poniedziałek, 31 lipca 2017

Ewa z raju.

5. Koronkowe majteczki.

-Ewo, dziewczyno, - zacząłem, - skąd ty jesteś, z piekła czy z nieba?
Uśmiechnęła się ciepło.
-Ani jedno, ani drugie nie jest prawdą, ale jesteś blisko Dawid, jesteś bardzo blisko, - odpowiedziała cicho.
-Ewo...
Położyła palec na moich ustach.
-Nie mów nic, nie mów nic... chcę się z tobą kochać, tutaj i teraz.
Po tych słowach zdjąłem z siebie resztę ubrania, stanąłem przed nią kompletnie nagi i gotowy zrobić wszystko, co tylko powie.
Wciąż klęczała, ale unionista się nieco na kolanach i, jakby mnie unikając, odwróciła się do mnie tyłem. Myślałem, że zwariuję. Jedną dłoń położyła na ramieniu, tam, gdzie ją przed chwilą pocałowałem, drugą na biodrach i skręcając tułów odwróciła się do mnie.
-Dawid... - powiedziała.
-Ewo... Boże jakaś ty piękna, dziewczyno...
Zbliżyłem się i jeszcze raz musnąłem jej wargi swoimi ustami. Przejechałem dłonią po jej policzku, czując, jak bardzo jest gładki i ciepły. Utkwiła we mnie swoje ciemne, prawie czarne oczy i przeszywała mnie na wylot spojrzeniem.
Przykląkłem, z tej pozycji, z tej odległości jej pierś wydawała się jeszcze bardziej nieziemska i niesamowita. Była jak wulkan kipiący gorącem i energią. Sutek znajdujący się na wierzchołku był jej zwieńczeniem i ukoronowaniem, a ogromna brązowa brodawka przyprawiała mnie o zawrót głowy.
Wciąż miała na sobie te koronkowe majteczki spięte z tyłu jakimiś tasiemkami i nie wiem, czy w tej chwili chciała je zatrzymać na miejscu, czy też zsunąć do dołu.
Przytuliłem się do jej pleców i przez chwilę bawiłem swobodnie opadającymi do tyłu bujnymi falami włosów. Po chwili zacząłem całować łopatki, ledwie muskałem zbierając jej zapach i smak. Patrzyła, wciąż na mnie patrzyła.
Musnąłem jej policzek i sam kącik ust. Drżała, a tak przynajmniej mi się zdawało. W końcu ogarnąłem ramiona wokół jej miękkiego, podniecającego ciała, czule i mocno przytulając do siebie. I nagle chwyciłem ją za piersi, za te jej wielkie balony. Były tak wielkie, że nawet dwoma dłońmi nie byłbym w stanie objąć jednej z nich. Były miękkie, sprężyste, a mimo to w jakiś dziwny sposób rozpływały się między moimi palcami. Przywarłem podbrzuszem do jej pośladków. Mój penis znalazłszy się w ciepłym, ciemnym miejscu szarpnął się w silnym skurczu. Pociemniało mi przed oczami.
Pochyliła się. Boże ona w tej chwili się pochyliła wystawiając w moją stronę swój obfity zgrabny tyłeczek. Nie wiedziałem co się dzieje, powoli traciłem panowanie nad wszystkim co następowało. Jej piersi zjechały do dołu i w tym momencie wyglądały chyba najcudowniej. Były jak dwa wielkie napełnione wodą kondomy. Kołysały się przy każdym ruchu jej ciała: raz w lewo, raz w prawo. Te wielkie brązowe brodawki zajmowały mniej więcej jedną czwartą ich całkowitej powierzchni.
-Matko kochana Ewo, Ewuniu, co robisz... - jęczałem tak, jakbym już w tej chwili się na nią spuszczał.
Opadła bardzo nisko, opierała się na łokciach, odwróciła głowę i wciąż starała się obserwować moją twarz.
-Przyjrzyj mi się uważnie, chcę abyś nigdy nie zapomniał tego widoku, - powiedziała szeptem.
-Ewo...
-Od tej chwili, będziesz potrzebował już tylko mnie, tylko mnie rozumiesz?
Nic nie rozumiałem, chociaż bardzo się starałem. Gnany ślepym instynktem, chwyciłem szarpiącego się kutasa i nakierowałem wprost między jej pośladki.
-Ewo, Ewo... co się ze mną dzieje?! - mamrotałem półprzytomnie.
Zawładnęła mną, nie miałem już sił, chciałem się tylko kochać, kochać z nią, tylko z nią. Nie pragnąłem żadnej innej kobiety, żadnej... pragnąłem jej, tylko jej.
Petite thrusting in his lap

niedziela, 30 lipca 2017

Ewa z raju.

