wtorek, 28 lutego 2023

Miasto kobiet.

66. Na stojąco.


Była ciasna jak dziewica orleańska. Chociaż może tylko mi się tak zdawało, zważywszy, czym w tej chwili dysponowałem. Miałem wrażenie, że rozerwę ją na strzępy. Wydawało mi się, że widzę pod skórą kształt mojej wielkiej głowicy, że widzę, jak przesuwa się do przodu i do tyłu przy każdym ruchu. Ułożyła tylko ręce wzdłuż głowy i cichutko pojękiwała. Wydawała mi się jeszcze bardziej chuda drobna i krucha niż na początku. Miałem ją w stu procentach i robiłem z nią, co tylko mi się żywnie podobało, a ona nie protestowała. 

Musiałem wykorzystać ją do samego końca. Musiałem zrealizować moje marzenia. Nie mogłem tego tak po prostu zostawić. Wziąłem ją na ręce. Jak dziecko. Była niesamowicie lekka i dokonałem tego bez najmniejszych problemów. Chichotała cicho ucieszona, że ktoś ją nosi na rękach, a i mnie to pasowało. Tym bardziej że nie wyjąłem kutasa z jej pizdeczki. On cały czas tam był. Podniosłem ją nadzianą na moją wielką dzidę. 

-Jejku, jejku, jejku… - piszczała, śmiejąc się, kiedy nabijała się na mnie do samego końca. 

Trzymałem ją za nogi pod kolanami i ochlałem się do tyłu, żeby ze mnie nie spadła. Fiut wyginał się i trzeszczał, a mnie już brakowało tchu. Balansowałem swoim i jej ciałem raz w jedną raz w drugą stronę. Poruszałem nią całą jak zabawką: i raz i dwa, i raz i dwa… 

-Och, och, och Boże, już nie mogę to niesamowite, och, och, och… - dyszałem coraz ciężej. 

Patrzyła na swoją norkę, ale niewiele mogła zrobić. Wiedziała, że zaraz się spuszczę. 

To było istne szaleństwo. Znów była na podłodze. To znaczy na materacu. Klęczała. Zmusiłem ją, by się pochyliła. Mocno. Rozsunąłem jej uda i zanurkowałem w jej pizdę. Głęboko, całą twarzą. Zapach, ciepło i smak obezwładniały mnie, przejmowały nade mną kontrolę. Nie umiałem się temu oprzeć. Chciałem jeszcze i jeszcze. Lizałem jej cipę z nosem w kakaowym oczku i mdlałem z rozkoszy. Od tyłu, bezwstydnie w sposób bardzo wyuzdany i czułem się z tym cudownie. 

-Och kurwa, ja pierdolę, aleś ty dobry w te klocki. Chłopie gdzieżeś się tego nauczył! - wyrzucała z siebie jękliwym głosem.  

Później zwaliła się na posłanie płasko ze złączonymi udami. Myślałem, że zrobiliśmy to bezwiednie, ale jakimś cudem podłożyłem pod jej biodra tę samą co poprzednio twardą poduchę. Były wyżej, a jej cipka przyjęła odpowiednią pozycję, by mocno ją spenetrować. W półprzysiadzie trochę klęcząc na jednym kolanie, wpakowałem się w nią, a ona zawyła jak dziki zwierz:

-Uuuuuuaaaaaaa!!! Matko Boska, rozerwiesz mnie tym swoim kutasem!

-Cicho bądź ty stara kurwo! - warknąłem, - sama tego chciałaś. Przecież lubisz takie wielkie fiuty, prawda? 

Wejście w nią w tej pozycji było prawdziwym wyzwaniem. Gdyby nie to, że była już bardzo mokra i jakby to powiedzieć przeruchana, pewnie by mi się to nie udało. No ale siedziałem w niej. Penetracja na granicy bólu. Przynajmnioej jeśli chodzi o nią. Świadczył o tym jej ciężki oddech i co chwilę wydobywające się z jej gardła westchnienia i jęki. Zacisnąłem szczęki, zamknąłem oczy i waliłem ją na leżąco od tyłu.


poniedziałek, 27 lutego 2023

Miasto kobiet.

65. Waliłem ją od tyłu. 


Po chwili waliłem ją już od tyłu. Klęczała, mocno pochylona z wypiętymi pośladkami, a ja nie ociągając się, wszedłem w jej cipę jak taranem. Kutas rwał się do niej jak pies do suki. Chciało mi się śmiać i płakać jednocześnie. To było niesamowicie nakręcające, a ja byłem w samym środku tych wydarzeń. Podnieconymi oczami patrzyłem, jak całe jej opuchnięte przekrwione krocze pracuje w silnych skurczach, które coraz bardziej pozbawiały mnie trzeźwego myślenia. 

Do przodu i do tyłu, do przodu i do tyłu. I raz i dwa, i raz i dwa. Jeszcze trochę i jeszcze… och jak mi dobrze och jak cudownie! Kurwa zaraz się spuszczę! Och jeszcze nie, jeszcze nie teraz… jeszcze trochę. To takie przyjemne och, och, tak, tak! 

W momencie, kiedy ponownie chciałem zmienić pozycję, usiadłem pośladkami na materacu, odchyliłem się do tyłu i podparłem na rękach za swoimi plecami. Traf chciał, że w tej pozycji penis ułożył się równo na moim podbrzuszu. Nie zwróciłem na to uwagi, ale sięgał aż do pępka. Był gruby jak kawał kaszanki i jeszcze bardziej żylasty. Jego barwa zmieniła się w sinofioletową. Jednak nie to było najważniejsze. O wiele bardziej charakterystyczna była jej reakcja. 

Szeroko otwarte usta zakryła dłonią a z jej gardła wydobyło się przeciągłe

-Ooooooooch… 

Patrzyła w pulsującą wielką rakietę, jakby zobaczyła ufo. Wydawało mi się, że nie powinna być tak bardzo zaskoczona. Przecież w ich świecie gołe kutasy to codzienność. Na pewno widziała już wiele takich a może nawet jeszcze większych. Przecież pracowała w gabinecie lekarskim i faceci przychodzili do niej codziennie. 

