czwartek, 31 grudnia 2020

Projekt: "Przyszłość".

301. Szczyt moich pragnień.

W ostatniej chwili odliczałem już tylko centymetry, próbując ustalić jaka odległość dzieli mnie od wejścia do raju. Zatrzymała się jeszcze bliżej niż wcześniej. Szczyt moich pragnień był na wyciągnięcie języka.


Kiedy spojrzałem ponownie, była już nade mną. Znajdowała się dokładnie na wprost. Patrzyłem a moje serce łomotało jak oszalałe. Nie umiałem nad tym stanem zapanować. 
“Och siadaj wreszcie, dziewczyno!”, - pomyślałem chcąc, by jak najszybciej to się stało. 
No i stało się. Stało się szybciej, niż mogłem to sobie wyobrazić. Chociaż z drugiej strony zdawało się to trwać całą wieczność. Tak przy okazji, zaskakujące było to, jak z biegiem czasu stawałem się coraz bardziej rozwiązły i wyuzdany. Jak szybko pozbywałem się resztek pruderii i jakichkolwiek zahamowań. Nie chodziło tu tylko o mojego nosiciela, ale także o moje starsze ja. Ono także radykalnie zmieniło swoje nastawienie do seksu, uczyło się nowych rzeczy, otwierało na całkiem nowe możliwości. Wiedziałem, że po powrocie do siebie będę już całkiem innym człowiekiem. Zastanawiałem się tylko, jak na moją nową osobowość zareagują moi najbliżsi. 
No cóż, w tym momencie nie stanowiło to problemu numer jeden i nie zajmowało uwagi aż tak bardzo. W tej chwili jej cudowna cipka zbliżała się do mojej twarzy. Co mogłem zrobić? Leżałem płasko z głową opartą na zimnym twardym, betonie. Patrzyłem do góry a ona opuszczała się do dołu uginając kolana. Jej muszelka ukryta pod zmierzwionym zarostem była jak kosmiczna winda. Szybko mknęła na spotkanie moich ust. Delikatnie rozchylone uda sprawiały, że purpurowe, napęczniałe płatki rozchylały się na boki ukazując moim oczom całe swoje wnętrze, cudowny, głęboki środek, który zdawał się być bramą do raju. 
To było jakieś szaleństwo. Dwie pozostałe dziewczyny wciąż tam były. Jedna siedziała na moim zaganiaczu, który co prawda stracił już nieco na swojej sztywności, ale wciąż starał się trzymać formę i okazywać swój animusz wobec płci przeciwnej. Druga laska stała tyłem do mnie, wystawiając w stronę tej pierwszej swoją cipeczkę i pozwalając się lizać i pieścić na różne sposoby. W tej chwili mogłem obserwować ją od tyłu, chociaż może niezbyt długo, bo jak zaćmienie słońca, szła mi na spotkanie dupeczka i pizdeczka trzeciej młodej prostytutki. 
Nagle na moje usta spadła gęsta aromatyczna kropla. Poczułem ten zapach, ten charakterystyczny, upajający zapach. Zaraz później do mojego mózgu dotarł jej smak. Smak był jak rajski owoc. Wysunąłem język i oblizałem się.  
Nie wiem co się stało. Moje podniecenie błyskawicznie skoczyło do góry. To było niesłychanie przyjemne, jak świeży powiew wiosny. Mój jebaka, który generalnie powinien już kończyć swoją pracę i stopniowo przechodzić w stan spoczynku, znów zaczął sztywnieć, a każdy dotyk w jego okolice wywoływał we mnie niesłychanie przyjemny dreszcz. 
Przez chwilę zobaczyłem jej oczy. Były takie rozkoszne, ciepłe i słodkie. W końcu uklękła a jej pizdeczka znalazła się naprawdę bardzo blisko. To było jak marzenie, jak jakiś sen. Nie chciałem tego przerywać. 
W ostatniej chwili odliczałem już tylko centymetry, próbując ustalić jaka odległość dzieli mnie od wejścia do raju. Zatrzymała się jeszcze bliżej niż wcześniej. Szczyt moich pragnień był na wyciągnięcie języka. Teraz jej zapach przenikał całe powietrze, które wdychałem do swoich płuc. Kolejne krople gęstym miodem spadały między moje wargi. Nie broniłem się. Pozwalałem im spadać. Uważałem tylko na to, aby się nie zachłysnąć. Tak miało być tak miało się sytać. 

środa, 30 grudnia 2020

Projekt: "Przyszłość".

300. Nad moją twarzą.

Nagle Jolka znalazła się tuż obok mojej głowy. Patrzyła na mnie wymownie, a później bez pytania z serdecznym uśmiechem na buzi zajęła pozycję nad moją twarzą. Nie mogłem uwierzyć, że to się dzieje naprawdę. Po prostu było bosko. 


