poniedziałek, 26 listopada 2018

Syrena.

8. Ostatnie krople.

Dopiero teraz się uśmiechnęła. Cóż to był za uśmiech! Położyłem swoją dłoń na czubku jej głowy, spiąłem się w sobie i zacisnąłem uda. Musiała to czuć, ponieważ trzymała dłoń na moich pośladkach. Jeszcze mocniej zacisnęła na nich swoją rączkę, jeszcze mocniej ścisnęła mojego tarana.
W tym momencie strzeliłem. Strzeliłem na buzię. Sperma popłynęła obfitym strumieniem, a ona się uśmiechnęła. Ochlapałem jej twarzyczkę, usta, szyję, a także piersi. Pobrudziłem jej rączkę.
Słodkie uczucie gorącego doznania zwaliło mnie z nóg, przeszywało moje ciało od czubka głowy po koniuszki palców stóp.
-Ooooooh, ooooooh, ooooooh!!! - dyszałem.
Było mi tak dobrze.
Zamknęła powieki. Musiała, bo sperma strzelała coraz wyżej. To ona sama kierowała mojego fiuta właśnie w to miejsce. Ja sam nie byłem w stanie nic zrobić. Moje kolana uginały się pod ciężarem słodkiego orgazmu.
Pochyliłem się, chwytając jej głowę od tyłu i drżałem. Drżałem. Ledwie trzymałem równowagę i tryskałem na jej słodką buzię. Tryskałam raz po raz gorącym, gęstym nasieniem.
-Cudowna ty moja mała perełko, skąd przybywasz?! Och, oooooooohhh!!! - wyłem z rozkoszy.
Było mi tak dobrze. Chciałem jeszcze i jeszcze.
Nigdy bym nie przypuszczał, że ten sposób zabawy, może być aż tak przyjemny. W najśmielszych snach nie wyobrażałem sobie, że może być to, aż tak, cudowne i odlotowe.
-Aaaaaaah, aaaaaaah!!! - dawałem słowiczy koncert.
Już prawie kończyłem. Opadałem coraz niżej na kolanach, a ona swój ciężar dopasowywała do mnie, do wysokości mojego penisa. Wciąż bombardowałem ją spermą. Waliłem na jej słodką, małą buzię, a ona czubkiem mojego prącia rozmazywała to po swoich policzkach, ustach i nosie.
-Oooooooh, aaaaaah!!! - krzyczałem a echo odbijało się od wody.
Mogłem tylko jęczeć i wzdychać.
Ostatnie konwulsje sprawiały, że w jądrach czułem tylko ból, szarpanie i słodkie uczucie spełnienia. Moje ramiona, natomiast, coraz mocniej ogarniało odczucie wycieńczenia. Byłem pozbawiony sił, było mi tak dobrze. Byłem nieskończenie szczęśliwy. Nie chciałem nic więcej, nie chciałem nic, ponad to, co mi dała. Nie chciałem, by to się skończyło. Chciałem trwać tak w tej chwili.
Noc otaczała nas swoim słodkim całunem, zasłoną ciemności. Lampa bladego światła, zwanego księżycem, obmywała nasze ciała, obmywała tak, jak woda w tej małej zatoczce.
-O Boże, syrenko ty moja! - jęknąłem z przejęciem.
Na sam koniec skierowała swoją buzię wprost na wylot armatki, którą trzymała w ręku. Ostatnie krople wpadły między jej usta, na język. Z zamkniętymi powiekami połknęła całą zawartość i uśmiechnęła się gorąco.
Moimi biodrami szarpnął ostatni, tak silny, skurcz. Wiłem się w ostatnich konwulsjach przepływającej przez moje ciało potężnej energii orgazmu. Gęsta, biała sperma spływała po jej policzkach, nosie, ustach i piersiach, wpadała do wody i znikała gdzieś w jej ciemnych odmętach.
Czułem się tak, jakbym stanął przed obliczem Świętego Piotra, a za tymi ostatnimi drzwiami czekał na mnie raj. Niestety, to nie był jeszcze koniec.
Ilość niespodzianek, jaka czekała mnie tej nocy, miała okazać się dużo większa, niż byłem w stanie przypuszczać. Nim zdążyłem dojść do siebie, nim wrażenie gorąca i wszechobezwładniającego podniecenia opadło, na tyle, że byłbym w stanie rozsądnie myśleć, stało się coś zaskakującego.
W pewnym momencie, usłyszałem szelest. Nie, to był plusk wody.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ostatnie wakacje.

165. W restauracji "Pod Słomianą Strzechą".    Kiedy tylko przekroczyłem próg tego swoistego przybytku, zorientowałem się, że zaba...