Później zamiast przejść konkretnie do rzeczy, zrobiłem rzecz zgoła dziwną, coś, co trudno było mi wytłumaczyć w racjonalny sposób. Wstałem, podszedłem do niej z boku i… trudno mi się do tego przyznać, bo to głupie, ale chciałem to zrobić, położyłem tę wielką rakietę na jej głowie. Nie wiem… nie, to strasznie głupie, bezsensowne, ale mnie tak niesamowicie nakręcało, że nie potrafiłem się powstrzymać. Po prostu musiałem to zrobić. 

Dziewczyna nie protestowała. W mig pojęła, o co mi chodzi. To było niesamowite połączenie. Młoda radośnie uśmiechnięta buzia i wielki kutas spoczywający na jej czole. Całym moim ciałem szarpały słodkie bardzo intensywne skurcze. Balansowałem na granicy orgazmu. Wiedziałem, że za chwilę wepchnę tego drąga w jej ciasną pizdeczkę. 

Oczywiście to się stało. To było jak najbardziej naturalne, ale ona też się tego nie spodziewała. To znaczy, wiedziała, że ją wezmę, może nawet domyślała się, w jaki sposób, ale nie przypuszczała, że stanie się to tak gwałtownie. 

Stojąc tak i dysząc ciężko, jednym pchnięciem powaliłem ją na materac, a później chwytając za nogi, podciągnąłem jej dolną część ciała wysoko do góry. To stało się zbyt szybko, aby w jakikolwiek sposób  mogła zaprotestować. Kiedy mniej więcej zorientowała się, w czym rzecz ja już w niej byłem. Trzymałem ją za pośladki na wysokości swoich bioder, jej uda obejmowały mój tors, a wielki kutas już zachłannie wdzierał się w jej cipeczkę. 


niedziela, 26 lutego 2023

Miasto kobiet.

64. Wytrysk i kontratak.


Jedną ręką ściskała do dołu, przy okazji rozgniatając jaja, drugą ustawiła na środku i poruszała w górę i w dół doprowadzając mnie do szaleństwa. 

-Fajny kutasik, oj fajny. Lubię takie, lubię, - powtarzała jak w transie.  

Dyszałem ciężko. Coraz ciężej. Nie wiedziałem, ile jeszcze tak wytrzymam. To było cudowne i straszne zarazem. I kiedy w końcu ścisnęła go u samej podstawy jedną tylko ręką, zaczął mocno pulsować i kurczyć się. W oczach mi pociemniało i nie wiedziałem, co się dzieje. Wypłynęło z niego trochę nasienia, ale nie za dużo. Resztę zdusiła w zarodku. 

-Jeeeeezuuuu! - jęknąłem półprzytomnie, pragnąc, aby to jak najszybciej się skończyło.  

Nie skończyło się. 

-He… no, no… ale fajnie, - uśmiechnęła się słodko wyraźnie zadowolona z efektów swojej pracy. 

Później, kiedy weszła pode mnie, była już prawdziwa fontanna. Gejzer można powiedzieć. Nic nie było już w stanie zatrzymać erupcji. Sperma płynęła i płynęła. Teraz ja byłem zachwycony. Zalałem jej twarz. Tę jej śliczno-brzydką buzię. To małe dziwadło, jak ją w duchu nazwałem. Czułem się wykorzystany, a jednocześnie miałem wrażenie, że to ja ją wykorzystuję. Trzymając fujarę tuż nad jej oczami, chlapałem i chlapałem. Po chwili wyglądała jak lukrowany pączek. Mój budyń oblepiał każdy centymetr jej niesamowitej facjaty. Och to było to. Wysunęła tylko języczek i zaczęła zlizywać to co było w jego zasięgu. Zboczona mała dziwka. Podobało się jej to, a ja miałem ochotę na wiele więcej.  

Zaskoczenie w jej oczach było naprawdę wielkie. Prawdopodobnie do głowy jej nie przyszło, że tak szybko się pozbieram i przejdę do kontrataku. Powiem szczerze, że sam byłem zdziwiony. Chyba nie mniej od niej. Naprawdę nie wiem, jak to się stało. Potrzebowałem tego, jak nigdy wcześniej. Mój kutas ciągle sterczał. Był gruby, sztywny i sękaty. Odczuwałem niesamowite mrowienie w kroczu. To był wynik tego co już zaszło, ale też i potrzeba kolejnego spełnienia. 

Przewróciłem ją na materac. Jednym silnym pchnięciem. Nie zdążyła nawet zaprotestować. Podciągnąłem jej uda pod pośladki. W dalszej kolejności podłożyłem pod spód twardą poduszkę i rozłożyłem nogi. Szeroko. Zrobiła wielkie oczy i rozdziawiła buzię. 

-He? No… ale… -westchnęła. 

Chciała chyba jeszcze coś powiedzieć, ale moje zdecydowanie w tym jej przeszkodziło. Zerknąłem jeszcze na zmierzwiony jasny zarost jej cipki, na te tłuste, grube płatki i już szykowałem się do wejścia. 

-Mmmm… - mruknąłem.

Norka była w sam raz: wilgotna, rozgrzana i pulsująca. 

Na kolanach w głębokim przysiadzie nieco pochylony wpakowałem się w nią do samego końca. Nie było co się ceregielić — po same jaja. Przez moje ciało przebiegł gorący dreszcz, zakręciło mi się w głowie. Jej mocno wypiętrzona pizdeczka była naprawdę bardzo ciasna. Nie mogłem się powstrzymać, aby jej nie wyruchać, aby nie zrobić tego po mojemu, mocno i szybko. To było najlepsze, czego mogłem oczekiwać. 

Była zaskoczona, ale i zadowolona. Podobało się jej to. Patrzyła na mnie tymi swoimi wielkimi brązowymi oczami. Nie wiem, czy bardziej w proteście, czy w zachęcie. Kiedy wykonywałem posuwisto zwrotne ruchy, uderzając jajami w jej pośladki, lekko postękiwała. Pełne obfite płatki obejmowały twardą, żylastą żerdź ze wszystkich stron, chowając się i pojawiając za każdym ruchem. Cała cipka kurczyła się jeszcze mocniej, przyprawiając mnie o silne zawroty głowy. 

