11. Wyruchać tą starą babę.
Nawet ja wtedy zrozumiałem pewne niuanse takiej, dość nietypowej, sytuacji. Czym innym jest zostać wykorzystanym przez młodą, piękną laskę, zresztą nieznaną mi kompletnie, a czym innym być bzykniętym przez trzydziestoletnią kobietę, ze stażem małżeńskim, na dodatek nauczycielkę ze szkoły, której później musiałbym patrzeć w oczy do końca roku.
Pani Bożenka stała w płytkiej wodzie tak, jak ja. Uniosła do góry swoją luźną spódnicę i moim oczom ukazała się niesamowicie zabójcza, dojrzała cipa.
Dech mi zaparło na dobrych kilka minut. Jej piździsko porośnięte było jasnym zarostem tylko wzdłuż pionowego cięcia. Dbała o nie. Przez moją głowę przebiegła może trochę naiwna, trochę głupia myśl: Czy chodziła z tym do fryzjera? Jej cipa wyglądała bardzo, ale to bardzo apetycznie. Od patrzenia na nią kręciło mi się w głowie.
-Och! - wyrwało się z mojego gardła.
Tymczasem, pani profesor uśmiechała się ciepło i serdecznie. Aczkolwiek jej wzrok był stanowczy i nie tolerował sprzeciwu.
-Marku… - zaczęła w ten sam sposób.
“Czy ona nie umie zwracać się do mnie inaczej? To mnie tak onieśmiela. Czy robi To celowo?” - myślałem rozpaczliwie.
-Zróbmy umowę… - cedziła bardzo powoli tak, jakby nie chciała wyjawić mi wszystkiego na raz.
“Jaką umowę? Czego ona znowu ode mnie chce?” - myślałem w duchu.
-Tak? - odpowiedziałem, jak siedmioletni chłopczyk.
Najwidoczniej, moja postawa bardzo się spodobała, bo uśmiechnęła się jeszcze serdeczniej.
-Ja nie powiem nikomu, gdzie byłeś tej nocy i co robiłeś… - mówiła, a ja czułem, że wciąga mnie w niekorzystny układ.
Nie miałem jednak odwagi zaprotestować. Poza tym, nie wiem, czy tak do końca, tego chciałem.
-Nie zrobię żadnej awantury, a ty… - przerwała i wskazała na swoją cipkę.
Nie musiała kończyć. Tego właśnie się obawiałem. Poza tym, o czym już wyżej napisałem, nie wiedziałem, czy będę umiał odpowiednio ją zaspokoić. Ja dopiero startowałem w tej słodkiej dziedzinie życia, ona miała już pewnie duże doświadczenie. Byłem tak bardzo podniecony, że obawiałem się przedwczesnego wytrysku i kompromitacji w jej oczach. Wolałem więc do kombinować tak długo, jak tylko się da.
-Ty… no wiesz… ty wiesz co…
-Ale…
Skrzywiła usta i pokręciła znaczącą głową, nie przyjmując wymówki.
-Wiesz, czym się masz teraz zająć, kochaniutki.
-Ach, pani Bożenko, nie!
Trzy razy cmoknęła i znów pokręciła głową.
-Marku, wydaje mi się, że nie masz wyjścia.
-Pani Bożenko, proszę…
-Nie, nie, nie… Moja cipka jest bardzo spragniona, czeka na ciebie nie.
-Pani Bożenko, ale…
Wiedziałem, że jestem przegrany, ale jakoś trudno było mi się przełamać.
-Hm… no… tak teraz?
Milczała. Miałem zaczynać.
Trudno było mi się zmusić do tego, żeby wyruchać tą starą babę. Tak, według mnie była stara. Trzydzieści lat i więcej, to wtedy dla mnie było dużo. Wydaje mi się, że chodziło tu tylko o samo wrażenie. Przecież wciąż była piękna i wciąż była bardzo, ale to bardzo podniecająca.
W tym momencie mój penis sterczał już do góry bardzo przepisowo, gotowy do gorącej akcji.
-Pani Bożenko, och pani Bożenko! - westchnąłem, chwytając się za moją fujarę.
W szerokim uśmiechu pokazała zęby.
-No… widzę, że cię przekonałem, mój ty pieseczku.
Przez moje plecy przebiegł gorący dreszcz. Głęboko nabrałem powietrza w płuca i z synkiem je wypuściłem. Dotarło do mnie, że nie ma co się oszukiwać. Tak samo, jak ona tego chciałem. Być może, z innych powodów, być może, inaczej sobie to wyobrażałem, ale chciałem tego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz