwałtownie i rzuciła z całych sił w moją stronę. Oplotła mój tors nogami i rękoma. Była jak malutka małpka, trzymająca się sierści swojej matki. To było rozbrajając i słodkie, ale wiedziałem że nie mogę się z nią jeszcze raz kochać.
-Chcę cię, - westchnęła.
Delikatnie próbowałem się jej pozbyć. Chciałem oderwać ją od swojego ciała i z powrotem położyć na wersalce. Jednak trzymała się mocno, jak kleszcz. Bałem się, że pozbywając się, mogę zrobić jej krzywdę.
-Posłuchaj mnie, nie możemy. Nie możemy tego zrobić, - powiedziałem tak spokojnie, jak tylko umiałem.
Wpadła w panikę. Zaczęła się trząść, jakby było jej bardzo zimno. Jeszcze mocniej przywarła do mojego ciała.
-Jak to, nie możemy? Dlaczego? Musisz… musimy… rozumiesz… musimy to zrobić jeszcze raz… potrzebuję tego… pragnę cię… tak bardzo… kochaj się ze mną… - mówiła urywanymi zdaniami.
Zdałem sobie sprawę, że ta, z pozoru, niewinna zabawa, zaczęła przeradzać się w coś, nad czym nie miałem już kontroli, w coś, co przerastało moje możliwości.
-Musisz odpocząć. Rozumiesz mnie?! Gdzie mieszkasz? Zaniosę cię do domu.
-Nie chcę. Ja nie chcę do domu. Kochaj się ze mną. Proszę.
Nie wiedziałem jak sobie poradzić. Potrzebowałem trochę czasu, aby się zastanowić.
Usiadłem razem z nią. Nawet na sekundę się ode mnie nie odczepiła. Siedziała teraz na moich kolanach. Mój gruby, napęczniały penis znalazł się wprost pod jej cipką.
Od razu,  kiedy go poczuła, przywarła do niego całym swoim podbrzuszem. Zaczęła się odcierać, wykonując posuwiste ruchy do góry i do dołu.
Czułem na swojej klatce piersiowej jej jędrne cycki. Jej sutki drażniły moją skórę. Moje podniecenie rosło lawinowo. Całym sobą czułem, że i ja pragnę kolejnego zbliżenia. Oddałbym wszystko, żeby to zrobić jeszcze raz. Wiedziałem jednak, że, za wszelką cenę, muszę tego uniknąć. Nie mogłem tego zrobić, jeżeli chciałem, żeby ona żyła.
Po chwili uświadomiłem sobie, że nie mogę już nic zrobić. Byłem w jej ciasnym, wilgotnym i gorącym wnętrzu. Jakimś cudem się na mnie nie nadziała.
Spojrzałem w jej oczy. Były zamglone i nieobecne. Bardzo powoli poruszała się do góry i do dołu. To było szaleństwo. Straciłem kontrolę nad własnym ciałem.
Z całych sił szarpnąłem za jej delikatną sylwetkę, odklejając ją od siebie. W powietrzu odwróciłem w drugą stronę. Rzuciłem, jak lalkę, na posłanie. Gwałtownie rozsunąłem uda i wszedłem od tyłu w jej cipkę.
Przestałem myśleć i zastanawiać się, bo tak było prościej. Byłem w połowie zwierzęciem. Obca natura podpowiada mi, abym zdał się na własne instynkty.
Gdy to zrobiłem, gdy zachowałem się jak dzikie zwierzę, wszystko znów nabrało sensu. Nagle każdy szczegół znalazł się na swoim miejscu. Ona była ofiarą, a ja drapieżnikiem. To było w porządku.
Byłem jak dziki kot, polujący nocą. Musiałem to robić, aby żyć. Ona była, tylko jedną z wielu, moich zdobyczy. Wybór był prosty: albo ja, albo ona.

I love ANAL!

sobota, 30 grudnia 2017

Wampir.


