sobota, 30 września 2017

Analna przygoda.


11. Bawiłem się jej pizeczką.

W końcu miałem już dość i postanowiłem przejść do ofensywy. Uniosłem tułów i chwyciłem ją za ramię. Następnie delikatnie, ale stanowczo położyłem na łóżku. Nie opierała się. Z cudownym uśmiechem na twarzy, kokieteryjnie przechyliła głowę. Odsunąłem się do tyłu, a ona automatycznie rozchyliła uda. Chwyciłem ją pod kolanem i uniosłem do góry. Podparta na łokciu, swobodnie poddawała się moim zabiegom. Mój gruby, żylasty fiut znajdował się już tylko kilka centymetrów od jej ciasnej, cudownie gorącej, napęczniałej pizdeczki.
Niczym mała grzeczna dziewczynka, opadła plecami na materac. W ostatniej chwili spojrzałem jej głęboko w oczy, w jej cudowną, młodą twarz. Nie odwzajemniła spojrzenia. Wpatrywała się gdzieś w sufit, rękoma bezradnie przebierając włosy.
Chwyciłem kutasa w garść i zdecydowanie nakierowałem w jej gorące, ciasne wnętrze. W odpowiedzi opuściła głowę na materac i patrzyła gdzieś za siebie. Jej dłonie powędrowały w kierunku brzegów różowego wdzianka, które miała na sobie, i pociągnęły do góry. Wiedziałem, że za chwilę zobaczę jej wspaniałe piersi.
Bawiłem się jej pizeczką w samym wejściu. Rozgarniałem słodkie, mlaskające wargi. Były tak wilgotne, że, z nadmiaru wrażeń, szumiało mi w głowie. Patrzyłem na nią, obserwowałem jej podniecenie. Czułem, jak dotyka moich ud swoimi stopami, jak coraz szerzej rozchyla swoje krocze. Wszystko po to, by wpuścić mojego wielkiego tarana swoje ciasne wnętrze.
Kiedy z nią wszedłem, jęknęła głęboko, z przejęciem. Mocno pociągnęła swoją bluzeczkę do góry, odsłaniając cycuszki. Teraz już tylko dyszała. Nasze oddechy mieszały się ze sobą. Leżała na wznak z nogą wysoko uniesioną do góry, a ja poruszałem się jej ciasnym wnętrzu: rytmicznie, szybko, coraz szybciej. Starałem się bez problemu dotrzeć do samego szczytu.
Była niesamowicie ciasna, tak bardzo gorąca. Miałem wrażenie, że postradał zmysły. Wydawało mi się, że już nigdy nie będę tą samą osobą, co do tej pory. Poczucie zatracenia w tym wszystkim, ogarniało całą moją istotę. W jednej chwili cały świat przestał istnieć. Doświadczyłem czegoś niesamowitego. Miałem wrażenie, że mój kutas porusza się w ciasnym, gorącym i lepkim bajorze. Niebo i piekło stało się jednym.
Była jak ryba wyjęta z wody. Zwijała się raz w jedną, raz w drugą stronę. Głośno jęczała, przeciągle wzdychała. Jej rozkoszne odgłosy wypełniły całe pomieszczenie i świadczyły tylko o jednym: szybkimi krokami zbliżała się to niebotycznego orgazmu.
Mocno zacisnąłem zęby i poruszałem swoimi biodrami coraz szybciej. Uderzałem w nią coraz bardziej gwałtownie. Seks stawał się coraz bardziej intensywny. Przestałem zwracać uwagę na wszystko, co działo się dookoła. Wędrowałem jej tunel jak wytrwały górnik. Starałem się jak tylko mogłem.
W pewnym momencie jej zwinne paluszki znów wylądowałem na lśniącej wisience. Masowała ją i męczyła szybkimi, gwałtownymi ruchami. Wykonywała kółeczka raz w jedną, raz w drugą stronę, to znów mocno rozgniatała.
-Uuuuu-uuuuuhu, u, uu, uhu!!! - wydobywało się z jej gardła.
Słodkie, oszałamiające uczucie było coraz bliżej. Błogie swędzenie rozpoczęło swój marsz od palców stóp i powoli przesuwało się w stronę kolan. Później opanowało pośladki i jądra. Pobrało je gorącym żarem i ścisnęło intensywnym skurczem. Po drugiej stronie weszło na czubek głowy i wędrowało przez szyję, klatkę piersiową oraz brzuch. Kiedy poczułem je gdzieś w okolicach pępka, myślałem, że zwariuję. Jednak wędrowało dalej w okolicę krocza i jąder. Zbliżał się moment finałowego aktu tego przedstawienia.

first date

piątek, 29 września 2017

Analna przygoda.


10. Nierówno pod sufitem.

Ta dziewczyna była niesamowita. Szeptałem coś do niej niezrozumiale, sam już nie wiem, co. Pochyliła się nad moim kutasem i, wysuwając język, zbliżała swoją głowę. Następnie, nie puszczając go z dłoni, odważnie splunęła na sam wierzchołek. Później polizała.
Odwróciła twarz, jakby chciała się do tego przygotować, a po chwili zachłannie rzuciła się na ten wielki korzeń, na to coś wystające z mojego krocza. Objęła to ustami. Zacisnęła je bardzo mocno, bez litości, jednak teraz wiedziałem, że nie muszę już niczego powstrzymywać. Nie chciałem. To miał być koniec, finał w jej ustach.
Zdaje się, że ona rzeczywiście miała nierówno pod sufitem. Zaciskając dłoń na podstawie mojej wieży i ciągnąc skórę do dołu, pracowała swoją głową w takim tempie, jakby chciała wydobyć ze mnie wszystko, dosłownie każdą kropelkę.
Wypuściła go i przekręciła swoją śliczną główkę na jeden bok. Teraz, cmoknąwszy, pocałowała w grupą napęczniałą oplatającą łeb żyłę. Zadrżałem.
Znów splunęła i znów pochłaniają gruby trzon. Otworzyła usta. Nie zaciskała ich, ale szalała tak, że uderzałem z całych sił w jej gardło. To było niesamowite. Trudno opisać to co czułem. W pewnym momencie miałem wrażenie, że odpływam w kosmos. Dziewczyna opanowała mnie całkowicie. Krztusiła się dławiła, kaszlała, jej ślina płynęła obfitymi strumieniami.
Nagle, kiedy najmniej się tego spodziewałem, wypuściła go. Przejechała dłonią od podstawy aż po samą żołądź, a na samym wierzchołku, mocno zacisnęła. Patrzyła przed siebie półprzytomnym wzrokiem. Uniosłem się na łokciach, by zerknąć, czy wszystko z nią w porządku. To było istne szaleństwo. Nie wiedziałem, co się właściwie dzieje, w którym punkcie jesteśmy.
Znów splunęła i znów mocno zacisnęła swoją garść na moim przyrodzeniu. W jej policzkach ponownie pojawiły się te cudowne dołeczki.
-Boże, dziewczyno, jak ty to robisz? - westchnąłem przyciszonym głosem.
Zamiast odpowiedzi, rzuciła się na mnie. Była jak pirania. Nie dała mi odpocząć. Kompletnie zatraciła się w tym, co robiła. Jej usta wypełnione były moim napęczniałym kutasem, z jej gardła wydobywały się głośne jęki i westchnienia.
-Ooooohhhh taaaak... teraz! - wyrzuciłem z siebie, wiedząc, że już dłużej nie powstrzymam wzbierającej we mnie energii.
Zdawało się, że nie zareagowała. Jeszcze kilkakrotnie nadziała się swoim ciałem tak mocno, że myślałem, iż mój trzon przebije ją całą i znajdzie się w jej kartami.
Na sekundę uwolniła go, splunęła i znów pochłonęła. Wzdychała. Chwyciła mnie za jądra i ścisnęła. Znów poruszała swoją głową. Jęczała jak kot. Kilkakrotnie szybko przejechała dłonią po moim udzie, chwyciła mnie za jajka i pogłaskała. Gdybym mógł, śpiewał jak skowronek na wiosnę.
Wyglądała prześlicznie. Jej jasne, śmietankowe włosy opadły na czoło, prz okazji delikatnie muskając moje podbrzusze.
Wyprawiała ze mną cudowne rzeczy, a ja byłem na granicy orgazmu. Masowała moje jądra. Robiła to w tak subtelny sposób, że kręciło mi się w głowie. Mruczała, miauczała. Ssała i ciągnęła łeb. Doświadczenie było iście niebiańskie. To było coś, czego nie spodziewałbym się w najcudowniejszym śnie. To była istna bajka. Jej głowa poruszała się do dołu i do góry, do dołu do góry… rytmicznie, sprawnie, konkretnie i celowo.
Dyszałem coraz głośniej, coraz trudniej było i powstrzymać nadchodzący wytrysk. Ciśnienie w moim podbrzuszu gromadziło się, niczym lawa w wulkanie, usilnie szukając ujścia.

