czwartek, 31 października 2019

Wakacje, seks i potwór.

28. Ciemność zupełnie innego rodzaju.

To była ciemność zupełnie innego rodzaju. Miałem wrażenie, że wokół nie ma ani odrobiny światła, ani też ciepła, że moje oczy nie widzą kompletnie nic. 


Nagle napiąłem się jak struna i zadrżałem pod wpływem, przenikającego mnie, ogromnego podniecenia. Łeb mojego, twardego już, kutasa znalazł się w jej niesamowicie gorących usteczkach. Nie wiem, jak to się stało, ale na moment, kompletnie, straciłem poczucie rzeczywistości. Tak naprawdę, dopiero w tym momencie doświadczyłem, na czym polega ten rodzaj miłości. 
-Och, Oleńko, nie przerywaj, proszę, nie przerywaj! - dyszałem półprzytomnie. 
W ciemnościach odszukałem jej głowę, była dokładnie pomiędzy moimi udami. Szarpałem się w konwulsjach słodkich spazmów rozkoszy. Wplotłem palce w jej bujne włosy i przycisnąłem mocno do siebie. Ku mojemu zaskoczeniu, pochłaniała mnie głęboko, z niesamowitym zaangażowaniem. Ssała, połykała i uwalniała. Była wytrwała, niezmordowana i całkowicie oddana. W tym momencie liczyłem się tylko ja i moje potrzeby. 
-Olu, Oleńko, ooooooch! - jęczałem, trzęsąc się, jak w febrze. 
Chwilami mój penis zapierał się o jej gardło. Jeszcze nigdy nie był tak sztywny i twardy. Nie krztusiła się, nie dławiła pozwalała mi wyniknąć po same migdałki. Jeszcze raz zapragnąłem znaleźć się w jej gorącej, ciasnej cipeczce. Miałem wrażenie, że mógłbym się kochać z nią bez przerwy. 
-Boże Olu, Olu… och, usiądź na mnie, usiądź! Proszę cię, dziewczyno, zrób to teraz - niemal błagałem.
Była wrażliwa na moje westchnienia. Prawie natychmiast uwolniła grubą pałę ze swoich ust i dosiadła mnie jak rasowa dżokejka. Znów wyrwało mnie z butów. 
Chlup! - wszedłem w nią bardzo głęboko. Jezu, co to było za uczucie! Byłem w niej. Na chwilę zastygła w bezruchu.
-Och, Matko Święta, śliczna ty moja, chodź bliżej, przytul się do mnie, chcę cię pieścić, całować! Może zwariuję przez ciebie! - dyszałem tak bardzo spragniony.
Znów zrobiła to, co chciałem. Bez słowa położyła się na moim rozpalonym torsie, rozsunęła szeroko nogi z wolna poruszała swoim krągłym, jędrnym tyłeczkiem. Jej ciasna, ognista pipka raz po raz pochłaniała mojego, porządnie rozochoconego, ogiera. To było cudowne i niepowtarzalne doświadczenie. Raz, po raz odpływałem i wracałem na falach rozkoszy. 
Uśmiechała się do mnie. 
-Dobrze ci Irku, - szepnęła wprost do mojego ucha. 
Objąłem jej plecy ramionami i pieściłem. Moje dłonie ślizgały się po jej spoconej, gładkiej skórze. 
-Oooo taaaak, jesteś cudowna! - odpowiedziałem głębokim westchnieniem. 
Starała się patrzeć mi w oczy i uśmiechać się. 
-Jak cudowna? - spytała drżącym głosem.
-Bardzo… och bardzo… 
-Powiedz, jak bardzo, jak… 
-Niebiańsko, słodko upojnie… 
-Och i jak jeszcze?
-Rozkosznie, piekielnie dobrze… 
-Powiedz, chcesz bardziej?
-Och, och, och… tak, tak, chcę… 
-Jak bardzo? Jak bardzo tego chcesz? 
-Jak nigdy wcześniej, jak wody… 
-Całego? Powiedz, całego? 
-Och tak, tak tak, całego… 
-Powiedz, tak szczerze chcesz? - szepnęła jeszcze dobitniej.
Może mi się wydawało, ale odniosłem wrażenie, że jej głos przybrał jakąś dziwną barwę. W tamtym momencie opętany niewyobrażalnym podnieceniem, nie zwróciłem na to większej uwagi. Brnąłem dalej w mroczny las własnego pożądania. 
-Och, och… tak, tak… szczerze, całego, bez reszty, bez końca? - słyszałem swój własny głos. - Och Olu, tak, tak… zabierz mnie do raju, och chcę zniknąć, rozpłynąć się w tobie, cudowna kochanko! 
W tym momencie miałem wrażenie, że wokół zapadła kompletna ciemność. Tak, wiem przecież, była noc. Przecież było ciemno, jednak nie o taką ciemność mi chodziło. To była ciemność zupełnie innego rodzaju. Miałem wrażenie, że wokół nie ma ani odrobiny światła, ani też ciepła, że moje oczy nie widzą kompletnie nic. To trwało bardzo, bardzo krótko, jednak było na tyle wymowne, że przeraziłem się. 
-Naprawdę chcesz zniknąć? - szepnęła, zmienionym głosem. 

