sobota, 30 września 2023

Luksusowy apartamentowiec

13. Bardzo musiało brakować jej takiego dotyku.


Próbowałem sobie wyobrazić, jak bardzo musiało brakować jej takiego dotyku: delikatnego, czułego, a jednak mocnego i zdecydowanego. Próbowałem sobie wyobrazić, jak bardzo musiało brakować jej mojego dotyku, ale i tak pewnie nawet nie zbliżyłbym się do części prawdy. W pewnym momencie odniosłem wrażenie, że przechyla się do tyłu, tuląc do mojego ciała. Ona tego bardzo pragnęła, choć sama nie potrafiła tego wprost wyrazić. 

Nie wiem, jak to się stało, że moja prawa dłoń znalazła się pod jej bluzką, tą czarną koszulką z napisem ochrona. Tak po prostu sama się wsunęła, bo mnie nawet do głowy mi to nie przyszło. Kiedy poczułem nagą skórę brzucha, zrobiło mi się jeszcze bardziej przyjemnie i jeszcze bardziej gorąco. Te emocje zaczynały przeważać, a ona się nie wyrywała. Przynajmniej nie tak mocno, żeby mi uciec. Chociaż mogła to zrobić, gdyby chciała, gdyby miała taki zamiar.

Odruchowo zacząłem wodzić rozpostartymi palcami po jej brzuchu. Wtedy też jeszcze nie widziałem w tym nic zdrożnego. Nie zastanawiałem się, po prostu to robiłem, bo było mi dobrze, bo nie chciałem tego przerywać. Nie chciałem tego nawet nazywać, bo i po co. Po co nazywać coś, co nie potrzebuje nazwy. 

I wtedy też nie wiem jak, jeden z moich palców trafił w dołek jej pępka. W pierwszym momencie nawet nie wiedziałem, co to jest, co się stało. Dopiero po chwili dotarło do mnie, w czym rzecz, ale jeszcze nie myślałem o naszej wcześniejszej rozmowie. Też nie. To dotarło do mnie o wiele później. 

Był iny niż te, które do tej pory miałem okazję dotykać. Bardziej wklęsły. Chował się jakoś tak głęboko w fałdkach tłuszczyku. Chociaż nie było ich jakoś specjalnie dużo. Pomimo to był nadzwyczaj dobrze wyczuwalny i zaznaczony. Tak jakby sam w sobie chciał się zaprezentować. Poza tym był twardy, okrągły i wyczuwało się go jak węzełek zrobiony ze sznurka. Na dodatek miałem wrażenie, że jest podwiązany jakąś gumką od spodu. 

Był zbyt twardy i zbyt mocno zaznaczony. To były moje pierwsze wrażenia. Byłem tym tak mocno zafascynowany, że na pewno wiele szczegółów mi umknęło. To był bardzo przyjemny wciąż narastający szok. Czułem się jak na swoim pierwszym balu.

Ciekawa w tym wszystkim była też jej reakcja. Tego na pewno się nie spodziewałem. Wszystko było w porządku i nagle jakbym ją wyłączył, jakbym wcisnął przycisk reset. W jednej sekundzie całkowicie przestała się ruszać i zesztywniała lekko. Poza tym wstrzymała oddech. 

Gdybym w tej chwili zdecydował się ją puścić pewnie by upadła na podłogę i się potłukła. Trzymałem ja jednak dalej. Bardziej z zaciekawienia niż z premedytacji wcisnąłem palec głębiej, a ona z głośnym sykiem wypuściła powietrze, a jej nogi nagle zwiotczały. Tak jak do tej pory wydawała się usztywniona, tak teraz była całkiem wiotka. 

-Boże, co ty robisz? - odezwała się tak, jakby za chwilę miała stracić przytomność. 

-Nic nie robię, a co mam robić, - odpowiedziałem, bo sam nie bardzo wiedziałem, co się dzieje. 

Natura jednak podpowiadała mi, że mam nie puszczać, że mam kontynuować to, co zacząłem, więc tak robiłem. Zacząłem nie tylko naciskać, ale też poruszać palcem robiąc niewielkie kółeczka raz w jedną raz w druga stronę. Zaczęła drżeć na całym ciele, jakby była chora. 



piątek, 29 września 2023

Luksusowy apartamentowiec

12. Przemówię jej do rozsądku.


-Proszę cię Beata, wyjdź, - zacząłem prawie błagać.

Myślałem, że jakoś przemówię jej do rozsądku, ale ona tylko zaczęła się śmiać. Głośno i serdecznie. Poczułem się jak ostatni baran. 

-No patrzcie, wstydzi się jak panienka. Nie mów, że to ci przeszkadza, że się krępujesz, bo nie uwierzę. No dalej, nie przeszkadzaj sobie, myj się, - mówiła spokojnym, choć prowokacyjnym głosem, doskonale wiedząc, że nie będę w stanie tego zrobić.

To trwało chwilę, ale ta chwila była bardzo długa. Zastanawiałem się co mam zrobić, jak się zachować. Z jednej strony trafiła mi się niesamowita okazja, okazja, o której zawsze marzyłem i na którą, od nie wiem jak dawna, czekałem. Z drugiej jednak to był jakiś zakazany owoc. Obydwoje byliśmy już zajęci i zasady moralne kazały nam nie mieszać się w takie zażyłości. 

Miałem dylemat: brać, czy nie brać, bzykać, czy nie bzykać. Czy teraz miałbym z tego z własnej woli zrezygnować? Jeśli tak, to na pewno później będę tego żałował. Kołatało się we mnie pytanie: co zrobić, jak się zachować? Pójść na żywioł i skoczyć na głęboką wodę? Zaryzykować? I jeszcze jedno: co, jak ona tego nie chce? Jak zacznie krzyczeć i oskarży mnie o gwałt? Co wtedy? Czy będę w stanie ponieść takie konsekwencje? 