8. Bardziej słodka i bardziej gorąca.

Rozsunęła szerzej uda, solidniej podpierając się na łokciach. Uklękłem tuż za nią, chwyciłem za chuja, wygiąłem do poziomu, przemierzyłem i, zdecydowanym ruchem, wszedłem w jej ciasną pizdeczkę. Jej płatki rozwarły się z cichym, wilgotnym mlaśnięciem. Opiniały mojego fajfusa sprężystym uściskiem.
Siedziałem w niej zaledwie samym czubkiem, a już jej norka kurczyła się w szybkich drgawkach. Chciałem tak pozostać nieco dłużej, czułem jak moje podbrzusze zalewa się przyjemnym ciepłem. Przez chwilę zastanawiałem się, czy udałoby mi się w ten sposób dojść do orgazmu.
Dziewczyna dygotała na całym ciele, a jej zgrabne piersi kołysały się nerwowo we wszystkie strony. Odwróciła nieco głowę i spojrzała na mnie w oczekiwaniu na dalszy bieg wydarzeń.
Wszedłem w nią powoli, do samego końca i wycofałem się. Była bardziej słodka i bardziej gorąca, niż mi się na początku wydawało. Trudno było mi wytrzymać taką ilość intensywnych wrażeń. Upijałem się nimi, jak w starym winem.
Wykonałem jeszcze parę ruchów do przodu i do tyłu, lecz ona uprzedziła mnie i, odwracając się na plecy, ułożyła się na sofie. Wjechałem w nią jeszcze raz, szeroko rozchylając jej nogi. Moje jaja rozgniatały się mocno o jej pośladki, a ona włożywszy ręce pod głowę, patrzyła na mnie zagryzając dolną wargę. Trzymając ją za uda, wykonywałem faliste, płynne ruchy.
Jej cipeczka z każdą kolejną chwilą robiła się ciaśniejsza i bardziej mokra. Mój kutas naprężył się jeszcze bardziej i jeszcze mocniej zaczął pulsować.
Zbliżał się kolejny, słodki, wszechogarniający wybuch mojej rozkoszy. Czułem, jak napływa we mnie nowa energia. Czerpałem ją z jej ciała. Wiedziałem, że za chwilę, strzelę kolejną porcją mojej spermy w jej głęboką studzienkę. Pragnąłem tego jak niczego bardziej na świecie. Wiedziałem także, że i ona tego chce.
Kiedy myślałem, że już się to stanie, ona znów zmieniła pozycję. Odsunęła się i  gestem dłoni, wskazała, bym teraz to ja położył się na tej skórzanej sofie.
Zrobiłem to z ochotą. Sprawnie dosiadła mnie. Cóż to była za przyjemność.
Pochylając się nieco do przodu, błyskawicznie włożyła mojego banana w swoją niesamowitą jaskinię miłości. Kiedy opadała swoim tyłeczkiem na moje podbrzusze, on tylko wygiął się jak pałąk, wsuwając się w jej ciasne wnętrze niczym wąż.
Zatopiłem moje paznokcie w jej pośladkach. Jęknęła tylko i opadła jeszcze niżej. Była tak drobna i delikatna, że ledwie mieściła się na moim szerokim torsie.
Bez namysłu podjęła zdecydowaną, dynamiczną zabawę. Udusiła się i opadała, unosiła się i opadała, a ja jęczałem coraz głośniej, coraz bardziej odchodząc od zmysłów.
Wiedziałem, że musi się to teraz stać, że muszę się w nią spuścić lecz, z nieznanych mi przyczyn, nie mogło do tego dojść. Mimo to, moja rozkosz wciąż wzrastała, co chwilę było mi coraz lepiej i lepiej.
W końcu, kiedy za którymś razem, opadała do samego końca, stało się to. Zawyłem tylko przeciągle, niczym wilk na polowaniu i już pompowałem w nią kolejne porcje gorącego, spienionego nasienia.
Była niesamowita. Jej tyłeczek, może nie był pokaźnych rozmiarów, ale był jędrny i bardzo sprawnie poruszał się na moim korzeniu. Wchodziłem w nią do samego końca, penetrując swoją głowicą najdalsze jej zakamarki. Wychodziłem do samego przedsionka, muskając płatki.
Jej jędrne, średniej wielkości piersi ocierały się o moją klatkę piersiową. Odchyliła głowę do tyłu, zamknęła oczy i cicho wzdychała.
Na koniec, jakby doskonale zdając sobie sprawę z tego, co za chwilę będzie się działo, odwróciła się do mnie plecami. Ta słodka, młoda dziewczyna dosiadała mnie tyłem.
Kiedy uniosła się do góry, nasienie z jej norki wylało się na moje podbrzusze. Nie zwróciła na to większej uwagi. Mój kutas wcale nie stracił animuszu, nie zmniejszył swoich rozmiarów, nie opadł, był gruby i sztywny jak przedtem. Wciąż miałem w sobie wielkie zapasy spermy, tak, jakby była produkowana na zamówienie. Bardzo chciałem pompować w nią dalej.
Jakby o tym wiedziała. Bez namysłu nadziała się na moją fujarę. Opadła na mnie całym swoim ciężarem tak, że wszedłem w nią po same jaja. Cipka była jeszcze ciaśniejsza i jeszcze bardziej gorąca, niż wcześniej.  Drżałem na całym swoim ciele, coraz mocniej szarpiąc się w konwulsjach rozkoszy.
Odchyliła się mocno na plecy, prawie kładąc się na moim brzuchu. Chwyciłem ją w talii i podtrzymywałem. Opierała się na moim ciele swoimi drobnymi dłońmi. Razem nadawaliśmy rytm tej słodkiej chwili. Góra-dół, góra-dół… spokojnie  bez pośpiechu, głęboko, dokładnie.
Jej cipeczka tak słodko, tak elastycznie obejmowała mojego kutasa, jakby nigdy już stamtąd nie chciała go wypuścić. Jej delikatne płatki ślizgały się po mokrym drążku w jedną i w drugą stronę. Raz się chowały raz wysuwały.
Było tak jak powinno być. Nie było potrzeby już niczego więcej zmieniać. Wiedziałem to zarówno ja, jak i ona. Spoczywałem w jej ciasnej, gorącej norce, gotowy do jeszcze jednego strzału. Krok po kroku docierałem na kolejny szczyt.
W końcu wypełniłem jej grotę jeszcze jedną, obfitą porcją białego nasienia. Akcja została zakończona pełnym sukcesem. Zadowolony z siebie, zaspokojony, wsłuchany w jej słodkie odgłosy, poddałem się chwilowemu uczuciu, całkowitego zapomnienia.

Love this sex posture

piątek, 29 grudnia 2017

Wampir.