I raz i dwa, i raz i dwa, do przodu i do tyłu, słodko, gorąco i cudownie. Tak niewiele brakowało do kolejnego oszałamiającego orgazmu i porządnego wytrysku. Tym razem w sam środek jej jaskini miłości. 


sobota, 25 lutego 2023

Miasto kobiet.

63. Zwaliła mi konia. 


Leżałem na materacu. Unosiłem się na łokciach tak, jakbym chciał usiąść, ale tego nie robiłem. Patrzyłem na nią ze zdziwieniem, zaskoczony tak, jakbym dopiero co się obudził, jakbym nie wiedział, o co chodzi. 

Siedziała obok: drobna, chuda wręcz, ale cholernie podniecająca. Ni mniej, ni więcej trzymała mnie za kutasa. Tak po prostu. Bez wstydu i bez zahamowań. Tak jakby nigdy nie był mój. Tak jakby od zawsze należał do niej. Ścisnęła go gdzieś pośrodku i powoli przesunęła rękę do dołu. Razem ze skórą oczywiście. Po chwili pojawił się wielki lśniący łeb. Za jednym zamachem zrobiło mi się niesamowicie gorąco i zabrakło mi powietrza. Jednak nic nie robiłem. Było mi zbyt dobrze, żeby to przerywać. Z niecierpliwością czekałem na to co będzie dalej. 

Wielkie wory jąder ułożyły się na udach i rozlewały swobodnie. Fiut przechylał się lekko w jedną stronę, czubkiem wskazując na jej drobne ciało. Gdybym teraz miał się spuścić to na sto procent na nią. Chwyciłem ją za dupcię. Miałem ochotę unieść do góry, posadzić na swoich biodrach i zrobić to co do mnie należało. Miałem ochotę wyruchać ją porządnie i bez ceregieli. Nie zrobiłem tego jednak. Po prostu patrzyłem. 

Odwróciła się i spojrzała mi w oczy. Nie puszczając kutasa, powiedziała:

-No i co? Jak ci? 

Zadrżałem. Poruszyła dłonią na grubym trzonie w jedną i drugą stronę. 

-Fajny jest, - westchnęła, - gruby, twardy. 

-Mmm… no… - sapnąłem.

-Chcę się na niego nadziać. Moja cipka chce.

-Mmm… no wiem… - jeszcze raz to samo. Tak, jakbym zapomniał języka w gębie. Gdzie moja inteligencja? Och, po co ona mi teraz? Cholera, chcę się ruchać!  

-Jesteś podniecony, co? - mówiła, patrząc mi w oczy.

-Och, no, no… bardzo… 

-Masz dużo nasienia, co? 

Na czubku penisa dziurka powiększyła się, a w niej ukazała się perlista kropelka. Ta rozmowa mnie wykańczała. 

-Zwalę ci najpierw konia, co ty na to?

Znów zadrżałem. 

-Och nie wiem, czy dam radę?

Uśmiechnęła się.

-Dasz, dasz… co masz nie dać. 

Zacisnąłem zęby.

-Kurwa, zaraz cię zgwałcę, - warknąłem. 

Roześmiała się w głos. 

-To gwałć. Będzie fajnie.

To jeszcze nie było wszystko. Planowe wykańczanie mnie, krok po kroku, tak jakby tego jeszcze było mało, trwało w najlepsze. W ruch puściła drugą dłoń. Nie miałem szans. Najmniejszych. Była sprawna. Bardzo. Pochyliła się w moją stronę, cały czas na mnie patrzyła. Cały czas bawiła się moim kutasem, moją napęczniałą do granic wytrzymałości fujarą. Paluszki jednej rączki zacisnęła u podstawy. Na samym dole. Nisko. Ciągnęła do dołu, rozgniatając jądra. Druga rączka obejmowała fiuta u góry, pod żyłą i ciągnęła w przeciwną stronę. 

-Eeee… hyk… uuuu… - wyrwało się z mojego gardła, kiedy nie byłem w stanie wytrzymać. 

Roześmiała się.

-Tylko spokojnie. No co się tak spinasz? Rozluźnij się. Przecież tego chcesz, prawda?

Jaja mi się kurczyły.

-Eeee… no chcę, chcę, kurwa! - jęknąłem. 

-No to, co tak ciężko dyszysz? Chyba nie zamierzasz się spuścić, co? Hehehe… 

-Och, och, oooo… 

-Hehehe… spokojnie, leż tak sobie, a ja się trochę pobawię… 

Wiedziała, co robi. Nie zamierzała mi darować. Niczego. Uniosła do góry podbródek. Odsunęła się na długość ramienia i z namaszczeniem, jakby na złość wykonywała każdy ruch, szczególnie mocno i dokładnie. 

-No spokojnie, spokojnie rozluźnij się, nic się nie dzieje. Ja tylko się bawię. Prawda, że przyjemnie, prawda? 


piątek, 24 lutego 2023

Miasto kobiet.

62. Robiła mi loda. 


Klęczała przede mną, a ja się trzęsłem jak galareta. Bardzo się starałem, ale nie umiałem nad tym zapanować. Klęczała z lekko uniesioną głową i delikatnie trzymała mnie za pośladki. Patrzyła. Nie patrzyła jednak na moją twarz. W tej chwili dla niej było coś bardziej interesującego i znajdowało się nieco niżej. Jej oczy błyszczały, a na twarzy malował się dziwny uśmiech. Wyglądała tak, jakby chciała mnie zjeść. No może nie mnie, może nie mnie całego, tylko jedną moją część. Część mojego ciała. Już zaczynałem się bać. Po moich plecach biegały zimne i gorące dreszcze. 

Spojrzałem na swojego kutasa. To była prawdziwa rakieta. Nie dało się tego określić inaczej. Dlatego nie nie dziwił fakt, że tak bardzo ją zafascynował. Sam byłem zaskoczony tym, jak szybko nabrał tak ogromnych rozmiarów. O ile dobrze pamiętałem, nigdy taki nie był. Miałem wrażenie, że im dłużej tutaj przebywałem, jego rozmiar i kształt stawał się coraz bardziej okazały. Powinno mnie to cieszyć, a jednak miałem jakieś dziwne przeczucia.  

Gruby u nasady zwężał się ku końcowi. Opleciony siecią fioletowych napęczniałych żył, zwieńczony głowicą w kształcie grotu strzały. Wyglądał jak przerośnięty wąż boa. Wypolerowany wcześniej wielokrotnie wielki łeb lśnił i pulsował, unosząc się i opadając w równomiernym jednostajnym rytmie. Wszystko to działo się przed jej twarzą, przed szeroko uchylonymi ustami i oczami z zachwytem wpatrującymi się w niego. 

-A teraz oddasz mi wszystko, co tam masz, - stwierdziła ochrypłym głosem, nie patrząc na moją twarz. 

To była krótka piłka, scena jak z filmu, bez zastanowienia, bez zbędnego owijania w bawełnę. Chwyciła go u nasady, a jej gorące wąskie usta objęły sam czubeczek. Przez krótki moment zastawiałem, się, czy aby na pewno on się tam zmieści. Zmieścił się. 

Wysunęła język i od spodu zaczęła go drażnić. Zakręciło mi się w głowie. Uniosła oczy i wreszcie na mnie spojrzała. Chciałem wziąć ją w ramiona, zmusić by się pochyliła i wepchnąć tego wielkiego kutasa w tę jej niesamowicie podniecającą pizdę. 

Już po chwili obydwie dłonie wylądowały na moim podbrzuszu. Opanował mnie niesamowity zawrót głowy. Trudno było utrzymać się na nogach. Miałem ciężki oddech. 

-Och, och, och… - wyrzucałem z siebie. 

Myślałem, że nie dam dłużej rady. Jej szeroko rozpostarte palce doprowadzały mnie do obłędu. Kciuki naciskały na jądra. Słodkie uczucie mrowienia w podbrzuszu i napływający szybko orgazm mówiły, że długo nie wytrzymam. 

Nagle bardzo szeroko otworzyła buzię. Wielka głowica bez najmniejszego problemu wjechała do środka. Przed oczami zobaczyłem kolorowe gwiazdki. Czułem oszałamiające łomotanie serca. Ogarniało mnie uczucie odpływania. W mojej głowie kołatało się błaganie, aby nie przerywała. Patrzyła na mnie, kontrolując to, co się ze mną dzieje i kontynuowała. 

Przymknęła powieki i całkowicie skupiła się na tym co robi. Ssała. Obejmowała buzią sam łeb. Jej usta zamykały się sprężyście tuż za wielką grubą żyłą biegnącą w poprzek.  Masowała moje jajka, a mnie chciało się wyć z rozkoszy. Po chwili uwolniła mój worek i zostawiła go w spokoju. Już żałowałem, że to zrobiła. Huśtał się na boki. W jajach miałem tak duży ciężar, że miałem wrażenie, iż za moment mi je rozerwie. Czułem się jak byk rozpłodowy, za wszelką cenę próbujący wyrzucić wszystko, co w sobie ma. 


czwartek, 23 lutego 2023

Miasto kobiet.

61. Jej cipka. 


Dopiero teraz spostrzegłem, że na samym dole zarostu powoli wyłaniają się płatki jej różyczki. Na górze tego cudu natury pojawiła się wystającą duża łechtaczka. Mimo to w tej chwili tak naprawdę jeszcze nie miałem pojęcia, co mnie czeka i na jaki widok jeszcze będę narażony. 

-Och, nie krępuj się. Możesz patrzeć, ile chcesz - powiedziała, ściągając swoje i tak już wąskie usta w cienką linię. 

Czułem coraz mocniejsze kołatanie w klatce piersiowej. 

-No śmiało, - prowokowała, przyglądając mi się uważnie swoimi ciemnymi dużymi oczami. 

Po chwili spojrzała na mojego kutasa i pokręciła głową.

-Wydaje mi się, że jemu już niewiele trzeba do pełni szczęścia, co? - odezwała się z przekąsem. 

Położyła palce po obydwu stronach swojej cipeczki i rozchyliła jej podwoje. Na chwilę odpłynąłem w rozkosz wyobraźni, nie mogąc się nacieszyć tym, co zobaczyłem. Pipka była ciasna, mokra i cudownie podniecająca. Wyglądała jak łezka otoczona wianuszkiem ciemnych gęstych włosów. Większe, ciemniejsze, bardziej zwinięte, a jednocześnie bardziej mięsiste płatki zdawały się ochraniać mniejsze subtelniejsze w kolorze jasnego różu w samym środku. To właśnie te malutkie pulsowały, kurczyły się i rozluźniały, zmniejszając i powiększając otworek do jej uroczej jaskini miłości. To był kosmos. 

Co było dalej? Och, myliłby się ten, kto pomyślałby, że to już był koniec. Że nic więcej mi nie zaoferowała. No nie, to na pewno nie był koniec. Chyba raczej początek szalonej jazdy bez trzymanki. To był cud natury. 

Dp tej pory byłem przekonany, że jej pizdeczka jest bardzo ciasna, niewinna i niesłychanie dziewczęca, że nie ma w niej niczego zbyt wyuzdanego ponad to, co trzeba. O tym jak bardzo się myliłem, miałem się przekonać już za chwilę. Bardzo. To nie było dziecko. Ta młoda laska doskonale wiedziała, co robi. W sposób wręcz perfekcyjny umiała dawkować swoje wdzięki i bawić się moim podnieceniem. Bawić się do samego końca. 

Odchyliła się do tyłu na oparcie krzesła i zsunęła się do dołu. Tak jak pani doktor dosłownie chwilę wcześniej prawie leżała. Jeszcze szerzej rozłożyła swoje uda, a dłonie wsunęła od spodu pod pośladki. Następnie paluszkami bardzo mocno rozchyliła połówki swojej szparki na boki. Widziałem jej wzrok. Był pewny siebie i prowokacyjny. Kiedy nasze oczy na chwilę w przelocie się spotkały, zdawała się mówić: no i co teraz głuptasku? 

-Podoba ci się moja cipa? - spytała wprost bez żadnych ogródek.

