niedziela, 30 września 2018

Dzika samica.

8. Nad przepaścią.

Jeszcze raz kompletnie go zaskoczyła. Na sam koniec znów ona przejęła pałeczkę. Zupełnie nie spodziewał się takiego obrotu sprawy. Nie przypuszczał, że tak szybko ponownie przejmie nad nim kontrolę. Panowała nad wszystkim, co się z nim w tej chwili działo.
Dość szybko zbliżyła się na kolanach, machinalnie odsunęła jego dłonie i sama chwyciła za wielkiego, sterczącego chuja. Facet był tuż nad przepaścią gigantycznego orgazmu, a jej delikatne, miękkie i sprężyste dłonie zacisnęły się na jego dyszlu. To było jak objęcia skrzydeł anioła, jak muśnięcie ust demona rozkoszy. Wszystko razem przewyższało możliwość racjonalnego rozumowania. Poruszała rękoma w górę i w dół, mocno zaciskając swoje paluszki. Czubkiem języka dotykała wędzidła, sprawiając, że ledwie trzymał się na nogach. Konał z rozkoszy.
-Ooo-och, och, oooooooo!!! - jęczał, tracąc powoli świadomość.
W końcu nie wytrzymał. Nie pozwolił dłużej się jej tak męczyć. W szczytowym momencie, ponownie odzyskał kontrolę nad swoim kutasem. Chwycił go mocno za trzon i ścisnął, tak jakby chciał wykręcić mokrą ścierkę. To był koniec. Nie musiał już nawet poruszać dłonią. Nie było potrzeby. Wystarczyło, że wycelował, a sperma strzeliła niczym biały pocisk wprost w jej uchylone usta, przyleciała między zębami i zatrzymała się dopiero na samym gardle. Później była cała seria.
Zamknęła oczy i skupiła się tylko na połykaniu. Trzeba przyznać, że wychodziło jej to świetnie. W tej dziedzinie była prawdziwą profesjonalistką. Wykorzystała jego potencjał w najbardziej optymalny sposób. Był, nie tylko w pełni usatysfakcjonowany, ale też dumny. Tylko jedna, mała kropla spadła na jej policzek. Reszta przepisowo trafiła w dziesiątkę.
Kiedy już trochę ochłonął, uświadomił sobie, że przecież miał ochlapać jej twarz oraz pozostałe części ciała.
-Hm… - stęknął i pomyślał:
“Tak wyszło. Następnym razem postaram się bardziej.”
Tymczasem, ona miała trochę inne zdanie na ten temat. Po wszystkim chwyciła jego wielkiego, opadającego już nieco, fiuta u podstawy, ścisnęła i, pełnym zniecierpliwienia głosem, wyrzuciła z siebie:
-Hej, to już wszystko?! Tylko tyle miałeś mi do zaoferowania? Nie żartuj sobie!
Bezradnie rozłożył ramiona. Co miał zrobić? Jego zbiornik był już pusty.
-Przecież sama wszystko tak łapczywie łykałaś. Wydawało mi się… - przerwał, kiedy zobaczył jej minę.
Uśmiechała się samymi oczami.
-Hmm… no tak… no kurwa, zgadza się.
-Kobieto, jestem tylko człowiekiem, - dorzucił.
-No ok. Tak przy okazji, muszę przyznać, że twoje nasienie jest bardzo smaczne. Poza tym podoba mi się ten twój wytrysk. Brałeś jakieś dopalacze? -  dopiero teraz wyszczerzyła zęby.
Pokręcił przecząco głową.
-Jakie dopalacze?! - obraził się. - Nie biorę takich świństw.
Klepnęła go zawadiacko w pośladek, a później westchnęła słodko:
-Och, ja chcę jeszcze. Spuścisz się jeszcze raz na moje cycki?
Wzruszył bezradnie ramionami. Co ona sobie myślała, że jest jakimś cyborgiem?! Z drugiej strony żałował tego, że nie był w stanie powtórzyć tej akcji.
-Nie dam rady, pani Alu. Nie w tej chwili. Jestem zbyt zmęczony. Potrzebuję kilku minut odpoczynku, - jęknął jak Cygan nad obiadem, którego nie dał rady zjeść.
W tej samej, chwili nie do końca zaspokojona kobieta odwróciła wzrok i spojrzała na drugiego mężczyznę. Andrzej wciąż pozostawał bierny i pełny energii życiowej. Obserwował wszystko, dokładnie przyglądając się każdemu ruchowi. Można było odnieść wrażenie, że perfekcyjnie panuje nad swoim podnieceniem, ale to było tak naprawdę?

animowane - niespodzianka dla big cock

sobota, 29 września 2018

Dzika samica.