Nie wiem, w którym momencie sytuacja posunęła się o wiele dalej. Rozochocona samiczka, wykorzystując moment, że jej koleżanka uniosła się nieco do góry, a ja poprawiając pozycję, szerzej rozchyliłem uda, całą garścią chwyciła mnie za worek, mocno ścisnęła i pociągnęła do dołu. Z mojego gardła wyrwało się tylko krótkie: 
-Hyk! 
Zdążyłem jeszcze pomyśleć:
“No kurwa, to już koniec!”
W następnej chwili przed moimi oczami zapadła kompletna ciemność, a w uszach pojawił się plusk wodospadu. Byłem w stanie wykonać tylko jeszcze jeden głęboki wdech i finito! Ciemność, zawieszenie w przestrzeni i to niesamowite, rozsadzające każdą komórkę, słodkie uczucie zjednoczenia z kosmosem. Byłem bardzo daleko. W jednej sekundzie przeniosłem się o całe lata świetlne stąd, ale nic mnie to nie obchodziło. 
Na dodatek, żeby nie było tak prosto, o nie, druga laska, ta, która mnie dosiadała, chyba doskonale zdając sobie sprawę, w czym rzecz, tak mocno zacisnęła mięśnie swojej szparki, że to mogło oznaczać już tylko jedno - totalny i gigantyczny wytrysk! Przy tym opadła na mnie tak gwałtownie, jakby w jednej chwili chciała mnie wbić w podłogę. 
Kiedy to się stało, po prostu poczułem, że pompuję w jej wnętrze cały basen spienionej spermy, która tak intensywnie była produkowana w mojej męskości. Jakby jeszcze tego było mało, dokładnie w tym samym momencie usłyszałem donośny i wymowny krzyk Beaty. 
“No to fajnie”, - pomyślałem, - “Wszyscy mamy to, czego chcieliśmy”. No i oczywiście udało się dokonać tego bez “rozlewu krwi”. Czasami umiejętna współpraca jest ważniejsza od indywidualnych zachcianek. 
Wytrysk wciąż trwał. Czułem, że wtłaczam w nią coraz większe ilości mojego nasienia. Moje podbrzusze szalało, chcąc jak najszybciej pozbyć się tego młodzieńczego wigoru, który rozsadzał mi mózg. Za każdym takim wyrzutem mojego budyniu prosto w jej ciasną cipeczkę czułem się coraz bardziej szczęśliwy. Nawet nie potrafię wyjaśnić, jak dokładnie to się działo. Po prostu czułem się coraz lżejszy i coraz bardziej zaspokojony. Uczucie pustego zbiornika w kroczu było niesamowite. Uwielbiałem następujące po ty wszystkim darcie w worku. 
Mimo to zdawałem sobie sprawę, że nie było to tylko zasługą laski, która trzymała go w swoich łapkach. To było jeszcze coś innego. W tej właśnie chwili Jola przestała zabawiać się moimi kuleczkami. Widać było, że kombinuje co by tu zrobić w następnej kolejności. Więc to nie była ona. 
Kiedy zastanawiałem się co też może jeszcze przyjść jej do głowy, nagle wszystko stało się jasne. Pomimo mojego orgazmu one wciąż pozostawały w niezmiennej pozycji. Jedna mnie dosiadała, ciesząc się ostatnią dostatecznie poprawną sztywnością mojego fiuta, druga stojąc przed nią oddawała w jej posiadanie swoją podnieconą gorącą pizdeczkę. Zdałem sobie sprawę, że to chyba jeszcze miało trochę potrwać. Na pewno do momentu, aby żar w naszych ciałach mógł stopniowo wygasnąć. Jednak czy istotnie miało się tak stać? No cóż, tego nikt w jej chwili nie mógł wiedzieć. 
Nagle Jolka znalazła się tuż obok mojej głowy. Patrzyła na mnie wymownie, a później bez pytania z serdecznym uśmiechem na buzi zajęła pozycję nad moją twarzą. Nie mogłem uwierzyć, że to się dzieje naprawdę. Po prostu było bosko. 
“Och, teraz ja”, - myślałem, - “teraz moja kolej!”
Całe moje ciało znów przygotowywało się do cudownej akcji miłosnej. 
-Tak, chcę, - szepnąłem, zachęcając ją do dalszego działania. 
To było jak film. Nie mogłem tego ogarnąć. Nie wiem, dlaczego w tym krytycznym momencie zamknąłem oczy. Czyżbym się wystraszył tego, co za chwilę miało się stać? Chyba nie. Chyba raczej lubiłem niespodzianki. 

wtorek, 29 grudnia 2020

Projekt: "Przyszłość".

299. Obracała kuleczkami.

Sytuacja wyglądała następująco: mój kutas po same jądra tkwił w ciasnej, kurczącej się pizdeczce Reni, a Jola, chyba tylko po to, żeby mnie tym dobić, trzymała je w dłoniach, ściskała delikatnie i raz po raz obracała kuleczkami. Teraz byłem już prawie pewny, że jeżeli nic się nie zmieni w przeciągu kilkunastu sekund, no może minuty lub dwóch, najnormalniej w świecie się spuszczę.


W pewnym momencie ciałem Beatki wstrząsnęła seria szybko następujących po sobie gwałtownych skurczy. Nie mam pojęcia co to dokładnie było, ale sprawiało wrażenie jakby do ciała dziewczyny zostały podłączone elektrody a później puszczony przez nie prąd o wysokim napięciu. Przy czym dokładnie widać było jak wyraz jej twarzy nagle się zmienił. Jej wzrok przestał koncentrować się na jednym konkretnym punkcie i nagle zastygł gdzieś w bliżej nieokreślonej przestrzeni. Twarz stężała i przybrała wyraz nieruchomej, nieco wykrzywionej maski.
Dopiero po kilkunastu sekundach gdzieś spod brzucha dało się słyszeć dość charakterystyczne mlaskania i cmokania. Odgłosy były soczyste i pełne wyrazu. Uświadomiłem sobie jeden prosty fakt. 
Suczka, która siedziała na moim fallusie, w żaden sposób nie zamierzała folgować czy odpuszczać swojej koleżance. Chciała w sposób szybki i prosty doprowadzić ją do orgazmu. Najprawdopodobniej zdawała sobie sprawę, że od tego będą zależały późniejsze negocjacje w sprawie udziału dostępu do mojego ciała. Jednak teraz bezpardonowo i zawzięcie ssała jej łechtaczkę. To było zabawne, ale niezwykle ciekawe. 
Nie powiem, wcale nie było mi tak źle. Przez to, że Renatka tak wytrwale pracowała nad pizdeczką swojej koleżanki sama była dwa razy bardziej podniecona, co w oczywisty sposób przekładało się na uścisk jej własnej norki. Tu nie mam nic do zarzucenia. Jej słodka jaskinia miłości zaczynała coraz bardziej pulsować, dygotać i szarpać się upojnych spazmach rozkoszy.  W tej sytuacji absolutnie nie mogłem narzekać. 
Leżałem sobie swobodnie, o ile tak to można nazwać. Leżałem na tej betonowej mokrej podłodze i delektowałem się tym wszystkim. Gapiłem się na tyłek Beatki ciasno opleciony ramionami przyjaciółki. Widziałem jak całe jej ciało drży i podskakuje w kolejnych seriach intensywnych szarpnięć. One właśnie miały mieć swój finał w niebotycznym słodkim szczytowaniu. 
-O-o-o-ohhhhh, h-h-h-h-h, iiiiiieeee!!! - do moich uszu dobiegały jakieś dziwne niezrozumiałe odgłosy. 
Dochodziły gdzieś z góry. 
W tym momencie bardzo wiele się działo, na tyle dużo, że nie byłem w stanie śledzić tego co rozgrywa się poza naszą trójką. Tym bardziej że właśnie w tej samej chwili Renata wznowiła i zintensyfikowała pracę swoimi biodrami. Nie tylko unosiła i opuszczała, ale też wykonywała delikatne ledwie zauważalne kółeczka raz w lewą, raz w prawą stronę. Nawet nie wiem jak ona to robiła, jak była w stanie to wszystko ze sobą zgrać, żeby niczego nie przeoczyć. Nie mam pojęcia, ale wiem, że jakoś się jej to udawało. Przecież z takim zapałem zajmowała się swoją koleżanką i jeszcze mnie samego tak słodko ujeżdżała. 
Tak czy inaczej, nie miałem pojęcia co do tej pory działo się z Jolką. Może to śmieszne, ale z jej istnienia zdałem sobie sprawę dopiero w momencie, kiedy poczułem, dodatkowy uścisk na swoich jądrach. 
“Boże!” - pomyślałem, - “Jak ona się tam znalazła?!”
No niestety, a może stety, była tam. Siedziała gdzieś pomiędzy moimi udami. Siedziała albo leżała. Jedno z dwóch. Nie mam pojęcia jak naprawdę było. 
Sytuacja wyglądała następująco: mój kutas po same jądra tkwił w ciasnej, kurczącej się pizdeczce Reni, a Jola, chyba tylko po to, żeby mnie tym dobić, trzymała je w dłoniach, ściskała delikatnie i raz po raz obracała kuleczkami. Teraz byłem już prawie pewny, że jeżeli nic się nie zmieni w przeciągu kilkunastu sekund, no może minuty lub dwóch, najnormalniej w świecie się spuszczę. Nawet teraz niczego nie żałowałem. Niczego nie chciałem powstrzymywać. 
“Ja pierdolę, to dopiero jest układ!” - przemknęło mi przez myśl. 
Przecież robiliśmy to po raz pierwszy. Nikt z nas tego nie ćwiczył. 