Powiedziała cipa, a nie cipka nie bez powodu. To rzeczywiście nie była mała cipeczka, jak u nastolatki, a wielka wręcz rozjechana, oszałamiająca pizda starej kurwy. Wielkie płatki rozchodziły się na boki, ukazując pofałdowane głębokie i wilgotne wnętrze, które nie mogło prowadzić nigdzie indziej jak do samego raju. Nigdy wcześniej nie widziałem czegoś tak cudownego. 

Jej pizda była jak morda potwora poruszająca się i zapraszająca mojego kutasa do szybkich odwiedzin. Och kurwa, co to było? Dostałem palpitacji serca. Byłem przekonany, że za chwilę padnę trupem, ale nie padłem. 

Tak jak już wcześniej wspominałem, ta zabawa miała się dopiero zacząć. Wszystko wskazywało na to, że one tak po prostu nie dadzą mi stąd wyjść, że zanim opuszczę to miejsce, w glorii i chwale wykorzystają mnie na wszelkie możliwe sposoby. Można powiedzieć, że to dopiero zaczynało się rozkręcać. Kto wie, może będę wychodził na czworakach. Mimo wszystko ta zabawa wydawała mi się niezwykle kusząca. 


środa, 22 lutego 2023

Miasto kobiet.

60. Prowokacja. 


Wiedziałem, że coś się musi stać. Powietrze iskrzyło od napięcia seksualnego. Zbierała się do wyjścia. Tak po prostu. Zrobiła swoje, spakowała rzeczy do plastikowej torby i nonszalancko uniosła ją go góry. Wyglądało to tak, jakby chciała zarzucić ją sobie na ramię. Następnie uśmiechając, się szybkim krokiem skierowała się w stronę drzwi. 

Mimo wszystko była cholernie ładna. Ciągle nie wiedziałem dlaczego. Może poprzez tę mieszaninę  szczegółów. Patrzyła na mnie. Wychodząc, wciąż mierzyła mnie wzrokiem. Wiedziałem, że nie mogę pozwolić jej odejść. Nie miałem pojęcia jak to zrobić, ale nie mogłem dopuścić do tego, aby wyszła za drzwi. To było głupie, ale niesamowicie silne uczucie. 

Ja także cały czas się na nią gapiłem. Teraz nieco z oddali mogłem objąć ją całą swoim wzrokiem. Mimo pierwszego wrażenia była bardzo proporcjonalnie zbudowana. Bardzo szczupła, ale zgrabna. Tego nie można było jej odmówić. Na dodatek te dziwnie jasne włosy. I jeszcze małe, ale sterczące i jędrne piersi. Biodra były jednak odpowiednio szerokie w stosunku do reszty ciała. No i jeszcze ładnie ukształtowane uda. Szczególnie teraz to było widać, teraz kiedy zrobiła krok do przodu. No i nie można pominąć wzgórka łonowego ze zmierzwionymi włosami. 

Moje serce wciąż szybko biło. Robiło mi się gorąco i zimno na przemian. Patrzyła na mnie tak, jakby chciała coś powiedzieć, jakby chciała w swoich wąskich usteczkach zamknąć szelmowski uśmieszek, ale nic nie powiedziała. 

-Zaczekaj, - wyrwało się z moich ust.

Koniec. Tylko na tyle było mnie stać. Czekając na dalszy bieg wydarzeń, zrobiłem głęboki wdech. Co zrobi? Jak się zachowa? Czy posłucha? A może ja w ogóle nic nie powiedziałem? Może tylko mi się tak wydawało? 

I wtedy stał się cud. Zatrzymała się. Sekundy zdawały ciągnąć się w nieskończoność. Opuściła torbę i bardzo powoli odwróciła się moją stronę. Wystraszyłem się. Nie byłem pewny czy dobrze zrobiłem. Może czekają mnie z tego powodu jakieś przykre konsekwencje? Boże jak ja chciałem ja w tej chwili wyruchać! Kutas aż rwał się do niej, do tej jej specyficznej urody do tego chudego wręcz ciała. 

Długa grzywka opadła kosmykami na jej oczy. Uniosła podbródek i uśmiechnęła się do mnie. Po chwili ciężar  ciała przeniosła na jedną nogę i położyła dłoń na wystającym biodrze. 

-Wiedziałam, że nie wytrzymasz, - powiedziała, kiedy wpatrywałem się w tę jej pizdeczkę. 

Kolejny szok. Chyba jeszcze większy niż poprzedni. Czułem się jak głupek. Miałem wrażenie, ze serce wyskoczy mi z piersi. 

-Co? Eee… 

-Każdy tak reaguje… 

-Ale ja… 

-Nic się nie bój. Chcesz zobaczyć moją cipkę?

Długa chwila ciszy i kołatanie serca.

-Chcesz, czy nie?

-Jezu, - westchnąłem. 

-No to ci pokażę.

Miałem coraz szybszy oddech serce waliło jak oszalałe. Kurwa, co ona robi?! Och nie, nie. Nie dam rady.

-Przecież ją widzę, - jęknąłem, jakbym umierał.

-Och, ale nie tak. No nie tak. Poczekaj. 

Gapiłem się w jej pępek. To miejsce wydawało mi się najbezpieczniejsze. Tak, wiem, że to głupie. 

-Nie, nie, nie… - powtarzałem, bo wiedziałem, że za chwilę się spuszczę. 

Uśmiechnęła się jeszcze serdeczniej. Wszystko było zabawą. 

-Tak, tak, tak… - potwierdziła swój zamiar. 

-Och, och… 

-No daj spokój, nie chcesz popatrzeć na cipkę?

-Jezu, chcę. Chcę tylko… 

-Każdy chce. Zobaczysz, jaka jest fajna.

-Fajna. Tak, fajna.

Usiadła na krześle i rozchyliła nogi. Boże, co ona robi?! Och co ona robi?! Chciałem nie patrzeć, ale patrzyłem. Oparła dłonie na wewnętrznej stronie kolan. Odwróciła głowę tak, abym mógł widzieć jej profil i wystającą szczękę. Przerzuciła włosy do przodu na jedną pierś i wyglądała prześlicznie, jak nimfa. Wyglądała bardzo eterycznie. 

-Patrz, - powtórzyła.


wtorek, 21 lutego 2023

Miasto kobiet.

