wtorek, 28 lutego 2023

Miasto kobiet.

66. Na stojąco.


Była ciasna jak dziewica orleańska. Chociaż może tylko mi się tak zdawało, zważywszy, czym w tej chwili dysponowałem. Miałem wrażenie, że rozerwę ją na strzępy. Wydawało mi się, że widzę pod skórą kształt mojej wielkiej głowicy, że widzę, jak przesuwa się do przodu i do tyłu przy każdym ruchu. Ułożyła tylko ręce wzdłuż głowy i cichutko pojękiwała. Wydawała mi się jeszcze bardziej chuda drobna i krucha niż na początku. Miałem ją w stu procentach i robiłem z nią, co tylko mi się żywnie podobało, a ona nie protestowała. 

Musiałem wykorzystać ją do samego końca. Musiałem zrealizować moje marzenia. Nie mogłem tego tak po prostu zostawić. Wziąłem ją na ręce. Jak dziecko. Była niesamowicie lekka i dokonałem tego bez najmniejszych problemów. Chichotała cicho ucieszona, że ktoś ją nosi na rękach, a i mnie to pasowało. Tym bardziej że nie wyjąłem kutasa z jej pizdeczki. On cały czas tam był. Podniosłem ją nadzianą na moją wielką dzidę. 

-Jejku, jejku, jejku… - piszczała, śmiejąc się, kiedy nabijała się na mnie do samego końca. 

Trzymałem ją za nogi pod kolanami i ochlałem się do tyłu, żeby ze mnie nie spadła. Fiut wyginał się i trzeszczał, a mnie już brakowało tchu. Balansowałem swoim i jej ciałem raz w jedną raz w drugą stronę. Poruszałem nią całą jak zabawką: i raz i dwa, i raz i dwa… 

-Och, och, och Boże, już nie mogę to niesamowite, och, och, och… - dyszałem coraz ciężej. 

Patrzyła na swoją norkę, ale niewiele mogła zrobić. Wiedziała, że zaraz się spuszczę. 

To było istne szaleństwo. Znów była na podłodze. To znaczy na materacu. Klęczała. Zmusiłem ją, by się pochyliła. Mocno. Rozsunąłem jej uda i zanurkowałem w jej pizdę. Głęboko, całą twarzą. Zapach, ciepło i smak obezwładniały mnie, przejmowały nade mną kontrolę. Nie umiałem się temu oprzeć. Chciałem jeszcze i jeszcze. Lizałem jej cipę z nosem w kakaowym oczku i mdlałem z rozkoszy. Od tyłu, bezwstydnie w sposób bardzo wyuzdany i czułem się z tym cudownie. 

-Och kurwa, ja pierdolę, aleś ty dobry w te klocki. Chłopie gdzieżeś się tego nauczył! - wyrzucała z siebie jękliwym głosem.  

Później zwaliła się na posłanie płasko ze złączonymi udami. Myślałem, że zrobiliśmy to bezwiednie, ale jakimś cudem podłożyłem pod jej biodra tę samą co poprzednio twardą poduchę. Były wyżej, a jej cipka przyjęła odpowiednią pozycję, by mocno ją spenetrować. W półprzysiadzie trochę klęcząc na jednym kolanie, wpakowałem się w nią, a ona zawyła jak dziki zwierz:

-Uuuuuuaaaaaaa!!! Matko Boska, rozerwiesz mnie tym swoim kutasem!

-Cicho bądź ty stara kurwo! - warknąłem, - sama tego chciałaś. Przecież lubisz takie wielkie fiuty, prawda? 

Wejście w nią w tej pozycji było prawdziwym wyzwaniem. Gdyby nie to, że była już bardzo mokra i jakby to powiedzieć przeruchana, pewnie by mi się to nie udało. No ale siedziałem w niej. Penetracja na granicy bólu. Przynajmnioej jeśli chodzi o nią. Świadczył o tym jej ciężki oddech i co chwilę wydobywające się z jej gardła westchnienia i jęki. Zacisnąłem szczęki, zamknąłem oczy i waliłem ją na leżąco od tyłu.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ostatnie wakacje.

165. W restauracji "Pod Słomianą Strzechą".    Kiedy tylko przekroczyłem próg tego swoistego przybytku, zorientowałem się, że zaba...