Następne chwile mnie przerosły. Chyba natura sama wzięła górę i przejęła kontrolę nad moimi ruchami. Nie wiem. Inaczej tego nie potrafię nazwać. Po prostu podszedłem. Tak normalnie do niej podszedłem, wypuszczając po drodze ręcznik. Nie zareagowała w żaden sposób, który wskazywałby na to, że tego nie chce. 

Może nie wiedziała co się za chwilę stanie. Może nie do końca. Zresztą, co tu dużo gadać, ja też nie wiedziałem. W każdym razie nie planowałem tego, nie zastanawiałem się, po prostu chwyciłem ją w pół, w talii nieco powyżej bioder. Śmiała się bardzo serdecznie i ciepło, wręcz rozbrajająco. Byliśmy jak dzieci. Jak małe dzieci bawiące się w piaskownicy. Jednak to nie była niewinna zabawa, choć może na taką wyglądała. To był prosty chwyt. Złapałem tę dziewczynę, koleżankę z pracy w pasie. No wszystko w porządku. No nie do końca, bo ja byłem nagi, a mój podniecony penis sterczał już jak głupi gotowy do akcji. 

Obróciła się i nagle znalazłem się z jej plecami. W tym też nie było nic zdrożnego, poza tym, że nie miałem na sobie ani jednej części garderoby. Nic. Byłem goły ze sterczącym kutasem między nogami. 

-Co robisz? Puść mnie. Ej, no puść mnie, - powiedziała to tak słodko, tak gorąco i niewinnie, że już wiedziałem, że oboje tego chcemy. 

Nie puszczałem, bo jej dotyk sprawiał mi tak wielką przyjemność, że trudno by było mi nawet to opisać. Boże, byłem goły. Stała przede mną. Trzymałem ją w pasie. Była taka miękka, taka ciepła, tak ładnie pachniała. Chociaż to był chyba pot. Nie pamiętam, żeby kiedykolwiek czyjkolwiek zapach potu tak mi się podobał. 

-Jarek, przestań, - mówiła, - no co ty robisz. 

Nie przestawałem. Nie miałem najmniejszego zamiaru. Ciężko oddychałem i było mi tak niesamowicie dobrze. Chciałem rozpłynąć się w tym wszystkim. 

Chyba to wyczuła, bo zareagowała jakoś tak inaczej. Zamiast się kurczyć i próbować wyrwać, nieco się rozluźniła. Niewiele, ale jednak. To był sygnał. Potrzebowała faceta w tym konkretnym celu.


czwartek, 28 września 2023

Luksusowy apartamentowiec

11. To chyba musiało się stać.


Nie wiem, to chyba musiało się stać. Czasami dzieją się różne rzeczy. Kiedy się umyłem i już prawie wytarłem, jak gdyby nigdy nic drzwi do łazienki otworzyły się na oścież i stanęła w nich Beatka. Odwróciłem się i z ręcznikiem przy twarzy stanąłem w pół ruchu. W najśmielszych snach się tego nie spodziewałem, ale teraz, kurwa spanikowałem. Nie wiedziałem, jak się zachować. 

-Kurwa mać, pojebało cię! - krzyknąłem, zasłaniając się jak dziewica orleańska.

Dopiero później zdałem sobie sprawę, jakie to było głupie. Naprawdę mogłem wymyślić coś ciekawszego. Dlaczego wyjechałem do niej z takim tekstem? Pomyślała sobie pewnie, że coś mi nie pasuje. Tak mi się przynajmniej wydawało.

Na szczęście nie przejęła się, a przynajmniej na to wyglądało. Wyszczerzyła tylko zęby w szelmowskim uśmiechu, a mnie zrobiło się jeszcze bardziej głupio. Poza tym wiedziałem, że zrobiła to specjalnie. Wlazła, bo chciała mnie tak zobaczyć. Nie było innego wytłumaczenia. I tak po głębszym zastanowieniu, raczej na pewno zamykałem te drzwi. To ona przy nich majstrowała albo miała jakiś sposób, żeby je z tamtej strony otworzyć. 

-Co się tak spinasz. Nikogo nie ma. Od godziny nikt nie przechodził, - powiedziała z takim samym szelmowskim uśmieszkiem. 

A kiedy opuściła wzrok, dodała:

-O Boże, ale pała. 

Dopiero teraz dotarło do mnie, że mój kutas wciąż jest na wierzchu, a ona na niego patrzy. Patrzy i podziwia jego rozmiary. Sytuacja była co najmniej niezręczna. 

Zaskoczyła mnie, a przez to, że mnie zaskoczyła, mój penis nie był  w pełnej gotowości. A może to z powodu szoku? Może. Nie wiem. On chyba też się przestraszył, bo ani nie stał, ani nie leżał. Był tak gdzieś w połowie między jednym a drugim stanem. Gruby jak tłusta kaszanka, ale jednak miękki. 

-Zamknij za sobą drzwi. Z tamtej strony, - powiedziałem już nieco bardziej spokojnie.

Wciąż szedłem po bandzie. Grałem twardziela, który nie jest wrażliwy na kobiece wdzięki. Cholera jasna, dlaczego nie podszedłem do niej i nie zrobiłem czegoś, o czym od dawna marzyłem? Sam nie wiem.

Jej reakcja była dziwna. Nie powiem, że nie irytująca, a jednak niesłychanie podniecająca. Oczywiście zamknęła za sobą drzwi, ale nie od zewnątrz, tylko od środka. 

"Cwaniara jedna" - pomyślałem sobie i nastawiłem się na najgorsze. 

Oparła się o framugę i nadal mi się uważnie przyglądała. Pomyślałem, że jest totalnie bezczelna. 

"Co ona sobie w ogóle myśli?! Mam się oburzyć, czy cieszyć?" 

