niedziela, 31 stycznia 2021

Projekt: "Przyszłość".

 332. Łagodnym ruchem ściągnęła napletek.


Delikatnie, powoli, łagodnym ruchem ściągnęła napletek z mojej buławy. Teraz mój fiut majaczył przed nią w pełnej okazałości i ona doskonale wiedziała, że należy do niej. Po tym wstępie ucałowała miejsce, gdzie gruba żyła oplatająca wielki kapelusz znikała w samym środku. 


Chyba doszła do wniosku, że nadszedł czas, aby zrobić coś bardziej zdecydowanego. Widać było, że czuje się coraz gorsza i coraz bardziej zepsuta, ale jednocześnie wiedziała, że to, co się działo było takie słodkie i nie chciała tego przerwać. Włożyła dłonie między moje uda, delikatnie, ale stanowczo je rozsunęła. 

Zdecydowałem, że trochę jej w tym pomogę. Choć tak naprawdę do końca nie wiedziałem, co chce zrobić, poddałem się jej woli i stanąłem w szerszym rozkroku. Teraz moje wielkie jaja zawisły między nogami i swobodnie kołysały się na boki. Sprawiło mi to niesłychaną przyjemność. 

Kiedy zorientowała się, że stoję już w odpowiedniej pozycji, prawą dłonią chwyciła trzon mojego kutasa i przycisnęła do mojego brzucha. Jednocześnie zbliżyła swoją twarz do jąder. Przysunęła się bardzo blisko. Musiała czuć intensywny zapach mężczyzny. Widziałem, że podnieciło ją to jeszcze bardziej. Miałem wrażenie, że trudno jest się jej powstrzymać, aby nie rzucić się na mnie i nie wycisnąć ze mnie wszystkiego, co tylko byłaby w stanie. Jednak nic takiego się nie stało. 

Patrzyłem na nią z góry. Wiedziałem, że za chwilę jej słodkie usta wylądują na moim worku. Uwielbiałem być całowany po jajkach i nie pamiętałem, jak dawno temu miałem to robione. Czułem się wspaniale. 

Złożyła delikatny buziaczek właśnie tam, gdzie było trzeba. Westchnąłem głęboko. 

Uniosła oczy i spojrzała mi w twarz. Uśmiechnęła się do mnie, następnie pocałowała jeszcze raz. Teraz gdzie indziej.

Drżałem, prężyłem się i wyginałem. Miałem wrażenie, że po moich jajach chodzi mucha. Miałem ochotę spuścić się na nią już teraz. 

Jej także zaczynało się to podobać. Rozpoczęła serię słodkich muśnięć swoimi ustami a ja myślałem, że polecę do nieba. 

Po chwili zacząłem wpadać w lekką panikę. Zdawałem sobie sprawę, że taka zabawa nie może trwać zbyt długo i że zawsze kończy się w ten sam sposób, czyli niesamowitym orgazmem i potężnym wytryskiem. Nie miałem pojęcia jak może być z innymi facetami, ale doskonale zadawałem sobie sprawę jak reaguje moje własne ciało. 

Kiedy uświadomiła sobie, że jestem już dostatecznie rozgrzany, postanowiła posunąć się jeszcze dalej. Delikatnie, powoli, łagodnym ruchem ściągnęła napletek z mojej buławy. Teraz mój fiut majaczył przed nią w pełnej okazałości i ona doskonale wiedziała, że należy do niej. Po tym wstępie ucałowała miejsce, gdzie gruba żyła oplatająca wielki kapelusz znikała w samym środku. 

Nie wytrzymałem i wyrzuciłem z siebie jak dziki ogier:

-Iiiiiiiaaaaaahhhhh!!!

Moim ciałem zaczęły szarpać słodkie, przyjemne skurcze. Wiedziałem, że tylko sekundy dzieliły mnie od wytrysku. 

Nie poprzestała na tym. Pocałowała jeszcze raz i jeszcze… Odurzający zapach mojego fiuta wpływał na nią upajająco. 

Trzęsłem się jak w febrze, nie mogąc powstrzymać szybko napływającego uczucia, które pozbawiało mnie kontroli nad sobą. Wiedziałem, że już za moment nastąpi wystrzał. 

W tej samej chwili postanowiła zmienić taktykę. Zdawała sobie sprawę, że nie może dopuścić, aby zabawa skończyła się na tym etapie. Przestała całować mojego penisa i uniosła się wyżej na kolanach. Teraz jej twarz znalazła się na wysokości mojego brzucha. Od nasady kutasa po sam pępek biegła linia dość gęstego kędzierzawego zarostu. Kobieta patrzyła na nią z zainteresowaniem i podnieceniem. 

Zdając sobie sprawę z faktu, że przestała, odetchnąłem z ulgą. Choć nadal byłem niesamowicie podniecony, to jednak wiedziałem, że sam wytrysk przesunął się w czasie i mógł nastąpić za kilka lub nawet za kilkanaście minut. Ucieszyłem się, bo wiedziałem, że mogę w tej zabawie uczestniczyć dalej. 

sobota, 30 stycznia 2021

Projekt: "Przyszłość".

 331. Czerwona głowica. 


Zacisnęła palce jeszcze mocniej i przesunęła w stronę moich jaj. Patrzyła jak napletek zjeżdżał wraz z jej ręką a zaraz później odsłoniła się wielka, czerwona i lśniąca głowica. Wciągnęła powietrze do płuc a wraz z nim jej zapach. 


Kiedy poczułem jej palce w tym wrażliwym miejscu, odruchowo nabrałem powietrza w płuca i zatrzymałem je tam. Napiąłem wszystkie mięśnie i uniosłem się na palcach. Wiedziałem, że za chwilę stanie się coś cudownego.

Zacisnęła swoje dłonie jeszcze bardziej. Tym samym ruchem ściągnęła skórę z mojego fiuta. Nagle przed moimi oczami pociemniało i pojawiły się kolorowe kółeczka. Westchnąłem głęboko a moje podniecenie znów sięgnęło zenitu. Z niecierpliwością czekałem na każdą kolejną chwilę. 

Bez pośpiechu i spokojnie bawiła się moim workiem. Przebierała i obracała kuleczki w dłoniach. Bez problemu mogła wyczuć ich kształt i wielkość. Reagowałem gwałtownie a ją to podniecało. Wiedziała, że robi to dobrze. 

Zadowolony z takiego obrotu sprawy naprężyłem się jeszcze bardziej i wysunąłem biodra w jej stronę. Ustawiłem się w taki sposób, by jeszcze lepiej i jeszcze dokładniej mogła zajmować się moim podnieconym przyrodzeniem. Uczucie niesamowitej słodkości napełniło całe moje podbrzusze i zaczęło kumulować się na końcu członka. 

Uniosła głowę i spojrzała w moje oczy. Spodziewała się zobaczyć w nich podniecenie i akceptację tego, co robiła. 

Kiedy zobaczyłem jej uśmiechniętą buzię, taką pełną niewinności, a jednocześnie podniecenia nabrałem ochoty, aby pochylić się i pocałować ją. Pragnąłem złożyć na jej ustach gorący i namiętny pocałunek. Nie zrobiłem tego jednak. Czekałem na dalszy ciąg zabawy, którą ona właśnie prowadziła. Uśmiechnąłem się do niej słodko. 

