poniedziałek, 22 stycznia 2024

Ostatnie wakacje.

48. Obcisły strój.


Nadchodził moment naszego wyjścia do klubu, a ja byłem niezwykle podekscytowany perspektywą wystąpienia na scenie przed liczną publicznością. Przez chwilę czułem się jak prawdziwy piosenkarz. Nawet zacząłem marzyć o karierze wokalnej i wyobrażać sobie występy na rockowych koncertach. 

Kiedy założyłem ekstrawagancki letni strój, który wybrałem razem z ciocią, kiedy wreszcie miałem na sobie tę luźną koszulę o jaskrawym wzorze, idealnie dopasowaną do moich gabarytów, wiedziałem, że wszystko będzie dobrze. Stałem przed lustrem w łazience cioci i rozmyślałem o wzorach, które zdobiły tę część garderoby. Nie mogłem rozpoznać roślin na niej występujących. Prawdopodobnie były to czerwone jaskrawe maki, albo kwiaty hibiskusa oraz zielone palmy, jednak trudno było jednoznacznie stwierdzić, ponieważ był to raczej abstrakt niż konkretny motyw. 

Tak czy siak, koszula była zajebista. Dodatkowo luźne spodenki sięgające przed kolano wyglądały naprawdę niesamowicie. Ich swobodny krój dawał mi niezwykłe poczucie swobody i pewność siebie. Byłem przekonany, że nawet w trudnych sytuacjach potrafią one ukryć moje podniecenie, a nawet wyjątkowo dużą erekcję. Miałem wrażenie, że cały stres mija, jak ręką odjął. Czułem się coraz bardziej pewny siebie i zrelaksowany. Miałem wrażenie, że świat jest na wyciągnięcie ręki, a wraz z nim moja ciocia. Wszystko wydawało się takie realne i możliwe do zrealizowania. 

No cóż, teraz musiałem tylko poczekać na moją towarzyszkę tego wieczoru. Czułem się taki podekscytowany, że mogę pójść tam właśnie z nią. Nie miej nie byłem przygotowany na to co miało się stać już wkrótce.

Kiedy ciocia wyszła z salonu, doznałem tak potężnego szoku, że przez długą chwilę nie mogłem się pozbierać. Nie poznałem jej – to była zupełnie inna osoba. Pomyślałem sobie, że to niesamowite, jak ubiór może odmienić czyjś wygląd. Patrzyłem na nią szeroko otwartymi oczami, mając wrażenie, że mnie one mylą. 

Moja cudowna ciocia miała na sobie połyskujący, złoty skórzany kostium, który był dodatkowo bardzo obcisły. Składał się ze spodni i topu z głębokim, trójkątnym dekoltem na wąskich ramiączkach i doskonale eksponował jej obfite piersi. Ciasno przylegały do ciała i wydawały  jeszcze większe, bardziej napęczniałe niż zwykle. Miałem wrażenie, że za chwilę wyskoczą na wierzch i zaczną się huśtać na wszystkie strony. To uczucie było tak, że nie mogłem sobie z nim poradzić przez dłuższy czas. 

To było niesamowite. Ten obcisły strój wydawał się, jakby był zrobiony z gumy. Idealnie dopasowany do jej figury eksponował najdrobniejsze szczegóły anatomii jej ciała. Byłem w coraz większym szoku i nie mogłem uwierzyć w to co widzę. Między jej nogami, w okolicy krocza materiał wciskał się w jej krocze z wyjątkową dokładnością. Bez najmniejszego problemu mogłem rozpoznać wydatny wzgórek łonowy i pionową szparkę jej cipki. 

Nie wiedziałem co się ze mną dzieje. Intensywne uczucie podniecenia narastało w tak błyskawicznym tempie, że nie byłem tego świadomy. Z całych sił starałem się odwrócić wzrok. Robiłem wszystko, żeby tylko nie patrzeć. Niestety było już za późno i nie byłem w stanie powstrzymać tego silnego odruchu. Czułem, że zaczynam się trząść, a moje oczy samoczynnie wędrują w jej stronę za każdym razem, gdy nie patrzy na mnie. 

Oszalałem na jej punkcie. Pragnąłem jej coraz bardziej i chciałem się do niej zbliżyć. Chciałem dotykać ją, pieścić i trzymać w swoich ramionach. Chciałem sprawdzić, co kryje się pod tym złotym elastycznym materiałem. Chciałem patrzeć na jej cipkę. Wiedziałem jednak, że nie mogę nawet o tym myśleć. Wiedziałem, że to nieetyczne, niemoralne, grzeszne i niestosowne. Starałem się nie myśleć o niej i skupić się na czymś innym.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ostatnie wakacje.

165. W restauracji "Pod Słomianą Strzechą".    Kiedy tylko przekroczyłem próg tego swoistego przybytku, zorientowałem się, że zaba...