piątek, 24 lutego 2023

Miasto kobiet.

62. Robiła mi loda. 


Klęczała przede mną, a ja się trzęsłem jak galareta. Bardzo się starałem, ale nie umiałem nad tym zapanować. Klęczała z lekko uniesioną głową i delikatnie trzymała mnie za pośladki. Patrzyła. Nie patrzyła jednak na moją twarz. W tej chwili dla niej było coś bardziej interesującego i znajdowało się nieco niżej. Jej oczy błyszczały, a na twarzy malował się dziwny uśmiech. Wyglądała tak, jakby chciała mnie zjeść. No może nie mnie, może nie mnie całego, tylko jedną moją część. Część mojego ciała. Już zaczynałem się bać. Po moich plecach biegały zimne i gorące dreszcze. 

Spojrzałem na swojego kutasa. To była prawdziwa rakieta. Nie dało się tego określić inaczej. Dlatego nie nie dziwił fakt, że tak bardzo ją zafascynował. Sam byłem zaskoczony tym, jak szybko nabrał tak ogromnych rozmiarów. O ile dobrze pamiętałem, nigdy taki nie był. Miałem wrażenie, że im dłużej tutaj przebywałem, jego rozmiar i kształt stawał się coraz bardziej okazały. Powinno mnie to cieszyć, a jednak miałem jakieś dziwne przeczucia.  

Gruby u nasady zwężał się ku końcowi. Opleciony siecią fioletowych napęczniałych żył, zwieńczony głowicą w kształcie grotu strzały. Wyglądał jak przerośnięty wąż boa. Wypolerowany wcześniej wielokrotnie wielki łeb lśnił i pulsował, unosząc się i opadając w równomiernym jednostajnym rytmie. Wszystko to działo się przed jej twarzą, przed szeroko uchylonymi ustami i oczami z zachwytem wpatrującymi się w niego. 

-A teraz oddasz mi wszystko, co tam masz, - stwierdziła ochrypłym głosem, nie patrząc na moją twarz. 

To była krótka piłka, scena jak z filmu, bez zastanowienia, bez zbędnego owijania w bawełnę. Chwyciła go u nasady, a jej gorące wąskie usta objęły sam czubeczek. Przez krótki moment zastawiałem, się, czy aby na pewno on się tam zmieści. Zmieścił się. 

Wysunęła język i od spodu zaczęła go drażnić. Zakręciło mi się w głowie. Uniosła oczy i wreszcie na mnie spojrzała. Chciałem wziąć ją w ramiona, zmusić by się pochyliła i wepchnąć tego wielkiego kutasa w tę jej niesamowicie podniecającą pizdę. 

Już po chwili obydwie dłonie wylądowały na moim podbrzuszu. Opanował mnie niesamowity zawrót głowy. Trudno było utrzymać się na nogach. Miałem ciężki oddech. 

-Och, och, och… - wyrzucałem z siebie. 

Myślałem, że nie dam dłużej rady. Jej szeroko rozpostarte palce doprowadzały mnie do obłędu. Kciuki naciskały na jądra. Słodkie uczucie mrowienia w podbrzuszu i napływający szybko orgazm mówiły, że długo nie wytrzymam. 

Nagle bardzo szeroko otworzyła buzię. Wielka głowica bez najmniejszego problemu wjechała do środka. Przed oczami zobaczyłem kolorowe gwiazdki. Czułem oszałamiające łomotanie serca. Ogarniało mnie uczucie odpływania. W mojej głowie kołatało się błaganie, aby nie przerywała. Patrzyła na mnie, kontrolując to, co się ze mną dzieje i kontynuowała. 

Przymknęła powieki i całkowicie skupiła się na tym co robi. Ssała. Obejmowała buzią sam łeb. Jej usta zamykały się sprężyście tuż za wielką grubą żyłą biegnącą w poprzek.  Masowała moje jajka, a mnie chciało się wyć z rozkoszy. Po chwili uwolniła mój worek i zostawiła go w spokoju. Już żałowałem, że to zrobiła. Huśtał się na boki. W jajach miałem tak duży ciężar, że miałem wrażenie, iż za moment mi je rozerwie. Czułem się jak byk rozpłodowy, za wszelką cenę próbujący wyrzucić wszystko, co w sobie ma. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ostatnie wakacje.

165. W restauracji "Pod Słomianą Strzechą".    Kiedy tylko przekroczyłem próg tego swoistego przybytku, zorientowałem się, że zaba...