7. Małpa w zoo.

Dosiadła go, jak dzika dżokejka. Nie była amatorką, w tej dziedzinie, o nie. Nie pozwoliła mu się wymknąć. Zmusiła go, by położył się w poprzek na kanapie i oparł o wezgłowie. Nakazała też, aby szeroko rozłożył nogi. Kiedy spojrzał na nią zdziwiony, sama mu w tym pomogła.
Wlazła na niego szybko i bezbłędnie. Była jak małpa w zoo. Rozsunęła swoje nogi, układając je na jego udach. Chwyciła za chuja, przytrzymała głowicą do wejścia w cipkę i opadła. Miała to czego chciała. Jęczała i wzdychała z rozkoszy.
-Oooooch, aaaaaa ah…
Wbiła się do samego końca, aż szarpnęło jej ciałem. Roman tylko wyszczerzył zęby. Mimo wszystko, podobało mu się, i to coraz bardziej. Ona, tymczasem, spojrzała na drugiego samca i odezwała się cicho:
-O, tak, tak… za chwilę będę robić z tobą dokładnie to samo. Przygotuj się.
Zdążyła tylko spostrzec, że pod wpływem jej słów przełknął wymownie ślinę.
Tymczasem, leżący pod spodem byczek ujął ją za biodra i starał się podtrzymać. Miało to swój ukryty cel. Próbowałem nadać własne tempo tej zabawie. Unosił i opuszczał jej ciało.
Przepadło jej to do gustu. Skierowała ręce do tyłu i oparła na jego klatce piersiowej. Zdecydowana na współpracę, chciała mu pomóc. Unosiła się i opuszczała, unosiła się i opuszczała… góra-dół, góra-dół… szybko i dynamicznie.
Kiedy Roman nie mógł dłużej powstrzymać wytrysku, błyskawicznie z niego zeszła i przyklękła na podłodze.
-No dobra, wal na moją twarz, ogierze. Nie żałuj sobie, - odezwała się.
Jej pełen pewności głos, trochę go wystraszył. Przez chwilę myślał nawet, że tylko żartuje, ale kiedy patrzyła na niego pewnie i spokojnie, zrozumiał, że tego właśnie chciała. Czekała na to, co za chwilę się stanie. Czekała aż strumień gorącej spermy zaleje jej policzki, oczy usta i piersi.
W ostatnim momencie desperacji facet się ożywił.
-Chcesz tego?! Chcesz, cipo jedna?! - warknął czując, że wzbiera nie tylko pasja ale też potężne siły witalne.
Zmarszczyła brwi, a później spojrzała na niego tak, jakby chciała go zjeść.
-Kurwa, czy ja wyglądam na kogoś, kto żartuje?! - warknęła pełnym napięcia głosem.
Jeszcze raz się zawahał. Nad krótko, ale jednak. Każda sekunda zwłoki wydawała się mu nieznośnym cierpieniem.
-Przecież mówię, strzelaj na moją twarz! - ponaglała.
Przełknął ślinę jeszcze bardziej zawzięcie zaczął trzepać kapucyna.
-Lubię to, rozumiesz kutasie jebany?! - prowokowała nadal.
Czuł, że robi się siny na twarzy. Napięcie sięgnęło zenitu.
-Tylko nie zapomnij ochlapać mi cycków. Tam też chcę trochę, - mówiła pełnym napięcia głosem.
Teraz już wiedział, że nie ma odwrotu.
-No dobra! Jak sobie pani życzy, szefowo,- syknął.
Wyszczerzyła zęby w szerokim uśmiechu, a on dodał:
-Ale ostrzegam, mam pełne jaja.
Westchnęła głęboko, a później szeroko otworzyła usta.
-O ja pierdolę, jesteś zboczona, kobieto! - jęknął.
Uśmiechnęła się szyderczo.
-Nigdy nie mówiłam, ty fiucie, że jestem normalna, - wycedziła i znów otworzyła buzię.
Za chwilę miał się zacząć wielki wytrysk. Patrząc na niego, gładziła swoją cipkę i uśmiechała się w jedną stroną ust. Oczekiwała w napięciu na swoją niespodziankę.
Mężczyzna gapił się na nią, jak na objawienie. Podniecała go niebotycznie. Obserwował, pełne dźwięków ciało, patrzył jak się krzywi i uśmiecha. Walił konia jak dzikus z lasu. Był szczęśliwy. Wiedział, że za kilka sekund pozbędzie się całego uciążliwego ładunku spomiędzy nóg.
O dziwo, ta chwila wciąż nie następowała. Był w szoku. Laska doprowadzała go do szaleństwa. Nie umiał powstrzymać napięcia, nie był w stanie ogarnąć swojego pożądania. Do tej pory żadna inna kobieta nie odezwała się do niego w ten sposób, żadna inna nie pozwoliła by spuścić mu się na swoją twarz. Teraz czuł, że może być wreszcie sobą, że może puścić wodze swojej fantazji i spryskać gorącą spermą tyle jej słodkiego ciała, ile tylko zdoła. Mimo to nie mógł wystrzelić. Ciśnienie zdawało się rozsadzać mu jądra, ale nie mógł się spuścić. Nie zamierzał się poddawać. Był pewien, że spełnienie musi nadejść.


To MILF uwielbia brać mojego wielkiego kutasa w jej usta!

piątek, 28 września 2018

Dzika samica.

6. Wielki wór.

Przestał się śmiać. Po minucie znów przestała zwracać na niego uwagę. Skupiła się wyłącznie na tym, co działo się w chwili obecnej. Nadziała się na dzidę Romana i, od razu, przeszła frykcyjnych ruchów.
Wielki, gruby kutas wdzierał się w jej gorące wnętrze, jak wąż boa. Wchodził i wychodził, wchodził i wychodził… równo, miarowo, bez pośpiechu. Trzeba przyznać, że była w swoim żywiole, opuszczała i podnosiła biodra, wprawiając swoje ciało w łagodny, falujący ruch. Przyprawiało to jej partnera o kolejne silne zawroty głowy.
Po kilku minutach, kiedy spostrzegła, że facet, rzeczywiście, może za moment wystrzelić, odwróciła się tyłem. Dało mu to zaledwie kilka sekund na zaczerpnięcie oddechu. Skierowana plecami do jego twarzy, ponownie nabiła się na, twardego jak skała, kutasa. Z każdą chwilą coraz bardziej dyszała z rozkoszy.
Mimo dość sporego doświadczenia w tej dziedzinie, wielki drąg Romana robił na niej ogromne wrażenie. Nie mogła się nadziwić, był taki gruby, taki potężny. Kiedy tak patrzyła, jak nurza się w jej cipce, wydawało się jej, że jest o wiele za duży. Jakby miał za chwilę ją rozerwać.
Chłop ratował się jak mógł. Rozłożył uda tak szeroko, że jego jaja zwisały między nimi swobodnie do dołu. Wielki wór kołysał się na boki, dźwigając w środku dwie ciężkie kule. Miało to rozluźnić mięśnie krocza i wydłużyć czas stosunku. Niestety, było to dość trudne do zrealizowania, gdyż gruba, pionowa żyła przy każdym ruchu ocierała się o łechtaczkę, a pulsująca, podniecona cipka coraz mocniej szarpała się w ekstazie, krok, po kroku zbliżając swoją panią do gigantycznego orgazmu.
Dziewczyna także miała szeroko rozchylone uda. Ze zdziwieniem patrzyła na swoją, tańczącą w ostatnim akcie muszelkę. Co chwilę, jej palce dotykały twardej, lśniącej łechtaczki. Nie zapominała też o górnych partiach swojego ciała. Zawzięcie miętosiła swoje cycki. Jej usta bez przerwy były uchylone.
-O, ooo, oooch, och, och… - wzdychała, coraz namiętniej i coraz bardziej gorąco.
Słodko poruszała się w górę i w dół, w górę i w dół… później trochę nieco ukośnie.  nie dawała mu spokoju. Jeździła po jego podbrzuszu rozgniatając go swoim ciężarem. Twardy kutas wchodził w nią, niczym średniowieczny pal.
Po kilku minutach, nie czekając na to, aż to on zrobi pierwszy krok, zeszła z jego bioder.  Następnie położyła się obok i opadła piersiami na jego podbrzusze. Chwilę później przytuliła się do niego jedną ręką, a drugą chwyciła za sterczącą, sztywną fujarę. Bez żadnego zastanowienia, czy skrępowania, wepchnęła ją sobie w usta. Robiła co chciała i nie czuła z tego powodu choćby odrobiny wstydu. Zaczęła ssać, ciągnąć jak wielkiego smoka. Jej policzki od razu się zapadły, a z jego gardła wydobyło się przeciągłe:
-Ooooooooch!!!
Robiła laskę tak dobrze, że facet prawie tracił przytomność. Ciągnęła jego ogromnego fiuta, wpychając go raz głębiej, raz płycej. Ssała, lizała od spodu, z góry, po bokach. Robiła kółeczka swoim języczkiem. Była w tym naprawdę dobra i była szczęśliwa, że może rozłożyć wielkiego chłopa na łopatki.
Czas płynął, a ona nie zmniejszała tempa nawet na minutę. Jeszcze raz na niego weszła. Z każdą chwilą jej zachowanie było coraz bardziej bezpardonowe, nieobliczalne i trudne do przewidzenia. Zachowywała się tak, jakby miała wziąć z tego seksu wszystko to, co dla niej najlepsze, nie zważając na potrzeby swojego partnera. Starając się tylko, by przedwcześnie nie spuścił się jej cipkę, lub obok. Zresztą, i to chyba nie miało aż takiego wielkiego znaczenia. Zabrałaby się za niego jeszcze raz i jeszcze raz, aż straciłby resztki sił.
Reakcja big cock Anastasia Knight

czwartek, 27 września 2018

Dzika samica.