poniedziałek, 28 grudnia 2020

Projekt: "Przyszłość".

298.  Robienie bałaganu.

Przycisnęła ją tylko jeszcze mocniej do swojej twarzy i jeszcze zachłanniej zabrała się za robienie bałaganu w jej mokrej pizdeczce. Teraz już wiedziałem, że jej język nurzał się głęboko w tym bajorku nie szczędząc jej delikatnych a mimo to tak bardzo intensywnych pieszczot.


-Ach ty jędzo jebana! Ja ci pokażę! Co ty sobie w ogóle myślisz?! Że co?! Że tak można?! No, kurwa, wyobraź sobie, że nie można! 
Podeszła do niej od przodu. Jeszcze nie bardzo wiedziałem, co stanie się za chwilę. Na pierwszy rzut oka zanosiło się na ostrą konfrontację. Czy zastanawiałem się, która wygra? No tak średnio, ale było to ciekawe. Beatka stanęła naprzeciwko Renatki. Ona także przestąpiła przez moje ciało. Jej stopy znalazły się po obydwu stronach mojego torsu. Mogłem obserwować ją dokładnie od dołu. No muszę powiedzieć, że było na co popatrzeć. 
Gapiłem się na jej pośladki, na szeroko rozchylone uda. Bardzo dokładnie widziałem mokrą, podnieconą cipeczkę. To wszystko tak niesamowicie pobudzało moją wyobraźnię, iż miałem ochotę zrobić im kuku po kolei. Tak, żeby żadna nie mówiła, że jest w jakiś sposób pokrzywdzona. 
W tej chwili zastanawiałem się też jeszcze nad tym, czy taka potyczka ma sens, czy cokolwiek z tego wyjdzie. W tej łazience było niesamowicie ślisko. Bez odpowiednich klapek łatwo tu było stracić równowagę i przywitać się z twardym podłożem. Rok wcześniej w podobnej sytuacji złamałem rękę, więc to nie była taka sobie zabawa. No ale zdaje się chyba żadna z dziewczyn nie zdawała sobie z tego sprawy.
Teraz były jak para zapaśniczek w kisielu: mokre i nagie, jedna naprzeciw drugiej. Pierwsza gotowa do walki a druga w ogóle nie zwracała na nią uwagi, tylko dosiadała mojego fiuta. Właśnie rozpoczęła swój kolejny spektakl. Unosiła się i opadała w rytm jakiejś niesłyszalnej melodii. 
Po chwili rozpoczęła cudowny taniec swoim obfitym tyłeczkiem. Zaczęła nim obracać i wiercić na wszystkie strony tak, że jeszcze mocniej kręciło mi się w głowie. No i powiem szczerze stało się coś jeszcze. Stało się coś, czego w życiu bym się nie spodziewał. W pewnym momencie, a doszło do tego, zanim Beatka spostrzegła, że coś chyba jest nie tak, Renata chwyciła ją za biodra tak gdzieś w okolicy pośladków i bardzo mocno przyciągnęła do siebie. 
Zaskoczona dziewczyna zdążyła tylko głośno westchnąć:
-Ooooooohhhhh!!!
W tym momencie chyba uświadomiła sobie, że ten uścisk może oznaczać tylko jedno. No ale czas nie stał w miejscu. Nim zaczęła docierać do niej cała ta prawda, koleżanka nie zważając na okoliczności przycisnęła ją jeszcze mocniej. 
No jak można nie zaskoczyć?! Przecież jej cipeczka znalazła się dokładnie na wysokości twarzy nowej bojowniczki o mojego kutasa. Mało tego, gęsty zarost jej podbrzusza dotykał nosa i ust dosiadającej mnie laski. No ale kto tam wie, jakie są te dziewczyny? 
No i stało się. Po chwili usłyszałem głębokie westchnienie. To był wyraźny znak, że zaszło coś jeszcze. No zaszło. 
Dopiero po jakimś czasie uświadomiłem sobie, że usta Renaty znalazły się w samym centrum rozgrzanej do czerwoności cipki Beatki. 
-Oooooooohhhh, uuuuoooohhh… - dyszała ciężko nie mogąc złapać powietrza. 
Renata nie przestawała i kontynuowała swój niecny, podstępny plan. Beatka znosiła to coraz trudniej. 
-Och Boże, co ty robisz?! Nie! Och nie! Przestań! Och tak, tak!!! 
Widać było,  że dość szybko się poddała. Zresztą tamta druga wcale jej tego nie ułatwiała. Nie przerwała nawet na jeden krótki moment. No bo dlaczego akurat w tym momencie miałaby przestać? Przycisnęła ją tylko jeszcze mocniej do swojej twarzy i jeszcze zachłanniej zabrała się za robienie bałaganu w jej mokrej pizdeczce. Teraz już wiedziałem, że jej język nurzał się głęboko w tym bajorku nie szczędząc jej delikatnych a mimo to tak bardzo intensywnych pieszczot.

niedziela, 27 grudnia 2020

Projekt: "Przyszłość".

297. Spierdalaj stąd! 

-Ej, ja coś chyba mówiłam?! - odezwała się oburzonym głosem, - Słyszysz?! Spierdalaj stąd!  Dziewczyna, która robiła mi loda, nie zareagowała w żaden szczególny sposób. Beatka była jeszcze bardziej wkurwiona. 