7. Zasoby mojej potencji.

Czułem, że jeśli chcę, aby to spotkanie zakończyło się pomyślnie, muszę się spuścić w jej usta. Czułem, że ona także tego pragnie. Wiedziałem też, że nie muszę obawiać się o zasoby mojej potencji, ponieważ, od spotkania z blondynką na siódmym piętrze, były one i nieograniczone.
W pewnym momencie przyciągnąłem jej głowę do swojego podbrzusza tak mocno, że mój kutas znalazł się w okolicy jej migdałków. Czułem jak jego napęczniała, gruba głowica napiera na jej gardło. To było miękkie, przejmujące uczucie, wilgotnego ściskania.
W pierwszej chwili zorientowałem się, że, pod wpływem wrażenia, zaczyna się krztusić. Jednak, ten nieprzyjemny stan, dość szybko minął. Po chwili przyzwyczaiła się już do obecności mojego zaganiacza w swoim przełyku i zaczęła sobie radzić dość dzielnie. Nie szarpała się, nie odsuwała, puszczała go tak głęboko, jak tylko chciałem. Była słodka jak cukierek owocowy.
-Uuuuaaahhhh! - westchnąłem z przejęciem.
Zacząłem drzeć w, coraz intensywniej ogarniającym mnie, uczuciu głębokiego orgazmu.
Po chwili się z niej wysunąłem i pozostałym na samym brzegu jej ust. Trzymała wargami za grubą żyłę, delikatnie ją ściskając. Jednocześnie puściła w ruch swój zwinny, mały języczek, który, obracając się ze wszystkich stron, tworzył boskie, odlotowe uczucie.
Uniosła wzrok, patrząc na mnie swoim maślanym, rozbrajającym, niewinnym spojrzeniem. Ze wplecionymi w jej włosy palcami, trzymałem ją dłonią za tył głowy.
-O tak mała, tak. Jest rewelacyjnie, - szepnąłem.
Po chwili położyła się swoim drobnym, zgrabnym ciałem na tej zimnej, skórzanej sofie.
Ustawiłem się w rozkroku na końcu, a ona uniosła twarz i uchyliła usta. Chwyciłem swoją fujarę u samej podstawy i wpakowałem w głęboką, wilgotną czeluść buzi. Drugą ręką trzymałem ją za głowę i popychałem w kierunku swoich jąder.
Podpierając się na łokciach i wyginając swój kręgosłup, przyjmowała mnie z pokorą i oddaniem. Wyglądała jak ryba, która połyka grubego robaka.
Nagle moim ciałem szarpnął silny, przejmujący skurcz. Zdążyłem się tylko minimalnie wycofać i strzeliłem jak z armatki wodnej prosto na jej śliczną twarzyczkę.
Seria była długa obfita i intensywna. Jej buzia spływała białym, gorącym budyniem. Ochlapałem jej policzki, usta, nos i brodę. Kilka strzałów trafiło między jej zęby.
Uśmiechnęła się słodko. Wyglądała prześlicznie, jak rusałka.
To był dopiero początek tej zabawy, początek przygody z nieograniczonym, wyuzdanym, nieokiełznanym seksem.
Tak jak to było do przewidzenia, moje podniecenie nie zmalało nawet na jotę. Stało się wręcz coś dokładnie przeciwnego. Mój fiut stał się jeszcze bardziej twardy, niż przedtem. Jego żyły wyszły na wierzch i czułem, że domaga się kolejnej porcji przyjemności.
Zastanawiałem się, co jeszcze mogę z nią zrobić, w jaki sposób wykorzystać jej młode, jędrne ciało. Wiedziałem, że w tej postaci, w jakiej teraz jestem, mogę sobie pozwolić, prawie, na wszystko bez jakichkolwiek konsekwencji.
Nie wiedziałem, czy z nią stanie się to to samo, co ze mną. Jakoś specjalnie się w tej chwili tym nie przejmowałem. Interesowało mnie tylko o to, by wyciągnąć z tego jak najwięcej korzyści dla siebie. Stała się moją pierwszą ofiarą i wiedziałem, że nie ostatnią.
Była taka młoda, gorąca i delikatna, że mógłbym się z nią kochać i kochać bez przerwy kilka dni. Wiedziałem też, że że za każdym takim aktem, będzie coraz słabsza i, coraz bardziej, ode mnie uzależniona. Mimo wszystko Nie miałem zamiaru tego przerywać. Była moją cudowną zabawką.
Perspektywa i możliwości pojawiającej się przyjemności były coraz większe, a moje pragnienia i żądze zdawały się rosnąć do niebotycznych rozmiarów.
-Wyruchaj mnie, - odezwała się cicho, ale z zacięciem.
Popatrzyłem na nią i zapytałem:
-Chcesz tego?
Nie musiałem tego robić. Nie musiałem jej pytać o zgodę. Znałem odpowiedzi na wszystkie pytania. Zrobiłem to jednak ze względu na samą grę, po to, by jeszcze bardziej podkręcić atmosferę.
-Tak, chcę tego, - odpowiedziała, - Moja cipka tego chce.
Mówiąc to, usiadła na sofie w taki sposób, że jedną nogę opuściła na podłogę, a drugą postawiła na skórzanym materacu. W ten sposób zaprezentowała swoją słodką i gorącą pizdeczkę.
Znów z, samego tylko, wrażenia, zakręciło mi się w głowie.
Podniosła się i stanęła obok łóżka. W bladej poświacie, wpadającej z ulicy, mimo, że nie powinienem, widziałem ją doskonale. Śmiało uniosła głowę i spojrzała mi w oczy.
Była rozbrajająca. Jej buzia spływała moim nasieniem. Miała piękne oczy. Delikatnie je mrużyła. Uśmiechnęła się, a w jej policzkach pojawiły się śliczne dołeczki.
-Tak, chcę tego. Zrób mi tak dobrze, jak jeszcze nigdy nie miałam, - poprosiła.
Później odwróciła się do mnie tyłem, opadła przodem swojego ciała na wersalkę i uklękła. Wypięła w ten sposób w moją stronę swój zgrabny, jędrny tyłeczek.
Spojrzałem na jej i napęczniałą, opuchniętą pizdeczkę i, jeszcze bardziej, zawirowało mi w głowie. Mój kutas rwał się do niej, ciągnąc mnie za sobą. Już teraz chciał się wepchnąć między te grube wilgotne płatki.
Nie mogłem sobie poradzić z własną żądzą. Chciałem się kochać na wszystkie sposoby i we wszystkich pozycjach na raz. Wiedziałem jednak, że jest to fizycznie niemożliwe. Musiałem robić to po kolei. W pierwszej chwili trzeba było na coś się zdecydować.


