wtorek, 23 stycznia 2024

Ostatnie wakacje.

49. Gotowi na najbardziej ekscytujący wieczór tych wakacji.


Niestety pomimo moich heroicznych wysiłków, w pewnym momencie musiałem się poddać, a moim ciałem szarpnął tak potężny skurcz, iż miałem wrażenie, że doświadczam orgazmu. Choć tak naprawdę do dziś nie jestem pewien, czy rzeczywiście tak nie było. Coś wewnątrz mnie próbowało mówić, że to, co się właśnie dzieje, to istne wariactwo, jakieś zboczenie, niestety, to, co widziałem, było tak magiczne i niezwykłe, że żadne logiczne argumenty nie trafiały do mojej świadomości. Moja ciocia była dla mnie prawdziwym objawieniem. 

Dopiero po chwili, kiedy nieco się uspokoiłem, zdałem sobie sprawę, że pod tym obcisłym złotym kostiumem ciocia ma delikatną koronkową bluzkę. Sprawiało to, że prezentowała się niepowtarzalnie, niezwykle uroczo i mimo wszystko bardzo romantycznie. Z podziwem i dumą musiałem stwierdzić, że wygląda na znacznie młodszą, niż jest w rzeczywistości. Dotarło do mnie, że bez żadnego wstydu mogę pochwalić się nią moim kolegom i powiedzieć, że jest moją rówieśniczką. Prawdopodobnie nikt by się nie domyślił ile naprawdę ma lat.

No cóż, to były rzeczywiście niesamowity widok, który do dziś mam w swojej głowie. Oprócz tego obcisłego kostiumu ciocia miała na sobie też skórzaną kurteczkę, która również lśniła jak czyste złoto. Wyglądała naprawdę nieziemsko, jakby zstąpiła wprost z niebios. Stała tak przede mną, przechylając głowę na jeden bok i rozpuszczając swoje długie, czarne włosy, a moje nogi zrobiły się miękkie jak z gliny i byłem przekonany, że za chwilę upadnę. 

W tym jednym krótkim momencie cały mój dotychczasowy świat wywrócił się do góry nogami. Nagle uświadomiłem sobie cały wachlarz gorących uczuć wobec niej i dotarło do mnie, że zrobię wszystko, aby się do niej zbliżyć jeszcze bardziej. Byłem przekonany, że bez niej moje życie straciłoby sens. Zacząłem dostrzegać coś, do czego jeszcze godzinę temu nie byłem w stanie się przyznać. To była miłość, ale nie taka, jaką siostrzeniec darzy swoją ciocię, lecz taka, która zarezerwowana jest dla dorosłego mężczyzny i dorosłej kobiety ze wszystkimi aspektami tego typu związku. 

Im bardziej sobie to uświadamiałem, tym bardziej docierało do mnie, że to nieetyczne, że nigdy nie powinno mieć miejsca. Niestety było już za późno. Bez względu na to, jak bardzo się starałem, nie potrafiłem nad tym zapanować. Moje uczucia i pragnienia wzięły nade mną w górę. Pokusa, by pójść dalej, była silniejsza ode mnie.

-O Boże, Julian, jak ty na mnie patrzysz. Chodźmy już, bo taksówka nam ucieknie, - odezwała się miękko, przyglądając mi się uważnie, co sprawiło tylko, że poczułem się jeszcze bardziej rozpalony. 

W końcu, czy tego chciałem, czy nie, ruszyliśmy do wyjścia, gotowi na najbardziej ekscytujący wieczór tych wakacji. Czarna Toyota Corolla czekała już na ulicy, jak boski rydwan, który miał nas zabrać na to niezwykłe wydarzenie. Wsiedliśmy i pomknęliśmy przez miasto jak para idoli, na których czekał już tłum wielbicieli. Byłem tak niezwykle szczęśliwy i odrealniony, że miałem wrażenie, jakbym nagle znalazł się na innej planecie.

Kiedy taksówkarz wysadził nas wąskiej uliczce, było już dosyć późno. Mimo to okolica wcale nie opustoszała. Jak w typowym miasteczku nad jeziorem o tej porze roku panowała przyjemna letnia atmosfera. Było dosyć ciepło a niebo rozświetlone pomarańczowo-czerwonymi promieniami zachodzącego słońca, zdawało się zachęcać do zabawy. Niestety nadciągające od strony wody ciężkie ciemne chmury, zwiastowały, że w ciągu kilku godzin prawdopodobnie zacznie padać. 

Ca cudowna relaksująca atmosfera wakacji zdawała się unosić w powietrzu niczym złoty pył. Rozentuzjazmowani weseli turyści spacerowali niespiesznie między kolorowymi straganami pełnymi przeróżnych pamiątek i zabawek, starając się kupić jeszcze coś dla siebie.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ostatnie wakacje.

165. W restauracji "Pod Słomianą Strzechą".    Kiedy tylko przekroczyłem próg tego swoistego przybytku, zorientowałem się, że zaba...