wtorek, 31 maja 2022

Podglądacz.

9. Trzepanie laski.


Trzepanie laski stawało się coraz bardziej przyjemne. Chciałem się spuścić tak, żeby mogła to obserwować. 


Po chwili ponownie trzymała moje jajka w swoich miękkich i ciepłych dłoniach. Poczułem się jak ogier na targowisku. Ona była kupcem sprawdzającym moją przydatność do rozpłodu. To było niesamowicie podniecające, ale też i trochę żenujące. 

-Co? Chcesz go wziąć do ust? - spytałem, kiedy poczułem jej gorący oddech na samym końcu.

Uniosła oczy.

-Tak, bardzo, ale może nie teraz, - powiedziała, rzeźbiąc lagę z każdej strony.

-Rob co chcesz. Nie przeszkadzam.

Uśmiechnęła się do mnie. 

-Naprawdę?

Nagle zostawiła mojego twardego kutasa i się wyprostowała. Bawiłem się sam, a ona się przyglądała. 

-Dlaczego? - spytała, przeciągając się jak kotka. 

-Co? - jęknąłem, nic nie rozumiejąc.

-Dlaczego nie mogę mieć go na własność? - westchnęła z rozrzewnieniem. 

Znów się uśmiechnąłem.

-Bo wtedy… - zacząłem,  a ona na mnie patrzyła, - musiałbym być Grześkiem, a nie Radkiem. 

Rozczesała swoje włosy i poprawiła pozycję.

-… bo ja… - zaczęła jakby w środku zdania.

-Co?

Rozłożyła ręce i robiąc z nich skrzydełka, w zabawny sposób wskazała, bym wszedł na łóżko. 

Usiadłem obok niej.

-Dobrze, i co?

Pokazała, bym się położył na wznak.

-Jak chcesz, nie ma sprawy, - zgadzałem się na wszystko.

Położyłem się w poprzek łóżka.

-Nie tak. Jajeczkami w moją stronę! - instruowała.

Skierowałem nogi w jej kierunku.

-Okej, - powiedziała, pochylając się nade mną. 

W pewnym momencie Stało się coś się dziwnego i niezrozumiałego dla mnie. Mój kutas, zamiast zrobić się jeszcze grubszy i większy, zwiotczał. Był gruby, napęczniały, ale leżał jak obżarty kiełbasą pies. Mógł to być efekt wypitego trunku, albo dosyć niezręcznej sytuacji. Albo jedno i drugie. 

-Teraz się mną zajmiesz? - spytałem niepewnie.

-Chcesz?

Na znak zgody pokiwałem główką mojego małego. Później ująłem go w garść i wykonałem kilka posuwistych ruchów. Byłem bardzo podniecony, może za bardzo. Może dlatego się wystraszył. 

-Uhm, - mruknęła cicho.

Bawiłem się, a ona co chwilę nerwowo poprawiała włosy. Widać dla niej to też było całkiem nowe doświadczenie. 

-Lubię patrzeć… szepnęła w końcu. 

Ten sposób pierwsze lody zostały przełamane. Odprężyłem się trochę, a fiut dosyć szybko zaczął się prostować. Okazało się, że bardzo lubię to robić, będąc obserwowanym przez partnerkę. Ona z kolei bardzo lubiła patrzeć.

-Pieprz się… ha, ha, ha… pieprz się! - mówiła rozbawiona, tak jakby wiedziała, co dokładnie znaczy to określenie. 

Co chwilę podnosiła się do pozycji klęczącej i siadała. Waliłem konia.

-Kurczę, dziewczyno! - wyrzuciłem w końcu z siebie.

Opadła na pośladki i oparła się za sobą na ręku. Wciąż patrzyła.

-A jak trysnę? - roześmiałem się. 

-O Boże! - jęknęła na sam dźwięk tych słów. 

-Jesteś zboczona.

-He… nie…  

-Naprawdę zboczona.

-Nie.

-Tak.

Trzepanie laski stawało się coraz bardziej przyjemne. Chciałem się spuścić tak, żeby mogła to obserwować. Chciałem się spuścić dla niej. To było głupie, ale niesamowicie podniecające. 

Na chwilę się odwróciła. Wyglądało na to, że napięcie jest zbyt duże i chce je nieco przyhamować. Jedną ręką ciągnąłem za koniec fiuta, a drugą masowałem jajka. 

Potrząsnęła cyckami.

-To było niesamowicie podniecające, - westchnęła. 

