czwartek, 30 września 2021

Urodziny babci.

67. Goła baba.


Goła baba w tym obcym świecie. Co to mogło znaczyć? Na pewno nic dobrego. Cofnęli się. Po chwili z zarośli kolejno wyłaniały się kolejne piękne amazonki. Niektóre z nich miały na sobie przepaski z plecionki, inne skąpe kawałki skór przyczepione do bioder, a jeszcze inne nie miały na sobie kompletnie nic. 


Tymczasem mężczyźni przemieszczali się w ciasnej grupie z trudem pokonując gęste zarośla. Wreszcie dotarli do małej, piaszczystej polany. W pewnym momencie usłyszeli dziwny szelest. Jako że Marek był na samym przodzie ostrożnie uniósł rękę i powiedział: 

-Stójcie.

-Co się stało? - spytał cicho Tadeusz.

Chłopak przyłożył palec do ust.

-Ciii... słyszycie?

Ignacy było trochę  zniecierpliwiony. 

-Ale co? 

Marek wskazał palcem przed siebie.

-Tam. Szelest, - wyjaśnił.

-Gdzie? - wtrącił nerwowo Adam.

Chłopak jeszcze raz wskazał dłonią przed siebie.

-Pewnie jakieś zwierzę, - tłumaczył Irek.

Marek dokładniej nastawił ucha.

-Nie, to nie zwierzę.

-Nie panikuj. Pewnie nasze kobiety wracają, - uśmiechnął się Henryk.

Nasłuchiwali i nagle, tuż przed nimi z gęstych zarośli, wyszła zupełnie naga obca kobieta. Trzymała w ręku włócznię i uważnie ich obserwowała. 

Przede wszystkim byli kompletnie zaskoczeni. Goła baba w tym obcym świecie. Co to mogło znaczyć? Na pewno nic dobrego. Cofnęli się. Po chwili z zarośli kolejno wyłaniały się kolejne piękne amazonki. Niektóre z nich miały na sobie przepaski z plecionki, inne skąpe kawałki skór przyczepione do bioder, a jeszcze inne nie miały na sobie kompletnie nic. Niektóre z nich były szczupłe inne zaś puszyste, jednak uroda wszystkich była ponadprzeciętna.

-Hehe… chyba jesteśmy otoczeni, - powiedział z ironią Sławek.

Oczekiwali jakiegoś wyjaśnienia. 

-Kim jesteście, - rzucił w ich kierunku Jeremiasz.

Tymczasem one nie odezwały się ani słowem.

-Chyba nie zrobiliśmy nic złego, - odezwał się z niepokojem Adam.

W tym samym momencie kobiety wymieniły się spojrzeniami. Później jedna z nich jakby chodzi o jakąś zupełnie inną sprawę powiedziała:

-Chyba się nadadzą.

Panowie nie byli zachwyceni tą uwagą. 

-Co? Do czego? - z niepokojem zapytał Jeremiasz.

Dopiero pojechali jedna z nich się uśmiechnęła i wyjaśniła: 

-Przekroczy liście naszą granicę. Prawo jest takie, że musicie nas porządnie wyruchać. 

-Że co?! - nie dowierzał starszy mężczyzna.

Podeszła do niego nieco bliżej. Zmarszczyła brwi i rzuciła z naciskiem: 

-Zerżnąć nasze cipy, jakbyś nie wiedział, o co chodzi! 

-Ale jak to… wyruchać… 

Piękna kobieta zmarszczyła przyjrzała mu się uważnie i dodała:

-Posłuchaj mnie dziadku. Każda z nas musi mieć przynajmniej po dwa orgazmy. Inaczej was nie wypuścimy.

-Co?! Że jak?! - najwyraźniej był zbity z tropu. 

Teraz odezwała się ta która stała trochę dalej: 

-Czemu się boisz człowieku. Wyruchacie nas i po sprawie. Potrzebujemy jedynie trochę waszej energii seksualnej.

-No co ty wygadujesz. Jakiej znowu energii?

W tym momencie ta druga zbliżyła się do niego.

-To nie działa tak jak u was. My tutaj żywimy się energią seksualną. Widzę, że ona was rozsadza od środka. Wam i tak nie jest do niczego potrzebna, a my nie możemy bez niej żyć. Musicie nam ją dać.

Irek roześmiał się w głos.

-Ale jaja! - zawołał.

Nie zrozumiała, dlaczego tak było mu wesoło i mówiła dalej.

