czwartek, 31 maja 2018

Relacje koleżeńskie.

77. Jesteś już dużą dziewczynką.

Cały czas udawałem bardzo niezadowolonego pana doktora.
-No, nieładnie. Nie można tak się zachowywać, Aniu. Przecież jesteś już dużą dziewczynką, prawda?! - mówiłem, próbując przywołać ją do porządku.
Wyraz jej twarzy był trochę dziwny. Była to mieszanina zadowolenia, a nawet ekstazy oraz głębokiego, autentycznego cierpienia. Delikatny makijaż, który zrobiła jeszcze wczoraj, spływał, rozmyty obfitymi strugami łez.
-Kurwa, ja pierdolę! Andrzej, nie dam rady! - protestowała coraz głośniej.
Chciałem jeszcze bardziej wyprowadzić ją z równowagi. Spojrzałem na nią i, ze stoickim spokojem, powiedziałem:
-To nieprawda. Dasz radę.
Jej twarz coraz bardziej krzywiła się pod naporem cierpienia.
-Boże, Boże, jak to boli!!! - krzyczała.  
-Spokojnie, wiem, że boli.
-Kurwa mać!!!
-Nie przeklinaj. Przecież musi boleć.
-Ja pierdolę!!!
-Sama tego chciałaś.
-Oh Jezu! Wpierdolę ci!
Napawając się, w ten dziwny sposób, widokiem jej sponiewieranego ciała, dodałem po chwili:
-Jesteś niesamowita.
-Akurat. Ciekawe dlaczego?!
-Mówię ci. Uwielbiam cię taką. Mógłbym to robić z tobą codziennie.
-Taaa…  zobaczymy, czy będziesz tak pierdolił, jak zamienimy się rolami?! - warknęła przez zaciśnięte zęby.
-Hmmm…  
-Co?!
-Myślę, że na odwrót też będzie bardzo ciekawie. Już na samą myśl biegają mi ciarki po plecach.
-Wiesz co? Jesteś zboczony.
-Czy ja wiem… hmmm… Jak myślisz?
-Kurwa… wariat!
Kiedy skończyła, z niesamowitą satysfakcją, dotknąłem jej sutka od do spodu. Znów podskoczyła do góry, jakbym ją czymś uderzył.
Chciałem pokazać jej, kto tu rządzi. Nie robiąc żadnego odstępu dotknąłem po raz kolejny, od góry. Tak jak wcześniej rzuciła się gwałtownie do góry. Zachowywała się, jak ryba wyjęta z wody. Bardzo mnie podniecała. Była niesamowicie słodka.
-Och Aniu! - westchnąłem.
-Co znowu?!
-Zobacz, jak na mnie działasz.
-Jezu… człowieku, przestań!
-Jesteś tak niesamowitą laską, że trudno mi się opanować. Spójrz na mojego chuja. Zobacz, jak stoi.
Spojrzała na moje krocze i uśmiechnęła się szerzej.
-No kurwa, widzę właśnie!
-A już myślałem, że nie będę w stanie postawić go do pionu, nie mówiąc już o kolejnym na razie.
-Stoi jak rakieta. Będziesz musiał zerżnąć się mnie, jak starą kurwę!
-Hmmm…
-Andrzej, po tym wszystkim, nie daruję ci! Porządnie. Trzy, albo cztery razy! - bardzo wyraźnie zaakcentowała ostatnie zdanie.
-No, no, masz wymagania, dziewczyno! Ale, zobaczymy. Popatrz tylko, jaki jest sztywny i gruby… Wiesz, to może się udać.
Trochę się już uspokoiła. Widocznie ból był nieco mniejszy.
-Musi się udać. Nie ma mowy, żebym ci darowała, - odezwała się już bardziej normalnym głosem.
Patrząc na swojego kutasa odezwałem się jeszcze:
-Widzisz to.
-Widzę.
-Widzisz, jak bardzo jest spragniony twojej cipki?
Jej uśmiech stał się jeszcze bardziej wyraźny.
-No kurwa, widzę. Prawdziwy artysta z niego. Moja podniecona pizdeczka chce takiego chuja, - westchnęła.
Zostawiłem, zużyty już, kawałek pokrzywy na jej piersi. Bardzo ostrożnie ująłem jej dłonie w swoje ręce i skierowałem w pobliże fiuta, który przypominał już raczej kij bejsbolowy.
-Weź go w swoje paluszki, - powiedziałem szeptem.
Patrzyła na moje narzędzie, jak na magiczny totem.
-Och… - westchnęła po chwili.
-Dotknij go. Zobacz tylko jaki jest twardy, - odezwałem się zachęcająco.
Zacisnąłem jej palce na swoim, sękatym od żył, drążku. Westchnęła po raz kolejny i jeszcze raz się uśmiechnęła.
-Och, jest taki gruby i twardy… moja spragniona jaskinia chętnie przyjmie go w gościnę, - szepnęła ciepłym podnieconym głosem.
Ostrożnie zacisnęła swoje drobne paluszki, a po chwili, rozpoczęła posuwiste, wolne ruchy.

