sobota, 31 marca 2018

Relacje koleżeńskie.

16. Będziemy gadać.

Coś mi z tyłu głowy szeptało, że nasze zachowanie było jak najbardziej na miejscu, jednak pora była nieodpowiednia. Zresztą, w tym momencie, trudno było o jakieś logiczne wnioski. Wszystko, co wiedziałem, opierało się na domysłach i przeczuciach. Może dlatego, było tak ekscytujące zarówno dla mnie, jak i dla niej.
Kazała mi czekać do późnego wieczora. Grzesiu zakończył swoją drzemkę i udał się na drugą portiernię. Nastąpiła chwila ciszy, niepewności. Co będzie dalej? Wygarnie mi wszystko, co o tym myśli? Że to nie OK, że powinniśmy z tym skończyć? Czy, może też, sytuacja rozwinie się w innym kierunku?
Jedno, krótkie spojrzenie i już wiedziałem. W jej oczach była odpowiedź. Byłem pewny, że nie pozwoli mi się położyć.
Tak, to było to. Jej uśmiech był serdeczny i szczery, a spojrzenie głębokie. Znów dostrzegłem tą iskierkę w jej oczach, ten błysk przekory i zaczepki.
Kilka głębokich wdechów, wirowanie w głowie i znów te motylki w brzuchu. Czy facetowi w wieku bardzo dojrzałym może przytrafić się coś takiego?
Przesunęła krzesło.
-Siadaj, będziemy gadać, - powiedziała pewnym siebie, wesołym o głosem.
Usiadłem.
-Od dawna piszesz? - spytała.
-Od kiedy pamiętam, - odpowiedziałem.
-Bardzo mi się podoba, to co napisałeś… no nagrałeś. Masz bujną wyobraźnię. Nie zastanawiałeś się nad tym, żeby to gdzieś opublikować?
Uśmiechnąłem się i spojrzałem jej w oczy.
-Ale ja cały czas publikuję.
-Tak? A gdzie?
-W internecie. Mam swój blog.
-Poważnie?
Poczułem jak przez moje plecy przebiega dreszcz ekscytacji.
-No, - mruknąłem.
Odpowiedziała takim samym, ciepłym uśmiechem.
-Możesz mi podać link do tej strony?
-Oczywiście.
-Wiesz co, wyślij mi sms-em. Tak będzie najlepiej.
-O nie, moja droga, żadnych sms-ów. Kiedyś miałem przez to problemy.
-Żartujesz?!
-Nie, mówię poważnie. Kiedy pracowałem w sklepie z jedną z kasjerek bardzo dobrze mi się rozmawiało. Tak samo jak teraz, zgadaliśmy się, że piszę opowiadania erotyczne.
Ania przesunęła się bliżej. Kontynuowałem:
-Oczywiście, nic jej nie proponowałem. To ona sama poprosiła mnie o link, a ja, głupi, puściłem jej esemesem.
-Aha, - westchnęła cicho.
Znów wciągnąłem ją w opowieść. Tym razem wszystko było autentyczne i mówiłem to od siebie.
-Wiesz, to była młoda dziewczyna, studentka, ale mieszkała z takim ciapatym fagasem. On był o nią chorobliwie zazdrosny. Zresztą oni wszyscy, chyba, tak mają.
-No i co było dalej? - spytała niecierpliwie.
-Później, no wiesz, od tej laski, dowiedziałem się, że... ten Arab, zdaje mi się, że to był Arab, regularnie sprawdzał zawartość jej telefonu.
-Aha, ale skurwysyn. No to już wszystko wiadomo.
-Znalazł link i tytuł strony, - ciągnąłem, - ale nawet nie chciało mu się tam wchodzić.
-Skąd wiesz?
-No, bo, gdyby wszedł zobaczyłby, że to są tylko opowiadania, a jemu wydawało się, że jestem jakimś alfonsem i chcę ją wciągnąć do jakiegoś burdelu. Zresztą nie wiem.
-No i co było dalej? - dopytywała z ciekawością.
-Zanim dojechałem do domu, miałem, chyba, ze dwadzieścia telefonów.
Spojrzała na mnie i wybuchła szczerym śmiechem.
-Oczywiście, nie mogłem odebrać, bo prowadziłem. I wiesz co? Pech chciał, że miałem ustawione przekierowanie na telefon żony.
Zaśmiała się jeszcze głośniej.
-No, nieźle, - stwierdziła.
-Dobrze, że moja druga połówka miała wyciszony i już spała.
-Miałeś szczęście, no, ale posłuchaj, jaki facet robi przekierowanie na telefon żony?!
-Wiesz eeee… to pozostałość jeszcze z czasów firmy, - wyjaśniłem nieco zbity z tropu.
-Aha, mów dalej.

Sexy Ecchi Girls Anime Gallery 856


piątek, 30 marca 2018

Relacje koleżeńskie.