-Wasze jaja są pełne gorącej gęstej spermy. Nie oszukujcie się. Chętnie się jej pozbędziecie, a my będziemy wdzięczne, że nam ją oddacie.

Ireneusz zaczął jeszcze głośniej rechotać jak żaba.

-O kurwa hahahaha… 

-No to jak, oddacie się nam bez stawiania oporu, czy mamy użyć przemocy?

Sławek coraz uważniej przyglądał się nieznajomym kobietom. On sam nie miał nic przeciwko temu, aby wejść do gry w ciemno. 

-Mnie się to podoba, - odezwał się po chwili.

Jeremiasz jakby jeszcze nie do końca zaakceptował nową sytuację.

-Ależ to obrzydliwe i niemoralne. Jak możecie czegoś takiego od nas żądać? - powiedział do stojącej na czele kobiety.

Ta obrzuciła go spokojnym spojrzeniem.

-Wydaje mi się, że nie wiesz, o co mi chodzi. Chyba kiedy jesz chleb, to też jest to niemoralne. Prawda?



środa, 29 września 2021

Urodziny babci.

66. Włóż go sobie.


-Włóż go sobie, - szepnął, patrząc, jak bawi się jego przyrodzeniem.

Nakierowała jego fiuta w swoją ciasną szparkę, a on raptownie pchnął biodrami nadziewając ją na pal.


To jeszcze nie było koniec tej całej niesamowitej zabawy. Następna w kolejności była Ilona. Ona była najmłodszą uczestniczką tej, w sumie, nieplanowanej wyprawy. Nie dawno skończyła osiemnaście lat. Była młoda naiwna, chociaż nikt nie powiedział, że całkiem bez doświadczenia. Nastała chwila ekscytującego napięcia. Właśnie podszedł do niej anioł w typie nauczyciela i opiekuna. Od razu widać było, że lubi pokazywać to co ma na wyposażeniu. Uśmiechnął się. 

-Chodź do mnie, niczym się nie przejmuj, - odezwał się do niej łagodnym tonem.

Doskonale wiedziała co się stanie. Popatrzyła na niego i niepewnie pokiwała głową. On tymczasem objął ją czule ramieniem i poprowadził nieco dalej.

-Nie jest ci gorąco? - zadał dość podchwytliwe pytanie.

Pokręciła głową, ale on nie ustępował.  

-No popatrz, takie słońce, na pewno jest ci gorąco. Zdejmij ten sweterek.

Wiedziała, o co mu chodzi, ale jakoś się tym nie przejęła. Włożył dłoń pod jej wdzianko i dotknął nagiego brzucha. To było bardzo miłe. Zaczęła szybciej oddychać. Sprytnie wykorzystał ten moment.

-No widzisz, już jest ci duszno. Daj... - powiedział tak, jak opiekuńczy rodzic.

Usłużnie pomógł jej zdjąć sweter. Niestety, razem ze swetrem zsunęła się bluzka. Widocznie była zbyt spocona. 

-Oj, moja bluzeczka, - odezwała się cichutko i niepewnie. Chociaż bardziej była to gra niż rzeczywiste wahanie. 

Podstęp działał. Spojrzał na nią i uśmiechnął się ciepło.

-Daj spokój, tutaj nie zmarzniesz, - odezwał się spokojnie.

-Wiem, - odpowiedziała, a jej twarz oblała się rumieńcem, - zawsze tak z tym swetrem złazi.

Westchnęła, bo zobaczyła, że stoi w samych dżinsach i biustonoszu. Anioł wydawał się być bardziej przebiegły, niż na to na początku wyglądało.

-Wiesz co, w zasadzie to i te spodenki możesz zdjąć. Po co ci one, - ciągnął swój monolog, licząc na to, że dziewczyna nie połapie się w jego niecnych planach.

Nie czekając, aż zacznie się zastanawiać, powoli rozpiął guzik i zsunął spodnie z jej zgrabnych pośladków. Ona jakby niczego nie podejrzewając, odezwała się jak mała rozkoszna dziewczynka:

-Ojej, jestem bez spodenek.

W jego oczach można było dostrzec błysk triumfu.

-Jesteś taka urocza. No widzisz, fajnie jest?! - powiedział, a po chwili dodał, - Ilonko, wiesz co, to ty zajmij się tym zgrabnym panem, a ja zabawię się twoimi cycuszkami.

Dopiero teraz spostrzegł, że ona także świetnie grała swoją rolę. Nie miał pojęcia, jak bardzo doświadczona jest w tych sprawach. Mimo wszystko nie przerywał teatru. Atmosfera robiła się coraz gorętsza.