środa, 30 października 2019

Wakacje, seks i potwór.

27. Napompowany testosteronem.

Tak naprawdę byłem niesamowicie napompowany testosteronem. Już od dłuższego czasu nie miałem dziewczyny. Co druga moja myśl nawiązywała do seksu, lub była o seksie. 


Uderzałem biodrami mocno, zdecydowanie. Jej cipka reagowała silnymi, elastycznymi skurczami. Było w niej niesamowicie gorąco. Po kilku minutach usłyszałem mokre, głośne plaskanie, a po moich jądrach ciekły już obficie soki. 
I raz, i dwa, i raz, i dwa, i raz, i dwa… - trwał marsz na najsłodszy szczyt w moim życiu. 
-Och, och, och… - wyrzucała z siebie ciche westchnienia, oddając mi się całkowicie. 
Czułem się coraz bardziej pewny siebie. Wchodziłem w nią mocno, głęboko i coraz szybciej. Z sekundy na sekundę, coraz bardziej tężała we mnie olbrzymia energia, która kumulowała się w każdym mięśniu i nerwie. 
Raz, dwa, raz, dwa, raz, dwa… - pracowałem wytrwale niczym lokomotywa. 
Łóżko pod nami głośno skrzypiało, miałem wrażenie, że za moment rozpadnie się na kawałki. 
-Och, och, och… - stękała. 
Nie wiem, ile ta zabawa mogła trwać, ale nagle jej muszelka zaczęła szarpać się spazmach, jak oszalała. Nie byłem w stanie tego znieść nawet sekundy dłużej. 
-Uuuuuuuuuaaaaaach!!! - zawyłem niczym wilk i wybuchłem gorącą porcją gęstego nasienia prosto w jej rozpalone wnętrze.
Nie żałowałem sobie, o nie! Trysnąłem w nią tak mocno, że aż westchnęła. Naprężyła wszystkie mięśnie i drżała. Nie odpuszczałem. Zastygłem w bezruchu, pompując w jej ciasną cipeczkę cały zapas mojego budyniu. Nawet przez chwilę nie zastanawiałem się nad tym, co będzie. Po prostu, było mi tak nieziemsko dobrze, że wszystko inne w ogóle przestało się liczyć. W końcu pozbyłem się amunicji i opadłem na jej rozgrzane ciało, kompletnie wykończony, ale anielsko szczęśliwy i usatysfakcjonowany.   
No i było po wszystkim. Byłem taki dumny z siebie, bo jednak poradziłem sobie całkiem nieźle. Leżeliśmy obok siebie, spleceni ciasnym uściskiem swoich ramion. Milczeliśmy, było nam zbyt dobrze, by cokolwiek mówić. Chłonęliśmy się nawzajem. Napawaliśmy się wzajemnym ciepłem i bliskością naszych ciał. 
W końcu to ona pierwsza, delikatnie wysunęła się z moich objęć i szepnęła:
-Połóż się na plecach.
Byłem szczęśliwy jak dziecko. Nie mogłem być tego do końca pewny, ale czułem, co za chwilę się stanie. Bez wahania zrobiłem, to, o co prosiła. W ciemności próbowałem dostrzec jak najwięcej szczegółów jej zgrabnego ciała. Wydawała mi się taka piękna. Uśmiechnąłem się do niej, chociaż nie wiem, czy to zauważyła. Uśmiechałem się serdecznie. 
Najpierw pochyliła się nade mną i zaczęła całować. Bardzo delikatnie musnęła moje wargi, później szyję i klatkę piersiową. Na mojej skórze pozostawał wilgotny ślad jej słodkich ust. To było bardzo przyjemne, odprężające, a zarazem niesłychanie podniecające. Jej subtelny dotyk przenikał mnie na wylot i docierał do najdalszych zakamarków świadomości. 
-Och Olu, - westchnąłem.
Centymetr, po centymetrze schodziła coraz niżej i niżej. Dotarła do brzucha. Wodziła językiem wokół pępka, zataczając coraz mniejsze kręgi. Myślałem, że zwariuję. 
-Och, och, och, - wzdychałem.
Leżałem bez ruchu, pozwalając się pieścić, w taki sposób jaki ona tego chciała. Mój oddech przyspieszał coraz bardziej, serce zaczynało łomotać jak oszalałe. Penis uniósł się i szybko zaczął pęcznieć. Nie miało znaczenia to, że przed chwilą spuściłem się tak obficie. Zresztą, po raz drugi tego dnia. Po kilku minutach byłem już gotowy do kolejnego zbliżenia. 
Powiedzmy, że to jest zaleta tak młodego wieku. Tak naprawdę byłem niesamowicie napompowany testosteronem. Już od dłuższego czasu nie miałem dziewczyny. Co druga moja myśl nawiązywała do seksu, lub była o seksie. Co tu dużo mówić, byłem w najlepszym wieku reprodukcyjnym. 

wtorek, 29 października 2019

Wakacje, seks i potwór.