I Love Oral Sex

czwartek, 28 grudnia 2017

Wampir.

6.  Nie rób mi krzywdy.


-Zaczekaj, nie uciekaj! Chcę ci tylko coś powiedzieć! - zawołałem w nadziei, że się zatrzyma.
Jednak ona jeszcze szybciej uciekała. Przyspieszyłem i ja. Dogonienie jej nie stanowiło dla mnie żadnego problemu.
Dopadłem ją zaledwie po kilkudziesięciu metrach. Chwyciłem za ramię i przytrzymałem. Zaczęła się szarpać jak opętana.
-Zostaw mnie! Ja nie chcę! Proszę, nie rób mi krzywdy, - mówiła drżącym głosem.
Obróciłem ją twarzą do siebie, chwyciłem w okolicy i obojczyków. Była taka krucha. Pod palcami czułem każdą jej kostkę i mięsień. Miałem wrażenie, że gdybym użył nieco większej siły, połamał bym ją.
-Nie ma mowy, nie zostawię cię, ale nie bój się, nie zrobię ci krzywdy. Pomyśl, ty sama jeszcze nie wiesz czego chcesz. Porozmawiajmy, - powiedziałem.
Drżała, jakby miała gorączkę. Starała się uwolnić z mojego uchwytu. Była jednak zbyt słaba.
-Nie, nie… o nie! Ty, napewno, jesteś zboczeńcem. Wiem, że chcesz mnie zgwałcić, - mówiła, a z jej oczu płynęły łzy.
W tym momencie zdenerwowała mnie. W ciągu jednej chwili wezbrała we mnie furia. Ledwie nad sobą zapanowałem. Potrząsnąłem jej drobnym ciałem.
-Jesteś naiwna. Czy myślisz, że jeśli chciałbym cię zgwałcić, to coś by mi w tym przeszkodziło?! Popatrz na mnie. Co widzisz? - odezwałem się spokojnym, ale stanowczym głosem.
Działałem instynktownie. Sam nie miałem pojęcia, co mogłem zrobić i do czego byłem zdolny. Słowa, które wypowiedziałem, były tylko wybiegiem, mającym na celu danie mi trochę czasu.
Nie do końca wiedziałem, do czego ten czas byłby mi potrzebny. Jednak przekonany byłem, że muszę tak zrobić.
Dyszała. Nerwowo przestępowała z nogi na nogę. Zapewne miała zamiar spróbować jeszcze ucieczki.
Była bardzo młoda. Miała około szesnastu lat, jasne, krótko obcięte włosy i zielone oczy. Najprawdopodobniej wracała z dyskoteki. Jej ciało było bardzo drobne, delikatne i kruche.
Nie chciała na mnie patrzeć. Stała przede mną ze spuszczonym wzrokiem oglądając chodnik.
-Spójrz na mnie, - powtórzyłem.
W końcu niepewnie, jakby z trwogą uniosła twarz.
Chwyciłem ją za podbródek i przytrzymałem.
-Patrz na mnie, - powiedziałem jeszcze raz.
Przejechała wzrokiem po moim nagim ciele.
-Co widzisz? - spytałem.
Odkręciła głowę.
-Nie odwracaj się! - odezwałem się jeszcze bardziej stanowczo.
-Ale ja się boję, - powiedziała, ledwie słyszalnym głosem.
-Nie odwracaj się. Patrz. Za chwilę przestaniesz się bać.
Posłuchała. Pod swoimi dłońmi czułem, jak z każdą sekundą, maleje jej opór. W końcu nie musiałem już jej trzymać. Stała i patrzyła.
-Widzę gołego faceta ze sterczącym penisem, - odezwała się spokojnie.
-Co jeszcze widzisz? - spytałem.
Patrzyła uważnie, tak jakby chciała doszukać się szczegółów.
-Widzę kochanka, - powiedziała.
Uśmiechnąłem się do niej.
-Tak trzymać, - pochwaliłem. - Dobra dziewczynka. A teraz chodźmy gdzieś bo jeszcze ktoś nadejdzie.
Chwyciłem ją za rękę i pociągnąłem w kierunku ciemnej bramy.
Biegliśmy. Ledwie za mną nadążała.
Kiedy znaleźliśmy się w ciasnym zaułku, między kamienicami, chwyciłem ją w pół i skoczyłem.
Poszybowaliśmy do góry, jak wystrzeleni z procy. W pierwszym momencie, nawet, nie miałem pojęcia gdzie wylądujemy.
Kiedy nasze stopy dotknęły twardego podłoża zrozumiałem, że stoimy na dachu niskiej przybudówki.
Byłem jak duch: szybki, zwinny i nieuchwytny. Zachowywałem się jak lampart, wciągający swoją ofiarę w najbardziej dogodne miejsce do skonsumowania.
Nie używałem siły, ponieważ nie musiałem. Moją siłą było to, kim byłem, jak wyglądałem i co sobą reprezentowałem. A ona mimo, że jeszcze żywa, zachowywała się jak martwa.
Wykonałem jeszcze jeden skok i znaleźliśmy się w otwartym oknie jakiegoś pustostanu, znajdującego się na poddaszu. Miejsce, może, nie było zbyt przyjemne, lecz idealne do tego, co chciałem zrobić. Znajdowała się tutaj stara, skórzana sofa oraz kawałek czystej podłogi.
-Rozbieraj się, - warknąłem w jej kierunku.
Spojrzała na mnie ufnym, dziewczęcym wzrokiem i powiedziała:
-Jak sobie życzysz.
Po chwili spokojnie, bez pośpiechu zaczęła ściągać z siebie ubranie. Najpierw cienką kurteczkę, później bluzkę, krótką spódniczkę, staniczek i majteczki.
Nie musiałem jej do niczego przymuszać. Nie było takiej konieczności. Doskonale wiedziała co się za chwilę stanie i sama, aktywnie w tym uczestniczyła.
Dopiero teraz dotarło do mnie, jak bardzo jestem podniecony. Mój kutas był gruby i twardy, niczym trzonek od szpadla. Całe moje ciało było jedną, wielką strefa erogenną.
Nie odczuwałem głodu i pragnienia. Moją jedyną potrzebą, była chęć zaspokojenia seksualnego.
Z nią zamierzałem to zrobić. Ta młoda dziewczyna była moją pierwszą ofiarą. Nie obchodziło mnie co się z nią później stanie. Nie zastanawiałem się nad tym.
Kiedy już była całkowicie naga powiedziałem twardo:
-Klękaj!
Bez słowa wykonała polecenie.
-Otwórz usta, - powiedziałem.
Zrobiła to. Wpakowałem mojego chuja w jej słodką, wilgotną buzię. Chwyciła samą żołądź, uniosła wzrok i spojrzała na mnie.
-Ciągnij!
Zaczęła ssać jak niemowlę: pieczołowicie, wytrwale i dokładnie. Wiedziałem, że nie muszę się już nigdzie spieszyć. Miałem to, co chciałem. Mogłem bez przeszkód delektować się jej ciałem, jak doskonałym winem. Mruczałem i sapałem z zadowolenia, jak stary cap.
-O tak. Tak mała. Tak jest dobrze, - wydobywało się z mojego gardła.
Spokojnie, bez pośpiechu ciągnęła moją fujarę, stopniowo przyprawiając mnie o, coraz większy, zawrót głowy.
Po chwili delikatnie chwyciłem ją na potylicę i zacząłem przyciągać w kierunku swojego podbrzusza. Była dla mnie jak letnia, upojna słodyczą, truskawka.





