sobota, 27 stycznia 2024

Ostatnie wakacje.

54. Wiem, że dasz radę. 


Zachwyceni obsługą spojrzeliśmy na siebie, a ciocia wzruszyła ramionami.

-Nie wiem, nie mam pojęcia. A co ty byś chciał? - rzuciła w moją stronę.

Przez chwilę zastanawiałem się, ale potem uśmiechnąłem się do kelnera i powiedziałem:

-Hmm, wydaje mi się, że chciałbym spróbować tego egzotycznego koktajlu tropikalnego. Brzmi bardzo kusząco i idealnie wpasuje się w tajemniczy klimat tego miejsca.

Kelner również uśmiechnął się i odpowiedział:

-Doskonały wybór, panie! Ten koktajl z pewnością ożywi wasze zmysły i doda jeszcze większego smaczku waszej przygodzie. Zaraz przyniosę państwu napoje, abyście mogli cieszyć się pełnią smaku i atmosfery tego magicznego wieczoru.

Kelner odszedł w stronę kuchni. Na scenie zapanowało lekkie ożywienie. Saksofonista, który zdążył już zagrać kilka utworów, gdzieś zniknął, a za kurtyny wynoszono nowe instrumenty. Widać było, że za chwilę zacznie się coś dziać.

Kiedy tak siedzieliśmy i czekaliśmy na nasze zamówienie, ciocia spojrzała na mnie ze wzruszeniem i, chcąc coś powiedzieć, pochyliła się do przodu. Tym samym bez krzty zażenowania bezwstydnie spojrzałem w odchyloną część sukienki, gdzie mieściły się jej duże piersi zapakowane w biały koronkowy stanik. Gapienie się na jej cycki stawało się już standardem i zaczynało wchodzić mnie w krew, a ciocia jakby nie miała nic przeciwko temu. 

-Wiesz, Julianie, jestem taka podekscytowana, - powiedziała w końcu, wyciągając w moją stronę swoją dłoń i chwytając mnie za rękę tak, jakby rzeczywiście była moją partnerką, - te dziewczyny, które dzisiaj będą występować, są niezwykle utalentowane.

-Naprawdę? - spytałem, zaintrygowany jej poruszeniem.

-Wiesz, nie sądzę, aby można było je nazwać jeszcze amatorkami. Wygrywają wszystkie konkursy w tym lokalu już od kilku lat, każdy występ to dla nich moment triumfu. Nikt nie jest w stanie im zagrozić. Ich kariera rozwija się bardzo intensywnie, mimo że każda z nich na co dzień zajmuje się zupełnie czymś innym. Czy mamy jakiekolwiek szanse, aby dorównać ich poziomowi? - wyraziła swoje powątpiewanie.

Starałem się podnieść ją na duchu, więc powiedziałem:

-Rozumiem, że dla nich wygrana w konkursach jest ważna, ale czy to naprawdę jest najważniejsze? Według mnie to nie tylko o wygrywanie chodzi. Przecież możemy się dobrze bawić, poznawać nowych ludzi i cieszyć się tym niezwykłym miejscem. Jeśli nawet te dziewczyny wygrają, to i tak będę zadowolony, bo będę miał okazję je poznać i zapytać o tajniki ich sukcesu.

Ciocia spojrzała na mnie z uznaniem.

-Julianie, myślę, że masz rację. Nie chodzi tylko o wyniki, ale również o samą podróż, o doświadczenia i radość z tego, co robimy. Twoje podejście jest naprawdę dobre, - powiedziała, pochwaliła mnie i mocniej uścisnęła moją dłoń w ramach wsparcia.

Słysząc te słowa od cioci, poczułem się jeszcze lepiej. Wiedziałem, że nie muszę konkurować z innymi, aby czerpać przyjemność z życia. Ważne jest po prostu być sobą, cieszyć się każdym chwilą i otwierać się na nowe możliwości.

Kiedy już myślałem, że teraz będziemy już tylko oczekiwać na nasze dania, ewentualnie na to, aby zaśpiewać to, co wcześniej przygotowaliśmy, ciocia, delikatnie trzymając mnie za rękę, powiedziała:

-Wiesz, Julianie, mam pomysł. Co powiesz na to, żebyśmy razem zaśpiewali jedną piosenkę?

Spojrzałem na nią kompletnie zaskoczony. 

-Zaśpiewać? Ja? Ale... nie znam żadnej piosenki, - zaprotestowałem drżącym głosem.

Tymczasem ciocia chwyciła moje obie dłonie i spojrzała mi prosto w oczy.

-Julianie, wierzę w ciebie. Wiem, że dasz radę. To będzie dla nas wspaniała przygoda, - odezwała się cichym, ale stanowczym głosem.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ostatnie wakacje.

165. W restauracji "Pod Słomianą Strzechą".    Kiedy tylko przekroczyłem próg tego swoistego przybytku, zorientowałem się, że zaba...