26. Kochaliśmy się na całego.

Wszedłem w nią szybko i gwałtownie. Wreszcie to się stało. Kochaliśmy się. Kochaliśmy się na całego. Było mi bezgranicznie dobrze.


Nagle poczułem jej palce na moim kutasie. W mojej głowie powstało tornado. Nie mogłem uwierzyć, że to się stało. Nie spieszyła się nigdzie. Zaczęła przesuwać się coraz bliżej i bliżej… poprawiać pozycję. Nie wiem jak to się stało, ale, już po chwili ogarnęło mnie obezwładniające ciepło jej cipeczki. Kiedy teraz patrzę to na to z perspektywy czasu, zdaje mi się to być najbardziej niewinnym i spontanicznym doznaniem. 
Byłem w niej, ale nie tak normalnie. Czułem ją tak, na samej końcówce mojego kutasa. Wodziła jego łbem po swoim słodkim i wilgotnym gniazdku. Rozprowadzała soki po całej jego powierzchni. Nie wkładała głębiej. Widocznie na razie nie czuła takiej potrzeby. Raczej się bawiła, pokazywała, jak bardzo jest gotowa, jak bardzo panuje nad tym wszystkim i, że jest w stanie poprowadzić mnie poprzez te trudne meandry. To wszystko wyrwało moją świadomość z posad rzeczywistości. 
-Oooooch, ooooooch, oooooch!!! - dyszałem ciężko.
Nie miałem mniejszych szans. Mogłem tylko liczyć na jej łaskę, lub niełaskę. Odlatywałem w kosmos, zwijałem się z rozkoszy, a to dopiero miał być początek. 
-Spokojnie, tylko spokojnie, - szeptała, pragnąc, bym wziął głęboki oddech i rozluźnił się jeszcze bardziej.
Bawiła się moim, pulsującym z podniecenia, fiutem tak, jakby to był jej osobisty wibrator. Stopniowo doprowadzała się do orgazmu, a ja już szybowałem w obłokach, nie mogąc powstrzymać napływającej fali rozkoszy. To wszystko wykraczało daleko poza moje najśmielsze sny i marzenia. Och, gdybym wiedział na początku tych wakacji, co mnie tutaj czeka! 
-Oooooooch, oooooooch, oooooooch!!! - jęczałem półprzytomnie, czując, że już dłużej nie wytrzymam.
Od stóp, do czubka głowy, przez moje ciało przepływały słodkie, porywające dreszcze. Powoli traciłem poczucie rzeczywistości. Było mi wszystko jedno, co się ze mną dzieje i co za chwilę mi się stanie. 
-Irku, Irku… słyszysz nie?! - jakby z oddali dotarł do mnie jej głos.
Powoli wracałem do świata. Nie wiem, co się ze mną działo. Byłem w zupełnie innej rzeczywistości. 
-Och Olu, ooooooch! - wzdychałam coraz głośniej.
-Spokojnie, rozluźnij się, nie spinaj się tak, wszystko będzie dobrze, - powtarzała tak cicho, jakby była na drugim końcu jeziora.
Drżałem jak poparzony przy każdym jej dotknięciu. 
-Oooooch, Olu, Olu!!!
Starała się wyrwać mnie z tego amoku. a ja i tak uciekałem w nadprzestrzeń rozkoszy.
-Mów do mnie, mów, - szeptała drżącym głosem.
Byłem na krawędzi. Wiedziałem, że muszę coś zrobić, cokolwiek, bo za chwilę będzie po wszystkim.
-Olu, och, ooooooch… jesteś, jesteś taka… - z trudem wydobywałem z siebie słowa. 
Pieściła swoją cipeczkę moim penisem i szeptała mi w twarz. 
-Jaka? Mów, mów!
Teraz poczułem jej paznokcie na swoich plecach. Były jak żyletki. To wcale nie pomagało. 
-Oooooch Olu, Olu… jesteś piękna…
Złożyła na moich ustach gorący pocałunek. 
-Mów, mów, proszę!
Przenikał mnie piekący, upajający ból. Był słodki, upajający i wszechogarniający. 
-Oleńko, miłości moja, jesteś taka cudowna! Ooooooch! - wyrwało się z mojego gardła. 
Wykonałem gwałtowny ruch biodrami i wszedłem w nią głęboko, bardzo głęboko, do samego końca. Boże, cóż to było za uczucie! 
-A-aaaaaaaaaach!!! - jęknęła z rozkoszy.
Nie czekałem dłużej. Wiedziałem, że to jest ta chwila, ten moment i każda sekunda zwłoki działa na moją niekorzyść. Gwałtownie przekręciłem ją na plecy.
-Och, oooooch tak, taaaak, Irku, taaak! - jęczała. 
Działałem spontanicznie. Wszedłem w nią szybko i gwałtownie. Wreszcie to się stało. Kochaliśmy się. Kochaliśmy się na całego. Było mi bezgranicznie dobrze. 

poniedziałek, 28 października 2019

Wakacje, seks i potwór.


25. Daję się prowadzić mojemu pożądaniu. 

W pewnym momencie, dotarło do mnie, że zupełnie spontanicznie zaczynam się rozluźniać i daję się prowadzić mojemu pożądaniu. 