Uwolniła prawą rękę od mojego worka. Uniosła ją kilkanaście centymetrów wyżej, otworzyła i chwyciła za moją wielką pałę w połowie długości. Ledwie mieściła się w jej małej dłoni. Musiała poczuć te twarde, sprężyste wystające żyły. 

Zacisnęła palce jeszcze mocniej i przesunęła w stronę moich jaj. Patrzyła jak napletek zjeżdżał wraz z jej ręką a zaraz później odsłoniła się wielka, czerwona i lśniąca głowica. Wciągnęła powietrze do płuc a wraz z nim jej zapach. Przewracała oczami, udając się w świat swojej wyobraźni. Zdawało się, że ma mnóstwo pomysłów co do tego jak z nim postąpić. 

Wrażenie gorąca i przenikliwego, słodkiego uczucia zaczęło ogarniać całe moje ciało. Nie potrafiłem myśleć o niczym innym jak tylko o tym, aby w nią wejść i zerżnąć jak starą sukę. Naprawdę tego chciałem. Pragnąłem tego całym sercem. 

-Och mała zrób coś z tym! Proszę, zrób coś z tym, - wyrwało się z mojego gardła. 

W momencie kiedy prawą dłoń przesunęła w stronę mojego podbrzusza, sprawiając, że skóra na moim fiucie naciągnęła się do granic możliwości, lewą otworzyła szeroko i chwyciła do spodu za worek. Zacisnęła mocno palce i pociągnęła do dołu. Doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że sprawi mi to niesamowitą przyjemność. 

Nagle przed moimi oczami zapadła kompletna ciemność. Miałem uczucie, ze za chwilę stracę przytomność. Odruchowo wciągnąłem powietrze do płuc i naprężyłem się zatrzymując je tam. To sprawiło, że zaczęło kręcić mi się w głowie a nogi stały się miękkie i nie wiedziałem jak długo jeszcze utrzymają mój ciężar. 

Wyczuła, że zacząłem się chwiać. Nie chcąc, abym upadł, zwolniła trochę uścisk. Prawą rękę przesunęła do góry nasuwając napletek na głowicę a lewą przestała ciągnąć moje jajka do dołu. Trzymała worek cały czas, ale teraz już delikatnie. Masowała i gładziła. 

Wypuściłem powietrze i rozluźniłem się nieco. Byłem przekonany, że jeśli choć trochę dłużej to wszystko potrwa, to padnę przed nią trupem. 

Och kurwa, Zośka, co ty ze mną robisz?! - powiedziałem z zacięciem. 



 


piątek, 29 stycznia 2021

Projekt: "Przyszłość".

 330. Wiedziała, że chce bawić się tymi jądrami.


W tym samym momencie wyłkała ruch drugą ręką i palcami dotknęła mojego worka od spodu. Na jej twarzy pojawił się wyraz zadowolenia. Nie mogła uwierzyć, że coś tak wielkiego i wspaniałego jest tylko do jej dyspozycji. Teraz już wiedziała, że chce bawić się tymi jądrami. 


Uniosła prawą dłoń. W pierwszej chwili nie zdawała sobie sprawy, że tego dokonała. Śmiało można było powiedzieć, że to był to taki odruch bezwarunkowy. Dopiero po kilku sekundach spostrzegła, że jej własna ręka jest już na wysokości jej piersi. Patrzyła na nią i jakby zastanawiała się, po co właściwie wykonała taki gest.

Obserwowałem ją uważnie. Miałem świadomość, że w tej chwili w jej głowie pojawia się przekonanie, że powinna dotknąć moich jąder. Nie wiem skąd brała się ta pewność, ale czułem, że tak jest. Widziałem to w jej oczach i mimice twarzy. Tak jakby walczyła sama ze sobą. Tak jakby z jednej strony chciała tego bardzo a z drugiej zastanawiała się, dlaczego miałaby to zrobić. Miałem wrażenie, że w ten sposób inicjuje się w niej wewnętrzna dyskusja.  Chciała dotknąć moich jaj, bo czuła się zepsuta i zła. Widziałem, że to ją nakręca i nie potrafi przed tym uciec. Chciała być zła, chciała być zepsuta. Chciała czuć ten grzech na sobie. Lubiła to. 

Z drugiej strony wiedziała, że nie powinna tak się zachowywać. Według jej standardów było to nieprzyzwoite. W tej firmie tak się nie robiło. Była przecież profesjonalistką a ja byłem jej pacjentem. Miała zrobić to co do niej należało i odesłać mnie na moją kwaterę. Wiedziała, że powinna to zrobić już na samym początku, a jednak nie chciała. Myślała pewnie, że szkoda byłoby zmarnować taką okazję. Byłem przecież wysokim, dobrze zbudowanym mężczyzną i miałem potężnego chuja. Chciała go sprawdzić, wypróbować na wszelkie możliwe sposoby. 

Bezceremonialnie gapiła się na moje jaja. Śledziła wzrokiem wielki worek wypełniony pokaźnymi kulami i myślała pewnie ile może zmieścić się w nich gorącego, gęstego nasienia, nasienia, które może się na nią wylać. Na nią lub w nią, w jej wnętrze. Zdaje się, że ta myśl podnieciła ją jeszcze bardziej.  Prawie trzęsła się z wrażenia. Mój worek pokryty był twardym, rzadkim zarostem. Chciała poczuć go pod swoimi palcami. 

W końcu musnęła samymi opuszkami. Zrobiła to ostrożnie, tak jakby się bała, że znikną, że ja jej teraz ucieknę. Najpierw dotknęła od przodu, równolegle do podłogi. Elastyczna skóra ugięła się pod naporem jej paluszków. Twarde włosie subtelnie drażniło. Miałem wrażenie, że się wstydzi, że myśli sobie, że robi coś złego. Mimo to brnęła wciąż na przód. 

W tym samym momencie wyłkała ruch drugą ręką i palcami dotknęła mojego worka od spodu. Na jej twarzy pojawił się wyraz zadowolenia. Nie mogła uwierzyć, że coś tak wielkiego i wspaniałego jest tylko do jej dyspozycji. Teraz już wiedziała, że chce bawić się tymi jądrami. Chciała je pieścić i głaskać. Chciała czuć ich zapach i miękkość. Widać było, że tłumi w sobie uczucie wstydu i skrępowania, że chce przejść konkretnie do rzeczy. Nie chciała, żeby cokolwiek jej w tym przeszkadzało. 

Rozwarła palce prawej dłoni a jej oczy mówiły: “chcę to zrobić”. Objęła worek tuż pod nasadą penia. Ledwie mieścił się w jej palcach. Nie ukrywała swojej satysfakcji. Czuła się dużą, zepsutą dziewczynką. 