15. Na coś czekała.

Do końca zmiany nic nie zaszło. Oczywiście, pomogła mi wyczyścić te spodnie. Zrobiła to porządnie. Było o tyle łatwiej, że w swojej szafce, miała schowany płyn do usuwania plam. Wzięła je ode mnie i, oczywiście, nie omieszkała zbliżyć materiał do nosa i powąchać. Później, spojrzała na mnie i, znacząco, pokręciła głową.
-Oj Andrzej, Andrzej… - mruknęła.
W następnej kolejności włożyła je pod kran i, tak jakbym był jej małżonkiem, bez żadnego skrępowania, prała okolice rozporka. Stałem tuż za nią i miałem bardzo wielką ochotę dotknąć jej karku. Nie wiem dlaczego, nie zdobyłem się na ten krok.
Jako, że ja, z kolei, miałem przy sobie suszarkę do włosów, jeszcze przed zakończeniem dyżuru byłem w stanie założyć ubranie na siebie.
Trzy dni później, jak zwykle, pojawiłem się w pracy. Kiedy ją zobaczyłem, poczułem szybsze bicie serca. Miałem wielką ochotę dotknąć, choćby skrawka, jej skóry.
Pragnienie przebywania w pobliżu jej osoby, było tak silne, że robiłem to zupełnie odruchowo. Chwilami zapomniałem o całym świecie, o tym, że ona jest mężatką, że ja mam żonę. Tak, jak by to wszystko, przestało mieć znaczenie. W żaden logiczny sposób, nie potrafiłem tego wytłumaczyć. Chciałem, po prostu, być jak najbliżej niej.
Z samego rana, jak to zwykle, na obiektach tego typu bywa, przez portiernię przewiało się mnóstwo osób. Sporo ludzi, mimo początku roku, wychodziło jednak do pracy. Niektórzy szli z psami na spacer. Oczywiście była też cała obsługa budynku: konserwator, administrator i firma sprzątająca.
Z moją koleżanką coś się stało. Jej zachowanie było, zdecydowanie, chłodne. Kiedy, wyciągałem dłoń, by ją dyskretnie pogłaskać, jakby wystraszona, cofała się. Mruczała coś niezrozumiałym, nieprzyjemnym tonem. Kiedy, niezrażony tym wszystkim, wciąż traktowałem ją, jak kogoś więcej, niż tylko koleżankę, odezwała się:
-Posłuchaj Andrzej, czy ty czasem nie powinieneś już zmienić kolegi z drugiej portierni, aby mógł pójść na obchód?
To mi wystarczyło. Jej słowa, były, jak wiadro zimnej wody.
-Oczywiście. Już idę, - powiedziałem.
Moje zachowanie bardzo szybko wbiło się w ramy służbowego regulaminu. Czułem się podle. Wiedziałem, że coś się zmieniło, jednak, nie potrafiłem określić powodu tej zmiany. Przecież, na ostatniej służbie, wszystko było w porządku. Tak mi się przynajmniej wydawało. Rozstaliśmy się w zgodzie, z uśmiechem na twarzy. Nie było żadnych nieporozumień.
Koło południa stwierdziła, że musi wyjść na chwilę do sklepu. Jako, że byłem drugi w kolejności, co do długości stażu na tym obiekcie, w sytuacjach awaryjnych, zastępowałem ją przed monitorami.
Oczywiście, nigdy zbytnio się tą funkcją nie przejmowałem. Przytaknąłem i, kiedy zniknęła za rogiem, postanowiłem umyć naczynia po śniadaniu.
Kiedy zobaczyła, że nie ma mnie w miejscu, gdzie mnie zostawiła, odrzuciła mnie nieprzyjemnym wzrokiem.
-Gdzie to się plączesz?! - odezwała się ostrym głosem. - Przecież wiesz, że powinieneś siedzieć na portierni.
Teraz zrobiło mi się, już naprawdę, przykro. Już dawno, nikt mnie tak nie potraktował. Przepracowałem w tym zawodzie już kilkanaście lat i, nawet koordynator, starał się dobierać słowa. Przełknąłem, jednak, tą gorzką uwagę i odpowiedziałem grzecznie:
-Rozumiem, przepraszam, już idę.
Dalsza część dnia przebiegała bez większych zmian. Zachodziłem w głowę, co mogło być powodem takiego jej zachowania. Czyżby, nagle uświadomiła sobie, że przekroczyliśmy pewną granicę? Że nie powinniśmy byli robić tego, co robiliśmy? Może przypomniała sobie o mężu i rodzinie i stwierdziła, że to nie wypada. Jeśli tak, to rychło w czas.
Jednak, mimo wszystko, odnosiłem, może i głupie, wrażenie, że jednak nie o to chodzi. Wydawało mi się, że na coś czekała.



Sexy Ecchi Girls Anime Gallery 636

czwartek, 29 marca 2018

Relacje koleżeńskie.

