niedziela, 24 września 2017

Analna przygoda.


5. Doprowadzić mnie do wytrysku.

Nie czekała, nie zastanawiała się. Można powiedzieć, że była prawdziwą profesjonalistką. Od razu wiedziała jak się do tego zabrać, jak pracować, jak się do tego przyłożyć. Jej głowa poruszała się w tył i w przód, w tył i w przód, szybko, szybko, coraz szybciej... Jej usta bardzo mocno obejmowały moją żołądź, tak jakby chciała w ciągu jednej sekundy doprowadzić mnie do wytrysku. To było coś niesamowitego.
W momencie, kiedy zajęta była pracą na moim przyrodzeniem, ja rozpinałem szerzej rozporek i zsuwałem spodnie coraz niżej, by umożliwić jej jak najłatwiejszą pracę. Dyszałem coraz głośniej, byłem coraz bardziej podniecony.
Nagle wypuściła mojego fiuta i roześmiała się. Jej śmiech był radosny, szczery i donośny. Wiedziałem, co się dzieje. Już po chwili chwyciła mój drąg, zacisnęła na nim swoją delikatną rączkę i przyglądając mu się, zaczęła poruszać skórą obydwie strony.
Tak naprawdę, nie było czasu na zastanawianie się. Akcja toczyła się coraz szybciej. Przejechała językiem od samych jaj, po żołądź i znów zacisnęła swoją drugą rączkę. Po sekundzie, czy dwóch jej usta znów zwarły się na samej górze. Szybowałem już w obłokach.
Wjeżdżałem w nią dość głęboko. Jej drobna buzia dochodziła do połowy długości mojej pały. Zaciskała na niej swoje usta i powoli cofała głowę, przejeżdżając po każdej żyle, po każdym wypiętrzeniu, tym samym doprowadzając mnie na skraj niebiańskiej rozkoszy. Myślałem, że zwariuję.
Nagle przekroczyliśmy jakiś tajemny, niewidzialny próg spoza którego nie było już odwrotu. W tym momencie nie wytrzymałem, to było aż nadto. Nagle poczułem się prawdziwym samcem, prawdziwym, bykiem, ogierem. Testosteron w moim ciele burzył się, wychodzi mi uszami. Czułem jeżące się włosy na mojej głowie, czułem pulsujące gorąco w moim podbrzuszu. Byłem samcem alfa.
Chwyciłem jej głowę mocno, bezceremonialnie zanurzając palce w jej złote włosy. Dopiero teraz się zaczęło. Przyciskając jej głowę do swojego podbrzusza, poruszałem nim do przodu i do tyłu, do przodu i do tyłu. Krztusiła się, dławiła, łkała. Nie przestawałem, po prostu była dla mnie rzeczą, lalką do wykorzystania, do zaspokojenia moich najskrytszych, najbardziej wyuzdanych żądz.
W ostatnich sekundach kilkakrotnie uderzyłem końcem penisa o jej gardło i wtedy ona odsunęła głowę. Nie wytrzymała, zabrakło jej powietrza, zadławiła się własną śliną, ale nie odsuwała zbyt daleko. Wciąż patrzyła na mojego fiuta, wciąż patrzyła na jego wierzch, patrzyła z pożądaniem, z podnieceniem. Wiedziałem, że za chwilę pochłonie go na powrót.
Nie rozczarowałem się. Tak też się stało. Rzuciła się na niego, jak głodna kura na tłustą dżdżownicę. Chwyciła od razu prawie do samego końca i teraz się nie zakrztusiła. Widocznie lepiej się przygotowywała.
Pochyliła głowę, nabrała powietrza wydęła policzki, odepchnęła się od sofy i pracowała, pracowała tak wytrwale, że aż czułem się zaskoczony. Czułem narastające pulsowanie z tyłu głowy, czułem skurcze w podbrzuszu, robiło mi się coraz goręcej, coraz bardziej słodko. Wiedziałem, że jeśli czegoś nie zmieni, już teraz spuszczę się w te jej gorące usteczka.
Nie było to jednak żadną przeszkodą, ani dla mnie ani dla niej. Tą zabawę, mógłbym zakończyć już teraz i byłbym całkowicie usatysfakcjonowany, bo robiła to perfekcyjnie. No tak, co tu dużo mówić, robiła to doskonale. Nie dało się oszukać, że była świetną kochanką.

wild woman digging for cum

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ostatnie wakacje.

165. W restauracji "Pod Słomianą Strzechą".    Kiedy tylko przekroczyłem próg tego swoistego przybytku, zorientowałem się, że zaba...