mmmmmmmmmmmmmm

środa, 30 maja 2018

Relacje koleżeńskie.

76. Boli!

-Nie możesz się tak szarpać. Musisz leżeć spokojnie. Badanie jeszcze nie jest zakończone. Jest jeszcze tyle miejsc, a czasu coraz mniej.
-Ale, już nie mogę…
-Leż spokojnie i nie ruszaj się, to szybko skończymy, - nie spiesząc się, cedziłem słowa.
-Och, Boże, jak to parzy!!! Gorąco! Boli! - krzyczała na całe gardło.
Uśmiechnąłem się i, niezrażony niczym, bardzo spokojnie, mówiłem dalej:
-Wiem, że boli. Chyba, tak musi być, prawda? Zgodzisz się ze mną, że powinno boleć? I nie oszukuj, lubisz to przecież.
-Och nie!
-Hmmm… no, nie kłam. Wiem, że to lubisz.
-Nie lubię! Nie tak. Za mocno!
-Och, tylko tak mówisz. Wiem, że chcesz tego więcej. Dużo więcej.
Zwijała się jak piskorz. Musiało być to, rzeczywiście, bardzo nieprzyjemne. Mimo, że z jej oczu strugami płynęły łzy, z jej policzków, ani na chwilę, nie znikał, ten sam prowokacyjny, uśmiech.
-Cholera, nie! Nie chcę! Już mam dość!
Pokręciłem z dezaprobatą głową.Udawałem, że jestem bardzo niezadowolony. Znałem to doskonale z własnego przypadku. Tak właśnie wygląda ten sposób zabawy. Mówisz nie, ale chcesz jeszcze więcej. Może to dziwne dla osób, które wcześniej tego nie doświadczyły, ale właśnie tak jest. Cierpienie i ból sprawia ci coraz większą przyjemność.
-Oj nieładnie. Nieładnie tak kłamać. Chcesz jeszcze. Wiem, że chcesz.
Zaczynałem powoli mieć coraz większe wątpliwości. Wydawała się bardzo autentyczna.Jej rozpacz stawała się coraz bardziej agresywna.
-Nie, nie chcę!
Mimo wszystko, a może właśnie dlatego, trudno było mnie przekonać. Gdyby, rzeczywiście, miała dość, po prostu, by wstała, zakryła piersi, czy też ubrała się. Nie zrobiła tego jednak i nie zanosiło się na to, że ma zamiar to zrobić. Tak samo, jak wcześniej, leżała na łóżku, z ciałem wystawionym na moje, coraz bardziej zuchwałe, poczynania.
-Ależ chcesz, - mówiłem spokojnie.
Jej odpowiedź była gwałtowna i przepełniona bólem.
-Nie chcę!!!
Byłem nieugięty, a przynajmniej starałem się na takiego wyglądać. Chociaż i tak ręce mi już drżały, sytuacja wymagała, by wcielić się w rolę tyrana, kogoś, kto nie posiada żadnych skrupułów.
-No to jak, zaczynamy? - powiedziałem głosem pełnym satysfakcji.
Nie tyle, grałem kogoś innego, co stawałem się tym kimś. Zabawa w pana i niewolnicę, jest bardzo wciągająca. Im dłużej trwa, tym trudniej wyjść z tej roli.
Pochyliłem się i dotknąłem parzącym kawałkiem tej samej pokrzywy z drugiej strony sutka. Niemal, czułem na własnej skórze, jak ostre igiełki wbijają się w jej ciało, pozostawiając piekący jad, który tworzył coraz więcej bąbli. Oj, to musiało boleć.
Tym razem nie byłem tak ostrożny, jak przedtem. Wiedziałem, że cierpi, a jednak, z pełną premedytacją, stopniowo zwiększałem nieprzyjemne doznania. Chciałem zaaplikować jej ich tyle, ile się tylko da.
Przytrzymałem gałązkę nieco dłużej i mocniej ją przycisnąłem. Chciałem, żeby jak najwięcej parzydełek dotknęło tego bardzo wrażliwego miejsca.
Efekt był łatwy do przewidzenia. Gwałtownie na prężyła całe swoje ciało i zastygła tak w bezruchu. Po chwili opadła na posłanie i drżała jak w febrze. Nie patrzyła już na mnie. Jej wzrok skierowany był gdzieś w sufit.
Przeżywała każdą sekundę na swój własny, indywidualny sposób. Trudno było sobie nawet wyobrazić, co czuje w tej chwili.
Zacisnęła zęby i szarpała się w konwersyjnych skurczach. Z jej ust wpłynęła ślina.
-Iiiiiiiiiiiiaaaaaaa!!! - darła się na całe gardło, zrywając w uszach bębenki.
Doznania musiały być bardzo intensywne.

