piątek, 28 lipca 2023

Było inaczej.

3. Sprawy zaszły stanowczo za daleko.


Uświadomiłem sobie, że sprawy zaszły stanowczo za daleko. Nie mogłem już ukryć swojego wciąż narastającego podniecenia. Penis pod luźnymi spodniami prężył się i napinał. Pulsował i swędział, domagając się natychmiastowego wyjścia. Nie było negocjacji. W pewnym momencie i tak musiałbym to zrobić. 

Młoda bezczelna bestia. Doskonale zdawała sobie sprawę z mojego stanu. Wiedziała, jak bardzo byłem podniecony. Wiedziała, jak mocno na mnie działa. Zastanawiałem się, czy odlicza czas do momentu, kiedy poddam się całkowicie. Może tak było. Tego nie mogłem być pewny. 

Po chwili nie miała już na sobie nic. Och, kompletnie nic. Patrzyła na mnie. Nawet przez chwilę nie spuszczała ze mnie wzroku. Bawiła się moją udręką. Chociaż, z drugiej strony zdaje się, że obydwoje mieliśmy  przy tym niesamowity ubaw. 

Po kilku minutach przeszła do kabiny prysznicowej, ale nie zamknęła jej za sobą. Chciała być dostępna w całości. Zdaje się, że od początku taki był plan. Chciała, bym wiedział, że jest tylko na wyciągnięcie ręki i że w każdej chwili mogę ją mieć. Chciała, żebym wiedział  że gdybym tylko chciał, mogę się na nią rzucić jak dziki zgłodniały pies na miskę żarcia, a ona i tak będzie uradowana. 

Cały czas kokietowała, prowokowała, nie dawała spokoju. Odchyliła głowę do tyłu, a burza jej rudych, kręconych włosów spłynęła kaskadą na wygięte plecy. Stała do mnie bokiem i wypięła swój, tak niesamowicie młody, jędrny i krągły tyłeczek, że zrobiło mi się miękko i zachwiałem się na nogach. Moja ręka automatycznie powędrowała do rozporka spodni i rozsunęła go, a na jej twarzy zobaczyłem jeszcze szerszy, jeszcze bardziej serdeczny i szelmowski uśmiech. 

-No wiedziałam, że nie dasz się długo prosić, -  odezwała się do mnie, -  śmiało, w śmiało, nie krępuj się. Pokaż go wreszcie. Wiem, że jest pokaźnych rozmiarów. Już to widać. 

Miałem niesamowitą ochotę wepchnąć swojego kutasa między jej jędrne młode pośladki. Wepchnąć go i poczuć wilgotną, gorącą cipeczkę. Wepchnąć go i poruszać, dopóki nie strzelę i nie ochlapię ją moim pożądaniem od góry do dołu, aż będzie mokra i pachnąca. 

Wiedziałem, że za chwilę odkręci wodę. Wyciągnęła już rękę do kurka i jeszcze bardziej odchyliła się do tyłu. Gdzieś pod jej ramieniem ukazała się ta niewielka, stercząca pierś. Nie widziałem jej w całości, ale i tak bardzo mnie podniecała. 

Wreszcie gorący strumień z miłym szumem i obfitą kaskadą spadł na jej piersi. Dziewczyna z głośnym westchnieniem zaczęła pieścić swoje ciało, a moje nogi zrobiły się jeszcze bardziej miękkie. Coraz trudniej było mi utrzymać równowagę. Laska była tak młoda, a każda część jej młodej postaci tak jędrna, tak bardzo elastyczna, giętka, że miałem wrażenie, iż to tylko zabawka, malutka drobna laleczka. 

Co tu dużo mówić, miałem lubieżne myśli. Chciałem włożyć swojego fiuta w te jej szeroko otwarte usteczka i trzymać go tam do chwili kiedy się nie spuszczę, kiedy nie wypełnię ich po brzegi moim spienionym pożądaniem. 

Oszalałem na jej punkcie. Oszalałem z podniecenia. Wiedziałem, że nawet gdybym chciał, nie będzie takiej siły, która byłaby w stanie mnie powstrzymać. Ona już była moja. Była moja i nic, absolutnie nic, tego miało nie zmienić. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ostatnie wakacje.

165. W restauracji "Pod Słomianą Strzechą".    Kiedy tylko przekroczyłem próg tego swoistego przybytku, zorientowałem się, że zaba...