sobota, 31 sierpnia 2019

Niewidzialny kochanek.


50. Sąsiedzi mówią.

Po chwili usłyszała czyjeś kroki, ale jeszcze nie dostrzegła osoby. Zaraz później do jej uszu dobiegł wyraźny szelest papieru i folii. 
-Jejku, ale żeś mnie mała załatwiła, -  odezwał się znajomy głos.
Ten dźwięk sprawił, że przynajmniej na chwilę, powrócił do niej spokój, a na ustach pojawił się uśmiech, uśmiech, który czuła także wewnątrz siebie. To była Eliza, najlepsza przyjaciółka i powiernica najskrytszych myśli. Razem zaczynały pracę w korporacji, jednak, jakimś dziwnym zrządzeniem losu posadzili tak daleko od siebie, że nie miały zbyt częstego kontaktu. 
-Przez ciebie musiałam wziąć dodatkowy dzień urlopu, a wiesz, że kierownik źle patrzy na takie rzeczy. To, na pewno, odbije się na mojej wypłacie. Będziesz musiała mi to jakoś wynagrodzić. 
Dopiero, kiedy zobaczyła młodą czarnowłosą, dziewczynę uśmiechnęła się od ucha do ucha. Eliza była szczupła, obdarzona dużymi ładnymi piersiami. Miała ze sobą kilka papierowych oraz w foliowych toreb.
-Co się stało Liza? Co się ze mną stało, Eliza? 
Jeszcze raz spojrzała na nią i od razu zmarszczyła brwi. 
Poczekaj chwilę, niech tylko wszystko upakuję po tych twoich szafkach. To lokum jest takie ciasne, że można byłoby je potraktować jako jedną wielką szafę. Musisz wynająć coś większego. 
Alicja znów uśmiechnęła się szeroko.
“Dobrze, że mam kogoś tak bliskiego”, -  pomyślała w duchu. 
  Eliza przeszła do kuchni. Słychać było jedynie otwieranie szafek, szurgot torebek i ustawiania artykułów  spożywczych. 
-Byłam w aptece. Wykupiłam twoje leki. Musisz je regularnie zażywać, - odezwała się. 
-Aha, -  mruknęła Alicja
Po chwili Eliza pojawiła się znowu w pokoju. Była, jak zwykle, uśmiechnięta. Miała na sobie delikatną, cienką bluzeczkę w kolorze śliwkowym z dużym dekoltem i obcisłe jeansy. Usiadła na brzegu łóżka, tak jak doktor, ale przy niej czuła się bezpieczna i spokojna. 
-Co się stało, Liza? - spytała jeszcze raz.
-Jak to, co się stało? Ty nic nie rozumiesz?! Czy ciebie przy tym nie było?! - odpowiedziała trochę sarkastycznie koleżanka.
 Alicja odpowiedziała krzywym uśmiechem mającym ukryć zakłopotanie. 
-Nooo… wiesz, nie do końca wszystko pamiętam.
Eliza spojrzała na nią spod zmarszczonych brwi.
-Wydaje mi się, że na twoim miejscu też bym pewnych rzeczy nie pamiętała. Chociaż, no… jak tu powiedzieć, każdy jest inny… - w tym miejscu zawiesiła głos.
Alicja obruszyła się.
-Co, no wiesz?!
-Hmmm… jakby to powiedzieć… biorąc pod uwagę to, co tutaj się wydarzyło… - znów nie dokończyła.
 -Co się tutaj wydarzyło?!
Najwyraźniej koleżanka bardzo chciała uniknąć drażliwego tematu.
-Hmmm… ja mam to wiedzieć?! Nie mam pojęcia, co się działo. Ja mogę się tylko domyślać. Tak czy siak, biorąc pod uwagę to, co tutaj zastałam… ten okropny bałagan.
-Ach, bałagan… zaraz to posprzątam… 
-Nie wysilaj się, już o to zrobiłam. To tylko końcówka.
Alicja zaczynała sobie uświadamiać, że koleżanka mogła jednak coś widzieć lub słyszeć. Zresztą, nie miała pojęcia dokładnie jakie ma informacje na ten temat. 
 -Ach… rozumiem. No wiesz przecież, że jestem straszna bałaganiara. Włączyłam sobie muzykę, trochę potańczyłam, parę rzeczy spadło… - próbowała stworzyć historyjkę na poczekaniu.  
-Wiesz co, przestań ściemniać. Trochę potańczyłam… he, he, he… no chyba, że był to taniec erotyczny i w dodatku na rurze… albo, wiesz co? Nie… cały nocny klub musiałby się do ciebie przenieść. Sąsiedzi mówią, że ściany się trzęsły, a krzyki nie dały im spać do czwartej nad ranem.

piątek, 30 sierpnia 2019

Niewidzialny kochanek.