Następnie otworzyła lewą dłoń i uniosła ją do góry tuż pod workiem. Chwyciła go od spodu i od razu poczuła jego ciężar. Widać było, że czuje się szczęśliwa. Miała go przecież w swoich dłoniach. Miała w swoim posiadaniu tego niesamowitego faceta. Był jej i nigdzie nie zamierzał uciekać. Czuła, że robi się mokra i bardzo podniecona. Chciała kolejnego stosunku, ale najpierw, miała zamiar porządnie mnie wypieścić. 

czwartek, 28 stycznia 2021

Projekt: "Przyszłość".

 329. Sięgał mi aż do kolan.


W końcu zatrzymała się i patrzyła na mojego penisa. Teraz on był w centrum jej pola widzenia. W jej oczach widać było podziw i zachwyt nad wielkością mojego narzędzia. Widocznie trudno było jej uwierzyć, że sięgał mi aż do kolan. Na dodatek był taki gruby.


Coś kazało mi gapić się na jej pizdeczkę. O tak, zrobiłem to. Była w centrum mojego pola widzenia: wielka pulchna buła pokryta czarnym zmierzwionym włosiem. Coś śmiało się wewnątrz mnie: “Widzisz. Tłusta pizda do ostrego ruchania!  Nie możesz się powstrzymać, prawda?! No właśnie, patrz na nią!  Patrz i wyobrażaj sobie to, co możesz z nią zrobić. Podniecaj się. Powiedz, co byś z nią zrobił?! No co?! Ach wiem, wziąłbyś w swoje łapy i mocno ścisnął. Hahaha… wiedziałem! Włożyłbyś tam swojego wielkiego chuja, co?! Dokładnie w sam środek. No tak, wspaniale!”

Nagle przestało, odpuściło, ale tylko po to, by kazać mi znów powoli unieść wzrok i zatrzymać go na jej twarzy. Wracałem moim spojrzeniem przez całe jej ciało spokojnie i powoli. 

Ożywiła się. Spostrzegła moje lubieżne oczy. Czekała na nie. Czekała aż spotkają się z moim wzrokiem. Patrzyła na mnie. Patrzyła w moje źrenice. Wahała się, chciałaby wyjść, ale nie mogła. Czułem, że wspomnieniami wraca do tego co tutaj przed chwilą z nią robiłem, że przypomina sobie wszystko z najdrobniejszymi szczegółami. Musiało tak być, bo zaraz później spostrzegłem, że napina się i wzdryga jakby ktoś przypalał ją żywym ogniem. Miałem nieodparte przeczucie, że chce tego jeszcze więcej. 

Teraz ona z kolei zlustrowała mnie swoim uważnym spojrzeniem. Robiła to powoli i bardzo spokojnie. Widać było, że nigdzie się nie spieszy, albo też coś kazało jej się nie spieszyć. Być może tak jak mnie podpowiadało, że nigdzie jej nie ucieknę. W jej oczach była dziecięca ciekawość i wiele pytań. Tak jakby zastanawiała się co, czy też kogo ma przed sobą. Tak jakby miała za zadanie to opisać i nazwać. 

Tylko jak opisać i nazwać tak dorodnego i ponętnego samca?  Jest tak cudownie zbudowany, wysoki i umięśniony i ma tak wielkiego chuja. Wiedziała, że mój penis jest wytworem ich bioinżynierii. Wiedziała, że jest to narzędzie stworzone tylko do jednego celu. Doskonale o tym wiedziała. Mój fiut miał być zawsze gotowy i nigdy się nie męczyć. Miał opadać tylko na chwilę i mógł robić to raz po raz. Wiedziała też, że taki wielki jebaka może sprawić kobiecie bardzo wiele przyjemności. Miał być jak wielki żywy wibrator. Miał być zabawką dla kobiet a ona była kobietą z krwi i kości. 

Była coraz bardziej pewna siebie i śmiała.  Patrzyła na moje szerokie ramiona i na barki. Wiedziała, że gdybym tylko chciał bez trudu mógłbym unieść ją nad głowę. Patrzyła na mój umięśniony brzuch i na moje nogi. Były jak filary podtrzymujące niebiosa. Jej spojrzenie mówiło: “piękny facet”. 

W końcu zatrzymała się i patrzyła na mojego penisa. Teraz on był w centrum jej pola widzenia. W jej oczach widać było podziw i zachwyt nad wielkością mojego narzędzia. Widocznie trudno było jej uwierzyć, że sięgał mi aż do kolan. Na dodatek był taki gruby. W jej spojrzeniu spostrzegłem nutę wstydu i niepewności. Te uczucia wracały do niej jak bumerang. Wiedziała, że nie może się tak przecież gapić na zwykłego kutasa. Przecież to nie wypadało. Być może zdawało się jej, że ma jeszcze w sobie jakieś resztki przyzwoitości. Wahała się. Zdawało się jej, że to jej własna lubieżność każe tak na niego patrzeć, tymczasem to było to coś, coś z zewnątrz, kreator. 

Nie chciała patrzeć, ale patrzyła. Chciała wyjść, ale wciąż tu była. Została i nie zrobiła nic. 

środa, 27 stycznia 2021

Projekt: "Przyszłość".

 328. Przed chwilą ją wyruchałem.


Teraz miałem spojrzeć jeszcze niżej. To wzmagało moje poczucie wstydu i dyskomfortu. Byłem sam na sam z zajebistą babką. Przed chwilą ją wyruchałem i spuściłem się w jej cipkę, a następnie na twarz i głowę. Zalałem ją swoim nasieniem. Było mi głupio, bo przecież jej nie znałem.


Dziwne uczucie i niemocy i poddania się czyjejś woli stało się jeszcze silniejsze. Coś kazało mi patrzeć na nią. Chciałem odwrócić wzrok, ale nie mogłem. Coś mnie kontrolowało. Kiedy się podałem zacząłem odczuwać wstyd, wstyd i podniecenie. Byłem coraz bardziej pobudzony. Próbowałem skupić się na tym jak się w tej chwili właściwie czuję. Miałem ochotę rzucić się na nią i zrobić to jeszcze raz. Nie chciałem się do tego przyznać, ale tak było. Czułem, że to nie jest normalne, że to nie jest naturalne. Coś mi mówiło: “masz na to ochotę zboczeńcu ty!” Coś jakby śmiało się we mnie i szydziło: “Widzisz ją, widzisz? Jest goła, oblana twoim sprośnym nasieniem! To twoja sprawka! Ty to zrobiłeś!” 

Teraz ta sama siła kazała mi spojrzeć na mojego fiuta. Opuściłem wzrok i zobaczyłem go. Był wielki, miał co najmniej pół metra. Był gruby jak mój własny nadgarstek. Pomyślałem sobie, że nigdy nie miałem takiego kutasa, ale podobał mi się. Spojrzałem na wielką buławę na jego końcu i zrozumiałem, że można nią nieźle narozrabiać. 

Dopiero teraz dotarło do mnie, że to wielkie narzędzie zaczyna unosić się do góry. Doskonale zdawałem sobie sprawę z faktu, że jeszcze przed chwilą tak potężnie się spuściłem, ale to zdawało się nie mieć żadnego znaczenia. Miałem poczucie doświadczania nie swojej rzeczywistości. Tak jakby w tym zamkniętym odizolowanym świecie był ktoś, kto pociąga za wszystkie sznurki i decyduje o wszystkim. Patrzyłem jak mój fiut wbrew prawom przyrody po prostu staje. Serce ze zdwojoną siłą pompowało w niego krew, która wypełniała wolne przestrzenie i unosiła do góry. Ta potężna maszyna znów przybierała swoje bojowe rozmiary. 

