sobota, 30 kwietnia 2022

Seks - lalka.

8. Patrol policji.


Kiedy mieli już pewność, że nic nieprzewidzianego się nie stanie, zza zakrętu drogi wyłonił się patrol policji. Zniknęły niebieskie koguty. Zatrzymano auto.

-Dzień dobry, starszy posterunkowy Wiśniewski, czy wie pan, że nie ma pan lewego światła mijania? - usłyszeli głęboki męski głos.


-Połóżmy ją na siedzenie, - odezwał się Dawid.

Mariusz pokręcił głową.

-W żadnym wypadku. Przecież ona dostała w brzuch. Nie widzisz, że wszędzie jest pełno krwi. Potrzebne ci dodatkowe ślady?! Wrzućmy ją do kufra. 

Dawid stanął między nim a ciałem dziewczyny.

-Nie ma mowy! Nie wrzucę jej do bagażnika, jak jakiegoś zwierzaka! - krzyknął.

Jego kolega zdawał się nie mieć skrupułów.

-Kurwa chłopie, pojebało cię?! Przecież ona nie żyje! Poszukaj jakiegoś worka. Musimy ją zapakować. 

-Boże Mariusz, gdzie ty masz serce?! Chcesz ją, ot tak, jak worek kartofli, wrzucić do bagażnika i zamknąć?

-Dokładnie, przecież to już tylko trup. Idziesz co? Powiem ci coś więcej. Zawieziemy ją do krematorium mojego znajomego i spalimy. 

Dawid wpadł w furię.

-Kurwa mać, zastrzelę cię!!! To nie trup, tylko moja Sylwia, moja narzeczona!!! - wrzeszczał na cale gardło.

-Na mózg ci padło?! Myślisz, że o tym zapomniałem?! O niczym nie zapomniałem. Pamiętam też, że to moja młodsza siostra, ale zrozum, ona nie żyje! Kurwa mać, nie żyje! Im szybciej to zrozumiesz, tym lepiej! 

Dawid trząsł się jak galareta.

-Uspokój się. Twoja narzeczona jest tam, w głowie tej lalki. Popatrz tylko, tu jej nie ma. Tu jest tylko martwe ciało, którego musimy się jak najszybciej pozbyć. To tam, w centralnym komputerze robota, znajduje jej cała osobowość, jej dusza. 

Wsiedli i szybko ruszyli przed siebie. Nie odzywali się. W pojeździe panowała niezręczna cisza. Przemierzali kręte uliczki miasta, próbując z niego jak najszybciej wyjechać.

-Jeszcze tylko piętnaście kilometrów, - powiedział Mariusz, - na trasie wylotowej, po prawej stronie jest dom pogrzebowy i krematorium. To żaden problem. Czasami Markowi pomagam w porządkowaniu terenu. Mam zapasowe klucze. Dostaniemy się bez trudu. To ekologiczna spalarnia. Nawet odrobina dymu nie wydostaje się na zewnątrz. Poza tym mają taki przerób, że nikt się nie zorientuje. Do rana nie będzie po niej śladu. 

Kiedy mieli już pewność, że nic nieprzewidzianego się nie stanie, zza zakrętu drogi wyłonił się patrol policji. Zniknęły niebieskie koguty. Zatrzymano auto.

-Dzień dobry, starszy posterunkowy Wiśniewski, czy wie pan, że nie ma pan lewego światła mijania? - usłyszeli głęboki męski głos.

Obydwaj siedzieli, jak na szpilkach. W bagażniku ich auta znajdowały się ludzkie zwłoki. Mieli nadzieję, że funkcjonariusz nie będzie zbyt dociekliwy i na zwykłym mandacie się skończy. Mariusz próbował udawać zaskoczonego. 

-Naprawdę? Panie władzo, nie miałem o tym pojęcia, ale jak tylko dojedziemy na najbliższą stację, wymienimy.

Policjant zaczął patrzeć na nich podejrzliwym wzrokiem. 

-Bardzo mi przykro, ale musi pan zrobić to na miejscu.

