czwartek, 30 czerwca 2022

Podglądacz.

39. Czeka na mój wytrysk. 


Miałem wrażenie, że czeka na mój wytrysk. Karolina zamruczała, pieszcząc moją szyję. Sprężyłem się w sobie i uniosłem głowę.


Majka podniosła się ze swojego miejsca, przysunęła bliżej i razem z Aśką zaczęły głaskać mój tors. Po chwili dołączyła do nich Karolina. 

-Iiiiiha, iiiiha! -pokrzykiwała Aśka, widząc, że Kinga, jak dżokej ujeżdżający dzikiego konia, przechyla się do tyłu i chwyta mnie gdzieś za udo. 

To wyglądało tak, jakby za moment miała ze mnie spaść. Przyznam, że taki teatr podobał się i mnie. 

-Dawaj, no… szybciej, szybciej!

Kinga nie wytrzymała, znieruchomiała, a jej cipka pulsowała, jak serce maratończyka. 

-Aaaaaaach! - westchnęła w końcu moja amazonka.

-Taaaak! - chóralnie dołączyła do niej Aśka. 

Podniosłem głowę. Po chwili unosiłem też tułów. Nie pozwoliły mi usiąść. Kilka par rąk przycisnęło mnie do łóżka. Kinga spojrzała mi w oczy, mocniej zacisnęła uda i się wyprostowała. 

-O! - wyraziła swój zachwyt Aśka.

-Tak!

-Oooo tak!

Jakieś palce popychały moją, próbującą się unieść głowę. 

W tej samej chwili nastąpiło mocne, dogłębne pchnięcie, zaraz potem jeszcze jedno i jeszcze jedno, bardziej wzdłuż mojego ciała niż pionowo. Któryś już raz z kolei pociemniało mi w oczach. 

-O tak, tak! Nie żałuj go.

Przymknąłem powieki i ciężko oddychałem. Kinga tyłkiem rozgniatała moje jajka. Znowu. Za każdym takim przechyłem jej cipka robiła się jak imadło. 

-Dawaj, dawaj! - ciągle słyszałem głos Aśki. 

Karolina patrzyła w moje, na wpół przymknięte, oczy i wiedziała, że byłem już całkiem przytomny. Nie odezwała się jedna ani słowem. Jednak w jej źrenicach dostrzegłem rzeczywistą troskę i współczucie. Zastanawiałem się, dlaczego w tamtej chwili, w żaden sposób nie zareagowała. 

Czułem, że za chwilę trysnę. Próbowałem jakoś to zasygnalizować, jednak bardzo zdecydowane, aczkolwiek czułe i namiętne pieszczoty ich dłoni nie pozwalały mi się podnieść. 

Kinga kręciła biodrami, wierciła się, jakby miała robaki, wiedziałem, że takiej mieszanki ruchów długo nie wytrzymam. 

-Mmm! - teraz odezwała się Majka

Drobniutkie kółeczka bioder Kingi powodowały, że ciągle byłem na skraju orgazmu. Mimo to nie mogłem skończyć. To tak, jakby chcieć się wysikać i nie móc. Zwinne dłonie penetrowały moją skórę na piersiach, bokach i pod pachami.

-Mmmmm! - mruczała Majka, tak jakby to ona w tej chwili na mnie siedziała. 

Kinga poprawiła pozycję, do końca nadziewając się na mojego twardego już kutasa. 

-Na chuuuuuju siedzisz! - przedrzeźniała ją Aśka. 

Spomiędzy jej pośladków wydobywały się głośne chlapania i plaśnięcia. Jeszcze raz westchnęła głęboko, wykonując gwałtowny ruch. Teraz słyszałem tylko ciężki oddech. Unosiła się i opadała, unosiła i opadała. Już bardziej płynnie, dużo łagodniej. Pozostałe dziewczyny na chwilę zamilkły. Wszystko działo się jak w teatrze, jakby właśnie trwał jakiś spektakl, do którego każda z nich była dokładnie przygotowana. 

 -Ku-ku! - wyrwało się z gardła Aśki, gdy tylko zobaczyła mój przytomny wzrok.

Pieściły i gładziły moją szyję, barki, ramiona. Jakiś palec kręcił się na mojej brodawce. Ponownie podjęły swoje gaworzenie.

-Słodki…

-Bardzo…

-Ciacho…

-Nooo…

Kolejny sutek został opanowany przez zwinne paluszki.

-Uuuu!

-Uch!

-Uuuu!

Posuwiste ruchy na moich piersiach powodowały, że zacząłem się zwijać jak piskorz. Spojrzałem w sufit, całkowicie podając się temu co robiły.  Szarpały, przesuwały, gładziły, pocierały. Słyszałem ich westchnienia, stęknięcia i krótkie pojękiwania. Uczucie było niewiarygodne, błogie, ale trudne do zniesienia. 

-Dawaj, no już, - odezwała się Aśka, jakby wiedziała, że niewiele mi już brakuje. 

Miałem wrażenie, że czeka na mój wytrysk. Karolina zamruczała, pieszcząc moją szyję. Sprężyłem się w sobie i uniosłem głowę. Wszystkie dłonie, jakby na zawołanie odsunęły się ode mnie. Spojrzałem przed siebie, Kinga sadowiła się głębiej. Aśka rechotała. Moja amazonka przechyliła się na jeden bok, oparła dłonią na materacu i podjęła bardziej zdecydowaną akcję. Poruszała się zwinnie.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ostatnie wakacje.

165. W restauracji "Pod Słomianą Strzechą".    Kiedy tylko przekroczyłem próg tego swoistego przybytku, zorientowałem się, że zaba...