Nigdy wcześniej nie spotkałem się z taką sytuacją, dlatego kompletnie nie wiedziałem, jak się mam zachować. 

No dobra, stało się. Trudno. Wreszcie nastąpiła ta chwila. Myślałem, że jak do tego dojdzie, będzie inaczej, ale przecież nie mogłem narzekać. Jakoś musiałem sobie z tym poradzić. Pomimo tego, że dopiero co się umyłem, już zaczynałem się pocić. Moje serce zaczęło walić jak oszalałe. 

-Przestań się wygłupiać, - odezwała się spokojnie, ale wciąż tak przekornie się uśmiechała, - Jesteśmy dorośli. Myślisz, że nie widziałam penisa? 

Jasne, że widziała. Tego byłem pewien. Przecież miała syna. Jakoś musieli go z mężem zrobić. Mimo to byłem też pewien tego, że zapragnęła zobaczyć to narzędzie jeszcze raz. Wchodząc do łazienki, w której jest goły facet, musiała mieć tego świadomość. 



środa, 27 września 2023

Luksusowy apartamentowiec

10. Miałem na zmianę czyste slipy.


Wziąłem ręcznik, szampon, mydło i wszedłem do łazienki. Nie wiem, jak to się stało, ale nie zamknąłem za sobą drzwi. Byłem całkowicie przekonany, że to zrobiłem, ale niestety okazało się, że było inaczej. Dowiedziałem się o tym trochę później w dość niecodziennych okolicznościach. 

Chciałem jak najszybciej się odświeżyć, bo ubranie kleiło się mi do pleców. Lato było upalne i musiałem być przygotowany na takie okoliczności. Miałem na zmianę czyste slipy, skarpety i koszulkę. Nie czekałem więc dłużej i będąc przekonanym,  że wszystko jest w porządku, ściągnąłem przepocone ciuchy. Następnie kompletnie goły stanąłem przed umywalką. Prawdę mówiąc, chciałem się pozbyć tego ubrania nie tylko ze względu na to, że byłem spocony. Był jeszcze jeden powód. Mianowicie byłem podniecony jak jasna cholera. 

Co tu dużo mówić, wtedy ciągle byłem podniecony. To dziwne, bo tylko w pracy tak było. W domu moje podniecenie było na, powiedzmy normalnym, a nawet niższym, niż zwykle poziomie. Czy chodziło o Beatę? Pewnie tak. Chociaż wtedy nie chciałem się do tego przyznać. Ta dziewczyna działała na mnie w jakiś szczególny sposób. Spędzałem z nią bardzo dużo czasu. Przez całą dobę byliśmy zdani tylko na siebie. Cały czas była w pobliżu, cały czas czułem jej obecność i ten jej specyficzny zapach. Wzbudzała we mnie jakieś dziwne dotąd nieznane uczucia. Denerwowała, ale też intrygowała, pobudzała moją męską dumę i w jakiś sposób zachwycała. Nie wiem, nie potrafię tego tak dokładnie określić. 

Moje podniecenie było duże, a co za tym idzie erekcja. Mój kutas ciągle sterczał jak rakieta. Prężył się, napierał na spodnie i domagał uwolnienia. Myślałem sobie, że najlepiej byłoby pojechać do domu i zrobić to z żoną, chociaż z drugiej strony wcale nie byłem taki pewny czy tego akurat chcę. Dlaczego tutaj to się działo, a tam nie? Dlaczego tutaj byłem taki podjarany a tam nie? Nie chciałem o tym myśleć. Nie chciałem się nad tym zbyt mocno zastanawiać. 

Z drugiej strony, nawet jakbym chciał, nie mogłem sobie pozwolić na luksus opuszczenia obiektu choćby na godzinę. Bo przyznam się, że czasami przechodziła mi przez głowę taka myśl, że najlepiej byłoby rozładować napięcie na własnym podwórku. Czasami zastanawiałem się, dlaczego się nam nie układa w tej sprawie. Przecież niby wszystko było w porządku. Dlaczego to właśnie Beata na mnie działała tak mocno? Ona była jak bomba atomowa. Czasami rozpieprzała mnie od środka.

No ale wracając do tematu, co tu się oszukiwać, w tamtej chwili chciałem po prostu zwalić sobie konia. Naprawdę miałem taki zamiar, chociaż powiedziałem sobie, że na jeszcze chwilę poczekam. Może trochę później. Lubiłem ten stan. Lubiłem, kiedy byłem podniecony. Lubiłem, kiedy moja pała sterczała jak szalona, testosteron wylewał mi się uszami, a ja nic nie robiłem, żeby sobie ulżyć. Specjalnie podbijałem napięcie erotyczne, bo ona była w pobliżu. 

Wtedy zawsze na coś liczyłem. Liczyłem na coś z jej strony. Na przykład, że stanie się cud i że ona w końcu zechce zrobić to ze mną. Jeden numerek. Jeden albo dwa. Albo więcej. Mogłoby do tego dojść. Wyobrażałem sobie ją w przeróżnych sytuacjach i pozycjach, ale to było za mało. Chciałem czegoś więcej. Może dziś, może na następnym dyżurze. 



wtorek, 26 września 2023

Luksusowy apartamentowiec

9. Lubię patrzeć.


-A ja lubię patrzeć, jak facet to robi, - odpowiedziała po chwili, patrząc mi w oczy.

Powiem szczerze, ze w tym momencie to mnie już poważnie zaintrygowała. Nie byłem pewny czy mówi szczerze, czy też tylko gra, ale nie wydaje mi się, żeby była jakaś przesadnie sztuczna. 

-Poważnie? - powiedziałem, wyciągając zgłoski, - Moglibyśmy to zrobić tam na zapleczu, no wiesz, na tym dużym materacu. On doskonale się do tego nadaje. Co ty na to?

Myślałem, że od razu mocno zaprotestuje, tymczasem ona tylko się odezwała:

-No co ty, przecież wszystko byłoby słychać. 

