wtorek, 21 lutego 2023

Miasto kobiet.

59. Zastrzyk. 


Spojrzała na mnie tymi swoimi ciemnobrązowymi hipnotycznymi oczami i uśmiechnęła się tym brzydkim uśmiechem. 

-Spokojnie, nie będzie bolało więcej niż to potrzeba. 

-Czyli będzie bolało… - odpowiedziałem niespokojnie.  

-No co, taki duży chłopczyk i się boi? - roześmiała się, a jej śmiech był perlisty i donośny, - Uporamy się  z tym bardzo szybko. 

Miałem ochotę uciec, ale wiedziałem, że to bez sensu. Na szyi miałem przecież tę cholerną obrożę. Prędzej bym się udusił, niż zdołał oddalić dalej niż na kilometr. Poza tym paraliżowała mnie jej specyficzna uroda i chęć sprawdzenia jak może z nią być, jak może wyglądać z nią seks. Chociaż nie miałem pewności czy w ogóle do tego dojdzie. 

Nie wiem, po co ona to robiła. Chyba chciała mnie jeszcze bardziej rozdrażnić. Kiedy już się przemogłem i stanąłem tak, jak chciała, zamiast od razu wbić ostre narzędzie w moje ciało, zaczęła bardzo delikatnie dźgać mnie w sam środek pępka, kalecząc i sprawiając, że ledwie trzymałem się na nogach. To był mój jeden z najczulszych punktów na ciele. Jeżeli kiedykolwiek miałem co do tego wątpliwości to teraz prysły one jak bańka mydlana. Podniecenie rozsadzało mnie do środka. Cały się trzęsłem. 

Bawiło ją to. Roześmiała się i a podnieciłem się jeszcze bardziej. 

-Spokojnie. Ale z ciebie nerwus. Nie bój się, ja tylko tak się bawię, - Powiedziała. 

"No fajnie niezła zabawa,  tylko że ja zaraz padnę tutaj trupem", - pomyślałem. Miałem tak wielką ochotę na seks z nią, że trudno było przewiedzieć co się za chwilę stanie. 

Urządzenie nie miało normalnego tłoczka, tylko rączkę jak maszynka do kleju na gorąco. Arletta klęczała przede mną na podłodze, a jej śliczna buzia znajdowała się kilka centymetrów od mojego sterczącego fiuta. Miałem ochotę wepchnąć go w te jej słodkie usteczka. 

Nagle moim ciałem szarpnął tak potężny skurcz, że o mało nie straciłem przytomności. W oczach mi pociemniało, zachwiałem się i opadłem na kolana. Byłem w niebie. Po prostu rozpływałem się w rozkoszy. Chwyciła mnie za pośladki i jeszcze mocniej docisnęła. 

-Co ty robisz?! Chcesz, żebym zrobiła ci krzywdę? - pierwszy raz uniosła głos. 

Wstałem, ale przyszło mi to z ogromnym trudem. Gruba igła wciąż siedziała już w mim pępku. Pod skórą czułem niewielkie zgrubienie. Próbowałem zapanować nad sobą. Dyszałem ciężko, a moje serce waliło jak szalone. 

-Zwariowałaś, - powiedziałem, - zaraz umrę przez ciebie. 

Spojrzała mi w oczy i uśmiechnęła się serdecznie. Wiedziałem, że mogła zrobić to delikatniej, ale z jakiegoś powodu nie chciała. Byłem zszokowany reakcją mojego organizmu i, cholera jasna, chciałem, żeby to powtórzyła. 

-Przepraszam, Wiem, że to boli, ale nie było innego wyjścia. Chociaż  w zasadzie to już koniec. Dzielny byłeś.

Wyjęła igłę. Poczułem się dziwnie. Nie poczułem ulgi, tylko rozczarowanie, że już się skończyło. , Podniecenie nie zmalało ani na trochę. Przyłożyła gazik w miejsce ukłucia i powiedziała, żeby tak trzymać. 

-Poczekaj chwilę, - odezwała się po chwili, - muszę skonfigurować twój czip. 

Usiadła do komputera, a na ekranie pojawiła się jakaś tabelka. Zaczęła stukać w klawisze i nie zwracała nam nie uwagi. Po chwili odwróciła głowę i rzuciła w moją stronę:

-No widzisz, już po wszystkim. Urządzenie zacznie działać za jakąś godzinę. 

-Co to jest? - spytałem, udając, że wszystko jest w porządku, - Czy przy pomocy tego będziecie mnie kontrolować? Uśmiechnęła się tajemniczo.

-I tak i nie. Jeśli nie będą przychodziły ci do głowy głupoty, nikt się nie bezie tobą interesował. Po prostu będziesz to sobie nosił. To taki dowód osobisty. 

-Aha, - przełknąłem ślinę.

Uśmiechnęła się znowu.

-Oczywiście żartowałam. Nikt nie podejrzewa cię, że jesteś zdolny do jakiejkolwiek niesubordynacji. Nie po to tu jesteśmy, żeby robić ci krzywdę, ale po to, żeby cię chronić. Zresztą sam zobaczysz. 

Wstała i znowu podeszła do stolika ze strzykawkami. 

-Zostało jeszcze kilka zastrzyków, ale teraz już bez ekstrawagancji. Normalnie w pupę. 

Pokazała mi igłę. Wyglądała zupełnie normalnie.

-Chodź, zaraz będzie po wszystkim i będziesz mógł wrócić do domu. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ostatnie wakacje.

165. W restauracji "Pod Słomianą Strzechą".    Kiedy tylko przekroczyłem próg tego swoistego przybytku, zorientowałem się, że zaba...