Mariusz wiedział, że szperanie po samochodzie zwiększa ryzyko wpadki. Starał się zachowywać w miarę naturalnie. 

-Panie władzo, akurat nie mam takiej.

Mimo że obydwaj byli niesamowicie spięci, funkcjonariusz nie zauważył nic podejrzanego.

-W takim razie, muszę wypisać mandat. Proszę dokumenty.

Zdenerwowany chłopak sięgnął do wewnętrznej kieszeni kurtki po papiery. Wiedział, że to zwykła procedura i że zaraz będzie po wszystkim. Trzęsły mu się ręce, ale miał wrażenie, że dosyć dobrze udaje mu się to ukrywać. Mundurowy zajrzał do środka, zawahał się i po chwili zwrócił się do Dawida:

-Od pana poproszę dowód osobisty.

Chłopak był blady jak ściana, na czole miał duże krople potu. 

-Ale ja nic nie zrobiłem, - powiedział zdenerwowanym głosem. 

-Czemu się tak denerwuje? Czy ja powiedziałem, że pan coś zrobił? Co tutaj robicie o tak późnej porze? 




piątek, 29 kwietnia 2022

Seks - lalka.

7. Żaden z nas nie jest Bogiem.


-Posłuchaj. To, co się stało, jest straszne, ale już tego nie zmienimy. Żaden z nas nie jest Bogiem, żaden z nas nie ma takiej mocy. Nie wrócimy jej życia w sensie dosłownym, jednak zdobycze techniki pozwalają nam zrobić nam to przynajmniej częściowo. Rozumiem, że to nie to samo. Nie wskrzeszamy umarłych. Jej ciało na zawsze pozostanie martwe. Jednak zastanów się, co tak naprawdę definiuje człowieka? 


Poruszali się między podłużnymi kartonami. Szukali dość długo i już byli zrezygnowani, kiedy w końcu odezwał się Mariusz:

-O, mam! Zobacz, nawet jest nieco podobna do Sylwii. Prawda?

Wyjęli lalkę z kartonu i położyli na stole obok martwej już dziewczyny. Mariusz sięgnął dłonią z tyłu głowy manekina i odpiął kawałek sztucznej skóry, odsłaniając tym samym wejście portu USB. Po chwili podłączył wtyczkę od komputera. Na ekranie od razu pojawił się komunikat:

WGRAJ DANE

Mariusz był już bardzo pewny siebie.

-Dobra... wciskam O.K.

Kolejny komunikat:

WSZYSTKO?

-Po co pytasz? Zgadza się, że wszystko.

Wcisnął: O.K.

Pojawiła się jeszcze jedna informacja:

SYNCHRONIZUJ

Mariusz strzelił palcami i kolejny raz wcisnął: O.K.

-Jak po maśle, - powiedział zadowolony.

Kiedy ujrzał napis: 

ROZPOCZĘTA. PROSZĘ CZEKAĆ,

zaczął śmiać się na głos.

Nagle odwrócił się do kolegi i stanowczo spojrzał mu w oczy.

-No dobra, teraz musimy pozbyć się ciała i zatrzeć ślady. 

-Kolega patrzył na niego tak, jakby nie rozumiał.

-No co tak się gapisz?! - zirytował się Mariusz, - Jak nie chcesz następnych kilkudziesięciu lat spędzić w pace, to musimy tu posprzątać. Chyba się ze mną zgadzasz?

Tak, tak, oczywiście masz rację, - powiedział i z ociąganiem podniósł się z miejsca. Po starcie dziewczyny był w szoku. Wciąż nie mógł uwierzyć, że to, co się stało, miało miejsce naprawdę. Jakaś część jego umysłu nie chciała tego zaakceptować. Wydawało mu się, że to tylko jakiś film i że zaraz wszytko wróci do normy. 

Mariusz podszedł do niego i po bratersku przycisnął do siebie.