Sexy babe on top giving handjob to big dick

czwartek, 28 września 2017

Analna przygoda.


9. W swoim żywiole.

Szalała. Była jak dzika, nienasycona Amazonka. Z mojego gardła wydobywały się już tylko nieartykułowane, niezrozumiałe dźwięki. To było cudowne i wspaniałe. Wszystko wskazywało na to, że razem osiągniemy ten, niesamowicie wielki, kosmiczny orgazm.
Krzyczała coraz głośniej. Unosiła się coraz wyżej i coraz mocniej spadała na moje podbrzusze. Coraz donośniej chlapały jej pośladki. Chciała wycisnąć z siebie wszystko. Jak cytryna w mikserze, oddawała mi wszystkie soki, wszystkie siły. Chciała, żebym wyszedł spod niej na czworakach. Jej pizda była jak imadło, nie dawała mi żadnych szans. Stopniowo traciłem poczucie rzeczywistości, nie wiedziałem gdzie jestem.
W końcu, zmęczona, po kilku minutach szaleńczej gonitwy, nieco zwolniła. Nie oznaczało to, że było lżej. Przy wolniejszych ruchach, jej cipka zaciskała się jeszcze mocniej.
Wiem, że trudno to sobie wyobrazić, ale tak było. Czułem każdy zakamarek, każdy mięsień. Odbierałem ją dokładnie gdzieś pod swoją czaszką, niczym fale sejsmiczne.
-Ohhhhhh, ohhhhh!!! - dyszałem.
Moja pani była w swoim żywiole. Jęczała coraz głośniej, krzyczała, darła się wniebogłosy. Wydawało się, że nie panuje już na niczym.
W pewnym momencie nie wytrzymałem i wymierzyłem jej soczystego klapsa w pośladek. Zamiast ją powstrzymać, podziałało to jak czerwona płachta na byka. Stała się jeszcze bardziej agresywna, jeszcze mocniej i dokładniej obejmowała sobą mój gruby żylasty drąg.
Nie miałem pojęcia, jak długo jeszcze wytrzymam. Teoretycznie, powinienem się spuścić jakieś dwie, trzy minuty wcześniej. Nie wiem, co się ze mną stało. Ten moment jakoś minął, jednak moja energia kumulowała się dalej. Nasienie w jądrach zbierało się, a jego ciśnienie było coraz wyższe. Zdawało mi się, że jest go coraz więcej. Bałem się, co się stanie, kiedy wytryśnie.
Niespodziewanie zwolniła, wyprostowała się i opadła pośladkami na moje jądra. Wygięła plecy i, na ułamek sekundy, zastygła. Jej jaskinia pulsowała bez przerwy. Była niczym dziki zwierz, niczym zmora, potwór. Nawet w tym momencie nie dała mi najmniejszego odpoczynku.
Po chwili podjęła przerwaną akcję, teraz w bardziej pionowej pozycji. Oderwała się od mojego tułowia i podparła dłońmi na mojej klatce piersiowej. Jej pośladki i podbrzusze wciąż leżały płasko na moim ciele. Jednak górna połowa sylwetki starała się trzymać pionowo. Powodowało to, że jej kręgosłup wygiął się w literę C. Widać było, że taka pozycja sprawia jej jeszcze większą przyjemność.
Podskakiwała niczym zabawka. Jej włosy falowały jak szalone, jak gdyby pędziła na wietrze. Teraz za każdym podskokiem z jej gardła wydobywał się już tylko głośny, ochrypły krzyk.
Ja także nie mogłem dać sobie rady ze swoim ciałem. Nie panowałem już nad swoimi reakcjami. Było mi tak dobrze, tak słodko, że chciałem spełnienia. Chciałem tego spełnienia właśnie teraz. Jednak, to wszystko trwało dalej. Wszystko ciągnęło się, w nieskończoność, jakby nigdy nie miało być szczęśliwego happy endu.
Pokój wypełnił się jednym wielkim krzykiem. Ona krzyczała i ja krzyczałem. Podskakiwała na mnie niczym piłka plażowa. Wytrwale i uparcie prowadziła mnie w rejony rozkoszy, których jeszcze nie znałem. Dalej, dalej, bez końca, jakby celem samym w sobie było tylko samo to, co robiliśmy. Myślałem, że wyzionę ducha, że to moje ostatnie sekundy. Wyrzucałem z siebie powietrze, niczym maratończyk, który dobiega do mety.
Wiedziała, że dłużej tak nie można. W tej ostatniej sekundzie, która dzieliła mnie od wytrysku, zeskoczyła ze mnie i, jak błyskawica, znalazła się obok mojego ciała. Zrobiła to tak szybko, że nie zdążyłem sobie nawet tego uświadomić. Nagle, po prostu była obok mnie, wpatrywała się w moją sterczącą fujarę, a ja tylko zdążyłem chwycić ją dłonią i zacisnąć, by nie wystrzelić pionowo gdzieś pod sufit. To było szaleństwo.
Wild riding my private cock


środa, 27 września 2017

Analna przygoda.