No tak, interesowało ją tylko to czy coś będzie stamtąd słychać, czy nie przedostaną się jej jęki, jak będę ją posuwał. Boże ona rozkładała mnie na łopatki. 

-No przecież nie musimy wydawać z siebie żadnych odgłosów. Umiem robić to cicho.

Uśmiechnęła się kokieteryjnie i spuściła wzrok. 

-Mów za siebie, cwaniaku, - powiedziała. 

-Ja bym się położył, a ty byś na mnie weszła. No wiesz, dosiadłabyś mnie jak amazonka. Lubisz tak? - dalej grałem na jej emocjach. 

-Lubię, ale nic sobie nie wyobrażaj. Nic nie będzie, do niczego nie dojdzie. Rozumiesz? 

Uśmiechnąłem się i pokiwałem głową. Swoje jednak wiedziałem. Niezależnie od tego, co mówiła, dziewczyna miała ochotę. 

-Rozumiem, że zawsze będę próbował zaciągnąć cię do łóżka, - powiedziałem. 

-A w to, to nie wątpię, - uśmiechnęła się jeszcze bardziej słodko. 

-Wariat, wariat, wariat, - powiedziała i zaczęła się śmiać.

Tej nocy nie spaliśmy w ogóle. Niby nic się nie działo i do niczego nie doszło, ale jakoś żadne z nas nie miało ochoty na sen. Kiedy zaczęło się już rozwidniać, spytałem: 

-Czy jest coś, czego w seksie byś nie zrobiła?

Prawie bez zastanowienia odpowiedziała: 

-Nigdy nie wzięłabym penisa w usta. Nigdy tego nie robiłam i nie zrobię. W ogóle nie biorę członka do ręki.

Spojrzałem na nią kompletnie zaskoczony i spytałem:

-Jak w takim razie się kochasz z mężem? 

-Normalnie.

-Jak to, normalnie?

-No, bez tego. 

Po chwili zastanowienia powiedziałem: 

-Zrozumiałbym, gdybyś nie chciała wytrysku w ustach, bo to może nie być przyjemne. Zrozumiałbym nawet, jakbyś nie chciała w ogóle robić tego ustami. Szczególnie jak facet się nie myje, ale żeby nie brać do ręki… nie to dla mnie jakieś nienormalne. Jakieś takie trochę okaleczone jest. Miałaś jakąś traumę?

-Nie. Nie chcę o tym mówić. Możemy zmienić temat? - ucięła temat. 

Widziałem, że coś z  tym jej  seksem jest nie w porządku. Więcej nie drążyłem, bo nie chciałem sprawiać jej przykrości, co nie znaczy, że w ogóle nie rozmawialiśmy o seksie. 

Tego dnia do seksu nie doszło. Nie doszło do niego też zaraz później. Musiałem na to trochę poczekać, chociaż może nie tak długo, jak to sobie wyobrażałem. Jednak warto było. 

To stało się w lipcu. Było upalnie jak cholera. Z nieba lał się prawdziwy żar. Pomimo takiego luksusu w głównym holu nie było najsłabszej bodaj klimatyzacji. Pomimo szeroko otwartych drzwi w środku było jak w piekarniku. Około osiemnastej, kiedy poszedł administrator, nie wytrzymałem i powiedziałem do niej:

-Zastąp mnie na chwilę. 

-Dobra, a co?

-Nic, jestem spocony jak jasna cholera. Muszę się trochę opłukać. 

-No dobra, to idź. Myślę, że dziś już nikt nie przyjdzie. 







poniedziałek, 25 września 2023

Luksusowy apartamentowiec

8. Jesteśmy chyba bratnimi duszami.


Jej słowa podziałały na mnie jak płachta na byka. Były jak petarda wsadzona pod garnek. Pierdolnięcie było niesamowite. Dlatego nie byłem w stanie się powstrzymać i powiedziałem: 

-Wiesz co, jesteśmy chyba bratnimi duszami, - powiedziałem. 

Uśmiechnęła się podejrzliwie. Musiała czuć, że za chwilę możemy stracić kontrolę nad sytuacją. 

-Tak? Dlaczego? - zapytała jednak tak, jakby o niczym nie miała pojęcia. 

-Bo to też i moje najbardziej wrażliwe miejsce, - powiedziałem z głębokim westchnieniem.

Miałem wrażenie, że czas się zatrzymał. Może nie tyle byłem podniecony, chociaż to też, ile przede wszystkim niesłychanie poruszony. W tej chwili działy się takie jakieś małe cuda. 

-Daj, niech go dotknę, - dodałem po chwili zastanowienia.

Powoli zacząłem się do niej zbliżać.

Jej reakcja była natychmiastowa. Jakby otrzeźwiała. 

-Chyba cię pogięło, - powiedziała uniesionym głosem, tak jakby obawiała się, że za chwilę rzeczywiście może do czegoś dojść, - Chcesz mieć problemy? 

Patrzyłem na nią jak wygłodniały wilk. 

-Jakie problemy? Może i chcę. Może warto zaryzykować. Beata, daj spokój. 

-Ale ja nie chcę, - odcięła się.  

Moje podniecenie szybko narastało. Miałem ochotę ja zgwałcić. Czułem, że ma nad nią przewagę. 

-No Beata, daj spokój, - mówiłem, aby ją uspokoić, jednak mając nadzieję, że zmieni zdanie. 

Nie wyglądało na to, aby chciała mnie do siebie dopuścić. 

-Coś ty. Spadaj, - powiedziała stanowczo.

Nie rezygnowałem.  

-Beatka. Tylko dotknę. 

Taa… akurat, od dotknięcia tylko by się zaczęło. 

Miałem wrażenie, że jednak rozważa taką możliwość. 

-Zwariowałeś, - powiedziała.