-Posłuchaj. To, co się stało, jest straszne, ale już tego nie zmienimy. Żaden z nas nie jest Bogiem, żaden z nas nie ma takiej mocy. Nie wrócimy jej życia w sensie dosłownym, jednak zdobycze techniki pozwalają nam zrobić nam to przynajmniej częściowo. Rozumiem, że to nie to samo. Nie wskrzeszamy umarłych. Jej ciało na zawsze pozostanie martwe. Jednak zastanów się, co tak naprawdę definiuje człowieka? 

-To, co ma w głowie? - odpowiedział beznamiętnie. 

-Właśnie. Dobrze to ująłeś. To, co ma w głowie. Uwierz mi, ona będzie Sylwią. Mam nadzieję, że cały proces przebiegnie bezbłędnie. Szkoda, że nie mamy identycznej lalki. Pewnie nie zauważyłbyś różnicy.

Dawid spojrzał na niego wilczym wzrokiem. 

-No dobra, dobra, - poprawił się kolega, - wiem, że jak się jest z kimś bardzo długo, to rozpoznaje się specyficzne bardzo drobne niuanse psychiki i zachowania…

Dawid milczał. Wciąż bardzo uważnie mu się przyglądał. 

-Może nie uwierzysz, ale komputery kwantowe też to potrafią, -  zawiesił głos, - no, przynajmniej w jakimś zakresie. Tylko nie panikuj. To był wypadek, rozumiesz?! Nie chcę, żebyś nas wsypał, jak pojawią się gliny. Zapewniam cię, że będziesz ją miał. Być może będzie trochę inna, no ale człowiek też się zmienia. Zobaczysz, to wciąż będzie ona. 

Odczekał chwilę, a później znów się odezwał.

-Chociaż, prawdę mówiąc, mam pewne wątpliwości nadzieję, że wszystko przebiegnie bez zarzutu. 

Dawid jakby tylko czekał na cień wątpliwości. 

-Jak to? -  odezwał się z niepokojem. 

-No wiesz, nie jestem inżynierem w tej dziedzinie,  nie mam nawet odpowiedniego wykształcenia, nigdy nie kopiowałem całej świadomości człowieka. Moja wiedza pochodzi z obserwacji. Czasami trzeba dokonać pewnych korekt. Chociaż to się zdarza bardzo rzadko. Mam nadzieję, że w tym przypadku nie będzie to konieczne. No dobra, Nie ma co gadać, bierz ją za nogi. Musimy zanieść ją z powrotem do samochodu. 




czwartek, 28 kwietnia 2022

Seks - lalka.

6. Mamy ją!


-Mamy ją! Stary mamy ją!!! Tu na tym dysku mam twoją pannę!!! - zawołał uradowany Mariusz, - To się nazywa technika, co?! Od kiedy mamy komputery kwantowe, wszystko wydaje się być możliwe. 


Na ekranie pojawił się kolejny komunikat:

SKANOWANIE W TOKU. WCIŚNIJ O.K.

Chłopakowi trzęsły się ręce.

-No dobra. Dalej.

Litery na monitorze zmieniały się coraz szybciej.

ZAZNACZ ELEMENTY DO KOPIOWANIA.

-Cholera jasna, po co oni to tak rozbudowali?! No dobra. Wszystko.

Komunikat:

POTWIERDŹ

Chłopak wcisnął: O.K.

Komunikat:

KOPIOWANIE W TOKU

Dawid obserwował wszystko, z coraz większym niedowierzaniem.

-To jakiś kosmos. Nigdy czegoś takiego nie widziałem. Mariusz, co się dzieje?!

Jego kompan odwrócił głowę.

-Nie denerwuj się. Jeszcze chwila.

Przed nimi widniała już kolejna informacja:

KOPIOWANIE ZAKOŃCZONE. ZAPISZ DANE.

Mariusz zacisnął zęby.

-Musi się udać. Zapisz, - powiedział, uruchamiając odpowiednią sekwencję.

Na ekranie zobaczyli wielkie litery:

ZAPISANE

A później:

OPERACJA ZAKOŃCZONA

Obydwaj odruchowo uśmiechnęli się.

