wtorek, 28 czerwca 2022

Podglądacz.

37. Doprowadzić mnie i ją do silnego orgazmu.


Ruchy Kingi były minimalne, lewie zauważalne, jednak, zważywszy na to, jak mocno zaciskała się na moim wężu, wystarczająco mocne, by w niedługim czasie doprowadzić mnie i ją do silnego orgazmu.


Kinga  dygotała na całym ciele, uniosła się i opadła. Dziewczyny rechotały, krzywiły się jak stare zgorszone dewotki. 

-M-aach! - westchnęła z autentycznym.

Aśka patrzyła na jej otwarte usta. Była nią zafascynowana. To było to. Moja dżokejka uniosła się i opadła.

-Oj! - wyrzuciła z siebie Karolina. Chyba czuła, co za chwilę się stanie. 

Zaraz potem trzy pary rąk spoczęły na mojej klatce piersiowej. 

-O taaak! - dodała uśmiechnięta blondynka. 

Kinga odwróciła w jej stronę głowę, uniosła się i opadła. 

-Nie leń się! - zawołała Jolka.

Pierwsze palące wrażenie zaczęło ustępować na rzecz miarowych, silnych skurczów. Po chwili moja partnerka opadła pośladkami na moje jądra, odchyliła mocno do tyłu i oparła dłońmi o moje kolana. Mój fiut wyprężył się jak struna, przyprawiając mnie o silne zawroty głowy. 

-Uff, uff, uff! - fukałem, próbując utrzymać normalny oddech.

Wszechogarniająca niemoc całego ciała powoli ustępowała. Teraz już wcale nie miałem zamiaru uciekać, bronić się, czy złościć. Chociaż mogłem już poruszać rękoma i nogami, postanowiłem, że będę udawał, że nadal jestem sparaliżowany. Jak wyjaśnić taką, czy inną decyzję. Najwidoczniej chciałem doświadczyć tego specyficznego uczucia, uczucia bycia gwałconym. Przyznam, że była to niezła zabawa. 

W tym samym momencie jak na złość, naprężony do granic możliwości, kutas, jak sprężyna wyskoczył z ciasnej dziurki, ale zwinne łapki natychmiast chwyciły go i usilnie próbowały wepchnąć z powrotem do środka. Kiedy nie udało się to za pierwszym razem, ze złością poklepały głowicą po wierzchu wzgórka. 

-Oj, niedobry, niedobry kutasik! - karciła go Karolina. 

Jakimś cudem, za trzecim, czy czwartym razem, we trzy, wcisnęły niesfornego węża do gorącej cipeczki. Aśka, przez kilka sekund, w dwóch paluszkach blokowała jego powrót do świata wolności. Pozostałe dziewczyny pracowicie rozwierały koleżance uda, by ta jeszcze raz nie wypchnęła go z siebie.  Kinga podnosiła się do pionu.

Siedziała już prosto, udami cisnęła mnie w brzuch i w boki. Zupełnie jakby nie mogła utrzymać ich w szerszej pozycji. Czułem, że jej pizdeczka mocno pulsuje, podryguje i nabiera tempa. 

-Hhhhhhhhh! - głośno wypchnęła z siebie powietrze.

-Nooo! - jęknęła Karolina, jakby to oba za chwilę miała doznać orgazmu.

Kinga opuściła nogi i oparła się na stopach. Na powrót odchyliła się do tyłu i balansowała na moich udach. Zaciskała krocze, nie mogła utrzymać go w innej pozycji. Czułem, że cała drży. 

Minęła chwila. Uniosła się u opadła.

-Taaaak… Boże… - wzdychała zachwycona i rozpromieniona Karolina. 

Ruchy Kingi były minimalne, lewie zauważalne, jednak, zważywszy na to, jak mocno zaciskała się na moim wężu, wystarczająco mocne, by w niedługim czasie doprowadzić mnie i ją do silnego orgazmu.

Raz, raz, raz… - szybko podrygiwała.

-Pięknie! - chwaliła Aśka.

Raz, raz, raz…

Kinga przegięła się do przodu i wpatrywała w swoją cipeczkę.

-Uuuuu! - zawołała Aśka.

Chociaż niesamowicie podniecony i rozpalony, już bez paniki i całkiem świadomie obserwowałem wszystkie ich poczynania. 

Teraz Kinga usadowiła się lepiej i zwiększyła tempo. 

-Ooo tak! - dopingowała Karolina, kładąc dłoń na mojej klatce piersiowej.

Raz, raz, raz… ruchy były drobniutkie i szybkie, ale kutas siedział głęboko. Za każdym razem szturchał jej macicę. 

-Taaaaa!!! - zawołała Majka, widząc, jak mocno w niej tkwię.

Ona z pewnością też by tak chciała. 

Raz, raz, raz…

-Ładnie! - Nie mogła powstrzymać się od komentarzy Majeczka. 

Raz, raz, raz… - Kinga skakała na mnie niczym piłeczka do pingponga.

-Tak! - dorzuciła Karolina, głaszcząc mnie po brzuchu.

Raz, raz, raz…

-Hegh! - wyrwało się nagle z gardła mojej partnerki. 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ostatnie wakacje.

165. W restauracji "Pod Słomianą Strzechą".    Kiedy tylko przekroczyłem próg tego swoistego przybytku, zorientowałem się, że zaba...