Upłynęła dłuższa chwila. Penis wycelowany był dokładnie w jej stronę. Wyglądał jak napełniony wodą wąż strażacki. Teraz znowu coś kazało mi na nią spojrzeć. Powoli uniosłem głowę. Bałem się, żeby nie zrobić tego za szybko. Kiedy udało mi się tego dokonać odczułem satysfakcję. Miałem patrzeć na jej cycki. Zawstydziłem się lekko jak nastolatek i zacząłem się krępować. Te wielkie balony także były oblepione moją spermą. Chociaż może trochę mniej niż głowa i twarz, ale jednak. 

Coś kazało mi się przyglądać jej ciemnym sutkom i chropowatym brodawkom. Były wielkie, to prawda. Po moich plecach przebiegł dreszcz. Zawstydziłem się jeszcze bardziej, ale wiedziałem, że tak ma być. Wstydziłem się, ale nie mogłem oderwać od nich wzroku. Był jakby przyklejony. To było fantastyczne uczucie. 

Chciałem patrzeć gdzie indziej, ale nie mogłem. Dopiero teraz poczułem, że muszę zerknąć jeszcze niżej i przez chwilę zatrzymać się na jej brzuchu. Przez głowę przebiegła mi myśl, że to głupie tak gapić się na tę kobietę. Po chwili byłem już pewny. To było naprawdę głupie. Czy miałem ochotę przestać? Chyba zastanawiałem się nad tym. W jakiś dziwny sposób kalkulowałem czy lepiej patrzeć, czy też nie patrzeć. 

Teraz miałem spojrzeć jeszcze niżej. To wzmagało moje poczucie wstydu i dyskomfortu. Byłem sam na sam z zajebistą babką. Przed chwilą ją wyruchałem i spuściłem się w jej cipkę, a następnie na twarz i głowę. Zalałem ją swoim nasieniem. Było mi głupio, bo przecież jej nie znałem. Widziałem ją po raz pierwszy w życiu. Nie miałem pojęcia kim jest a mimo to zrobiłem to. 

Narastały we mnie dwa sprzeczne pragnienia i odczucia. Coś zabraniało mi tam patrzeć, a jednocześnie zdecydowanie i nachalnie nakazywało. Coś mówiło mi, że to głupie, zboczone. Coś sprawiało, że krępowałem się coraz bardziej, a jednocześnie, jakby bawiąc się moim podnieceniem, wzmagało je. To było tak jakby ktoś miał pokrętła do wszystkich moich uczuć. Tak jakby ktoś swobodnie i w każdej chwili mógł nimi manewrować. 

wtorek, 26 stycznia 2021

Projekt: "Przyszłość".

  327. Ach te twoje cycki!


-Ach te twoje cycki, - westchnąłem nie zdając sobie nawet z tego sprawy, - ciągle wyłażą spod tej twojej cienkiej bluzeczki, co? 
-No właśnie, - odezwała się. 
-Niech wyłażą, a co tam, - dodałem jeszcze. 
Zrobiła minę małej zawstydzonej dziewczynki.
-Myślę, że taka jest ich natura, - powiedziała.


Patrzyłem na nią i podniecałem się coraz bardziej. Była naga. Nie miała na sobie nic. Obfite zgrabne ciało, pulchne, pełne wypukłości podniecało mnie i wabiło. Nie mogłem oprzeć się jej niesłychanemu urokowi. Gęsty ciężki seks zdawał się wisieć w powietrzu. Coś panoszyło się tutaj i wprowadzało drobne zmiany. Coś przesyciło całe pomieszczenie zapachem podniecenia, energią rozkoszy. Zdałem sobie sprawę, ze to mój własny zapach i moje podniecenie. 

Cała jej twarz była w mojej spermie, takiej lepkiej i zasychającej już w tej chwili. Pokryta była grubą warstwą niczym kisielem i wyglądała jak lukrowany pączek. Ciemne bujne włosy opadające na ramiona posklejane były dużymi gęstymi kroplami. Z jednej strony chciałaby już stąd wyjść i wrócić do swoich zajęć, lecz to coś, ta obecność jej na to nie pozwalała. 

To coś sterowało jej podnieceniem, jej myślami, tym czego ona chce i czego nie che. Nawet to, że chciała stąd wyjść, też było zasługą tego czegoś. To coś kazało jej być właśnie w takiej rozterce. Jemu się to podobało a mnie zawstydzało, intrygowało i podniecało niebotycznie. Dla mnie jej zachowanie wydawało się nieco dziwne niezrozumiałe. 

To coś kazało jej wstać, więc wstała. Wydawało się jej, że to jej własna decyzja. Nic bardziej mylnego. Wstała i zdziwiła się, że właśnie to robi. Jej luźna spódnica opadła do dołu zasłaniając brudną wyruchaną cipę. 

W poczuciu silnego nakazu poprawiła garderobę. Ułożyła bluzkę. Poruszała delikatnie palcami poprawiając fałdki i zagniecenia. Po chwili naciągnęła ją trochę na ramiona. Materiał był cienki i mokry od potu i nasienia. Nie chciał poddać się jej ruchom więc przeświadczenie, by tego dokonać, było jeszcze silniejsze. Wydawało się, że walczy z oporem martwej natury, więc kiedy osiągnęła cel, uśmiechnęła się sama do siebie. 

Jej wielkie cycki od razu rzucały się w oczy. Były takie niesforne, rozbiegane. Zdawało się, że wstydzi się ich zachowania. Zaraz później się uśmiechnęła. Na początku skromnie i nieśmiało a po chwili się poprawiła. W jej policzkach pojawiły się śliczne dołeczki. W wyrazie jej twarzy pojawił się tez promyk dumy z tego kim była i jak się zachowywała. Nie wiem, czy zdawała sobie sprawę, że dołeczki w policzkach u dziewczyny są moją piętą achillesową, ale wszystko wskazywało na to, że coś w tym jest. Zadrżałem, bo uświadomiłem sobie, że ona chce mi się podobać i mnie intrygować. 

-Ach te twoje cycki, - westchnąłem nie zdając sobie nawet z tego sprawy, - ciągle wyłażą spod tej twojej cienkiej bluzeczki, co? 

-No właśnie, - odezwała się. 

-Niech wyłażą, a co tam, - dodałem jeszcze. 

Zrobiła minę małej zawstydzonej dziewczynki.

-Myślę, że taka jest ich natura, - powiedziała. - Są wielkie więc wyłażą spod każdego ubrania. Teraz tak tylko trochę… 

Niby próbowała je chować, ale zdawało się, że robi wszystko, by wciąż było je widać. No właśnie, miała zachowywać się tak, aby mnie podniecać. Chciała mnie podniecać. 