-Mamy ją! Stary mamy ją!!! Tu na tym dysku mam twoją pannę!!! - zawołał uradowany Mariusz, - To się nazywa technika, co?! Od kiedy mamy komputery kwantowe, wszystko wydaje się być możliwe. 

Wciąż nie mógł uwierzyć w to co się stało. Znów wpadł w panikę.

-Boże, to niemożliwe! Ona nie żyje! To moja wina!

Kolega uderzył go mocno w plecy.

-Cholera jasna, co się z tobą dzieje?! Uspokój się. Lepiej przynieś lalkę. Nie możemy tu spędzić całej nocy. Wiem, że nie ma żadnej ochrony, ale nie chcę, żeby ktoś się napatoczył. Nie chcę więcej problemów, rozumiesz?!

Dopiero teraz Dawid jakby wrócił do siebie. Rozejrzał się bezradnie.

-Co?!

Przyjaciel zdawał się dokładnie wiedzieć, co robi.

-Lalkę, stary. Mamy ją w komputerze, ale musimy jej dać jakieś ciało, prawda?!

Twarz Dawida wciąż była mokra od łez.

-Ciało?! - wyrzucił zrezygnowany. To brzmiało jak jakiś horror. 

Mariusz spojrzał mu odważnie w oczy.

-Chłopie, no przecież klawiatury nie pocałujesz. No chodź, to i tak potrwa. Komputer synchronizuje dane. To cholernie dużo informacji. No dobra, chodźmy razem.

Ruszyli do przed siebie. W końcu weszli do dużego hangaru, w którym pełno było dużych, podłużnych pudełek.

Dawidowi po plecach przebiegł dreszcz.

-Co to, trumny? - zapytał, rozglądając się. 

Mariusz uśmiechnął się szczerze.

-No co ty?! Tu rozpoczyna się życie, a nie kończy.

Przyglądał się, wciąż nic nie rozumiejąc.

-W takim razie, co to jest? - powiedział, wskazując ręką po hali. 

-Nie domyślasz się? Zobacz, to najnowsze zdobycze techniki. Bracie, nie oglądasz reklam?! 

Kolega nadal nic nie rozumiał.

-Lalki.

-Co?

-CSO.

-Co???

-Cybernetyczne Samoprogramujące Organizmy.

-Co, cybernetyczne?

-Manekiny, albo jak wolisz roboty, cyborgi. Mają wstępne oprogramowanie, ale do pełnego, samodzielnego ich działania brakuje czynnika ludzkiego.

-Czego?

-Widzę, że w tej dziedzinie jesteś kompletnie zielony. Chyba nie uważałeś w szkole średniej. Jak by ci to wytłumaczyć? To coś w rodzaju duszy.

-Duszy?

-Kopiujemy niektóre elementy osobowości ludzkiej, oczywiście za zgodą właściciela i wgrywamy do jednostek centralnych tych robotów.

-Poczekaj... te, jak ty to mówisz, roboty… do czego one służą?

Mariusz bezradnie opuścił ramiona.

-Stary, coś ty z księżyca spadł?!

-Ja nic nie rozumiem. Tylko pytam.

-W jakim ty świecie żyjesz, nigdy nie słyszałeś o seks lalkach?!

-Coś tam słyszałem, podobno są takie, ale, wciąż wszystkiego nie łapię.

Mariusz jeszcze raz szarpnął go za ramię.

-Jasne, że są, od dawna i to jakie! Dobra szukaj takich o największej pojemności jednostki centralnej.

-Największej pojemności? Po co?

-Jak to, po co?! Chcemy przecież wtłoczyć w nią wszystko, chociaż... nie wiem, po jaką cholerę. Ja bym przy okazji niektóre rzeczy z niej usunął.

Dawid spojrzał na niego tak, jakby ten wyrządził mu wielką krzywdę. Chłopak, widząc, co się dzieje, zmienił ton.