To było zaprzeczenie, a jednak tak jakoś dziwnie brzmiało. Przynajmniej w moich uszach. 

Chwyciłem ją w pół i próbowałem dostać się pod jej ubranie w okolicy brzucha. Okazało się to nieskuteczne. Wymknęła mi się i szybko uciekła na dwór za róg budynku. 

-Beata, nie wygłupiaj się. Nie chcesz chyba nocować na dworze. Wracaj, - wołałem za nią.  

-A będziesz grzeczny, rozbójniku? - odpowiedziała, chcąc się upewnić, że wszystko będzie w porządku, jak wróci. 

-Będę, - obiecałem, choć nie miałem pojęcia, jak zachowam się w chwili próby. 

-Naprawdę? 

-Naprawdę. 

W końcu wróciła, ale wydawało się, że jest dużo bardziej ostrożna. Wydaje mi się, że miała po temu solidne powody. Mnie było bardzo trudno zapanować nad sobą. 

Jak teraz z perspektywy czasu patrze na to wszystko to wydaje mi się, że od samego początku zmierzało to do jednego ściśle określonego celu. Chociaż wtedy ani ona, ani ja bym tak tego nie nazwał. No cóż, tego samego dnia tyle, że jeszcze później roztaczałem przed nią wizję co i jak moglibyśmy razem robić, a ona się tylko śmiała i mówiła, że do reszty zwariowałem.

-Jakie pozycje lubisz najbardziej? Na jeźdźca?  A może od tyłu na leniucha? - pytałem, chcąc ją sprowokować do ostrzejszych i bardziej szczerych zwierzeń. 

Byłem przekonany, że dziewczyna już po pierwszym takim pytaniu się zablokuje i nie będzie chciała mówić, ale ona się tylko uśmiechnęła i swobodnie podjęła temat. 

-No, ta ostatnia jest dobra, ale chyba rzeczywiście tylko dla leniwych.

-Nie, no co ty, oczywiście, że jest fajna. Kiedyś tak dobrałem się do koleżanki, kiedy nocowała u mnie w domu. 

-Nie mów, bzyknąłeś ją od tyłu na leżąco?

-No i to przy rodzinie.

Spojrzała na  mnie mocno zdziwiona. 

-Jak to? I nic nie widzieli? 

-No nie. Oglądali telewizję. Leciał jakiś dobry film. 

-Ale z ciebie aparat.

-No może i aparat, ale wszystko jest dla ludzi. Poza tym wtedy byłem o połowę młodszy. Nie to, co teraz. Poza tym lubię różne pozycje. Chodzi o to, żeby było różnorodnie. Lubię, jeśli to najpierw sama kobieta robi to przede mną. Sama. Lubię patrzeć. 








niedziela, 24 września 2023

Luksusowy apartamentowiec

7. Stary też jeszcze nie jesteś.


-Nie przesadzaj, stary też jeszcze nie jesteś, - odezwała się do mnie.

-No tak, stary nie jestem. Pięćdziesiątka na karku a ty mówisz, że stary nie jestem. Dziewczyno co, ty opowiadasz. Wydaje mi się, że po prostu zbliża się kres moich możliwości seksualnych. 

Puściła do mnie oko i zrobiło mi się od razu cieplej na sercu. 

-Poważnie? Wydawało mi się, że ci do tego jeszcze bardzo daleko, - powiedziała w końcu. 

-No tak, daleko, oczywiście, - nie zgadzałem się z nią. 

-Moim zdaniem jesteś facetem w sile wieku i niczego w tym zakresie ci nie brakuje. Może tylko odpowiedniej kobiety, kobiety, która potrafiłaby się tobą w odpowiedni sposób zająć.

-Dzięki. Nigdy na to w ten sposób nie patrzyłem. Chciałem tylko powiedzieć, że nie jestem jakąś tam dwudziestoletnią maszynką do bzykania. Nie chodzi o to, że całkiem nie mogę. Po prostu największą ochotę na seks mam w ciągu dnia. W miarę jak robi się późno, coraz mniej mi się chce. Nie wiem, czy to normalne, ale tak jest. W środku nocy to ja mam ochotę tylko spać. 

-Myślę, że i w środku nocy byś miał, gdyby tylko twoja żona wiedziała, jak rozbudzić twoją wyobraźnię. 

"Hm… a to skubana. Sprytna jest", - pomyślałem. 

-A ty byś potrafiła? - spytałem, siląc się na poważny wyraz twarzy. 

-Nie chodzi o mnie. Nic sobie nie wyobrażaj. Chciałam tylko powiedzieć, że kobiety uważają, że facet to zawsze i wszędzie może, a to nieprawda. 

-No tak. Rozumiem. Może to i prawda, - zgodziłem się z nią. 

Tak czy inaczej, nakręcałem się coraz bardziej. Pomimo mojego i jej pozornie luzackiego nastawienia napięcie między nami cały czas narastało. Chwilami miałem wrażenie, że powietrze między nami da się kroić nożem, tak mocno było przesycone seksem. Jak na razie jednak do niczego nie doszło. Trzymałem swoje emocje w ryzach i na nic sobie nie pozwalałem. Chociaż z drugiej strony wiedziałem, że później będę musiał pójść do łazienki i strzepać sobie gruchę. 

-Powiedz mi coś o sobie, - spytałem w końcu, aby nieco rozładować napięcie. 

-Dobra, ale co? - odpowiedziała, mając ochotę przystać na moją propozycję. 

-No nie wiem. Coś o seksie. Coś, czym przed innymi się ni chwalisz. Też coś erotycznego. Ja ci powiedziałem. 

Spojrzała na mnie dwuznacznie. 

-No dobrze, tylko się nie śmiej. 

-Dlaczego miałbym się śmiać? - powiedziałem całkiem poważnie. 

-Aha i obiecaj mi, że nie będziesz się starał tego wykorzystać przeciwko mnie. 

