niedziela, 26 czerwca 2022

Podglądacz.

35. Grymas podziwu i udawanego zgorszenia.



Jej cipka, mając już całkiem mocne oparcie, zacisnęła się jeszcze bardziej. Czułem, ale też i widziałem, jak zaciska się na mnie wszystkie swoje mięśnie. Na buziach, obserwujących to  dziewcząt, pojawił się grymas, ni to podziwu, ni to nieco udawanego zgorszenia.


Kinga najwyraźniej zaczynała odczuwać już irytację nadgorliwością swoich przyjaciółek. Uniosła się trochę i poprawiła pozycję.

-O, no, no, dobrze widziałam! - dyskutowała Majka. 

Pozostałe dziewczyny próbowały pomóc Kindze w utrzymaniu równowagi, służąc wyciągniętymi ramionami. Z pewnością to nie był naturalny seks. 

-Yach! - stęknęła w końcu, opadając głęboko. 

Mocno pochylała się do przodu, jej włosy drażniły moją klatkę piersiową. Karolina trzymała ją za nagi pośladek i cisnęła do dołu. Aśka wpychała się między nasze ciała i przytrzymywała kutasa. 

W końcu nadziała się do samego końca i wyprostowała. Nie wiem, czy działanie środka, którym nie nafaszerowały, ustępowało, czy też nie, ale odniosłem wrażenie, że mój członek coraz lepiej sobie radził w walce z niemocą. Patrzyłem jak jej psitka pochłania mnie, w coraz większym stopniu i nie wiem czemu, wciągnąłem brzuch. Widocznie zdawało mi się, że w ten sposób dłużej utrzymam erekcję. 

W bardzo erotyczny sposób dwoma paluszkami trzymała brzegi swojego ręcznika tuż nad pępkiem i opadała. Czułem, jak jej pośladki powoli zaczynają rozgniatać moje jądra. 

-Jeszcze, jeszcze, jeszcze!!! - dopingowały chóralnie pozostałe dziewczyny. 

Udało się! Byłem w niej i nie wypadałem. 

-No, fajnie! - podsumowała zadowolona Karolina. 

Zerknąłem na twarz Kingi, uśmiechała się od ucha do ucha. Reszta towarzystwa także zdawała się być usatysfakcjonowana. Oparła się rękoma o mój brzuch, przygotowując się do podjęcia przejażdżki na tym, nieco leniwym, rumaku. 

-Cha-aaaa! - wciągnęła głęboko powietrze. 

Patrzyła na mnie tak uradowana, jakby właśnie dostała fajny prezent, albo ulubioną zabawkę. Pozostałe dziewczyny także zdawały się być wniebowzięte. Miały miny, jakby dokonały czegoś wielkiego. 

-Taaaak właśnie lubię! - wyrzuciła z siebie.

-Yyyyyy-yk! - jęknęła podekscytowana Jolka, jakbym to właśnie w jej cipę się wpakował. 

Łypnęła na psitkę koleżanki, a później spojrzała na mnie, zmrużyła oczy i zrobiła minę rozentuzjazmowanego przedszkolaka. 

“Poczekaj, niech tylko dojdę do siebie, na pewno nie zapomnę wyruchać i ciebie.” - pomyślałem nieco złośliwie. 

Chwyciła przez ręcznik za piersi i potrząsnęła nimi na boki. 

W tym samym czasie Kinga już zaczęła się unosić, stopniowo uwalniając mojego kutasa.

-Oooo tak, tak dziecinko! - próbowała nadać rytm Karolina.  

Moja dżokejka poprawiła pozycję, przechylając się raz w prawo, raz w lewo. 

-Tak, mocniej! - wtrącała Karolina.

Zaczęło się. Trzymając ścierkę wysoko, pod piersiami, opadała i unosiła się. Patrzyłem na jej miękki brzuszek, na malutki kolczyk w pępuszku i czułem, że mój fiut zaczął sztywnieć na dobre. 

Majka, która siedziała najdalej, uniosła się na kolanach, ujęła swoje cytrynki i zaczęła je ugniatać. Karolina coraz mocniej ciągnęła za biały ręcznik Kingi, próbując go z niej ściągnąć. 

-Uuuuuu! - zawołała z podziwem Jolka.

Kinga spojrzała w sufit i z radością cwaniaka, który właśnie wszystkich okpił, roześmiała się głośno:

-U-ha-ha!

Jej cipka, mając już całkiem mocne oparcie, zacisnęła się jeszcze bardziej. Czułem, ale też i widziałem, jak zaciska się na mnie wszystkie swoje mięśnie. Na buziach, obserwujących to  dziewcząt, pojawił się grymas, ni to podziwu, ni to nieco udawanego zgorszenia. Oto bowiem ich koleżanka, dosyć dobrze radziła sobie sama i najwyraźniej nie potrzebowała już pomocy. 

-Hhhhh-aaaaach! - westchnęła, mrużąc oczy i zagryzając dolną wargę.

Bez wątpienia była w swoim żywiole. Zwijając ręcznik, mocno trzymała za piersi, raz patrzyła na moją twarz, raz w sufit. Po pierwszych kłopotach z erekcją brała swoją przyjemność całymi garściami. Zupełnie nie przejmowała się koleżankami. Jakby na złość, próbowała pokazać, że to ona jest tą wygraną. 

Zatrzymała się, obserwowałem, jak zagryza usta, jak napina mięśnie, jak drży. Mój fiut przybrał już, normalne w takich okolicznościach, rozmiary i miałem wrażenie, że na tym nie koniec. Pęczniał dalej. 









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ostatnie wakacje.

165. W restauracji "Pod Słomianą Strzechą".    Kiedy tylko przekroczyłem próg tego swoistego przybytku, zorientowałem się, że zaba...