14. Nieposłuszny fiut.

-Siadaj, -powiedziała, kiedy pojawiłem się w drzwiach prowadzących na portiernię.
Usiadłem i od razu uświadomiłem sobie, że, ze zdenerwowania i pośpiechu, nie założyłem na siebie slipów, tylko od razu wciągnąłem spodnie. Oczywiście, nieposłuszny fiut wyprężył się, tworząc pokaźny namiot, przez co czułem się jeszcze bardziej niezręcznie.
-Co to miało znaczyć? - spytała poważnym tonem.
Poczułem się jak gówniarz z podstawówki. Zacząłem się motać, próbując znaleźć jakieś sensowne wytłumaczenie. Nic konkretnego nie przychodziło mi do głowy. Oczywiście poza powiedzeniem prawdy.
-Mmmmm… nic, - bąknąłem.
Zmarszczyła brwi. Zrobiła to w taki sposób, że nie wiedziałem, czy się złości, żartuje, czy jest zawstydzona.
-Nic?! To ma być nic?! Wchodzisz do mnie goły, ze sterczącym fiutem i tylko tyle masz mi do powiedzenia?!
Kurczę, a co miałem jej powiedzieć?! Że gdyby tak na mnie nie spojrzała, pewnie bym, wlazł na ten materac i już byłoby po wszystkim?! Powoli zaczynałem już żałować, że tego, jednak, nie zrobiłem. Później zrobiło mi się jeszcze bardziej głupio. Właśnie dlatego chciałem jakoś zrzucić z siebie ten ciężar. To było zbyt wiele, jak na jeden wieczór.
-Wiesz, bo… - zacząłem niepewnie.
Rozparła się wygodnie w fotelu. Najprawdopodobniej miała niezłą zabawę.
-No słucham, - powiedziała.
-Jasna cholera, wszystko przez to, że śniłaś mi się, - wypaliłem, nie wiedząc, jak dalej to ciągnąć.
Teraz rzeczywiście się uśmiechnęła. W jej policzkach znów pojawiły się te śliczne dołeczki.
-Aha… i… - nie dawała mi spokoju.
Stwierdziłem, że dalsze ściemnianie nie ma sensu. Chciałem to jakoś już zakończyć.
-Dobrze, może zacznę od początku, - powiedziałem, poddając się.
Teraz, na jej buzi, pojawił się wyraźny wyraz satysfakcji.
-Tak chyba będzie najlepiej, - rzekła.
Zawsze elokwentny i wygadany, jak rzymski erudyta, teraz zgubiłem język w gębie. Wyrzucałem z siebie pojedyncze słowa, nie mogąc sklecić jednego, poprawnego zdania.
-Bo wiesz… to opowiadanie… ja napisałem je… wiesz…  no… miałem nadzieję że ty… wiesz… że ono… tak na ciebie podziała… wiesz… że my razem… a później, później, kiedy tak zaczęłaś mówić o tym swoim pępuszku.... tak się napaliłem… no i później… wiesz, kiedy zasnąłem…  przyśniłaś mi się…
Na sam koniec skrzywdziłem twarz w sztywnym, dość wymuszonym, uśmiechu. Dobrze, że sama przerwała moje poetyckie wynurzenia.
-Aha rozumiem… dobra możesz nie kończyć. Wiem o co chodzi.
Popatrzyła na mnie najpierw poważnie, później ze zdziwieniem, a później zaczęła się śmiać, jak dziecko, a ja poczułem się bardzo, ale to bardzo, głupio.
-Słuchaj… przepraszam…
Miałem cholerne wyrzuty sumienia. I znów, jej nietypowa osobowość, przyszła mi z pomocą.
-No co ty, daj spokój. Nie ma sprawy. W ogóle, to bardzo miłe, - odezwała się ciepło.
Nic nie pojmowałem. Taka niezręczna sytuacja, a ona mówi, że nic się nie stało i, na dodatek, że to było miłe?
-Hmm?
Pospieszyła z wyjaśnieniem.
-No wiesz…  że tak na ciebie działam.
Poczułem się dziwnie, ale tym razem, był to inny rodzaj dziwności.
-Aha… to dlaczego tak zareagowałaś?
Odrzuciła mnie w łagodnym wzrokiem.
Spoko, przestraszyłam się, ale to bardzo miłe… sympatyczne.
-Co?
-Tak się wystraszyć.
-Aha… no… może.
Ujęła mnie za nadgarstek.
-Posłuchaj mnie, Andrzejku, - odezwała się ciepłym tonem, - nie przejmuj się. Tak naprawdę, nic się nie stało. To normalne… fajnie wiedzieć, że facet, podnieca się na widok kobiety… oczywiście, nic sobie nie wyobrażaj.
Odetchnąłem z ulgą.
-Bardzo pobrudziłeś te spodnie? - spytała po chwili.
-No, raczej tak, - skrzywdziłem się.
-Pokaż mi je.
-Ale… - bąknąłem, znów czując się nieswojo.
-No dawaj! Nie można tego tak zostawić do rana, bo zostanie ślad.
Poszliśmy do łazienki.