belle giclée !!

wtorek, 29 maja 2018

Relacje koleżeńskie.

75. Skupiłem wzrok na jej cyckach.

Postanowiłem, jednak, przemilczeć ten drobny fakt i nie mówić jej nic o mojej decyzji. Jednak, byłem naiwny, mając nadzieję, że uda mi się ją, w ten sposób, zaskoczyć.
Domyśliła się, zanim zdążyłem wykonać jakikolwiek ruch. Nie powiedziała, jednak, absolutnie nic. Patrzyła tylko. Patrzyła na mnie, tym swoim maślanym, a jednocześnie płaczącym, wzrokiem. Te jej, śliczne, czarne oczy wciąż były szkliste, zasnute rosą.
Przez krótką chwilę myślałem nad tym, że dobrze by było, zacząć od jakiegoś ciekawego wstępu. Mimo, że tego nie planowałem, ani nie chciałem, cała ta zabawa zaczęła przypominać grę aktorską. Może, właśnie to, było takie niesamowite?
W ten sposób dotarłem do punktu, kiedy, skupiłem wzrok na jej cyckach. Dałem wyraźnie do zrozumienia, że to one pójdą teraz “na odstrzał”. Wysunąłem w ich kierunku dłonie i chwyciłem od spodu.
Nie protestowała. Pozwalała się pieścić tak, jak tego chciałem. Nie broniła się w żaden sposób. Patrzyła tylko. Wciąż patrzyła.
Szybko pojąłem, że jestem w swoim żywiole. Najwidoczniej, udawanie zepsutego doktora, bardzo przypadło mi do gustu. To była jazda bez trzymanki.
Ostrożnie, ale z wielkim zainteresowaniem, badałem jej jędrny biust. W tym momencie przyszło mi do głowy jeszcze jedno porównanie. Nie tyle głupie, co wysublimowane.
Zachowywałem się, jak artysta rzeźbiarz, który sprawdzał ich kształt i wielkość, aby odtworzyć to wszystko w twardym kamieniu.Bez najmniejszych problemów mieściły się w moich, szeroko rozpostartych, dłoniach.
Ja, facet z kilkudziesięcioletnim stażem małżeńskim, jak dziecko, cieszyłem się, że je tak trzymam. Napawałem się każdym, najmniejszym nawet, gestem. Jakbym nigdy wcześniej tego nie robił, delikatnie ściskałem i ugniatałem.
Mojej kochance, także, to wszystko bardzo się podobało. Uśmiechnęła się do mnie ciepło i mruknęła z zadowolenia.