49. Nie chciała pamiętać.

Wokół panowała ciemność. Pierwszą rzeczą, jaką sobie uświadamia było to, że słyszała odgłosy ptaków. To był świergot wróbli. Dotarło do niej także to, że czuła na swoim ciele chłodny, ale przyjemny powiew wiatru. Uświadamia sobie, że już nie śpi. Bardzo trudno było wrócić jej do rzeczywistości, do normalnego świata. Opierała się jak mogła, ale ta rzeczywistość, której tak bardzo nie chciała, była nie od do odparcia. Lgnęła do niej ze wszystkich stron, docierała wszystkimi zmysłami. 
Już po chwili uświadomiła sobie, że leży na swoim łóżku. Wyraźnie czuła ucisk pod swoimi plecami. Otworzyła oczy. Tutaj nastąpiło kolejne zaskoczenie. Zdała sobie sprawę z faktu, że była naga, kompletnie naga. 
Leżała na swoim łóżku. Nie było ono jak jakoś specjalnie szerokie, nie miało grubego wygodnego materaca, ale lubiła je. Bardzo przyzwyczaiła się do niego. Poza tym, ostatnio działo się tutaj tyle rzeczy. Tyle wspomnień wiązało się z tym miejscem.
Teraz leżała, kompletnie naga, z szeroko rozłożonymi nogami i rękoma wyciągniętymi nad głowę. Oddycha spokojnie. Czuła jak jej piersi unoszą się i opadają w rytm oddechu. 
Wciąż była bardzo podniecona. Miała ochotę dotknąć swoich sterczących sutków i sztywnych, chropowatych brodawek, pobawić się nimi, ale nie zrobiła tego. Czuła też swoją cipkę. Miała wrażenie, że wciąż jest mokra. Odczuwała niesamowitą ochotę, aby się tam dotknąć, ale tego także nie miała odwagi tego dokonać. Nie potrafiła wyjaśnić dlaczego. 
Delikatnie odwróciła głowę w stronę okna i stwierdziła, że jest ono otwarte na oścież, a na parapecie skaczą wróble. Było ich trzy, może cztery. Podskakiwały zabawnie, zbierając dziubkami jakieś okruszki. Z ulicy dobiegały odgłosy codziennego życia jej dzielnicy. Pez to szeroko otwarte okno wpadały też jasne promienie słońca, zalewając cały pokój. 
Wreszcie zdołała podnieść głowę. Stwierdziła, że w pomieszczeniu panuje dość duży bałagan. Świadczyły o tym, porozrzucane po całej podłodze książki i pisma służbowe. Powieść, którą czytała jeszcze nie tak dawno temu, leżała teraz na środku otwarta na stronie, na której skończyła ją czytać. Laptop stał krzywo na poduszce w kącie z podniesionym ekranem. Najprawdopodobniej z niego także musiała ostatnio korzystać. Tylko kiedy? Nie umiała sobie tego przypomnieć. 
Zebrała wszystkie siły i próbowała uświadomić sobie, jakie jest jej samopoczucie. Z niepokojem przypomniała sobie, że przecież była chora, dość poważnie przeziębiona. Z tym nieprzyjemnym wspomnieniem, pojawiły się kolejne. Przypomniała sobie doktora, który zbadał ją i wyszedł… chociaż nie, mówił że wychodzi. To jednak i była różnica. 
Więc stało się to naprawdę. Wszystko się to wydarzyło? Kiedy tylko o tym pomyślała, poczuła jak zaczyna drżeć na całym ciele, a jej cipka robi się jeszcze bardziej wilgotna. Mimo to, swoje samopoczucie oceniała na dużo lepsze niż wczoraj wieczorem. To także wydało się jej nieco zastanawiające. Nie brała jeszcze żadnych leków, nie była to aptece, więc dlaczego? Przynajmniej zdawało się jej, że nie nic brała. Nie powinna, a jednak czuła się znacznie lepiej. 
Po chwili uniosła się do pozycji siedzącej i spojrzała na swoje nagie ciało. Spojrzała na swoje napęczniałe i bardzo wrażliwe piersi. Dlaczego, po takich zdarzeniach, zawsze była naga? Kołdra leżała w nieładzie na podłodze. Coś musiało się tutaj jeszcze wydarzyć? Co? Nie pamiętała. Czy naprawdę? Może tylko nie chciała pamiętać? 
Po kilku minutach takiego leżenia i zastanawiania się nad szczegółami tego, co mogło się wydarzyć, postanowiła się ubrać. Założyła na sibie swoją ulubiona piżamkę. Zaraz później usłyszała jak ktoś z drugiej strony drzwi wejściowych, wkłada klucz zamek, przekręca go, a później otwiera je z głośnym skrzypieniem. Pierwszym odruchem był lęk. 
“Włamywacz”, -  pomyślała, ale zaraz później sama się uspokoiła, - “Włamywacz przecież nie miałby własnego klucza.”

czwartek, 29 sierpnia 2019

Niewidzialny kochanek.

48. Pokryta białą spermą.

 To, co się stało w ostatnim, tym finałowym momencie, było już szczytem wszystkiego, przerastało jej najśmielsze wyobrażenia, przechodziło wszystko, co mogła tylko sobie uświadomić. W najmniejszym stopniu nawet, nie spodziewała się, kiedy ujął ją w ramiona, chwycił pod udami, przykleił do swojego torsu i zaniósł do kuchni. Następnie posadził na tym barowym dużym stołku, który znajdował się przy blacie. Delikatnie usadowił ją na nim. 
Nie stawiała oporu. Cóż miała robić? Poddawała się jego ruchom, czekając na swoje spełnienie. Siedziała tak tyłem do niego, odwrócona plecami, a on chwycił ją w okolicy bioder, położył szeroko rozpostarte dłonie i zmusił do tego, by pochyliła do przodu. Robiąc to, wypięła tyłek w jego stronę. Przy okazji, przytrzymywała się stopami podstawy stołka, aby nie spaść. Jej partner także jej w tym pomagał. 
Stało się. Nie mogła uwierzyć, kiedy poczuła jego zaganiacza nie w swojej cipce, a w drugim otworku. Ale, ale…  Zanim w nią wszedł, opluł swojego kutasa dużą ilością śliny, rozprowadził ją równo ze wszystkich stron, przytrzymał go dłonią i nakierował wprost w jej ciasną dupcię.
Trzęsła się jak galareta. Czuła jego wielki, rozpychający jej kanalik, łeb. Czuła go w samym środku, dokładnie między pośladkami. Czuła, jak napiera coraz mocniej i mocniej, gwałtownie, jak wdziera się, jak rozchyla jej podwoje. Czuła, jak wpycha się najpierw do przedsionka a później dalej. 
-Uuuuuuaaaaaaaaaaahhhhhh!!! -  wyrwało się z jej gardła. 
Całe jej ciało zaczęło szarpać się słodkich konwulsjach rozkoszy. Nie wiedziała, gdzie jest. Z resztą, to się nie liczyło. Było cudownie, słodko, gorąco i niepowtarzalnie. 
-Uuuuuuuaaaaaaaahhhhh, uuuuuuua, aaaaahhhhh!!! - jęczała, zachwycona tym, jak jego wielki, gruby chuj pchał się coraz dalej i dalej. 
Miała wrażenie, że jest nabijana na średniowieczny pal, ale było zajebiście, niepowtarzalnie. Właził coraz głębiej i głębiej, jeszcze głębiej. 
-Uuuuaaaahhh, uuuuaaaahhh, uuuaaaahhhh, - wyrzucała z siebie na całe gardło, nie dbając o to, że ktoś może to usłyszeć. 
Jej cipka, raz po raz, rozgniatała się o twardą krawędź taboretu, co jeszcze bardziej potęgowało napięcie i podniecenie. Drżała i krzyczała, osiągając szczyt, wrzeszcząc z rozkoszy. 
Trzymał ją w talii i przyciskał do siebie. On także ciężko dyszał. Dyszał w jej włosy. Dyszał i pchał się mocno, głęboko do samego końca, aż dotarł tak daleko, że więcej się nie dało. 
Myślała, że umrze z rozkoszy. 
-Booooożeee, Boooożeeee… pchaj się chłopie!!! Och, jak mi dobrze! Och, jak mi dobrze! 
Płonęła w słodkim uczuciu niewyobrażalnego orgazmu. Wygięła się jeszcze mocniej do przodu i wypięła swoje napęczniały piersi. Teraz były sztywne i już nawet nie kołysały się na boki, a jedynie sterczały, nabrzmiałe do granic możliwości. 
Facet poruszał swoimi biodrami powoli, z wyczuciem tak, aby nie sprawić jej nadmiernego bólu, a ona myślała, że świat właśnie się skończył. Nie potrafiła wyobrazić sobie, jak to się dzieje, że tyle doświadcza i odbiera swoimi zmysłami. Nie potrafiła uświadomić sobie wszystkiego, ale była pewna, że chce jeszcze, więcej i więcej.
 W momencie, kiedy miał się spuścić, była już na to przygotowana. Trudno to określić, ale, w jakiś nieokreślony sposób, doskonale wyczuwała ten moment. Uklękła przed nim grzecznie, jak mała dziewczynka, zrobiła maślaną minę i spojrzała mu głęboko w oczy. 
On zbliżył się do niej ze swoim wielkim kutasem, dotknął jego łbem jej ust, ust, które zdążyła ułożyć w dziubek. Miała tylko tyle czasu, aby chwycić go za tą wielką fujarę i wykonać kilka subtelnych, delikatnych ruchów i już popłynęła z niej struga gęstego nasienia. To nie był silny wystrzał, jego pożądanie nie chlapało zbyt mocno. Ot, po prostu, jego budyń płynęł i płynęł, zalewając jej twarz grubą warstwą białej, aromatycznej wydzieliny, która powoli spadała na jej cycki rozpływała się całym ciele. Dziewczyna nie spieszyła się nigdzie, trzymała jego fiuta prosto, tuż przy swoich ustach aż do momentu, kiedy ostatnia kropelka nie wypłynęła na zewnątrz.
 Dopiero teraz otworzyła buzię i okazało się, że tego dobrodziejstwa jest w niej pełno, pełno, aż po brzegi. Spojrzała na gościa z wdzięcznością, radością i wielkim oddaniem. Była szczęśliwa, choć pokryta białą spermą jak nimfomanka.