4. Uwodziła.

-Boże... Ewo... pani Jelińska, co pani robi?!
Byłem w coraz większym szoku. Wciąż patrząc na mnie w ten sam dziki, nieokiełznany sposób, jednym pociągnięciem, tej samej lewej dłoni rozsupłała kokardę między swoimi cyckami. Kiedy zobaczyłem je w całej okazałości, zacząłem drżeć jak galareta. Patrzyłem, patrzyłem i nie mogłem przestać. Dygotałem.
-Dawidzie, - odezwała się w końcu, - chcę zaprosić cię dziś do elitarnej grupy naszego stowarzyszenia.
-Słucham? Nie rozumiem... - jęknąłem, ale to już nie był protest, to nie było już nawet pytanie, to był jęk zwierzęcia prowadzonego na rzeź.
Moje oczy błądziły między jej twarzą, cyckami, by w końcu zatrzymać się na głęboko wciętym pępku.
-Podobam ci się? Chcesz się ze mną kochać? Chcesz wziąć w posiadanie moje ciało? - zadawała pytanie po pytaniu, a ja na każde, w myślach odpowiadałem: tak.
Patrzyłem na nią i myślałem, że od samego patrzenia spuszczę się w gacie. Nie powinna była tak na mnie patrzeć, kiedy tak wpatrywała się w moją twarz, czułem, że przejmuje całkowitą kontrolę nad moim ciałem, nad moim umysłem. Przyciągała, mamiła, uwodziła, podniecała, powoli subtelnie, a ja byłem coraz słabszy. To znaczy moja wola oporu i przyzwoitości była coraz słabsza. Natomiast kutas w moich spodniach rwał się i szalał, jak wściekły burek na łańcuchu w momencie kiedy na podwórko wszedł listonosz.
-Chcesz włożyć swojego ptaka między moje piersi? - zapytała, wiedząc, że nie usłyszy innej odpowiedzi jak: tak.
Jej dwa wielkie balony uśmiechały się do mnie ciemnymi brodawkami.
-Boże, Ewo... nie... och tak, tak... chcę... - jąkałem się, jak uczniak przy tablicy.
-Rozepnij rozporek, zdejmij spodnie i chodź do mnie, po prostu chodź i włóż go, - powiedziała, nie odrywając ode mnie wzroku.
-Ewo...
-Nie walcz, Dawid, po prostu poddaj się temu, nie myśl, nie walcz...
Patrzyłem na nią, patrzyłem na jej piękną twarz, patrzyłem na jej niesamowite cycki, a moje dłonie same powędrowały w kierunku rozporka.
-O widzisz, już lepiej, tak trzymaj, a teraz do dołu, pociągnij za suwak...
Rozsunąłem zamek błyskawiczny.
-O tak, właśnie tak, dobry chłopczyk, właśnie tak, nie krępuj się, rozepnij rozporek, - mówiła spokojnym, hipnotycznym głosem.
Rozpiąłem guzik, poluzowałem pasek, a moje spodnie same zjechały do dołu.
-O tak, tak... nie daj się prosić... jeszcze slipy...
Czekała i patrzyła. Powoli ściągnąłem slipy uwalniając sztywnego i grubego fiuta.
-O widzisz, tak trzeba, jaki on ładny, och daj mi go...
Stałem nago ze spodniami spuszczonymi do samej ziemi i odczuwałem coraz mniejsze skrępowanie. Wszystko, co się działo, wydawało mi się coraz bardziej naturalne. Przykląkłem przy niej, pochyliłem się, i zbliżyłem swoją twarz do jej twarzy. Poczułem jej oddech, ciepły i jeszcze bardziej podniecający. Patrzyła. Położyłem dłoń na jej szyi i rozchylając usta złożyłem na jej wargach czuły i delikatny pocałunek. To działo się samo, było silniejsze ode mnie. Drugi pocałunek złożyłem w dołku powyżej obojczyka, trzeci na ramieniu, czwarty na dekolcie, piąty jeszcze niżej. W końcu, jeszcze bardziej zginając kark musnąłem językiem jej sztywny i szorstki sutek. Później drażniłem ustami wielkie, ciemne kółka wokół niego. Jeszcze później zacząłem ssać, robiłem to zachłannie, tak, jakbym bał się, że za chwilę ktoś odbierze mi te wielkie, niesamowite cyce.
#864 Oiled hot babe

sobota, 29 lipca 2017

Ewa z raju.

