piątek, 27 kwietnia 2018

Relacje koleżeńskie.

43. Cały czas klęczę.

Znów chwyciła mnie za szyję, przyciągnęła mocno do siebie i pocałowała. Tym razem bardzo gorąco i głęboko. Połową ciała leżałem na niej, swoim ciężarem ugniatałem jej małe piersi, jednak, moje nogi, wciąż, znajdowały się na podłodze. Nawet nie zdawałem sobie sprawy z tego, że cały czas klęczę obok łóżka.
-Aniu… - westchnąłem cicho.
-Tak? - zapytała.
-Chcę cię, tak bardzo cię pragnę, - dokończyłem, czując, że moje serce pracuje na najwyższych obrotach.
Skończyliśmy pocałunek. Spojrzałem jej w oczy. Po chwili, jeszcze raz, się pochyliłem. Teraz nieco niżej, tuż nad jej zgrabnymi cycuszkami. Zbliżyłem usta do sutka, który znajdował się bliżej mnie. Dotknąłem go, lecz nie chwyciłem. Ledwie musnąłem. Mimo to, dokładnie poczułem, jego szorstką, porowatą strukturę, twardość i miłe ciepło.
Bawiłem się nim z zamkniętymi ustami. Delektowałem się tymi, niezwykłymi doznaniami. Powoli przesuwałem swoją twarz raz w jedną, raz w drugą stronę. Miałem wrażenie, że jest to bardziej podniecające dla mnie, niż dla niej.
Słyszałem jej szybki, coraz bardziej podniecony, oddech. Czułem intensywny, podniecający zapach skóry.
Uchyliłem wargi i zbliżyłem się jeszcze o dwa centymetry, tak, że sutek znalazł się między nimi. Teraz, powoli, je zamknąłem, zaciskając elastycznie wokół jego owalnej powierzchni.
Wiedziałem, że jestem na właściwej drodze do jej orgazmu. Westchnęła po raz kolejny, naprężyła tułów, a po chwili całkowicie go rozluźniła.
Dumny z siebie i zadowolony z obrotu sprawy, trzymałem tak przez chwilę jej grubą i sztywną antenkę. Kiedy stwierdziłem, że nastąpił już odpowiedni moment, zacząłem ssać. Podczas tej zabawy, zdążyłem już całkowicie zwilżyć ją swoją śliną. Oczywiście, w przerwach, co kilkanaście sekund, drażniłem wierzchołek swoim językiem.
W końcu przerwałem i uniosłem głowę. Po raz kolejny spojrzałem w jej śliczne, ciemne oczy. Były jeszcze bardziej podniecone, niż przedtem.
Pochyliłem się ponownie, aby wrócić do przerwanego zajęcia. Ssałem, delikatnie zagryzałem zębami. Wzdychała i pojękiwała co chwilę. Była gotowa do pełnego zbliżenia.
W końcu usiadła i pochyliła się w moją stronę. Uśmiechnęła się tak gorąco, że aż poczułem to w środku. Drżącymi dłońmi, jak mała dziewczynka, ściągnęła z moich ramion rozpiętą koszulę. Odpowiednimi ruchami ciała, starałem się jej to, jak najbardziej, ułatwić.
Byłem już do połowy nagi. Niby nie było w tym nic takiego niezwykłego. Już wielokrotnie widziała mnie w tym stanie. Jednak teraz odbieraliśmy to, jakoś inaczej.
Przez krótką chwilę, która zdawała się trwać całą wieczność, czule patrzyliśmy sobie w oczy. Następnie odwdzięczyłem się dokładnie tym samym. Zdjąłem z jej drobnych ramion niebieską, roboczą koszulę.
Wszystko było jakimś cudownym, przepięknym przedstawieniem, które wspólnie bardzo głęboko przeżywaliśmy. Znów na siebie patrzyliśmy. Każde z nas czekało na ruch tej drugiej osoby.
W końcu, szalenie spragnieni, wpadliśmy w swoje ramiona. Przytulaliśmy się, tak normalnie, ale jednak była w tym jakaś dzikość. Czułem promieniujące od niej gorąco, czułem bicie jej serca, czułem pożądanie. Obydwoje byliśmy gotowi na kolejny krok.
Po jakimś czasie, z wielkim trudem, jak plaster z gładkiej powierzchni, odkleiłem się od jej ciała. Niemal czułem jak, jakaś niewidzialna siła, ciągnie mnie w drugą stronę.
Spojrzałem w jej oczy, uśmiechnąłem się i, delikatnie, popchnąłem na łóżko. Mierzyła mnie uważnym wzrokiem, ale nie protestowała.
Teraz skupiłem swoją uwagę na jej rozpiętym guziku od spodni. Przesunąłem dłonie w kierunku odsłoniętego brzucha. Zdawało się, że na wszystko czeka w napięciu.
Rozsunąłem połówki czarnego materiału, tak daleko, jak tylko się dało. Pod spodem były, jej białe, koronkowe majteczki, które tak bardzo chciałem, jeszcze raz, zobaczyć.






Gia Steel Teens Like It Big, Gia Gets Whatever Gia Wants BRAZZERS

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ostatnie wakacje.

165. W restauracji "Pod Słomianą Strzechą".    Kiedy tylko przekroczyłem próg tego swoistego przybytku, zorientowałem się, że zaba...