środa, 28 sierpnia 2019

Niewidzialny kochanek.

47. Siedziała na nim.

To, jak bardzo była zawiedziona, kiedy, niestety, to się nie udało, wiedziała tylko ona sama. Za pierwszym razem wjechał tylko samym łbem. Jej zęby zatrzymały się tuż za grubą żyłą, a ona chciała jeszcze więcej. Chciała go w sobie. Nie wiedziała, jak daleko może dotrzeć, ale chciała jeszcze bardziej. Trzymała go w swoich ustach, ssała, obrabiała swoim językiem ze wszystkich stron, jak najsmaczniejszego loda, a on tylko dyszał ciężko, drżał, kołysał się na swoich nogach. Klęczała przed nim tak bardzo mu oddana, starała się robić wszystko najlepiej, jak potrafiła, robić to z wdzięcznością i całkowitym oddaniem. 
Później to ona przejęła kontrolę. Chociaż na chwilę udało się jej nad nim zapanować. O dziwo, nie widziała jakichś specjalnych oporów z jego strony. W momencie kiedy ona przejęła inicjatywę, on potrafił poddać się jej biernie, a nawet z nieukrywaną rozkoszą. Potrafił brać to, co mu dawała. 
Nie miała pojęcia, jak udało się jej go powalić na swoje łóżko. Położył się płasko i grzecznie, jak mały chłopczyk. Ona tymczasem, z wielką dzikością, wręcz jakąś taką zajadłością rzuciła się na niego. W jej oczach był żar, płomienie. W jej oczach była nieokiełznana, wyuzdana perwersja. 
Wskoczyła na niego z szeroko rozsuniętymi udami jak stara kurwa. Nawet nie zastanawiała się nad tym, jak to się dzieje. Jej cipka przyjęła go z głośnym, mokrym i słodkim mlaśnięciem. Wszedł w nią, jakby na zawołanie, jakby na żądanie, do samego końca. 
Wreszcie zatrzymał się. Poczuła jego rozgniatame jaja pod swoimi pośladkami. Wszedł bardzo, bardzo głęboko, a ona drżała, starając się utrzymać ten moment, tą jedną chwilę jak najdłużej w swojej świadomości. Chciała zapamiętać jak najwięcej z tego, co odczuwała. 
Pochylała się nad nim. Oparła dłonie na jego ramionach i nie dawała mu się podnieść. 
-No i co, ty dziki ogierze, kto teraz tu rządzi! - westchnęła, drżąc na całym ciele. 
Czuła, jak jej cycki kołyszą się na boki, jak ocierają się o siebie, czuła, jak jej sutki, przy najmniejszym dotknięciu zdają się płonąć i parzyć.
-No i co, skurwielu, wyrucham cię teraz, na całego, wycisnę z ciebie wszystkie soki! Dobrze ci, dobrze ci tak?! No, co, pasuje ci cwaniaku jeden? - powtarzała słowa jak mantrę, czując nad nim przewagę.
Siedziała na nim, z szeroko rozłożonymi udami. Wchodził w nią do samego końca, mocno. Dyszał i stękał, jakby stało mu się coś złego. Dopiero po krótkiej chwili zaczęła powoli unosić się i opadać, unosić się i opadać, zaciskając mięśnie swojej szparki tak mocno, jak tylko się dało, jak tylko było to możliwe. 
Miała świadomość, że przed jej oczami zapada ciemność, a w uszach znów słyszy ogłuszający szum. Miała świadomość, że jeszcze kilka takich ruchów i całkowicie straci przytomność. Wiedziała, że za kilka sekund znów doświadczy potężnego orgazmu. Chciała ten moment trochę odwlec. Rzeczywiście, miała zamiar wycisnąć z niego ile się da. 
Udało się. Zaczęła się unosić i opadać, unosić i opadać… do góry, do dołu, do góry, do dołu, do góry, do dołu… Najpierw powoli, później szybciej i szybciej, i jeszcze szybciej.
-Och, och, uuuaaahhh… uuuuuaaaahhh, ooooohhh, uuuuuuaaaahhhh!!  Zajebiście, kurwa, jak zajebiście! - dyszała dygocząc na całym ciele. 
W końcu zaczęła podskakiwać jak piłka plażowa: chop, chop, chop, chop… szybko, szybko, mocno, intensywnie i do samego końca. Jej partner tylko stękał. Szarpał się i rzucał, jakby pod wpływem jej podskoków. Rozłożył ramiona szeroko, zagarnął dłońmi pościel i próbował utrzymać swoją pozycję. 
Patrzył na nią, patrzył na jej twarz, patrzył w jej rozpromienione, płomienne oczy, a ona czuła się taka silna, taka mocna. Czuła kontrolę nad tym, co robi i było tak bardzo zajebiście, tak dobrze, tak cudownie i niepowtarzalnie. 

wtorek, 27 sierpnia 2019

Niewidzialny kochanek.