3. Jesteś prawie naga.

Bawiła się ze mną, uwodziła, a ja czułem, że coraz bardziej rozpływam się we własnych wyobrażeniach o jej ciele, o tym, co i w jaki sposób mógłbym z nim robić. Było mi z tym cholernie dobrze, nie żałowałem, żadnej myśli, żadnego obrazu który tworzył się w mojej głowie.
-Pani Jelińska... proszę... - wydyszałem, nie całkiem świadomie.
-Ewa... mam na imię Ewa i chcę żebyś tak się do mnie zwracał, - odezwała się, obserwując moje reakcje.
Boże, jakaż ona była piękna. Z każdą minutą coraz bardziej mi się podobała, z każdą minutą odkrywałem w niej coraz więcej szczegółów podkreślających jej urodę.
-Ewa... tak, jak ta pierwsza Ewa, z raju?
Uśmiechnęła się i pokiwała głową.
-Tak, tak jak ta pierwsza... tak którą skusił wąż.
Od tej chwili coś się zmieniło, byłem już jej, niezależnie co bym powiedział i co zrobił.
-Dobrze, Ewa, niech tak będzie... - stwierdziłem, czując, że rozluźniam się coraz bardziej.
Siedziała na własnych piętach z wyprostowanymi plecami i wypiętymi do przodu wielkimi cyckami. Rozrzuciła włosy po swoich ramionach w taki sposób, że część znajdowała się z przodu a część z tyłu.
-Widzę, że wciąż cię krępuję, Dawidku.
-Dziwisz się? Jesteś żoną mojego szefa, jestem u was w domu, a ty jesteś prawie naga...
Przerwała mi.
-Zapewniam cię, że nic ci ze strony mojego męża nie grozi.
-Tak, tylko wciąż nie mam pojęcia, co to wszystko ma znaczyć, może mi to wyjaśnisz... w końcu...
Nic nie dopowiedziała, miałem wrażenie, że wpadła w jakiś dziwny trans. Wciąż siedząc w kuckach, odchyliła głowę do tyłu tak bardzo, że cała jej bujna fryzura spłynęła po plecach. Miała prześliczne, gęste, układające się w fale, włosy, a pasemek i refleksów było dużo więcej, niż mi się na początku zdawało. Zamknęła oczy. Stałem tak blisko, że mogłem obserwować każdy, nawet najdrobniejszy, szczegół jej urody. Coraz bardziej byłem przekonany, że byłaby doskonałą kochanką. Wzbudzała we mnie pokłady najdziwniejszych, nieznanych mi dotąd uczuć. Patrzyłem na jej delikatnie zarysowane czoło, subtelne usta, odsłonięty podbródek i szyję. Drżałem.
-Ewo, powiesz mi? - zapytałem, bardziej niepokojąc się o jej stan, niż oczekując rzeczywistej odpowiedzi.
Milczała. Położyła odwróconą, otwartą dłoń na na dużych jędrnych pośladkach, jakby chciała zwrócić na nie moją uwagę, jakby chciała powiedzieć, że mam ją tam dotknąć.
Wreszcie na mnie spojrzała, ale jak! W jej wzroku było pożądanie... nie, to nie było zwykłe pożądanie. Wystraszyłem się. Chociaż... właściwe trudno to nazwać strachem... to było coś innego, coś bardziej głębokiego i pierwotnego... sam nie wiem. Patrzyła na mnie, jak na ofiarę, jakby miała zamiar zrobić ze mną dużo, dużo więcej, niż byłbym sobie to w stanie kiedykolwiek wyobrazić.
-Ewo, dlaczego tak patrzysz? - powiedziałem na jednym wydechu.
Nie odpowiedziała. Kosmyk jej włosów opadł na czoło, zakrywając jedno oko. W tej chwili bardziej przypominała Azjatkę, niż Latynoskę.
-Ewo, przestań, - powtórzyłem drżącym głosem.
Odwróciła się do mnie przodem, a właściwie, to ja przeszedłem bardziej z drugiej strony.
Bardzo powoli, nie używając dłoni, ruchami samych ramion zsuwała z siebie górę koronkowego kostiumu. Stopniowo, krok po kroku odsłaniała cudowne, ogromne, baloniaste piersi. Czubkami palców lewej dłoni dotknęła dekoltu.
Z moich ust wyrwało się coś w rodzaju protestu, chociaż nie wiem, czym dokładnie był ten rodzaj mojego zawodzenia.
Hot Asian w/ Massive Tits

piątek, 28 lipca 2017

Ewa z raju.