To już zaczynało być naprawdę ciekawe. 

-No co ty, Beata. 

-Wiesz co, mam na swoim ciele takie jedno szczególnie wrażliwe miejsce.

-Aha… - zainteresowałem się.  

-Takie, że nikt inny, poza moim mężem nie może go dotykać. 

-No, no, brzmi ciekawie. Mów dalej.

-To jest takie miejsce, że jak byś mnie tam dotknął, to od razu straciłabym nad sobą kontrolę. 

W mojej głowie wybuchł pożar. No dobra, nie tylko w głowie. Miałem ochotę się na nią rzucić i samodzielnie poszukać tego tajemniczego miejsca. Nie zrobiłem tego jednak. Zdobyłem się tylko na cierpliwe czekanie, aż ona sama uchyli rąbka tajemnicy.

-Mów dalej, - zachęcałem.

-Dlatego nikt nigdy nie może mnie tam dotykać.

-Co to za miejsce? - spytałem mocno zniecierpliwiony.

-To pępek. To mój kochany pępuszek, - opowiedziała ze wstydem w oczach. W sumie nie wiem, czy udawanym, czy też prawdziwym.







sobota, 23 września 2023

Luksusowy apartamentowiec

6. Podczas wspólnych nocnych dyżurów.


To wszystko trwało, dopóki nie zaczęło się lato. Oczywiście cały czas normalnie wykonywaliśmy swoje obowiązki. Podczas wspólnych nocnych dyżurów rozmawialiśmy praktycznie o wszystkim. W tym bardzo dużo o seksie. Beata nie była w tej sprawie jakoś specjalnie pruderyjna. Bez skrępowania wypytywała mnie o różne intymne rzeczy, w tym także o moje pożycie małżeńskie. Jakie pozycje lubię, ile razy to robię w ciągu nocy i takie tam. 

-Jak tam u ciebie jest z seksem? - spytała któregoś dnia. 

Nie starałem się przed nią udawać jakiegoś prawiczka, bo już dawno nim nie byłem, czy nawet kogoś  jakoś specjalnie zamkniętego w sobie, kogoś, kto nie ma ochoty dzielić się swoimi sekretami łóżkowymi, bo miałem ochotę i lubiłem to. No cóż, swoje w życiu już przeszedłem i mówienie o tym nie uważałem za coś niewłaściwego. Wręcz przeciwnie wychodziłem z założenia, że dzielenie się własnymi problemami pomaga je rozwiązywać, a ona była tak uroczą i bezpośrednią dziewczyną, każdy męski język się przy niej rozwiązywał. 

-No cóż, jakby ci to powiedzieć, - zacząłem trochę niepewnie, - moje pożycie seksualne umiera śmiercią naturalną. 

Spojrzała na mnie wielkimi oczami, tak jakby nie wierzyła w to, co mówię. 

-Niemożliwe, - wyrwało się z jej ust. 

-Właśnie tak, - ciągnąłem, - już od długiego czasu kochałem się z żoną inaczej, jak  tylko na pieska.  

W jej źrenicach zobaczyłem podwyższone zainteresowanie, zdziwienie, ale też coś jeszcze, coś, czego nie potrafiłem określić. 

-No co ty powiesz? Naprawdę?

Wiedziałem, że to trudne, ale chciałem to z siebie wyrzucić. Tak naprawdę była obcą osobą i czułem się przy niej jak przy spowiedniku. Poza tym, w tym wszystkim było coś bezczelnego i prowokacyjnego. Sam nie potrafiłem ocenić, do czego to może doprowadzić. Być może chciałem po prostu, aby ktoś bez oceniania i awantur mnie wysłuchał, a być może chciałem zobaczyć tylko jej reakcję. Miałem wrażenie, że ona tego chce, chce słuchać o seksie, o moich doświadczeniach, o tym, co przeżyłem i jakie mam na to spojrzenie. Sam nie wiem, nie potrafię tego aż tak dobrze ocenić.

 -Zwykle wszystko odbywa się późnym wieczorem, kiedy jestem już bardzo zmęczony. Wcześnie wstaję i wtedy bardzo chce mi się spać. Na dodatek najlepiej by jakby wszystko było przy zgaszonym świetle. Tylko że ja jestem wzrokowcem, jak większość facetów i lubię patrzeć. 

Uśmiechnęła się, a jej oczy rozbłysły jeszcze świeższym blaskiem. 

-Wy faceci, lubicie sobie popatrzeć na cycki, co? - powiedziała, uśmiechając się jedną stroną ust. 

Podchwyciłem temat i dodałem:

-Beata, uwierz mi, nie tylko na cycki. 

Rozmowa zaczynała toczyć się w bardzo interesującym kierunku.

-No i co, jak sobie nie popatrzysz na gołą babę, to ci nie stanie? - zapytała prowokacyjnie. 

-Nie chodzi o to, że mi nie staje, - starałem się wrócić do tematu, - staje, jak najbardziej. Na początku stosunku wszystko jest w jak najlepszym porządku. Jestem podniecony, mam ochotę i tak dalej, ale jednak okazuje się, że to za mało. Podniecenie bardzo szybko mija. Nie jestem w stanie go utrzymać. Często jest tak, że nie mogę dojść, że mi w połowie zabawy opada i nie chce już stanąć. Tak jakby chciał powiedzieć: spierdalaj, tak to się nie bawię. 

Pokiwała głową ze zrozumieniem.

-No wiesz, brak nowych bodźców, - powiedziała. 

