poniedziałek, 19 lutego 2024

Ostatnie wakacje.

78. Pragnienie i wstyd.


Całkowicie naga, oszałamiająco piękna i podniecająca, zamiast odejść, podeszła jeszcze bliżej do okna. W tej chwili wiedziałem już, że wyrok na mnie zapadł, że grzeszne pożądanie całkowicie wciągnęło mnie w swój wir. Nie było szans, żebym się przed tym obronił. Zaszedłem za daleko i teraz mogłem już tylko brnąć do przodu. Było mi tak bardzo wstyd, że nie mogłem zapanować nad swoim podnieceniem. Moje ciało trzęsło się w ekscytacji, lęku a przede wszystkim ogromnym podnieceniu, a myśli krążyły chaotycznie wokół jednego, zakazanego obrazu, który miałem teraz przed sobą. Jedyne, co mogłem teraz zrobić, to kontynuować to, co zaczęło się już nieodwracalnie.

Działałem automatycznie, bezradnie, zachowywałem się tak, jakby ktoś kierował mną za pomocą niewidzialnego pilota. Na kolanach, nie zważając na drobne gałązki i pokrzywy, skradałem się bliżej.

"Boże, ona jest taka piękna, taka podniecająca. Chcę jej, pragnę tak bardzo, że nic już się nie liczy. Chcę tylko jej, tylko jej…" - myślałem w opętańczym rytmie.

Ona też opadła na kolana. W delikatnym rozkroku wcisnęła dłoń między swoje uda. Tak po prostu, jakby się wstydziła, zakryła swoje intymne miejsce i tylko wytrawne oko mogło dostrzec, że jeden z palców wsunął się do środka. Ja to dostrzegłem. Ona wiodła mnie na pokuszenie na samo dno piekieł, a ja śledziłem każdy najmniejszy jej ruch. Nie było wątpliwości, że się onanizuje. Ona robiła to przed uchylonym, ogromnym oknem, zapewne myśląc, że już dawno grzecznie śpię i niczego nie jestem świadomy. Tylko czy na pewno?

Moje serce biło jak oszalałe, pracując w rytmie mojego pożądania, a myśli uciekały w spirali niewybrednych fantazji. Czy to właśnie tak miało się skończyć? Czy miałem rzeczywiście wejść w tę pułapkę i spędzić tutaj, w ukryciu, te nieodpowiednie chwile? Czy przestać obserwować i wycofać się, jak to zawsze robiłem w trudnych sytuacjach? Z każdą sekundą stawało się to trudniejsze, a pokusa była tak silna, że myśli o wyjściu zaczęły blednąć.

To było dziwne, bo ona patrzyła przed siebie. Miałem wrażenie, że spogląda na mnie. Tyle tylko, że jej spojrzenie nie szukało jakiegoś konkretnego celu. Było mgliste, jakby trochę obłąkane. Mimo to, w jakiś sposób, miałem wrażenie, że patrzy na mnie. To było dziwne, i tak dziwnie się czułem. Zawahałem się, nie wiedząc, co robić. Czy nadal obserwować? Czy wrócić do pokoju? Czy w ogóle nie ruszać się i dalej przypatrywać się temu, co działo się przed moimi oczami? Byłem skonsternowany, a zarazem głęboko podniecony. To było coś, czego nie potrafiłem zrozumieć, czego nie umiałem przewidzieć.

Spostrzegłem, że w swojej cipce ma już dwa palce i że poruszają się one coraz szybciej do przodu i do tyłu. Drżała, jej ciało pulsowało, a piersi kołysały się dumnie na boki, prezentując całe swoje oszałamiające piękno. Boże, jakie ona miała wielkie cycki, marzenie każdego faceta. Ja młody niedoświadczony chłopak czułem się onieśmielony, a jednocześnie tak niebotycznie podniecony. Nie wiedziałem, co robić. Nie wiedziałem co się ze mną dzieje. 

Obejrzała się nagle, jakby coś ją zaniepokoiło. Jej spojrzenie przeleciało po ciemnościach ogrodu, jakby w poszukiwaniu cienia jakiegoś obcego obserwatora. Na moment poczułem, że mój oddech się zatrzymuje. Czyżby mnie zauważyła? Czy jednak to tylko przypadek? Wewnętrzna walka nadal trwała — pragnienie i wstyd, pożądanie i poczucie winy. Nie potrafiłem się oprzeć, nie potrafiłem odejść.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ostatnie wakacje.

165. W restauracji "Pod Słomianą Strzechą".    Kiedy tylko przekroczyłem próg tego swoistego przybytku, zorientowałem się, że zaba...