2. Pachniała kwiatami.

Ta kobieta oszałamiała mnie, ale jednocześnie sam jej widok sprawiał, że w jakiś dziwny, niepojęty sposób czułem się jak u siebie, jak w domu, zupełnie tak, jakbym znał ją od lat, jakbym w tej chwili, po prostu, wpadł do niej na popołudniową herbatkę.
-No wchodź, nie będziesz chyba cały czas stał w progu, - powiedziała tak ciepło, że nie mogłem podjąć innej decyzji, jak tylko wejść do środka.
Odwróciła się do mnie bokiem, wciąż nie miałem pojęcia o co jej chodzi, na czym polega ta gra. Zrobiła krok do przodu, Boże jakie ona miała nogi. Długie, zgrabnie łydki, gładka skóra i jędrne obfite uda przyprawiały mnie o zawrót głowy.
O co jej, do jasnej cholery chodziło, jeżeli nie o seks?! Stała tak w niewielkim wykroku, jakby celowo prezentując swoje wdzięki, a ja coraz dobitniej czułem, że mój fiut domaga się swojego.
-Widzę, że jesteś trochę skrępowany. Usiądź, zrobię ci drinka i wszystko wyjaśnię, - powiedziała, wpatrując się we mnie, jak drapieżnik, któremu wcale nie chodziło o wyjaśnienie czegokolwiek, ale o to, by mnie z tego holu już nie wypuścić.
Po moich przebiegł dreszcz i trudno było mi ocenić, czy był to dreszcz podniecenia, czy czy niepokoju. Może miało być to coś zupełnie innego?
Położyła dłonie na swoim pulchnym brzuchu, w taki sposób, że kciukami pieściła własny pępek. Wszedłem na środek gustownie urządzonego pomieszczenia i zatrzymałem się nie odrywając od niej wzroku. W ręku wciąż trzymałem papierową aktówkę, nie bardzo wiedząc, co mam z nią zrobić.
-Mój mąż nie powiedział ci, w jakim celu tutaj ciebie przysłał? - odezwała się, pochylając głowę w taki sposób, że jej bujne włosy zakryły połowę jej twarzy.
-Eeeee... a co miałby mi niby powiedzieć? - wydukałem.
Jej cycki aż prosiły się, by wyjąć je spod tego delikatnego wdzianka i ugniatać, ugniatać, a później włożyć między nie, szarpiącego się z podniecenia, kutasa i trysnąć aż pod samą brodę.
Podszedłem, i zatrzymałem się tuż obok jej prawego ramienia. Wyciągnęła rękę tak, jakby chciała mnie objąć i przytulić, a po moich plecach jeszcze raz przebiegł przyjemny dreszcz.
-Boisz się mnie, Dawid? - zapytała cicho.
-Nie, - odpowiedziałem, drżąc, ale nie miałem odwagi spojrzeć jej w oczy.
Pachniała kwiatami, konwalią, jaśminem, może trochę wanilią... nie wiem, nie jestem ekspertem od perfum. Miałem niesamowitą ochotę, wziąć ją w ramiona. Cholera jasna, chciałem już się rozebrać i wtulić twarzą w te jej wielkie balony, ale nie miałem odwagi.
-Jesteś przystojnym facetem, podobasz mi się, - zaczęła, - od dłuższego czasu obserwujemy cię z Konradem i wydaje się nam, że spełniasz wszelkie wymagania...
-Wymagania? Nie rozumiem...
-Nie musisz, Dawid, zapewniam cię, że nie musisz wszystkiego rozumieć...
Czułem się dziwnie, coraz bardziej dziwnie, bardzo mi się podobała, podniecała mnie jak żadna inna kobieta, była cukierkowa, łagodna, a jednocześnie miała w sobie coś bardzo dzikiego, nieobliczalnego.
-Ależ, pani Jelińska, ja miałem tylko dostarczyć pani te dokumenty... Może ja już sobie pójdę?
-Zapewniam cię, że nie masz najmniejszej ochoty nigdzie wychodzić, - odezwała się z takim przekonaniem, że odeszła mi ochota na dalsze przekomarzanie się.
Przykucnęła. Właściwie nie wiem czemu to zrobiła, chyba tylko po to, by jeszcze bardziej zwiększyć moje podniecenie.

Huge natural tit babe getting her enormous big boobs pressed by her boyfriend

czwartek, 27 lipca 2017

Ewa z raju.