46. Czując się zwykłą dziwką.

Jego wielki jęzor wjechał jeszcze dalej. Zdawało jej się, że dociera do samego końca. Trwał tak przez chwilę, a później zaczął obracać się dookoła niczym mały świderek: w lewo, w prawo, później znowu w lewo. Chował się i wysuwał, chował się i wysuwał, jakby bał się, jakby chciał badać. 
Ona tymczasem wołała jak w agonii: 
-Taaaak, taaaak, Booooożeee… prooooszę… jeszcze…  ooooohhhh, jeeeeeszczeee, jeszcze!!! 
To było szaleństwo, szaleństwo, które już dawno przerosło jej najśmielsze oczekiwania i wyobrażenia na temat seksu. Dopiero, kiedy chwycił w swoje sztywne wargi jej, napęczniałą do granic możliwości, wisienkę, poczuła, że eksploduje całą sobą. 
Nie było już ważne nic, co się działo wokół. Nie było już ważne to, jak to robił, czy on sam w ogóle był realny. Nic nie było ważne. Wyleciała niczym rakieta w kosmos. Szybowała. Widziała przed oczami całą feerię barw, gwiazdek, kolorowych kółeczek i centów. W uszach słyszała wodospad, istny szum Niagary i łomot huraganu. Płonęła. Jej ciało szarpało się w konwulsjach rozkoszy, jakby było cięte na kawałeczki. Nie potrafiła sobie wyobrazić, że kiedykolwiek będzie w stanie przeżyć jeszcze coś takiego. Facet lizał, lizał i lizał. Zdawało się to nie mieć końca. Och, jak było jej cudownie! 
Zastanów się, ile pokładów erotyzmu i seksu ma w sobie taki zwykły człowiek? Ile taki ktoś, dajmy na to, jak ty, ma w sobie tego podświadomego, czasami bardzo trudnego do określenia i zidentyfikowania erotyzmu i seksu? Nie wiesz? To normalne. Takich rzeczy, zwykle, dowiadujemy się w chwilach ekstremalnych, w chwilach, kiedy przeżywamy najwyższe uniesienia, kiedy osiągamy szczyty swoich możliwości. Wtedy budzą się w nas demony. Wtedy stajemy się tytanami seksu. 
No ale wróćmy do tematu. Ta szara myszka, ta rudowłosa, przeciętna dziewczyna, w swoim dotychczasowym życiu nigdy by nawet nie podejrzewała, że jest w stanie oddać się swojemu pożądaniu aż tak bardzo, tak mocno wyniknąć w to wszystko i być tak bardzo przez to pochłonięta. Teraz nawet nie wyobrażała sobie innej możliwości, jak tylko odwdzięczenia się temu cudownemu amorowi, który przybył niejako z gwiazd, no bo skąd? Z nieba jej podświadomości? Pragnienia, chodź w jakimś małym stopniu, oddania tego, co od niego wzięła. 
Nie potrafiła wyobrazić sobie, jak udało jej się nakłonić go do tego, aby wstał w tym właśnie momencie. Nie wiedziała, jak to się dzieje, ale żadne słowa nie były potrzebne. Wszystko toczyło się samo, automatycznie, bez nazywania czegokolwiek po imieniu. 
Tak, czy  inaczej, wstał. 
Stał teraz przed nią z opuszczonymi wzdłuż ciała ramionami, z wielkim grubym fiutem  sterczącym pod kątem czterdziestu pięciu stopni i, nawet na chwilę, nawet na parę centymetrów, nie miał zamiaru opaść, czy chociażby zmniejszyć swoich rozmiarów. Stał tak przed nią jak dumny, pewny siebie kochanek, kogut, ruchacz i zaspokajacz jej potrzeb, nieokiełznanych żądz. 
Ona, tymczasem, drżąc na całym ciele, czując się zwykłą dziwką, szmatą rozłożoną na łopatki przez jego totalnie odlotową męskość, uklękła, przed nim, jak przed świętym obrazem, chwyciła go za uda, a później szeroko otworzyła usta. Przymknęła też powieki. Widziała tylko tyle, ile powinna widzieć, tylko tyle, by trafić na jego wielką pytę jak trzeba.  
Pachniał męskością, pachniał jej cipką, cipką, w której jeszcze tak niedawno gościł. Był potężny: gruby jak kij bejsbolowy. Był ogromny. Otworzyła buzię najszerzej jak tylko mogła, by pozwolić mu wsunąć się w nią do samego końca. 

poniedziałek, 26 sierpnia 2019

Niewidzialny kochanek.

45. Uchylone usta.

-Och, och Boże, jak mi dobrze! Tak mnie bierz, tak proszę! Proszę jeszcze! Hhhhhheeee!!! Jeszcze mocniej, mocniej!!! 
Jej cipka szalała w coraz bardziej gwałtownych i nieokiełznanych skurczach. Ten seks zdawał się być coraz bardziej dziki jakby nie z tego świata, a ona tak rozkosznie zniewolona, w posiadaniu nieznanego kochanka. To wszystko było takie trudne do wytłumaczenia. 
Minęło kilka minut. Teraz to już była tylko bajka. Momentami, w chwilach przebłysku pełnej świadomości, kiedy była w stanie myśleć trochę bardziej racjonalnie, zaczynała sobie przypominać różne drobne zdarzenia z przeszłości. Nie potrafiła wyjaśnić dlaczego tak się działo. 
Kiedyś, kiedy jeszcze była uroczą uczennicą w szkole średniej i miała chłopaka… Chociaż, właściwie, to był tylko taki młodzieńczy głupi flirt i zauroczenie. Do niczego więcej wtedy nie doszło. Chociaż, z drugiej strony, zależy jak na to patrzeć. Każdy ma inne podejście do takich tematów. Pamiętała, że wtedy właśnie takie niby zbliżenie skończyło się jedynie na seksie oralnym. Pamiętała też, że bardzo się jej to spodobało i pozostało w jej świadomości na długo. 
Teraz, jakby na zawołanie swojej wyobraźni, w swoich marzeniach na krótko wróciła do tamtych gorących i niewinnych chwil. Wtedy ten młody, rozczochrany blondynek lizał jej cipkę, może bez specjalnych umiejętności, ale z takim zapałem, że aż ciarki przechodziły. W tym momencie niejako, stało się to samo. Pomijając różnicę czasu, można powiedzieć, że dokładnie to samo. Działo się to wszystko tak szybko, tak gwałtownie, że nie była w stanie rejestrować dokładnie i ze szczegółami pełnego spektrum doświadczeń. 
Chwycił ją. Wiedziała już o tym, że ma dużo siły. Doskonale zbudowany, sprawny i męski, chwycił ją wpół i rzucił na łóżko niczym zabawkę. Leżała na plecach, a jej rude włosy rozsypały się po poduszce niczym fale Dunaju. Uniosła ramiona do góry w geście poddania, a jej piersi, te duże cycki rozjechały się na boki oraz po jej ciele i drżały, kołysząc się w pulsujących ruchach. 
Sam uniósł jej uda wysoko do góry. Zresztą, ona nie stawiała żadnych oporów. Wiedziała, co za chwilę się stanie i była szczęśliwa. Była uradowana tym wszystkim. 
Usadowił się wygodnie z tyłu. Podszedł, a właściwie doczołgał się płasko i nisko. Poczuła jego dłonie na swoich udach i pośladkach. Delikatnie chwycił i rozwarł na boki, a później, dosłownie w kilka chwil później, poczuła jego oddech. 
-Oooooch, oooooch… - wyrzuciła z siebie. 
Znów zadrżała. Jego uchylone usta, gorące, uchylone usta… Och, nie potrafiła nawet o tym myśleć. Nie chciała nawet sobie tego wyobrażać. Jednak to działo się samo. Jego uchylone usta wylądowały na jej rozwartej, wilgotnej i spragnionej cipeczce. Tak jak do pocałunku, szeroko uchylone usta objęły jej wargi sromowe. Objęły je w całości. 
Chciała piszczeć i drżeć. Chciała wydzierać się z radości na całe gardło, ale tylko dygotała, podskakując na tym materacu. Nie z tego, że coś robił, z samego tylko wrażenia. Dyszała ciężko, wyrzucając powietrze ze swoich płuc i próbując zapanować nad wszechogarniającym, słodkim podnieceniem, podnieceniem, które wyrwało jej świadomość z posad rzeczywistości. 
Była taka malutka, taka naga, tak bardzo oddana w posiadanie swojego kochanka i, kiedy jego długi, zwinny język wyślizgnął się niczym ślimak z jego paszczy i wjechał w jej mokrą cipeczkę, zatrzymała oddech i zesztywniała czekając, drżąc, nie mogąc pozbierać się w sobie. Z zamkniętymi oczami i uchylonymi szeroko ustami oczekiwała na każdy kolejny moment tej cudownej, niesamowitej gry. 