Nagle przestała robić cokolwiek. Zatrzymała się jakby na komendę. Stała tak przede mną i nie robiła nic. Później uniosła wzrok i spojrzała mi w oczy. Spojrzała prosto, odważnie i znów się uśmiechnęła jakby z satysfakcją. 

poniedziałek, 25 stycznia 2021

Projekt: "Przyszłość".

 326.  Goła jak ją Pan Bóg stworzył.


Ona była goła jak ją Pan Bóg stworzył, pulchna, miękka i piękna. Niemal czułem jak czyjeś oczy lustrują całe jej ciało centymetr po centymetrze. Czułem jak czyjaś obecność lubi na nią patrzeć.


Zesztywniała. Stanęła na palcach i nie ruszała się. Widać było, że jest przygotowana na kolejny etap. Delikatnie się wysunąłem. Tyle tylko, żeby zaraz później pchnąć z powrotem. Kolejne rozkoszne uczucie zawładnęło moim ciałem i umysłem. Jeszcze raz naprężyłem się do granic możliwości i jeszcze raz się spompowałem. 

Bulg, bulg, bulg… czułem jak całe dobrodziejstwo wypływa ze mnie i miesza się w jej wnętrzu gorącą, gęstą zupą mojego pożądania. 

W końcu oślizgły fiut wysunął się z jej cipki jak wielki ślimak a zaraz za nim wylała się rzeka białej lawy. W powietrzu rozszedł się intensywny charakterystyczny zapach. Jednak wcale to nie oznaczało, że zakończyłem swoje zadanie. Niestety tam w środku już nie było miejsca i całą resztę musiałem uwolnić gdzieś indziej.

Błyskawicznie pojmując, w czym rzecz uklękła przede mną i wystawiła do góry swoją twarz. Jeszcze tylko zdążyła się uśmiechnąć i fontanna mojej męskości oblała ją od samego czubka poprzez nos usta i brodę i kończąc na tych wielkich cyckach. Byłem usatysfakcjonowany. Zrobiłem to co do mnie należało. 

Nie wstawała. Klęczała na tej podłodze tak jakby ktoś jej kazał, jakby była do niej przyklejona. Zdawało się, że taka kolej rzeczy jest bardzo dobra, najlepsza, jaka może być, tak jakby ktoś miał z tego satysfakcję. Nie powiem mnie też to się podobało. Widać było w niej jakąś wewnętrzną walkę. Tak jakby dwie sprzeczności próbowały dojść w niej do głosu. Tak jakby z jednej strony chciała się podnieść, ale pomimo to coś kazało pozostać jej w tej pozycji. Nie wiem, nie umiałem tego nazwać, ale miałem nieodparte wyraźnie, że jest pod czyjąś niewidzialną władzą, kontrolą. Tak jakby ten ktoś miał zdecydować co za chwilę ma się stać. 

Sytuacja stawała się coraz bardziej nietypowa i napięta. Im bardziej ona chciała się podnieść, tym bardziej to coś kazało jej klęczeć. Widać było, że walczy, a nawet nie wie z czym. Nie miała pojęcia kto jest jej przeciwnikiem. Zdawało się, że jest tu ktoś jeszcze, jakiś obserwator. 

“Wielki Brat”, - pomyślałem. Nie umiałem uciec od tej świadomości, choć bardzo się starałem. Ten ktoś kazał jej klęczeć i robić to, na co on ma ochotę. Tak jakby jakieś niewidzialne oczy wpatrywały się w nią, w nas gdzieś z powietrza. Zdawało się, że  słyszę czyjeś myśli: 

“O tak, klęcz mała! Tak jest dobrze”.

 To było subtelne, tak delikatne, że prawie niezauważalne. Zaczynałem coraz bardziej doświadczać tego na sobie i nie umiałem tego wyjaśnić. Ktoś lub coś tu było. Ktoś lub coś się nami bawiło. 

“Nie to absurd. Przecież niemożliwe”, - pomyślałem. 

Jednak obydwoje byliśmy w czyjejś całkowitej, choć niewidzialnej władzy. Fakt - byliśmy tu, nadzy bezbronni i na swój sposób naiwni. Czy byliśmy zabawkami niewidzialnego kreatora tej rzeczywistości?  

Ona była goła jak ją Pan Bóg stworzył, pulchna, miękka i piękna. Niemal czułem jak czyjeś oczy lustrują całe jej ciało centymetr po centymetrze. Czułem jak czyjaś obecność lubi na nią patrzeć. To coś przenikało wszystko, co tutaj się znajdowało, przenikało nas samych. To coś patrzyło na nią także moimi własnymi oczami. Miałem poczucie, że coś wnika we mnie i panoszy się wewnątrz. To było dziwne, ale w jakiś niewyjaśniony sposób bardzo przyjemne. Tak jakbym zyskał nową, nie swoją osobowość. W jednej chwili poszerzyła się gama moich spostrzeżeń, choć nie wiedziałem skąd one się biorą. Ktoś kazał mi myśleć i zachowywać się tak, jak on sam tego chciał i nic nie mogłem na to poradzić.

niedziela, 24 stycznia 2021

Projekt: "Przyszłość".

 325. Strzeliłem potężną petardą w jej pizdę. 


Doskonale wiedziałem, że to jest już ta chwila. Spiąłem się w sobie tak mocno jak tylko się dało i czując wzrastające ciśnienie w moich jądrach strzeliłem potężną petardą w jej pizdę. 


Jeszcze solidniej zatopiłem dłonie w jej udach i jeszcze mocniej zacząłem napierać. Czułem jak jej norka, rezygnując z dalszego oporu stopniowo rozchyla się na boki wpuszczając mnie coraz dalej. 

Kobieta drżała na całym ciele niczym listek osikowy. 

-O tak, taaaak… - dyszała ciężko. 

Kiedy wbiłem się w nią nieco dalej swoim harpunem i miałem pewność, że już się nie wysunę, zatrzymałem się, pozwalając sobie na krótką chwilę oddechu. To było szaleństwo, atakować tak wielkim penisem jej ciasną cipeczkę. Wiedziałem jednak, że nie mogę się wycofać i że misi się to stać właśnie teraz. 

Dalej poszło już dużo łatwiej, oczywiście patrząc z mojej perspektywy. Aż strach pomyśleć, co ona mogła w tym momencie czuć. Zresztą nie zastanawiałem się nad tym aż tak dokładnie. Kolejne gwałtowne pchnięcie sprawiło, że dobiłem do samego końca, a ona zesztywniała sparaliżowana bólem wymieszanym z rozkoszą. Oczywiście mój kutas, nad czym niezmiernie ubolewałem, zanurzył się w jej cipce jedynie do połowy. No tak, ale czego ja mogłem oczekiwać. Żeby spełnić moje żądania, musieliby podstawić tutaj krowę. Mimo to i tak było nieziemsko dobrze. 

Wysunąłem się najdalej jak tylko się dało i natychmiast wszedłem ponownie. Jej ciałem szarpnął tak silny skurcz, że niemal uniósł ją nad podłogę. Mój fiut dosłownie rozrywał jej wnętrzności. Nie dawałem jej żadnych szans. To była próba, przez którą musiała przejść. 

-Aaaaahhhh!!! - westchnęła głęboko.

