67. Goła baba.
Goła baba w tym obcym świecie. Co to mogło znaczyć? Na pewno nic dobrego. Cofnęli się. Po chwili z zarośli kolejno wyłaniały się kolejne piękne amazonki. Niektóre z nich miały na sobie przepaski z plecionki, inne skąpe kawałki skór przyczepione do bioder, a jeszcze inne nie miały na sobie kompletnie nic.
Tymczasem mężczyźni przemieszczali się w ciasnej grupie z trudem pokonując gęste zarośla. Wreszcie dotarli do małej, piaszczystej polany. W pewnym momencie usłyszeli dziwny szelest. Jako że Marek był na samym przodzie ostrożnie uniósł rękę i powiedział:
-Stójcie.
-Co się stało? - spytał cicho Tadeusz.
Chłopak przyłożył palec do ust.
-Ciii... słyszycie?
Ignacy było trochę zniecierpliwiony.
-Ale co?
Marek wskazał palcem przed siebie.
-Tam. Szelest, - wyjaśnił.
-Gdzie? - wtrącił nerwowo Adam.
Chłopak jeszcze raz wskazał dłonią przed siebie.
-Pewnie jakieś zwierzę, - tłumaczył Irek.
Marek dokładniej nastawił ucha.
-Nie, to nie zwierzę.
-Nie panikuj. Pewnie nasze kobiety wracają, - uśmiechnął się Henryk.
Nasłuchiwali i nagle, tuż przed nimi z gęstych zarośli, wyszła zupełnie naga obca kobieta. Trzymała w ręku włócznię i uważnie ich obserwowała.
Przede wszystkim byli kompletnie zaskoczeni. Goła baba w tym obcym świecie. Co to mogło znaczyć? Na pewno nic dobrego. Cofnęli się. Po chwili z zarośli kolejno wyłaniały się kolejne piękne amazonki. Niektóre z nich miały na sobie przepaski z plecionki, inne skąpe kawałki skór przyczepione do bioder, a jeszcze inne nie miały na sobie kompletnie nic. Niektóre z nich były szczupłe inne zaś puszyste, jednak uroda wszystkich była ponadprzeciętna.
-Hehe… chyba jesteśmy otoczeni, - powiedział z ironią Sławek.
Oczekiwali jakiegoś wyjaśnienia.
-Kim jesteście, - rzucił w ich kierunku Jeremiasz.
Tymczasem one nie odezwały się ani słowem.
-Chyba nie zrobiliśmy nic złego, - odezwał się z niepokojem Adam.
W tym samym momencie kobiety wymieniły się spojrzeniami. Później jedna z nich jakby chodzi o jakąś zupełnie inną sprawę powiedziała:
-Chyba się nadadzą.
Panowie nie byli zachwyceni tą uwagą.
-Co? Do czego? - z niepokojem zapytał Jeremiasz.
Dopiero pojechali jedna z nich się uśmiechnęła i wyjaśniła:
-Przekroczy liście naszą granicę. Prawo jest takie, że musicie nas porządnie wyruchać.
-Że co?! - nie dowierzał starszy mężczyzna.
Podeszła do niego nieco bliżej. Zmarszczyła brwi i rzuciła z naciskiem:
-Zerżnąć nasze cipy, jakbyś nie wiedział, o co chodzi!
-Ale jak to… wyruchać…
Piękna kobieta zmarszczyła przyjrzała mu się uważnie i dodała:
-Posłuchaj mnie dziadku. Każda z nas musi mieć przynajmniej po dwa orgazmy. Inaczej was nie wypuścimy.
-Co?! Że jak?! - najwyraźniej był zbity z tropu.
Teraz odezwała się ta która stała trochę dalej:
-Czemu się boisz człowieku. Wyruchacie nas i po sprawie. Potrzebujemy jedynie trochę waszej energii seksualnej.
-No co ty wygadujesz. Jakiej znowu energii?
W tym momencie ta druga zbliżyła się do niego.
-To nie działa tak jak u was. My tutaj żywimy się energią seksualną. Widzę, że ona was rozsadza od środka. Wam i tak nie jest do niczego potrzebna, a my nie możemy bez niej żyć. Musicie nam ją dać.
Irek roześmiał się w głos.
-Ale jaja! - zawołał.
Nie zrozumiała, dlaczego tak było mu wesoło i mówiła dalej.
-Wasze jaja są pełne gorącej gęstej spermy. Nie oszukujcie się. Chętnie się jej pozbędziecie, a my będziemy wdzięczne, że nam ją oddacie.
Ireneusz zaczął jeszcze głośniej rechotać jak żaba.
-O kurwa hahahaha…
-No to jak, oddacie się nam bez stawiania oporu, czy mamy użyć przemocy?
Sławek coraz uważniej przyglądał się nieznajomym kobietom. On sam nie miał nic przeciwko temu, aby wejść do gry w ciemno.
-Mnie się to podoba, - odezwał się po chwili.
Jeremiasz jakby jeszcze nie do końca zaakceptował nową sytuację.
-Ależ to obrzydliwe i niemoralne. Jak możecie czegoś takiego od nas żądać? - powiedział do stojącej na czele kobiety.
Ta obrzuciła go spokojnym spojrzeniem.
-Wydaje mi się, że nie wiesz, o co mi chodzi. Chyba kiedy jesz chleb, to też jest to niemoralne. Prawda?