piątek, 21 lipca 2023

Felicja

7. To, co mi dasz.


Odwracasz się tyłem, uśmiechasz się bezczelnie zaczepnie, ale słodko gorąco i ciepło. Tak jak lubię. Bez najmniejszego skrępowania podciągasz swoją krótką, elastyczną spódniczkę na biodra, odsłaniając pośladki zakryte tymi dosyć obszernymi, tradycyjnie wyglądającymi majteczkami. Uśmiechasz się, pokazując wszystkie zęby, tak jakbyś chciała powiedzieć: no widzisz, co ja mam? Widzisz, jak wyglądam? Chcesz mnie? Twoje włosy znów rozsypują się swobodnie jak burza, twoje cycki znowu wysuwają się do przodu. Choć są ukryte pod bluzką, dokładnie mogę ocenić ich kształt i wielkość.

Och Felicjo, Felicio, chciałbym, abyś jeszcze bardziej pochyliła się do przodu, a pośladki uniosła w nieco wyżej i tak, że gdybym wszedł na tę stertę, byłbym w stanie ściągnąć te twoje pasiaste majteczki, zbliżyć się moim podbrzuszem do twojej cipeczki i wepchnąć w nią mojego twardego podnieconego penisa. Teraz już wiem, jestem tego całkowicie pewny, że nic mnie nie powstrzyma, abym się do ciebie zbliżył, abym wziął cię w swoje ramiona, abym cię przytulił, pocałował, kochał, pieścił i doznał totalnego spełnienia.

Każda kolejna chwila jest piękniejsza od poprzedniej. W każdej kolejnej chwili jak w ujęciu filmu coś się dzieje. To czas podniecania się, czas czekania na to, co ma się stać. Och tak! Jesteś taka niesamowita, tak niesamowicie podniecająca. Felicio, nie masz pojęcia, jak mój fiut pragnie wejść w twoje słodkie wnętrze, spenetrować je dokładnie.

W tej chwili odwracasz się do mnie tyłem, ale nie tak jak poprzednio. W tej scenie jest coś innego, coś niesamowitego, pięknego, cudownego. W tej scenie ty ściągnęłaś z tych swoich jędrnych, dużych pośladków swoje pasiaste majtki. Ściągnęłaś je i znajdują się one na twoich udach. Nie widzę nic więcej poza twoimi dużymi pośladkami, ale to wystarcza, by moja wyobraźnia wystrzeliła w kosmos.

Widzę szczelinę między pośladkami i tam jest ciemność, ale ta ciemność oznacza tylko jedno. Tam jest obiekt mojego pożądania i pragnienia. Zatrzymałaś się tak w półprzysiadzie tyłem do mnie i patrzysz w zachodzące słońce, w poblask na niebie, na szczyty koron drzew tak jakby właśnie tam było coś interesującego. Patrzysz tam, choć wiesz, że ja patrzę na ciebie. Patrzę i podniecam się coraz bardziej. Każda kolejna sekunda to męczarnia, bo muszę stać w miejscu i czekać na to, co mi dasz za godzinę lub dwie.

Odwracasz głowę i patrzysz na mnie. Jesteś taka piękna. Pragnę cię całym sobą, każdą swoją komórką. Chcę cię teraz i tutaj. Nie wiem, jak to się stało, ale gdzieś w przelocie, tak prawie niezauważalnie podciągnęłaś swoją bluzeczkę do góry, odsłaniając piersi, duże piersi, twoje duże niesamowicie podniecające piersi.

Widzę tylko jedną. Jest duża, swobodnie opada do dołu i rozlewa się jak worek napełniony wodą. Widzę ją z boku, widzę jej zarys i kształt, najcudowniejszy kształt, jaki można sobie wyobrazić. W tej chwili widzę twój cycuszek i twoje krągłe duże pośladki i to jest dla mnie aż za dużo. Nie umiem przerobić w swoim mózgu tak dużej ilości tak silnych emocji.

Pragnę wepchnąć mojego sztywnego i twardego fiuta między te twoje duże jędrne pośladki i trzymać tam go, dopóki się nie spuszczę dużą porcją gorącego gęstego nasienia.

Och tak, tak, to jest myśl, która tak bardzo mnie poraża, która tak bardzo nie daje mi spokoju.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ostatnie wakacje.

165. W restauracji "Pod Słomianą Strzechą".    Kiedy tylko przekroczyłem próg tego swoistego przybytku, zorientowałem się, że zaba...