niedziela, 16 lipca 2023

Felicja

2. Zrobiłaś to celowo.


Odwracasz się do mnie tyłem. Ciężar ciała przenosisz na lewą nogę. Prawą uginasz w kolanie i mocno wysuwasz do przodu. Jakby od niechcenia zakładasz dłonie za głowę i wplatasz swoje długie palce we włosy. Patrzysz przed siebie tak, jakbyś w ogóle mnie nie widziała, tak jakby mnie tu nie było, tak jakbym się w ogóle nie liczył dla ciebie. Jednak ja wiem, że to nieprawda. 

Jestem tu i jestem przekonany, że doskonale zdajesz sobie sprawę z tego faktu, że wiesz, czego od ciebie oczekuję. Ty dobrze wiesz, jak bardzo jestem podniecony i jak wielką mam na ciebie ochotę, a jednak, a może właśnie dlatego prowokujesz. Udajesz, że patrzysz przed siebie być może na sąsiednie działki, na ludzi wolno spacerujących polną nieutwardzoną drogą, na z rzadka przejeżdżające samochody, wznoszące tumany kurzu. 

Twój krótki top podjechał wyżej, a spódniczka zsunęła się jeszcze niżej, odsłaniając jeszcze większą połać twoich wąskich w talii pleców. Pod napiętym w ten sposób materiałem odznaczają się twoje jędrne i kształtne pośladki. Moja wyobraźnia pracuje coraz bardziej dynamicznie. Pragnę cię coraz bardziej i nie umiem sobie wyobrazić sytuacji, w której miałoby do tego nie dojść.

Wszystko dzieje się powoli, spokojnie, bez pośpiechu. Nic nie dzieje się szybko, bo nie ma takiej potrzeby. To wszystko rozgrywa się bardzo powoli, bo wszystko jest grą, wszystko jest zabawą, wszystko jest budowaniem napięcia seksualnego i podniecenia. Wiem o tym ja i wiesz o tym ty. Jesteś super ładną, podniecającą, młodą laską. Bawimy się, stopniowo budujemy swoje podniecenie i napięcie, udając, że nic się nie dzieje, udając, że nie robimy nic takiego, że nie robimy tego, co robimy, że nie zmierzamy do celu, do którego właśnie zmierzamy. Tylko że my to robimy i zmierzamy właśnie w tym kierunku. Jestem podniecony do granic wytrzymałości.

Odwracasz się do mnie przodem, a ja drżę już z podniecenia. Dygoczę na całym ciele i nie umiem nad tym zapanować. Tak naprawdę nie chcę nad niczym panować. Uwielbiam to uczucie. Uwielbiam uczucie braku kontroli nad sobą, nad swoim ciałem i swoimi doznaniami.

Teraz odwracasz się do mnie przodem. Stoję niżej, więc muszę nieco unieść twarz i patrzeć w górę. Ty spoglądasz na mnie jakby spod nieba. Wydajesz mi się jeszcze ładniejsza niż wcześniej. Patrzysz na mnie swoimi dużymi, ciemnymi jak węgle oczyma, które w mroku zapadającego wieczoru wydają się jeszcze ciemniejsze i jeszcze większe. Delikatnie uchylasz usta, a dołek w podbródku staje się jeszcze bardziej widoczny. Twoje usta są jędrne pełne i gorące. Mam ochotę wsunąć między nieswój spragniony język, przylgnąć do nich swoimi wargami, całować je namiętnie i długo.

Patrzysz na mnie tak, jak byś doskonale o wszystkim wiedziała. Patrzysz, bo przecież wiesz. Jednak nic z tego w tej chwili nie jest ważne. W tej chwili w chwili, która właśnie rozgrywa się przed moimi oczami, ważne są twoje piersi, piersi, które wystają spod dolnej krawędzi elastycznego, niebieskiego topu, pod pofałdowaną krawędzią. Majaczą pod nim jak dwa duże balony. Dokładnie odznacza się ich cały kształt, łącznie z brodawkami i wystającymi sutkami, ale w tej chwili dokładnie widać tylko dolną ich część. Wiem, że zrobiłaś to celowo. Celowo uniosłaś ramiona do góry, by naciągnąć bluzkę, by zjechała ona z twoich piersi i  odsłoniła ich fragment.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ostatnie wakacje.

165. W restauracji "Pod Słomianą Strzechą".    Kiedy tylko przekroczyłem próg tego swoistego przybytku, zorientowałem się, że zaba...