1. Obfite piersi.

Uśmiechała się i uważnie mi się przyglądała, zbyt uważnie, zbyt poufale. Poczułem się trochę niezręcznie. Przez chwilę nie widziałem nic innego poza jej twarzą. Bez wątpienia była piękna, a jej typ urody... no właśnie trudno było mi ją zaszufladkować.
Na pewno miała coś z latynoski: oliwkową skórę, ciemne, kasztanowe, prawie czarne, włosy. Były z jaśniejszymi smugami, być może po farbowaniu. Jej oczy były tak samo intensywnie brązowe, jak włosy, jednak nieco skośne, oprawione w ciemne rzęsy i szerokie brwi. Nos miała odrobinę garbaty, ale ładny, dość szeroki, a usta, karminowe, pokryte białym, przezroczystym błyszczykiem. Pokrój twarzy był trójkątny, z wystającymi kościami policzkowymi i spiczastym podbródkiem. Tak, na pewno była piękna. Podobała mi się.
-Witaj, masz na imię Dawid, tak? - odezwała się ciepłym, aksamitnym głosem.
-Przepraszam, że nachodzę o tej porze, ale pani mąż prosił, żeby te dokumenty dostała pani jeszcze dziś, - zacząłem, wyciągając w jej kierunku rękę z cienką, niebieską teczką.
-Hm... dokumenty... to nic ważnego. Chodź, rozgość się. Konrad sporo mi o tobie opowiadał. Podobno jesteś najlepszym menedżerem w firmie, - mówiła, poruszając samymi ustami i patrząc na mnie tak, jakby miała mi do przekazania coś bardzo ważnego.
Kiedy przekroczyłem próg, zrozumiałem, w jak niezręcznej i niestosownej sytuacji się znalazłem. Była w samej bieliźnie... i to jakiej. W pierwszej chwili oblała mnie fala gorąca. To było takie przyjemne ciepło, które promieniało ze mnie od wewnątrz. Jakiś impuls kazał mi się odprężyć, wyluzować, a przede wszystkim nigdzie stąd już nie ruszać. Jakby miała w sobie jakąś dziwną hipnotyczną moc.
Była półnaga, pod delikatnym, wręcz subtelnym koronkowym kostiumikiem majaczyły dwie potężne, dorodne i obfite piersi. Nie znam się na rozmiarach, ale na pewno był to jeden z tych największych. Jak patrzysz na takie cycki, to czujesz się kompletnie rozłożony na łopatki.
Piersi zawsze były dla mnie fetyszem, ale ten egzemplarz sprawiał, że wirowało mi w głowie. Nieco workowate, spływające do dołu pod własnym ciężarem, niczym dwie krople gęstej lepkiej substancji. I na dodatek te ogromne brodawki wyzierające spod półprzezroczystego materiału.
Góra kostiumu połączona była w jedno z takimi samymi, koronkowymi majtkami. Dobrze, że chociaż w miejscu, gdzie znajdowała się cipka nie było koronki, a jedynie zwykły biały materiał, bo chyba kompletnie bym zwariował na jej punkcie.
Poddałem się, to był chwyt poniżej pasa. Kobiety, szczególnie, żony szefów nie powinny ubierać się w ten sposób, a już na pewno nie wtedy, kiedy ma do nich przyjść pracownik, by przynieść zwykłe dokumenty. Tak, to było nie fair... a może to był test, taka swoista próba, na którą mój własny szef mnie wystawił? Wszak wkrótce miałem otrzymać awans i jeszcze bardziej intratną posadę.
Nie miałem pojęcia, co kryło się pod tą, ewidentną, grą. Rozsądek nakazywał, by po prostu dać jej tą kopertę i wyjść, ale nie, ja postąpiłem inaczej. Zamiast rozumu posłuchałem własnego kutasa, a ten za każdym razem pchał mnie w coraz większe kłopoty. Byłem przekonany, że i tym razem może być tak samo.
Mogła mieć trzydzieści lat, pozostałe jej kształty były tak samo pełne i tak samo obfite, jak jej piersi. Kostium nie zakrywał brzucha, a w miejscu gdzie znajdował się głęboko wklęsły pępek, zwisała tasiemka, wiążąca dwie połówki.

Circle Melons

środa, 26 lipca 2017

Filipinka.