59. Zastrzyk. 


Spojrzała na mnie tymi swoimi ciemnobrązowymi hipnotycznymi oczami i uśmiechnęła się tym brzydkim uśmiechem. 

-Spokojnie, nie będzie bolało więcej niż to potrzeba. 

-Czyli będzie bolało… - odpowiedziałem niespokojnie.  

-No co, taki duży chłopczyk i się boi? - roześmiała się, a jej śmiech był perlisty i donośny, - Uporamy się  z tym bardzo szybko. 

Miałem ochotę uciec, ale wiedziałem, że to bez sensu. Na szyi miałem przecież tę cholerną obrożę. Prędzej bym się udusił, niż zdołał oddalić dalej niż na kilometr. Poza tym paraliżowała mnie jej specyficzna uroda i chęć sprawdzenia jak może z nią być, jak może wyglądać z nią seks. Chociaż nie miałem pewności czy w ogóle do tego dojdzie. 

Nie wiem, po co ona to robiła. Chyba chciała mnie jeszcze bardziej rozdrażnić. Kiedy już się przemogłem i stanąłem tak, jak chciała, zamiast od razu wbić ostre narzędzie w moje ciało, zaczęła bardzo delikatnie dźgać mnie w sam środek pępka, kalecząc i sprawiając, że ledwie trzymałem się na nogach. To był mój jeden z najczulszych punktów na ciele. Jeżeli kiedykolwiek miałem co do tego wątpliwości to teraz prysły one jak bańka mydlana. Podniecenie rozsadzało mnie do środka. Cały się trzęsłem. 

Bawiło ją to. Roześmiała się i a podnieciłem się jeszcze bardziej. 

-Spokojnie. Ale z ciebie nerwus. Nie bój się, ja tylko tak się bawię, - Powiedziała. 

"No fajnie niezła zabawa,  tylko że ja zaraz padnę tutaj trupem", - pomyślałem. Miałem tak wielką ochotę na seks z nią, że trudno było przewiedzieć co się za chwilę stanie. 

Urządzenie nie miało normalnego tłoczka, tylko rączkę jak maszynka do kleju na gorąco. Arletta klęczała przede mną na podłodze, a jej śliczna buzia znajdowała się kilka centymetrów od mojego sterczącego fiuta. Miałem ochotę wepchnąć go w te jej słodkie usteczka. 

Nagle moim ciałem szarpnął tak potężny skurcz, że o mało nie straciłem przytomności. W oczach mi pociemniało, zachwiałem się i opadłem na kolana. Byłem w niebie. Po prostu rozpływałem się w rozkoszy. Chwyciła mnie za pośladki i jeszcze mocniej docisnęła. 

-Co ty robisz?! Chcesz, żebym zrobiła ci krzywdę? - pierwszy raz uniosła głos. 

Wstałem, ale przyszło mi to z ogromnym trudem. Gruba igła wciąż siedziała już w mim pępku. Pod skórą czułem niewielkie zgrubienie. Próbowałem zapanować nad sobą. Dyszałem ciężko, a moje serce waliło jak szalone. 

-Zwariowałaś, - powiedziałem, - zaraz umrę przez ciebie. 

Spojrzała mi w oczy i uśmiechnęła się serdecznie. Wiedziałem, że mogła zrobić to delikatniej, ale z jakiegoś powodu nie chciała. Byłem zszokowany reakcją mojego organizmu i, cholera jasna, chciałem, żeby to powtórzyła. 

-Przepraszam, Wiem, że to boli, ale nie było innego wyjścia. Chociaż  w zasadzie to już koniec. Dzielny byłeś.

Wyjęła igłę. Poczułem się dziwnie. Nie poczułem ulgi, tylko rozczarowanie, że już się skończyło. , Podniecenie nie zmalało ani na trochę. Przyłożyła gazik w miejsce ukłucia i powiedziała, żeby tak trzymać. 

-Poczekaj chwilę, - odezwała się po chwili, - muszę skonfigurować twój czip. 

Usiadła do komputera, a na ekranie pojawiła się jakaś tabelka. Zaczęła stukać w klawisze i nie zwracała nam nie uwagi. Po chwili odwróciła głowę i rzuciła w moją stronę:

-No widzisz, już po wszystkim. Urządzenie zacznie działać za jakąś godzinę. 

-Co to jest? - spytałem, udając, że wszystko jest w porządku, - Czy przy pomocy tego będziecie mnie kontrolować? Uśmiechnęła się tajemniczo.

-I tak i nie. Jeśli nie będą przychodziły ci do głowy głupoty, nikt się nie bezie tobą interesował. Po prostu będziesz to sobie nosił. To taki dowód osobisty. 

-Aha, - przełknąłem ślinę.

Uśmiechnęła się znowu.

-Oczywiście żartowałam. Nikt nie podejrzewa cię, że jesteś zdolny do jakiejkolwiek niesubordynacji. Nie po to tu jesteśmy, żeby robić ci krzywdę, ale po to, żeby cię chronić. Zresztą sam zobaczysz. 

Wstała i znowu podeszła do stolika ze strzykawkami. 

-Zostało jeszcze kilka zastrzyków, ale teraz już bez ekstrawagancji. Normalnie w pupę. 

Pokazała mi igłę. Wyglądała zupełnie normalnie.

-Chodź, zaraz będzie po wszystkim i będziesz mógł wrócić do domu. 


poniedziałek, 20 lutego 2023

Miasto kobiet.

58. Przygotowania do zastrzyku. 


Stała tak przede mną jakby wyrosła spod ziemi i patrzyła. Stała ze skrzyżowanymi nogami i przyglądała się w milczeniu. Prawdopodobnie wszystko widziała, wszystko, co wyczyniałem z panią doktor. Na dodatek dłonie ułożyła na udach w taki sposób, że kciuki i reszta palców utworzyły serduszko. Czy chciała mi ten sposób coś powiedzieć? Pewnie nie. Pewnie zrobiła to odruchowo, ale wrażenie było niesamowite. 

Sytuacja była szczególnie krępująca, zważywszy na to, że tak naprawdę my jeszcze nie skończyliśmy. Ja stałem prawie na baczność, a pani doktor klęczała u moich stóp, trzymała w dłoni mojego kutasa i zlizywała z niego resztki spermy. 