Znów się cofnąłem i jeszcze raz wszedłem. Jej pizda opływała już gęstymi lepkimi niczym smar sokami. Mój fiut był niczym tłok poruszający się w ciasnym cylindrze. Nie było możliwości, aby w tej chwili mogła zrobić cokolwiek innego niż tylko to aby przyjmować mnie całą sobą. 

Jeszcze raz do tyłu i jeszcze raz do przodu. Przejmujące uczucie błogostanu przesiąkało przez moją skórę w każdym miejscu. 

-Och jak mi dobrze! - wydobyło się z mojego gardła.

Do tyłu i do przodu. Teraz szybciej i bardziej zdecydowanie. Powoli traciłem zmysły. Nie umiałem nad sobą panować. Chciałem jeszcze i jeszcze. Było mi tak dobrze, że nie umiałem tego wyrazić. Do tyłu, do przodu. W głowie mi wirowało, w uszach słyszałem szum, a ona dyszała coraz ciężej. 

I raz, i dwa, i raz i dwa… podjąłem miarową mechaniczną pracę moimi biodrami. Było cudownie, bosko. 

-Och ruchaj mnie, ruchaj mnie Robert, - odzywała się coraz bardziej dobitnie. 

Pracowałem coraz szybciej, byłem coraz bardziej energiczny i zdecydowany. Czułem, że odpływam i nic nie mogę na to poradzić. Nie chciałem nic zmieniać. Chciałem się w nią spuścić. 

Intensywny kłus przeszedł w szaleńczy galop. Nic nie było w stanie mnie już zatrzymać. Liczyło się tylko to, bym dokończył dzieła w jej ciasnym wnętrzu. Słyszałem tylko głośne klaskanie moich bioder o jej pośladki. Było jak werbel prowadzący skazańca na śmierć. Od tego momentu dzieliły mnie już tylko sekundy.

Łup, łup, łup, łup… - uderzałem coraz mocniej.

-Ech, ech, ech… - wydobywało się z jej gardła. 

Nieprzymocowane niczym biurko jeździło po podłodze skrzypiąc i drapiąc niemiłosiernie. 

Doskonale wiedziałem, że to jest już ta chwila. Spiąłem się w sobie tak mocno jak tylko się dało i czując wzrastające ciśnienie w moich jądrach strzeliłem potężną petardą w jej pizdę. Od razu wiedziałem, że jest inaczej, inaczej niż zwykle. Było tego więcej, dużo więcej, a to był dopiero początek, pierwsza salwa.

sobota, 23 stycznia 2021

Projekt: "Przyszłość".

 324. Znów zacząłem napierać.


Znów zacząłem napierać. Najpierw z wolna i nie nachalnie. Czułem opór, ciasność, błogi kanał rozchylał się z wielkim oporem i bardzo powoli. 
-Jezzzuuu!!! - jęknęła półprzytomnie.


W końcu rozsunęła uda uwalniając moje spragnione narzędzie. Opuściło jej krocze z mokrym głośnym mlaśnięciem i delikatnie opadło do dołu. W mojej głowie kołatała się tylko jedna myśl, żeby znaleźć się tam, w środku. Nie było nic ważniejszego ponadto co właśnie chciałem zrobić. 

Cofnąłem się na długość potrzebną do wykonania tego ruchu. Było to przynajmniej pół metra. Z podziwem, rozpaczą, zachwytem i strachem patrzyłem na to co miałem przed sobą. Nie mogłem uwierzyć, że mogłem być obdarzony tak doskonałym instrumentem. 

Pokręciłem tylko głową i postanowiłem nie ulegać panice. Nie mogłem przecież wycofać się w takiej chwili. Nie teraz, nie tu, kiedy byłem w stanie zrobić wszystko. 

Wyciągnąłem przed siebie i spojrzałem na swoje dłonie. Obróciłem je do góry i do dołu, przyglądając się tak, jakby nie były moje. 

“No to do dzieła”, - pomyślałem. 

Chwyciłem go z dwóch stron ostrożnie, ale śmiało. 

“No chodź tu”, - powiedziałem w myślach. 

Był jak dyszel wozu: gruby twardy, nierówny, sękaty i zakończony spiczastą wielką głowicą. 

Uniosłem go wyżej i spojrzałem na jej dupę. 

“Nie, przecież on się tam nie zmieści”, - przebiegło mi przez głowę. 

Odgiąłem sam czubek jeszcze bardziej do góry, by niejako spojrzeć w jego paszczę. Uśmiechał się. Tak mi się zdawało. Z wielkiej dziurki na samym wierzchołku wysączyła się perlista kropla nektaru. Mówił, że jest gotowy. Mówił, że da radę.

Opuściłem go do poziomu jej cipki. Znów wziąłem głęboki oddech. 

“Atakuj kolego”, - powiedziałem do siebie. 

Wykonałem delikatny ruch od przodu. Dotknąłem jej pośladków a ona westchnęła. 

Zjechałem nim jeszcze niżej, tak by jego grot znalazł się dokładnie na wprost do wejścia pomiędzy jej udami. Jej gniazdko majaczyło włochatą, czarną kępą w samym środku.

Kiedy czubek wreszcie dotknął tego czułego miejsca wyprężyła się jeszcze bardziej i jęknęła w słodkiej rozkoszy:

-Och panie Robercie, proszę, niech pan zrobi to, co pan musi. 

Napierałem, ale nic się nie działo. Powinienem był to przewidzieć. Jej cipa, choć wielka, nie była w stanie przyjąć w siebie takiego giganta. Wielki kapelusz był jak twardy taran próbujący wedrzeć się do kreciej nory. 

Czułem jaj jej ciało poddając się mojej energii witalnej przesuwa się do przodu jakby nie wierząc, że może mnie do siebie wpuścić. Parłem i nic. 

W końcu rozumiejąc, w czym rzecz, przełożyła ręce do tyłu pozwalając piersiom przejąć cały ciężar jej ciała. Rozgniotły się na blacie niczym dwa naleśniki. 

W następnej kolejności chwyciła palcami za własne pośladki i mocno rozwarła je na boki. Przez chwilę zobaczyłem czerwoną czeluść wiodącą do raju. Teraz przyszła moja kolej.

Przymierzyłem. Koniec mojej strzały doskonale pasował do jej ciasnego otworu. Kształt i wielkość przynajmniej na początku współgrały ze sobą. To był już przynajmniej jakiś zaczyn do czegoś więcej. 

Znów niebiańskie uczucie odbierało mi zmysły. Czułem się tak słodko nie tylko ze względu na to, że byłem w przedsionku jej gorącej jaskini, ale też pod wpływem świadomości jak trudno będzie tego dokonać. Nie wiedziałem, co się stanie zarówno ze mną jak i z nią. 

-Teraz, - usłyszałem z drugiej strony.

Znów zacząłem napierać. Najpierw z wolna i nie nachalnie. Czułem opór, ciasność, błogi kanał rozchylał się z wielkim oporem i bardzo powoli. 

-Jezzzuuu!!! - jęknęła półprzytomnie.

piątek, 22 stycznia 2021

Projekt: "Przyszłość".