Odwróciłem się na brzuch. Chciałem przekonać się, co zrobi. Zbliżyła się i zaczęła masować moje pośladki.

-Wyglądają, jak dwa pączki, - powiedziała.

-Tak? - spytałem.

-Chcesz klapsa?

Nim się zorientowałem, powietrze przeszyło głośne plaśnięcie, a po sekundzie poczułem ostre pieczenie. 

-Uhm, ha, ha, ha… - śmiała się.

Odwróciłem głowę i spojrzałem na nią z wyrzutem. Zaraz potem poczułem delikatne i czułe głaskanie. 

Odetchnąłem z ulgą. Okazało się, że za wcześnie się ucieszyłem. Drugi klaps szybko przywrócił mnie do rzeczywistości. Był dużo mocniejszy i bardziej dotkliwy. 

-Uch, - westchnęła. Jej to naprawdę sprawdzianu przyjemność.

Znowu czule gładziła, rozcierając bolące miejsce.

-Odwróć się, - powiedziała, popychając mnie, - chcę go znów zobaczyć.

Przyjąłem pozycję półleżącą skierowany przodem w jej stronę.

Położyła rozpostartą dłoń na moich jajkach i zaczęła je masować. Zawirowało mi w głowie. 

-Grzeszymy, Karolinko… - jęknąłem półprzytomnie.

-Tak. Grzeszymy, Radosławie, - powiedziała, kładąc moją dłoń na miejscu swojej.




poniedziałek, 30 maja 2022

Podglądacz.

8. Daj mi go.


-Daj mi go.  Och daj. Och… - wyrzuciła z siebie drżącym głosem.


Miała na sobie spodnie od piżamy. Spięte były luźną gumką i upstrzone jakimiś bardzo drobnymi wzorkami. Górę jej stroju stanowił czarny, elastyczny stanik, taki w którym mogła swobodnie poruszać się po całym domu. 

Za jej plecami był skos z niewielkim oknem, w którym widać było niebo. Usiadła na własnych stopach i kręciła się z niecierpliwością.

-Od czego zacząć? - spytałem. 

Odpowiedziała serdecznym uśmiechem.

-Sam zdecyduj, hę…

-No dobrze, - powiedziałem i jednym ruchem ściągnąłem koszulkę. 

Nie wiem, jak powinien wyglądać męski striptiz. Wtedy na pewno tego nie wiedziałem. Czułem jednak, że zrobiłem to zbyt szybko. Po chwili stanąłem naprzeciw niej i, teraz już nieco wolniej, zacząłem rozpinać pasek od spodni.

-Teraz dół, - wskazała palcem.

Udałem na, że jestem zaskoczony, ale tak naprawdę doskonale wiedziałem, do czego to wszystko zmierza. 

-Naprawdę? Chcesz to zobaczyć?

-No jasne, nie zapraszałabym cię tu.

-No dobrze, w takim razie dół. Wiesz, trochę się krępuję, mam luźne spodenki. Nie byłem przygotowany…

Zaśmiała się krótko.

-Są ładne, - powiedziała kiedy wyciągałem stopy z nogawek.

-Nie takie bardzo, - mruknąłem nieco skrępowany. 

Stanąłem pod ścianą i splotłem dłonie za plecami. Po chwili wsunąłem kciuki za gumę.

-Uważaj, ściągam… - rzuciłem, jakby od tego miało zależeć całe moje życie.

Nigdy nie dbałem o wygląd miejsc intymnych więc moje jaja i drąga okalał busz zmierzwionych, długich włosów. 

Znowu zaplotłem palce na pośladkach. Powoli się do niej zbliżałem. 

-Oooooch! - westchnęła głośno. 

Była wyraźnie zachwycona. Stałem tak, blisko niej a ona przerzuciła do tyłu swoje długie blond włosy. Po kilku sekundach pochyliła się w moją stronę, bardzo uważnie wpatrując się w moje przyrodzenie. 

-Pobaw się trochę… - odezwała się cicho.

Westchnąłem tylko i, jakby na zawołanie, zacząłem przerzucać i mielić swoje genitalia. 

Chwytałem fiuta, naciągałem go i puszczałem. Skakał jak sprężynka, z każdą chwilą był coraz bardziej sztywny. 

-Może być? - spytałem w końcu. 

-Uhu, - mruknęła uśmiechając się.

Pochylała się i prostowała, za każdym razem była nieco niżej. Miałem wrażenie, że za którymś razem weźmie go w swoje usta. 