-Och, och! - dyszała, coraz bardziej podniecona.

Chwycił jej dłoń, położył na swoim penisie, a następnie zacisnął na nim jej palce. Zarumieniła się, ale odpowiedziała ciepłym uśmiechem.

-Och jaki gorący, - mruknęła.

-No widzisz. Zawsze tak jest, - powiedział rozpinając jej staniczek.

Położył swoją dużą rękę na jej drobnych paluszkach i tak razem z jej zaciśniętą dłonią wykonał parę posuwistych ruchów.

-Myślę, że nie muszę ci dalej pokazywać. Wiesz, co robić. Prawda? - powiedział, mrugając do niej porozumiewawczo.

Odpowiedziała skinieniem głowy, a on chwycił jej drobne piersi w swoje dłonie, jak dwa jabłuszka. Po kilku sekundach zaczął lizać wystające sutki. Coraz bardziej podniecona zaczęła cicho pojękiwać. Jej dłoń mocniej zacisnęła się na jego twardym kutasie. Po chwili jego ręce wylądowały na jej pośladkach i mocno się zacisnęły.

-Och! - westchnęła, z wrażenia stając na palcach.

Złożył swoje skrzydła wokół jej ciała. Jej serce zaczęło mocno bić, pod spodem było jeszcze goręcej. Niespodziewanie uniósł ją do góry.

-Włóż go sobie, - szepnął, patrząc, jak bawi się jego przyrodzeniem.

Nakierowała jego fiuta w swoją ciasną szparkę, a on raptownie pchnął biodrami nadziewając ją na pal.

-Aaaach! - krzyknęła

-Masz taką jędrną i zdrową dupcię, - szepnął jej do ucha.

Poruszał jej ciałem w tył i w przód, wchodził w nią i wychodził. Stopniował tępo i głębokość ruchów. Bacznie obserwował jej reakcje, a ona piszczała i jęczała coraz głośniej.



wtorek, 28 września 2021

Urodziny babci.

65. Gęsty biały strumień.


Tym razem trysnął w jej wnętrze. Ilość nasienia, która jeszcze pozostała, była tak wielka, że wypchnęła jego grubego kutasa z jej szparki. Patrzyła jak gęsty biały strumień spływa na trawę.


Nie wierzyła, że to powiedziała, ale stało się. Po chwili zrobiła coś, co zaskoczyło ją jeszcze bardziej. Opadła przed nim na kolana i zaczęła bawić się jego jajami, brała je w ręce i unosiła do góry.

-Och one są takie ciężkie... hehehe… a jaką masz niesamowitą kiełbasę nad nimi, - westchnęła. 

Teraz już nie hamowała się w ogóle. Bezceremonialnie wzięła jego wielkiego kutasa w swoje ręce, badała jego grubość i długość. Drugą dłoń wsunęła pod majteczki, cienka koronka zwinęła się, odsłaniając świeżą soczystą cipeczkę. Jakby od niechcenia bawiła się rudawym, gęstym, zarostem.

Czuła, że jest bardzo podniecona, jej broszka spęczniała i zrobiła się czerwona. Spogląda raz na nią raz na wielkiego kutasa.

Po chwili niespiesznie obciągnęła napletek i zbliżyła pałę do swojej myszki, jakby chciała go tam wcisnąć, tak, jak się wciska wtyczkę do kontaktu. W reakcji na ten gest jego kutas zesztywniał i wyprostował się. Dopiero teraz mogła ocenić jego prawdziwą wielkość.

-Och, ale ja nie wiem, czy się we mnie zmieści? - powiedziała niepewnie.

Palcami rozchyliła płatki swojej ciasnej róży i usilnie próbowała włożyć w nią sam koniec wielkiej maczugi. Niestety, nie udało się. Zaczynała się już denerwować. Bardzo chciała go tam mieć. 

-Nie przejmuj się mała, - powiedział łagodnym tonem i usiadł na powalonym drzewie.

Ścisnął swoje jaja między udami a jego kutas sterczał pionowo do góry, jak rakieta.

-Usiądź, - powiedział klepiąc się w kolana, - Usiądź pobawimy się konika.