niedziela, 25 sierpnia 2019

Niewidzialny kochanek.

44. Nieokiełznane zwierzę.

Jej kochanek był jednym, wielkim pożądanym, jak gąbka nasączony testosteronem. Robił swoje, biorąc ile się da, a jednocześnie tak doskonale wyczuwał jej potrzeby. Chociaż, biorąc pod uwagę całokształt rzeczy, w tej chwili było to trudno ocenić. Być może było tak, że to jej własne potrzeby dostosowały się do jego wymagań. Nie wiadomo co było prawdą, a co fikcją. 
Znów klęczeli na tym łóżku. Opadła miękko, drżąc, bo czuła, że jej partner jest końcowym etapie podniecenia. Spocony, bardzo gorący, tak mocno przykleił się do jej pleców. Wciąż w niej był. Penetrował ją głęboko i daleko. Wykonywał mocne posunięcia, tak, że pod jej czaszką pulsowało gorąco. 
Chwycił ją za cycki, wkładając swoje przedramiona pod jej pachy i przyciskał do siebie. Dyszał, wciskając swoją twarz w jej włosy. Uderzał swoim długim, twardym kutasem w jej cipkę. 
Podawała się temu wszystkiemu z najwyższą rozkoszą, z nieopisanym pragnieniem spełnienia. Nie chciała nic zmieniać. W tej chwili chciała brać, chciała uczestniczyć w tym wszystkim najbardziej głęboko, jak tylko się dało. Poruszał się w niej, trzymając ją za piersi i przyciskając mocno do swojego spoconego torsu. Jego kutas wnikał w jej ciasną szparkę, a ona drżała. Klęczała, a właściwie wisiała na jego wielkim przyrodzeniu. To wszystko zdawało się nie mieć końca. 
Szaleństwo seksu trwało dalej. Doskonale zdawała sobie sprawę, że nic już nie będzie takie samo jak dawniej. To, czego w tym momencie doświadczała, wydobywano z niej i najgłębsze, najdziksze pokłady pragnień, potrzebę doświadczania i interakcji ze swoim ciałem. Jej mózg zdawał się być coraz bardziej uzależniony od tej zwierzęcej kopulacji, od tego seksu, od tych coraz częstszych organizmów. 
To było jak narkotyk. Doskonale wiedziała, że już nie będzie potrafiła bez tego czegoś się obyć. Nawet nie chciała wyobrażać sobie podobnej sytuacji. Nie chciała myśleć, w jaki sposób będzie musiała sobie w tym wszystkim poradzić na co dzień. Nawet nie potrafiła sobie wyobrazić, jak stawić czoła zwykłej rzeczywistości, normalnemu życiu. Nie chciała nawet o tym myśleć. Każdy taki przebłysk świadomości wywoływał u niej dreszcz strachu. 
Mężczyzna chwycił ją w biodrach jak małą kukiełkę, jak szmacianą laleczkę i, klęcząc, wciąż w niej siedząc, klęcząc za nią, a właściwie stojąc w solidnym, szerokim rozkroku,  bezceremonialnie rzucił przodem jej ciała na pościel. Opadła bezwładnie, miękko uderzając o materac i poddając się jego ruchom. Była teraz niczym mały piesek z tą dupeczką wypiętą ostro do góry i przednimi łapkami opartymi płasko. Rozstawiła swoje uda tak szeroko, jak tylko się dało, aby utrzymać równowagę, a jednocześnie po to, by on mógł penetrować jej cipeczkę tak głęboko, jak tylko chciał i dyszała: 
-Ooooooch, ooooooohhhh, oooooohhhhh… och, och, och… 
On tymczasem wchodził, trzymając ją za biodra. Czuła, jak podpiera ciężar swojego ciała na stopach, jak ugina nogi w kolanach niczym małpa, niczym dzikie, nieokiełznane zwierzę i porusza swoimi biodrami, swoim tyłkiem, wpychając się w nią tak mocno, że przesuwała się do przodu na materacu. 
Łup, łup, łup, łup… chlap, chlap, chlap, chlap… - rozbrzmiewały odgłosy, a on stękał i stękał: 
-Uch, uch, uch, uch… eh, eh, eh, eh… 
Poruszał się krótko i gwałtownie. Czuła, jak wielki, spocony tors pochyla się nad nią, jak wielkie silne łapska trzymają ją w talii i przyciskają do potężnego miecza, który wdzierał się w nią za każdym takim posunięciem.

sobota, 24 sierpnia 2019

Niewidzialny kochanek.


43. Zwierzęca kopulacja.

W dalszej kolejności sprawy potoczyły się już bardzo szybko, można powiedzieć, że wręcz błyskawicznie. W momencie, w którym się teraz znajdowała, mogła jedynie zachowywać się zgodnie z jego oczekiwaniami, z jego, trudnymi do odgadnięcia, wymaganiami. Jeśli tak to można określić, nawet nie wiedziała, jak się nazywa. Tak naprawdę, nie miała pojęcia, jak stawiać opór, skuteczny opór i czy oczywiście, w ogóle, jest to możliwe. Zadawała sobie pytanie, jak się ma bronić i czy powinna się przed nim bronić? 