8. Ruszyła z  galopu.

Czas mijał, a ona jęczała coraz głośniej. Kontynuowałem moje zadanie. Byłem tak podniecony, że nie zwracając uwagi na otoczenie, również wydawałem jakieś dziwne, nieartykułowane odgłosy.
Moja dłoń tańczyła po jej boskim wzgórku jak szalona... do góry, do dołu, do góry, do dołu, w prawo i w lewo. Po kilku minutach znów robiłem kółeczka, raz w jedną, raz w drugą stronę, coraz szybciej, coraz energiczniej. Szarpałem, trząsłem dłonią, przyciskałem coraz mocniej, a ona odpływała, odpływała coraz dalej.
Jej jęki i westchnienia stawały się coraz bardziej przeciągłe i słodkie. Były miękkie, głębokie, jakby dziewczyna kończyła swój żywot. Mimo to, przyjemnie było tego słuchać. Odchyliła głowę do tyłu, a ja bezceremonialnie wetknąłem palec wskazujący w sam środek jej ciasnego wnętrza.
Po dłuższej chwili już tylko dyszała. W żaden sposób nie była w stanie zapanować nad swoim ciałem. Nie nie ma kontroli nad reakcjami swojego organizmu. Szarpała się i trzęsła jak w gorączce, unosząc i opuszczając górną część swojej pięknej sylwetki. Jej drobne paluszki tak mocno zaciskamy się na moich włosach, iż miałem wrażenie, że za chwilę wyrwie i ich całą garść. Wiedziałem, że to długo nie potrwa. Ten kulminacyjny moment zbliżał się wielkimi krokami. Zdałem sobie sprawę z faktu, że już za chwilę dozna głębokiego orgazmu.
Kiedy wyciągnąłem swój palec, znów przytarłem do niej ustami. Byłem jak szaleniec, lizałem bez pamięci, ciągnąłem sztywną, sterczącą łechtaczkę. Szarpałem głową na boki jakbym chciał wyrwać ją z korzeniami. Laska zagryzła tylko wargi i głośno jęczała.
-Już dobrze, już dobrze… - westchnąłem, czując, że ma dość.
Po chwili podniosłem się a następnie usiadłem. Jeszcze później położyłem się tuż obok niej. Odwróciła głowę w moją stronę.
-Wejdziesz na mnie? - mruknąłem.
-Uhu, - odpowiedziała, podnosząc się i zbliżając w stronę moich kolan.
Ująłem mojego ogiera w połowie długości i zacząłem poruszać skórą do góry i do dołu. Z niecierpliwością czekałem na dalszy rozwój tego cudownego przedstawienia. Bez chwili wahania podniosła się i dosiadła mnie okrakiem. Przygniotła mnie do posłania swoimi obfitymi pośladkami. Chwyciłem mojego fiuta tuż za głowicą, wyprostowałem i w napięciu czekałem na moment, kiedy wreszcie znajdzie się w jej i wilgotnym wnętrzu.
W końcu, przy akompaniamencie wspólnych jęków i westchnień, zaczęliśmy grać na wspólnym instrumencie, zwanym orgazmem. Moja wielka laga tkwiła w jej ciasnej cipce bardzo głęboko. Można powiedzieć że siedziałem i jej zajebistej pizdeczce po same jaja. Przygniata mnie do posłania swoim słodkim ciężarem. Czułem jak mój korzeń dotyka samego dna jej ciasnej jaskini.
Nie czekała ani sekundy dłużej. Od razu ruszyła z  galopu. Unosiła się i opadała takim tempie że odbierało mi to zmysły. Czułem potężną falę gorąca, zalewającą moje ciało. Stałem na krawędzi niebiańskiej rozkoszy.
Raz – dwa, raz – dwa… łóżko skrzypiało, w powietrzu unosił się słodki zapach naszych spoconych ciał. Moja partnerka jęczała coraz głośniej. Bez kompromisów dożywa do własnego pełnego zadowolenia. Była bezlitosna, swoimi pośladkami masakrowała moje jądra. Jej cipka zaciskała się, co chwilę w niesamowicie silnych skurczach.
W pewnym momencie przestała zwracać uwagę na moje, coraz bardziej wymowne, westchnienia i jęki. Opadała swoim rozpalonym ciałem na mój spocony tors i dobijała do samego końca, szczytowała. Jęczała, bardzo głośno wzdychała. Dochodziła do mety, a ja myślałem, że skonam pod jej ciężarem.
-U, u, u, o... - wyrywało się z jej gardła za każdym podskokiem.

Peta Jensen going wild on lucky cock

wtorek, 26 września 2017

Analna przygoda.


7. Ogarnięci amokiem seksu.

Ku mojemu zaskoczeniu, stawiała niewielki opór. Zupełnie tak, jakby nie chciała tego przerywać. Uśmiechała się słodko, a w jej policzkach znów pojawiły się te śliczne dołeczki. Ta urocza laska doprowadzała mnie do szaleństwa. Wiedziałem, że droczy się ze mną, że kokietuje mnie nawet w tej chwili, nawet w tym momencie.
Obydwoje byliśmy niesamowicie podnieceni, bardzo rozdygotani, roztrzęsieni i, tak naprawdę, żadne z nas nie miało pojęcia, co się z nami dzieje. W głowach nam się nie mieściło, co się dzieje z naszymi ciałami. Obydwoje ogarnięci byliśmy amokiem seksu, opętaniem zwierzęcej kopulacji.
Na chwilę wstaliśmy, a później, jakby zorientowawszy się w sytuacji,  usiedliśmy. Potrzebowaliśmy kilkunastu sekund, aby uświadomić sobie, co z tym fantem teraz zrobić. Chwyciłem ją za ramię i delikatnie posadziłem na sofie, a sam przykucnąłem naprzeciw niej.
Nie była zagubionym dzieciakiem, doskonale wiedziała co robić. Bez zastanowienia odchyliła się do tyłu i szeroko rozłożyła swoje zgrabne, piękne uda. To był mój czas. Miałem okazję pokazać, na co mnie stać. Teraz mogłem, chociaż w małym stopniu, zwrócić jej to, co dała mi od siebie. Miałem okazję się odegrać i zamierzałem to zrobić. Zamierzałem zabawić się z jej koteczką, wypieścić tą ciasną muszelkę, tą pachnącą, cudowną pizdeczkę na wszelkie możliwe sposoby.
Wiedziałem, że będę dla niej bezwzględny. Nie było mowy żebym darował któremukolwiek z jej słodkich zakamarków. Byłem zbyt podniecony, drżałem na całym ciele i nie miałem ochoty dłużej czekać. Miałem zamiar wyczyścić swoim wielkim, szorstkim jęzorem każdą szczelinkę i każdą fałdkę. Byłem na to przygotowany.
Zdjąłem z siebie koszulkę i przykląkłem obok niej. Następnie pochyliłem się, a ona w tym czasie zarzuciła stopę na moje plecy. Ten gest nie pozostawiał żadnych wątpliwości, jak mam się do tego zabrać. Moje usta od razu wylądowały w jej gorącym, wilgotnym wnętrzu. To było niesamowite doznanie. Miałem wrażenie, jakbym nagle znalazł się w krainie wszelkiej obfitości. Odchyliła głowę do tyłu. Wiedziałem, że jest gotowa na wszystko. Głęboko wciągnęła powietrze i z sykiem je wypuściła.
Trudno to opisać. Myślałem, że stoję już u bram raju, a ona jest tą osobą, która ma do niego klucze. Niesamowitą radością było czuć jej zapach, jakimż nieopisanym szczęściem było czuć jej słodko kwaśny smak, czuć lepkość, wilgoć i delikatność jej niesamowitej cipeczki.
W pewnym momencie jej dłoń wylądowała na mojej potylicy i mocno wcisnęła moją twarz w sam środek rozpalonego wnętrza. Wpychała moje usta głębiej i głębiej. Niestety, nie o to mi chodziło. Ja wiedziałem, że chcę wszystko przeprowadzić powoli, stopniowo i metodycznie, nie zapominając o żadnym detalu. Ona, pod tym względem była inna, chciała jak najszybciej zaspokoić swoje własne żądze.
Scena znacznie przybrała na swej intensywności. Lizałem jej pizdeczkę jak oszalały i jednocześnie waliłem sobie konia. Cały trzęsłem się i głośno jęczałem. To było szaleństwo. Ona wzdychała i zwijała się w konwulsjach rozkoszy. Nasze odgłosy tworzyły melodię jakiejś nieziemskiej, nieopisanej miłosnej pieśni.
W pewnym momencie, chcąc zmienić rytm i metodę, pośliniłem całą dłoń i mocno przycisnąłem do jej wilgotnej brzoskwinki. W tej samej chwili jej ciałem szarpnął potężny skurcz. Raptownie chwyciła mnie za czuprynę i uniosła swój tors wysoko do góry. Jej usta otworzyły się szeroko, wciągnęła powietrze jak ryba wyjęta z wody. Drżała. Chyba dotknąłem jej tajemnego punktu.
Wild

poniedziałek, 25 września 2017

Analna przygoda.