-Och, - westchnęła. 

Wyciągnęła dłoń i ujęła moje jajka od spodu. Poczułem, jak przez moje plecy przebiega gorący dreszcz. Panowała pełna napięcia cisza. Nie mogłem uwierzyć. Gładziła mojego kutasa, jak rasowa kochanka. 

-Niezły, naprawdę niezły, - powiedziała z podziwem, na chwilę odwracając się ode mnie.

Miałem wrażenie, że zawstydziła się trochę, chociaż może tylko mi się zdawało. Przejąłem inicjatywę i sam zacząłem zajmować się moim fiutkiem. 

-Coś nie tak? - spytałem.

-Nie, nie, wszystko w porządku, tylko…

Odwróciła się do mnie przodem i pochyliła bardzo nisko. Nie wiem, co to miało znaczyć. Wyglądało to jak jakiś dziwny ukłon, albo, co może bardziej prawdopodobne, próba opanowania własnych emocji i pożądań.

-Masz teraz wszystko, jak na dłoni, - odezwałem się spokojnie, grając na zwłokę.

-Nie mogę. Boże, nie mogę, - mówiła podekscytowana.

Próbowałem się domyśleć, o co jej tak naprawdę chodzi.

-Co? - spytałem.

-Och jestem taka podniecona, - westchnęła. 

Uśmiechnąłem się do siebie. 

-Spokojnie, nigdzie ci nie ucieknę, - szepnąłem. 

Odsunęła się, jakby nie wierzyła samej sobie. Jakby bała się swoich własnych odruchów. Zarzuciła włosy do tyłu i ponownie się przysunęła. 

-Daj mi go.  Och daj. Och… - wyrzuciła z siebie drżącym głosem. 




niedziela, 29 maja 2022

Podglądacz.

7. Herbatka.


Nie kłamała. To była rzeczywiście herbatka, tyle tylko, że była zaprawiona czymś mocniejszym. Nie miałem nic przeciwko odrobinie alkoholu. Nie mam pojęcia, ile było w tym procent, ale na pewno nie było to nic słabego. 


Podrapałem się po głowie.  

-Proszę, uspokój się i usiądź, powiedziałem najspokojniej, jak tylko umiałem.

Usiadła, a ja mogłem opowiadać dalej. 

-Odwracasz się do mnie bokiem i odchylasz do tyłu, śmiało, z wdziękiem prezentując swoje kształty… 

Jednak nie dała za wygraną. Objęła mnie w pół i centymetr po centymetrze wsuwała dłonie pod moje ubranie. Byłem na granicy wytrzymałości. Penis utworzył ze spodni dosyć pokaźny namiot. Mój oddech bardzo przyspieszył, a serce zaczęło niebezpiecznie łomotać. Tej zabawy nie dało się zbyt długo ciągnąć. 

-Mów, nie przeszkadzaj sobie, - szepnęła podnieconym głosem. 

Jeszcze trudniej było mi wydobywać z siebie słowa. 

-Przysuwam się i patrzę między twoje nogi. Płatki twojej różyczki są głęboko schowane, jasne, bardzo delikatne…

Spojrzała mi głęboko w oczy. 

-Och nie, nie, - westchnęła. 

-Słucham? - spytałem, na chwilę przerywając.

-Nie w tej chwili kotku, - westchnęła słodko.

-Ach tak, - udałem, że nie zrozumiałem aluzji.

-Co dalej? - spytała cicho po chwili.

-Klękasz tyłem do okna i skręcając tułów, wyglądasz przez nie. 

Uśmiechnęła się ciepło, a i jej policzki zarumieni my się. 

-Och, jak muza?

-Tak, jak muza.

-No i co? 

-Nic. Trwa to dłuższą chwilę, a później ponownie wstajesz i tańczysz. 

-Lubisz patrzeć, jak tańczę? - spytała, studiując moje tęczówki.

Pokiwałem głową. Starałem się skupić na tym co mówię, ale to nie było łatwe. 

-Kładziesz dłonie na czubek głowy i wykonujesz jakieś kroki. To chyba walc. Spoglądam na twoje pośladki, spinasz je w podniecający sposób. 

Jeszcze bardziej się zarumieniła. Dostrzegłem, że jej usta delikatnie drżą. 

-I co, chciałbyś ich dotknąć?

Milczałem. Jasne, że chciałem. 

-Dotknij, - powiedziała.