Nagle usłyszałem jej głos:
-Irku, wiesz co? 
-Tak?
-Rozbierz się i ty, - powiedziała tak, jakby nic się nie stało.
Przełknąłem ślinę. 
-Aha… 
Łup, łup, łup… kołatało moje, coraz bardziej rozdygotane, serce. 
-Chcę…
-Co?
-Chcę cię poczuć, - dokończyła.
-Ah, poczuć? - powtórzyłem, jak echo.
-Hm… ale bez ubrania.
-Nago? 
-Tak, nago.
I miało to się stać. 
“Jezu, nie! Och nie! Tak, tak! Dziewczyno, Boże, co ty ze mną robisz?!” - w głowie miałem jeden, wielki mętlik. Nie wiedziałem, czy się bronić, czy brnąć w to na całego z najwyższą radością. 
-Chcesz tak zupełnie? Zupełnie nago? - westchnąłem jeszcze. 
-Tak. Tak, zupełnie, - odpowiedziała. 
Teraz zapadła długa chwila ciszy, podczas której nie stało się nic. Po raz kolejny zawiesiłem się. Zawiesiłem się jak stary, zdezelowany komputer. Zupełnie tak, jakbym nie był w stanie wykonać najprostszej czynności. Potrzebny był mi porządny reset. 
-Nie chcesz? - spytała niepewnie.
Wreszcie się otrząsnąłem. Miałem wrażenie, że w ostatnim momencie. 
-Och… jasne, że chcę.
Wreszcie, po swojemu, to po swojemu, ale próbowałem rozwiązać ten problem. Nieporadnie chciałem pozbyć się koszulki. Wbrew pozorom, tak łatwo nie chciała zejść. Szamotałem się z nią przez dłuższy czas. 
-Pomogę ci, - powiedziała i zaczęła ciągnąć ją do góry.
Miała w tym wprawę. Przecież była jej. Drżałem na całym ciele. Właściwie, nie wiedziałem, co się ze mną dzieje. Czułem się tak, jak na karuzeli. Miałem wrażenie, że spadam w przepaść bez dna. 
-Jeszcze to, - szepnęła mi do ucha, delikatnie ściągając ze mnie te majtki. 
Przy okazji  uwolniła mojego, buchającego gorącem, fiuta. Jego intensywny aromat rozszedł się wokół i wypełnił całe pomieszczenie. Och, jak bardzo byłem podniecony! Sperma gotowała się w jądrach pomimo, że dużą porcję wyrzuciłem już w łazience. Płonąłem żywym ogniem. 
-I jak? - spytała po chwili.
To było, jak podróż do najbliższej gwiazdy. Nie byłem wstanie nic powiedzieć. Szum w głowie i brak kontroli nad własnym ciałem, zrobiły swoje. Leżeliśmy tak obok siebie, nadzy, wokół panował półmrok, rozświetlany jedynie słabą poświatą księżyca. Wszystko zdawało się zachęcać nas do miłości. 
-Przytul się do mnie, - powiedziała tak cicho, że ledwie ją usłyszałem.
Nieśmiało przysunąłem się trochę bliżej. Miałem wrażenie, że za chwilę się spuszczę. 
-Chcę cię, - szepnęła, ogarniając mnie czule swoim ramieniem.
Przywarła do mojego torsu, jak pijawka. W tej chwili,  nawet, gdybym chciał, pewnie nie byłbym w stanie oderwać jej od siebie. Jej piersi rozgniotły się na mnie, niczym dwie dorodne pomarańcze. Ponownie zapadła cisza. Byłem przekonany, że nic z tego nie wyjdzie. Bałem się dotknąć swoich intymnych miejsc. Bałem się, że nieopatrznie zapoczątkuję proces, którego nie będę już w stanie powstrzymać. 
-Pocałuj mnie Irku, - powiedziała w po jakimś czasie.
Nie mogłem się ruszyć, byłem jak sparaliżowany. Na szczęście, przejęła inicjatywę. Po chwili poczułem jej słodkie wargi na swoich ustach. Jej język wdarł się między moje zęby i zrobiło się tak słodko, że przed moim oczami wirowały już kolorowe gwiazdki. 
Na szczęście, życie pisze swoje własne scenariusze, scenariusze niezależne od naszych lęków, czy wyobrażeń. Zdaje się, że to był moment przełomowy. W pewnym momencie, dotarło do mnie, że zupełnie spontanicznie zaczynam się rozluźniać i daję się prowadzić mojemu pożądaniu. W naturalny sposób, dolną częścią ciała przywarłem do jej podbrzusza, a kiedy penisem poczułem jej wilgotną szparkę, wiedziałem, że wszystko jest tak, jak powinno być. 
Jej zachowanie także stało się bardziej zdecydowane i otwarte. Jedną dłonią chwyciła mnie za głowę, a drugą za pośladki. Szybko zaczęło robić mi się jeszcze bardziej gorąco. Zarzuciła udo na moje biodro. Drżała. Była jak wulkan, jak rozgrzany piec. Jej skóra rozsiewała słodki zapach miłości. Myślałem tylko o tym, by w końcu znaleźć się w jej wilgotnym, spragnionym wnętrzu. 

niedziela, 27 października 2019

Wakacje, seks i potwór.