Anime-Hentai 3D Sexy Art's

środa, 28 marca 2018

Relacje koleżeńskie.

13. Spojrzeć jej w oczy.

Moim podbrzuszem szarpnął tak silny skurcz, że całe moje ciało uniosło się kilka centymetrów nad materac. Strzeliłem raz, później drugi i trzeci. Uczucie błogostanu pochłonęło mnie całkowicie. Czułem, że ciśnienie nasienia rozsadza jej usta.
Boże, cóż to był za wytrysk! Kiedy otworzyłem oczy, drżałem z podniecenia, jakbym miał wysoką gorączkę. Oczywiście nic nie zaszło. Ania smacznie spała za drzwiami obok, a ja samotnie siedziałem na fotelu przed monitorami.
Zerknąłem na zegarek, była godzina 3:30. Było cicho i spokojnie. Atmosfera jakby nie z tej ziemi. W tym właśnie momencie uświadomiłem sobie, że w moich spodniach jest mokro.
-Kurwa mać! - zakląłem.
Roztrzęsiony, trochę zdenerwowany, a jednak, mimo wszystko, bardzo zadowolony, podniosłem się i ruszyłem do łazienki. Mydło w płynie i ręczniki papierowe znajdowały się na wyposażeniu, więc nie było z tym problemu.
Rozpiąłem pasek od spodni. Wyobraźnia wciąż działała i trudno było ją zatrzymać. Puściłem letnią wodę, wyjąłem swoje genitalia i włożyłem do umywalki. Delikatnie myłem, czując jak moja fujara ponownie pęcznieje.
Po chwili, nie zważając na to, że moje spodnie są umazane w białej spermie i, że, jak najszybciej, trzeba byłoby to zaprać, zacisnąłem dłoń na rękojeści mojego narzędzia i zacząłem wykonywać posuwiste ruchy. Oczywiście, bardzo szybko osiągnąłem, jeszcze jeden, bardzo głęboki, orgazm.
Po tym incydencie miałem do zmywania jeszcze lustro, ale nie narzekałem. Zacząłem się śmiać się, jak głupi do sera.
Teraz dopiero zobaczyłem, co stało się z moimi, nowymi spodniami roboczymi. Czarny materiał lepił się od aromatycznych, wszędobylskich wydzielin mojego ciała. Oczywiście, musiałem je zdjąć, a kiedy je zdjąłem, okazało się, że ze slipami jest jeszcze gorzej. Próbowałem to wszystko usunąć na wpół wilgotną ścierką, ale po kilku minutach zrezygnowałem.
Jeżeli chciałem, by wstydliwy przypadek, nie wyszedł na jaw i, by moje spodnie nadawały się jeszcze do użytku, potrzebna była o wiele głębsza ingerencja. Zdałem sobie sprawę, że bez małego prania się nie obędzie.
Musiałem zdjąć też koszulę, której dół, także, był zabrudzony. W ten sposób kompletnie nagi, stojąc pośrodku nocy w pustej łazience, czyściłem swój piękny, ochroniarski mundurek.
Kiedy, po długich wysiłkach, jak mi się wydawało, zarówno moje ciało, jak i moje ubrania, były już na tyle czyste, że można było skończyć pracę, uświadomiłem sobie kolejną, niezręczną gafę.
Przecież nie miałem się w co ubrać. Zapasowe bokserki, jak i ciuchy cywilne znajdowały się, akurat, w tym pomieszczeniu, w którym spała Ania. W tej chwili nastąpił krótki moment gwałtownej konsternacji i szybkiego poszukiwania prowizorycznego rozwiązania.
Z przejściem do naszej kanciapy nie było problemu, ponieważ od holu głównego oddzielały ją i jeszcze jedne drzwi. Pozostawał tylko sam moment wejścia do niej i zabrania mojej torby, na tyle cicho, żeby się nie obudziła. Oczywiście zamiast założyć na siebie mokre ciuchy, przecież nic by się przez ten krótki moment nie stało, wpadłem na genialny pomysł, żeby zakraść się tak, jak stałem.
Głupota, czy może moja podświadomość myślała już za mnie? Byłem święcie przekonany, że moja koleżanka twardo śpi i nawet nie zauważy tego krótkiego wtargnięcia. Torba znajdowała się tuż przy drzwiach, należało tylko delikatnie je uchylić i włożyć rękę.
Bosy, goły, jak nie Pan Bóg stworzył, człapiąc po zimnej posadzce, wyszedłem z łazienki i uchyliłam skrzydło. Zupełnie tak, jak to mówi slogan jednej z reklam, widok był bezcenny.
Nie wiem, co się stało. Nawet nie leżała. Siedziała i, z szeroko otwartymi ustami, wpatrywała się we mnie. Przez długą, długą chwilę, nie mogła wydobyć z siebie ani słowa. Mnie także, jakby, sparaliżowało. To był piorunujący koktajl, z którego mogło wyniknąć, dosłownie, wszystko, a stało się to:
-A ciebie co…  popierdoliło?! - usłyszałem jej, zmieniony emocjami, głos.
Zatkało mnie. Przerażony, płonąc ze wstydu chwyciłem torbę i, z powrotem zamknąłem się w łazience. Błyskawicznie wskoczyłem w moje prywatne ciuchy i, stojąc po drugiej stronie drzwi, bałem się je otworzyć. Kiedy upłynęło jakieś pięć minut, usłyszałem jej głos:
-Nie bądź dzieckiem. Jak się ubrałaś, to wyjdź. Pogadamy.
Nie było to takie proste. Stałem i zastanawiałem się, jak tego dokonać, jak, po tym wszystkim, spojrzeć jej w oczy.