W tej chwili, feeria doznań była niesamowita. Gdzieś po środku dłoni, czułem wyraźnie jej szorstkie, chropowate sutki. Drapały przyjemnie. Nimi też się chciałem zająć osobno.
Znów te porównania. Jej ciało było, jak skomplikowane urządzenie. Każdy z jej sutków, z osobna, ostrożnie wziąłem w palce. Delikatnie ścisnąłem i zacząłem obracać jak pokrętłami, raz w lewo, raz w prawo.
-Och, dobrze, dobrze. Tak mi dobrze! Rób tak! - zaczęła wyrzucać z siebie słodkie słówka.
Po tym wszystkim, na krótką chwilę, zamilkła, a później odezwała się słodko:
-Hej ogierze, co teraz będziesz robił?
Nie chciałem odpowiadać. Zbyt duża ilość słów rozwiałaby całe napięcie.
W milczeniu odwróciłem się i ruszyłem w stronę stolika. Mimo, że byłem bardzo podniecony, a sytuacja stawała się coraz bardziej gorąca, starałem się zachowywać w miarę naturalnie.
Tak jak wcześniej, na jedną rękę nałożyłam dwie foliowe torebki, a w drugą chwyciłem żyletkę. Sprawnie, wręcz z gracją uciąłem kolejny kawałek łodygi.
Był solidny. Miał ponad pięć centymetrów długości. Usunąłem z niego wszystkie liście.Był grubszy, bardziej kwadratowy, niż ten poprzedni. Oczywiście, miał jeszcze większe, jeszcze dłuższe i bardziej sztywne włoski.
Jak trofeum, wziąłem go w dwa palce i już szedłem w jej kierunku. Wiedziała, gdzie, tym razem, przypuszczę atak.
-Och, nie! Nie rób tego! - odezwała się drżącym, niepewnym głosem.
Jak mogłem tego nie robić? Przecież o to mi chodziło. Byłem zadowolony, jak nigdy wcześniej. Czułem się, jak prawdziwy samiec. Czy mógłbym to teraz przerwać?
-Właśnie, że tak. Zrobię to. Poparzę twoje cycuszki, - rzekłem.
Zbliżyłem do niej swoje dłonie i dotknąłem lewej antenki.
-Aaaaaaaa!!! - krzyknęła tak głośno, że echo odbiło się od ścian blaszanej budki.
Jednocześnie gwałtownie poderwała się do góry. Nie miałem zamiaru pozwolić jej wstać.Zdecydowanym ruchem dłoni położyłem ją z powrotem na łóżku.
Może nie było to zbyt delikatne, ale poskutkowało. Zrezygnowana, leżała spokojnie czekając na moje działanie.