lily loved bouncing tits pov missionary sex

środa, 27 grudnia 2017

Wampir.


5. Wyjść jej na spotkanie.

W następnej chwili wyrwała się z moich objęć, z niesamowitą siłą rzuciła mnie na podłogę i jeszcze raz dosiadła. Chwyciła mojego grubego napęczniałego banana, przymierzyła i włożyła w swoją niesamowitą dupę.
Jej kakaowy otworek był jak imadło. Od razu przyprawił mnie o silny zawrót głowy.  Jednak mój mój żołnierz wcale nie zamierzał się poddawać. Potraktował to jako wyzwanie, na które rzucił się ze wzmożoną siłą. Wyglądał tak, jakby był na sterydach: napakowany, sękaty i żylasty. Wypełniał moje ciało kolejnymi falami rozkoszy.
Wdarłem się w nią do samego końca, czując szereg pierścieni, zaciskających się w różnym tempie. Pochyliła się nade mną w ten sposób, że jej wielkie cycki ocierały się o moją klatkę piersiową.
Nie dała mi, nawet na chwilę, odpocząć. Unosiła się i opadała unosiła się i opadała… byłem w krainie seksu… byłem seksem. Nie pragnąłem niczego więcej, niczego ponad to, co się działo. Chciałem tylko tego bardziej niż czegokolwiek na świecie.
Nagle poczułem, że strzelam po raz kolejny. Nie potrafiłem wytłumaczyć, skąd się wzięło we mnie tyle nasienia. Moim ciałem rzucały tak silne konwulsje, iż myślałem, że kończę swój żywot. Ta chwila emanowała taką potęgą, takim pięknym, że zdawało mi się, że jestem w raju.
To był tak potężny orgazm, że całkowicie straciłem kontrolę nad swoim organizmem.  Zdawało mi się, że jestem motylem i unoszę się nad łąką pełną kolorowych kwiatów. Byłem tą łąką i całym wszechświatem jednocześnie.
Nagle przeraziłem się. Uświadomiłem sobie bowiem, że takich rzeczy doświadczają ludzie, którzy umierają. Czyżby to były moje ostatnie chwile?
Jednocześnie w tym samym momencie usłyszałem donośny krzyk. Wydobywał się z mojego gardła, ale jakby nie był mój. Jakby dobiegał z oddali, jakby należał do kogoś innego. Widziałem swoje spocone ciało, leżące na podłodze i nagą, piękną kobietę siedzącą na nim okrakiem, z szeroko rozszerzonymi udami. Unosiła się i opadała rytmicznie, miarowo jak fale oceanu. Scena była nierealna, nierzeczywista, jakby rozgrywała się na ekranie kinowym.
Później poczułem, że pędzę przez tunel pełen ostrych zakrętów. To było jak jazda kolejką górską. Poruszałem się z coraz większą prędkością i nie mogłem się zatrzymać. Nie wiedziałem, co się ze mną dzieje. Nie miałem pojęcia, czy kiedykolwiek wrócę do poprzedniego stanu
Nagle zapadła ciemność i kompletna cisza. Ta chwila była dla mnie jak wyrwana kartka z kalendarza. Po wszystkim nie mogłem przypomnieć sobie, co się ze mną działo.
Kiedy się ocknąłem jej już nie było. Byłem sam w pustym biurze. Za oknem było ciemno, na korytarzu panowała cisza. Leżałem nagi i obolały na zimnej podłodze. Nie miałem siły się podnieść. Byłem wycieńczony. Każdy ruch przychodził mi z olbrzymim trudem, był walką z własną niemocą.
Po kilku minutach wreszcie usiadłam na krześle. Moje dłonie były prawie białe i chłodne w dotyku, ale nie było mi zimno. Wraz z upływającym czasem mijało nieprzyjemne uczucie braku sił. Z każdą kolejną chwilą wzrastało we mnie poczucie, że nic się nie stało, że wszystko jest w porządku. Nie miałem tylko pojęcia, co mam dalej robić. Jednak i to nie stanowiło problemu. Byłem przekonany, że wszystkiego się dowiem w odpowiednim czasie i miejscu.
Czas. Stwierdziłem, że mam go bardzo dużo. Jakby nagle zwolnił swój bieg. Instynktownie czułem, że od tej chwili jestem inny. Czułem, że jestem poza systemem, że normalne prawa tego świata już mnie nie dotyczą.
Podszedłem do okna, otworzyłem je na oścież. Na ulicy panował bardzo mały ruch. Od czasu do czasu przyjechała jakaś taksówka.
W pewnym momencie na chodniku spostrzegłem jakąś drobną postać. Wiedziałem, że jest to kobieta, młoda kobieta. Wiedziałem też, że z tej wysokości nie powinienem był tego dostrzec. Siedem pięter i słabe nocne oświetlenie, skutecznie powinny mi to ograniczać. Jednak byłem pewny, że jest to młoda dziewczyna.
Byłem kompletnie nagi, przed chwilą dopiero co podniosłem się z podłogi, jednak czułem, że muszę wyjść jej na spotkanie. Nie wiedziałem, po co, nie wiedziałem, jaki jest w tym sens. Jednak wiedziałem, że muszę to zrobić.
Wszedłem na parapet, a po chwili wskoczyłem. Grawitacja robiła swoje. Czułem pęd wiatru w uszach, ale nie bałem się. Byłem spokojny jak nigdy dotąd. Żaden, normalny, człowiek, nie miał prawa przeżyć takiej przejażdżki. Jednak ja, po spotkaniu z tą niesamowitą blondynką, nie byłem już normalnym człowiekiem.
Zamiast rozpłaszczyć się, jak naleśnik na betonie, elastycznie opadłem na stopy. Znalazłem się tuż przed nią. Wystraszyła się i zaczęła uciekać. Pobiegłem za nią. Czułem, że nie mogę pozwolić jej zbiec. Była moja, należała już do mnie. Wciąż byłem nagi i to dlatego się wystraszyła. Dodatkowo spadłem  jak grom z jasnego nieba. Nie chciałem jej zrobić krzywdy, chciałem tylko ją poznać, ale ona biegła jak szalona. W pewnym momencie zgubiła buty i zaczęła krzyczeć:
-Ludzie! Boże! Ratunku!!! Zboczeniec!!!
Hot fuck in the shower - Brandi Love

wtorek, 26 grudnia 2017

Wampir.