Sexy Fine Hot Anime Chick

wtorek, 27 marca 2018

Relacje koleżeńskie.

12. Chwyciła za kapelusz.

-Boże, Aniu och Aniu! - wyrzucałem z siebie raz po raz, próbując złapać oddech.
-Cicho bądź, - odezwała się stanowczo.
Byłem w siódmym niebie. Chciałem krzyczeć ile sił w płucach, ale ale wydobywały się ze mnie tylko niezrozumiałe jęki.
Tymczasem, jej drobne, elastyczne palce, zaciskały się coraz mocniej i mocniej, doprowadzając mnie do szaleństwa. Po chwili, zwinna, dłoń gwałtownie zjechała do dołu, ściągając skórę z mojego fiuta w taki sposób, że z wrażenia otworzyłem szeroko usta i uniosłem biodra do góry.
-Uuuuaaaah! - mimowolnie wyrwało się z mojego gardła.
Pochyliła się nade mną.  Nie mogłem uwierzyć, że to się dzieje naprawdę. Patrzyłem,  jak zniża się coraz bardziej. W końcu opadła twarzą tuż nad czubek pulsującego grzyba. Jej usta znajdowały się pół centymetra od wielkiej, grubej głowicy, która domagała się spełnienia. Dosłownie sekundę później, gorącym uściskiem, wylądowały na samym wierzchołku. Chwyciła za kapelusz  słodkim pocałunkiem.
Teraz nie mogłem wydobyć z siebie ani słowa. Miałem wrażenie, że unoszę się nad materacem. Myślałem, że za chwilę wyzionę ducha ducha.
Wydawało mi się, że, nawet w najśmielszych marzeniach, nie uda mi się stworzyć tak cudownej chwili. W pomieszczeniu było, prawie, kompletnie ciemno. Leżałem wygodnie na plecach i niecierpliwie czekałem na to, co stanie się za kilka sekund. Wszystkiego byłem świadomy: tego, że jesteśmy w pracy, że znajdujemy się na zapleczu, że w drzwiach nie działa zasuwa, że w każdej chwili ktoś może wejść.
Leżałem tak, drżąc i wzdychając, z grubym, pulsującym kutasem na wierzchu. Czułem jej usta na samym czubku i nie mogłem znieść nadmiaru subtelnych, a jednocześnie przejmujących na wskroś, wrażeń.
-Oh, oh… Aniu, Aniu… - z moich ust wydobywały się ciche westchnienia.
Nic nie odpowiedziała, opadła niżej. Jej buzia, w całości, wypełniła się moim przyrodzeniem. Stopniowo opuszczała głowę, coraz niżej i niżej. Wchodziłem w nią coraz dalej i dalej. Czułem sprężysty uścisk jej ust, wilgoć śliny i wszechogarniające ciepło. Byłem ciekaw, kiedy się zatrzyma, kiedy będzie miała dość. Myślałem, że ten moment nastąpi gdzieś w połowie mojego, pokaźnego fiuta. Jednak nie. Posuwała się dalej. Robiła to coraz wolniej, jednak wchodziłem w nią bez przerwy. W końcu, poczułem jej wargi na krawędzi jąder. Teraz dopiero się zatrzymała.
-Boże, Aniu… oooooooch Jezu… nie mogę!
Wrażenie było boskie, nieziemskie, trudne do zniesienia. Mój kutas nurzał się w dużych ilościach śliny, znajdujących się w jej ustach. Usłyszałem tylko odgłos bulgotania.
Kiedy, zaciskając wargi, zaczęła się cofać, zrobiło się jeszcze bardziej kosmicznie. Dygotałem jak galareta. Ten seks miał trwać, przynajmniej, dwie godziny, a wychodziło na to, że spuszczę się już za chwilę. Nie chciałem tak. To godziło w moją męską dumę. Tyle zachodu tylko po to, by spuścić się już przy pierwszym lodziku?!
Hmmm... chociaż, z drugiej strony, perspektywa zostawienia mojej spermy w jej gorącej buzi przyprawiała mnie o silny zawrót głowy. Jednak nie o to chodziło, nie chciałem skończyć tak szybko.
Dotarła do samego wierzchołka i wypuściła. Mój bambus poruszał się w jej jamce niczym tłoczek w strzykawce. Po chwili pochłonęła mnie jeszcze raz, szybciej, bardziej gwałtownie. Znów zatrzymała się na samym dole.
No i stało się to coś, czego, tak bardzo, się obawiałem, ale, przynajmniej tak mi się wydawało w tej chwili, nie miałem już na to, absolutnie, żadnego wpływu. Moje podniecenie osiągnęło punkt szczytowy.
To było jak, nadciągająca chmura burzowa: ciemne, gęste i przepełnione złowieszczą energią. Z tym, że ta złowieszczość przejawiała się tym, iż uczucie wszechogarniającej przyjemności, miało zmieść moją świadomość z powierzchni ziemi.