 323. Czubkiem kutasa dotykam jej pępka. 


W pewnym momencie poczułem, że czubkiem kutasa dotykam jej pępka. Dźgałem go. Za każdym ruchem napierałem na jej brzuch. Obłędne uczucie zbliżającego się orgazmu stawało się coraz bardziej intensywne.


Pochyliłem się do przodu dokładnie na jej plecy. Moje wielkie jaja znalazły się z kolei między moimi własnymi udami. Stało się to przez przypadek, ale miało bardzo istotne znaczenie dla dalszego rozwoju akcji. Skóra na fiucie zaczęła naciągać się do granic możliwości zdzierając napletek z samej głowicy. 

-Ych, ych, ych… - zacząłem stękać jakby poraził mnie prąd.

Opadłem jeszcze bardziej i położyłem się na jej plecach. Już nie szukała papierów. Stała biernie jak potulny baranek, czekając na porządne rżnięcie. Wyciągnąłem dłonie i chwyciłem ją za te jej wielkie cyce. Pomimo że moje łapy były jak łopaty, jej balony w żaden sposób nie chciały się w nich zmieścić. Odczuwałem niezmierną radość mogąc je ściskać. 

-Och, panie Robercie, co teraz zrobimy? I co teraz zrobimy? - powiedziała tak, jakby rzeczywiście nie wiedziała jak się dalej zachować. 

Chociaż z drugiej strony istotnie znajdowaliśmy się w takim słodkim klinczu, z którego ciężko było się wydostać. Ja chciałem wpakować się w jej pizdeczkę, a ona nie chciała mnie tam wypuścić. Musiała czuć rozmiar mojego kutasa tak blisko swojego gniazdka. Być może bała się tego, co się stanie, kiedy się już w niej znajdę. 

Mimo wszystko wykonałem pierwszy ruch tak jakbym już w niej był. Pchnąłem do przodu napierając na jej pośladki a później się cofnąłem. Uczucie było obłędne. Umiejscowienie mojej fujary między jej obfitymi udami było cudownym rozwiązaniem. Pracowała mięśniami zaciskając je i rozluźniając co jakiś czas. 

Sękata powierzchnia mojego drąga przejechała przez całą długość jej szparki sprawiając, że majtki, które jeszcze tam były, od razu zrobiły się mokre. Dobiłem biodrami do jej pośladków i znowu się cofnąłem. 

Uniosła łokcie delikatnie nad powierzchnię stołu, aby po chwili oprzeć je znowu i ułożyć w bardziej wygodny sposób. Teraz jej ramiona znajdowały się nieco wyżej a lędźwiowa część kręgosłupa opadła poniżej poprzedniego poziomu. W ten sposób całe jej plecy wygięły się w piękną literę C a tyłek wysunął jeszcze bardziej do góry.

Wykonałem gwałtowny ruch wsteczny wyjmując penisa spomiędzy jej ud. Następnie energicznym pociągnięciem uwolniłem jej dupę z tych białych majtasów. Opadły najpierw do kolan a później na podłogę. 

Następnie nie czekając na żadną reakcję z jej strony wcisnąłem się między jej uda po raz kolejny. Wiedziała, w czym rzecz. Prawie natychmiast zwarła je jak imadło. Znów poczułem ten słodki urzekający uścisk jej obfitego ciała. 

“Jasna cholera zaraz się spuszczę”, - pomyślałem czując jak moja fujara wrzyna się w jej pizdę. Słodkie mrowienie ogarnęło całe moje ciało a zaraz później bardzo intensywnie zaczęło kumulować się w kroczu. 

Kobieta zaczęła wykonywać dość specyficzne ruchy. Przestępowała z nogi na nogę rozluźniała i zaciskała mięśnie swoich ud sprawiając, że mój dyszel krok po kroku nieustannie i nieubłaganie wciskał się coraz bardziej w jej mokre i gorące wnętrze. 

Czułem, że odpływam. Przed moimi oczami najpierw pojawiły się kolorowe gwiazdki i kółeczka a później stopniowo zaczynała zapadać ciemność. Wykonałem kilka głębokich oddechów, a później zatrzymałem powietrze w płucach. Byłem przekonany, że to mi pomoże. 

W pewnym momencie poczułem, że czubkiem kutasa dotykam jej pępka. Dźgałem go. Za każdym ruchem napierałem na jej brzuch. Obłędne uczucie zbliżającego się orgazmu stawało się coraz bardziej intensywne. 

-Och panie Robercie, panie Robercie, - dyszała ciężko. 

czwartek, 21 stycznia 2021

Projekt: "Przyszłość".

 322. Jej uda były obfite.


Zamiast rozstawić szerzej nogi, zacisnęła je jeszcze bardziej zamykając mojego jebakę w tej specyficznej słodkiej pułapce. Jej uda były obfite, miękkie, a jednocześnie sprężyste. Nie musiałem wchodzić w jej cipkę, aby poczuć, jak bardzo jest mi dobrze. Było mi słodko i przyjemnie. Poczułem, że zaczyna wirować mi w głowie. 


-W nowym lokum? - powtórzyłem jak mantrę.

-Tak. Ma pan willę z basenem i dużym ogrodem tylko do swojej dyspozycji, - odezwała się nie zmieniając pozycji. - Oczywiście jeżeli będzie pan chciał, możemy panu kogoś dokwaterować dla towarzystwa. 

Znowu się pochyliła. 

-Niech pan siada, - powiedziała, - wskazując dłonią krzesło i nie patrząc na mnie. 

Widać było, że jest bardzo zainteresowana szukaniem nowych kartek. Spojrzałem na swojego kutasa. Nie próżnował, był już  gotowy do akcji. Wielki niczym dyszel wozu wycelowany prosto w jej stronę, tylko czekał na odpowiedni moment. Westchnąłem głęboko. Wciąż nie mogłem przyzwyczaić się do jego rozmiarów. Byłem zszokowany. Nie wiedziałem jak to się dzieje, że mimo jego gigantycznej postury, byłem w stanie utrzymać perfekcyjny wzwód. Czułem jak moje serce łomocze a oddech nabiera tempa maratończyka. Prawdopodobnie cały ten wielki wysiłek szedł na utrzymanie tak ogromnej maszyny w stanie najwyższej sprawności. 

“Teraz albo nigdy!”- pomyślałem. 

Ruszyłem w jej stronę. Mój krok był pewny, miarowy i zdecydowany. Mimo to kierunek marszu nie był ten, jakiego ode mnie oczekiwała. Zamiast skręcić w prawo, lub też w lewo, tam, gdzie stały krzesła, szedłem wprost na nią. Jednak nie zauważyła tego. Wciąż była pochylona i skupiona na szukaniu tych dokumentów.

-Gdzie pan jest? - spytała, nie odrywając się od swojej pracy.

Byłem jak wielki  cień. Stałem tuż za nią. Wielki fiut kołysał się na wysokości jej dupy. 

-Och! - wzdrygnęła się, - tu pan jest. 

Odwróciła lekko głowę, ale wciąż pozostawała pochylona. Nie wiedziała, albo nie chciała wiedzieć, co stanie się za chwilę, jakie mogą być konsekwencje takiego rozkojarzenia. 