5. Remontowiec i troglodyta.

Ten remontowiec i troglodyta w jednym, zapakował swojego gigantycznego chuja w jej cipkę od tyłu. Wepchnął się w nią, jak w wycior w lufę czołgu. Dziewczyna, tracąc oddech, stęknęła słodko z rozkoszy.
I raz i dwa, i raz i dwa, i raz i dwa… spokojnie, miarowo poruszał biodrami
Wchodził w nią do samego końca. Podtrzymywał jej uda w taki sposób, by się mu nie wymknęła. Mimo to, w którymś momencie, o mały włos, nie spadła na podłogę.
Chlap, - znów z niej wyszedł. Tym razem, zrobił to chyba celowo. Wydawało się, że dłużej już nie może znieść wciąż narastającego napięcia. Bał się, że za chwilę spuści się w jej norkę i będzie po wszystkim. Najprawdopodobniej, chciał dać sobie trochę przerwy. Musiał poluzować nieco napięcie.
Niestety, nie pozwoliła mu odpocząć zbyt długo. To nie on miał narzucać tempo, tylko ona. Nie dała mu szans na to, by wymknął się z jej spragnionych, gorących objęć. Nie pozwoliła mu robić tego, co on sam uważa za słuszne.
Bez zastanowienia chwyciła go za kutasa całą garścią. Od razu się uśmiechnęła od ucha do ucha. O tak, lubiła czuć w dłoni twardego, porządnego fiuta. Dla niej było to bardzo proste, była w tym mistrzynią. Sięgnęła ręką między ich spocone ciała i, poprzez swoje plecy oraz pośladki bezbłędnie odszukała jego wielkoluda. No tak, był tam: wielki, napuchnięty i podniecony do granic wytrzymałości.
Miała to czego chciała. Mocno zacisnęła palce, nie pozwalając się już mu wymknąć. Nieszczęsny samiec stęknął tylko z rozkoszy, jakby obawiając się, że przedwcześnie skończy. Niemniej wiedział, że jest na przegranej pozycji.
Opleciona siatką fioletowych żył maczuga, w jej pewnym mocnym objęciu, skierowała się wprost w słodką, gorącą pizdeczkę. Wepchnęła swój łeb, poruszając się raz w lewo, raz w prawo, jakby chcąc mieć pewność, że siedzi tam gdzie powinna, a później powoli zaczęła wjeżdżać coraz głębiej i głębiej.
-Kurwa mać, kobieto, dłużej nie dam rady! - rozległ się chrapliwy głos zmęczonego, nieco wystraszonego, mężczyzny.
Najwyraźniej, w ogóle się tym nie przejęła. Miała gdzieś jego jęki, westchnienia i to, że jest na granicy wytrysku. Bez najmniejszego skrępowania, sięgnęła dalej swoją dłonią. Chwyciła za jego pośladki i przycisnęła mocno do siebie. W ten sposób, chcąc nie chcąc, wbił się w nią do samego końca. Zaczął się ślinić i stękać, ale już po chwili, znów zaczął penetrować jej cipkę tak, jak tego chciała.
Tymczasem, Andrzej przyglądał się wszystkiemu z góry. Spokojnie, jakby bez emocji, asystował w tej akcji, ale wiadomo było, że i jego kolej przyjdzie już wkrótce. Nie dało się ukryć, że z jego kraciastych spodenek tworzy się wyraźny namiot. Pod spodem czaił się prawdziwy potwór z Loch Ness. Jego właściciel był jednak na tyle powściągliwy, aby nie pozwolić wyjść na zewnątrz swojej bestii.
Po kilku minutach Roman leżał na wznak na kanapie. Alicja siedziała na nim. Miała zajebistą, wielką, okrągłą dupę. Mężczyzna trzymał swojego chuja w taki sposób, by dziewczyna, opadając mogła się na niego bez problemu nadziać.
Po jakimś czasie odwróciła się w stronę Andrzeja i uśmiechnęła się słodko, sygnalizując by się przygotował.
Facet wyszczerzył zęby, jakby nie bardzo wiedział o co chodzi.
-Co tak się cieszysz mądralo? Myślisz, że sobie poradzisz? - wycedziła.
nastolatka analna uwielbia wielki kutas w jej dupie

środa, 26 września 2018

Dzika samica.

4. Wybałuszyła oczy.

Ogromny, twardy kutas pchał się w jej wilgotne, gorące bagienko, a ona tylko się uśmiechała i prosiła o jeszcze więcej. Jej piersi, i tak już duże, zrobiły się jeszcze większe, bardziej okrągłe, brodawki przebarwiły się na ciemniejszy kolor, a sutki wyszły na wierzch i stwardniały.
Na szczęście, mężczyzna był w doskonałej kondycji fizycznej. W innym wypadku padłby już z wyczerpania. Grzmocił ją, stojąc na jednej nodze, a drugą opierając o brzeg sofy. Przyklękał za każdym ruchem, wbijał się w jej cipkę prawie pionowo z góry. Mocno, do końca, tak, jak lubiła. O tak, to było to, czego potrzebowała, szczególnie dzisiejszego poranka. Czuła jak jego wielki taran, bezlitośnie wdziera się w jej trzewia i wzdychała donośnie z rozkoszy.
-Oooooooh, aaaaaaah, uuuuuuuh…
Zachęcony tymi odgłosami, jeszcze bardziej przyspieszył.
-Kurwa, Roman, jesteś zajebisty! Oooooooo!!!
Łup, łup, łup, łup… uderzał, nie żałując energii.
-O tak, tak! O, bardzo dobrze! Wypierdol moją pizdę, tak żeby piszczała z rozkoszy! O tak, tak chcę! - wyrzucała ze swojego gardła.
Za którymś pchnięciem wbił się w nią tak mocno, że jego i jaja rozpłaszczyły się na niej wzgórku. Z wrażenia, tylko wybałuszyła oczy. Brakowało jej tchu, ale o to przecież chodziło.
-O ja pierdolę, doskonale, chłopie! Ooooo tak! - odezwała się po chwili.
Gorąca zabawa napędzała się już samoistnie. Nie trzeba było bardziej zachęcać żadnej ze stron. Roman ruchał jak rasowy ogier. Jedną ręką trzymał ją za biodra, a drugą ścisnął chuja u samej podstawy i, za każdym razem, wpychał się do samego końca. Za każdym pchnięciem wyrzucała z siebie serię głośnych jęków. Jej cipka przybierała coraz bardziej intensywne kolory, spuchła jak po ukąszeniu jadowitego węża.
Młodszy kolega, czekając na swoją kolej, na razie asystował. Chodź się doskonale zdawał sobie sprawę z tego, co się wokół niego dzieje, wydawał się być nieco zaskoczony, tym, dynamicznie zmieniającym się, biegiem wydarzeń. Ten szczupły, krótko ostrzyżony i niczym specjalnie się nie wyróżniający, mężczyzna, zdawał się śledzić każdy ruch kopulujących obok ludzi. Patrzył, lecz nie reagował. Robił wrażenie, jakby chciał rozeznać się w technicznych aspektach tej gry.
A obok niego działo się, naprawdę, dużo. Dziewczyna jęczała i wzdychała z rozkoszy, ochoczo poddając się głębokiej penetracji drugiemu samcowi. Pieprzyli się jak szaleni, nie zwracając uwagi na otoczenie. Rąbali się jak para dzikich zwierząt, jak jelenie na rykowisku. Można było odnieść wrażenie, że cały świat należy tylko do nich.
W pewnym momencie, wielki fiut, podnieconego do granic możliwości, chłopa nieopatrznie wyślizgnął się z cipki i nieco zwisł przy samym wejściu. Wyglądało to tak, jakby jakby w tym, szalonym tempie, zgubił drogę jej norki, ale były to tylko pozory. Z rozchylonej szparki obfitym strumieniem sączyły się soki drżącej z rozkoszy, samiczki.
Spojrzała na niego, jakby trochę rozczarowana, a później palcami rozchyliła połówki swojej pulchnej bułeczki. Miało być to dla niego sygnałem, gdzie ma się skierować.  Oczywiście, trafił bez najmniejszego problemu i od razu zaczął robić swoje. Jej szparka zachęcała wilgocią, upojnym zapachem seksu oraz kobiecości. Mokry od śluzu, poruszał się w niej, niczym tłok w cylindrze silnika.
Już po kilku minutach obydwoje wygodnie leżeli na sofie. Roman zajął miejsce od strony oparcia, Alicja tuż przed nim. Obydwoje spoczywali na boku. To była kolejna pozycja, którą bardzo lubiła.
Moja szwagierka z 19 roku życia nie mogła się doczekać, kiedy pojedzie na mój wielki kutas, podczas gdy moja żona była poza stanem!