...




poniedziałek, 26 marca 2018

Relacje koleżeńskie.

11. Własny film porno.

Zamknąłem oczy, tworzyłem obrazy, tylko obrazy. Starałem się unikać używania słów, nie być narratorem, a jedynie uczestnikiem, aktorem. W wyobraźni nagrywałem swój własny film, film porno.
Po tym co się stało tego wieczora, wrażenie, jakiego doświadczyłem i emocje, których doznawałem, były niesamowite. Sceny tworzyły się same, jakby bez mojego wysiłku, bez mojej woli, po prostu byłem w tych opowiadaniach, byłem w moich wyobrażeniach. Były barwne, przejmujące i wszystko czułem na własnej skórze. Słyszałem każde jej słowo,  widziałem każdy gest. Zupełnie zapomniałem gdzie jestem.
Nagrałem to, dopiero, drugiego dnia. Nie miałem pojęcia, czy Ania będzie miała ochotę posłuchać kolejnych części mojego opowiadania, ale było to tak atrakcyjne, że stało się celem samym w sobie. Może w wydarzeniach fikcyjnych, chciałem zrealizować to, czego nie dokonałem w rzeczywistości?
“Leżałem tak na materacu, a ona weszła cicho, jak duch, przesunęła się w stronę moich nóg.
W pewnym momencie poczułem, jak koc, który znajdował się na mnie, powoli zsuwa się na jeden bok. W następnej chwili jej drobne dłonie wylądowały na pasku moich spodni i zwinnie, bez najmniejszego problemu, odpięły sprzączkę.
Drżałem. Bałem się odezwać.
W kilka sekund później odpinała już guzik i rozsuwała rozporek.
-Boże Aniu! - westchnąłem.
-Cicho, nic nie mów, - odpowiedziała.
Poczułem jej palce na swoich biodrach. Powoli wsuwały się pod materiał i ciągnęły go do dołu. Uniosłem pośladki do góry, by ułatwić jej rozebranie mnie. Zrobiła to zwinnie i bez najmniejszych problemów. Zostałem w slipach. Pod spodem prężył się gruby i twardy kutas.
W tym momencie byłem już w stu procentach przekonany, że wszystko dzieje się naprawdę. Mimo wszystko trudno było mi uwierzyć, jak to jest możliwe. Wszystko pamiętałem, to, że żartowaliśmy, że jednak do mnie nie przyszła, a mimo to, teraz byliśmy razem. Jak to się nie działo? Jak do tego doszło?
Nie czekając na moją zachętę, zsunęła moje gadki do samego dołu i zdjęła je przez stopy. Mój penis, uwolniony spod nacisku elastycznej dzianiny, uniósł się do góry i prężył niczym kot o poranku. Po chwili, zaczął pulsować, niecierpliwie czekając na dalszy bieg wydarzeń.
Działo się coś magicznego. Myślałem, że zwariuję. Może już do tego doszło? Coś rozsadzało mnie od środka. No i wreszcie. Ten moment, w którym oczekiwałem na dotyk jej ciepłych, drobnych rąk w tym, właśnie, miejscu, był najcudowniejszy.
Po chwili poczułem jej delikatne paluszki w środku mojego pępka. Naciskała i puszczała, wykonywała malutkie kółeczka raz w lewo raz w prawo. Drażniła swoim ostrym paznokciem.
W powietrzu unosił się zapach mojej męskości. Tak bardzo chciałem, by stało się coś więcej.
I stało się. W krótkim czasie, poczułem jej delikatne rączki na swoich jądrach. Cały świat na sekundę się zatrzymał. Ujęła je od dołu czule, niczym najwspanialsza kochanka. Przez chwilę trzymała, jakby sprawdzając ich wielkość i ciężar.
Byłem jak orzeł, miałem wrażenie, że szybuję już w obłokach. Czułem, jak jej palce delikatnie zaciskają się na napęczniałym, worku, z wielkimi śliwkami w środku,pełnymi gorącego nasienia, czekającego tylko na moment, w którym będą mogły je z siebie wyrzucić.
Następna chwila nastąpiła tak szybko, że nie zdążyłem zaczerpnąć powietrza w płuca. Poczułem jedynie, jak zwinne paluszki zaciskają się elastycznie na trzonie mojego spragnionego fallusa.