Nie czekałem dłużej. Chwyciłem ją za biodra. Moje palce wtopiły się w jej ciało miękko i sprężyście. Nie było żadnej gwałtownej reakcji z jej strony. Po prostu stała tak mocno pochylona i nic więcej. Poczułem się jeszcze bardziej pewny i zmotywowany do działania. 

Zacząłem zbierać i marszczyć jej spódnicę w dłoniach. Jej dolna krawędź powoli zaczęła unosić się do góry odsłaniając uda. 

-Och, panie Robercie, - westchnęła jeszcze raz, - co pan robi?

Udałem, że tego nie słyszę. Jej dupa była już w całości odkryta. Zasłaniały ją jedynie te obszerne majtki. Mój ogromny penis wciskał się między jej uda. Napierał od dołu na cipeczkę. Wystawał gdzieś daleko z przodu, pod biurkiem. Była mokra i gorąca. Była gotowa tak samo jak ja. 

-Panie Robercie, och panie Robercie… - usłyszałem zapraszające, z lekką nutą protestu, westchnienie. 

Wciąż udawała, że szuka papierów. Mimo to złączyła uda ściskając mojego fiuta w samym środku. Drżałem już jak galareta i myślałem tylko o jednym. 

Włożyłem palce za gumkę jej gaci i pociągnąłem do dołu. Delikatnie ściągnąłem tę intymną część garderoby z jej zgrabnego kuperka. W pewnym momencie spostrzegłem, że dalszy ruch w kierunku ud jest niemożliwy, bo blokuje go mój własny zaganiacz. Cienka dzianina spoczęła na jego podstawie i nie chciała przesunąć się dalej. 

Wykonałem delikatny ruch do tyłu, aby uwolnić się z uścisku jej krocza. 

-Hyk! - stęknąłem kiedy spostrzegłem, że jest to niemożliwe. 

Zamiast rozstawić szerzej nogi, zacisnęła je jeszcze bardziej zamykając mojego jebakę w tej specyficznej słodkiej pułapce. Jej uda były obfite, miękkie, a jednocześnie sprężyste. Nie musiałem wchodzić w jej cipkę, aby poczuć, jak bardzo jest mi dobrze. Było mi słodko i przyjemnie. Poczułem, że zaczyna wirować mi w głowie. 


środa, 20 stycznia 2021

Projekt: "Przyszłość".

321. Nie lubię papierkowej roboty.


-Musimy wypełnić te cztery formularze, - westchnęła, - Nie lubię papierkowej roboty, ale to niezbędne. Później przyjdzie ekipa kwaterunkowa i umieści pana w pańskim nowym lokum. 


Czułem jak w całym moim organizmie zachodzą coraz bardziej radykalne zmiany. Z minuty na minutę moje postrzeganie wchodziło na zupełnie inny poziom. Podobała mi się coraz bardziej. Czułem szybko wzbierające we mnie pożądanie. Choć jeszcze nie do końca zdawałem sobie z tego sprawę, miałem na nią coraz większą ochotę. Nie umiałem się oprzeć. Wiedziałem, że za chwilę musi do czegoś dojść. Mój penis powoli unosił swój wielki ciężki łeb. Jak pompowany balon zaczynał nabierać intensywnego turgoru. Z minuty na minutę robił się coraz grubszy i bardziej sztywny. Wzbierające wewnątrz ciśnienie krwi sprawiało, że powoli unosił się do góry. Wyglądał jak wąż strażacki przyczepiony do mojego krocza. 

-Bardzo. Bardzo mi się podoba, - z opóźnieniem odpowiedziałem na jej pytanie. 

Nawet teraz zdawała się nie zauważać mojego podniecenia. Tak mi się przynajmniej wydawało. To było igranie z ogniem. Zachowywała się zupełnie beztrosko, tak jakby tego nie widziała. Być może była przyzwyczajona do takiego stanu rzeczy. Nie byłem pewny, ale mogło być tak, że byłem tylko jednym z wielu pacjentów w tym gabinecie. Odsunęła się ode mnie na jakieś dwa kroki. Patrzyła. Patrzyła uważnie. Patrzyła tak jak na towar, a nie jak na podnieconego gołego faceta, który stał przed nią ze sterczącym wielkim fiutem. Patrzyła tak jak na efekt swojej pracy, a nie jak na człowieka. 

-No, wydaje mi się, ze wszystko jest w porządku, - powiedziała.

Odwróciłem się w jej stronę. Nic nie robiłem, stałem swobodnie i czekałem. Utrzymywałem ciężar ciała na obydwu stopach. Moje podniecenie wciąż rosło i rosło. Penis robił się coraz grubszy, sztywniejszy i jeszcze większy. 

W końcu z sykiem wypuściłem powietrze z płuc. Napięte do tej pory mięśnie karku nieco się rozluźniły. Pomyślałem sobie: “jebać to! Niech się dzieje co ma się dziać”.

Odwróciła się i ruszyła w kierunku biurka. Odprowadzałem ją wzrokiem. Patrzyłem na jej pulchną zgrabną sylwetkę. Czekałem tylko na odpowiedni moment.

Nie zaszła z drugiej strony tak jak poprzednio. Pochyliła się i oparła ramionami o blat. Cały ciężar ciała przeniosła na łokcie wyginając plecy w pałąk. Takie ułożenie sylwetki sprawiło, że jej wielka dupa uniosła się do góry i wysunęła w moją stronę niczym zderzak samochodu. Na jej pośladkach spoczywała luźna, cienka spódnica z elastycznego materiału, a spod spodu przebijały białe majtki. 

Nie mogłem oderwać wzroku od tego widoku. Jej nogi odziane w ładne szpilki mimo swoich rozmiarów wydawały mi się niesamowicie zgrabne. Jeździłem po nich swoim lubieżnym spojrzeniem od góry do dołu, korzystając z okazji, że nie patrzy na mnie. 

Pochyliła się jeszcze bardziej, jeszcze mocniej wypinając w moją stronę swój powabny zadek. Rękoma próbowała sięgnąć do szuflady, która znajdowała się dokładnie po drugiej stronie. 

-Gdzie ja to mam… Aha, jest, - usłyszałem. 

Wyjęła czerwoną teczkę, zasunęła szufladę i uniosła się do góry. 

-Jeszcze tylko kilka papierków do wypełnienia i pozwolę panu odejść, - powiedziała. 

“Odejść??? Naprawdę? Pozwoli mi odejść?!” - pomyślałem. 

Chociaż tak bardzo mi już na tym nie zależało, zaczynałem już mieć nadzieję, że jednak będę mógł wrócić do siebie, do domu, do żony.

Nie odwracając się, nie patrząc w moją stronę, zaczęła wyjmować dokumenty i układać je na stole. 

-Musimy wypełnić te cztery formularze, - westchnęła, - Nie lubię papierkowej roboty, ale to niezbędne. Później przyjdzie ekipa kwaterunkowa i umieści pana w pańskim nowym lokum. 

Ostatnie wakacje.

150. Widzę, że ci stoi jak rakieta. Upłynęła może minuta i jakby od niechcenia spojrzała nieco niżej. Bez skrępowania, wstydu czy zażenowani...