24. Była naga.

Zaczęła się wiercić pod tą cienką kołdrą i, już po chwili, była naga. Jezu! Nie widziałem tego, ale doskonale czułem. 


-Hmm… a może, to ja mam spać na podłodze? 
Spojrzałem na nią zdziwiony. 
-Chcesz, żebym spała na podłodze? 
Po moich plecach przebiegł zimny dreszcz. 
“Boże, Boże!” - myślałem, - “dlaczego ona mi to robi?” 
Byłem taki zagubiony. Tak bardzo chciałem, by wreszcie coś się stało, by wreszcie mnie przytuliła.
-Nie. Oczywiście, że nie. 
-No… 
-No więc?
-Och, jesteś niesamowita. Oczywiście, wskakuj! 
Klepnąłem dłonią w materac, wskazując, że miejsca wystarczy na dwie osoby.
-Dzięki! - usłyszałem jej uradowany głos. 
To była dziewczyna której dwa razy nie trzeba było powtarzać. Już po sekundzie czułem ją przy swoim boku. Było mi niebiańsko dobrze. Wtuliła się w mój rozgrzany tors, jak mały kociak. W zasadzie, w tamtej chwili, niczego więcej bym już nie potrzebował. Miała na sobie miękką piżamkę, czułem przez nią jej piersi. Rozgniatały się na swoim ramieniu. Byłem szczęśliwy, jak nigdy wcześniej. 
W ten sposób przekroczyliśmy niewidzialny, ale olbrzymi próg. 
-Irku? - odezwała się po chwili.
-Tak? - spytałem niepewnie. 
Znów miałem dziwne przekonanie, że coś się szykuje. Moje serce i tak już biło szybko, ale teraz, po prostu, się zatrzymało. 
-Wiesz co… 
-Co? 
-Hmm… 
-No mów, wreszcie. 
-Kiedy, nie wiem, jak…  
-Hmm… może zacznij. 
-No dobrze. W takim razie, ja zawsze śpię nago.
Znów nie zaskoczyłem, o co jej chodzi. 
-Nooo… 
-Czy mogę się rozebrać? - skrzywiła się jak mały, zmoknięty psiak. 
W tym samym momencie, poczułem się, jakbym dostał czymś ciężkim w tył głowy. Zastygłem z otwartymi ustami. Zamurowało mnie. Zupełnie, jakbym był na rozmowie kwalifikacyjnej w wielkiej korporacji. Co najbardziej dziwne, doskonale zdawałem sobie sprawę, że tak dziać się nie powinno. Nie byłem dzieckiem. Dobrze wiedziałem, czym to wszystko się skończy. Jednak, teraz, pomimo wszystko, po raz kolejny w ciągu ostatnich kilku dni, nie mogłem złapać tchu. 
-Hej! - jeszcze raz szturchnęła mnie w bok. 
-No co?! 
-Dobrze się czujesz? - rzuciła kokieteryjnie. 
-Tak, tak… 
-Pytam tylko, czy nie będzie ci przeszkadzać.
-Co? No… eeee… że… no… nago? Ech, nie… no nie, -  jąkałem się. 
Nie czekała, aż poskładam to poprawnie. Zaczęła się wiercić pod tą cienką kołdrą i, już po chwili, była naga. Jezu! Nie widziałem tego, ale doskonale czułem. Przywarła do mnie tak mocno, jak przedtem. I o to stałem się najszczęśliwszym facetem na Ziemi. Czułem się, jak we śnie, bałem się poruszyć, by się nie zbudzić. Nie mogłem uwierzyć w to, że wszystko dzieje się naprawdę. Oto najpiękniejsza dziewczyna, jaką kiedykolwiek poznałem, była obok mnie, w jednym łóżku, na dodatek leżała zupełnie naga, taka rozpalona i spragniona. Tak mi się przynajmniej zdawało. 
Drżałem, jak galareta. Czas znowu się zatrzymał.  Sekundy stały się godzinami. Koszulka, którą miałem na sobie, w jakiś dziwny sposób, zrobiła się taka niewygodna i bardzo, ale to bardzo, ciasna. Była niepotrzebna, zbędna. Znowu, te jej majteczki! Jej majteczki na moim wielkim, męskim tyłku sprawiały, że byłem na skraju orgazmu. Wydawało mi się, że już dłużej nie zniosę tego, ich delikatnego, sprężystego uścisku. Mój penis wyjechał spod ich krawędzi i, prężąc się, bezczelnie domagał spełnienia. Nie wiem, czy wtedy już to  zobaczyła. 
“Seks, seks, seks…” - kołatało się w mojej głowie tylko jedno pragnienie. Myślałem tylko o tym i chciałem tylko tego. Czułem, chociaż byłem bardziej pewny, że stanie się to właśnie w tej chwili. Tak niesamowicie tego pragnąłem tego, a jednocześnie bałem się jak cholera. Zdawałem sobie sprawę, że jestem zbyt mocno podniecony. Bałem się tego, że wypadnę nie tak jak należy. Bałem się, że wystrzelę, zanim jeszcze w nią wejdę.  

sobota, 26 października 2019

Wakacje, seks i potwór.