1. Jej kruczoczarne włosy.

Jarek był dobrym kolegą mojego ojca, często wpadaliśmy do niego w odwiedziny. Najpierw pomagaliśmy w budowie i urządzaniu domu za miastem. Później sadziliśmy krzewy w ogrodzie. Kiedy nastało lato, często zapraszał nas na piwo. Przy grillu, bardzo miło spędzaliśmy długie letnie wieczory, rozmawialiśmy o kobietach, żartowaliśmy, obgadywaliśmy kumpli. Jarek, tak samo jak ojciec, lubił dobrze zjeść i czasami trochę więcej wypić. Tak mi się przynajmniej wtedy wydawało.
Z upływem czasu okazało się, że sprawa jest o wiele poważniejsza. Często zdarzało się, że przesadzał. Spity na umór szedł spać i nie było z nim żadnego kontaktu. Zwykle wtedy grzecznie dziękowaliśmy, wychodziliśmy, zamawialiśmy taksówkę i wracaliśmy do domu. Tym razem, jednak, było inaczej.
Jego żona, ma na imię Rowena. To rodowita Filipinka, poznał ją na jednym z firmowych kontraktów. Jest dużo młodsza od niego, posiada niepowtarzalną, egzotyczną urodę i ponętne, pełne seksownych zakamarków ciało. Od momentu, kiedy ją pierwszy raz zobaczyłem bardzo mi się podobała.
Rowena, trzeba to przyznać, to dobra gospodyni, uprzejma i życzliwa. Zawsze dbała o to, by stół był pełen, by gościom niczego nie brakowało. Inteligentna, rozmowna, świetnie władająca naszym językiem. Chociaż, ze smutkiem muszę  stwierdzić, że zaniedbywana przez męża. Nigdy nie stroniła od mojego towarzystwa i kiedy tylko była ku temu okazja, zawsze okazywała mi swoje względy. Ja z kolei, o ile to było możliwe, starałem się być pomocnym, czy to w kuchni, czy przy porządkach domowych.
Tego dnia ojciec źle się poczuł i w ogóle nie tknął alkoholu, ja wypiłem tylko kilka kieliszków, natomiast Jarek schlał się za trzech, zdążył tylko doczłapać się do kanapy w salonie i padł jak nieżywy. Wsadziłem staruszka do taryfy, a sam postanowiłem pomóc znajomej posprzątać po imprezie.
W którymś momencie znaleźliśmy się na werandzie. Siedziałem na wiklinowym krześle, ona naprzeciwko mnie, na drewnianej ławce wyściełanej poduszkami. Czułem się jakoś dziwnie, miałem wrażenie, że tego wieczoru coś się stanie i to coś wyjątkowego.
Poruszała się nerwowo.
-Wiesz, boję się o niego… - niespodziewanie zaczęła.
Może to dziwne, ale od momentu, kiedy przekroczyłem bramę ich posesji, byłem bardzo podniecony. Kręciła się obok mnie i praktycznie nie odstępowała na krok. Niby przypadkiem ocierała się o moje barki, podając kieliszki dotykała moich rąk. Rzucała przelotne słodkie spojrzenia. Kusiła. Była aniołem i diabłem w jednej osobie. Czułem, że tego wieczoru zabierze mnie do raju swojego ciała.
Miała na sobie białą bluzkę z długim rękawem i dżinsowe, obcisłe spodnie.
-Dlaczego? - zadałem pytanie, chociaż dobrze wiedziałem, o co chodzi.
-To już przekracza wszelkie granice.
Jej kruczo czarne włosy opadały kaskadami loków na jasną kreację. Były, jak nagle pojawiające się, burzowe chmury na pogodnym niebie. Patrzyłem, jak kłębią się, piętrzą i mieszają.
-Naprawdę? - wyrzuciłem machinalnie.
Pochyliła się do przodu i, między szeroko rozsuniętymi udami, opuściła ręce. Odruchowo spojrzałem na podwójny szew spodni, mocno wżynający się w łagodne wypiętrzenie. Zastanawiałem się, jakiż też wulkan kryje pod sobą niebieski materiał.
“Chłopie opanuj się!” - zrugałem się w końcu w myślach.
Mówiła dalej.
-Boję się, że straci wszystko, co z takim trudem przez lata wypracował. Dla niego, od jakiegoś czasu, zaczyna się liczyć tylko gorzała.
Odruchowo odwróciłem się w stronę salonu. W otwartych drzwiach majaczyły nogi mojego nogi.
-Właśnie widzę.
Cute and petite Thai teen parting legs in short black skirt to show up her skirt. mmm

wtorek, 25 lipca 2017

Filipinka.