-Żartowałem. Rozumiem, no dobra wciśniemy w nią wszystko, co się skopiowało, dlatego musi być bardzo pojemna.




środa, 27 kwietnia 2022

Seks - lalka.

5. Robiłeś to już, Mariusz?


-Robiłeś to już, Mariusz? - spytał Dawid. 

Dawid spojrzał na niego ze zrozumieniem. 

-Tak, przecież tu pracuję, ale nie z umarłymi. 

Kolega ze zdziwienia otworzył usta. Przez głowę przemknęła mu myśl, że jego dziewczyna może być jeszcze żywa. Chwycił się jej i nie chciał puścić. 


Dawid miał wściekłość w oczach.

-Co?!!! Co ty pierdolisz?!!! Kurwa, co ty pierdolisz?! 

-Przepraszam. Nie to chciałem powiedzieć. Koniec, ale nie w ten sposób jak myślisz. Możemy ją wskrzesić. Rozumiesz?! Możemy ją wskrzesić! - mówił z przejęciem przyjaciel.

Twarz Dawida zalana była łzami, ale uspokoił się trochę. 

-Jak?! Boże co ty wygadujesz?!

Jego kompan był dużo bardziej przytomny.

-Nie histeryzuj. Nie ma na to czasu. Szybko, mamy jeszcze, jakąś godzinę, zanim jej ciało całkiem ostygnie. Otwieraj te cholerne drzwi, zabieramy ją do samochodu i wieziemy do nas, do Center Robotic, - ponaglał.

Dawid trząsł się.

-Bierz ją za nogi, ja wezmę za ręce i do auta!

W chwilę później wynieśli dziewczynę z pomieszczenia i położyli na tylnym siedzeniu. Samochód ruszył z piskiem opon i szybko przemierzał ulice miasta. Po kilku minutach byli już pod bramą wielkiej firmy produkującej roboty.

-Mamy szczęście. Jest przerwa, nikogo nie ma.

-Co chcesz zrobić, Mariusz, przecież ona już nie żyje?! Boże, już po wszystkim, Boże, za dwa miesiące mieliśmy wziąć ślub. Jezuuuu!!! - lamentował.

Kolega chwycił go za rękę.

-Przestań histeryzować, jej ciało jest martwe, ale jej mózg jeszcze nie, - powiedział spokojnie.

Dawid spojrzał na niego z niedowierzaniem.

-Coooo?! - zapytał, nie zamykając ust.

-Możemy sczytać jego dane na nasz serwer, - tłumaczył rzeczowo.

Dawid spojrzał na niego z kompletnym zaskoczeniem. 

-Co ty wygadujesz, przecież to niemożliwe!

Mariusz był bardzo pewny siebie.

-Możliwe, od pół roku, ale nikomu ani słowa, to tajemnica handlowa, rozumiesz?  Mamy nowy produkt. Chcemy zakasować konkurencję. Boże, po co ja to gadam! Jak się starzy dowiedzą, zabiją mnie. 

Dawid wciąż nie mógł sobie z tym poradzić. 

-Ale ona…

Mariusz położył mu rękę na ramieniu. 

-Spokojnie, znam się na tym. Póki jej mózg jest ciepły… damy radę.

Dawid zaczął jeszcze bardziej histeryzować. Nie mógł zaakceptować tego, że kolega mówi o tym w taki sposób. Dla niego była to miłość jego życia, najbardziej cudowna osoba na świecie. To nie był produkt, to nie była maszyna. W głowie miał mętlik a w gardle wielką twardą gulę. 

-Co ty mówisz?! Nawet gdyby to było możliwe, to co mi po niej w komputerze, co mi po niej... przecież ona jest martwa. Muszę powiedzieć rodzicom. Trzeba… 

Mariusz szarpnął go za ramię.

-Przestań! Nikomu nic nie będziesz mówił. Nie ma takiej potrzeby. I przestań się mazać, bo wzbudzasz niepotrzebne zainteresowanie, - odezwał się stanowczo.