Chwyciła go w szeroko otwarte usta i to od razu tak głęboko, że myślałem, iż na miejscu wyzionę ducha. Kiedy w następnym momencie mocno zacisnęła swoją buzię, zrobiło mi się niesamowicie gorąco. Moje serce waliło jak oszalałe, a ja znów odpływałem w słodki niebyt istnienia. Mój penis był już dostatecznie twardy, ale miałem wrażenie, że w jej buzi sztywnieje jeszcze bardziej i że za moment się spuszczę.
Ta laska doskonale zdawała sobie sprawę z tego, co robi. Czułem, że w jej jamie ustnej błyskawicznie tworzy się boskie podciśnienie. Dziewczyna zaczęła ssać i to bardzo intensywnie. Nie dawała mi żadnych forów. Przed moimi oczami zaczęły biegać kolorowe kółeczka. Szybko zacząłem tracić kontrolę nad tym, gdzie jestem. 
To było jak jazda na karuzeli. Jeszcze nie do końca odzyskałem panowanie na sobą po tym, co zrobiły ze mną tamte dwie, a już zaczynał się nowy sezon. W ogóle nie miałem pojęcia jak to w cholerę ogarnąć. Mimo to nie chciałem rezygnować z tej zabawy. To byłoby grzechem. Takie młode cipki, bez konsekwencji, trzeba było wyruchać ich tutaj jak najwięcej. 
-No i co, podoba ci się mój kutas, mała? - prowokowałem, chcąc nakręcić ją jeszcze bardziej. - Co mała, podoba ci się to? Podoba ci się taki brudny i śmierdzący? 
Uniosła tylko wzrok i samymi oczami uśmiechnęła się do mnie. Po moich plecach przebiegł gorący dreszcz. 
-Ja pierdolę, jak mi dobrze! - jęknąłem, przeciągając się jak stary kocur. 
No cóż, wszystko, co dobre kiedyś się kończy. W tym momencie z podłogi podniosła się Beatka. Widać było, że jest wściekła na nieproszonego gościa. 
-Ej, ja coś chyba mówiłam?! - odezwała się oburzonym głosem, - Słyszysz?! Spierdalaj stąd! 
Dziewczyna, która robiła mi loda, nie zareagowała w żaden szczególny sposób. Beatka była jeszcze bardziej wkurwiona. 
-Jak nie chcesz, to ja ci pokażę gdzie raki zimują! - warknęła na nią z góry. 
W tym momencie stała się rzecz przedziwna, ale w sumie do przewidzenia. Renia, nie wypuszczając mojego fiuta z ust, odepchnęła koleżankę. Byłem zaskoczony, że zrobiła to tak sprawnie i szybko. Aż trudno było uwierzyć, nie przerwała nawet roboty. Kiedy tylko zlokalizowała rywalkę, uniosła wzrok, wyciągnęła rękę i popchnęła ją bardzo mocno. Zrobiła to tak skutecznie, że tamta nie spodziewając się tak otwartego ataku, poślizgnęła się i upadła jak długa. Teraz już wiedziałem, że będzie totalna wojna. 
No ale co, zanim tamta w ogóle miła możliwość dojścia do siebie po tej kraksie Renatka, nie bacząc na skutki, sprawnie przełożyła nogę przez moje biodra i dosiadła mnie niczym wyścigowy motocykl. Przez chwilę poczułem tylko jej zwinne palce na moim twardym penisie i nagle byłem już w środku. 
Brak słów, aby opisać to uczucie. Miałem wrażenie, że jestem w niebie. Doskonale zdawałem sobie sprawę, że reakcja mojego organizmu w głównej mierze spowodowana jest tym, że to nowa, świeża pizdeczka. Nie zmieniało to jednak faktu, że prawie traciłem przytomność od tej słodkości. Przez chwilę nawet miałem wrażenie, że trafiłem na dziewicę. Choć w tym przypadku było to raczej wątpliwe. W każdym bądź razie była cudowna.
Wreszcie moja pierwsza samiczka uniosła się z podłogi. Kiedy udało się jej wstać była jeszcze bardziej wściekła. Chociaż z drugiej strony w jej oczach widać było jeszcze większe podniecenie niż samą złość. Nie wiem skąd się to brało. Nawet może nie było to tylko podniecenie. Obok tego była też pasja i zaciętość. Zapowiadała się niezła rywalizacja.

sobota, 26 grudnia 2020

Projekt: "Przyszłość".

296. W stu procentach zdecydowana.

Mój kutas był brudny i cały w spermie. Przecież przed chwilą siedział w cipie i w tej cipie się spuścił. Wokół czuć było woń seksu i podniecenia, aż kręciło się w głowie. Dziewczyna była jednak w stu procentach zdecydowana. 