23. Jak mogłem tak się bać?

Kurde, jak mogłem tak się bać? Właśnie, najcudowniejsza laska na świecie, zaproponowała mi wspólną noc, noc w jednym łóżku, a ja chciałem uciec jak lis z podkulonym ogonem. 


Działy się prawdziwe czary. Bardzo ładnie pachniała, była przyjemnie ciepła. Nie wiedziałem, jak mam się w tej chwili zachować. Fantazje to jedno, a rzeczywistość, drugie. Obydwie te rzeczy mają bardzo mało ze sobą wspólnego. 
-Wiesz Olu, nie jestem przyzwyczajony do takich słów.
Jeszcze raz musnęła ustami mój policzek. Czy ona chciała, całkowicie rozłożyć mnie tym na łopatki? Moje serce łomotało, czułem się tak, jakbym złapał Pana Boga za nogi. Nie mogłem opanować ekscytacji. Wszystko było takie niesamowite.
-Do, czego? Do komplementów? - zdziwiła się. 
Z niepewnością pokiwałem głową.
-Daj spokój, - zaczęła spokojnie, - naprawdę możesz podobać się dziewczynom. Twoje ciało wygląda rewelacyjnie. Nie masz się czego wstydzić. 
Całkiem niespodziewanie znów zapadła cisza. Myślałem, że już więcej do tego nie dojdzie, ale jednak. Słyszałem szum drzew za oknem i bicie własnego serca. Chciałem coś zrobić, coś powiedzieć, cokolwiek, ale nie mogłem. Po prostu, nie byłem w stanie. Byłem jak zahipnotyzowany, czułem, że za chwilę wybuchnę. Chociaż, tak naprawdę, nie miałem pojęcia czym. 
-Wiesz, - odezwała się w końcu, - zrobię to jeszcze raz.
-Co? - spytałem i nim zdążyłem się zastanowić, o co jej chodziło, pochyliła się i złożyła na moich ustach ciepły, bardzo słodki pocałunek. 
Drżałem, tak bardzo jej pragnąłem. Trudno było mi się opanować. Jednak, tak jak w przypadku innych dziewczyn, zwykle nie miałem z tym problemu, tak teraz w ogóle nie wiedziałem od czego zacząć. Czekałem na to, co stanie się dalej. Ja sam nie potrafiłem nic więcej zrobić. Chciałem, by stał się cud i… Wiecie co? Stał się cud. 
-Wiesz, - zaczęła po chwili, - nie chciałam ci o tym wcześniej mówić, ale tu nie ma drugiego łóżka. 
-No i co? - wyrwało się z moich ust tak, jakbym jeszcze niczego nie zrozumiał. 
-Hmmm… no… czy mogę do ciebie wejść?
Byłem jak głupek, który dopiero teraz załapał sens dobrego dowcipu. Kiedy w pełni dotarło do mnie, o co jej chodzi, zaczęło się. Powiem szczerze, to było, jak wybuch bomby atomowej. Mimo tego początkowego nieporozumienia, czułem się tak, jakbym od samego początku właśnie na to pytanie czekał. Jednak, muszę się przyznać, w tej krytycznej chwili, wystraszyłem się. Spanikowałem. Jeszcze raz zareagowałem nie tak jak należy. 
-Masz materac? - odezwałem się.
Spojrzała na mnie kompletnie zaskoczona. 
-He? 
-Mogę spać na materacu, - dodałem i od razu zrozumiałem, że zabrzmiało to idiotycznie.  
Kurde, jak mogłem tak się bać? Właśnie, najcudowniejsza laska na świecie, zaproponowała mi wspólną noc, noc w jednym łóżku, a ja chciałem uciec jak lis z podkulonym ogonem. 
-Materac? - zdziwiła się, - no, mam. 
Czułem, że zapadam się pod ziemię. Już zamierzałem się podnieść, żeby ustąpić jej miejsca, kiedy szturchnęła mnie w bok. Wybawicielka. 
-Hej! - uśmiechnęła się. 
-Co? - powiedziałem zaskoczony. 
-Chyba nie mówisz tego poważnie? Naprawdę, chcesz spać na materacu?
Przełknąłem ślinę. 
“Jasne że nie. Kurwa, dziewczyno, o czym ty w ogóle mówisz?!” - myślałem jak w gorączce. 
Jednak ta sytuacja przerosła moje siły. Byłem tak skołowany, że, w pewnym momencie, sam nie wiedziałem czego chcę. Jakie to wszystko było wtedy trudne. Prawdziwy Mont Everest osobistych wyzwań na polu tak dyskretnym. 
-No… nie, - westchnąłem.
Dobrze, że to ona miała głowę na karku. 
Free Emily 18 Picture

piątek, 25 października 2019

Wakacje, seks i potwór.


 22. Nie chce uprawiać seksu.

Oto piękna dziewczyna nie chce uprawiać seksu. Przynajmniej nie w tej chwili. Ona chce o tym seksie rozmawiać. 