Zakład był olbrzymi. Pokonali jedną bramę, po chwili drugą i stanęli pod niskim, szarym budynkiem. Wokół było pusto. Wnieśli ciało dziewczyny do środka. Hala przypominała salę operacyjną, z tym że zapach był zupełnie inny. Pachniało jakby plastikiem i celulozą. Położyli ją na stole i założyli na jej głowę plastikowy hełm z przyssawkami. Mariusz uruchomił komputery. Rozległ się cichy szmer ich pracy. Po kilkunastu sekundach ekrany wypełniły się rzędami cyfr, a zaraz potem pojawił się komunikat:

ROZPOCZYNAM SKANOWANIE

Mariusz odetchnął z ulgą.

-Działa. To już połowa sukcesu. Spokojnie, za chwilę będzie tu z powrotem.

-Robiłeś to już, Mariusz? - spytał Dawid. 

Dawid spojrzał na niego ze zrozumieniem. 

-Tak, przecież tu pracuję, ale nie z umarłymi. 

Kolega ze zdziwienia otworzył usta. Przez głowę przemknęła mu myśl, że jego dziewczyna może być jeszcze żywa. Chwycił się jej i nie chciał puścić. 

-Jak to nie z umarłymi? 

-Wiesz, ilu ludzi chce się zeskanować?!  Wiesz, jaka jest kolejka? Chłopie… 

-Ale… 

-No co, boją się śmierci. To jest jakaś nadzieja… no wiesz na wieczne życie…  




wtorek, 26 kwietnia 2022

Seks - lalka.

4. Ona już nie żyje!


-Posłuchaj mnie. Posłuchaj! Ona już nie żyje! Jej już nie pomożesz. Jej ciało już jest martwe. Nie zmienisz tego. Koniec! Rozumiesz?! 


Sylwia patrzyła w sufit nieobecnymi oczyma.

-Dawid?! - powiedziała samymi ustami.

Przytulił ją do siebie.

-Co?

-Zimno mi.

Zdjął z siebie kurtkę.

-Spoko, Sylwia masz. Będzie dobrze, mówię ci, będzie dobrze.

Po chwili przykrył ją.

-Prawda, że już lepiej? Zaraz będziemy w szpitalu. Mariusz szybko zabieramy ją stąd!

Oczy dziewczyny zrobiły się szkliste.

-Dawid, kto zgasił światło? - zapytała cicho.

-Nikt, - łkał, próbując nad sobą zapanować.

Stopniowo przelewała mu się przez ręce. Miał świadomość, jednak nie chciał dopuścić do siebie tej myśli. 

-Jak tu ciemno…

Dawid krzyczał, próbując ponaglać kolegę:

-Mariusz, szybko! Kurwa, szybko!

Tymczasem ona już zwiesiła głowę.

Tuż obok, naprzeciwko stała jej trzynastoletnia siostra, Ola. Był środek lata, ciepły, sobotni wieczór. Zamierzały wybrać się do dyskoteki. To miała być pierwsza dyskoteka Oli. Sylwia, nigdy wcześniej, nie pozwalała jej pójść na taką imprezę. Chociaż Ola, jako przykładna uczennica, nigdy sama się nie rwała do balang i wyskokowego życia. Jej światem były książki. Jak tylko mogła, brała udział w olimpiadach naukowych. Tego dnia to Sylwia sama ją namówiła.

Obie stały przed wielką szafą z rozsuwanymi drzwiami. Starsza z sióstr wyjęła krótką spódniczkę, przyłożyła do siebie i uśmiechnęła się.

-Nie, to się nie nadaje, - powiedziała.

Zajrzała do garderoby i wyciągnęła kolejną, ale i tym razem nie była zadowolona.

-Nie, to też jakieś takie…

Podjęła jeszcze jedną próbę.

-Olu, jak ci się to widzi? Nie? Tak myślałam.

Teraz dłużej przeglądała wiszące sukienki, aż w końcu wyłoniła się z triumfalnym uśmiechem.

-Chyba mam. Przymierz. Wydaje mi się, że będzie doba.