wtorek, 25 września 2018

Dzika samica.

3. Bez spodni.

Na chwilę odwróciła głowę. Czekała na odpowiedni moment, aby przypuścić atak na drugiego. Kiedy przekroczył próg wiedziała już, że nie wyjdą z tego domu bez porządnego ruchania. Mieli przeczyścić wszystkie jej otwory na wszystkie możliwe sposoby i nie zamierzała wpuszczać nawet minuty wcześniej.
Stało się dokładnie tak, jak sobie to zaplanowała. Byli typowymi baranami, myślącymi raczej kutasem, niż głową, co w znacznym stopniu ułatwiło jej całe zadanie. Już po kilku minutach obydwaj siedzieli w salonie na przestronnej, wygodnej kanapie.
Roman był mocno opalonym, wielkim mięśniakiem. Z jednej strony, chciał jak najszybciej wyjść, a z drugiej, zostać. Był w coraz większym szoku. Nie potrafił sobie wytłumaczyć, jak to się stało, że właśnie siedzi bez spodni. Mimo swoich rozmiarów, czuł się jak przedszkolak. Swoją krótką, czarną koszulkę na ramiączkach, próbował pociągnąć do dołu, aby ukryć ogromnego, sterczącego jak rakieta, fiuta.
Po chwili zdał sobie sprawę, że to nie ma sensu. Mimo braku logicznego wyjaśnienia, lepiej było przejść przez to z podniesionym czołem jak mężczyzna, niż uciekać ze wstydem. Zresztą, każde spojrzenie na tą, waderę uświadomiło mu, że jest tylko i wyłącznie samym pożądaniem.
No cóż, nie potrafił oprzeć się jej urokowi. Chciał tego. Chciał wsadzić swojego wielkiego kabanosa w jej ciasną i gorącą cipkę. Przestał myśleć, pozbył się resztek skrupułów, wstydu i zabrał się do roboty. Jedną dłonią chwycił  za swoją lagę, a drugą zaczął masować wielki wór między nogami. Czuł się prawdziwym, pełnym podniecenia, samcem. Zmierzył ją uważnym, choć jeszcze nieco niepewnym spojrzeniem. Był gotowy.
Tymczasem Andrzej, czekał na swoją kolej. W odróżnieniu od swojego kolegi, był typowym, niczym nie wyróżniającym się, typem grzecznego gryzipiórka. Jego wygląd zewnętrzny raczej nie przyciągał kobiet: blady, cherlawy, z lekko wystającym brzuszkiem. No cóż, nie to było jego atutem. Jego asem w rękawie, a raczej w nogawce spodenek było coś zupełnie innego. Było to coś, czego w tym momencie, nie sposób było dostrzec. W jego bokserkach w kratę skrywało się prawdziwe monstrum. Czekał na swoje pięć minut, kiedy będzie mógł wytoczyć na pole bitwy potężną armatę.
Alicja, jak prawdziwa bizneswoman, nie bawiła się w szczegóły i od razu przeszła do konkretów. Stanęła naprzeciwko nich, powoli pochyliła się i, z namaszczeniem, zaczęła zdejmować swoje koronkowe majteczki. Mężczyźni szybko pojęli jaka jest ich rola w tej zabawie. Mimo wszystko, nie mieli pojęcia ile wysiłku będą musieli w to włożyć. Spokojnie czekali na chwilę, kiedy pozwoli wejść im do gry.
No i zaczęło się porządne rżnięcie. Nie było gry wstępnej, pieszczot, pocałunków i innych drobnych gestów mających podkręcić atmosferę. Pani domu często zaczynała właśnie od tego, ale nie tym razem. Była zbyt napalona. Gotowa do głębokiej penetracji ułożyła się wygodnie na kanapie. Po chwili uniosła do góry kolana i szeroko rozsunęła uda.
Roman, jak prawdziwy byk, wbił się w jej cipkę swoim wielkim napęczniałym kutasem i, od razu, przeszedł do zdecydowanej, hardkorowej akcji. Raz-dwa, raz-dwa, raz-dwa… poruszał swoimi biodrami. Przestronny salon wypełnił się z odgłosami uderzeń jego podbrzusza w jej jędrne pośladki.
Grzmocił wytrwale, nie dając jej ani minuty wytchnienia. Dziewczyna patrzyła na niego słodkim, rozbrajającym wzrokiem, zachęcając do jeszcze bardziej zuchwałego bezpardonowego zachowania. Nie obijał się. Starał się, jak tylko mógł, by jak najlepiej zaspokoić swoją panią.
-O tak, tak, dawaj, dawaj, ruchaj mnie, ruchaj, pchaj się w tą moją pierdoloną pizdę!
Łup, łup, łup, łup… - rozbrzmiewały odgłosy uderzeń, a ona pokrzyki wała coraz głośniej:
-Nie leń się! O tak, tak! Bardzo dobrze! Wiem, że możesz, wiem, że cię stać na więcej!

