poniedziałek, 22 kwietnia 2019

Przygód kilka ochroniarza Mirka.

105. Jest dorosła i sama chce.

Spytałem, czego jeszcze potrzebuje. Wymieniła kilka rzeczy najbardziej niezbędnych. Wyjąłem z kieszeni pięćdziesiąt złotych i powiedziałem, że jej to daję, że to nie jest pożyczka. Nie chciałem czuć się niezręcznie wobec niej i wobec siebie i czekać na coś, czego w ogóle i będzie mogła zrealizować.
Pamiętam ten moment bardzo dokładnie. Stała przede mną. Była trochę niższa. Stała z uniesioną głową i patrzyła na mnie swoimi wielkimi oczami, w których pojawiły się łzy. Uśmiechała się, ale w jej oczach były łzy.
-Dziękuję, - powiedziała, - dziękuję panu bardzo. Nawet nie wie pan, jak jest to dla mnie ważne.
-Nie ma sprawy, ,- uśmiechnąłem się i ja, - miałem sobie kupić jedną rzecz, ale sobie poradzę. Jeszcze coś odłożę. Weź. Tobie jest to bardziej potrzebne.
W tym momencie stała się rzecz, która mnie zaskoczyła. Szczerze. Nie spodziewałem się takiej reakcji ze strony osoby, która ciągle i notorycznie, mimo moich upomnień, mówiła mi per pan. Zarzuciła mi ręce na ramiona i pocałowała mnie w policzek. Później odeszła. Widziałem jeszcze wzrok którejś z jej koleżanek, takie wielkie zdziwienie i zaskoczenie.
Później jeszcze kilkakrotnie dawałem jej (dawałem, nie pożyczałem) drobne sumy, tylko po, to żeby nie musiała kraść, żeby nie musiała brać ich z kasy. Od tej pory nasze relacje trochę się zmieniły. Rozmawialiśmy więcej, bardziej szczerze. Chociaż, tak naprawdę, ona nigdy nie powiedziała mi, jaki jest głębszy powód tej jej trudnej sytuacji materialnej. Nigdy się tego od niej nie dowiedziałem.
Któregoś wieczoru, właściwie już na sam koniec pracy zwierzyłem się jej, że piszę opowiadania. Od razu spostrzegłem, że jej oczy zaiskrzyły.
-Tak?! A jakie jakie opowiadania pan pisze?
-No wiesz…  
Patrzyła, a ja nie mogłem wydusić tego z siebie.
-No jakie jakie opowiadania pan pisze?
-Erotyczne, - odpowiedziałem w końcu.
Widziałem w jej oczach to zainteresowanie. Taką iskierkę, której od samego początku nie było. To było takie ożywienie.
-Tak?! Ja bardzo lubię czytać. A może mi pan podać adres tej strony? - zapytała.
-Tak, oczywiście, ale nie mam przy sobie żadnej kartki żeby ci go zapisać.
-Aha, ale to nic, to nic, - odpowiedziała, - to wyśle mi pan na mój numer telefonu smsem, dobrze?
-Dobrze, okej, jak chcesz.
Po dziesięciu minutach miała już link do mojej strony internetowej. Tutaj mała uwaga do wszystkich, którzy zajmują się podobnymi rzeczami. Nigdy nie wysyłajcie czegoś takiego smsem, czy mailem do kogoś, nigdy. Nie wiadomo, kto może to odebrać i nie wiadomo jak ta osoba może to sobie zinterpretować. Dokładnie tak jak stało się to w moim przypadku.
Dziewczyna była zadowolona. Powiedziała mi, że będzie jeszcze tego samego dnia sobie czytała, że będzie miała fajną lekturę. Ja jej troszeczkę streściłem to, o czym to jest. Tak mniej, więcej o czym piszę, jakie są te opowiadania. Wyjaśniłem, że co są dosyć ostre, że nie wiem, czy będzie chciała na tą stronę wchodzić, by czytać.
Powiedziała, że absolutnie nie, że nie jest to dla niej żadnen problemem. Jak to określiła: przecież jest dorosła i sama chce.
Sytuacja zaczęła komplikować się na następnej służbie. Ona miała dyżur przed południem, więc około czternastej poszła do domu. Ja pracowałem do końca. Tego dnia na sklepie były wszystkie kierowniczki. Poza tym była jakaś kontrola i, żeby mnie korciło sięganie po telefon, z czym miałem już problemy, zostawiłem go w szatni. Był zamknięty w szafce na kłódkę, więc nie widziałem, co się na nim dzieje.

What's better, my eyes or my lips?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ostatnie wakacje.

150. Widzę, że ci stoi jak rakieta. Upłynęła może minuta i jakby od niechcenia spojrzała nieco niżej. Bez skrępowania, wstydu czy zażenowani...