sobota, 25 czerwca 2022

Podglądacz.

34. Próbowała utrzymać fiuta w swojej dziurce. 


Kinga nie darowała, za wszelką cenę próbowała utrzymać fiuta w swojej dziurce. Poprawiała pozycję, kręciła się, naprowadzała, parła ciałem i nic. Kutas powoli i nieubłaganie wyślizgiwał się z jej pizdeczki. 


Kinga, jednak nie pozwoliła mu się wycofać i odejść w niesławie. Ujęła go czule całą garścią, ścisnęła i chwilę tak przytrzymała. Poskutkowało. Przynajmniej chwilowo. Napłynęła weń ciepła krew, zrobił się grubszy i sztywniejszy. Daleko mu jednak było do pełnej sprawności. Dziewczyna nie przejmowała się tymi niedogodnościami. Dla niej najważniejsze było to, że w ogóle mogła go sobie tam wsadzić. 

No i wsadziła. Jeszcze raz poczułem gorąco i wilgoć jej słodkiego bagienka. Przez moment miałem, nawet, wrażenie, że się spuszczam, że leci ze mnie sperma, ale to było tylko takie subiektywne odczucie. W rzeczywistości nic się nie działo, a dziewczyna pchała go w siebie dalej. Pozostałe dupeczki zamilkły, pochyliły się nade mną i czekały w napięciu.  “Jakie ciekawe… no popatrz, podniecają się, kiedy ja sam nic nie jestem w stanie zrobić”, - pomyślałem ze złością.

Bezradnie obserwowałem, jak Kinga jedną ręką trzyma kutasa i wciska go w swoją szparkę, a drugą podtrzymuje i podciąga do góry swój ręcznik. Była podniecona, mocno ściskała grubą miękką frotkę tuż pod swoimi cyckami. W tym samym czasie Karolina trzymała ją za udo, co chwilę gładziła i delikatnie szczypała. Aśka podpatrywała i przymierzała się, by zrobić dokładnie to samo z drugiej strony. 

Majka i Jolka siedziały nieco z tyłu i zdawały się kontemplować całą sytuację. Tylko ja, nieborak, leżałem jak związany źrebak, który nie może nawet wierzgać kopytkami. W tamtej chwili myślałem, że to kompletna porażka, że po wszystkim nie będę mógł spojrzeć w oczy nie tylko im, ale też sobie, w lustrze. 

-No już, no już, no już… - recytowała jak zaklęcie Jolka. 

Wyciągnęła dłoń i chwyciła mnie od tyłu za jądra. 

-Grrrhhhh! - wyrwał się z mojego gardła bulgoczący dźwięk. 

W oczach mi pociemniało, skóra na moim kutasie mocno się naprężyła, a on sam momentalnie uniósł się do pionu. 

Kinga szybko wykorzystała ten krótki moment jego ożywienia. Pewnie chwyciła go u samej podstawy, wycelowała, gdzie trzeba i, nie czekając, opadła.  

-Brawo! - usłyszałem podniecony głos Majki. 

Radość była jednak przedwczesna i trwała stanowczo zbyt krótko. Fiut, owszem, wdarł się, nawet do połowy, ale zaraz potem zwiotczał. Chociaż może nie tak jak wcześniej. 

Męczyłem się, chciałem, by to się już skończyło, ale jak na razie nic nie wskazywało na to, że dziewczyny odpuszczą. 

-Cha, cha, cha… - roześmiała się miękko Majka, widząc, co się dzieje. 

Kinga nie darowała, za wszelką cenę próbowała utrzymać fiuta w swojej dziurce. Poprawiała pozycję, kręciła się, naprowadzała, parła ciałem i nic. Kutas powoli i nieubłaganie wyślizgiwał się z jej pizdeczki. 

“Głupia cipo, może by wlazł, gdybyś nie była taka podniecona, gdyby nie było w tobie tak ciasno,” - próbowałem udzielać instrukcji, ale były to tylko myśli. Z mojego gardła nie wydobył się ani jeden artykułowany dźwięk. Dobrze zdawałem sobie, jednak sprawę, że to nie jest przecież jej wina. Była podniecona, bo mimo wszystko było jej dobrze. Nie mogłem pomóc. Obserwowałem, jak Jola podtrzymuje jej ręcznik gdzieś w okolicach środka pleców. 

-He-e-e!!! - zarechotała rozbawiona Asia.

Spojrzała na moją twarz. Nie wiem, czy zobaczyłem w jej oczach krztę litości, czy to tylko taki, głupkowaty grymas jej słodkich usteczek. 

Nagle nastąpiło spore poruszenie. Kindze udało się utrzymać fiuta w swoim wnętrzu. 

-O widzisz?! - powiedziała.

-No, nie wiem… - uśmiechnęła się koleżanka. 

Majka i Jola przechyliły się do przodu i chwyciły za brzeg białego ręcznika na ciele swojej koleżanki. Po chwili zaczęły zadzierać go wysoko do góry, odsłaniając jej pośladki i większą część pleców. 

-No i wszedł?

-Wszedł!

-Co?!

-Pstro!




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ostatnie wakacje.

165. W restauracji "Pod Słomianą Strzechą".    Kiedy tylko przekroczyłem próg tego swoistego przybytku, zorientowałem się, że zaba...