Ola spojrzała na nią i skrzywiła się.

-To? To mam założyć?! - odezwała się.

-Ta, a co? Będziesz wyglądać bombowo!

Ola wciąż kręciła noskiem.

-Ale ta spódniczka jest za krótka.

Starsza siostra szturchnęła ją w bok.

-Olu, przestań. Masz trzynaście lat, a wyglądasz na piętnaście. Nie rób z siebie zakonnicy, bo zostaniesz starą panną.

Młodsza wzruszyła ramionami.

-A nie mogę pójść w tym, w czym jestem?

Starsza siostra spojrzała na nią krytycznie. 

-W tym. Wykluczone. No, chyba że przez całą imprezę chcesz ściany podpierać?

-Nie, no nie…

Szarpnęła ją za ramię.

-No to wciągaj na siebie tę miniówę.

Podała siostrze kusą, czerwoną spódniczkę. Ta założyła ją niechętnie. W końcu nieśmiało stanęła przed Sylwią.

-No widzisz. Ja zawsze mam dobre oko. Moja, ale pasuje na ciebie jak ulał. Zobacz i prawie wcale nie zniszczona.

Ola wciąż się wahała.

-Ale ja nie wiem…

-Co, ale, co ale… dziewczyno nie marudź! Wszystkie pannice w twoim wieku latają po dyskotekach, a ty tylko w domu, przed tym swoim laptopem i książkami. Popatrz, całe życie ci ucieknie.

Dziewczyna spoważniała.

-Sylwia, ja nie wiem... coś mi mówi, że nie powinniśmy tam iść.

Starsza siostra zmarszczyła brwi.

-Ludzie, ta znowu swoje. Już ci mówiłam, nie możesz tak siedzieć w domu. Poczekaj jeszcze bluzka. O jest!

Wyciągnęła z szafy białą bluzeczkę z falbankami.

-No widzisz, jak ci się trafiło. Super. Będziesz wyglądać, jak prawdziwa księżniczka. No tak, jak na moją, młodszą siostrzyczkę przystało.

Nagle zapadła ciemność.

Dawid przyłożył ucho do jej piersi. Nic nie czuł.

Poczuł, że i jemu robi się bardzo zimno. Nie mógł opanować drżenia. 

-Nie umieraj, Sylwio nie umieraj!!! - wołał zrozpaczony.

Mariusz pochylił się i chwycił ją za nadgarstek.

-Daj spokój, ona już nie żyje. Spadamy stąd, zanim przyjadą gliny!

To nie miało się tak skończyć. Nie ona. To miała być łatwa robota. Cały jego świat runął w gruzach. Opadł na kolana i kilka razy uderzył głową w podłogę.

-Boże, nieeeeee!!! Nie pozwolę ci umrzeć, nie!!! - krzyczał na całe gardło. 

Kolega chwycił go za ramię i próbował podnieść.

-Posłuchaj mnie. Posłuchaj! Ona już nie żyje! Jej już nie pomożesz. Jej ciało już jest martwe. Nie zmienisz tego. Koniec! Rozumiesz?! 




poniedziałek, 25 kwietnia 2022

Seks - lalka.

3. Olbrzymia wyrwa.


Przekręcił ją na bok i podciągnął jej ubranie na plecach. Tuż obok kręgosłupa znajdowała się olbrzymia wyrwa, w której spokojnie mogłaby zmieścić się jego pięść. Nie wierzył własnym oczom, dygotał, jak galareta.

-O matko święta, jakiej amunicji ten skurwysyn użył?! - wyrzucił z siebie z przerażeniem. 


W tej samej chwili, korzystając z zamieszania, młoda kobieta także wyciągnęła pistolet i bez zastanowienia strzeliła do stojącego na schodach mężczyzny. Nie spodziewał się tego. Zrobił wielkie oczy, tak jakby nie wierzył, że to się właśnie stało, chwycił się za brzuch, przetoczył przez poręcz i spadł dwa metry niżej. Jednak, chociaż trudno było to zauważyć, w ostatniej chwili oddał pojedynczy strzał. Był celny. 