“Uch, zbereźny stary dziad”, - pomyślała, ale usiadła na nim. Nie nadziała się jedna na jego fiuta od razu. Jedynie objęła go swoimi zgrabnymi udami i mocno ścisnęła. Jego trzon rozgniatał jej brzoskwinkę, a gruba głowica wystawała spomiędzy jej ud. Patrzyła i napawała się tym widokiem. Po chwili jego kutas jeszcze bardziej zesztywniał. Na czubku ukazała się podłużna dziurka, a cipka jej zaczęła opływać obfitymi sokami. Splunęła na penisa i ślina popłynęła między jej uda. Zrobiło się mokro.


“To jest właśnie to. Tego chcę”, - Przemknęło jej przez myśl kiedy sama zaczęła się unosić i opadać. Jej cipka rozwarła się jeszcze bardziej, a trzon penisa co chwilę przejeżdżał po jej łechtaczce. Zaczęła namiętnie wdychać, przyspieszyła, mocniej ścisnęła penisa, a on w końcu zaczął pojękiwać.

Teraz już niczego się nie wstydziła. Zadowolona z siebie splunęła jeszcze kilka razy i podskakiwała na nim w szalonym tempie. Sama już dochodziła, więc nie słyszała jego jęków. Patrzyła tylko, jak fiut posiniał i zaczął pulsować.

-Och, och, och! - jęczała zadowolona z siebie 

Odchyliła się do tyłu i w tym momencie trysnęła sperma. Pierwszy silny strumień poszybował na piesi, kolejny na brzuch. W końcowym etapie na cipkę.

-Och, to było niesamowite przeżycie, tyle szczęścia naraz! - powiedziała rozpromieniona.

Tymczasem anioł nie czekał, tylko jeszcze mokrym penisem, bez ostrzeżenia wpakował się w jej ciasne wnętrze.

Nie spodziewała się tego. Zaskoczona wydarła się na całe gardło. Czuła, jak jego pała rozrywa jej norkę. Po chwili, kiedy minął pierwszy ból, ostrożnie zaczęła go ujeżdżać.

Wkrótce jej jaskinia szalała ponownie. Tym razem trysnął w jej wnętrze. Ilość nasienia, która jeszcze pozostała, była tak wielka, że wypchnęła jego grubego kutasa z jej szparki. Patrzyła jak gęsty biały strumień spływa na trawę.



poniedziałek, 27 września 2021

Urodziny babci.

64. Ale masz wór, aniołku! 


Bała się trochę o siebie, bo kiedy bywała bardzo podniecona stawała się bezwolna i bezgranicznie oddana, a w ostateczności nieobliczalna. Tak też było i tym razem. 

-Ale masz wór, aniołku! - powiedziała wprost.


Wprawnie uniósł ją do góry i odwrócił na brzuch. Teraz wystawiła ku niemu swój kuperek. Rozsunął jej nogi, rozwarł pośladki i, spluwając, wysmarował jej anusik.

Nie dał się jej zbyt długo zastanawiać. Nim się spostrzegła jego mały kutas już spoczywał w jej dupci. 

-Oooooohhh… - westchnęła. Teraz dopiero mogła w pełni docenić jego niewielkie rozmiary. Był w sam raz, nie za gruby, nie za cienki, jednak prawdziwa zabawa miała się dopiero rozpocząć.

Był jednak mistrzem. Przynajmniej w tej dziedzinie, o której mówił. Po jakimś czasie zaczął wykonywać swoimi biodrami płytkie, ale bardzo szybkie ruchy. Już teraz czuła w dolnej części pleców mrowienie. Nagle wepchnął swoje długie palce w jej gorącą cipeczkę. Najpierw były dwa, później trzy, a na końcu cztery. Błagała, aby zaczął nimi poruszać. Pieprzył ją na dwa końce, aż doznała kolejnego orgazmu.

Później było istne szaleństwo, w najśmielszych snach nie podejrzewała tego, co mężczyzna może robić z ciałem kobiety. Z jednej strony zachowywał się jak dziki zwierz a mimo to wszystko robił z niesamowitą wirtuozerią. Zmieniał pozycje i ich warianty, raz ją pieścił czule i delikatnie, by za chwilę przejść do ostrego ruchania. Nie potrafiła zapanować nad swoim ciałem, nie mogła ocenić, kiedy zaczynała szczytować, a kiedy kończyła.

Niemal w tym samym momencie uwagę Karoliny przykuł anioł nieco dojrzały, z niewielkim brzuszkiem i zaczesaną do tyłu ciemną grzywką. Kiedy spoglądała na jego duże jaja, wielkiego kutasa i zgrabne pośladki, robiło się jej gorąco.

