czwartek, 26 kwietnia 2018

Relacje koleżeńskie.

42. Bez pośpiechu.

Uniosła przedramiona i zarzuciła je na moją szyję. Powoli zaczęła mnie przyciągać do siebie. Nie pozostawało mi nic innego, jak tylko, położyć się na jej ciele. W jednej chwili doświadczyłem głębokiej i, jednocześnie, subtelnej ekscytacji.
Po kilkunastu sekundach przerwaliśmy pocałunek, aby złapać oddech. Uniosłem się do wygodniejszej, nieco bardziej pionowej, pozycji.
Nie wypowiadając ani jednego słowa, wsłuchana w odgłosy burzy, bez pośpiechu, guzik po guziku, zaczęła rozpinać moją koszulę. Napięcie rosło, iskry między nami zdawały się strzelać. Byłem coraz bardziej podniecony, pragnąłem tylko jednego, jednak starałem się nad sobą panować.
W mojej głowie huczały jedne i, wciąż te same, myśli: “ jest moja, tak bardzo moja, tak blisko, tak bardzo blisko, to już teraz, za chwilę będziemy się kochać.” Obydwoje instynktownie czuliśmy, jaki powinien być rytm tej zabawy. Staraliśmy się niczego nie przyspieszać. Obserwowałem, że, wszystko, co się działo, także i jej, sprawiało olbrzymią przyjemność.
W krótkim czasie, koszula na moim torsie, była rozpięta od góry do dołu, a na swojej skórze, poczułem powiew świeżego, wilgotnego powietrza.
To była ona, Ania, moja koleżanka z pracy. Poznałem ją teraz, w zupełnie inny, sposób. Robiliśmy coś, co było, podwójnie, zakazane. Raz, że złamaliśmy regulamin, który wprawdzie, nigdzie tego wprost nie ujmował, ale wiadomo było, że takich rzeczy robić nie wolno. Dwa, że obydwoje byliśmy w stałych, długoletnich związkach, a to, co się działo, było, najnormalniejszą w świecie, zdradą. Niestety, już do tego doszło i, żadne z nas, nie chciało tego przerywać. Wiedziałem, że, jeśli mamy grzeszyć, to powinniśmy grzeszyć na dwieście procent, tak, aby niczego później nie żałować.
Spojrzała na mnie swoimi podnieconymi oczami, wyciągnęła dłonie i dotknęła mnie. Drżałem, jakby było mi bardzo zimno. Mój oddech stał się bardzo szybki i nerwowy. W tej chwili jeszcze trudniej było mi nad sobą panować. Zresztą, zastanawiałem się, czy, w ogóle, powinienem to robić. Co powinno się robić w takich sytuacjach?
Minuty mijały, a ja wciąż nie wierzyłem, że to wszystko jest prawdą. Miałem nieodparte wrażenie, że ta cała rzeczywistość rozgrywa się tuż obok mnie, a ja sam jestem tylko biernym obserwatorem wtłoczonym w swoje podniecone ciało.
Dotykała mnie bardzo ostrożnie samymi czubkami palców. W duchu błagałem, by zaczęła robić to bardziej intensywnie.
Jakby umiała czytać moje myśli. Po chwili jej pieszczoty stały się pewniejsze i bardziej zdecydowane. Gładziła moje ciało całą powierzchnią dłoni. Robiła to czule, delikatnie, a jednak na tyle mocno, że zaczęło mi wirować w głowie.
-Podobam ci się? - szepnęła.
-Tak, - odpowiedziałem.
-Podniecam cię? - odezwała się ponownie.
Z moich ust wyrwało się kolejne potwierdzenie.
-Tak.
-Bardzo?
-Bardzo.
-Chcesz mnie.
-Bardzo.
Przekroczyliśmy jeszcze jedną barierę, chyba już ostatnią. Teraz już nie musieliśmy niczego udawać, nie musieliśmy się bać. Byliśmy ze sobą, sam na sam, jak para najprawdziwszych kochanków.
Tak. Ukradliśmy życiu tą chwilę, wyrwaliśmy ją z jego łap kawałek, po kawałku. Braliśmy wszystko, co dało się wziąć. Obydwoje wiedzieliśmy, że tak powinno być, że nie powinniśmy nad niczym w tej chwili się zastanawiać, niczego nie odwoływać, niczego nie żałować. Wiedzieliśmy, że powinniśmy być, po prostu, sobą, całkowicie oddani sobie nawzajem. To było niebo i piekło w jednym, to był nasz wspólny, mały raj.


Lola Foxx in Teens Like It Big

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ostatnie wakacje.

165. W restauracji "Pod Słomianą Strzechą".    Kiedy tylko przekroczyłem próg tego swoistego przybytku, zorientowałem się, że zaba...