2. Potrzebuję chłopa.

Wsunęła stopy na leżankę. Znalazła się nieco bliżej. Moje nozdrza przeniknął kwiatowy zapach perfum. Zaciągnąłem się całymi płucami, jakby to był narkotyk, bez którego nie mogłem się obejść.
-Wszystko inne przestaje się liczyć…
-Rozumiem, - powiedziałem powoli.
Nie wiem dlaczego, ale właśnie w tym momencie napięcie między nami znacznie wzrosło. Poczułem, że coś mocno zaiskrzyło.
Spojrzała mi w oczy i przeniknęło mnie gorąco. Nie odwracałem wzroku.  Po chwili uśmiechnęła się. Na jej słodkich ustach była odrobina troski i niepokoju. Jakby miała wyrzuty sumienia po czymś, co jeszcze nie zaszło.
-… nawet ja, - ciągnęła.
Pochyliła się do przodu. Prowokowała. Zniżyłem głos.
-Tak?
-Nie jest tak czuły, jak na początku…
-To przykre.
-Żebyś wiedział!
Uklękła. Nie dawała mi spokoju. Była jak pajęczyca snująca wokół mnie swoją sieć. Wiedziałem do czego zmierza, mimo to, starałem się zachować spokój.  
-Seks…
-Tak?
-… stał się machinalny.
-Hm…
-Jak tylko zrobi swoje…
-No…  
-… zasypia.
Podparła się na łokciach. Docierało do mnie, że od samego początku zaplanowała nasze spotkanie. Dokładnie wiedziała, czego chce. Mimo to, z nieudawaną troską, spytałem:
-Musi być ci ciężko?  Popatrzyła na mnie spod opuszczonych powiek.
-Moje potrzeby w ogóle przestały go interesować.
Poprawiłem pozycję. Poczułem, że napęczniały kutas przewędrował do góry i naparł na slipy. Trochę się zmieszałem i mruknąłem.
-Całkowicie cię rozumiem.
Zapadła niezręczna chwila ciszy.
-Muszę to robić sama… - odezwała się w końcu.
Po moich plecach przebiegł gorący dreszcz. Oderwałem pośladki od krzesła. Spociłem się.  
-… kiedy on już śpi…
Uniosła głowę i, jakby wiedziała, spojrzała na mnie.
Jeszcze raz zerknąłem w stronę salonu. Krok po kroku wpadałem w pułapkę jej pożądania.  
-Tak jak teraz? - spytałem.
Położyła się na brzuchu. Zdawało mi się, że stawiam jakiś opór, ale już byłem w jej posiadaniu, słowa i gesty były tylko dopełnieniem.
Po chwili żałowałem, że zadałem to pytanie. Zdawała się tylko na to czekać.
-Właśnie! - szybko podchwyciła temat.
-No to masz problem.
Zmarszczyła brwi.
-Problem?! Przecież ja potrzebuję chłopa!
Jak tonący wyciągnęła ręce w moją stronę.
-Chłopa, mówisz?
Rozejrzałem się tak, jakbym ja sam nie należał do tej grupy.
-Chłopa.
Spojrzała na mnie jakoś tak inaczej.
-Rozumiem.
Udawałem, że to nie o mnie chodzi. Broniłem się, ale chciałem być przez nią pożarty, chciałem, by mnie posiadła.
-Tak? - spytała, jakby chciała się upewnić
-Tak, - potwierdziłem.
Wysunąłem dłonie.
-Wiesz? - odezwała się po chwili przerwy.
-Co? - spytałem cicho.  
Niby przypadkiem zetknęliśmy się palcami. To wszystko działo się samo, odruchowo.
-Ja też mam swoje potrzeby.
Patrzyłem, przełknąłem ślinę i milczałem.
-Potrzebuję…
Nie odrywałem od niej wzroku.
-Tak? - szepnąłem, jakbym obawiał się, że nie skończy.
-… porządnego rżnięcia, - dokończyła wreszcie.
Usiadła na własnych stopach. Czułem, że za chwilę przekroczy granicę, zza której nie będzie już powrotu.
-Moja cipka jest niezaspokojona.  
No tak, jej cipka była niezaspokojona, a mój fiut domagał się natychmiastowego wyjścia.  
-Rozumiem, - odpowiedziałem, przeciągając każdą głoskę.
Jeszcze mogłem to zatrzymać, ale nie chciałem. Nagle znieruchomiała.
Otworzyłem usta.
-Czy mogę pomóc? - spytałem.
To było niefortunne.
Jej oczy zapłonęły.
-Możesz!
Wciąż udawałem, że nie wiem o co jej chodzi.
-Tak?
Skręciła tułów tak, by móc cały czas na mnie patrzeć.
-Jeszcze jak!
-Niemożliwe.
Lily Thai

poniedziałek, 24 lipca 2017

Filipinka.