4. Pragnienie seksu.

Po chwili uświadomiłem sobie, że chyba skończyłem. Tak mi się przynajmniej wydawało. W ciągu następnych kilkunastu minut dopamina olbrzymich ilościach bombardowała mój mózg. Moje ciało zostało zawładnięte błogim uczuciem zaspokojenia.
Zgodnie z prawami natury, powinienem był odczuć wyraźny spadek potencji seksualnej. Członek powinien zwiotczeć, a ja powinienem stracić ochotę na dalsze igraszki. Przynajmniej na chwilę.
Nic podobnego, jednak, nie zaszło. Ku mojemu, nie powiem, pozytywnemu zaskoczeniu, moja fujara, nawet na milimetr nie zmniejszyła swoich rozmiarów. Mało tego, miałem wrażenie, że jeszcze bardziej się naprężyła.
Ta niesamowita blond sexbomba wciąż na mnie siedziała, swoim wielkim, gorącym, jędrnym tyłkiem.  Nie zanosiło się na to, że da mi spokój. Poprawiła tylko pozycję, bym jeszcze głębiej w nią mógł wchodzić.
Góra-dół, góra-dół… miarowo rytmicznie dynamicznie… unosiła się i opadała tak, jakby nic się nie stało. Spod płatków jej różyczki, mocno opinających mojego drąga, wydobywała się biała maź, która, pod wpływem jej ruchów, zmieniała się w pianę.
Czułem, że przechodzę jakąś dziwną metamorfozę. Tak jakbym stopniowo przestawał być sobą. Z moim organizmem zaczęły dziać się niesamowite rzeczy. Rytm serca przyspieszył tak bardzo, że miałem wrażenie, iż za moment dostanę zawału. Nie mogłem złapać tchu. Miałem wrażenie, że finiszuje na maratonie.
Za wszelką cenę chciałem się pieprzyć. To było obłędne. Jeszcze nigdy, tak bardzo nie chciało mi się ruchać. Byłem przekonany, że mogę to robić bez przerwy.
Pragnienie seksu było tak silne, że zawładnęło całą moją świadomością. Wydupczył bym wszystko, cokolwiek pojawiłyby się w zasięgu mojego wzroku. Nie liczyło się nic więcej, tylko właśnie to. Wiedziałem już, że ta zabawa nie może skończyć się na jednym, dwóch, czy nawet trzech, razach. Byłem przekonany, że potrzebuję tego do normalnego funkcjonowania.
Chciałem więcej i więcej. Stopniowo stawałem się zwierzęciem, przekraczałem kolejne granice.
W pewnym momencie nie wytrzymałem. Postanowiłem wziąć sprawy we własne ręce i zrobić to szybciej, mocniej i dokładniej.
Wydostałam się spod niej, zmusiłem, by uklękła na podłodze. Zająłem miejsce, od tyłu, między jej i nogami. Chwyciłem swojego chuja w garść i, jednym zdecydowanym, pchnięciem wszedłem w jej ciasną, wilgotną cipeczkę.
Nie zastanawiałem się. Pierdoliłem jak szalony. Poruszałem biodrami w takim tempie, że odgłosy uderzeń o pośladki, jej jęki i moje westchnienia, utworzyły coś w rodzaju muzyki wypełniającej całe pomieszczenie.
Byłem maszyną, a nie człowiekiem. Nie czułem zmęczenia, tylko ciągle narastające podniecenie. Buzowała we mnie energia, nad którą nie mogłem zapanować. Z jednej strony czułem gigantyczną, niemalejącą rozkosz, a z drugiej, ciągle utrzymujący się, niedosyt.
Takie doznania można porównać jedynie ze stanem w chwilę po ugryzieniu owada. Im bardziej się człowiek drapie, tym bardziej swędzi. Nie przestaje swędzieć, dopóki nie przestaje się drapać. Nie może przestać się drapać ponieważ go swędzi. W ten sposób koło się zamyka.
Wierciła się, wyginała swoje ciało we wszystkie strony, a ja pracowałem jak lunatyk. Niewiele kojarzyłem z tego, co się działo wokół mnie. Nie obchodziło mnie to. Liczyło się tylko zaspokojenie mojej, lawinowo rosnącej, żądzy.
To mój kutas dyktował mi, co i jak mam robić. Był moim przewodnikiem po świecie, który właśnie zaczynałem odkrywać.
Czując zbliżający się, kolejny orgazm, ciągle zwiększałem tempo. Nie potrafiłem przestać, nie potrafiłem zwolnić. Miałem niesamowitą satysfakcję z tego, że mam tak niespożytą kondycję. Nie zdawałem sobie sprawy z faktu, że nie jest to normalne. To było, jak spełnienie marzeń każdego faceta: ruchać i się nie męczyć.
W pewnym momencie, gdzieś mgliście, na dnie mojej świadomości, pojawiła się myśl, że mogła mnie czymś zarazić, jakimś wirusem, który zmienił mój metabolizm, wydzielanie hormonów, oraz pracę całego organizmu. Jednak i to miało swój urok. Świadomość, że mogę być niepokonany w jakiejś dziedzinie, jeszcze bardziej pobudzała moją wyobraźnię, wzmagając siły witalne.
Nagle poczułem, jak niesamowita siła wyrywa mnie z posad mojej świadomości i ciska gdzieś, na koniec wszechświata. Chciałem wyć z radości, ale z trudem, tylko, walczyłem o każdy, kolejny oddech. Zacisnąłem zęby, a z moich ust płynęła ślina.
Nie przerywałem. Wciąż uderzałem w szaleńczym tempie. Tak jakby świat miał się za chwilę skończyć. Jej pizdeczka jakby zwariowała, szarpiąc się w kolejnych skurczach na moim penisie. Jednocześnie radość z tego seksu była tak duża, że chciało mi się śmiać i płakać na raz.
Wjechałem w nią do samego końca i zamarłam, zaciskając szczęki i wszystkie mięśnie mojego ciała. Z bezkształtnym charczeniem, wydobywającym się z mojego gardła, strzelałem w sam środek jej ciasnej jaskini.
Pragnąłem, aby ta chwila trwała wiecznie, by się nigdy nie skończyła. Czułem błogą słodycz, wymieszaną z pikantnymi ciarkami, pojawiającymi się na powierzchni całej mojej skóry. Głęboka ciemność stopniowo zasłaniała moje oczy. Cały świat tonął w jednostajnym, głuchym dudnieniu. Byłem tylko ja i ona, i to, co się między nami działo.
Nie wyobrażałem sobie momentu, w którym ten stan mógłby się skończyć. Jednocześnie, gdzieś głęboko w sobie, czułem, że, tak naprawdę, nigdy już się nie skończy. Żyć seksem, dla seksu, spełniać się dla niego, to było moje pragnienie.