Patrzyłem i podniecałem się coraz bardziej. W tej chwili ta laska stała się numerem jeden w moim polu działania. Szybko przestałem myśleć i przejmować się wydymanymi przed chwilą cipeczkami. Chuj mnie obchodziły, skoro teraz miałem lepszy towar przed sobą. Bardzo szybko cały mój organizm przestawił się na nowy cel i umiał znaleźć w sobie rezerwy sił do jego realizacji. 
Muszę powiedzieć, że dziewczyny, które prawie wykończyłem pod tym natryskiem i które teraz tak leżały obok mnie, nie do końca zdawały sobie sprawę z tego, co się naprawdę działo ze mną, z tego co za moment może się stać. One chyba jeszcze nie miały pojęcia o tym, że stoi przed nimi jakaś konkurencja i że trzeba przedsięwziąć jakieś środki. 
Obserwowałem jak dość niemrawo zaczynają się podnosić, jak pomrukują coś pod nosem, próbują żartować i komentować to, co przed chwilą się stało, ale nie zdają sobie zupełnie sprawy, że teraz szykuje się nowe rozdanie kart. No nie powiem, trwało to dość długo. 
W tym samym czasie Renata nie próżnowała i wcieliła swój plan w życie. Właśnie opadła na kolana i na dodatek zrobiła to tak umiejętnie, że tamte niczego podejrzanego nie spostrzegły. No cóż, dobra była. 
Zanim przyjaciółki się zorientowały, że coś idzie nie tak, ona już pochylała się nad moim podbrzuszem. Dopiero kiedy otwierała usta, aby chwycić mojego fiuta, Beatka zreflektowała:
-Hej, a ty co?!
Nic. Żadnej reakcji z jej strony. 
-No co ty sobie myślisz?! - uniosła głos druga laska, - Spierdalaj stąd! To nasz facet! Nasz kutas! Nie widzisz tego?! Poszukaj sobie innego chłopaka! 
No ale jak to w życiu bywa, nie zawsze wychodzi tak, jak byśmy chcieli. W tym momencie przyjaciółka najwyraźniej miała je w dupie. Nic sobie nie robiła z ich pogróżek. Pochyliła się jeszcze bardziej i jak gdyby nigdy nic, chwyciła mojego penisa w swoje gorące spragnione usta. Co prawda mój żołnierz był już bardzo zmęczony, ale w tak serdecznym uścisku młodych usteczek bardzo szybko nabierał turgoru, sztywniał i unosił się do góry jak zbudzony ze snu zwierz. 
Zrobiło mi się niesamowicie przyjemnie. Pomyślałem sobie, że chyba to jest to, co tygryski lubią najbardziej. Uwielbiałem być posiadany i brany ze wszystkich stron. Teraz czułem się prawdziwym facetem. 
-Ej ty, nie słyszałaś?! Spierdalaj stąd! - usłyszałem ten sam niezadowolony głos 
Koleżanka jednak nie słuchała. Na chwilę jedynie uniosła głowę. Wypuściła mojego zaganiacza tylko po to, aby z ociąganiem i niechęcią spojrzeć w tamtą stronę, ale wciąż trzymała go w ręku jak swoją własność. Po czym jakby o niechcenia powróciła do przerwanej przed chwilą czynności. Znów pochyliła głowę, otworzyła usteczka, wysunęła języczek i samym czubkiem, niejako jakby badając, ostrożnie dotknęła mojej twardej już głowicy. 
Zadrżałem. Zaczynało wirować mi w głowie. Każdy kolejny ruch był dla mnie coraz bardziej przyjemny. Mój kutas był brudny i cały w spermie. Przecież przed chwilą siedział w cipie i w tej cipie się spuścił. Wokół czuć było woń seksu i podniecenia, aż kręciło się w głowie. Dziewczyna była jednak w stu procentach zdecydowana. Całe jej zachowanie świadczyło o tym, że ani to, iż fiut jest brudny, ani sam jego zapach nawet trochę jej nie przeszkadzał. Powiem więcej, to wszystko zdawało się być dla niej jakimś cholernie nakręcającym afrodyzjakiem.

piątek, 25 grudnia 2020

Projekt: "Przyszłość".

295. Ja też bym się zawiesił.

Trochę zgrubiał i zrobił się bardziej sztywny. Mimo to jakoś nie był w stanie przybrać  pełnowymiarowych kształtów i pokazać, na co go jeszcze stać. Sprawiał wrażenie wystraszonego. Tak jakby się zawiesił. No kurwa, ja też bym się zawiesił, jakbym miał tyle do roboty. 


Stała nad nami i patrzyła tylko. Pomyślałem sobie, że ten dzień będzie szczególnie wyjątkowy i że zapamiętam go nie tylko w tej, ale i w tamtej rzeczywistości. No bo co tu dużo mówić, jeszcze dwóch cipek nie zaspokoiłem porządnie, a tu trafia mi się trzecia. 
-No co tak sterczysz?! Chcesz czegoś? -  odezwałem się zaczepnie.
Zmarszczyła brwi i przez zaciśnięte usta odezwała się: 
-Chcę ciebie.
To Jedno krótkie zdanie wystarczyło abym zrozumiał, że ona i tak zrobi to, co zechce, niezależnie od mojej woli. Jednak postanowiłem się trochę podroczyć. 
-Ta, akurat. No co, myślisz, że będę w stanie coś jeszcze z siebie wykrzesać? 
Nie przejęła się jakoś moimi słowami. Odruchowo zerknąłem na swojego kutasa. Zdałem sobie sprawę, że dla niego jeszcze nie nastał czas odpoczynku. Leżał biedak wymęczony bardzo, ale widziałem, że próbuje się podnosić i stanąć na wysokości zadania. Trochę zgrubiał i zrobił się bardziej sztywny. Mimo to jakoś nie był w stanie przybrać  pełnowymiarowych kształtów i pokazać, na co go jeszcze stać. Sprawiał wrażenie wystraszonego. Tak jakby się zawiesił. No kurwa, ja też bym się zawiesił, jakbym miał tyle do roboty. 
Ona także patrzyła w to miejsce. 
-Myślę Robert, że dasz radę, -  powiedziała cicho i ze spokojem. 
Przyznam się, że to zbiło mnie trochę stropu. Ta laska, albo znała mnie lepiej, niż ja sam, albo chuj ją obchodziło, co ja na ten temat myślę. Tylko w takim razie jak zamierzała postawić go do pionu, cipa jedna?! No cóż, zapowiadało się jeszcze jedno solidne bzykanko i, czy tego chciałem, czy nie, musiałem wziąć w tym udział. Wszystko wskazywało na to, że wyjdę z tych szatni na czworakach. “Tylko, cholera, dlaczego nikt tu nie przyłazi?! Dlaczego nic się nie dzieje?” 
Renatka zachowywała się dość jednoznacznie. Każdy jej gest wskazywał na to, jak bardzo jest podniecona i że nie będzie przebierała w środkach, aby osiągnąć swój cel. Gładziła się po cipce, co chwilę rozgarniała mokry zmierzwiony zarost tak, jakby chciała zrobić to sama. Jej drobne zwinne paluszki co chwilę wsuwały się pomiędzy opuchnięte i przekrwione płatki cudownej różyczki. Drugą dłonią bezceremonialnie i bezwstydnie masowała swoje napęczniałe cycki. Może nie były za wielkie, ale jędrne z wydatnymi brodawkami i sterczącymi sutkami. Co tu dużo mówić, ja także chciałem ich dotykać, bawić się nimi i pieścić. Była jeszcze trochę jak dziecko. Jej piersi sprawiały wrażenie jakby jeszcze nie do końca urosły. Tak jakby jeszcze miały zamiar powiększyć swoje rozmiary. Może to i było prawdą. 
Kiedy tak teraz na nią patrzyłem, uświadomiłem sobie, że zawsze od kiedy sobie przypominałem, od kiedy zobaczyłem ją w naszej klasie po raz pierwszy, zawsze chciałem ich dotykać. Kiedy przechodziła obok mnie korytarzem albo kiedy siedziała w ławce przede mną, gapiłem się ukradkiem i wyobrażałem sobie jak one wyglądają. Oczywiście wiedziałem, że są dość duże, że są ładne, ale w życiu bym się nie domyślił, że aż tak bardzo mnie nakręcają. 
No cóż, jej cycki, tak samo jak i ona sama, były jeszcze takie smarkate. Czasami trzeba było im pokazać, kto tu rządzi i dać nauczkę. No co tu dużo mówić, nie będę oszukiwał, miałem cholerną ochotę ich dotykać, dotykać ich swoimi łapami. Miałem ochotę wziąć je w swoje dłonie i pieścić czule, namiętnie, czuć ich zapach, fakturę skóry, chropowatość sutków. No tak, to było to. Miałem ochotę sprawdzić jak bardzo były sprężyste i twarde. 

czwartek, 24 grudnia 2020

Projekt: "Przyszłość".

194. Ślizgiem wejść do akcji.

Widać było, że jej jest wszystko jedno i jest gotowa bez pierdolenia ślizgiem wejść do akcji, byleby tylko zaspokoić jej spragniona pizdeczkę. Już teraz miałem na nią wielką ochotę. 


Druga dziewczyna wcale nie wyglądała lepiej. Miała szeroko rozchylone uda a jej cipeczka rozwarta była na boki. Widać było całe różowe delikatne wnętrze. Bez trudu można było się domyśleć, że coś przed chwilą musiało się stać. Pokryta była jeszcze lepkim gęstym nektarem. W tym momencie jeszcze nie do końca wiedziałem jak dokładnie do tego doszło, ale one były półprzytomne z rozkoszy. Jeszcze nie całkiem się po tym ogarnęły. Dyszały ciężko jak parowozy. Mimo to chyba były zadowolone. Uśmiechały się do mnie ciepło i serdecznie. 
-No i jak wam było? Dobrze to zrobiłem? - spytałem nieco nieśmiało. 
Jolka spojrzała na mnie trochę błędnymi oczami. 
-Ty, - zwróciła się do koleżanki, - on jeszcze się pyta… hahahaha… Dobrze nam było, co?! Och kurwa, ja pierdolę, coś ty z nami zrobił, chłopie! 
-No ale… - wciąż nie byłem pewny, - no ale czy było okej?
-Boże kochany, jasna cholera, Robert przestań! 
-No co? - uśmiechnąłem się.
Myślałem, że mnie zje. 
-Jak było?! Chłopie było odlotowo! W ogóle to weź nie zadawaj takich pytań, bo się posikam.
-No tak… hmmm… bo nie wiem jak to powiedzieć… - motałem się. - Chcecie jeszcze?
Dziewczyny zaczęły słodko chichotać. 
-Beata, Beata… weź… on się pyta! On się pyta, czy chcemy jeszcze! Chcemy? Hihihi… 
-No jasne. Pewnie. 
Poczułem jeszcze większe podniecenie. W zasadzie z każdą minutą zaczynałem już być gotowy do kolejnego stosunku. Boże, ile ja wtedy miałem energii! 
-Czy dam radę? Pewnie, że dam. Chociaż… Kurczę, laski co wy myślicie, że ja jestem jakiś RoboCop? 
-Co? Jaki RoboCop?
-Ach, co?! Nic, nic… To taki film.
-Jaki film? Co ty bredzisz? 
-No nie bredzę. Na wiosnę puszczą go w TV.
-TV??? Jakoś dziwnie mówisz? 
-Dobra, mniejsza o to. Chciałem powiedzieć, że nie jestem jakimś cyborgiem… no wiesz, robotem.
-Ach… no tak… hahahaha… dobrze by było… żebyś tak mógł… 
-Co?
-No wiesz… bez końca… 
-Co?
-No dobra, nic. Postaraj się. Boże Jolka, ale mnie pizda swędzi! Jasna cholera, nie wytrzymam!
W momencie, kiedy zdawało mi się, że poprzestaniemy na trójkącie, spostrzegłem, iż zbliża się do nas Renata. Och, Renata to był ewenement sam w sobie. No co tu dużo mówić, dziewczyna bardzo specyficzna. Może niezbyt ładna, chociaż, jak to w życiu bywa, są różne gusta, a o gustach się nie dyskutuje. Prawda? Ruda, niska, piegowata. Takie nie wiadomo co. No ale przy tym wszystkim cholernie zgrabna, z szerokimi biodrami i wielką dupą, która notabene bardzo mnie podniecała. Aha, miała też jędrne cycki. No dobra, ta panna przede wszystkim była niesłychanie napalona. Niejeden raz słyszałem plotki jak to chłopakowi w pięć minut zrobiła loda w kiblu, nim zdążył cokolwiek powiedzieć, czy jakoś zaprotestować. Zresztą co to kurwa protestować! 
W tej chwili jednoznacznie było widać, że ona także chce mieć udział w całej zabawie i że za chuj nie przepuści nadarzającej się okazji. Widocznie facet, z którym się pieprzyła nie zrobił jej wystarczająco dobrze i teraz zamierzała dokończyć rozgrzebaną robotę. Widać było, że jej jest wszystko jedno i jest gotowa bez pierdolenia ślizgiem wejść do akcji, byleby tylko zaspokoić jej spragniona pizdeczkę. Już teraz miałem na nią wielką ochotę. 

środa, 23 grudnia 2020

Projekt: "Przyszłość".

293. Na mojej facjacie.

Zaczynała się wiercić na mojej facjacie, jak niesforny zwierzaczek. Wciskała się we mnie jeszcze bardziej. Wkrótce opadła jeszcze mocniej, całkowicie pozbawiając mnie możliwości oddychania. Musiałem bardzo się starać, aby się nie udusić.


