119. Ona już przegrała tę bitwę.
-Czy on zawsze tak wygląda? - spytała, nie mogąc oderwać od niego wzroku.
Upłynęła dłuższa chwila, a ja nie byłem w stanie powiedzieć nic, co miałoby jakikolwiek sens.
-Ale, że co? - wyrwało się w końcu z moich ust.
Wskazała palcem na moje grube przyrodzenie, a ja stęknąłem:
-Nie, nie zawsze. Tylko wtedy kiedy ma przed sobą tak piękną dziewczynę jak ty.
Popatrzyła jeszcze przez chwilę, a później się odezwała.
-Zakryj się.
Nic nie zrobiłem. Wciąż stałem z penisem na wierzchu tak, jakbym nie rozumiał, co do mnie mówi.
-Nie, - odezwałem się w końcu z zaciąganiem.
Patrzyła na mnie i nie wiedziałem, czy będzie się śmiać, czy też płakać, czy może się złościć. Wiedziałem, że w jej świadomości dzieje się burza.
-Zakryj się, proszę, - powtórzyła już bardziej miękko.
Więc jednak nie miała zamiaru się złościć. Byłem coraz bardziej przekonany, że moje niecne zamiary się urzeczywistnią. Poza tym ta zabawa coraz bardziej mi się podobała.
-Nie. Po co? - powtórzyłem z uporem.
Napięcie rosło. W jej policzkach znów pojawiły się te śliczne dołeczki.
-Ty łobuzie, dobrze wiesz po co! - uniosła głos.
Czułem, że długo nie wytrzyma. Nie tylko ona mnie podniecała.
-Zakryj się, zanim zrobisz coś głupiego, coś, czego później będziesz żałował.
-Czego niby miałbym żałować? Może ja tego właśnie chcę.
-A może ja tego nie chcę, - powiedziała słodkim, ale stanowczym głosem.
-Chcesz, chcesz… - prowokowałem.
-Julian, proszę cię, zasłoń tego swojego wielkiego… - przerwała w pół słowa. Chyba nie wiedziała, jak to określić.
-Nie podoba ci się? Jest za wielki? Za gruby? A może za bardzo żylasty? - w moim głosie było coraz więcej ironii.
-Nie gadaj głupot, tylko go schowaj, - naciskała, a ja wiedziałem, że każda sekunda takiego niedorzecznego stanu przechyla szalę na moją korzyść.
-Skoro jesteś naturystką, to może i ty pokażesz, co masz tam pod spodem, - zacząłem dość przewrotnie, chociaż miałem nadzieję, że w to wejdzie i podejmie rękawicę.
-Chciałbyś. Ja jestem naturystką, ale ty jesteś ekshibicjonistą, wiesz? - wyrzuciła z siebie, ale ja się nie przejąłem. Wręcz przeciwnie, to co się działo, bardzo mnie podniecało. Tak naprawdę było mi wszystko jedno, co o mnie pomyśli. Postanowiłem sprowokować ją jeszcze bardziej.
-A może ja lubię paradować z gołym ptakiem przed takimi laskami jak ty?
-Nie masz za grosz wstydu. Zresztą i tak dokładnie sobie ciebie obejrzałam, - mówiła, a ja odniosłem wrażenie, że jednak będzie chciała współpracować w tym akcie zgorszenia.
-Uwierz mi, jest mi bardzo głupio, ale może o to właśnie w tym wszystkim chodzi.
-Czy ty jesteś normalny?! Chyba coś ci się poluzowało pod tą twoją kopułką. Dopiero co mnie poznałeś i myślisz, że pójdę z tobą do łóżka? Myślisz, że ten wielki kutas mnie o tym przekona? - powiedziała z zacięciem, a jej oczy błyszczały.
Nic nie robiłem. Stałem tylko i patrzyłem na nią.
-Boże, zakryj się, bo…
-Bo co?
-Bo nie liczę za siebie.
Uśmiechnąłem się tylko od ucha do ucha pewny, bo byłem pewny swojego sukcesu. Wiedziałem, że mogę być jeszcze bardziej bezczelny, Bo ona już przegrała tę bitwę.
-No i co, co się stanie? Wlejesz mi na gołą dupę za te wszystkie bezeceństwa?
Kiedy sobie to wyobraziłem, podnieciłem się jeszcze bardziej.
-Może, - odezwała się, a jej dolna warga zaczęła drżeć.