Chwyciła moją rękę i położyła na swojej pupci. Czułem, że rzeczywiście napina mięśnie. Miałem nieodpartą ochotę posunąć się dalej, ale nie zrobiłem nic więcej. Chyba uznałem, że samo opowiadanie i obserwowanie daje mi równie dużą satysfakcję. Czułem, że na właściwy moment muszę jeszcze trochę poczekać. 

-I co dalej?

-Odwracasz się do mnie przodem, kładziesz dłonie na biodrach, stajesz na paluszkach, zaciskasz uda…

-Wiesz co, słodziaku… - zawiesiła głos. 

-No? - mruknąłem. 

Uklękła u moich stup, spojrzała mi w oczy i rozczesała palcami moją grzywkę. 

-Zapraszam cię wieczorem na kubek herbatki owocowej, - powiedziała tak, jakby rzeczywiście miała tylko to na myśli.

Mimo to patrzyłem na nią z niedowierzaniem. Herbatka owocowa po takim opowiadaniu wydawała się wręcz niedorzeczna. Szczególnie że zaproszenie było wypowiadane przez tak atrakcyjną dziewczynę. 

-Tak, bez podtekstów? - spytałem, starając się odczytać i jej prawdziwe zamiary. 

-Oczywiście, - powtórzyła tak samo spokojnie jak przed chwilą.

-Herbatka, mówisz… 

-Tak? Od cioci Irenki, - westchnęła. 

-Uhu… no dobrze. Skoro mnie zapraszasz, to przyjdę. 

Uśmiechnęła się.

Nie kłamała. To była rzeczywiście herbatka, tyle tylko, że była zaprawiona czymś mocniejszym. Nie miałem nic przeciwko odrobinie alkoholu. Nie mam pojęcia, ile było w tym procent, ale na pewno nie było to nic słabego. Nie mam pojęcia, w jaki sposób mnie podeszła, że zgodziłem się odstawić przed nią striptiz. Dokładnie, striptiz. Rozebrałem się przed nią. No cóż, nie będę oszukiwał, stało się.

Nawet nie wiem kiedy przeszliśmy do małego pokoiku na poddaszu. Byłem bardzo podekscytowany. 

-No i co, mam się tak, po prostu, przed tobą rozebrać? - spytałem zadziwiająco pewnym siebie głosem. 

-Uhu, - mruknęła, sadowiąc się na łóżku. 




sobota, 28 maja 2022

Podglądacz.

6. To było igranie z ogniem. 


Chwyciła mnie za głowę, przyciągnęła do siebie i pocałowała w policzek. Udałem, że nic się nie stało, chrząknąłem i mówiłem dalej. To było igranie z ogniem. 


Położyła dłoń na moim kolanie i stopniowo jechała w stronę rozporka.

-Tylko spokojnie, dziewczyno, - zwróciłem się do niej, - nie rób nic, czego będziesz później żałowała. Udawała, że nie zrozumiała. 

-A czego mam żałować? - szepnęła z przejęciem. 

Przełknąłem ślinę. Mój kutas zrobił się jeszcze twardszy i jeszcze grubszy.

-Masz narzeczonego, - powiedziałem, chociaż nie miałem pojęcia w jakim celu. 

-No i co z tego. Opowiadaj.

-Jesteś całkiem naga.

-Całkiem? - spytała drżącym głosem.

-Całkiem, golusieńka… stoisz przede mną tak, jak cię Pan Bóg stworzył. Powoli, kroczek po kroczku, odwracasz się do mnie przodem. Twoja prawa dłoń oparta jest na biodrze, a lewa ją podtrzymuje. Wyglądasz bardzo seksownie. Nie zakrywasz już swoich piesi, tylko bardzo ciepło się do mnie uśmiechasz.

Spojrzała na mnie. Jej oczy płonęły nieskrywanym pożądaniem.

-Tak jak teraz? - spytała cicho. 

-Uhu, - mruknąłem. 

Zapadła chwila ciszy. 

-Radek?

-Co?

-Chodźmy na górę.

Pokręciłem głową. 

-Nie.

Nie mogła się z tym pogodzić. 

-Dlaczego? - w jej głosie brzmiał prawie płacz.

-Masz narzeczonego, po Nowym Roku Bierzecie ślub.

-Ach, ślub. Ślub to co innego.

-Jak to “co innego”? - rzuciłem w jej stronę. 

Znowu chwila ciszy. 

-Radek…

-Mam mówić?