Teraz siedział w jej cipce i to tak głęboko… och taki wielki, taki twardy i sztywny chuj. Opleciony był mnóstwem fioletowych żył. Był sękaty jak sosnowa gałąź, z takimi wielkimi jajami. Siedział w niej i poruszał się w tą i z powrotem, w tą i z powrotem… do przodu i do tyłu, do przodu i do tyłu…  
Nagle stało się coś, co sprawiło, że przez całe jej ciało, a w szczególności przez środek pleców wzdłuż kręgosłupa, przebiegła cała seria zimnych i gorących dreszczy. Jej ciało zesztywniało jeszcze bardziej. 
Facet stał. Podniósł się razem z nią. Nie mogła w to uwierzyć, ale uniósł ją na swoim wielkim fiucie, na tej twardej, gigantycznej fujarze, na tym swoim sękatym, grubym zaganiaczu. Bez najmniejszych problemów dźwignął ją do góry, a ona, poddając się jego ruchom, stanęła na własnych stopach. 
Jego gruba, wielka, twarda rakieta była na tyle silna, że trzymała ją swoim klinczu. Alicja była niczym papierowa wycinanka, przypięta pinezką do tablicy. Była tak mocno nabita na jego strzałę, ze swoim tyłeczkiem, takim bezbronnym i tak mocno wypiętym w jego stronę. Drgała, trzęsła się na całym ciele, miała wrażenie, że za chwilę jej wielkie cycki pękną pod wpływem podniecenia i wewnętrznego ciśnienia. 
Drżała i dygotała jak galareta. W tej chwili mogła tylko chwycić się za pośladki, wzdychać coraz głośniej, coraz ciężej, z coraz większym przejęciem. 
-Ooooooooch, aaaaaach, ojej, uuuuooooch…  
Drżała, czując jak przed oczami zapada ciemność, jak odpływa w niebyt, gdzieś daleko. 
-Och, och, och…   
Facet sprawnie trzymał ją za biodra swoimi silnymi dłońmi i, w żaden sposób, nie pozwalał uwolnić się od swojego kutasa. Raz, po raz uderzał krótkimi, gwałtownymi  pchnięciami, a ona coraz mocniej się trzęsła, coraz bardziej traciła wzrok i słuch. Mimo to było jej tak cudownie, tak dobrze, tak bardzo nie chciała tego przerywać. 
-Oooooch, oooooooooch… ruchaj mnie tak mocno! Och, tak bardzo ciebie chcę! 
Jej biedna cipka napęczniała jeszcze bardziej, ze wszystkich stron pokryła się drobniutkimi kropelkami potu oraz gęstej, perlistej wydzieliny. Płatki jej różyczki rozchodziły się elastycznie, opinając grubą fujarę jak guma i, wpuszczając do środka tego wielkiego rozbójnika, nie stawiały praktycznie, żadnego oporu. 
-Ooooooch, ooooooch, bierz mnie, bierz mnie. Ruchaj mnie, - szeptała drżącym głosem, pragnąc jeszcze więcej więcej i więcej. 
Wszystko zdawało się być jakąś dziwną utopią, czymś tak bardzo odrealnionym i nierzeczywistym, że żadne słowa nie były stanie tego oddać. Nic nie było w stanie wyrazić tego wszystkiego, co się działo, co w tej chwili czuła, tych wszystkich bodźców, które rejestrowało jej ciało. 
Szaleństwo seksu trwało dalej i zdawało się, że nigdy nie będzie mieć końca. Tak, jakby ten seks był całym jej światem, jakby ten wyuzdany seks, ta zwierzęca kopulacja wypełniła wszystko, czym była, w czym istniała. 

piątek, 23 sierpnia 2019

Niewidzialny kochanek.


42. Z więzienia własnej wyobraźni.

Leżała goła, golusieńka, na łóżku, z szeroko rozłożonymi nogami, w dłonią w swoim kroczu, starającą się zakryć pizdeczkę, z palcem wskazującym głęboko w szparce i muskającym jej zakamarki. O tak, bardzo chciała zrobić to jeszcze raz.
-Och, tak, chcę cię, - wyszeptała znowu. 
Wyszczerzył zęby w krzywym uśmiechu.
-Nie dosłyszałem. Możesz powtórzyć?
-Cholera jasna, chcę cię. 
To była zgoda na kolejną falę rozkoszy, zgoda na wszystko co będzie chciał z nią zrobić. Była zła na siebie, coraz bardziej zła. Czemu właściwie tak się opierała? Za chwilę kolejna dawka hormonów szczęścia miała zalać jej mózg, a ona się opierała. Nie chcieć tego byłoby głupotą. O tak, potrzebowała męskiego przyrodzenia w swoim gorącym i spragnionym wnętrzu. Jeśli nawet jej sumienie się buntowało, to organizm i tak domagał się swojego. 
Jej ciało trzęsło się jak galareta. Nie umiała się oprzeć. Nie umiała powiedzieć dość, nie umiała powiedzieć “nie, nie chcę”, bo przecież chciała. Chciała i to tak mocno. 
Czas znów jakby się zatrzymał. Ona sama znów podlegała tym samym instynktom, co na początku. Jeszcze raz przez krótki moment czuła się małą dziewczynką, wystraszą małą dziewczynką i nie potrafiła określić w którym momencie to się stało. 
To było jak przebłysk, jak flesz. Znów wpadła w panikę. Przemożne uczucie lęku kazało jej uciekać. W tym jednym momencie była przekonana, że jej się uda, że tym razem będzie inaczej. Miała nadzieję, że będzie w stanie uwolnić się od niego. Przecież był tylko niewidzialnym bytem. Był złudzeniem, paranoicznym wyobrażeniem w jej głowie. Chociaż, czy naprawdę. Co było jawą, a co snem? Gdzie była? Co się z nią działo? I, tak naprawdę, sama nie wiedziała, czego chce. 
Mimo tego swojego ogromnego podniecenia, które było niesamowicie paraliżujące, w jednej sekundzie poderwała się na równe nogi. Chociaż nie. Aby to zrobić, musiała wykonać, kilka drobnych ruchów. Zbierając wszystkie i siły odwróciła się na drugą stronę, stanęła na czworakach i zamierzała stanąć o własnych siłach. 
Po wszystkim, zastanawiała się, czy było to działanie celowe. Doszła do wniosku, że raczej takie, które miało zbojkotować bunt i uniemożliwić ucieczkę. W tym jednym momencie nie potrafiła tego wyjaśnić. Poczuła tylko, jak mocne dłonie chwytają ją za przedramiona, wyginają je do tyłu i przyciskają mocno do ciała. 
Przeznaczenia dało o sobie znać ze zdwojoną siłą. Nie miała żadnych szans. To, po prostu, miało się stać: teraz, tutaj, w tym momencie. Taki jej los. 
-Ooooooooch, - westchnęła głęboko. 
Zdążyła tylko zamknąć oczy. Spod pół przymkniętych ust z synkiem wyleciało powietrze. Jej piersi jakby wyszły naprzeciw temu, co miało się zdarzyć za ułamek sekundy. W jednej chwili napęczniały, a sutki wystrzeliły do góry i zesztywniały. 
Dosłownie, w tym samym momencie, jak strzała, jak dzida myśliwego przeszył ją długi, sztywny fiut. Wszedł w nią z głośnym mlaśnięciem i zatrzymał się gdzieś w połowie. Jej ciało automatycznie zesztywniało. 
Chociaż istniała jeszcze taka szansa, bała się wyrwać z jego objęć. Przycisnął ją mocno do siebie. Czuła jego usta na swoim obojczyku. Tak dokładnie czuła jego oddech. Niemal słyszała bicie jego serca. 
Był tu. Był tak bardzo realny. Przygwoździł ją swoim narzędziem do łóżka tak, że nie była w stanie się ruszyć. Wtargnął głęboko i sprawnie. Miała wrażenie, że za chwilę ten kutas wyjdzie jej ustami. 
Drżała coraz mocniej, a orgazm błyskawicznie narastał. Nie miało znaczenia, że dosłownie przed chwilą przeżyła kilka na raz. Zdawało się jej, że z więzienia własnej wyobraźni, nie ma już wycieczki. Nie musiała nawet wiedzieć wszystkiego. Niezależnie czym to wszystko było, nie umiała się z tego wydostać. 
Wielki, twardy kutas przenikał jej trzewia tak mocno, że trudno było jej to znieść. 

czwartek, 22 sierpnia 2019

Niewidzialny kochanek.