6. W jej słodkim gardle.

W kolejnym etapie znacznie zwiększyła tempo. Poruszając rytmicznie głową, kumkała, niczym żaba w stawie. Była całkowicie pochłonięta swoim zajęciem, a ja szybowałem już w kosmos.
W końcu z głośnym, pełnym zadowolenia, mlaśnięciem, uwolniła mojego napęczniałego, pełnego nasienia, banana. Tak mocno zakręciło mi się w głowie, że miałem wrażenie, iż za chwilę stracę przytomność. To było na granicy mojej wytrzymałości.
Żeby nie było tak dobrze, jak mógłbym sobie wyobrażać, przerwa nie trwała jednak zbyt długo. Ta dziewczyna była szalona. Nie wiem jak to powiedzieć, po prostu, miała chyba nierówno pod sufitem. W sekundę, może dwie, ku swojemu niesamowitemu zadowoleniu, znów znajdowałem się w jej słodkim gardle. Teraz jeszcze głębiej trafiałem w jej buzię, jeszcze mocniej zaciskała swoje usta, jeszcze mocniej robiła to, co miała robić.
Nie mam pojęcia, co się działo dalej. Bardzo chciałbym to wiedzieć, ale chyba nie do końca byłem tego świadomy. Zamknąłem oczy, czułem niesamowite zawroty głowy, słyszałem tylko chlupotanie, jakby tłoka w cylindrze. To było jej gardło. Mój łeb odbijał się od jej migdałków, a ten odgłos wydawała ślina.
Nie wiedziałem, co o tym wszystkim myśleć. Pierwszy raz kochałem się w tak bezwstydny i bezpruderyjny sposób. Mmoje oszołomienie sięgnęło zenitu. Byłem pewny, że za sekundę trysnę gorącym nasieniem w jej przełyk.
-Och, tak, tak... - wzdychałem głośno.
Chciałem, chciałem teraz to zakończyć. To byłoby cudowne, to byłoby wspaniałe, niesamowite. Już sama myśl o tym pozbawiała mnie zdrowego rozsądku.
-Och... mała moja, tak mi rób, - pojękiwałem.
W końcu, poruszając głową na prawo i lewo, uwolniła go całkowicie. Był cały w jej lepkich, gorących wydzielinach i migotał, niczym dobra wróżka, w świetle domowych żarówek. Jego łeb opleciony był grubą, twardą, fioletową żyłą, co mogło sugerować tylko jedno: nieodległy intensywny wytrysk. Ona, tymczasem, patrzyła na niego spod przymkniętych powiek, jak na jakiś tajemniczy totem, jak na czarodziejski przedmiot, który trzeba czyścić do momentu, kiedy będzie można się w nim przejrzeć.
Poczekała chwilę i znowu łapczywie go pochłonęła. Chciało mi się wyć ze szczęścia i radości. Myślałem, że za sekundę wyzionę ducha i przeniosę się na łono Abrahama. Rzuciła się na niego, jak spragniony wędrowiec na szklankę wody na pustyni.
Znów rozbrzmiewały donośne odgłosy pluskania i mlaskania. Czułem się jak na karuzeli. Wszystko się kręciło, ale było to niesłychanie przyjemne. W mojej głowie wirowały nie tylko myśli, w mojej głowie wirowało wszystko, cokolwiek tam się znajdowało. Powoli traciłem poczucie rzeczywistości. Czas, przestrzeń, moja osoba, wszystko to mieszało się ze sobą, tworząc cudowny kalejdoskop. Miałem wrażenie, że już spuszczam się w jej głębokie gardło.
Nic takiego jednak się nie stało. Nie wiem, jak ona to robiła. Byłem półprzytomny, odpłynąłem z tego świata w niebyt, gdzieś na skraj kosmosu. Sam już nie wiem, ale chciałem tego. Byłem, jak narkoman na głodzie, chciałem jeszcze. W duchu błagałem ją, aby nie przerywała, by trwało to bez końca. Nie jest łatwo to wyjaśnić, jednak chciałem tak się męczyć, tak dogorywać. Tak bardzo cudownie było umierać z rozkoszy w jej ustach, w tym miejscu, w tym jej piekle miłości.
Działy się coraz większe cuda. Kiedy kolejny raz, z niesamowitą namiętnością, rzuciła się na mojego palanta, nie wytrzymałem. Nie byłem w stanie dłużej tego znieść. Chwyciłem ją za rękę i uniosłem do góry.
-Boże mój, poczekaj kochanie, bo upadnę, - odezwałem się drżącym głosem.
Don’t let the conservative look with glasses and short hair fool you. Deep inside Aunt Jackie was a cougar, a wild cougar. 

niedziela, 24 września 2017

Analna przygoda.