Kiedy zorientowała się, że niczego nie wskóra, pokiwała głową. Sam nie wiedziałem, do czego doprowadzi to opowiadanie. Przecież ja także nie byłem sople lodu. Po chwili zacząłem mówić dalej. 

-Patrzę na twoją cipeczkę, twój wzgórek łonowy jest idealnie wygolony. Zaciskasz uda, jakbyś chciała schować przede mną, to, co masz najcenniejszego…

Teraz już bez żadnego skrępowania wcisnęła dłoń w swoje krocze. Po chwili westchnęła: 

-Radek?

-Co znowu?

-Nie wytrzymam.

-Daj spokój, - uśmiechnąłem się.

Wciąż na mnie patrzyła. Miałem wrażenie, że za moment się na mnie rzuci i po prostu weźmie to co będzie chciała. Wzruszyłem tylko ramionami brnąc dalej w tą dziwną grę. 

-Sama chciałaś, - powiedziałem w miarę spokojnym głosem, chociaż i ja byłem rozpalony do granic możliwości.

Kątem oka widziałem, jak jej palce poruszają się pod dżinsami. 

-No to mów, mów dalej, - zachęcała. 

-Zaczynasz tańczyć. Stajesz na palcach i wykonujesz piruet, jak muza obracasz się wokół własnej osi. Jakbyś grała na harfie. Palce prawej dłoni trącają skórę na twoim boku, a lewą wplotłaś we włosy. 

-Och! - westchnęła, mocniej się do mnie przytulając. 

-Twój wzrok błądzi po pracowni malarskiej, w której się znajdujesz. Szukasz artysty.

-Będzie mnie malował?

-Chyba tak.

-Och! I co dalej?

-Za tobą jest stylowy kominek, duże okno i bukiet pięknych, czerwonych peonii. 

-Och Radku, masz niesamowitą wyobraźnię. Skąd te kwiaty, kominek?

-Nie wiem, pomyślałem, że tak będzie bardziej romantycznie.

Chwyciła mnie za głowę, przyciągnęła do siebie i pocałowała w policzek. Udałem, że nic się nie stało, chrząknąłem i mówiłem dalej. To było igranie z ogniem. 

-Zatrzymujesz się do mnie tyłem, opierasz ręce o biodra i powoli odwracasz samą głowę. Patrzysz i uśmiechasz się. Wiem, co myślisz.

-Och Radku… - westchnęła z przejęciem.

-Na twojej lewej łopatce znajduje się seksowny pieprzyk.

Nie wytrzymała. Spojrzała na mnie, zmarszczyła brwi i wstała. 

-Skąd o tym wszystkim wiesz? Gdzie ty mnie podglądałeś? Gdzie? - zawiesiła głos, - Z resztą nieważne… mów dalej.

-Stajesz do mnie przodem i krzyżujesz ramiona na klatce piersiowej. 

Chwyciła się za obojczyki.

-Tak? - spytała, pokazując. 

  -Mniej więcej.

-Ze szczelin mrugają do mnie brodawki i sterczące sutki. Uśmiechasz się, ciągle się uśmiechasz. 

Zdaje się, że powiedziałem trochę za dużo. 

-Wiesz co? - rzuciła w końcu. 

-Hm…

-Ja chyba siłą zaciągnę cię do mojego pokoju. Opowiadanie takich rzeczy nie może ci ujść na sucho, kogucie. 




piątek, 27 maja 2022

Podglądacz.

5. Nie masz na sobie majtek. 


-Patrzę, jak twoja sukienka powoli zjeżdża z twoich bioder, stopniowo odsłaniając pośladki. Nie masz na sobie majtek. 

-Skąd wiedz? - usłyszałem jej bardzo podniecony głos.

Odsunąłem się trochę. Nie byłem pewny czy jej pytanie dotyczyło czasu teraźniejszego, czy mojej opowieści. 

-Nie wiem. A nie masz? - Powiedziałem, a po chwili to dałem, - Ja tylko mówię, jak sobie ciebie wyobrażam.


-No, Radku, proszę, nie bądź taki… - jej głos był ciepły, wręcz słodki. 

Karolina wpatrywała się we mnie swoimi niebieskimi oczyma i uśmiechała się w oczekiwaniu. Nie mogłem się przełamać. 

-Kiedy się wstydzę, - zacząłem niepewnie.