poniedziałek, 28 maja 2018

Relacje koleżeńskie.

74. Troska i opieka.

Była moja, tylko moja. Mogłem z nią zrobić wszystko, co uważałem za słuszne. Doświadczyłem szeregu dziwnych, chwilami sprzecznych ze sobą, uczuć.
Z jednej strony wzbierała we mnie ogromna litość, troska i opieka, bo przecież miałem przed sobą strasznie umęczoną osobę, z drugiej zaś, wychodził ze mnie, najnormalniejszy w świecie, kat i sadysta, który delektował się zadawanym cierpieniem.
Nie potrafię wytłumaczyć, jak to się działo.
Przyglądałem się jej uważnie, niemal jak na królika doświadczalnego, a ona zachowywała się, jak typowa ofiara, bierna, poddająca się wszystkiemu, co robiłem. Dlatego, przepełniony ciekawością, obserwowałem.
Bez pośpiechu, przejechałem wzrokiem od czubka głowy, po koniuszki palców u nóg. Było na co patrzeć. Była tak bardzo podniecająca, że moje serce waliło jak oszalałe.
Przez cały czas leżała na wznak, nawet na chwilę nie zmieniając pozycji. Była taka bezbronna i niewinna, że chciało się ją przytulić i pogłaskać. Sprawiała wrażenie takiej, która poddaje się wszystkiemu i ufa bezgranicznie.
No cóż, byłem panem sytuacji.Pozostawało mi tylko brać i brać.
Może nie była ideałem, ale jej sylwetka wydawała się stosunkowo zgrabna, a twarz zadbana i ładna. Podobna była do, takiej dziwnej, dużej lalki.
Mogłem patrzeć na nią do woli, nie było żadnych ograniczeń, poza czasowymi.Przyznam, że bardzo mi się podobała.
Jej atutem było jeszcze coś. Miała szerokie biodra i dość jędrne uda. Nie mogłem się nasycić. Patrzyłem, rzeźbiąc jej kształty swoim zachłannym spojrzeniem.
Między jej udami kipiał czernią bogaty, ale ładnie uformowany zarost. Odruchowo wysunąłem język. Miałem ochotę rzucić się na nią i wylizać jej cipkę bardzo dokładnie.
Nieco dalej majaczyła szparka z delikatnie wysuniętymi, różowymi wargami.
Och, cóż to był za widok. Jeszcze raz, zakręciło mi się w głowie.
Płatki jej różyczki, wciąż, były wilgotne i błyszczały słodkim aromatycznym nektarem.
Tak, musiałem przyznać, że była atrakcyjna. Dopiero teraz mogłem w pełni docenić jej piękno i powab. Cóż to była za kobieta.
Nie była ideałem, ale bardzo działała na wszystkie moje zmysły. Podziwiałem jej, jeszcze stosunkowo płaski i sprężysty, brzuch.
Dokładnie na jego środku kwitł soczystymi barwami, wymęczony pępuszek. Hmmm… wyglądał raczej, jak ziejący ogniem krater.
Co tu dużo ukrywać. Po takiej ilości  pokrzywy, był jak jedna wielka rana.Przerażająco wyglądało to, jak strasznie był opuchnięty gruby i duży. Dodatkowo nienaturalnie wybarwiony na czerwono i fioletowo.
Popatrzyłem jeszcze raz dokładniej. Nie, on miał wręcz purpurowy kolor. No cóż, ale nie tylko pępek przykuwał moją uwagę.
Muszę przyznać, że jej piersi także bardzo mi się podobały. Może, nie były duże, ale za to jędrne, ze spiczastymi, sztywnymi sutkami. Brodawki wokół nich przybrały już kolor głębokiego brązu.
Cenne minuty mijały, a ja miałem dylemat: czemu poświęcić się w pierwszej kolejności? Na co się zdecydować? Jaką część jej ciała poddać intensywnym torturom?
To była tylko ostra zabawa, jednak, wbrew wszystkiemu, co można by o tym sądzić, podjęcie tej decyzji wcale nie było proste. Wahałem się przez długą chwilę, stojąc bezczynnie.
Jeszcze raz, dokładnie, przyjrzałem się jej nagiemu ciału. Przed moimi oczami, jak na na zwolnionym w filmie, przemknęła oszałamiająca cipka, szerokie, ale dość zgrabne uda, nieduże piersi i brzuch, a raczej ta jego część poniżej pępka.
Nie miałem wyboru. Musiałem się na coś zdecydować. Postanowiłem, że, w pierwszej kolejności, zajmę się jej niesamowitymi cyckami.

Seksowny

niedziela, 27 maja 2018

Relacje koleżeńskie.

