poniedziałek, 30 kwietnia 2018

Relacje koleżeńskie.

46. Skrzypcami Stradivariusa.

Moja ręka wciąż znajdowała się na jej cipce. Palec środkowy był ugięty i spoczywał wewnątrz szparki. Czułem na nim ciasny solidny uścisk. Gęsty, ciepły śluz otaczał go ze wszystkich stron. Wykonałem kilka podłużnych ruchów, a później poprzecznych. Następnie zacząłem zataczać niewielkie kółeczka w lewo i w prawo.
Bez przerwy czułem pulsujące zaciskanie mięśni, a do moich uszu dobiegały ciche odgłosy mlaskania. Powietrze wypełnił intensywny, słodko-kwaśny zapach.
Wyprostowałem palec i wysunąłem go na zewnątrz. Zaraz później ponownie go zgiąłem i jeszcze raz zanurzyłem. Jej biodra cały czas unosiły się i opadały, a pośladki zaciskały w kilkusekundowych odstępach. Nerwowo rzucała głową na boki, jej oddech był ciężki, a z gardła wydobywały się odgłosy rozkoszy.
-Och Boże, Boże, Andrzej!
Na zewnątrz niezmiennie szalała burza. Silny deszcz strugami uderzał o szyby. Co chwilę rozlegał się suchy, głośny trzask.
Uniosłem swój nadgarstek kilka centymetrów nad powierzchnię jej skóry i przesunąłem nieco do siebie. Poruszyłem palcem, tym samym, który znajdował się wewnątrz norki. Był jeszcze mokry, połyskujący od soków. Zgiąłem go w połowie i dotknąłem łechtaczki.
W tym samym momencie nastąpiło krótkie i gwałtowne szarpnięcie całym jej ciałem, a po chwili powolne stopniowe rozluźnienie wszystkich partii mięśni.
Pod opuszkiem wyraźnie czułem twardą, dużą i sterczącą wisienkę. Odruchowo spojrzałem na jej twarz. Jej powieki do połowy były przymknięte i drżały. Policzki pokryły się intensywnym rumieńcem, a na wpół otwarte usta, z sykiem wypuszczały powietrze.
To był początek koncertu. Jej pizdeczka była doskonałym instrumentem, skrzypcami Stradivariusa, a moje dłonie, dłońmi wirtuoza, którymi zamierzałem wydobyć najczystsze tony. Właśnie nastąpiła krótka chwila ciszy przed rozpoczęciem pierwszego akordu.
Uniosłem palec do góry, najwyżej jak tylko się dało. Pozostałe zostawiłem solidnie podparte po bokach. Rozchylały jej  szparkę w dwie strony. Między nimi ukazało się pomarszczone, obficie pokryte nektarem, wnętrze.
Wrzuciłem jeszcze jedno spojrzenie na jej twarz. Szerzej otworzyła oczy, uniosła głowę i obserwowała.
Po sekundzie wykonałem pierwsze, solidne uderzenie. Gwałtownie uniosłem palec do góry, aby dać dźwiękowi wybrzmieć. W tym samym czasie nastąpiło jednoczesne, ostre, jak brzytwa, szarpnięcie jej torsu. Brzmienie z jej ust było automatyczne, niekontrolowane i przypominało gwałtowne zamknięcie drzwi. W mojej głowie, natychmiast, pojawiła się niepewność. Czy aby nie za mocno?
Nie mogłem przerwać, koncert przecież musiał trwać. Musiałem rozwinąć tą wspaniałą symfonię. Odrzuciłem więc wątpliwości i skupiłem się na swoim zdjęciu.
Powtórnie uniosłem palec do góry, poprawiłem te pod spodem tak, aby dokładniej rozwierały muszelkę. Jeszcze raz nastąpiła bardzo krótka chwila bezczynności, a później kolejne uderzenie.
Była bardziej przygotowana, szarpnęła swoim ciałem odrobinę łagodniej, niż wcześniej.
Zrozumiałem, że powinienem dać jej kilka sekund na złapanie normalnego oddechu. Uniosłem swoją dłoń do góry. Zachowywałem się tak jak gitarzysta chcący inaczej chwycić gryf.
Nie czekając na to, co stanie się dalej, błyskawicznie rozluźniła całą swoją postać. Jej piersi szybko unosiły się i opadały. Sutki stały się jeszcze grubsze, bardziej chropowate i ciemniejsze. Dumnie sterczały do góry.
Może to głupio zabrzmi, ale postanowiłem uciąć z nią krótką, miłą pogawędkę. Dlaczego by nie? Miałem na to wielką ochotę. To, także, był element tej gry.
Po raz kolejny, spojrzałem na jej twarz.  w napięciu i z niedowierzaniem pokręciła głową.
-Co się stało? - spytałem.
-Nic, - odpowiedziała.
-Jesteś bardzo podniecona.
Milczała.
-Kiedy robiłaś to po raz ostatni?
Nie odzywała się.
-Dawno?
-Nie. Nie o to chodzi.
-Hm… nie tak?
Pokiwała głową.
-Nie w ten sposób, - westchnęła.
-Mówiłaś, że masz udane pożycie seksualne z… mężem.
Dyszała.
-Bo mam, - wyjaśniła.
-Więc, dlaczego teraz tak reagujesz?
Jej głos był miękki, ledwie słyszalny.
-Dzieciak jesteś.
-Nie rozumiem.
-No właśnie.


Anime milf

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ostatnie wakacje.

165. W restauracji "Pod Słomianą Strzechą".    Kiedy tylko przekroczyłem próg tego swoistego przybytku, zorientowałem się, że zaba...