Przysunąłem jej rękę do swoich ust i ucałowałem najczulej, jak tylko umiałem. Nie wiem, dlaczego to zrobiłem. Nie było w tym żadnego podtekstu erotycznego. To nie mogło być nic innego, jak próba podziękowania za uratowanie życia. To było takie niewinne. Nie zdawałem sobie sprawy, jak blisko jesteśmy siebie. Nie tylko w sensie fizycznym. 
-Wiesz, jesteś niezwykła, - powiedziałem cicho, - prawdziwa bohaterka.
-To nieprawda, - skrzywiła się.
-Prawda, - powtórzyłem bardziej stanowczo.
-Przecież, o mało cię nie zabiłam. Nawet nie wiesz, jakie mam wyrzuty sumienia.
-Przestań, nie powinnaś mieć żadnych wyrzutów sumienia. Nie w tej sytuacji. Na dodatek, jednak mnie wyciągnęłaś z tej wody. 
Granica między nami zaczynała się zacierać. Przysunęła się jeszcze bliżej. Jej kształtne piersi znalazły się tuż obok mojej twarzy. Nie widziałem w tym nic zdrożnego. 
-Olu? - spytałem niepewnie.
-Słucham.
-Powiedz, to ty mnie rozebrałaś?
Odpowiedziała pytaniem na pytanie.
-Ile masz lat, Irku? 
-Czy to ważne? - machnąłem ręką. 
Nie chciałem, aż tak bardzo się otwierać. 
Ona jednak nalegała
-Ile?
-Dwadzieścia, - powiedziałem. 
-Och, - westchnęła. 
-Co?
-No nie… nic… jesteś jeszcze młody. 
-No i co?
-Nic, nic… jesteś już pięknym i dojrzałym mężczyzną.
Spojrzałem na nią kompletnie zaskoczony. Hmm… co to miało znaczyć? To był komplement, czy jakaś propozycja?
-Słucham? - spytałem nic nie rozumiejąc.
Przynajmniej chciałem, by na to wyglądało. 
-Och, no wiesz… chciałam tylko powiedzieć, że niczego ci nie brakuje.
-Słucham??? 
Starałem się udawać zaskoczenie. Tak naprawdę, doskonale zdawałem sobie sprawę z tego jak wyglądam. Zaskoczeniem było to, że ona to dostrzegła. Zastanawiałem się, do czego to wszystko zmierza. 
Uśmiechała się. Coś się zmieniło. Obydwoje chcieliśmy tego samego. Czy był sens jeszcze udawać? Chyba tylko po to, żeby jeszcze bardziej podkręcić atmosferę. 
-No wiesz… hmm… jakby to powiedzieć, natura hojnie cię obdarzyła.
Mimo, że doskonale wiedziałem, w czym rzecz, poczułem się trochę nieswojo. Oto piękna dziewczyna nie chce uprawiać seksu. Przynajmniej nie w tej chwili. Ona chce o tym seksie rozmawiać. To było takie bardzo przyjemne mrowienie pod skórą i ta niepewność. Przecież, na dobrą sprawę, w ogóle jej nie znałem. Kilka godzin. Co to za znajomość? Jak na złość, moje podniecenie wciąż narastało. Nie spodziewałem się takich słów z jej strony. I to w takich okolicznościach. 
-Przestań, - odezwałem się cicho. 
Przecież to była prawda, byłem jeszcze stosunkowo młodym człowiekiem. Odczuwałem taki słodki wstyd. Miałem wrażenie, że jestem w jakiś sposób molestowany seksualnie. 
-Dlaczego? - spytała.
Uśmiechnęła się słodko. Nie wiem, jak to określić. To był niesamowicie elektryzujący flirt. Myślę, że to był jednak flirt. Ja byłem jeszcze zbyt młody, by to do końca ogarnąć.
-Wiesz co? Myślę, że ty o tym wiesz, - odezwała się znowu.
Drżałem. Czułem się coraz bardziej dziwnie. 
-Nie wiem, - zaprzeczyłem wbrew sobie.
Ona wciąż się uśmiechała. 
-Wiesz, - powtórzyła słodko. 
Dotknęła palcem czubka mojego nosa.
-Nie wstydź się, - prowokowała dalej. 
Rozkleiłem się. Myślałem, że ją zjem.
-Kiedy to takie… - zawiesiłem się.
Patrzyła. Cierpliwie czekała. 
-Jakie?
Drżałem coraz mocniej. 
-Takie… no wiesz… 
Pochyliła się i pocałowała mnie w policzek. Dlaczego w policzek?
-Hej! - uśmiechnąłem się zaczepnie.
Powtórzyła to i powiedziała tak po prostu:
-Masz wspaniałe ciało.
-Nie, - jeszcze raz próbowałem udawać, że się z nią nie zgadzam. 
Jednak ona nie dawała za wygraną. 
-Ależ tak.
Emily 18 Sex

czwartek, 24 października 2019

Wakacje, seks i potwór.


21. Byłam przekonana, że umierasz. 

Byłam przekonana, że umierasz. Robiłam, co mogłam, ale nic nie pomagało. Bałam się, Boże, tak bardzo się bałam. 