To MILF uwielbia brać mój duży kutas pieska!

poniedziałek, 24 września 2018

Dzika samica.

2. Dzika samica.

Po chwili nie wytrzymała i zdjęła majteczki. Co tu dużo ukrywać, potrzebowała zaspokojenia. Pragnęła poczuć dorodnego kutasa w swojej gorącej i wilgotnej jaskini.
Andrzej i Roman wyrzucali narzędzia z zardzewiałego dostawczaka i układali je na małym wózku. Następnie klnąc, że ścieżka taka wąska, paląc papierosy i śmiejąc się, ciągnęli wszystko w kierunku domu.
Dziewczyna wciąż stała przy oknie, które właściwie było szklaną ścianą o powierzchni kilkudziesięciu metrów kwadratowych. Mężczyźni jeszcze niczego nie byli świadomi, ale ona wiedziała, że zaraz się zacznie. Drżała z rozkoszy i podniecenia, wyobrażając sobie szczegóły całej akcji.
Po chwili przykucnęła w szerokim rozkroku zupełnie tak, jakby chciała zrobić siku w przydrożnym rowie. Nie mogła się już doczekać. Chciała, aby to już się stało. Jedna jej ręka, jak automat, powędrowała między obfite, jędrne uda i spoczęła na wypukłym, miękkim wzgórku. Palce prawej natychmiast zajęły się sztywną  i bardzo pobudzoną łechtaczką. Grały na niej jak na strunach harfy.
Laska, drżąc na całym ciele, przyglądała się obleśnym samcom i pieściła swoją cipeczkę, starając się przygotować swoje ciało na maraton seksualny. Dłoń, która operowała w rejonie niesamowitych cycków obejmowała je, ściskała od dołu, drażniła sutki i pieściła brodawki.
Wygłodniała, dzika samica nie zamierzała dać najmniejszych szans swoim ofiarom. Śledziła każdy ich ruch, szykując się do ostatecznego, precyzyjnego ataku. Jej bluzeczka, jak osobny, żeby byt, zjechała z jej ramion i zatrzymała się na łokciach. Dziewczyna uśmiechała się. Prawie im współczuła, zdając sobie sprawę, jak bardzo ich wykorzysta.
Pierwszy przekroczył próg Roman. Jako szef zawsze szedł przodem. Alicja, dobrze o tym wiedziała i przygotowała się bardzo starannie. Stanęła na jednej stopie, drugą unosząc nieco do góry. Mocno zacisnęła uda, prezentując słodką cipeczkę. Każda z rąk, także, miała swoje, z góry określone, zadanie.
Jedna dłoń spoczęła na szerokim biodrze, a druga powędrowała w górę, do jasnych włosów. Bawiła się nimi niby niedbale, ale bardzo precyzyjnie. Biała, skromna bluzeczka, trzymana na łokciach, powiewała w przepływającym powietrzu między otwartymi oknami.
Atak był natychmiastowy, totalny i obezwładniający. Facet zakręcił się w miejscu na pięcie, niczym bąk i stanął jak wryty.
-O, przepraszam panią bardzo! Nie wiedziałem, że pani w negliżu. Już wychodzę, - odezwał się zmieszanym głosem.
Było już za późno na odwrót. Nie wyszedł, nie dał rady. Dama miała w sobie urok bazyliszka. Zahipnotyzowany chłop stał jak sparaliżowany i gapił się na nią wielkimi oczami. Była zadowolona. Wszystko szło zgodnie z planem. Uważnie mierzyła go swoim wzrokiem, starając się ocenić gabaryty i witalność.
-Chodź, chodź… nie krępuj się, - zachęciła miękkim, aksamitnym głosem.
Mężczyzna, przełknął ślinę i wszedł. Dopiero teraz zaczynał zdawać sobie sprawę, że to nie będzie zwykły remont, że na swoje pieniądze będzie musiał zapracować w nieco inny sposób. Uświadamiał sobie, że jest w pułapce i nie bardzo wiedział jak się z niej wydostać. Widać było jego skrępowanie. Czuł się bardzo niezręcznie, ale w tym samym czasie, jego podniecenie wzrosło tak bardzo że, odebrało mu zdrowy rozsądek.
Przeszywała go swoim spojrzeniem. Nie miała zamiaru dać mu najmniejszych szans. Chciała mieć pewność, że nie zrobi czegoś głupiego. Był jak motyl w pajęczej sieci. Chciała wyssać z niego wszystkie soki. Miał wykonywać jej polecenia i być tylko do jej usług.