5. Doprowadzić mnie do wytrysku.

Nie czekała, nie zastanawiała się. Można powiedzieć, że była prawdziwą profesjonalistką. Od razu wiedziała jak się do tego zabrać, jak pracować, jak się do tego przyłożyć. Jej głowa poruszała się w tył i w przód, w tył i w przód, szybko, szybko, coraz szybciej... Jej usta bardzo mocno obejmowały moją żołądź, tak jakby chciała w ciągu jednej sekundy doprowadzić mnie do wytrysku. To było coś niesamowitego.
W momencie, kiedy zajęta była pracą na moim przyrodzeniem, ja rozpinałem szerzej rozporek i zsuwałem spodnie coraz niżej, by umożliwić jej jak najłatwiejszą pracę. Dyszałem coraz głośniej, byłem coraz bardziej podniecony.
Nagle wypuściła mojego fiuta i roześmiała się. Jej śmiech był radosny, szczery i donośny. Wiedziałem, co się dzieje. Już po chwili chwyciła mój drąg, zacisnęła na nim swoją delikatną rączkę i przyglądając mu się, zaczęła poruszać skórą obydwie strony.
Tak naprawdę, nie było czasu na zastanawianie się. Akcja toczyła się coraz szybciej. Przejechała językiem od samych jaj, po żołądź i znów zacisnęła swoją drugą rączkę. Po sekundzie, czy dwóch jej usta znów zwarły się na samej górze. Szybowałem już w obłokach.
Wjeżdżałem w nią dość głęboko. Jej drobna buzia dochodziła do połowy długości mojej pały. Zaciskała na niej swoje usta i powoli cofała głowę, przejeżdżając po każdej żyle, po każdym wypiętrzeniu, tym samym doprowadzając mnie na skraj niebiańskiej rozkoszy. Myślałem, że zwariuję.
Nagle przekroczyliśmy jakiś tajemny, niewidzialny próg spoza którego nie było już odwrotu. W tym momencie nie wytrzymałem, to było aż nadto. Nagle poczułem się prawdziwym samcem, prawdziwym, bykiem, ogierem. Testosteron w moim ciele burzył się, wychodzi mi uszami. Czułem jeżące się włosy na mojej głowie, czułem pulsujące gorąco w moim podbrzuszu. Byłem samcem alfa.
Chwyciłem jej głowę mocno, bezceremonialnie zanurzając palce w jej złote włosy. Dopiero teraz się zaczęło. Przyciskając jej głowę do swojego podbrzusza, poruszałem nim do przodu i do tyłu, do przodu i do tyłu. Krztusiła się, dławiła, łkała. Nie przestawałem, po prostu była dla mnie rzeczą, lalką do wykorzystania, do zaspokojenia moich najskrytszych, najbardziej wyuzdanych żądz.
W ostatnich sekundach kilkakrotnie uderzyłem końcem penisa o jej gardło i wtedy ona odsunęła głowę. Nie wytrzymała, zabrakło jej powietrza, zadławiła się własną śliną, ale nie odsuwała zbyt daleko. Wciąż patrzyła na mojego fiuta, wciąż patrzyła na jego wierzch, patrzyła z pożądaniem, z podnieceniem. Wiedziałem, że za chwilę pochłonie go na powrót.
Nie rozczarowałem się. Tak też się stało. Rzuciła się na niego, jak głodna kura na tłustą dżdżownicę. Chwyciła od razu prawie do samego końca i teraz się nie zakrztusiła. Widocznie lepiej się przygotowywała.
Pochyliła głowę, nabrała powietrza wydęła policzki, odepchnęła się od sofy i pracowała, pracowała tak wytrwale, że aż czułem się zaskoczony. Czułem narastające pulsowanie z tyłu głowy, czułem skurcze w podbrzuszu, robiło mi się coraz goręcej, coraz bardziej słodko. Wiedziałem, że jeśli czegoś nie zmieni, już teraz spuszczę się w te jej gorące usteczka.
Nie było to jednak żadną przeszkodą, ani dla mnie ani dla niej. Tą zabawę, mógłbym zakończyć już teraz i byłbym całkowicie usatysfakcjonowany, bo robiła to perfekcyjnie. No tak, co tu dużo mówić, robiła to doskonale. Nie dało się oszukać, że była świetną kochanką.

wild woman digging for cum

sobota, 23 września 2017

Analna przygoda.


4. Wspaniała norka.

Zachowywała się co najmniej dziwnie, ale też bardzo wyzywająco. Tarmosiła bluzkę, unosiła i opuszczała głowę, starała się dosięgnąć własnych piersi aby je lizać. Chciała ssać własne sutki. W końcu zaczęła je szarpać i miętosić. W pewnym momencie obydwa jej niesamowite cycuszki znalazły się na wierzchu.
Powiem tak, jej piersi nie były może zbyt duże, ale w żadnym wypadku, nie można było im umniejszyć piękna. Były zwieńczone sztywnymi, grubymi antenkami, które przyprawiały mnie o zawrót głowy. Bez pośpiechu bawiła się nimi, pieszcząc raz jedna raz drugą. Mruczała przy tym i stękała, jakby chciała podkreślić jak bardzo jest zadowolona. Prawą ręką intensywnie poruszała we własnym kroczu.
Później ujęła zabawkę nachwytem, jakby za chwilę miała ją wyciągnąć. Otwierała i zamykała uda. Cicho jęczała przez zaciśnięte zęby. Była naprężona jak struna. Jej plecy pozostawały wysoko w górze, nie stykając się z materacem. W jej zachowaniu rozpoznać można było bardzo duże napięcie.
Jeszcze później odchyliła głowę w stronę materaca, zostawiając łopatki nad łóżkiem. Jednak trwało to tylko krótką sekundę. Już za moment znów się uniosła. Jęcząc i stękając, wyginała całe swoje ciało. Po sekundzie, może po dwóch, zaczęła zabawkę wyciągać, a kiedy już jej nie było w kakaowym oczku, moim oczom ukazała się wspaniała norka, pełna zakamarków i fałdek. Była po prostu cudowna. Nie mogłem oderwać od niej wzroku. Na samym środku widziałem ciemniejszą dziureczkę pokrytą śluzem, która jeszcze się nie zamknęła.
Nim zdążyłem się zorientować, znów bawiła się swoimi cycuszkami, znów ssała ten różowy wibrator. Byłem tak podniecony, że wyobrażałem sobie, iż wkładam mojego kutasa w jej wilgotną muszelkę. Marzyłem, że pcham się w nią do samego końca, dosłownie, po same jaja i zostaję tam dopóki nie spuszczę się dokładnie w sam środek.
Przysnąłem się nad jej piersi i patrzyłem na jej twarz z bliska, z bardzo bliska. Chciałem widzieć jej podniecenie, chciałem widzieć to, jak dochodzi, chciałem wiedzieć każdy szczegół. Bardzo mnie to kręciło.
Nagle, patrząc na mój rozporek, jakby od niechcenia, odezwała się cicho:
-Wyjmij go, chcę poczuć go w sobie.
Po czym powoli uniosła się do pionu, prawie dotykając moich ust. Siedziała, ssąc wibrator i patrzyła na mnie kokieteryjnie. Bardzo mi się podobała, widziałem podniecenie w jej oczach, wiedziałem, że ona wie, jak bardzo jestem rozgrzany, jak bardzo pragnę się z nią kochać.
Nie było sensu dłużej czekać, nie było sensu zwlekać. Rozsunąłem zamek spodni, wyjąłem mojego sztywnego drąga i podszedłem do niej. Podszedłem blisko, na odległość dwudziestu, trzydziestu centymetrów. Mój kutas falował, unosząc się do góry i opadając do dołu, parował buchał gorącem. Stałem przed nią w dżinsach, w szarej koszulce z rozsuniętym rozporkiem, a ona patrzyła z zachwytem. Patrzyła z podnieceniem, z pragnieniem na tą wielką pytę, jakby nigdy w życiu na nic bardziej nie czekała.
Tak. Tego właśnie chciałem. To była ta chwila. Bardzo chciałem, by nareszcie mój zaganiacz znalazł się w jej gorących ustach. Chciałem poczuć jej gardło na jego żołędzi. Och, tak bardzo tego potrzebowałem, to była ta chwila.
Byłem zaskoczony jej reakcją. Byłem zaskoczony tym, że od razu, bez zastanowienia chwyciła rączką moją pałę, szeroko otworzyła swoje usteczka, a łeb od razu znalazł się w środku, tak blisko jej gorącego i wilgotnego gardła. Och, tak bardzo mnie to podniecało.

Creamy sweet chocolate

piątek, 22 września 2017

Analna przygoda.