Beatka opadła jeszcze bardziej. Jej niesamowita jaskinia miłości pochłaniała moje usta i docierała do policzków. To było cudowne i niesamowite. Lizałem najlepiej jak potrafiłem. Nie szczędziłem sił ani chęci. Starałem się jak mogłem. 
-I co Jolka, dobrze ci?! - usłyszałem jej głos.
-Och, kurwa nie masz pojęcia, jak bardzo! Och jak mi cudownie! - odpowiedziała ta druga. 
-No to dawaj! Bierzemy go w dwa ognie!
Teraz dziewczyna opadła na mnie całym swoim ciężarem biorąc w posiadanie twarz. Miałem trudności z oddychaniem, ale niczego nie żałowałem. Bo czy można być niezadowolonym z takiego położenia? Jolka, nie przebierając w słowach, krzyczała na całe gardło a ja wiedziałem, że jest już po wszystkim. Nie mogłem nic już poradzić. 
Naprężyłem się. Przed moimi oczami na jakiś czas zapadła kompletna ciemność. W uszach słyszałem jednostajny monotonny szum. Odpływałem najczarniejszą otchłań kosmosu. Było tak bosko, że trudno to wyrazić słowami. Czułem, że tryskam w sam środek jej słodkiej muszelki. Niczego nie chciałem cofać ani zatrzymać. Było właśnie tak jak powinno być. 
Doświadczałem niesamowicie słodkiego i długiego orgazmu. Jednocześnie zajmowałem się pizdeczką Beatki. Obracałem swoim językiem we wszystkie możliwe strony. Starałem się dotrzeć wszędzie tam, gdzie to tylko możliwe. Sprawiało mi to niesamowitą przyjemność. Zatracałem się w tym bez reszty. 
Na efekty mojej pracy nie trzeba było czekać zbyt długo. Już po chwili usłyszałem, że i ona wyrzuca z siebie słodkie przejmujące dźwięki. Zaczynała się wiercić na mojej facjacie, jak niesforny zwierzaczek. Wciskała się we mnie jeszcze bardziej. 
Wkrótce opadła jeszcze mocniej, całkowicie pozbawiając mnie możliwości oddychania. Musiałem bardzo się starać, aby się nie udusić. Jej biodra zaczynały poruszać się we wszystkich kierunkach. Jeździły po moich ustach pozostawiając słodki nektar tam, gdzie moja twarz zetknęła się z jej kobiecością. 
-Och Jolka, Jolka, dochodzę! - wzdychała głośno w kierunku koleżanki. 
-Och Beatko, jak mi dobrze! - usłyszałem słodkie kwilenie dokładnie z drugiej strony.
Oj działo się! Miałem wrażenie, że to koniec świata. Słodki koniec świata. Zdawało mi się, że już nic więcej nie może się wydarzyć. Nic, co mogłoby mnie zaskoczyć. Oj jak bardzo się myliłem! 
Nagle się ocknąłem. Nie bardzo wiedziałem co się ze mną dzieje. Tak jakbym na chwilę został wyrwany z tej szarej rzeczywistości i rzucony na bezludną wyspę. Woda płynęła z głośnym szumem gdzieś z góry niczym rajski wodospad. Nie przestała. Nie mogła. Nikt jej nie zakręcił. Zresztą nie tylko z tego. Pozostałe prysznice także były odkręcone. Całe pomieszczenie było mocno zaparowane. Było tak duszno, że ciężko było oddychać. Zewsząd dobiegały odgłosy kochających się par. Z różnych stron dochodziły jęki i westchnienia rozkoszy. Gdzieniegdzie dało się słyszeć sapanie i postękiwanie. Wszystko to razem tworzyło atmosferę seksu, wszechobecnego orgazmu i totalnego podniecenia. 
“Co się dzieje? Gdzie ja jestem? Co to za miejsce?” - próbowałem ustalić najprostsze fakty. 
Dopiero po chwili dotarło do mnie to, co się stało. Obydwie dziewczyny leżały obok mnie na posadzce. Jedna po jednej stronie, druga po przeciwnej. Były nagie, mokre i szarpiące się w konwulsjach orgazmu. Cipka Jolki była jeszcze w mojej spermie. Pokryta była nie tylko kropelkami wody, ale też niewielkimi strzępkami białej ścinającej się pod wpływem ciepła charakterystycznej substancji. Ta sama jajecznica, chociaż jeszcze nie usmażona, wypływała powolną strużką z jej wnętrza.

wtorek, 22 grudnia 2020

Projekt: "Przyszłość".

192. Abym mógł ją lizać.

Zawisła tak nade mną, abym mógł ją lizać, abym mógł zajmować się jej kwiatuszkiem najlepiej jak potrafię. 


Wykonała jeszcze jeden mały krok do przodu. Naprawdę niewielki. Jedna jej stopa zatrzymała się po prawej stronie mojej skroni a druga po lewej. Poczułem je bardzo dokładnie. Jeszcze raz spojrzałem do góry. Widziałem zgrabne uda i cipkę w samym ich środku. Chciałem, aby na mnie opadła. Pragnąłem tego całym sobą. Nie umiałem myśleć o niczym innym.
-Podoba ci się zboczku ty jeden?! Wiem, że ci się to podoba. Lubisz patrzeć, co?! Znam cię. Wiem, że lubisz, - odezwała się z zacięciem.  
-Och lubię. Bardzo lubię. Jesteś cudowna, - odpowiedziałem dysząc.
Sytuacja stawała się coraz bardziej napięta. Czekałem na każdy kolejny ruch z jej strony. 
-No to, co robimy? Powiedz co robimy? Tylko mi powiedz, - dorzuciła jeszcze. 
Miałem wrażenie, że jestem w jakimś amoku.
-Och usiądź na mnie. Proszę, usiądź na mojej twarzy, - prawie jęczałem.
Na jej buzi pojawił się ten specyficzny uśmiech. Wiedziałem co to oznacza. 
-Chcesz tego? Naprawdę chcesz, żebym usiadła cipą na twoją twarz?! - powiedziała. 
-Och, tak, tak. Chcę! Bardzo chcę. Już nie mogę się doczekać, - prosiłem.
Widziałem coraz większe poruszenie w jej oczach. 
-Och ty zboczeńcu! Nawet nie wiesz jak mnie podniecasz. No dobra. No to siadamy.
W chwilę później trochę szerzej rozstawia stopy i ugięła kolana. Następnie obniżyła swoją pozycję. Czekałem w napięciu. Byłem pobudzony coraz mocniej. Doskonale zdawałem sobie sprawę, że będzie jeszcze bardziej niesamowicie niż do tej pory. 
W tym samym czasie druga laska poruszała się na moich biodrach powoli, ale rytmicznie. Mój kutas siedział w jej ciasnej cipce. Było mi bardzo słodko. Orgazm był tuż za rogiem. Czułem go każdą komórką i nie umiałem powstrzymać. 
Nim się spostrzegłem Beatka już klęczała. Jej słodka norka była bardzo blisko. Rozsunęła szerzej kolana i opadła jeszcze bardziej. Wszystko odbywało się powoli i majestatycznie. 
Jakby tego było mało Jolka nie próżnowała. Poruszała się coraz szybciej na moim twardym kutasie. Jej cipka zaciskała się coraz mocniej. Coraz trudniej było mi opanować napływające, wszechogarniające uczucie rozkoszy. Każda chwila zbliżała mnie do momentu, w którym miałem postradać zmysły.
Upływała sekunda za sekundą. Cipka Beatki była już kilka centymetrów od mojej twarzy. Patrzyłem i drżałem. Wysunąłem język chociaż wiedziałem, że jeszcze nie mogę jej dotknąć. Miałem wrażenie, że to jakieś jedno wielkie szaleństwo, ale nic nie mogłem na to poradzić. 
W tej chwili dotarło do mnie, że Jola już dochodzi. Jej słodka pizdeczka szalała już na moim penisie. Zaciskała się tak mocno, że robiło mi się ciemno przed oczami. 
-Ooooohhhh, eeeeeehhhh… - wzdychałem z rozkoszy.
Różyczka Beatki była już na wyciągnięcie mojego języka. 
“O tak, tak właśnie tak! Jeszcze trochę”, - myślałem gorączkowo.
Drżałem i szarpałem się coraz bardziej. Wreszcie nastąpił pierwszy kontakt. Poczułem ciepło, wilgoć, słodko kwaśny smak i kobiecy zapach. 
“Boże to jest to! Oczywiście”, - kołatało się w mojej głowie.
Zawisła tak nade mną, abym mógł ją lizać, abym mógł zajmować się jej kwiatuszkiem najlepiej jak potrafię. 
Jola krzyczała już na całe gardło: 
-Oooooohhh, uuuaaaahhh!!! Tak mi dobrze!
Czułem, że nie jestem wstanie zapanować nad silnymi skuraczami w kroczu. To było ponad moje siły. Jola podskakiwała na mnie jak piłka. Chciałem więcej i więcej.