Big cock gif

niedziela, 23 września 2018

Dzika samica.

1. Wabik.

Dzień dobry. Jesteście ciekawi następnej historii? No tak, cóż to za pytanie? Wiem, że jesteście. Chciałbym żebyście poznali Alicję.
Alicja jest niesamowitą, oszałamiającą blondynką. Jest typową seks bombą, dodajmy bogatą seks bombą. Ma jasne, długie włosy, swobodnie opadające na ramiona i przenikliwe, niebieskie oczy. Ma piękną twarz. O tak, śmiało można powiedzieć, że jest ładna, bardzo ładna.
Co jeszcze można powiedzieć o Alicji? Oczywiście cycki. Laska ma duże piersi. Nie są przeciętnych rozmiarów, ale nie są też gigantyczne, są po prostu, duże. Piersi są jej podstawowym i najważniejszymi atutem. Są jak wabik dla każdego faceta. Pięknie ukształtowane, wyglądem przypominają nieco duże, dorodne groszki. Ozdobione są różowymi brodawkami i sztywnymi, ale niezbyt dużymi sutkami, skierowanymi nieco do góry.
Alicja jest bardzo zgrabna, bardzo. Nie jest chudziną o anorektycznym wyglądzie. Jest prawdziwą kobietą. Wszystko ma na swoim miejscu: szerokie biodra, zgrabne i jędrne uda. Od razu widać, że dba o siebie.
Ala ma czterdzieści lat i mieszka w pięknej willi. Alicja jest rozwódką. Dom oraz firmę odziedziczyła po bogatym mężu, ale sama też świetnie sobie radzi w interesach. Pracowity stresujący tydzień urozmaica sobie kolorowymi i soczystymi weekendami.
Kiedy wstaje sobotni poranek, ona wychodzi na polowanie. Robi to z rozmachem i wyobraźnią, precyzyjnie dobierając kochanków. Jest nietypową i wybredną tygrysicą. Cały tydzień potrafi selekcjonować samców, aby wybrać takich, którzy w jak najlepszy sposób, będą w stanie, zaspokoić jej żądze.
Alicja lubi chodzić nago. Uwielbia spacerować po swoim mieszkaniu. Oczywiście bez ubrania. Nigdy nie zasłania okien. Lubi mieć świadomość, że ktoś może na nią patrzeć. Prowokacja to jej drugie imię.
Dom szczególnie nadaje się do tego, aby mogła realizować swoje ekshibicjonistyczne upodobania. Szklane ściany w postaci dużych witryn od samego sufitu do podłogi, prawie nigdy, nie są niczym zasłonięte.
Na dodatek willa jest w ciągłej rozbudowie, co także jest w wybiegiem tej przebiegłej lisicy. Zawsze kręcą się po nim jacyś ludzie w brudnych ubraniach. Pod oknami, do których nie ma dostępu w inny sposób, stoją rusztowania. Niejeden raz już słyszała głośne gwizdy, gorące westchnienia i komplementy typu: “zobacz, jaka zajebista dupa”.
Ala szczególnie lubi słyszeć takie rzeczy z samego rana, kiedy słońce jasnymi promieniami pada na jej twarz, a w jej ciele budzą się hormony, zmuszając do wyjścia na kolejny rekonesans terenu. Zwykle śpi nago. Czasami zakłada skromną, wręcz symboliczną, koszulkę, która ma za zadanie, raczej odsłaniać, niż zakrywać, jej krągłości.
Tym razem było podobnie. Ala wstała, założyła na siebie jedynie białą bluzeczkę. Podwinęła rękawy, ale jej już nie zapinała. Oczywiście, to było celowe, aczkolwiek nigdy tego w ten sposób tak nie nazwała.
Nie miała na sobie biustonosza. Uważała, że zakładanie stanika nie jest konieczne. Lubiła czuć świeży powiew na swoich cyckach. Lubiła czuć podniecenie, które wkrada się do niej ze wszystkich stron.
Tym razem miała też na sobie koronkowe, delikatne majteczki. One także niczego nie zakrywały. Ze wszystkimi szczegółami było widać całą, wydepilowaną cipeczkę. Jej widok, niejednego, wielkiego faceta, już w pierwszej minucie, zwalił by z nóg.
Podeszła do okna i przeciągnęła się jak kotka. Następnie uważnie wyjrzała na podwórko. Właśnie podjechał samochód z panami do remontu zachodniego tarasu. Czekała na nich. Osobiście wybrała pracowników.
Alicja lubiła ten sport. Niecierpliwie czekała na ekipę, która zajmie się nie tylko balkonem, ale też jej spragnioną, gorącą pizdeczką.

