środa, 19 lipca 2023

Fekicja

5. Moja bujna wyobraźnia.


Jedną dłonią podpierasz się na tej szarej plandece, na której znajdują się resztki patyków i słomy, a drugą podtrzymujesz się za brzeg tej starej skrzynki. Odwracasz głowę w moją stronę, a twoja twarz jest ledwie widoczna w jasnym poblasku zachodzącego słońca. Ciemne bujne włosy swobodnie opadają na plecy, iskrząc się jaskrawym pomarańczowym i żółcią. 

Piękna młoda twarz zastyga w bezruchu, w niemym pół uśmiechu z odrobiną niepewności. Linia kręgosłupa jest delikatnie wygięta tak, by maksymalnie wyeksponować duże piersi i jędrne zdrowe pośladki. W tej pozycji twoje kolana są szeroko rozchylone, a błękitna krótka spódniczka zjeżdża do samej cipki. 

Zastanawiam się, czy masz na sobie majteczki, bo z tego co zdążyłem się już zorientować, na pewno nie włożyłaś biustonosza. Nie mogę tego stwierdzić na podstawie obserwacji, bo jesteś odwrócona do mnie tyłem. Mogę się tylko domyślać i to jest właśnie najpiękniejsze. 

Moja wyobraźnia szaleje, podsuwając mi najróżniejsze scenariusze. W tym momencie kiedy się tak pochylasz i wyginasz, widzę jedynie maleńki fragment twojego dużego cycuszka, wystającego spod tego krótkiego niebieskiego wdzianka. Mam niesamowitą ochotę podejść do ciebie od tyłu, wyciągnąć moje dłonie i chwycić cię tak mocno, aby poczuć dokładnie twoje niesamowite skarby. 

Nie decyduję się jednak na to, bo samo oczekiwanie i niepewność jest jeszcze bardziej ekscytująca. Przyglądam się twojej spódniczce ciasno opinające jędrne pośladki. Od górnej krawędzi do połowy biegnie suwak i mam wrażenie, że za chwilę się w tym miejscu rozerwie, ponieważ twoje pośladki zdają się zbyt duże do tej części garderoby. 

Wyobrażam sobie, że podchodzę, chwytam za maleńką maszynkę i pociągam do dołu, uwalniając twoje ciało, które jakby nie jest stworzone do bycia ubranym. Na twoich pięknych stopach znajdują się kontury na dość wysokich obcasach. 

Zmrok zapada szybko. Z każdą kolejną minutą robi się coraz ciemniej a słońce, które jeszcze przed chwilą było ponad linią drzew, schowało się za nie i teraz na niebie jest tylko jego jasna pomarańczowo żółta poświata. 

Rezygnujesz z zejścia z tego podwyższenia i odwracasz się do mnie przodem. Powiem szczerze, że doznaję dość silnego szoku, chociaż tak naprawdę nic szczególnego nie zobaczyłem. 

To, co się teraz dzieje to raczej moja bujna wyobraźnia i twoje prowokacyjne, ale mieszczące się w granicach przyzwoitości zachowanie. Przecież ty nic takiego jeszcze nie zrobiłaś. Chociaż może to tylko złudzenie. Może zrobiłaś dużo więcej, niż powinnaś. To wszystko zależy od sposobu patrzenia. 

Odwracasz się do mnie przodem i w takim samym pół przysiadzie jak poprzednio szeroko rozsuwasz swoje zgrabne śliczne uda. Nie dbasz o to, w jakim stanie i gdzie znajduje się twoja spódniczka. Ona zjechała całkowicie do góry i zatrzymała się na granicy i pośladków. Patrzę między twoje uda zachłannymi oczyma i widzę pasiaste czerwono-różowe majteczki. Nie mogę się doczekać momentu, kiedy nie będziesz ich miała na sobie.

Moja wyobraźnia pracuje na najwyższych obrotach i próbuje sobie odpowiedzieć na pytanie, jak wygląda to miejsce pod spodem. 

Prawą nogę wysunęłaś do przodu i podparłaś na kolanie łokieć. Patrzysz na mnie, pochylając się lekko do przodu, a twoje wielkie cycki napierają na cienki elastyczny materiał bluzeczki, naciągając ją do przodu.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ostatnie wakacje.

165. W restauracji "Pod Słomianą Strzechą".    Kiedy tylko przekroczyłem próg tego swoistego przybytku, zorientowałem się, że zaba...