41. Nie potrafiła się oprzeć.

Nie potrafiła określić co się z nią działo. Straciła przytomność czy też zasnęła? Jeśli zasnęła, to ile spała? W przeciągu pierwszych kilku sekund nie wiedziała nawet gdzie się znajduje. Nie miała pojęcia czy jest w swoim mieszkaniu czy gdzieś indziej, w zupełnie innym pomieszczeniu. Nic nie wiedziała. Absolutnie nie miała pojęcia co się z nią dzieje. Oczywiście pamiętała ten seks z dwoma kochankami. O tak, doskonale to pamiętała. W ogóle jak można było tego nie pamiętać? To było takie wyjątkowe. Jak można było to zapomnieć? Pamiętała, ale…  ale teraz… Co się z nią działo teraz, w tej chwili? Gdzie była? 
Dopiero po upływie kilkunastu sekund dotarło do niej, że leży na swoim łóżku, na swoim łóżku. Spoczywała na wznak. Nie miała na sobie nic. Była kompletnie naga. Na dodatek odczuwała niesamowicie silne podniecenie. Jej ciało, po prostu, płonęło żywym ogniem. 
Kiedy delikatnie uchyliła powieki, jeszcze tak na wpół przytomnie, kiedy spojrzała do góry, dotarło do niej, że to jeszcze nie koniec. Chodzież, tak naprawdę, nie wiedziała w jakiej matni się znajduje i jak się z niej wydostać, jednak była przekonana, że ten maraton seksualny jeszcze się nie skończył. 
Co nie było dla niej jakimś specjalnym zaskoczeniem, pierwsza rzecz, którą zobaczyła, to wielki kutas, sterczący wprost nad nią. O tak, patrzyła na wielkiego fiuta. Podobał   się jej, był taki ogromny, opleciony mnóstwem fioletowych żył, sękaty z wielkimi zwisającymi jajami pod spodem. Aż chciała go dotknąć. NIe wiedziała dlaczego, ale chciała go dotknąć. Ot tak, poprostu. 
Rozpoznała go. Jak mogła go nie rozpoznać. To był on. Ten kochanek z jej snów, z jej wyobrażeń. Stał na łóżku nad nią. Stał i czekał. Wiedziała na co czekał. Doskonale to wiedziała.
-Dzień dobry, mała suczko?! Jak się czujesz? - wysyczał aprzez zęby. 
Był jakiś inny, zmieniony. Trochę się go bała, ale jeszcze nie panikowała. Wciąż patrzył na nią. Patrzył tak jakoś inaczej.
-I co, myślałaś, że to koniec? - odezwał się po chwili.
Później zmieniła kierunek swojego wzroku. Patrzyła nie na jego twarz. Wpatrywała się w ową wielką fujarę, kołyszącą się nad jej ciałem. To ona był acelem jej porządania i westchnień. Była całkowicie opanowana przez swoje własne doświadczenia. Jej cipka zdawała się płonąć. Nie umiał asoebi z nią poradzić. Potrzebowała seksu. Potrzebowała porządnego męskiego fiuta. Potrzebowała go głęboko w sobie. 
-I co, dziwko, jebana cipo! Chcesz jeszcze?! Chcesz jeszcze mnie?! Tak?! Powiedz prawdę! Chcesz jeszcze mnie, ty mała pieprzona kurewko! Chcesz? Tak? Chcesz tego fiuta?! 
Drżała. Wiedziała co to oznacza. Nie chciała powiedzieć “nie”, bo wiedziała, że i tak ją weźmie. Tutaj,      czy jak się podniesie i będzie szła do kuchni. Wszystko jedno. Może nawet w łazience. Nie chciała też powiedzieć “tak”. Byłoby to przyzwoleniem i zgodą na wszystkie jego zachnicamki. W ogóle nie wiedziała jak ma się odezwać. Chciała się z tego wydostać, przede wszystkim wydostać się. Jednak, jakby wbrew sobie, w pewnym momencie z jej ust wydobyło się, ledwie słyszalne:
-Chcę. Tak chcę. Chcę cię. 
Dopiero teraz się przeraziła. Patrzyła na niego i marzyła tylko o tym, by wszedł w nią od razu. Nie chciała delikatnie, chciała mocno i porządnie. Wiedziała, że jest bezbronna, a on to wykorzysta. Bała się, ale nie potrafiła się oprzeć. Nie potrafiła nie chcieć.

Sexy redhead uncovers her large boobs prior to being double fucked

środa, 21 sierpnia 2019

Niewidzialny kochanek.