3. Brązowe wnętrze.

Mimo wszystko, nie wykonałem żadnego ruchu, nie dotknąłem jej nawet. Trudno mi jest powiedzieć, czy się bałem, czy może raczej czekałem na to, aż cała akcja rozwinie się jeszcze bardziej, aż temperatura moich doznań podniesie się do wrzenia, a moja wyobraźnia podpowie mi najbardziej wyuzdane sposoby zaspokojenia mojej żądzy, mojego, wciąż narastającego, nienasyconego podniecenia.
Ta dziewczyna, jak żadna inna, umiała to wszystko ze mnie wydobyć, umiała prowadzić mnie jak po sznurku, krok po kroku, na sam szczyt... najwspanialszy i najcudowniejszy szczyt rozkoszy na świecie.
Mrucząc i jęcząc poruszała wibratorem w jedną i w drugą stronę. Druga dłoń bez przerwy miętosiła i masakrowała łechtaczkę, tą wspaniałą i cudowną antenkę. W powietrzu unosił się słodki, przyjemny zapach podniecenia i rozkoszy. Wyobrażałem sobie, że wpycham w to jej ciasne, brązowe wnętrze swojego grubego, żylastego kutasa, że wchodzę w jej dziurkę do samego końca. Ruszam nim, a później bezwstydnie spuszczam się tam, pozbywając się wszystkiego, co mam, całego zapasu mojego białego, gęstego budyniu.
Tak mógłby wyglądać ten scenariusz, ale ja wciąż byłem bierny. Patrząc i obserwując, nie mogłem się nadziwić temu, jak jej cipka jest napęczniała, jak głośno mlaszcze przy każdym najechaniu jej zwinnych, drobnych paluszków. Drżałem.
W pewnym momencie wyjęła go, uniosła do ust i oblizała. Mogłoby to się wydawać nieprzyzwoite, czy wręcz wstrętne, niehigieniczne, ale mnie bardzo podniecało. Uniosła lekko głowę, spojrzała na mnie i roześmiała się na głos. Po czym, z cichym westchnieniem, włożyła go tam gdzie był przed chwilą.
“Och Boże, dziewczyno, co ty ze mną robisz?!” - myślałem gorączkowo.
Po sekundzie bardzo szeroko rozłożyła uda. To był iście podniecający widok była synonimem kobiecego seksapilu. Leżała w pozycji typowej dla miłości. Teraz wystarczyło tylko położyć się na niej i zacząć się kochać.
Uniosła głowę by spojrzeć na moją twarz, po czym ponownie ją opuściła. Jej dłoń wytrwale pracowała między nogami, jednak wykonywała teraz mniej agresywne ruchy. Jeszcze raz patrzyła na mnie, ciepło się uśmiechając.
W pewnym momencie, co było do przewidzenia, zrobiło jej się naprawdę dobrze, bo szeroko otworzyła swoje słodkie usteczka i westchnęła głęboko.
-Ooooooohhhh…
Cicho pojękując wytrwale poruszała wibratorem. Do środka, na zewnątrz, do środka, na zewnątrz... raz - dwa, raz – dwa... szybkie, krótkie ruchy, które musiały sprawiać jej niebywałą przyjemność.
Kochałem się już z różnymi babkami, ale powiem szczerze, niesamowitą frajdę sprawiało mi samo patrzenie na tą wyjątkową dziewczynę. Jak żadna inna, umiała zaprezentować to, co miała najlepszego.
Na przemian pojękiwała, wzdychała, stękała, wydawała z siebie słodkie, ciepłe, podniecające odgłosy. Przysunąłem się jeszcze bliżej, byłem od niej najwyżej pół metra. Chłonąłem sobą jej zapach, zapach jej muszelki, zapach jej kakaowego oczka. Mój kutas już pulsował, domagając się swojej porcji przyjemności. Na zewnątrz, z pięciu, były już tylko dwa oczka tego różowego łańcuszka, więc w jej wnętrzu musiała znajdować się cała reszta.
“Ja pierdolę, jeszcze chwila, a spuszczę się w gacie!” - pomyślałem sobie.
Po kilkunastu sekundach wyjęła go z wielkim trudem, westchnęła przy tym głęboko, jakby odczuwała fizyczny ból. Po chwili, mrucząc, wpychała go z powrotem do środka.
Jako, że ostatnia kulka w istocie była stożkiem, weszła w nią dość łatwo. Jednak ona nie była zadowolona, pchała ją dalej i dalej. Zatrzymała się dopiero w momencie, kiedy na zewnątrz pozostała tylko jedna kulka. Z jej gardła wydobył się krótki, urywany chichot. Bez trudu można było zorientować się, że sprawia jej to niebywałą przyjemność. Znów rozpoczęła szaleńczą roztańczona pracę swoją prawą rączką.

czwartek, 21 września 2017

Analna przygoda.


2. Repertuar pokazu.

Ona tymczasem, podciągnąwszy kolana pod brodę złączyła uda i skierowała wibrator między swoje jędrne pośladki. Usiadłem na krawędzi łóżka, by móc dokładnie widzieć, co robi. Repertuar pokazu zapowiadał się nader interesująco. Nie mogłem się doczekać, co stanie się za sekundę. Ciśnienie krwi rozwalało mi czaszkę, a na pęczniała fujara, obcisłe spodnie.
Chwila gorącego oczekiwania i z miękkim mlaśnięciem pierwsza kulka znalazła się w jej kakaowym oczku. Do tej pory, myślałem, że pierwsza z nich już tam siedzi, tymczasem ona drażniła się ze mną. W sposób niesamowicie perfekcyjny, bawiła się moim podnieceniem. Zamiast włożyć ją tam i pozostawić, tak jak podpowiadała mi to moja wyobraźnia, przesuwała zabawką po swoim rowku raz w górę, raz w dół, a ja dygotałem jak galareta. Byłem coraz bardziej podniecony.
W końcu, poruszając zabawką do góry i do dołu, stopniowo, krok po kroku, wciskała ją w swój ciasny otworek. Aby ułatwić sobie zadanie, jedną dłonią trzymała pośladek. Jej szeroko rozpostarte palce starały się objąć jak największą jego część. Drugą dłonią, trzymając dildo, usilnie próbowała włożyć je w swoją dupcię.
Uniosłem się trochę wyżej, spojrzałem znad jej dłoni, w której trzymała zabawkę i zobaczyłem wspaniałą, cudowną cipeczkę. Wyglądała jak dobrze wyrośnięta, przecięta na środku, kajzerka. Teraz byłem już bardzo podniecony. Chciałem chłonąć całym sobą ten przecudowny widok.
-Aaaaaaaaahhhh, - westchnęła cicho, przechylając wibrator do dołu.
“O ja pierdolę!”, - pomyślałem sobie.
Z wrażenia najpierw się odsunąłem, a później zbliżyłem. Nawet na sekundę nie odrywałem wzroku od tego wspaniałego obrazka. Mój kutas szarpał się już na całego i domagał kompletnego i głębokiego zaspokojenia.
Tymczasem moja pani, kręcąc w prawo i w lewo wciskała wibrator coraz głębiej. W pewnym momencie zgięła nogi w kolanach, na sekundę zasłaniając mi widok. Byłem niepocieszony.
Nie mogłem jednak zbytnio narzekać, bo już po chwili poprawiła pozycję. Jakby wyczuwając mój nastrój, dość szybko odwróciła się w drugą stronę. Teraz widziałem jej dupeczkę jakiś metr przed sobą. Wyglądała jak wielki księżyc w pełni i powiem szczerze, że była wspaniała. Pragnąłem jej tak bardzo, że ledwie mogłem usiedzieć w miejscu.
Dziewczyna wciąż pieściła się tym niewielkim urządzeniem. Widać było, że i ona także jest coraz bardziej podniecona. Włożyła palec do ust i ssała namiętnie, Jakby pokazując, co może zrobić z moim, napęczniałym do granic możliwości, fiutem. Już po chwili odchyliła głowę do tyłu i zaczęła cicho wzdychać. Wiedziałem, że jest to ten moment, kiedy akcja nabiera tempa.
-Mmmmmmmmmhhh... - wyrywało się z jej gardła.
Byłem jak pies gończy trzymany na łańcuchu. Chociaż wszystko we mnie się już gotowało, coś nie pozwalało mi się na nią rzucić i dokończyć dzieła na swój sposób.
Uniosła oczy i spojrzała na mnie spod przymkniętych powiek, kokieteryjnie się uśmiechnęła, a z jej ust wydobyło się głośne cmoknięcie. Po chwili jeszcze raz westchnęła przeciągle. Zabawka coraz głębiej zanurzała się w jej słodkiej dupeczce.
-Uuuuahhh... - usłyszałem kolejne westchnienie.
Teraz szybko przełożyła drugą dłoń między swoimi udami, a jej palce natychmiast wylądowały na napęczniałej i gotowej do pieszczot wisience.
Łup, łup, łup, łup… - kołatało moje serce.
Cudownie było patrzeć na to, co robi ta niesamowita laska. Cudownie było słuchać jej pojękiwania i westchnień. Roztapiałem się w tym wszystkim. Już wyobrażałem sobie każdą pieszczotę z nią. To było coś wspaniałego.

