piątek, 24 czerwca 2022

Podglądacz.

33. Nie miał zamiaru zesztywnieć.


Fiut nie miał zamiaru zesztywnieć całkowicie, końcówka wyginała się na wszystkie strony i nie w żaden sposób nie mogła przedrzeć się przez ciasny kanalik Kingi. Prostowała go, jak tylko mogła, ale niewiele to pomagało. 


Pochyliła się, prawie wtykając między nas swoją piękną buzię. Karolina, natomiast, chwyciła moją gwałcicielkę za pośladek i starała się docisnąć.

Kinga, jednak się uniosła, pewnie ujęła kutasa w dłoń i skierowała swoją szparkę. Widziałem, jak wierzchołek znika między jej płatkami. Napięcie, jakby wzrosło, panienki uważnie obserwowały każdy ruch. W ciągu jednej chwili zrobiło się cicho. Miałem wrażenie, że oszaleję. Chciałem chwycić tę babę za biodra i mocno na siebie nadziać, ale nie mogłem. Moje ręce były jak z waty, jakby nie moje, ledwie je czułem.

-Uuuuoooo! - wyrwało się z mojego gardła.

Jak na ironię odczuwałem ogromne podniecenie. Mimo że mój kutas wciąż nie mógł nabrać pełnego turgoru, buzowały we mnie hormony. 

-Iiiii-he-he-he!!! - słyszałem śmiech po mojej prawej stronie. 

Teraz, już i Karolina, aktywnie włączyła się w ustawianie mojego członka. Widziałem jej rozdziawioną, pełną radosnego zadowolenia, twarzyczkę. Czułem dwie pary łapek na swoim przyrodzeniu: jedną na trzonie w okolicy jąder a drugą u samego końca. 

Majka siedziała w kuckach, odruchowo naśladując to, co robi jej koleżanka. 

“Kurwa, ciebie wybzdyczę w drugiej kolejności”, - pomyślałem ze złością.

Ciche chlapnięcie odwróciło od niej moją uwagę. 

-Ech! - stęknęła Kinga. 

Połowę mojego członka oblewało przejmujące gorąco.

-Noooo! - jęknęła zadowolona Karolina.

Powoli opadała. Sekundy stawały się wiecznością. Dosłownie, wszystkie moje mięśnie drżały, jakby były podłączone do prądu. 

“Boże, Boże, Boże!” - myślałem na granicy obłędu.

Majka lustrowała mnie z takim zachwytem, jakby przed chwilą dostała bukiet pięknych róż. Karolina i Aśka podtrzymywały małego już tylko symbolicznie. 

-O-oooo-o! - zaśpiewała Jolka.

-Khi! - prychnęła cichym śmiechem Asia.

Mój kutas wchodził dalej.

-Już, już! - krzyknęła, podekscytowana Majka widząc, że mój fiut sam wysuwa się z ciasnej pizdeczki jej przyjaciółki.Karolina poruszała skórką, próbując wzmóc moje podniecenie. Aśka, natomiast, pochyliła się i zbliżyła swoją buzię do niesprawnego narzędzia, dosłownie, na kilkanaście centymetrów. Tak, jakby w ten sposób lepiej mogła ocenić, co z nim jest nie tak. 

-Czekaj, czekaj… już wchodzi, już wchodzi! - ekscytowała się. 

-Jak?! 

-Gdzie?! 

-Już?! - podniosły wrzawę pozostałe dziewczyny. 

Majka uniosła wyżej kolano, rozkraczyła się bardziej i już siadała.

-Tak, tak!

-Patrz! Będzie!

-Włazi!

-Ooooo!

Nie mogłem ani przeszkodzić, ani pomóc. Byłem bezradny tak jak mój fiut. Mogłem tylko biernie czekać na dalszy rozwój wypadków i mieć nadzieję, że moje ciało jakoś sprosta tej sytuacji. 

Dziewczyny były uradowane, widać było, że mają świetną zabawę. Karolina i Aśka pieściły moje podbrzusze, jądra kutasa, każde miejsce, które uznały za stosowne. 

Kinga uniosła się wyżej i poprawiła pozycję. Mój bambus ponownie się w niej znalazł. Trzymała go jedną rączką i opadała. Majka w napięciu zagryzła dolną wargę. 

Fiut nie miał zamiaru zesztywnieć całkowicie, końcówka wyginała się na wszystkie strony i nie w żaden sposób nie mogła przedrzeć się przez ciasny kanalik Kingi. Prostowała go, jak tylko mogła, ale niewiele to pomagało. 

-No, co jest?! Dawaj! No! - dopingowała Majka. 

Byłem coraz bardziej podniecony, jednak nie mogłem poradzić sobie z własną bezsilnością. Czułem się tak, jakby mój orgazm się zaczął, ale nie mógł się skończyć. Bardzo chciałem rozładować napięcie, ale nie byłem w stanie. To było ponad moje siły. Kutas wypadł z gniazdka mojej partnerki. Zgiął się wpół i klapnął w zarost. Był jak żołnierz trafiony kulą podczas ataku na przeważające siły wroga. Naprężałem się, ale nie reagował. Myślałem, że to kompletna kapitulacja. 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ostatnie wakacje.

165. W restauracji "Pod Słomianą Strzechą".    Kiedy tylko przekroczyłem próg tego swoistego przybytku, zorientowałem się, że zaba...