PracujÄ…c razem nad wielkim kutasem

sobota, 22 września 2018

Marcin da radę.

10. Gra z nią.

Dyszała tak, jakby wydawała z siebie ostatnie tchnienie, a w końcu umilkła całkowicie. Jej oddech zastygł gdzieś w jej gardle, a ja wciąż się wsuwałem: powoli, ostrożnie, aż do samego końca.
Kiedy wiedziałem, że uda mi się tego dokonać, wykonałem ostatnie, zdecydowane pchnięcie. Wlazłem w nią bezpardonowo, brutalnie, po same jaja. Zdołałem spostrzec, jak z tego wysiłku, z tego napięcia, płatki jej różyczki wyszły na wierzch, jak spuchły i połyskiwały nektarem.
Pierwszy kryzys miałem już za sobą, ale to było tylko chwilowe, krótkotrwałe i mizerne odprężenie. Wysunąłem się z jej cudownej dupeczki, by zaraz później znów wsadzić go do środka. Rozgniatałem jej płatki przy każdym pchnięciu swoimi jajami. Uczucie wszechogarniającej słodyczy, odebrało mi wolę normalnego postrzegania świata.
Za którymś razem poczułem, że znów pompuję. Szybując gdzieś w chmurach, lałem w nią strumienie swojego nasienia. Wykonałem jeszcze parę ruchów i, w pewnym momencie, nieopatrznie wysunąłem się z jej słodkiej dupeczki. W sumie, nie wiem, jak to się stało, ale chyba, wypchnęła mnie skurczami swoich mięśni. Jak porządny tłok, mój fiut wyciągnął za sobą gęstą maź z jej anusika.
Powietrze, od razu przesączyło się specyficznym zapachem. Czułem się tak bardzo skurwiony, czułem, że sprowadziłem żonę najlepszego kolegi na manowce. Chociaż, muszę przyznać, że były to bardzo, ale to bardzo, przyjemne “manowce”. No i co tu dużo ukrywać, byłem niesamowicie szczęśliwy i zadowolony, że tak się stało.
Tak naprawdę, to był już ostatni moment, aby zakończyć tą zabawę. Ledwie zdążyliśmy się ogarnąć, obetrzeć i założyć na siebie jakieś ciuchy, a już stanął w drzwiach i jej ślubny.
Nawet, nie bardzo wiedzieliśmy, jak się zachować. Dosłownie, jeszcze drżeliśmy z podniecenia. Oczy pewnie nam błyszczały, jak nie wiem co. Trzeba było być, naprawdę, ślepym, albo… bardzo zakochanym, aby tego, dość oczywistego szczegółu, nie dostrzec.
On jednak nic nie zobaczył.
-No, czego mnie nie obudziliście?! Kurczę, przespałabym cały dzień, - odezwał się, jakby z pretensją w głosie.
Przyznam szczerze, że już zaczynałem się bać. Obawiałem się, że może coś, jednak, zauważył, jakiś drobiazg, a teraz gra na czas. Może się czegoś domyślał, ale nie. Nie było żadnych, dalszych konsekwencji. Tym bardziej że Karolina zachowała się, jak prawdziwa, wierna żona.
Podeszła niego, chwyciła go za szyję i  zatopiła swoje usta w jego wargach.
-Nic się nie dzieje, kochanie, naprawdę.  Marcin sprawdzał tylko wannę. Mówiłem ci dwa dni temu o tym, przeciekała.
Machnął tylko lekceważąco ręką.
-A no tak, wanna, kurcze zupełnie zapomniałem. - odezwał się z uśmiechem na ustach.
Po chwili zastanowienia zwrócił się do mnie:
-Marcin, no jak, da się to naprawić?
Przełknąłem ślinę. Owszem znałem się na hydraulice, ale nie miałem pojęcia, że coś u nich przecieka. Powiem szczerze, nie widziałem nawet tej wanny. Mieszkali tu od niedawna, a piwnicy byłem po raz pierwszy.
-Tak oczywiście, zobaczymy. Myślę, że to ogarnę.
Karolina odwróciła się w moją stronę, jednak w taki sposób, by Zdzisław nie widział jej twarzy. Spojrzała mi w oczy i, kokieteryjnie zagryzając materiał swojej bluzeczki, dodała:
-Tak, tak… Marcin, da radę. On zna się na robocie, jak nikt inny.
Gra z nią była taka słodka, a jednocześnie tak bardzo niebezpieczna, że po plecach biegały mi zimne i gorące dreszcze. Poczułem się jeszcze bardziej rozwalony na kawałki. Wiedziałem, że nie był to ostatni raz, że teraz będę, raczej, regularnie naprawiał coś u nich w domu.

KONIEC

Ostatnie wakacje.

150. Widzę, że ci stoi jak rakieta. Upłynęła może minuta i jakby od niechcenia spojrzała nieco niżej. Bez skrępowania, wstydu czy zażenowani...