sobota, 20 stycznia 2024

Ostatnie wakacje.

46. Pamiętaj, aby być pewnym siebie.


Zupełnie nie kojarzyłem tytułu tej piosenki. Nic mi on nie mówił, dlatego kiedy w moich oczach zobaczyła zmieszanie, wyjaśniła:

-To jeden z bardziej znanych utworów Elvisa Presleya. Na pewno to znasz. No ale jest też polska wersja. Poczekaj, zaraz znajdę i ją na YouTube. Może łatwiej będzie ci ją opanować. 

Nie czekając na moją reakcję, uruchomiła swój telefon i po chwili usłyszałem pięknie brzmiący utwór śpiewany przez młodą dziewczynę w języku polskim. Uważnie wsłuchałem się w słowa i melodię i po chwili stwierdziłem, że jednak będę w stanie go zaśpiewać. Mimo to wciąż byłem bardzo zdenerwowany i ona chyba to zauważyła, bo zwróciła się do mnie tymi słowami:

-Poczekaj, musimy sprawić, abyś trochę się rozluźnił, inaczej nic z tego nie będzie.

Podeszła do dużego barku po drugiej stronie salonu i wyjęła stamtąd butelkę czerwonego wina oraz dwa kieliszki na wysokich nóżkach.

-Co to? - spytałem, chociaż doskonale wiedziałem, co trzyma w ręku.

-Wino, - wyjaśniła bez najmniejszego skrępowania, - wypijemy po kieliszku, a gdy poczujesz się nieco lepiej, zaczniemy ćwiczyć.

Postawiła kieliszki na niskiej ławie i poprosiła mnie, abym usiadł obok niej. Następnie rozlała trunek do szklanych naczyń i podała mi jedno. Bez wahania wypiłem połowę zawartości. Wino było półsłodkie, aromatyczne i rewelacyjnie smakowało. Dodatkowo czułem, jak delikatnie rozgrzewa moje gardło. To było to czego, było mi potrzeba w tej chwili.

-Ciociu, czy ty chcesz mnie upić? - powiedziałem, uśmiechając się, a jednocześnie patrząc na nią podejrzliwie.

Uśmiechnęła się, tylko jedną stroną ust, co mogło sugerować, że jednak ma jakieś ukryte zamiary.

-Ależ skąd, Julian. Ja tylko chcę, żebyś się trochę rozluźnił, - odpowiedziała, ale jej słowa nie dawały jednoznacznej odpowiedzi na to, co tak naprawdę miała na myśli.

Czułem, że trzęsą mi się ręce dlatego, nie zastanawiając się, opróżniłem kieliszek, a ona od razu nalała drugi. Pomyślałem sobie, że jeśli wieczorem będę jeszcze w stanie cokolwiek zaśpiewać, to na pewno zrobię na wszystkich niezłe wrażenie. Kiedy wypiłem również drugi kieliszek, poczułem, jak moje ciało i umysł stopniowo wpadają w stan przyjemnego odprężenia. Większość moich dotychczasowych problemów powoli zaczęła odchodzić w niepamięć. Wiedziałem, że jeśli nie przesadzę z ilością alkoholu, to jestem na dobrej drodze do sukcesu. Martwiło mnie jedynie to, czy ciocia naprawdę chciała, żebym dotarł tego wieczoru do lokalu. Znałem swoje możliwości i wiedziałem, że po trzecim kieliszku mogę mieć problemy ze wstaniem z sofy.

Na szczęście ciocia nie polała po raz trzeci i po chwili poczułem, że jestem gotowy na największe wyzwania tego świata.

-No dobrze, ciociu, zaczynamy. Będę się starał dać z siebie wszystko, a ty będziesz mi w tym pomagać, prawda? - powiedziałem z kokieteryjnym uśmiechem.

-Ależ oczywiście, Julian, - odpowiedziała, ciepło się uśmiechając.

Po chwili otworzyła laptopa i wyszukała ten sam utwór. Razem powtórzyliśmy go w wersji wokalnej, starając się naśladować słowa piosenkarki. Następnie ciocia weszła na specjalną stronę do ćwiczeń karaoke, gdzie dostępna była jedynie melodia i tekst piosenki.

-No dobrze, ciociu, jestem gotowy. Możemy zaczynać, - powiedziałem nerwowym głosem, ponieważ bardzo mi zależało, żeby wszystko wyszło dobrze.

-Okej, Julian, tylko pamiętaj, aby być pewnym siebie. Zaczniemy od pierwszej zwrotki, - westchnęła ciocia, uśmiechając się ciepło.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ostatnie wakacje.

165. W restauracji "Pod Słomianą Strzechą".    Kiedy tylko przekroczyłem próg tego swoistego przybytku, zorientowałem się, że zaba...