3. Wyruchać ją.

Stawiałem opór, nawet przed samym sobą, bo tak wypadało. Stawiałem opór, bo to było niesłychanie podniecające.
Zatrzymała wzrok na moich oczach.
-Spójrz na mnie! - powiedziała.
-Przecież patrzę.
-Nie tak!
-A jak?!
-Patrzysz jak przyjaciel.
-No, - zgodziłem się.
-Patrz, jak facet!
Moje serce pracowało jak samochód na wysokich obrotach.
-Słucham?! - spytałem z niedowierzaniem.
-Jak ogier! - dodała z naciskiem.
Próbowałem uspokoić oddech.
-Jak co???
-Moja cipka… - zaczęła.
Najnormalniej w świecie się bałem.
-Słuchaj…
-… jest zawsze gorąca… - nie dała mi skończyć.
-… może… - wciąż chciałem zmienić temat.
-… spragniona… - mówiła z naciskiem.
-… porozmawiamy? - dokończyłem swoje zdanie.
-… i mokra, - dodała.
Wreszcie zamilkła. Przykuła mnie swoim spojrzeniem.
-Chcesz rozmawiać?! - spytała.
Na jej twarzy wciąż malował się ten sam, zatroskany uśmiech. Jej oczy wydawały się bardziej skośne, niż zwykle. Wrzała.
-Nooo…
Skrzywiła się kwaśno.
-Potrzebuję porządnego rżnięcia! - prawie krzyknęła.
Pochyliła się i oparła dłońmi o poduszki. Trzęsłem się. Próbowałem się jakoś z tego wywinąć.
-Przestań!
Jej bluzka zjechała z jej ramion odsłaniając piękny kark. Była tak blisko, tak bardzo pragnąłem, by mnie posiadła, kurczę, a jednak się bałem.
-Słucham? - spytała z niedowierzaniem.
Schowała głowę w ramionach.
-Przestań tak mówić, - protestowałem.
-Dlaczego?
-Bo… - zacząłem.
“Boże, po co to wszystko!” - pomyślałem.
Prowadziła mnie, a ja posłusznie podążałem za jej wskazówkami.
-Bo?
-Bo… to sprawa między wami.
Spojrzała na mnie z pytaniem w oczach.
-Między wami?! - powtórzyła.
-No… znaczy między małżonkami… - wyjaśniłem.
-A ty? - ciągnęła mnie za język, jakbym o czymś zapomniał.
Postanowiłem jeszcze trochę się poopierać.
-Ja? Co “ja”?
Patrzyła na mnie, jakby chodziło o sprawę życia i śmierci.
-Nie pomożesz mi?!
-Jak? - spytałem z dobrze udawaną bezradnością.
-Znam cię tak długo…  
-No, niby tak, - przyznałem z uśmiechem.
Na jej twarzy pojawił się grymas rozmarzenia.
-Prawie całą wieczność.
-Bez przesady.
-Zawsze mi pomagałeś?
-Niby tak…
-Więc…? - zawiesiła głos.
Ciągle na mnie patrzyła.
-Tak…? - odpowiedziałem takim samym tonem.
Wyprostowała się.
-Jesteś moim przyjacielem… - zaczęła z innej strony.
-Jestem? - przyznałem niepewnie.
Przełożyła nadgarstki przez duży dekolt i, od tej chwili, bluzka znajdowała się na jej brzuchu. Jej piersi zakrywał jedynie biały, koronkowy biustonosz. Krew, tak mocno, pulsowała w moich skroniach, że gdzieś w głębi siebie słyszałem szum oceanu.
-A nie jesteś?
Bałem się do tego w tej chwili przyznać.
-No chyba tak.
Uniosła tyłek do góry. Grzech stał się moją obsesją, grzech z nią.
-Przyjaciele mówią sobie o wszystkim, - prowadziła mnie, jak ucznia za rękę.
-Tak, ale to jest bardzo intymne. Trochę mnie krępuje, - próbowałem się tłumaczyć mając nadzieję, że w dalszej części rozmowa przybierze inny wymiar.
Tymczasem ona rozsunęła szeroko kolana. Kołatały się we mnie sprzeczne myśli i odczucia.
-Przestań. Komu mam się wyżalić jak nie tobie?! -wyrzuciła prawie z płaczem.
Próbowałem utrzymać ostatnie szańce.
-Słuchaj…
-Tak?
-Najpierw mówisz, bym nie patrzył na ciebie jak przyjaciel, a teraz…
Ku mojemu zaskoczeniu uśmiechnęła się.
-Nie ma w tym jakiejś sprzeczności? - dopytywałem.
Na jej twarzy malował się, ledwie zauważalny, wyraz przebiegłości.
-A jest?!
Odczekałem chwilę i zacząłem poważnie.
-Nie wiem, wydaje mi się…
-Nie. Niech ci się nie wydaje, - przerwała mi.
Długą chwilę patrzyłem w milczeniu.
-Jesteś taki… szarmancki…
Drżałem. Położyła rozpostarte dłonie między udami.
-… przystojny…
Czułem, że moje ciało oblewa pot.
-… młody…
Moje serce coraz bardziej łomotało.
-Przestań! - błagałem.
Pochyliła się do przodu. Jej duże cycki zdawały się swobodnie wyjeżdżać spod luźnego stanika. W pewnym momencie zobaczyłem połowę brodawek. Wyruchać ją, to było takie proste, takie zwykłe, takie normalne, a jednak niezwykle trudne.
-… pełen wigoru…
-Przestań!
Welcome to Pattaya thai bargirl...waiting for more white cock

Ostatnie wakacje.

150. Widzę, że ci stoi jak rakieta. Upłynęła może minuta i jakby od niechcenia spojrzała nieco niżej. Bez skrępowania, wstydu czy zażenowani...