73. Czekając na efekty.

Doskonale zdawałem sobie sprawę z tego, że w tym momencie powinien pojawić się bardzo przejmujący ból, przypominający oparzenie wysoką temperaturą. Substancja wprowadzona do jej organizmu, w wyniku takiego działania, rozchodziła się na jeszcze większą powierzchnię ciała.
Jej oddech stał się cięższy, świszczał jak u astmatyka.
-Kurwa, nie mogę ! - odezwała się w końcu.
Na chwilę przerwałem.
-Stało się coś? - spytałem zaniepokojony.
-Nie, nic. Poza tym, że zamontujesz je za chwilę, - powiedziała śliniąc się.
W tym momencie przyszedł mi do głowy pewien pomysł. Nerwowo rozejrzałem się po pomieszczeniu.
Kiedy zobaczyłem czajnik, odezwałem się.
-Poczekaj, pokażę ci coś innego. To powinno trochę złagodzić ból.
Wstałem, sprawdziłem, czy ciecz jest zimna, wziąłem ją ze sobą, ustawiłem nad jej brzuchem i wylałem nieco wprost w pępek.Skrzywiła się i pokręciła głową.
-Ale wodą nie można, - powiedziała.
-Dlaczego? - spytałem.
-Nie wolno, bo spuchnie jeszcze bardziej.
-Wiem o tym, ale to dobrze. Podobają mi się duże pępki.
-Tak, a ja będę miała brzuch, jak bania przez pół dnia.
-No cóż, pewnie tak będzie, ale posłuchaj laska to ty sama, zaproponowałaś taką zabawę.
Zmarszczyła brwi, a po chwili się odezwała:
-Poczekaj, odwdzięczę się tym samym.
Wyszczerzył m zęby w przewrotnem uśmiechu.
-Wiem. Nie mogę się już doczekać.
Obydwoje byliśmy bardzo podnieceni. Patrzyliśmy na niewielkie jeziorko pośrodku jej brzucha, jak na jakieś dziwne, nieziemskie zjawisko.
Po minucie, może po dwóch, wziąłem ręcznik, owinąłem koniec palca i delikatnie wytarłem dołeczek.
Przez jakiś czas, nie robiliśmy nic, czekając na efekty. Jej pępek puchł i puchł, powiększając się do monstrualnych rozmiarów. Po kolejnych dwóch minutach wyglądał jak wielka, żółta śliwka.
Rozciągałem go palcami wzdłuż i wszerz, aplikując jej w ten sposób serię dodatkowych, intensywnych doznań. Nie pozostała bierna. Przejawiała zainteresowanie tym, co robiłem i zaczęła mi aktywnie pomagać.
Nasze palce spotkały się na środku jej brzucha. Razem dotykaliśmy pępka na różne sposoby. Nie dało się nie czuć jego opuchniętej faktury.
Przy okazji też miałem świadomość bliskości jej palców. Dotykałem na przemian raz pępka raz ich. To było bardzo czułe i subtelne dla nas obydwojga. Patrzyliśmy sobie w oczy i uśmiechaliśmy się.
Znów miałem ochotę ją pocałować. Oczywiście wyszło na to, że ona mnie, także.
Wkrótce, nasze usta spotkały się w pocałunku. W zasadzie było ich kilka i różniły się między sobą nieznacznie.
Na początku było to zwykłe muśnięcie ust. Później nasze wargi rozchodziły się, a pocałunek stał się głębszy. Na koniec złączyliśmy się bardzo mocno, wymieniając dotykami języków.
Po takim czymś nabrałem ochoty na znacznie więcej. Zapragnąłem pocałować ją w pępuszek.
Spojrzałem jej oczy i spytałem, czy ma na to ochotę. Z uśmiechem na twarzy odpowiedziała, że pragnie tego tak samo, mocno jak ja.
Pochyliłem się więc i przesunąłem w stronę jej bioder. Już w pewnej odległości czułem bijące od niej gorąco. Czułem też zapach skóry i potu, wymieszany z zapachem pokrzywy.
Dotknąłem ustami. Jej ciało w tym miejscu było twarde, napięte do granic możliwości. Wiedziałem już, że to bąble połączyły się ze sobą, tworząc jedną większą wypukłość. To miejsce było też bardzo gorące.
Ania wzdychała i pojękiwała cicho. Co chwilę wydawała wskazówki, jak mam to robić. Prosiła bym był bardziej dokładny i szczegółowy. Instruowania, bym przesunął się do góry, to znowu do dołu. Nie kryła swojego zadowolenia z tych pieszczot. Otwarcie mówiła jak bardzo w tej chwili było jej dobrze.

Twarzowy

sobota, 26 maja 2018

Relacje koleżeńskie.