Co miałem zrobić, jak się z tego wytłumaczyć? Głupie uczucie, zważywszy na to, gdzie się znajdowałem. Przecież nie musiałem się z niczego tłumaczyć. Jednak to było ode mnie silniejsze. Mimo wszystko miałem taką potrzebę. Stałem ze sterczącym mokrym fiutem, a młoda laseczka, taka jeszcze niewinna, jak kurczak, patrzyła na mnie i słodko się uśmiechała. Myślałem, że za chwilę padnę trupem, ale nie padłem. 

Pani doktor jeszcze jej nie zauważyła. Z zapamiętaniem starała wywiązać się ze swojego zadania. Jej głowa odchylona była nieco do góry, oczy zamknięte, a po brodzie obfitym strumieniem płynęło nasienie. Wylewało się kącikiem ust i spadało na szyję. 

Kiedy wreszcie zorientowała się, że coś jest nie tak, że w pokoju jest nowa osoba, odwróciła wzrok i jak gdyby nigdy nic uśmiechnęła się. W końcu otarła twarz wierzchem dłoni jakby przed chwilą jadła budyń i odezwała się:

-O jesteś Arletta, to dobrze. Zrobisz temu mężczyźnie kilka zastrzyków i wszczepisz czip. 

Odwróciła się w moją stronę i dodała jeszcze:

-Nic się nie bój. To moja asystentka. Jest bardzo delikatna i zna się na rzeczy. 

Co prawda cały drżałem i to było pewnie widać, ale nie ze strachu. Na pewno nie ze strachu. 

-Jak wolisz? - spytała Arletta, - Chcesz stać, czy wolisz się położyć? 

Znowu zadrżałem. Nie wiedziałem, jak się zachować. Byłem skołowany. Ta niesamowita laska miała robić mi zastrzyki. 

-Wszystko mi jedno, - odpowiedziałem, będąc przekonanym, że iniekcja będzie w tyłek, albo w rękę, - Mogę stać. 

Kutas mi sterczał jak jasna cholera. Wcale nie miał zamiaru się położyć. Pulsował, unosił się i opadał lekko, a ja czułem się jak głupek. Przygotowywała strzykawkę i ampułki z lekami. W końcu zbliżyła się do mnie i ku mojemu kompletnemu zaskoczeniu opadła przede mną na kolana. 

“Boże, boże”, - pomyślałem, - “zaraz się spuszczę na tę jej śliczną buzię”. Nie spuściłem się, ale dygotałem jeszcze bardziej. Mimo swojego młodego wieku miałem dość pokaźny miękki brzuszek. Arletta pogłaskała go najpierw, a później zaczęła masować pępek, który jak na złość schował się całkiem do środka. 

-He… eee… ale to będzie tu? - wydukałem, spinając się cały. 

Nie miałem pojęcia jak to będzie. 

-No tak, tu, - odpowiedziała, jakby to była zwykła czynność, - zawsze umieszczamy czipy w pępku. 

-Yyyy… a to ma być czip? 

-No tak, przecież widzisz.

Pokazała mi urządzenie, które trzymała w ręku. Wcale nie była to strzykawka. Chociaż nie. To była strzykawka, ale dużo większa a igła grubsza. Odruchowo się cofnąłem.

-Hyk… yyy… i ty chcesz mi to?


niedziela, 19 lutego 2023

Miasto kobiet.

57. Brzydko ładna. Opis. 


Do pomieszczenia weszła jeszcze jedna kobieta, właściwie dziewczyna. To był bardzo charakterystyczny typ urody. Trudno go sklasyfikować, ale jak już się taką dziewczynę zobaczy, to nie da się jej pomylić z żadną inną. Jej obraz zostaje w pamięci na bardzo długo. 

Powiem szczerze, dech mi zaparło. Nie wiem, jak to wyrazić słowami. To było bardzo dziwne, ale niesłychanie przyjemne uczucie. Coś pomiędzy fascynacją a skrępowaniem. Tak można to było najprościej określić. Paraliżowała mnie nieodparta chęć patrzenia na nią i jednocześnie skrępowanie i zawstydzenie. Czułem się źle, że tak ją mierzę wzrokiem, ale nie mogłem przestać. 

 W jakiś sposób wydawała mi się znajoma. Może spowodowane to było tym, że jej twarz była przeciętna, jak większości ludzi spotykanych na ulicy. To była sąsiadka z naprzeciwka. Niby tak, a jednak nie. Na pewno nigdy wcześniej jej nie widziałem. To było tylko złudzenie. No ale muszę powiedzieć, że nawet gdyby była w ubraniu to i tak bym się na nią gapił. Nie wiem dlaczego, ale cały czas towarzyszyło mi pytanie: czy ona jest piękna? 

Piękna nie. Na pewno nie. Przeciętna? Może? Chociaż też nie. Ładna? Na pewno. Ponadprzeciętnie ładna? Nie. Nie wiem. Odpowiedź nasuwała się sama, choć nie chciałem w nią uwierzyć. Była ładna i brzydka jednocześnie. Jeśli w ogóle coś takiego istnieje. Były w niej elementy cudownego niepowtarzalnego piękna, jak i przeciętności, a nawet brzydoty. Wszystko jakoś tak dziwnie wymieszane, że chciało się szukać, co gdzie się znajduje, oddzielić jedno od drugiego. Zdawałem sobie sprawę, że to niemożliwe. Miałem wrażenie, że patrzę na obraz Rembrandta. 

Była szczupła, drobna i krucha. To od razu rzucało się w oczy. Może zbyt szczupła, zbyt drobna, chociaż jednak nie. Wszystko było w normie. To musiało być coś innego. Miała jasne włosy. Kurczę, nie. One były śmietankowe, nieco ciemniejsze przy skórze i proste. Też nie. Nie były proste. Delikatnie falowały. Bardzo delikatnie, ale jednak.  

No a twarz? Też drobna, trójkątna z wysokim czołem. Mały nosek i wąskie dobrze zarysowane usta. Wąska delikatnie spiczasta broda i hipnotycznie brązowe, błyszczące oczy. Cera jasna pokryta ciemniejszymi plamkami. Jakby oszpecona, ale to nadawało jej takiego zadziornego charakteru. Pomieszanie niewinności i wyuzdania, skromności i bezczelności. Na dodatek w taki specyficzny sposób przechylała głowę, że cały drżałem. 