Chłopak stojący obok dziewczyny przewrócił się prosto na drugiego ochroniarza, a ten, mimowolnie, nacisnął spust. 

Stało się najgorsze. Sylwia została trafiona w przeponę. Wydala z siebie chrapliwy dźwięk i osunęła się. Chłopak, który także był ranny, podniósł się i, trzymając się za ramię, próbował zatamować krwotok.

-Stary oberwałeś?! - spytał zaniepokojony kolega.

-Nic się nie stało, to tylko draśnięcie. Kurwa, Mariusz, mówiłem, bez strzałów, a ty co?! Co ty odpierdalasz?!

Odwrócił się i pochylił nad dziewczyną. Jeszcze nie wiedział, jak bardzo poważna jest sprawa. 

-Sylwia, wstawaj! Spadamy, zanim wpadną tu gliny. Na pewno było nas słychać jak cholera! - mówił, mając nadzieję, że jednak nic się jej nie stało.

Dziewczyna leżała na podłodze, jak kłoda, nie ruszała się.

-Sylwia, nie ma czasu na wygłupy! - mówił, szarpiąc ją za ubranie.

Był przekonany, że zaraz stąd wyjdą i będzie po wszystkim. Jednak kiedy odwrócił ją na plecy, z jej ust popłynęła stróżka krwi. Zrobił się blady jak ściana. 

-Dawid, ja oberwałam, - odezwała się słabnącym głosem.

Uśmiechnął się. Nie chciał przyjąć tej wiadomości. 

-No co ty, nie żartuj...

Patrzyła na niego tak, jakby rzeczywiście nic się nie stało. Przecież to nie było tak jak w filmach. Nie rzuciło nią na ścianę, nie wyrwało jej wnętrzności. Mimo to czuł, że robi mu się niedobrze. 

-Dawid, ale mnie nic nie boli. Naprawdę… 

Dopiero po chwili nerwowo zaczął rozpinać jej kurtkę. Przeklinał się w duchu, że nie zrobił tego wcześniej. 

-Gdzie dostałaś? - spytał.

Po chwili całkowicie odkrył jej ubranie. Z przodu na skórze znajdował się mały otwór wlotowy po kuli. Tak mały, że trudno było uwierzyć, że to od broni palnej. 

-Ty, taka mała dziurka, nawet krwi tu nie ma. Spokojnie, zaraz będziemy daleko stąd, - powiedział, oddychając z ulgą.

Dziewczyna wciąż patrzyła na niego, robiła się coraz bardziej blada.

-Dawid... - szepnęła.

-Co? - zapytał.

-Nie czuję nóg.

Całkowicie stracił poczucie pewności. Nie wiedział, jak ma się w tej sytuacji zachować.

-No dobra, pomogę ci, - mówił, próbując ją na siłę podnieść.

Wziął ją pod ramię i uniósł do góry. W tym samym momencie na podłodze zauważył, szybko powiększającą się, czerwoną kałużę. Jego oczy zrobiły się wielkie jak monety.

-Boże Sylwia, Sylwia!!! - krzyknął wystraszony.

Pogłaskała go po policzku.

-Nic mi nie jest, to nawet nie boli, - mówiła tak cicho, że ledwie ją słyszał.

-Sylwia, Boże, ale ty strasznie krwawisz! - wyrzucił z siebie drżącym głosem.

Przekręcił ją na bok i podciągnął jej ubranie na plecach. Tuż obok kręgosłupa znajdowała się olbrzymia wyrwa, w której spokojnie mogłaby zmieścić się jego pięść. Nie wierzył własnym oczom, dygotał, jak galareta.

-O matko święta, jakiej amunicji ten skurwysyn użył?! - wyrzucił z siebie z przerażeniem. 




Ostatnie wakacje.

150. Widzę, że ci stoi jak rakieta. Upłynęła może minuta i jakby od niechcenia spojrzała nieco niżej. Bez skrępowania, wstydu czy zażenowani...