Po chwili pogładziła moje policzki. Jej dłoń była ciepła i delikatna. Poczułem, że drżę. To było więcej, niż podniecenie.
-Olu? - spytałem po raz kolejny. 
-No… słucham.
-Nie mogę przestać o tobie myśleć.
Uśmiechnęła się.
-To dobrze. 
-Jeżeli ty tak mówisz?
Wyciągnąłem rękę i palcami dotknąłem jej policzka.
-Ja to wiem, - szepnęła.
Znowu zapadła cisza, ale tym razem, inaczej ją już odbierałem. Teraz wszystko było już dużo łatwiejsze.
-Nie mogę przestać patrzeć na ciebie. Jestem tobą zafascynowany. 
Nie odzywała się, pozwalając mi kontynuować. 
-Masz takie piękne oczy… - ciągnąłem.
To było niesamowite. Czułem, jak napięcie między nami narasta. To nie było tylko pragnienie seksu.
-Olu? - odezwałem się jeszcze raz. 
-Słucham.
Teraz ja milczałem. Nie potrafiłem wydobyć z siebie głosu. To, co chciałem powiedzieć, okazało się być zbyt trudne, jak na tą chwilę. 
-Olu… - powtórzyłem tylko jak echo. 
-No, słucham… - uśmiechnęła się.
Nie potrafiłem tego wyjaśnić, ale czułem jakąś dziwną symbiozę między nami. Może to niedorzecznie zabrzmi, jednak odnosiłem bardzo silne wrażenie, jakby coś nas łączyło, jak byśmy byli powiązani na jakimś, niewidzialnym poziomie. Drżałem, chcąc powiedzieć wszystko i milczeć jednocześnie.
-Mów, nie przerywaj, - westchnęła cicho. 
Jej oddech stawał się coraz szybszy. Moje ciało przejmowało nade mną kontrolę. 
-Masz w sobie coś takiego, że… 
Patrzyła na mnie z pytaniem oczach. 
-Co takiego?
-Coś, co mówi… 
Tak… co takiego?
-Kochaj mnie, przytul…
Było mi głupio. Może, po prostu taka już była? Może w taki sposób w ogóle działała na ludzi? Nie wiem. Czułem, że i tak już zbyt dużo powiedziałem. Czułem, że zaczynam mówić coś, czego nie będę już w stanie cofnąć. Ja się denerwowałem, tymczasem ona milczała. O czym myślała? O mnie? 
“Marzyciel… zbyt dużo sobie wyobrażam. Nie powinienem robić sobie żadnych nadziei…” - myślałem skrycie.
-Wiesz Irku… - zaczęła i zawiesiła głos.
Znowu ta cisza. Boże, zupełnie jakby coś nie dawało nam dokończyć. Może, po prostu, to wszystko było takie wyjątkowe. Nie wiem. To było dziwne, a zarazem piękne w swojej istocie. 
-Powiedz… - zachęciłem ją.
-Och, kiedy wyciągnęłam cię z wody i byłeś nieprzytomny, wtedy, kiedy robiłam sztuczne oddychanie… 
Znowu ta przerwa. Zdawało się, że każda następna wypowiedź jest ważniejsza od poprzedniej. 
-Tak… - zacząłem jeszcze raz.
Kolejne minuty mijały. Nie wiem, ile to mogło trwać. W końcu się przełamała, ale tylko na moment.
-Wiesz… bałam się, tak bardzo się bałam…  
Ścisnąłem jej dłoń.
-Mów, - powiedziałem, - o co się bałaś?
-Cała się trzęsłam… nie reagowałeś… myślałam, że…  Wiesz i wtedy postanowiłam, że przywiozę cię tutaj.
Delikatnie pochyliła się w moją stronę. Ona także drżała. Nie z podniecenia, jednak. Dało się to bez trudu wyczuć. 
-Powiedz, co było dalej. 
Z wielkim trudem zaczęła mówić.
-Ja starałam się ciebie uratować. Byłam przekonana, że umierasz. Robiłam, co mogłam, ale nic nie pomagało. Bałam się, Boże, tak bardzo się bałam. Płakałam jak dzieciak… 
Czas jakby się zatrzymał. Czułem coraz bardziej intensywne drżenie jej drobnego ciała. Wzbudzała we mnie bezgraniczną czułość i oddanie. 
-Dobrze, już w porządku, już w porządku. Uspokój się. Jestem tu. 
- Jakby nie dosłyszała ostatnich moich słów. Ciągnęła dalej.
-W końcu zobaczyłam, że jednak reagujesz. Zrozumiałam, że jeszcze żyjesz. Nie masz pojęcia jak się cieszyłam, poprostu skakałam z radości, rozumiesz, jak wariatka.
Pokręciłem tylko głową. 
-Co? Ja nic nie pamiętam.
-Wiem przecież. Chwilę później znów straciłeś przytomność. Byłeś blady jak ściana, twój oddech był płytki, ale żyłeś. Boże, żyłeś.
Sex Picture of Emily 18

Ostatnie wakacje.

150. Widzę, że ci stoi jak rakieta. Upłynęła może minuta i jakby od niechcenia spojrzała nieco niżej. Bez skrępowania, wstydu czy zażenowani...