72. Pępek puchł w oczach.

Musiało bardzo boleć ponieważ, zacisnęła mocno szczęki, a spod przymkniętych powiek, strużkami sączyły się łzy.
-Uuuuuuuhhhhh, uuuuaaaaahhhhh… - wyrzucała z siebie płaczliwe odgłosy.
Kiedy zobaczyłem, że ten kawałek łodygi już się nie nadaje, że wszystkie włoski pokrywające jego powierzchnię są połamane, wróciłem do stolika. Ostrożnie, w dwa palce, wziąłem żyletkę i uciąłem kawałek ogonka jednak z niewielkim fragmentem liścia.
Po chwili majestatycznie odwróciłem się w jej stronę i pokazałem nowe narzędzie tortur.
-Wytrzymasz, - spytałem.
Skinęła głową.
Spojrzałem w dół. Jej pępek zamienił się w jeden wielki bąbel. Był dwukrotnie większy i wypchnięty do góry. Wyglądało to paskudnie, ale było cholernie podniecające.
-Boisz się? - zadałem jeszcze jedno pytanie.
Milczała. Drżała na całym ciele. Z jej oczu płynęły łzy, jednak twarz przyozdobiona była, tym samym, co zwykle, zadziornym uśmiechem.
Ostrożnie chwyciłem za koniec ogonka, pochyliłm się i zbliżyłem dłoń w okolice pępka. Strzępkiem odciętego listka, usianego białymi parzydełkami dotknąłem, i tak już mocno sponiewieranego tego jej bardzo czułego miejsca. Wykonałem jeden płynny, zdecydowany ruch.
Odpowiedzią była jej jeszcze bardziej gwałtowna reakcja. Podskoczyła do góry tak gwałtownie, że o mało nie spadła z posłania.
-Aaaaaaaah, uuuuaaaahhh, eeeeeehhh… - jęczała na całe gardło.
Z wrażenia, zawisła nad łóżkiem, podparta jedynie na czubku głowy i stopach.
Pępek puchł w oczach. Był tak duży i tak bardzo naszprycowany jadem pokrzywowym, że dziwiłem się, iż jeszcze jest zdolny odbierać jakiekolwiek bodźce.
Ten widok powinien we mnie wzbudzić litość i współczucie. Powinienem dać jej nieco czasu na zaczerpnięcie oddechu. Stało się jednak zupełnie coś przeciwnego.
Zacząłem przejawiać sadystyczne odruchy, a obraz, który się przede mną roztaczał, wywoływał we mnie, wręcz zwierzęce, podniecenie.
Z jeszcze większą zachłannością, zacząłem dotykać coraz większej powierzchni skóry. Zataczałem coraz większe i większe kręgi.
Kiedy skromny kawałek listka był już całkowicie zniszczony, zacząłem używać do tego celu całej powierzchni ogonka. Nie mogłem się powstrzymać przed tym, aby zaaplikować jej całą możliwą zawartość trucizny. Wygiąłem go w pałąk i zacząłem wycierać w okolicach pępuszka.
Nie wytrzymała i wydarła się na całe gardło, narażając nas na zdemaskowanie.
-Uuuuuaaaaaaaaaaaaaa!!!
Nawet w tym momencie nie przerwałem tortur. Ten fragment rośliny obfitował wyjątkowo dużą ilością włosków, które chciałem wykorzystać w ten właśnie sposób. Moja wyobraźnia pracowała na pełnych obrotach i dlatego było to tak bardzo podniecające, tak trudno było to przerwać.
Nagle chwyciła mnie za nadgarstek.
-Dobrze, dobrze, przestań! Przestań! Już starczy! - odezwała się próbując złapać oddech.
W pierwszych sekundach pomyślałem, że oznacza to definitywny koniec zabawy, że ma po prostu dosyć wszystkiego. Cofnąłem rękę i spojrzałem na jej twarz.
Ku mojemu zaskoczeniu uśmiechnęła się szeroko.
-Co się stało, - spytałem.
-Muszę trochę odpocząć , - powiedziała.
Ciężko dyszała, ale nie wyglądała, jak męczennica. Podobna raczej była do bardzo zmęczonej, ale też i zadowolonej osoby.
Patrzyłem na nią, kompletnie zaskoczony, czekając na to, co powie.
-Boże, dobre to jest, naprawdę dobre! Prawie już zapomniałam, jak to jest! - wyrzuciła z siebie nieskładne zdania.
Wydaje mi się, że był to szok dla nas obydwojga. Przez długą chwilę przyglądaliśmy się sobie w milczeniu.
Po jakimś czasie odezwała się pierwsza.
-Dobrze, możesz już kontynuować.
Wiedziałem, że bardzo trudno będzie ją zmusić do rezygnacji. Dlatego, aby zwiększyć jej cierpienia, w miejscach i, tak już potraktowanych pokrzywą, palcami zacząłem intensywnie rozcierać skórę.
Keertika piękny pępek

Ostatnie wakacje.

150. Widzę, że ci stoi jak rakieta. Upłynęła może minuta i jakby od niechcenia spojrzała nieco niżej. Bez skrępowania, wstydu czy zażenowani...