-O matko, często podglądałam chłopaków z naszej drużyny pod natryskami, ale żaden nie miał takiego worka. Co za kształt, co za objętość, niesamowite, - powtarzała pod nosem. 

Chwyciła w garść swoje półdługie, kasztanowe włosy i odgarnęła do tylu. Nie mogła się doczekać. 

-Jejku, jejku robię się mokra. Och ten wór, och ten kutas… nie, no nie… niesamowity… chciałabym już mieć go w sobie.

Spojrzał na nią wymownie. Nie miała pojęcia czy usłyszał to co mówiła, ale zwróciła się do niego drżącym głosem: 

-Och aniołku, nawet nie wiesz, jaka jestem mokra.

Widocznie tylko na to czekał. Chwycił za swoją rakietę i pomachał w jej kierunku. Zachowała się jak stara dziwka. Jakby mimochodem, podwinęła duł swojej czerwonej sukienki, wsunęła dłoń pod cienkie koronkowe majteczki i pomasowała.

Sama nie mogła uwierzyć w to co się dzieje. Zawsze taka rezolutna, wygadana. Zawsze wiodła prym w towarzystwie. Nigdy niczym się nie przejmowała, a teraz zupełnie straciła nad sobą kontrolę. Nie wiedziała, nawet kiedy jej obcisła, czerwona sukienka przesunęła się na same pośladki, odsłaniając zgrabne uda. Czuła się tak, jakby duszkiem wypiła podwójnego drinka. Zrobiło się jej gorąco, czuła się taka podekscytowana i podniecona. Wszystko działo się bez jej woli, po prostu czasami wpadała w taki przyjemny erotyczny trans. Bała się trochę o siebie, bo kiedy bywała bardzo podniecona stawała się bezwolna i bezgranicznie oddana, a w ostateczności nieobliczalna. Tak też było i tym razem. 

-Ale masz wór, aniołku! - powiedziała wprost.

Nie speszył się wcale. 

-Podoba ci się? - uśmiechnął się.

-O tak. Na pewno mieszczą się w nim klejnoty pełne gorącego budyniu, mniam.



niedziela, 26 września 2021

Urodziny babci.

63. Myślała, że to jego kutas.


Jeszcze nie otworzyła oczu, a już czuła, jak coś wciska się w jej pulsującą muszelkę. Myślała, że to jego kutas, lecz kiedy spojrzała, zorientowała się, że jego głowa wciąż tkwi między jej nogami. Nie wierzyła, ale jego język dotarł do samego końca jej jaskini. Wypełniał ją po brzegi jak penis porządnych rozmiarów, a przy tym poruszał się na wszystkie strony.


Jak mała dziewczynka, grzecznie ułożyła się na gorącym piasku.

-Tak? - westchnęła niepewnie. Trudno było powiedzieć czy nie było to udawane. 

-Doskonale, - mruknął z aprobatą, - Na początek, wycałuję twoje ciało.

Nie czekając na jej odpowiedź zabrał się do rzeczy. Zaczął od palców stóp. Muskał je delikatnie ustami i było to raczej odprężające, niż podniecające, ale bazo przyjemne. Płynnie przeszedł poprzez łydki do ud. Rozsunęła je lekko odsłaniając ich wrażliwą, wewnętrzną stronę.

Dotykał, muskał raz przy razie, dokładnie i pieczołowicie. Oblała ją fala gorąca. Przesuwał się coraz wyżej, coraz bliżej jej spragnionej cipeczki. Jej serce łomotało, a oddech stał się szybki i urywany. Co chwilę unosił głowę i spoglądał jej w oczy, testując reakcje.

Za którymś razem chwyciła go za włosy i chciała wcisnąć jego twarz w swoje krocze. Zatrzymał się i bezgłośnie pogroził jej palcem. Poddała się, ale tylko na chwilę.

Już po minucie pieściła swoje duże piersi, lekko wypukły brzuch i szerokie biodra. Chciała jak najszybciej doprowadzić się do orgazmu.

W końcu jego usta zawisły nad jej ciasną, zlaną sokami brzoskwinką. Znieruchomiała, czuła jego szybki i gorący oddech. Mimowolnie uniosła swoje biodra na spotkanie ze słodkim przeznaczeniem. Rozwarł palcami jej podwoje, coś mlasnęło, a po chwili jej cudowna róża rozwinęła się w pełnej okazałości.

"Och jeszcze chwila, a jego język znajdzie się na mojej wisience, och nie wytrzymam, och dostanę orgazmu!" - kołatało się w jej głowie.