40. A kiedy się obudzi.

Kiedy w pewnym momencie obydwaj zaatakowali jej cipkę i to nie delikatnie, tylko tak na chama, jak dwa zbiry i zaczęli poruszać się w niej gwałtownie, bez ostrzeżenia, poczuła, że już nie ma kontroli nad niczym. Z jej ust wydobył się przeciągły syk. Wypuszczała powietrze z płuc, nie mając pewności, czy będzie w stanie nabrać go jeszcze raz. Opadła bezwładnie na  lekarza. Ten podtrzymywał jej ciało. Obydwaj wchodzili w jej cipkę. Dwa napęczniałe fiuty penetrowany jej małą pizdeczkę. Jeszcze nigdy tak się nie kochała. Jeszcze nigdy dwa kutasy nie jebały jej norki na raz. 
Drżała, bo nie wiedziała, czy będzie w stanie wytrzymać kolejną minutę, kolejne kilka sekund. Czuła, że zapada się w ciemność. Orgazm opanował całe jej ciało. Szarpała się w konwulsjach, odpływając gdzieś daleko. 
-Och, och, och, och… - wyrzucała siebie raz po raz.
Nie potrafiła powiedzieć, ile tego dnia było jeszcze seksu, ile było porządnego, ostrego ruchania, ale doskonale pamiętała, że jako pierwszy spuścił się na nią doktorek. Hmm.. to było bardzo ekscytujące. Ona była tak bardzo przejęta i rozpromieniona. Jej oczy nieprzytomne, pełne blasku i żaru, wyrażały bezgraniczne oddanie i pragnienie doświadczania jeszcze więcej. 
Pochylił się nad nią ostrożnie i czekał cierpliwie. Nie domagał się niczego ponad to sama mogła mu dać. To ona chwyciła go za jego petardę i skierowała wprost na swój brzuszek. To był koniec. 
Teraz nie trzeba było już długo czekać. Z jego kutasa popłynęła fontanna spermy. W jej, sprawne poruszającej się, dłoni, która raz po raz potrząsała, gotowym do strzału muszkietem, nasienie ścieliło się na prawo i lewo, chlapało po jej brzuszku tworząc mleczny, aromatyczny wzór. Część sprmy zebrała się w okolicy pępka i, zalewając dołeczek, utworzyła małe jeziorko. 
Po chwili doktorek pochylił się nad nią i złożył na jej uchylonych ustach gorący, namiętny pocałunek. Ten moment był urokliwy. Dziewczyna uszczęśliwiona, drżąca i zaspokojona, napawała się jego gęstym budyniem, zalegającym równo i dokładnie na jej podnieconym i spoconym ciele.
Jej drugi kochanek postanowił dokończyć dzieła w nieco odmienny, powiedzmy sobie, tradycyjny sposób. Kiedy lekarz odsunął się na pewną odległość i pozwolił mu zbliżyć się do tej młodej suczki, ukląkł na podłodze, przeciągnął jej ciało w stronę krawędzi łóżka i zaginął nogi do góry. Następnie wprawnie przytrzymał pod kolanami i, rozchylając je szeroko, jednym gwałtownym pchnięciem wszedł jej cipeczkę do samego końca. 
Wykonał zaledwie kilka głębokich posuwistych ruchów, stęknął naprężył się i jęknął. Z początku nie było nic widać, ale mimo wszystko, poruszał się dalej. Dopiero po jakimś czasie po bokach jego wielkiej fujary zaczęła wypływać biała, spieniona wydzielina, świadcząca o tym, że dokończył dzieła w pełni zadowolony. 
Kiedy wysunął się z jej cipki, wyglądała jak przekrojona na pół maślana bułeczka, skropiona bitą śmietaną lub cukrowym likierem. Leżała tak jeszcze rozkraczona, jak żaba z rozłożonymi szeroko nogami i wzdychała ciężko, próbując poukładać to sobie w swojej małej główce. Wiedziała, że za chwilę po prostu zaśnie, a kiedy się obudzi… no właśnie, kiedy się obudzi… Tak naprawdę, nie wiedziała, co będzie dalej ale i tak była szczęśliwa zadowolona. 

wtorek, 20 sierpnia 2019

Niewidzialny kochanek.

39. Tylne wejście.

Ważne było tylko to, że w tej chwili dwa potężne fiuty rąbały ją równo i dokładnie. Ważne było to, że trzęsła się pomiędzy nimi jak sardynka w puszce. To było niesamowite: jeden z góry, drugi z dołu, jeden leżał na łóżku, a drugi stał na podłodze tuż za nią i walił ją w dupę. To nie mieściło się w jej wyobraźni, to było więcej, niż mogła zaakceptować. 
Drżała. Orgazm pchał się do jej świadomości i ciała wszystkimi możliwymi kanałami.
Zacisnęła zęby, próbowała odwrócić się do tyłu, aby zmierzyć wzrokiem drugiego kochana, kiedy ten pierwszy przycisnął ją mocniej do siebie. To sprawiło, że obydwaj zaatakowali ze zdwojoną siłą. Dwa kutasy weszły w nią do samego końca. Pociemniało jej w oczach. W tej jednej chwili myślała, że padnie nieżywa, bez przytomności. 
Drżała, przeżywając niesamowity orgazm, który zdawał się nie mieć końca. Jej cipka szalała w niesamowicie silnych skurczach. Przez zaciśnięte zęby mogła wyrzucać z siebie tylko nieartykułowane, niewyraźne dźwięki. Dwa kutasy penetrowały jej otworki. Jeden atakował cipeczkę, drugi rąbał ją jak starą kurwę w samą dupę. Mogła tylko przeżywać cudownie niebotyczną rozkosz, rozkosz, którą tak trudno było jej znieść. Była wniebowzięta.
Kiedy nagle obydwa penisy przyspieszyły tempa, jakby zgrywając się w tych posuwisto-zwrotnych ruchach, zabrakło jej tchu. Zastygła, zesztywniała w pół słowa, w pół oddechu, jakby za chwilę świat miał się skończyć. Przed jej oczy powoli zachodziła zasłona ciemności. W uszach słyszała jedynie dudnienie, coś jakby pociąg jechał z daleka. 
-Oooooooooooohhhhh!!! -  wydobyło się z jej gardła.
To było jak ostatnie tchnienie. 
Wysunęli się z niej i nagle uderzyli raptownie i jednocześnie. Znowu się wysunęli i uderzyli, i jeszcze raz. Później jeszcze raz. Nie mogła tego znieść. Odpływała w słodki niebyt orgazmu, gdzieś daleko, gdzieś poza granice wszechświata. Żadne określenia nie były w stanie tego oddać. Była jednym, wielkim doświadczeniem rozkoszy.
Dopiero po paru minutach zrozumiała, że jest tylko częścią tej gry, częścią od czegoś, czego, tak naprawdę, nie rozumiała. Nie była w stanie tego pojąć. Nie wiedziała, co jest prawdziwe, a co nie, co jest realne a co tylko wirtualne. Nie wiedziała czy jest na jawie, czy też może jeszcze słodko śni. Nic nie wiedziała. Może jeszcze jakiś czas wcześniej chciała wiedzieć, czy obydwaj są prawdziwi, czy tylko jeden, a może żaden z nich. Teraz było jej już wszystko jedno. Nie wiedziała nic. Była tylko częścią, czegoś większego. Była tylko zabawką w ich rękach. 
Nagle zorientowała się, że obydwaj są zgrani w jedno, jak maszyna. Obrócili ją w drugą stronę. Leżała teraz na plecach, dupcią na doktorku. Teraz to on wpieprzył się w jej tylne wejście, a ten drugi wjechał prosto w rozwartą, ciasną i pulsującą pizdeczkę. 
To było jak cierpienie: rozkosz przechodząca wszelkie wyobrażenie, rozkosz trudna do zaakceptowania, do zniesienia. Dwa grube fiuty jebały ją w dwa otworki. Próbowała chwytać w powietrze jak ryba wyjęta z wody, próbowała utrzymać świadomość w stanie czuwania, ale miała wrażenie, że cała jej skóra duży i pulsuje. W ostatnim odruchu chwyciła medyka za głowę tak mocno, jakby chciała mu ją urwać. On tylko podtrzymywał ją w biodrach, żeby nie zsunęła się z niego. Obydwaj naraz atakowali cipkę i dupkę.

Ostatnie wakacje.

150. Widzę, że ci stoi jak rakieta. Upłynęła może minuta i jakby od niechcenia spojrzała nieco niżej. Bez skrępowania, wstydu czy zażenowani...