Sexy Webcam Striptease

środa, 20 września 2017

Analna przygoda.


1. Na skórzanej sofie.


Leżała na skórzanej sofie, a właściwie tarzała się po niej. Uśmiechała się do mnie, wystawiała język i mrużyła oczy. Robiła to w sposób kokieteryjny i zabawny.

Jej włosy były jasne, miały kolor gęstej śmietany. Podobały mi się. Jej młodziutka buzia miała dziecinną wymowę, a dołeczki w policzkach były rozbrajające. Anita była, też posiadaczką ładnych, zdrowych zębów i ładnych oczu.

Włożyła na siebie coś, co przypominało bluzkę, tyle tylko, że owa bluzka wykonana była z siatki. Na dodatek była w kolorze jaskrawo różowym.

Dziewczyna stęknęła cichutko, a może raczej westchnęła, szarpnęła swoje majteczki. Spojrzała w tył i znów odwróciła się w moją stronę.
Moje podniecenie rosło w błyskawicznym tempie. Już w tej chwili miałem niesamowitą ochotę na gorący seks z tą laską. Ona tymczasem rozpalała moją wyobraźnię coraz mocniej, coraz mocniej rozgrzała moje zmysły.
W pewnej chwili spojrzała na mnie w taki sposób, jakbym od początku wiedział, o co w tym wszystkim chodzi, jakbym od początku był poinformowany o szczegółach tej przemiłej, erotycznej gry.
Odwróciła się, sięgnęła ręką gdzieś za swoje plecy i wyjęła stamtąd dość mały, czerwony wibrator. Być może to było tylko dildo. Nie wiem, dokładnie nie znam się aż tak bardzo na tych wszystkich zabawkach.
Urządzenie wykonane było z czerwonych kulek, począwszy od małej, poprzez coraz większe, a skończywszy na dość sporych. Poprzedzielane one były prętem, tak, jakby były nadziane na niego. To wszystko wykonane było w sposób zgrabny i gustowny. Nie wiedziałem dokładnie do czego takie urządzenie może służyć. Mogłem się jedynie domyślać.
Wzięła to coś do swoich ust i zmysłowo oblizała, a później pochłonęła najmniejszą bilę i powoli ją stamtąd uwolniła.
Przysunąłem się do niej blisko, bardzo blisko. Byłem może pół metra od jej twarzy, czułem jej zapach, jej słodkie, przyjemne perfumy, wymieszane z zapachem kobiety, zapachem prawdziwej, podnieconej kobiety.
Bawiła się tym niewielkim urządzeniem, brała go do ust i wypuszczała. Słyszałem delikatne przyciszone mlaskanie. Miałem ochotę pocałować ją i przytulić się, wtopić swoje dłonie w jej włosy i, już teraz, zacząć gorący seks.
Trzymając dildo swoich dłoniach, pieszcząc je w swoich ustach, powoli uniosła się na łokciach, a później przewróciła na jeden bok. Chwyciła zabawkę oburącz, tuż przed swoją twarzą i patrzyła. Patrzyła niby na to urządzenie, a niby trochę na mnie. Zastanawiałem się tylko, co też chodzi jej po głowie, co za chwilę zrobi?
Powiem szczerze że, coraz bardziej podobała mi się ta gra, czekałem na każdy kolejny etap, kolejny epizod. Byłem coraz bardziej podniecony. Teraz leżała na plecach lekko zwrócona w moją stronę, trzymała dildo tak, jakby mówiła do mikrofonu, a po chwili usłyszałem jej miękki, aksamitny głos:
-Chcesz zobaczyć, jak się z sobą zabawiam?
Uśmiechnęła się, a mnie zrobiło się bardzo gorąco. Wyczuwając, co za chwilę się stanie, cofnąłem się trochę. Przesunąłem się w kierunku jej kolan, a ona, nie czekając, chwyciła krawędzie swoich pasiastych czarno białych majtek i już ściągała je do dołu. Było coraz bardziej gorąco.
Bezceremonialnie, bez pardonu, bez wstydu ściągała je coraz niżej w kierunku kolan. Zaczynało robić się naprawdę ciekawie. Patrzyłem na jej odsłonięte zgrabne pośladki, uda, łydki, stopy, na których znajdowały się, także różowe, bardzo wysokie szpilki. Zakręciło mi się w głowie. Zastanawiałem się, jak bardzo upojne chwile czekają mnie z tą panną.
Removing her panties from under her red dress

wtorek, 19 września 2017

Autostopowiczka.