Love to take a full length from a long man

poniedziałek, 25 grudnia 2017

Wampir.


3. Wbrew logice.
W momencie, w którym zaczęła poruszać swoim językiem, odpłynąłem całkowicie. Robiła to z taką wprawą i pieczołowitością, że pociemniało mi w oczach. Był wszędzie: od góry, od dołu, po bokach. Zataczała kółeczka po jego obwodzie. Wykonywała posuwiste ruchy z góry do dołu i odwrotnie.
Gdyby tego nie przerwała, po kilku minutach najprawdopodobniej, bym upadł. Klęcząc, znów patrzyła mi w oczy. Dyszałem, moje serce łomotało, jak szalone. Musiałem chwycić się krawędzi stołu.
Nie dała mi nawet chwili na zastanowienie. Popchnęła mnie i zmusiła, bym położył się na zimnym, solidnym blacie. W błogim upojeniu obserwowałem, jak błyskawicznie wskakuje na wierzch i dosiada mnie.
Zdążyłem tylko spostrzec, że chwyta mojego kutasa i wkłada jego łeb swoją ciasną, wilgotną szparkę. Nie wiedziałem jak się tutaj znalazła, nie wiedziałem kim była, ale każda sekunda z nią była spontanicznym, głębokim doznaniem erotycznym.
Powoli opadając, nadziała się na mnie do samego dna. Od początku do końca była tak samo ciasna, tak samo gorąca, wilgotna i niesamowita. Zatrzymała się i tak pozostała przez kilka sekund. Swoją mokrą brzoskwinką rozgniatała moje jądra.
Pragnąłem jej, pragnąłem coraz więcej, coraz mocniej. Miałem wrażenie, że ona sama zastąpi wszystkie moje potrzeby. Roztapiałem się, rozpływałem w tej jednej chwili. Błogie, cudowne uczucie, ogarnęło całe moje istnienie. Byliśmy tylko my dwoje, tak bardzo zjednoczeni ze sobą.
Pochyliła się i spojrzała mi w oczy, jakby mając wątpliwości, czy jestem gotowy do dalszej zabawy. Jej słodka cipka stała się jeszcze ciaśniejsza. Pulsowała wzdłuż całej swojej głębokości.
To było jak, następujące po sobie, fale. Najpierw powoli, pojedynczo, od czubka mojego fiuta, aż po jego korzeń. Później, stopniowo, coraz szybciej i szybciej. Miałem wrażenie, że kolejne pierścienie, zaciskając się na moim chuju, przesuwają się od jego głowicy w kierunku jaj.
-Uuuuaaahhhh, - westchnąłem, drżąc na całym ciele.
Bardzo powoli, milimetr po milimetrze  zaczęła unosić się do góry. Pulsowanie jej cipki wzmogło się jeszcze bardziej. Było jak dudnienie młota pneumatycznego powodujące, że całe moje ciało szarpało się w coraz intensywniejszych w konwulsjach.
-Jezu kochany, - jęknąłem czując, że za chwilę stracę poczucie rzeczywistości.
Jednak to był dopiero tylko początek, wierzchołek góry lodowej.
Pochyliła się jeszcze bardziej, a po chwili całkowicie opadła swoimi, wielkimi i balonami na moją klatkę piersiową. Były jak cudowna, gorąca pierzyna. Sztywne, wydatne sutki drażniły moją skórę. Chciało mi się wyć z radości.
W tym momencie jej biodra zaczęły unosić się i opadać w szaleńczym tempie. Nie byłem na to przygotowany. Miałem wrażenie, że wyrwany z butów, szybuję na orbitę okołoziemską.
Otworzyłem usta, by wydobyć z nich w głośny, przeciągły krzyk. Nic takiego jednak się nie stało. Była ode mnie szybsza. Moje przejmujące wycie zdusiła gdzieś głęboko w gardle, całując gorąco i namiętnie.
Jej cipka była jeszcze ciaśniejsza, jeszcze bardziej gorąca, pulsowała coraz szybciej sprawiając, że tonąłem we własnych doznaniach.
W pewnym momencie, kiedy tylko na chwilę oderwała ode mnie swoją twarz, krzyknąłem na całe gardło:
-Boże, bierz mnie, oh bierz mnie!!! Tak, teraz, oooooch! Zabierz mnie do raju, zrób ze mną wszystko, proszę, zrób ze mną wszystko, co tylko zechcesz, tylko spraw, żebym poszybował nad ziemią!!!
Po chwili poczułem, że strzelam w jej gorącą norkę pierwszą porcją mojego nasienia. Myślałem, że ostatnią. Nie miałem pojęcia, jak bardzo się myliłem.
Nie umiałem sobie wytłumaczyć tego, co się ze mną, w tym momencie, działo. To było wbrew logice, wbrew zdrowemu rozsądkowi. Moje doznania przejęły nade mną całkowitą kontrolę. Ona przejęła nade mną kontrolę. Byłem tego świadomy, jednak było już za późno. Myśl, że mógłbym to przerwać wzbudzała we mnie paniczny lęk.
W jednej chwili cały mój świat uległ kompletnemu przewartościowaniu. Seks znalazł się na pierwszym miejscu i jego zaspokojenie było silniejsze od potrzeby głodu czy picia.

Alison Angels boobies

Ostatnie wakacje.

150. Widzę, że ci stoi jak rakieta. Upłynęła może minuta i jakby od niechcenia spojrzała nieco niżej. Bez skrępowania, wstydu czy zażenowani...