czwartek, 22 lutego 2024

Ostatnie wakacje.

81. Zadanie do spełnienia.


Zdecydowanie, lecz powoli ruszyłem w kierunku domu, stawiając kroki bardziej ostrożnie, dbając o to, by nie wydać mojej obecności. W mojej głowie toczyła się walka między wstydem a potrzebą naprawienia popełnionego błędu. Chociaż byłem przerażony tym, co mnie czeka, wiedziałem, że muszę się z tym zmierzyć i w jakiś sposób się wyjaśnić.

Dopiero kiedy na powrót zobaczyłem światła domu, zdałem sobie sprawę, że nadal jestem nagi. W tej panice zapomniałem zabrać ubrania. Przeraziło mnie to jeszcze bardziej, bo wiedziałem, że jeśli ona je znajdzie wszystko się wyda. Zresztą, o czym ja myślałem, przecież ona pewnie i tak już się domyśliła.

"Tak", - pomyślałem stanowczo, - "trzeba stawić czoła temu, co zrobiłem i ponieść konsekwencje". 

Tak bardzo się tym wszystkim przejąłem, że nie patrzyłem pod nogi. To był mój błąd. Kolejny zresztą tego wieczoru. Nagle poczułem, że ziemia pod moimi stopami się osuwa, a ja sam tracąc panowanie nad swoim ciałem, przez chwilę zawisam w powietrzu. 

Upadek był bardzo bolesny i powiem szczerze, gdyby nie gęste jeżyny i pokrzywy, które go zamortyzowały, pewnie doznałbym jakiegoś poważnego urazu. 

-O matko święta! - jęknąłem z bólu i przerażenia. 

Krawędź gruntu znajdowała się dwa metry nad moją głową. Odczuwałem dotkliwe pieczenie z ran, które powstały po ostrych kolcach jeżyn. Nie widziałem tego dokładnie, ale nie musiałem i tak czułem, że jestem podrapany dosłownie w każdym miejscu mojego ciała. Gdybym miał na sobie ubranie, może wszystko wyglądałoby inaczej, a tak… Wiedziałem, że teraz to już wpadłem jak śliwka w kompot. Na dodatek te pokrzywy. Nie wiedziałem co gorsze: pokrzywy czy jeżyny. Pokrzywy zaczynałem odczuwać dopiero po dłuższej chwili, ale były o wiele bardziej przykre. Ostry ból przenikał każdy zakamarek mojego torsu, rąk i nóg. Co najgorsze poparzyłem też sobie intymne części mojego ciała łącznie z workiem mosznowym i penisem. Dotknąłem mojego podbrzusza. Całe płonęło. 

-Jasna cholera, - zakląłem, nie wiedząc, co zrobić.

Leżałem na ziemi, otoczony przez jeżyny i pokrzywy, odczuwając ból i wstyd jednocześnie. To, co się stało, było absolutnie nieprawdopodobne. Chwyciłem za głowę, próbując zebrać myśli i zrozumieć, jak to się mogło stać. Pamięć o tym, co widziałem w oknie, była jeszcze świeża, ale teraz przede mną stała zupełnie inna rzeczywistość.

Z trudem usiłowałem wstać, ale poparzenia po pokrzywach jeszcze bardziej drażniły moją skórę, przyprawiając mnie o mdłości, a każdy ruch wywoływał nowe uczucie bólu. Myślałem, że to jest po prostu koniec świata. 

W końcu udało mi się podnieść. W ciemnościach wymacałem jeden z osuwających się korzeni, chwyciłem go oburącz i podciągnąłem się. Piaszczysta skarpa pod moimi stopami bardzo szybko się osuwała i wiedziałem, że nie będę w stanie się tak długo utrzymać. Spojrzałem w stronę domu, a tam, za oknem, zobaczyłem jej sylwetkę. Stała tam, jakby była zamrożona w czasie. Czy widziała, co się stało? Czy właśnie teraz stałem się obiektem jej pożądania? Prawdopodobnie nie. Prawdopodobnie sama zastanawiała się, co zaszło. 

Usiłowałem wydostać się na zewnątrz. Ignorując ból i wstyd zebrałem wszystkie siły. W końcu po kilku próbach się udało. Nie byłem już w pułapce, ale wciąż miałem zadanie do spełnienia. Trzeba było zachować się jak mężczyzna i wszystko wyjaśnić. Nie było innego wyjścia. 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ostatnie wakacje.

165. W restauracji "Pod Słomianą Strzechą".    Kiedy tylko przekroczyłem próg tego swoistego przybytku, zorientowałem się, że zaba...