Przez nią od razu miałem niesamowicie lubieżne myśli. Kiedy na nią patrzyłem, wyobrażałem sobie, że robi mi najbardziej na świecie wyuzdanego loda. W jej spojrzeniu coś takiego było, że wzbudzało takie odczucia. A może ona też tak myślała? Poza tym całe jej ciało zdawało się krzyczeć: jestem niewinna i skromna nie wolno mnie ruszać, a z drugiej strony, jestem starą kurwą, wyruchaj mnie mocno, wyruchaj mnie we wszystkie dziurki. Ja pierdolę, nie wiedziałem co się ze mną dzieje. 

Ręce miała jak wąskie patyki. Zbyt wąskie. Chociaż doskonale do niej pasowały, łamiąc schematy. Dłonie zbyt duże w stosunku do reszty. Przez to wyglądała jak lalka, karykatura pięknej dziewczyny. Może dlatego mnie tak fascynowała? Na chudym torsie, zbyt chudym, małe piersi z dużymi brodawkami. Nie były jakieś mikroskopijne, ale małe. Pewnie chowałyby mi się w dłoniach. 

Brzuch płaski i niesamowicie fascynujący pępek. W głębokim dołku znajdował się gruby, wyraźny węzełek. Tak jakby sam chciał się stamtąd wydostać. Jakby przed chwilą związała go gumką, ale nie był związany. Wiedziała, że się na niego gapię zbyt długo i może dlatego się uśmiechała. 

Jej biodra nie były zbyt szerokie, ale jednak dobrze zaznaczone. Już nie dziewczynka, ale jeszcze nie kobieta. Tak mógłbym pomyśleć gdyby nie cipka. No cipka to osobny temat. 

Cipki w ogóle nie było widać, bo była pokryta tak obfitym i szerokim zarostem. No i nie pasowała do reszty. Jak większość rzeczy. Włosy w tym miejscu były ciemne. Na początku pomyślałem, że są czarne, ale nie. Kiedy się im dokładniej przyjrzałem, stwierdziłem, że to ciemny blond. Nie wiem, dlaczego, ale miałem ochotę rzucić się tam ustami, rozgarnąć je i dokładnie wylizać całe wnętrze. 


sobota, 18 lutego 2023

Miasto kobiet.

56. Wytrysk w ustach. 


W tym właśnie momencie pani doktor przyłożyła do niego swoje rozgrzane jak ukrop usta. Zrobiła to tak, jakby chciała złożyć na nim gorący słodki pocałunek. Później delikatnie je rozchodziła i chwyciła sam czubek. Całym moim ciałem szarpnął gorący silny skurcz. Czułem pulsowanie w skroniach, przed moimi oczami wirowały kolorowe kółeczka i brakowało mi tchu. 

Leżała częściowo na moim brzuchu, częściowo na klatce piersiowej, wypinała w moją stronę swoją gorącą, mokrą jeszcze pizdeczkę. Poczułem tylko, jak opiera dłonie w okolicy moich pachwin i już po chwili stwierdziłem, że pochłania moją fujarę. Wzięła ją do połowy długości. To stało się szybko. Doskonale wiedziała, jak to zrobić. Nic nie pozostawiła przypadkowi. Nie dała mi szans, aby cokolwiek w tej materii zmienić.

Łeb mojego ponadprzeciętnie rozgrzanego zaganiacza dotykał jej migdałków. Na razie nie wykonywała żadnych ruchów. Trwała tak tworząc w swojej buzi słodkie podciśnienie. Miałem wrażenie, że za chwilę stracę przytomność. Ssała, ciągnęła, chcąc pozbawić mnie całego mojego zapasu energii. Szarpałem się i kurczyłem w coraz silniejszych konwulsjach rozkoszy. 

Kiedy już myślałem, że wyzionę ducha, zrobiła coś, co miało mi trochę pomóc, chociaż nie jestem pewien, czy aby naprawdę. Cofnęła głowę. Tym samym wysunąłem się z niej. Jednak nie do końca. Trzymała w buzi sam wierzchołek, sam czubek mojego niesamowicie podnieconego penisa. Czułem, jak jej zwinny języczek cały czas pracuje, jak wiruje wokół, jak drażni i muska, nie dając spokoju i delikatnie, ale ciągle podnosi moje podniecenie. Byłem przekonany że jeśli nic w tej materii się nie zmieni, w pewnym momencie to się stanie. Po prostu za którymś dotknięciem popłynie ze mnie gorąca sperma i nie będę miał nic do gadania. 

Chwyciłem ją za tył głowy i starałem się docisnąć do mojego podbrzusza, ale ona mi na to nie pozwalała. Stawiała opór, aż w końcu zrozumiałem, że to nie ma sensu, że należy jej pozwolić robić wszystko, co tylko zechce. 

Kiedy lizała mojego pulsującego kutasa po bokach i kiedy ujrzałem, jak na jego końcu dziurka zaczyna się rozszerzać i kurczyć, zrozumiałem, że właściwie już się zaczęło i że teraz już tylko mogę starać się sobie pomóc w osiągnięciu jak najlepszego orgazmu, że nic innego nie będę w stanie zrobić. 

W chwilę później znów mnie pochłonęła zachłanne i prawie do samego końca. Zrobiło mi się niesamowicie gorąco i przyjemnie, w oczach mi pociemniało i zacząłem wypełniać jej buzię moim spienionym pożądaniem. Najpierw powoli a później coraz bardziej i bardziej. Aż w końcu nasienie nie mogąc się już tam pomieścić, zaczęło wydostawać się bokami na zewnątrz. Płynęło po moim drągu w dół aż do pachwiny. Później zaczęła łykać. Czułem, jak jej krtań porusza się do góry i do dołu. 


Ostatnie wakacje.

150. Widzę, że ci stoi jak rakieta. Upłynęła może minuta i jakby od niechcenia spojrzała nieco niżej. Bez skrępowania, wstydu czy zażenowani...