  

Babes in the Shower

niedziela, 25 marca 2018

Relacje koleżeńskie.

10. W miejscu pracy.

Chyba byłem trochę naiwny. W swoich wyobrażeniach pominąłem kilka drobnych szczegółów, między innymi to, że, jednak, byliśmy w miejscu pracy, to, że ona była mężatką, ja żonaty, a to, niestety, miał być tylko seks.
Czy to była porażka? Chyba nie. Pomijając fakt, że pomysł był bardzo ciekawy, zrealizowanie go, nie było już takie proste i, chyba, zabrałem się do niego od niewłaściwej strony.
Może na początku tego nie widziałem, niemniej, cała sytuacja zmierzała w zupełnie innym, również bardzo ciekawym, a nawet intrygującym, kierunku.
Jako, że dosyć długo rozmawialiśmy ze sobą, na sen pozostało mi niewiele czasu i, kiedy się obudziłem, byłem jak z krzyża zdjęty. Od razu poszedłem zmienić kolegę, by ten mógł iść na obchód, a później wróciłem przed monitory.
Ania poszła spać. Może wydać to się niewiarygodne, ale, kompletnie nic nie zrobiłem. Boże, jaką ja miałem wtedy na to ochotę! Chociaż dzieliło mnie od niej tylko o dwoje drzwi, nie wszedłem do pomieszczenia obok. Siedząc na portierni, marzyłem o tym, co i jak moglibyśmy robić. To było dziwne.
Nie wiedziałem, czy dobrze zrobiłem, że jej o tym powiedziałem. Może dla wszystkich, którzy to mają, jest to takim problemem. Tak samo jak w jej przypadku, przez większość mojego życia było to moją, głęboko skrywaną, tajemnicą. Nie wiedziałem, czy będę w stanie, po tym wszystkim normalnie z nią rozmawiać.
Wiem, że w tym momencie, rozczaruję wszystkich, którzy liczyli na coś więcej. Tej nocy, oczywiście, nic się nie stało. Później,l wielokrotnie zadawałem sobie pytanie: dlaczego? Przecież, sytuacja była już zupełnie podbramkowa.
Wyciągnęliśmy materac tak, jak to robiliśmy co służbę i, tak jak to naszkicowałem w moim audiobooku, ułożyliśmy go w pomieszczeniu socjalnym. Później położyłem się i zasnąłem. Oczywiście nie przyszła. Mój plan nie wypalił.
Wyobrażałem sobie, że w prosty sposób uda mi się namówić koleżankę na seks w pracy. Nawet, jeżeli mówiła to, co mówiła i zachowywała się w ten, a nie inny sposób, nie miałem prawa nakłaniać jej do czegokolwiek. Owszem, człowiek jest tylko człowiekiem i mogłem wyobrażać sobie różne rzeczy, jednak nie mogłem wymagać tego, by moje pobożne życzenia stały się rzeczywistością. Rzuciłem wyzwanie, nie podjęła go. Teraz miałem gorzką nauczkę.
Chyba byłem trochę naiwny. W swoich wyobrażeniach pominąłem kilka drobnych szczegółów, między innymi to, że, jednak, byliśmy w miejscu pracy, to, że ona była mężatką, ja żonaty, a to, niestety, miał być tylko seks.
Czy to była porażka? Chyba nie. Pomijając fakt, że pomysł był bardzo ciekawy, zrealizowanie go, nie było już takie proste i, chyba, zabrałem się do niego od niewłaściwej strony.
Może na początku tego nie widziałem, niemniej, cała sytuacja zmierzała w zupełnie innym, również bardzo ciekawym, a nawet intrygującym, kierunku.
Jako, że dosyć długo rozmawialiśmy ze sobą, na sen pozostało mi niewiele czasu i, kiedy się obudziłem, byłem jak z krzyża zdjęty. Od razu poszedłem zmienić kolegę, by ten mógł iść na obchód, a później wróciłem przed monitory.
Ania poszła spać. Może wydać to się niewiarygodne, ale, kompletnie nic nie zrobiłem. Boże, jaką ja miałem wtedy na to ochotę! Chociaż dzieliło mnie od niej tylko dwoje drzwi, nie wszedłem do pomieszczenia obok. Siedząc na portierni, marzyłem o tym, co i jak moglibyśmy robić. To było dziwne.


Keeiey Hazell

sobota, 24 marca 2018

Relacje koleżeńskie.