On jednak nie posuwał się do góry. Drżała.

-Och, na co czekasz blondynie? Dalej, zrób mi dobrze!

Była tak podniecona, że byłaby w stanie go zgwałcić.

-Och, bierz mnie, teraz, bierz mnie!!! - wołała.

Uśmiechnął się i niespodziewanie zaczął pieścić ją z drugiej strony. Całował oczy, nos, usta, szyję i, kiedy dotarł do piersi, zwijała się z rozkoszy.

-Och zrób coś, bo zwariuję! Błagam, zrób coś!

Ssał jej sutki głośno mlaskając, były już sztywne i sterczące. Masował jej wielkie piersi.

-Och, błagam, błagam, wejdź we mnie, wejdź, teraz!!!

W końcu jego głowa znalazła się między jej nogami. Wyła i błagała o ostrzejszą grę.

Nagle rozwarł jej płatki palcami i, kiedy zobaczyła jego język, wystraszyła się. Był gruby, długi jak u młodego byka. Jak wąż boa płynnie poruszał się we wszystkie strony.

Mimo tak ogromnych rozmiarów, jego pierwsze dotknięcia były, jak muśniecie skrzydeł motyla. Wielki jęzor, jak monstrualny ślimak, samym końcem badał jej smak, nurzając się w jej mokrych jasnych włoskach. Jej ciało za każdym razem, w silnym skurczu unosiło się do góry.

Po chwili jego język wysunął się na całą długość i jednym długim pociągnięciem przejechał od dołu do góry jej gorącej szparki. Nie wytrzymała zaczęła wyć z rozkoszy. Kiedy była na samym szczycie, chwycił jej twardą wisienkę w swoje usta i zaczął ssać. Tego było już za wiele, prawie tracąc przytomność, odpływała w niebiańską ekstazę.

Nie był to jednak koniec zabawy. Cierpliwie odczekał, aż dojdzie do siebie i ponownie zabrał się do pracy.

Jeszcze nie otworzyła oczu, a już czuła, jak coś wciska się w jej pulsującą muszelkę. Myślała, że to jego kutas, lecz kiedy spojrzała, zorientowała się, że jego głowa wciąż tkwi między jej nogami. Nie wierzyła, ale jego język dotarł do samego końca jej jaskini. Wypełniał ją po brzegi jak penis porządnych rozmiarów, a przy tym poruszał się na wszystkie strony.

Po chwili wyszedł z niej do połowy, by za moment schować się jeszcze raz. To było tak cudowne, że z jej oczu popłynęły łzy. Po paru minutach takiej zabawy jeszcze raz doznała silnego orgazmu.



sobota, 25 września 2021

Urodziny babci.

62. Dyplom ruchacza.


-Studiowałem w szkole seksu, mam dyplom ruchacza pierwszej klasy, - tłumaczył.

-Ha, ha, ha, co?! - wybuchła gromkim śmiechem, mimo to poczuła dreszczyk emocji. Między jej nogami zrobiło się mokro.


-Przepraszam. Panowie, teraz ja, - odezwał się elokwentnym tonem anioł w typie naukowca.

“Och, chyba ma na mnie ochotę?” - pomyślała Julka widząc, że zmierza w jej kierunku. 

-Czy mogę? - spytał kurtuazyjnie, wyciągając w jej kierunku swoją wypielęgnowaną dłoń.

Widać było, że jest bardzo obyty i elokwentny.

-No, no, profesorek - powiedziała do siebie.

Zmierzyła go wzrokiem. Był drobnej budowy, szczupły, dość niski i miał jasne, długie włosy. Spięte w kucyk opadały mu na plecy między skrzydłami. Wyciągnęła w jego stronę rękę, ujął ją i złożył na niej delikatny pocałunek.

Jego skrzydła były w kolorze mleka, trzymał je uniesione lekko do góry. Wyobraziła sobie, że łaskocze nimi jej nagie ciało, że przejeżdża długimi lotkami między jej udami. W tym samym momencie jej wzrok padł na jego przyrodzenie.

-No kolego, twoje AQ jest duże, ale kutas już nie. No... powiedziałabym... że jest poniżej przeciętnej. Widocznie musisz nadrabiać to umiejętnościami.

-Chciałbym dostarczyć ci rozkoszy, o jakiej nigdy nie śniłaś, - próbował rozwiać jej wątpliwości.

-Akurat... z takim małym interesem?! - roześmiała się w głos.

Zmarszczył brwi.

-Mój penis może i nie jest nadzwyczajnych rozmiarów, ale nie wielkość się liczy.