Nie dawała za wygraną. Zdaje się, że od samego początku nie zamierzała się poddawać. Przysunęła się bliżej i położyła dłoń na moim kolanie. Im bardziej ona nalegała, tym bardziej ja czułem się skrępowany. Nie zmieniało to jednak faktu, że mój kutas sterczał jak głupi. Dobrze, że miałem luźne spodnie i nie było tego widać. 

-Żartujesz? Ty? - powiedziała zaskoczona. 

Pokiwałem głową, bo to było zgodne z prawdą. Ona jednak ciągnęła dalej. 

-Ale obiecałeś…

Na jej buzi malował się słodki uśmiech wymieszany z wyczekiwaniem. Wiedziała, że w końcu się złamię. 

-Tak, wiem, ale jakoś tak…

Zmarszczyła brwi w taki zabawny sposób, że zrobiło mi się nie kogo na sercu.

-Radek?! - zawiesiła głos. 

-Co? - spytałem tak, jak bym nic nie rozumiał. 

-Radek?! - powtórzyła. 

-No, co? - wciąż trzymałem się swojej wersji. 

Znów ten uśmiech i wyczekiwanie. Jakby nie słyszała tego, co powiedziałem. 

-Ty wiesz, co…

Przyglądałem się jej uważnie. Stanowczo i uparcie tkwiła przy swoim. Wiedziałem, że tej dziewczynie się nie wymigam.

-No dobrze, - poddałem się w końcu, - opowiem.

Na jej ustach pojawił się szelmowski uśmieszek. Wygrała. Rozsiadła się w fotelu, założyła nogę na nogę i zaciekawiona przechyliła głowę na jeden bok.

-No… wyobrażam cię sobie, że stoisz w jakimś atelier… masz na sobie białą, plisowaną sukienkę… tą luźną, na ramiączkach, spiętą paskiem…

-Tą, w której wczoraj byłam u ciotki Ireny?

Pokiwałem głową i poczułem, że się rumienię. 

-No, no…

-Mam mówić?

-Tak, tak, oczywiście. Bardzo proszę.

Przełknąłem ślinę. 

-No więc stoisz i powoli podciągasz dół tej swojej luźnej sukienki, najpierw odsłaniasz kolana, później uda, później… - przerwałem wpół słowa.

Uśmiechała się coraz cieplej.

-Później? Co?

-Później uda… Nie wiem, czy zdajesz sobie z tego sprawę, ale masz bardzo zgrabne uda…

Spojrzała mi głęboko w oczy. 

-Zdaję sobie sprawę… Radku, - powiedziała cicho.

-No więc patrzę na twoje uda i drżę…

-Hm…

Wiedziałem, że to nie będzie takie zwykłe opowiadanie, ale też znowu nie przypuszczałem, że tak trudno będzie mi je kontynuować.

-… drżę, bo wiem, co zobaczę za chwilę…

Wpatrywała się w moje oczy.

-Co?

-Przenosisz ciężar na jedną nogę, łączysz kolana i zaciskasz…

-Mów dalej…

-Chwytasz dolną krawędź sukienki i zakrywasz nią swoje piersi.

-Och, Radku… - westchnęła. Jej oczy zrobiły się szkliste. 

-Odchylasz się do tyłu i zmysłowo wyginasz plecy.

Musnęła ustami moją szyję, ale tak delikatnie, że ledwie to poczułem. Kontynuowałem swoje opowiadanie. 

-Patrzę, jak twoja sukienka powoli zjeżdża z twoich bioder, stopniowo odsłaniając pośladki. Nie masz na sobie majtek. 

-Skąd wiedz? - usłyszałem jej bardzo podniecony głos.

Odsunąłem się trochę. Nie byłem pewny czy jej pytanie dotyczyło czasu teraźniejszego, czy mojej opowieści. 

-Nie wiem. A nie masz? - Powiedziałem, a po chwili to dałem, - Ja tylko mówię, jak sobie ciebie wyobrażam.

Teraz to ona się zaczerwieniła.

-Dobrze, w takim razie nie było tematu. Mów dalej.

-Zdjęłaś je niedawno. Widzę wgniecioną pręgę…

Czułem, jak drży.

-Radku, och, Radku… - powtarzała szeptem.

-Widzę jasną, prawie białą plamę. Wnioskuję, że nigdy nie opalałaś się nago. 

-Och… - westchnęła jeszcze głośniej. 




Ostatnie wakacje.

150. Widzę, że ci stoi jak rakieta. Upłynęła może minuta i jakby od niechcenia spojrzała nieco niżej. Bez skrępowania, wstydu czy zażenowani...