9. Nikt inny nie może mnie tam dotykać.

-Hmm...
-I dlatego mogę się dotykać tam tylko sama.
-Sama?
-Aha… to jest tylko moje miejsce. Nikt inny tam nie może mnie dotykać.
Penis, o mało, nie rozerwał mi spodni.
-Nawet mąż? - spytałem tak, jakby mnie rzeczywiście to obchodziło.
W tej chwili, ważne było tylko to, żebym to ja, mógł ją tam dotknąć.
-Jemu czasami pozwalam, - rzuciła krótko.
-Taaak, a kiedy?
Opuściła wzrok jak pierwszoklasistka przy tablicy.
-Kiedy na to zasłuży, - powiedziała.
Byłem coraz bardziej podniecony.
-Aha i co wtedy?
Uśmiechnęła się szczerze. Była coraz mniej skrępowana. Coraz bardziej poddawała się nastrojowi chwili.
-Jest zajebiście, - westchnęła.
-Wiesz… - zacząłem, - to niesamowite, moim, najbardziej erogennym miejscem, oczywiście, pomijając… wiesz co, jest właśnie pępek.
Spojrzała na mnie z zainteresowaniem.
-Niemożliwe! Tak?!
-Uhu… od kiedy pamiętam, zawsze lubiłem się tam dotykać.
-Ale jaja! - żachnęła się.
Nie mogłem się doczekać, kiedy sprawy potoczą się w sposób bardziej dla mnie pomyślny. Już sobie wyobrażałem, co i  
-Hmm...
-I dlatego mogę się dotykać tam tylko sama.
-Sama?
-Aha… to jest tylko moje miejsce. Nikt inny tam nie może mnie dotykać.
Penis, o mało, nie rozerwał mi spodni.
-Nawet mąż? - spytałem tak, jakby mnie rzeczywiście to obchodziło.
W tej chwili, ważne było tylko to, żebym to ja, mógł ją tam dotknąć.
-Jemu czasami pozwalam, - rzuciła krótko.
-Taaak, a kiedy?
Opuściła wzrok jak pierwszoklasistka przy tablicy.
-Kiedy na to zasłuży, - powiedziała.
Byłem coraz bardziej podniecony.
-Aha i co wtedy?
Uśmiechnęła się szczerze. Była coraz mniej skrępowana. Coraz bardziej poddawała się nastrojowi chwili.
-Jest zajebiście, - westchnęła.
-Wiesz… - zacząłem, - to niesamowite, moim, najbardziej erogennym miejscem, oczywiście, pomijając… wiesz co, jest właśnie pępek.
Spojrzała na mnie z zainteresowaniem.
-Niemożliwe! Tak?!
-Uhu… od kiedy pamiętam, zawsze lubiłem się tam dotykać.
-Ale jaja! - żachnęła się.
Nie mogłem się doczekać, kiedy sprawy potoczą się w sposób bardziej dla mnie pomyślny. Już sobie wyobrażałem, co i jak możemy razem robić, jak się zabawiać naszymi pępuszkami, w jaki sposób doprowadzać się do orgazmu.
Szaleństwo? Może i nie, ale, Jak się później okazało, do realizacji tego planu było jeszcze bardzo daleko.
Nie wiedziałem, czy dobrze zrobiłem że jej o tym powiedziałem. Może dla wszystkich, którzy to mają, jest to takim problemem. Tak samo jak w jej przypadku, przez większość mojego życia było to moją, głęboko skrywaną, tajemnicą. Nie wiedziałem, czy będę w stanie, po tym wszystkim normalnie z nią rozmawiać.
Wiem, że w tym momencie, rozczaruję wszystkich, którzy liczyli na coś więcej. Tej nocy, oczywiście, nic się nie stało. Później” wielokrotnie zadawałem sobie pytanie: dlaczego? Przecież, sytuacja była już zupełnie podbramkowa.
Wyciągnęliśmy materac tak, jak to robiliśmy co służbę i, tak jak to naszkicowałem w moim audiobooku, ułożyliśmy go w pomieszczeniu socjalnym. Później położyłem się i zasnąłem. Oczywiście nie przyszła. Mój plan nie wypalił.
Wyobrażałem sobie, że w prosty sposób uda mi się namówić koleżankę na seks w pracy. Nawet, jeżeli mówiła to, co mówiła i zachowywała się w ten, a nie inny sposób, nie miałem prawa nakłaniać jej do czegokolwiek. Owszem, człowiek jest tylko człowiekiem i mogłem wyobrażać sobie różne rzeczy, jednak nie mogłem wymagać tego, by moje pobożne życzenia stały się rzeczywistością. Rzuciłem wyzwanie, nie podjęła go. Teraz miałem gorzką nauczkę.
Lady Jay

Ostatnie wakacje.

150. Widzę, że ci stoi jak rakieta. Upłynęła może minuta i jakby od niechcenia spojrzała nieco niżej. Bez skrępowania, wstydu czy zażenowani...