-No może i mas rację. Wreszcie zaczynasz mówić do rzeczy.

-Studiowałem w szkole seksu, mam dyplom ruchacza pierwszej klasy, - tłumaczył.

-Ha, ha, ha, co?! - wybuchła gromkim śmiechem, mimo to poczuła dreszczyk emocji. Między jej nogami zrobiło się mokro.

-Znam seks francuski, włoski, hiszpański, a także wprawnie stosuję pozycje Kamasutry.

Teraz zarumieniła się.

-Ha, ha, ha... coraz lepiej! No, no jestem pod wrażeniem. 

Wsunęła dłoń między swoje uda i szybko ją wyciągnęła.

-Słuchaj, ja mam zasady, których zwykle przestrzegam, - powiedziała całkiem poważnie.

Nic nie mówił, tylko patrzył, a ona zarumieniła się, spuściła wzrok i podrapała się po głowie.

-No właśnie "zwykle", - po chwili sama poddała w wątpliwość własną wypowiedź.

-Co znaczy "zwykle"? - spytał.

-To, że czasami można je złamać.

Uśmiechnął się do niej kokieteryjnie. 

-Chcesz spróbować?

-A warto?

-A jak myślisz?

-Hm?! Nie wiem. 

-No ja myślę, że nie będziesz żałowała.

Przez moment zawahała się. 

-Ale... - wskazała na kochające się pary, - to jest takie paskudne.

Natychmiast rozwiał jej wątpliwości. 

-Właśnie o to chodzi, mała.

-Tak mówisz? - nie była pewna czy podejmuje właściwą decyzję. 

-Nie daj się prosić. Puść wodze fantazji. Zobaczysz, będzie fantastycznie. 

-Ale, czy nie zachowuję się jak dziwka?

Uśmiechnął się ciepło.

-Czy w czymś ci to przeszkadzam? Każda kobieta, czasami chce być dziwką. To nic złego. W tym świecie nikt cię przecież nie oskarża. 

Wsunęła dłoń w swoje majtki i pogładziła się po mokrej cipeczce. Była już gotowa.

-No, ale ty jesteś aniołem, co byś robił z taką dziwką?! - Przekomarzała się. 

-Sprawdź to.

-Dobrze. Ciekawe, czy potrafisz tyle, co mówisz? - Postanowiła zrobić ten krok. 

-Przekonaj się.

-Już mi ciarki po plecach przechodzą!

-W takim razie chodź. Pokażę ci parę sztuczek.

W jej oczach znów pojawił się niepokój. 

-Nie... jednak nie mogę.

-No co. Jakieś wątpliwości? 

-A Sławek? - spojrzała w drugą stronę. 

-Daj spokój. Przecież jego tutaj nie ma.

-No, niby tak, - uśmiechnęła się szelmowsko.

-Myślisz, że on w takiej sytuacji zachowałby się inaczej? - uspokoił ją. 

Popatrzyła na niego i, rumieniąc się, powiedziała niepewnie:

-Dobrze, tylko mnie nie zawiedź. Zrób wszystko, żebym poleciała do raju. 

Uśmiechnął się.

-Och, więc się zgadzasz?

-Nie gadaj tyle, tylko chodź, - odpowiedziała.

Chwyciła go za rękę i poprowadziła na sąsiednią wydmę. Po chwili zdjęła bluzkę, ale wciąż patrzyła w ziemię.

-Spójrz na mnie, - odezwał się.

Czuła się niezręcznie.

-Słucham? - spytała.

Chwycił ją za podbródek i uniósł jej twarz do góry. Dopiero wtedy uśmiechnęła się.

-Teraz lepiej, - pochwalił.

Nie odrywając od niego wzroku, rozebrała się do naga.

-Co teraz? - zapytała jak uczennica.

-Połóż się, - nakazał.



piątek, 24 września 2021

Urodziny babci.

61. Strumień gorąca.


W końcu bez ostrzeżenia strzelił swoją spermą gdzieś między jej piersi. Poczuła strumień gorąca na swoim brzuchu, a on tryskał i tryskał.


Objął ją mocno i bezceremonialnie ugniatał cipkę. Po chwili między jego palcami pokazała się piana z soków.

-Jak masz na imię? - zapytał dopiero teraz. 

-Sonia, - Odpowiedziała czując, że się rumieni. 

-Słuchaj Soniu, zanim wyliżę twoją pizdeczkę, masz mi zrobić porządnego loda. Zrozumiano?