poniedziałek, 21 grudnia 2020

Projekt: "Przyszłość".

291. Było ich dwie.

Było ich dwie. Jedna siedziała na moich biodrach. Unosiła się i opadała powoli jakby nigdzie się nie spieszyła, jakby to, co się dzieje miało trwać wiecznie i nigdy się nie skończyć. Druga laska stała za moją głową. Mogłem obserwować od dołu jej cipeczkę i czekać na to co stanninie się za chwilę.


W momencie kiedy byłem przekonany, że więcej już nie dam rady ona przestała. Po prostu się zatrzymała. Nie na długo. Po sekundzie ponownie zaczęła się unosić. Coś zaczynało się dziać. Jej wzrok był rozbiegany. Jak szalony błądził pomiędzy moją twarzą a jej własną cipeczką. Jednak to nie było wszystko. To był dopiero początek. 
W momencie kiedy wysunąłem się z niej prawie do samego końca, znów zaczęła poruszać się w drugą stronę. Tak samo dotarłszy do samego dołu zaczęła unosić swój ciężar. Tym razem odbywało się to nieco szybciej i bardziej zdecydowanie. Nawet nie wiem kiedy zaczęła poruszać się płynnie w górę i w dół, w górę i w dół jak wahadło. 
Po jakimś czasie spojrzawszy na swoją koleżankę odezwała się cicho:
-A ty co tak stoisz?!  Przecież miałaś pomóc mi wykończyć tego chłopa. No siadaj wreszcie! Sama nie dam rady.
Druga laska jakby została wyrwana z letargu. Niedbale rozgarnęła mokre włosy, uśmiechnęła się nieśmiało i rzuciła w jej stronę:
-Och przepraszam. Wiem przecież. Już się poprawiam. Zaraz będzie po wszystkim.
Przyznam, że w tej chwili byłem nieco zdezorientowany. Nie bardzo wiedziałem, o co chodzi. Przez krótki moment zastanawiałem się, gdzie ta dziewczyna ma zamiar usiąść. No bo przecież miała gdzieś usiąść. To trwało krótko. Bardzo szybko wszystkiego się domyśliłem. W summie nie było to aż takie trudne.
Kiedy to do mnie dotarło, moim ciałem wstrząsnął jeszcze jeden intensywny skurcz. Teraz obejmował większe partie moich mięśni i trwał dużo dłużej. Nie dało się ukryć. Cudowna rozkosz zbliżała się szybkimi krokami. Moje obawy co do tego, że nie będę w stanie jej powstrzymać stawały się coraz bardziej realne. No bo czy można chcieć powstrzymać, coś tak cudownego? Głupie pytanie. Z jednej strony tak a z drugiej nie. 
Dziewczyna zbliżała się do mnie jak duch. Była z drugiej strony gdzieś za głową, bardzo blisko. Mimo wszystko była jeszcze stosunkowo daleko. Nie widziałem jej, słyszałem tylko. Bardziej czułem. Wiedziałem, że gdzieś tam jest. Tylko gdzie?
Wszystko stało się jasne dopiero kiedy stanęła dokładnie nad moją twarzą. Stało się! Zamarłem w bezruchu. Nie mogłem uwierzyć, że jest tak blisko. Cała, goła, piękna i moja. Widziałem ją tak dokładnie, tak bardzo wyraźnie. Jednocześnie wszystko było takie surrealistyczne, nierzeczywiste, jakby nie z tego świata. 
Mogłem obserwować ją od dołu. Tak samo kilka minut temu obydwie stały nade mną. Teraz widok, jaki się przede mną rozciągał był wyjątkowy, poetycki wręcz. Jej piersi wydawały mi się o wiele większe niż normalnie. Wzgórek łonowy był bardziej wypukły i jakby bardziej soczysty. Aż chciało się wycisnąć go jak cytrynę, dotykać i pieścić ze wszystkich stron.
No cóż, jak to się mówi, w tej chwili absolutnie nie mogłem narzekać na brak wrażeń i doznań zmysłowych. Przecież byłem w posiadaniu dwóch tak niesamowitych dziewczyn, dwóch pięknych, podniecających kochanek. One miały zamiar wykorzystać mnie na dwa różne sposoby. Miały zamiar wziąć ze mnie wszystko, co najlepsze wykręcić jak ścierkę i pozostawić na podłodze bez sił bym leżał tak mokry i wzdychał z rozkoszy. No nie. Czy mogłem chcieć czegoś więcej? 
Leżałem na płaskim zimnym, mokrym, śliskim podłożu. Tak doskonale czułem na tę twardość. Czułem tę pozorną niewygodę, która tak naprawdę podniecała jeszcze bardziej. Czegóż mogłem więcej chcieć?
Było ich dwie. Jedna siedziała na moich biodrach. Unosiła się i opadała powoli jakby nigdzie się nie spieszyła, jakby to, co się dzieje miało trwać wiecznie i nigdy się nie skończyć. Już samo to docierało do mnie tak dokładnie tak doskonale, że nie mogłem wytrzymać. Docierało do wszystkich moich zmysłów do wszystkiego, czym byłem. Docierało z niezwykłą siłą i intensywnością. Mimo to jeszcze nie był koniec. 
Druga laska stała za moją głową. Mogłem obserwować od dołu jej cipeczkę i czekać na to co stanninie się za chwilę.

Ostatnie wakacje.

150. Widzę, że ci stoi jak rakieta. Upłynęła może minuta i jakby od niechcenia spojrzała nieco niżej. Bez skrępowania, wstydu czy zażenowani...