piątek, 31 maja 2019

Przygód kilka ochroniarza Mirka.

144. Zadanie wykonane.

Sytuacja zdawała się być jakaś surrealistyczna. Wszystko tak, jakby pochodziło z innego świata. Pusta łazienka, oprócz nas nie było nikogo, środek nocy i kompletna cisza. Słychać było jedynie pracę lodówki w kuchni i jakiś szum dobiegający z klatki schodowej. Poza tym nic. Jej córka zdawała się spać, jak zabita. To wszystko było tym bardziej niesamowite, jeśli weźmie się pod uwagę fakt, że dopiero teraz zaczynaliśmy uświadamiać sobie, co tak naprawdę się stało, co zrobiliśmy.
Żaneta klęczała jeszcze przede mną z uniesioną głową, z uchylonymi ustami, z ustami, z których powoli, gęstym strumieniem wylewała się sperma. Dziewczyna wydawała się taka drobna, a jednocześnie tak bardzo zgrabna. Jej mokre ciało błyszczało jeszcze w świetle malutkich holowników zamontowanych w suficie.
Stałem przed nią kompletnie nagi, w lekkim rozkroku, na sztywnych nogach, z zaciśniętymi mięśniami ud i pośladków. Powoli dochodziłem do siebie. W głowie czułem jeszcze kołysanie. To było takie przyjemne i łagodne, stopniowo słabnące huśtanie. Czułem błogie, odbierające siły, dreszcze, przepływające przez całe moje ciało. Słodkie błogie uczucie stopniowo obejmujące wszystkie części mojego organizmu.
Patrzyłem na uniesioną brodę mojej kochanki, obserwowałem jak stara się utrzymać urobek w ustach. Zachowywała się tak, by nie upuścić ani kropelki. Chociaż i tak był to daremny wysiłek. Nasienie drobnymi strumyczkami wypływało kącikami jej ślicznej buzi, płynęło po brodzie i kapało na podłogę.
Patrzyłem na jej oczy pełne pożądania i oddania i w tym momencie zobaczyłem, jak jej krtań przesuwa się do góry i do dołu, a zawartość znika stopniowo. Przełknęła raz, drugi i trzeci, a później powoli oblizała najpierw dolną, później górną wargę. Schowała język i uśmiechnęła się samymi oczami. Wyglądała, jak mała skromna dziewczynka, zadowolona z dobrze wykonanego zadania. Jeszcze nie do końca zdawałem sobie sprawę, jak bardzo mylące było to skojarzenie.
Później stało się jeszcze coś, czego w tym momencie najmniej się spodziewałem. Chociaż, kto wie, być może powinienem. Zbliżyła się do mnie na kolanach. NIe zmieniała pozycji. Zrobiła to tak, jak była. Spojrzała na moje opadające już przyrodzenie. Chociaż wciąż było grube i żylaste, to jednak pozbawione już swojej sprężystości i turgoru. Ujęła je delikatnie w swoje drobne rączki z dwóch stron. Ścisnęła jądra, pobawiła się przez chwilę kuleczkami, przebierając je w swoich zwinnych paluszkach. Następnie chwyciła mojego flaka i uniosła jego łeb delikatnie do góry. Później uchyliła swoje zgrabne, śliczne usteczka i ujęła w nie głowicę. Ta zniknęła w środku, jak w ciasnej jaskini. Poczułem niesłychanie przyjemne ciepło, rozgrzewające końcówkę mojego narzędzia i tylko westchnąłem głęboko.
Znów zachciało mi się kochać, ale nie miałem już tyle sił, by doprowadzić swój oręż do pełnej gotowości bojowej. Zresztą, nie miało to już takiego wielkiego znaczenia. Bitwa była skończona, zadanie wykonane. Mogłem schować karabin do pochwy i pogratulować sobie, mając nadzieję, że któregoś dnia, że kiedyś znowu tutaj wrócę.
Żaneta trzymała głowicę mojego kutasa w swoich pięknych usteczkach pracowała, wytrwale ją czyszcząc. Obracała językiem ze wszystkich stron, niczym skrzat. Robiła to tak dobrze, że mimo wszystko, pomimo tego co się już stało, znów zakręciło mi się w głowie. Westchnąłem jeszcze raz bardzo głęboko i uśmiechnąłem się do niej. Swoje dłonie położyłem na jej głowie i przycisnąłem mocniej do swojego podbrzusza.
-Jesteś niesamowita, - odezwałem się cicho.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ostatnie wakacje.

150. Widzę, że ci stoi jak rakieta. Upłynęła może minuta i jakby od niechcenia spojrzała nieco niżej. Bez skrępowania, wstydu czy zażenowani...