-Och, tak! - westchnęła zachwycona.

Od razu zabrała się do rzeczy. Ulękła, pochyliła się nad jego pałą i chwyciła w swoje usta.

-Uuuuuuch! - robisz to naprawdę dobrze, blondyneczko.

Nie przerywała. Czarna pyta wypełniała całe jej usta. Chciała poczuć ją jak najgłębiej. 

-Oj, oj, oj! Zaczyna kręcić mi się w głowie, - wzdychał z coraz większym przejęciem. 

Sonia podniosła oczy i uśmiechnęła się. Gruba żyła jego kutasa, co chwilę zawadzała o jej górną wargę.

-Uch, już dość, - Szepnął, - Teraz chcę poczuć twoją ciasną cipeczkę. Jeszcze nie sprawdziłem jak smakujesz. 

-Och! - westchnęła.

Była tak podniecona, że nie umiała się opanować. 

-Czy coś się stało, mała laseczko?

-Nie, och nie, tylko… - odezwała się drżącym głosem. 

Domyślił się, o co jej chodzi. 

-Tak, tak wiem... że jest gruby, ale co to dla ciebie. Przecież dasz radę. Prawda? 

Uśmiechnęła się. Nie była pewna, ale pokiwała głową. Co tam.  Raz kozie śmierć. Musi przecież kiedyś spróbować.

-No to, co zaczynamy? - zachęcił. 

Chwycił ją w biodrach, uniósł do góry i nadział na swoją maczugę. Pomagała mu w tym, kierując jego głowicę w sam środek swojej muszelki. Powoli zaczął ją opuszczać. Czuła się jak średniowieczny skazaniec nadziewany na pal. Im bliżej korzenia, tym był coraz grubszy. Wchodził w nią bardzo powoli, z oporem. Zacisnęła zęby i zaczęła jęczeć. Kiedy był w połowie, cała drżała. W końcu, kiedy dobił do końca, oblał ją zimny pot. Czuła ciarki na całym swoim ciele, czuła go niemal w brzuchu. Nagle, bez żadnego ostrzeżenia, nad jej ciałem przejął kontrolę potężny orgazm. W żaden sposób nie mogła nad nim zapanować, wyła z rozkoszy, a on, nie dając jej spokoju, unosił jej biodra i opuszczał.

-Przestań, och przestań!!! - jęczała.

Zwolnił.

-Ooooooch, dalej dalej, nie przerywaj! - wołała.

Podjął akcję.

-Oooooch, przestań, przestań, - znów miała dość.

Jej cipka kurczyła się jak szalona.

W końcu wyszedł z niej, położył się na boku i przyciągnął ją do siebie. Jego ciało wydawało się jej takie duże i gorące. Oparła się na jego skrzydle i plecami przywarła do jego torsu. Objął ją ciasno ramionami i pieścił jej brzuch oraz piersi. Wzdychała i pojękiwała, było jej tak dobrze. Dłonią odszukała jego spragnioną wielką męskość, ujęła ją i, rozchylając swoje uda, umieściła między nimi.

-Uch! - westchnął i jeszcze mocniej do niej przywarł.

Złączyła swoje nogi i mocno zacisnęła. Jego twarda pała znajdowała się między nimi, czuła ją całą swoją cipeczką.

-Uch, uch, uch!!! - wzdychał.

Zaciskała i rozluźniała mięśnie swoich ud.

-Uch, jesteś taka cudowna, taka piękna, taka gorąca, - szeptał jej do ucha.

Okrył ją drugim skrzydłem jak kołderką. Wtuliła się w nie jak mała dziewczynka w posłanie. Czuła się bardzo bezpieczna. Delikatnie poruszał swoimi biodrami, jego ruchy były ledwie wyczuwalne. Mimo to czuła jak jego drążek pulsuje.

-Uch, mała dochodzę! - westchnął głośno.

Zacisnęła swoje uda najmocniej jak mogła. Jego zaganiacz wciskał się w jej miękki brzuch, a głowica swoim końcem drażniła pępek. Skuliła się, chcąc czuć go jak najdokładniej.

W końcu bez ostrzeżenia strzelił swoją spermą gdzieś między jej piersi. Poczuła strumień gorąca na swoim brzuchu, a on tryskał i tryskał.



Ostatnie wakacje.

150. Widzę, że ci stoi jak rakieta. Upłynęła może minuta i jakby od niechcenia spojrzała nieco niżej. Bez skrępowania, wstydu czy zażenowani...