-No na pewno. Nie jestem już młodzieniaszkiem. 






piątek, 22 września 2023

Luksusowy apartamentowiec

5. Stała w drzwiach, gadała i patrzyła.


Jak to było ze mną? Nie będę opisywał wszystkiego, bo wyszłaby z tego cała powieść. Wspomnę tylko o pewnej przygodzie, która mi się z nią przytrafiła. Zacznę od tego, że kiedy przychodziłem do pracy i się przebierałem, to ona wchodziła na zaplecze i się na mnie gapiła. Normalnie stała w drzwiach, gadała i patrzyła. Przy czym jej zdaniem nie było w tym nic zdrożnego. Czy mi to przeszkadzało? Trochę tak. Kilka razy zwróciłem jej nawet uwagę, ale się ze mnie tylko śmiała. 

-No co ty, wstydliwy jesteś jak panienka, - mówiła wtedy i patrzyła dalej. 

Trochę mnie to krępowało, ale po jakimś czasie się przyzwyczaiłem. Starałem się traktować ją jak kolegę. Nigdy jednak tak do końca nie było w porządku. Ona przecież była dziewczyną a ja facetem. Obydwoje byliśmy dorośli i mieliśmy swoje potrzeby. Przecież nie byłem z drewna. Poza tym już wtedy miałem lekko wystający brzuch. 

Ja się przebierałem, a ona gadała jak najęta. Co robiła wczoraj, gdzie była, z kim rozmawiała i tak dalej. Tak było co służbę. Ja się przebierałem, a ona stała w drzwiach, gapiła się na mnie i udawała, że wszystko jest w porządku. No kurde, nie było i ona o tym dobrze wiedziała. 

No i powiem, że po jakimś czasie, stres zniknął i stało się to nawet przyjemne. Podniecała mnie coraz bardziej. Któregoś dnia zebrałem się na odwagę i powiedziałem wprost:

-Słuchaj Beatka, widzę, że masz na mnie ochotę. Może byśmy coś z tym zrobili. No wiesz, jakiś numerek… tu na zapleczu, co?

O dziwo nie była jakoś specjalnie zaskoczona, ale roześmiała się w głos. 

-Taaa oczywiście mądralo. Za dużo sobie nie wyobrażaj. Z roboty by nas wywalili i tyle by z tego zostało. Poza tym, jak wiesz, jestem mężatką, szczęśliwą mężatką. Wolałabym tego nie zmieniać, a tak w ogóle to o czym ty gadasz, jesteśmy w pracy, jak ci za mocno stoi, to idź i sobie zwal. 

-To, czemu tak się na mnie gapisz? Przyznaj się, chcesz się ze mną bzykać.

-Ha, ha, ha… dobry jesteś. Przecież to całkiem normalne między kolegami z pracy.

-Co jest normalne?

-Że faceci przebierają się przy sobie. 

-No dobrze, w takim razie zróbmy odwrotnie. 

-Ale co?

-No, żebyś to ty się przebierała, a ja będę stał i patrzył. 

Wybuchła szczerym śmiechem i powiedziała:

-Wiesz co, wariat jesteś. I żebyś sobie nic nie wyobrażał. To tylko żarty. 

Na tym się skończyło. Więcej nie wracaliśmy do tego tematu. Ja się przebierałem, a ona patrzyła. Na początku zmieniałem tylko górną część garderoby, ale kiedy dostaliśmy nowe służbowe spodnie i kazali nam w nich chodzić, ściągałem także i dolną część ubrania. Oczywiście bez slipów, ale to nie miało najmniejszego znaczenia, bo przez cienki materiał widać było całe moje podniecenie. 

To było głupie. Wszystko zaczęło przeradzać się w coś bardzo dziwnego i niezrozumiałego dla mnie, chwilami wręcz chorego. Zdejmowałem spodnie, pod slipami prężył się, napęczniały i gotowy do akcji penis a dwa metry ode mnie stała moja koleżanka i wszystkiemu bezceremonialnie się przyglądała. A kiedy próbowałem proponować jej seks, mówiła, że coś mi się w głowie poprzewracało i żebym nic takiego sobie nawet nie wyobrażał. To powodowało coraz większe napięcie, podniecenie i podświadomą chęć realizacji swoich planów. 



czwartek, 21 września 2023

Luksusowy apartamentowiec

4. W dupę bez wazeliny.


No cóż, Beatka, jakby to powiedzieć, była trochę nadgorliwa. Moim zdaniem nawet bardzo, ale lokatorzy ją za to lubili i doceniali. No kurde zawsze cię docenią, jak będziesz właził w dupę bez wazeliny. Ona właśnie to robiła. Nigdy, nawet przez chwilę nie mogła usiedzieć w miejscu. Co rusz wymyślała sobie jakieś zajęcie, czasami bardzo niepotrzebne. No i przy okazji załatwiała robotę pozostałym kolegom. 

To ona wymyśliła noszenie toreb za lokatorami czy otwieranie drzwi. Ostatnio wpadła na pomysł, żeby osobiście zanosić paczki od kurierów do mieszkań. Założyła nawet w tym celu zeszyt z ewidencją jak w księgowości. Niektórzy najchętniej to by ją ubili na miejscu, ale miała "plecy". Wszystkich mogli wyjebać z roboty, ale nie ją. Były momenty, że wkurwiała mnie jak jasna cholera, ale w przeciwieństwie do pozostałych jakoś udało mi się nawiązać z nią wspólny język.

Tak czy inaczej, Beatka zawsze była w centrum zainteresowania. Dobrze czy źle, ale zawsze się o niej mówiło. W sumie tak do końca nie wiem, jak ona to robiła. To, że napisałem, że niezła z niej laska nie odnosiło się raczej do tego, że była jakoś przesadnie atrakcyjna. Nie o to chodzi. Powiedziałbym, że była raczej zupełnie przeciętna. Taka ani ładna, ani brzydka. No w każdym razie nie onieśmiela urodą, ale z drugiej strony też nie odpychała. No i miała w sobie to coś, taki dziwny magnetyzm.  

Trudno określić, co to było. Była raczej niska, nie miała dużych cycków, chociaż z drugiej strony wcale nie były takie małe. Nie miała też ponadprzeciętnie zgrabnego tyłka. Za to miała ciemne, obcięte na chłopaka włosy i ciągle się uśmiechała. W ogóle była wesołą, bezpośrednią dziewczyną. 

