29. Była dziką częścią mnie.
Ta dziewczyna była szalona. Jej zachowanie nie podlegało żadnym, przewidywalnym regułom. Nie byłem w stanie nad nią zapanować. Zresztą, nie wiem, czy ktokolwiek by był. Ona była, po prostu, niewyżyta, niewyżyta seksualnie. Rozpierała ją energia. Pozostawało mi tylko poddać się temu wszystkiemu i brać, brać to co mi dawała, brać pełnymi garściami i niczego nie żałować.
Zdawałem sobie sprawę, że to jest ta moja chwila w życiu, gdzie powinienem pójść na całość z zamkniętymi oczami i mieć na wszystko wyjebane. To było to moje pięć minut, szalone pięć minut, nieokiełznane pięć minut.
Już po chwili dosiadła mnie. Boże, który to już raz. Który to już raz ujeżdżała mnie jak dzikiego ogiera. Zrobiła to szybko i sprawnie, tak, jak to było w jej stylu. Przerzuciła nogę przez mój tułów i usiadła na moim podbrzuszu tyłem. Szeroko rozsunęła swoje uda, dając mi do siebie niczym nieograniczony dostęp.
Chwyciłem w garść swojego drąga i skierowałem wprost do jej rozchylonej cipeczki. Wystarczył tylko jeden szybki, zdecydowany ruch jej bioder w kierunku moich stóp, aby nadziała się na mnie do samego końca. Odchyliła się przy tym do tyłu tak, że prawie leżała na mojej klatce piersiowej.
Trzymałem dłonie w jej pachwinach, palcami rozwierałem podwoje jej słodkiej jaskini. Podpierała się na gdzieś za moimi plecami i wprawiła swoje miodne biodra w płynny, wahadłowy ruch. Cóż mogłem zrobić w tej chwili? Zamknąłem oczy i popłynąłem na fali gorącej rozkoszy w otchłań niebytu kolejnego orgazmu, który zbliżał się szybkimi krokami.
Była moja, była tak blisko. Ustami dotykałem jej żeber. Całowałem czule, zatracałem się w tym wszystkim. Pełnymi płucami wdychałem zapach jej skóry. Poruszała swoją dupeczką trochę do przodu, trochę do tyłu, trochę do góry, trochę do dołu, co jakiś czas starała się wykonywać delikatne kółeczka. W mojej głowie wirowało coraz bardziej.
-Och tak, tak Julio… bierz mnie! Tak bardzo cię pragnę! Och, zabierz mnie do raju! - jęczałem półprzytomnie.
Świat zmienił swoje oblicze. Seks stał się moją drugą naturą. Z tą dziewczyną mógłbym bzykać się bez przerwy, zawsze, wszędzie i w każdych okolicznościach. Przynajmniej takie odniosłem wtedy wrażenie. Tak to czułem. Wszystko, co z nią robiłem, chodź takie wyuzdane, choć takie bezpruderyjne, wydawało się tak bardzo normalne, tak bardzo naturalne dla mnie wtedy. Ona była moją drugą naturą. Ona była tą dziką częścią mnie, która zagnieździła gdzieś w mojej podświadomości i nigdy nie miałem możliwości wykorzystania jej w realnym świecie.
Teraz była tutaj, siedziała na mnie tak słodko. Miałem w pamięci jeszcze tak bardzo dokładnie ten las i te grzyby. To wszystko, co się wtedy wydarzyło było tak bardzo niesamowite. A teraz… teraz z każdą chwilą przybywało nowych doświadczeń i nowych doznań. To było tak cudowne, tak niesamowite, tak bardzo jedyne w swoim rodzaju.
Uniosła się trochę do góry, niedużo, ale to wystarczyło aby jeszcze mocniej nadziała się na mojego twardego kutasa. Wszedłem w jej ciasną, gorącą i wilgotną pizdeczkę do samego końca. W tej pozycji miała dużo lepsze możliwości do pracy, do wykonywania swoim tyłeczkiem posuwisto-wzdłużnych ruchów: góra-dół, góra-dół… Jednocześnie bardzo sprawnie robiła delikatnie okrążenia. Głowica mojego zaganiacza ocierała się o ścianki jej norki i przyprawiała mnie o niesamowite zawroty.
W pewnym momencie odwróciła twarz w moją stronę i odezwała się podnieconym głosem:
-Dobrze ci, dobrze? Powiedz, że ci dobrze. Powiedz, że jesteś zadowolony. Podoba ci się moja cipka?