15. Miałam wypadek.

Chłopak patrzył na nią z góry i tryskał na jej ciało. Jego twarz przybrała grymas wysiłku. Pochylał się i prostował, jakby za chwilę miał się przewrócić.
Nastawiła mu swoje usta i czekała, a on walił konia celując prosto w jej gardło. Gęsty, biały płyn wypłynął już bez ciśnienia na jej wysunięty język. Kołysała się lekko, więc nie mógł trafić. Część nasienia spadla na jej cycki. Dotykał jej brody, pozostawiał na niej lepkie ślady.
-Ech! - westchnęła.
Jeszcze raz wysunęła język i zebrała ostatnie krople.
-Hhhh-hhhh-hhhh… - dyszał.
Wycierał głowicę w jej usta i policzki. Lizała od dołu do góry jak pies. Chwytała i puszczała, czyściła. Po chwili odchyliła głowę i spojrzała mu w oczy.
W kilka minut później byli już ubrani, siedzieli w samochodzie i jak gdyby nic jechali dalej. Dziewczyna milczała. Była jeszcze bardziej dziwna niż na początku.
-Jesteś niezła, ale powiesz, co się stało? - odezwał się Tadek.
Dziewczyna bardzo uważnie patrzyła przed siebie, gdzieś w ciemność.
-Widzicie to miejsce, tam? - spytała.
Pokazała palcem na jasną kropkę światła w oddali. Kierowca, jakby odruchowo, zjechał na skraj drogi ale nie zmniejszył prędkości. Poruszał nerwowo palcami na kierownicy a później, na krótką chwilę, odwrócił się do dziewczyny.
-Tak, - odpowiedział.
Spoglądał na drogę, punkt światła powiększył się do dziwnej niewyraźnej plamy.
-Widzicie to miejsce, tam? - powtórzyła jakby nie zrozumieli.
Grzesiek zrobił szybkie, duże zbliżenie. Na poboczu coś się znajdowało, coś jakby samochód. Milczeli, patrzyli na drogę.
-Tam właśnie miałam wypadek…
Tomek jeszcze bardziej skręcił kierownicę. Pod kołami słychać było chrzęst żwiru.
Przyglądali się co raz uważniej.
-… i umarłam.
Obraz na kamerze nagle zniknął, pojawił się i znowu zniknął, zniekształcił się, słychać było dziwny, nieprzyjemny świst, szum, potem trzaski. Dziewczyna odwróciła się w stronę filmującego ją chłopaka kanapie. Stała się dziwna. Po chwili był to już tylko cień, zniekształcony i zimny. Jej twarz nagle pojawiła się w całym kadrze. Błyskawicznie pojęli:
-To duch!!!
Wielkie oczy, szeroko otwarte usta i przeraźliwy krzyk… krzyk przenikający na wskroś.
-Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!!!
Nagle rozległ się przeraźliwy pisk opon. Samochód zaczął kołysać się na wszystkie strony. Krzyk:
-Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!!!
Pisk narastał:
“Iiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii!!!”
-W sekundę później nastąpiło potworne uderzenie. Auto obróciło się. Rozległ się brzęk tłuczonego szkła, trzaski giętej blachy.
Cisza. Nagle wszystko znieruchomiało. Kamera ciągle filmowała. Leżała na boku.
-Tu-tu, tu-tu, tu-tu… - słychać było szybko obracające się około.
Nie było słychać ludzi, żadnych odgłosów życia, tylko szum i trzaski. Mijały minuty, nic się nie działo.
Cisza. Nagle rozległo się jeszcze jedno, mocne uderzenie, obraz mignął i zniknął całkowicie. W tym momencie nastąpił koniec nagrania.
Tomasz i Tadeusz zginęli w tamtym wypadku. Grzegorz przeżył, ale nigdy nie potrafił wyjaśnić, co naprawdę się stało. Policja natrafiła na zaskakujące informacje podczas dochodzenia. W 1983 roku we wsi Grabowiec na drodze krajowej nr 12 pod Sieradzem uczennica ostatniego roku liceum ogólnokształcącego Lucyna Filipowicz zginęła w wypadku przy dobrej pogodzie, na prostym odcinku jezdni roztrzaskując się o drzewo. Tamte wydarzenia wstrząsnęły całą okolicą. 


KONIEC

Sperm on her face


poniedziałek, 18 września 2017

Autostopowiczka.


14. Nektar życia.

Trzymała w ustach samą głowicę a jej  ręka zwinnie poruszała się na pozostałej części członka. Tomasz sam zabawiał się ze swoim małym.
-Uuuumh-uuuu… postękiała.
Jej ruchy stały się nieco wolniejsze. Jakby na coś czekała.
-Yyyyymh-uuuu…
Znowu przyspieszyła. Szeroko otworzyła usta.
-Uuuuuumh…
Jej rączka poruszała się szybciej i szybciej.
Yyymh!
Ocierała fiutem o swoje usta. Czekała, nie zamykając ich.
-Aaaaach-o!
Chłopak stał wyprężony jak struna. Nawet nie drgnął. Odsunęła głowę, waliła konia z końcówką skierowaną w swoją buzię i patrzyła. Uważnie się przyglądała.
-Aaaauuumh!
Znowu go pochłonęła, ssała czubek i waliła resztę.
-Uuuuuummmm…
Z zapamiętaniem obrabiała łeb.
-Uuuuuummmm… uuuummmh…
Robiła to coraz szybciej, coraz gwałtowniej i zachłanniej. Ssała, lizała i trzepała kapucyna.
-Umh, umh, umh… - stękała.
Spieszyła się. Jej głowa kołysała się w tył i w przód.
-Umh-uuu!
Była coraz bardziej pobudzona.
-U, u, umh! - stękała.
Wyjęła go ze swoich ust i odsunęła głowę.
-Umh, uuuuh…
Z szeroko otwartą buzią czekała.
-Aaaaaa-haaa…
-Poleci? - spytał z zainteresowaniem Tomek.
-A-ah! - stęknęła dziewczyna ściskając kutasa.
Drżała Tadeusz także dygotał.
-Aumh!
Chłopak naprężył się i strzelił w jej gardło. Sperma z olbrzymią prędkością wskakiwała do jej ust, odbijała się od jej twarzy i spływała na ramiona i piersi. Było jej dużo, bardzo dużo.
-Aaach! - wzdychała.
Trzepała kutasa kierując strumień w różne części swojego ciała. Po chwili była ubrana, jak choinka zwisającymi kropelkami i zaciekami.
-Ach!
Zamknęła oczy i z lubością wyciskała ostatnie porcje nasienia. Tomasz coraz szybciej trzepał swojego konia.  -Hhhha-a, aaaaa!
Jeszcze jedna i jeszcze jedna kropla. Wszystkie trafiały na jej skórę. Krzywiła się w dziwnej rozkoszy, zupełnie jakby to był nektar życia.
-Aaa-aaah…
Z kutasa Tadeusza wiąż płynęło nasienie.
-Aomh…
Jej twarz była mokra, niby zroszona wiosennym deszczem, jego fiut także lśnił. Trzymała głowicę tuż przy przymkniętych ustach i z czułością się przyglądała.
-Aaaach!
Jeszcze trzepała, nie przestawała. Wysunęła język i zbliżyła go do mokrej lachy.
-Aooo! - jęczała.
Lizała… raz przy razie… dokładnie.
-Oooohhhooo! - westchnęła w głębokim zadowoleniu.
Chwyciła go całą garścią i mocno pociągnęła do siebie wyciskając resztki spermy.
-Eeeeeaaaaach…
Jeszcze raz cofnęła dłoń, zacisnęła palce i pociągnęła.
-Eeeeeaaaach…
Otworzyła usta, by oblizać to co wypadło.
-Aahhhhhhhaaa… - wzdychała.
Chwyciła czubek i oblizała.
-Uuuuumh… - jęknęła.
-Umh! - stęknął.
Jeszcze raz włożyła fiuta w pełne nasienia usta i, zamiast wyczyścić, umazała go jeszcze bardziej. Coś głośno chlapało.
-Umh! postękiwała.
-Uhhhhhhhh… - dyszał chłopak.
Oblizywała go od początku starając się doprowadzić do należytej czystości.
-Hhhhhhhaaaa! - wzdychał Tomasz.
Odwróciła się w jego stronę. Trzepał konia a ona dotknęła jego czubek otwartą dłonią. W sekundę później zaczął tryskać wprost na jej piersi. Patrzyła na nie z wielkim zadowoleniem.
-Uuuuuch, oooo taaak, taaak… - mówiła przyciszonym głosem.
Wysunęła dłoń i ujęła jego jądra od spodu.
-Uuuuum…
Uciskała je delikatnie, masowała.
-Aaaach, a, ach!! - wzdychała.
Walił konia i szykował się do kolejnej serii wytrysku.
-Hhhhh-hhhhhu, hhhhh-hhhhhu… - dyszał.
Bawiła się jego jajkami. Nagle sperma poszybowała jeszcze raz.
-Ooooouuuu… - westchnęła mile zaskoczona.
Cumshot on face

Ostatnie wakacje.

150. Widzę, że ci stoi jak rakieta. Upłynęła może minuta i jakby od niechcenia spojrzała nieco niżej. Bez skrępowania, wstydu czy zażenowani...