Jakby to powiedzieć, była świetną kumpelą. Świetnie się z nią gadało podczas tych długich wieczorów na portierni. Można powiedzieć, że to była taka dziewczyna do tańca i do różańca. No i była niesamowita flirciara. Lubiła żartować i robić kawały. Szczególnie chłopakom. Była czupurna jak mały kociak. Zaczepiała, prowokowała, a później uciekała. Nie wiem, skąd miała tyle energii. To było widać już z daleka, kiedy mówiła do mnie: "ej ty, co się tak czaisz? Chodź, pogadamy". Miała taką siłę i radość życia, której wielu ludziom po prostu brakuje. 

Często też grała taką cwaną lolitę, która niby nic nie wie i w niczym się nie orientuje, a tak naprawdę od początku do końca nad wszystkim ma kontrolę i dobrze się tym bawi. No tak, bawiła się facetami i manipulowała nimi, jak tylko chciała, a oni z wywieszonymi językami za nią ganiali. 

Nie wiem, o co jej w tym wszystkim chodziło, bo gadała, że z mężem jest szczęśliwa. Dziwne. Myślę, że gdyby rzeczywiście była szczęśliwa, to nie zachowywałaby się w ten sposób. Zawsze miała potrzebę zwracania na siebie uwagi płci przeciwnej. Zawsze był obok przynajmniej jeden facet. Ona ich specjalnie nie szukała. W większości sami leźli. To była taka prowokacyjna, słodka, ale dorosła lolitka. Myślę, że z jej psychiką było coś nie w porządku, ale to już nie moja sprawa. Nie znam się na tym.



środa, 20 września 2023

Luksusowy apartamentowiec

3. Kontrole trzeźwości


Kontrole trzeźwości były codziennie, a i sami lokatorzy byli na to bardzo wyczuleni. Przecież codziennie po kilka razy nas mijali, a piwo czy wódkę czuć z daleka. Poza tym chodziło też o sam wygląd. Oni nie akceptowali ludzi starszych, czy też ich zdaniem niedostatecznie dobrze się prezentujących. 

Może to przykre, ale faktem pozostawało to, że mogłeś wylecieć z roboty, tylko dlatego, że ich zdaniem źle ci z twarzy patrzyło. Ci ludzie wcale się w tym nie kryli. Wyrażali to w sposób dobitny i mało elegancki. Kiedyś na przykład w stosunku do starszego pana usłyszałem takie zdanie: 

-Tego to chyba dopiero co od kroplówki odłączyli. Żeby tylko nam na zawał nie zszedł.

Powiem szczerze, że zagotowałem się  w środku. Czyste chamstwo, ale i tak nie mogłem nic na to poradzić. Najgorsze było to, że mężczyzna to słyszał i jeszcze tego samego dnia zrezygnował z pracy. Powiedział, że jest mu bardzo przykro, że przeżył siedemdziesiąt pięć lat i jeszcze nikt nigdy do niego się w ten sposób nie odezwał. 

No dobrze, zostawmy to wszystko. Nie ma sensu się rozpisywać, nad czymś, czego i tak nie można zmienić. W sumie to chciałem opowiedzieć o czymś bardziej przyjemnym. 

Zacznijmy od tego, że przynajmniej łazienka była duża i ładna, ale to tylko dlatego, że korzystali z niej również sami lokatorzy czy ich goście. Pomieszczenie to było zawsze idealnie wysprzątane i pachnące. Zawsze znajdowały się w nim ręczniki papierowe, mydło w płynie i papier toaletowy. Poza tym przyjemnie tu pachniało. Lepiej niż w naszej kanciapie, gdzie jebało potem i żarciem z pobliskiego chińczyka. 

No, ale jeżeli coś dobrego jest za dramo, to korzysta się z tego, ile się da. Fakt, że wymagali od nas, abyśmy byli czyści i pachnący jak ta łazienka, zmuszał nas do tego, aby w ciągu dnia myć się i to nawet kilka razy. Przynajmniej ja brałem to sobie bardzo do serca i  prawie się kąpałem, chlapiąc przy tym, jak pod prysznicem. W sumie mało mnie to obchodziło. Przecież nie sprzątałem. 

W domu się nie goliłem no bo i po co skoro można w robocie. Przychodziłem, rozbierałem się do połowy i się pluskałem. Czasami nawet rozbierałem się do naga, żeby umyć jaja i dupę. Oczywiście nie chwaliłem się tym przed innymi, ale lubiłem dobrze wyglądać. Oczywiście przekręcałem gałkę w zamku, żeby nikt tam nie wlazł i wybierałem takie godziny, kiedy było mniej ludzi. 

Aha i trzeba zacząć od tego, że razem ze mną na zmianie pracowała tam taka jedna laska. Beatka miała na imię. No ona tam była chyba od samego początku. Dobrze się we wszystkim orientowała. To znaczy, wiedziała, gdzie co jest i jak się dostosować do wymagań mieszkańców. Poza tym znała każdego i potrafiła załatwić różne rzeczy. Tak jak wtedy ten materac do spania, który wydębiła od lokatorki i który trzymaliśmy w szachcie na parterze. 

W sumie niezła z niej była pizda. Chociaż może nie. Jejku, nie wiem, jak to określić. To była stara baba. No może nie taka stara, ale i tak zbliżała się już do czterdziestki. No ale jak na ten rocznik prezentowała się całkiem nieźle. Chociaż co ja tam będę gadał, sam przecież nie jestem nastolatkiem. 



Ostatnie wakacje.

150. Widzę, że ci stoi jak rakieta. Upłynęła może minuta i jakby od niechcenia spojrzała nieco niżej. Bez skrępowania, wstydu czy zażenowani...