sobota, 29 lipca 2023

Było inaczej.

4. To była totalna młodość.


Powoli, z gracją, jakby tańczyła, a przecież robiła to tak naturalnie, włożyła słuchawkę w uchwyt za sobą i, biorąc żel do kąpieli oraz gąbkę, odwróciła się do mnie przodem. Widok, którego było mi dane doświadczyć, powalał z nóg. To była totalna młodość, subtelna niewinność, nieziemska uroda, wdzięk, a jednocześnie bijące z każdego zakamarka jej ciała, pożądanie. Podniecenie nie pozwalało myśleć o niczym innym, jak tylko o jednym, o seksie. 

Ona była po prostu boska. Anioł i diabeł, dwa tak różne przeciwstawne byty doskonale połączone w jednym ciele. Zarys jej nagiego ciała, począwszy od piersi, poprzez wąską talię i skończywszy na obfitych biodrach, tworzył niemalże idealną sinusoidę. Patrząc na nią, miałem wrażenie, że spoglądam na helleński starożytny posąg wyrzeźbiony z marmuru. 

Nie mierzyła mnie wzrokiem. Nie musiała. Wiedziała, że ja to robię i to jej wystarczyło. Była świadoma tego, że penetruję swoim łapczywym spojrzeniem każdy zakamarek jej młodej podniecającej sylwetki. 

W tej chwili z lekko opuszczoną głową brodą niemalże dotykając swojej klatki piersiowej, zdawała się wypatrywać czegoś na podłodze. Tak jakby znajdowało się tam coś, co przed chwilą zgubiła. Jej oczy były delikatnie przymknięte. Nieco rozchylone usta, wyrażały spokój i rozluźnienie. Jej dłonie ułożone w górnej połowie piersi nie zasłaniały sterczących i sztywnych sutków. Pociągając skórę do góry, sprawiała, że wyprężały się jeszcze bardziej i były jeszcze bardziej podniecające. 

Rozprowadziła na sobie sporą ilość pachnącego konwaliami żelu. Jej skóra lśniła pianą i bąbelkami. Spływały w dół poprzez brzuch i doskonale wygoloną cipeczkę aż na uda. Chciałem ją wyruchać i to bez dwóch zdań. Wiedziałem, że to zrobię, chociaż jeszcze nie teraz. Chciałem jeszcze trochę zaczekać. Zdawałem sobie sprawę, że każda minuta opóźnienia w tym względzie wzmaga moje pożądanie, a cała zabawa staje się jeszcze bardziej interesująca. 

Zastanawiałem się, jak to zrobię. W domu nie było nikogo. Była tylko ona i ja.  Przynajmniej na razie. Ta myśl sprawiała,  że robiło mi się jeszcze bardziej gorąco. Miałem świadomość, że daje mi to niesamowitą przewagę, bo gdyby nawet się rozmyśliła i podniosła alarm, to nikt nie przyjdzie jej z pomocą. Bogaty tatuś ciągle zapracowany, nie miał pojęcia, co jego ukochana córeczka robi po przyjściu ze szkoły. Jemu się wydawało, że ona jest bardzo grzeczna, kulturalna i poprawnie wychowana. Gdyby wiedział jakie numery odstawia poza jego oczami, osiwiałby w ciągu jednego dnia. No ale cóż, to nie moja sprawa. 

Wyjęła słuchawkę prysznica z uchwytu i odwróciła się bokiem. Trzymając ją w dłoni na wyciągniętym ramieniu, puściła strumień pod swoją pachę. Drugą dłonią podtrzymywała swoją pierś. To, czego w tej chwili doświadczałem, to było oszołomienie szok i niedowierzanie. Pomimo tego co do tej pory już widziałem, nie mogłem uwierzyć, że to dzieje się naprawdę. Ona była tak zgrabna, tak ponętna, że aż kręciło mi się w głowie. 

Stała nieco bokiem, pochylała się do przodu i jednocześnie unosiła górną połowę ciała. Sprawiało to, że same pośladki wypinały się jeszcze mocniej. Nie chciałem nic mówić, może to tylko moja bujna wyobraźnia, ale one jakby przygotowywały się do kopulacji. Jakby szykowały się do wejścia w sam środek twardego grubego kutasa. Mojego kutasa. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ostatnie wakacje.

165. W restauracji "Pod Słomianą Strzechą".    Kiedy tylko przekroczyłem próg tego swoistego przybytku, zorientowałem się, że zaba...