poniedziałek, 26 lutego 2024

Ostatnie wakacje.

85. Tylko, pamiętaj, nikomu o tym nie mów. 


To było tak niewyobrażalnie erotyczne i jednocześnie tak niezwykłe, że trudno było to zaakceptować jako rzeczywistość. l wszystko to działo się w świetle kinkietów zawieszonych na ścianach, w jej tajemniczej sypialni, gdzie byliśmy tylko my we dwoje. Czułem się, jakbym wchodził na dzikie, nieodkryte terytorium, eksplorował zakazane obszary mojego życia. Byłem zupełnie bezbronny i zdominowany przez te jej niezwykle przyjemne, ale dość obezwładniające działania. Mimo to byłem tak cholernie szczęśliwy.

W pewnym momencie przestałem myśleć i całkowicie oddałem się tej niewyobrażalnej rozkoszy, która mnie ogarnęła. Nie było już żadnych granic, żadnych oporów z mojej strony. Byłem tam, w tym momencie, razem z nią oddawałem się jej słodkim pieszczotom i byłem tak cholernie szczęśliwy. Opadłem na plecy w miękkiej pościeli i jęczałem, oddając się seksualnej rozkoszy młodego chłopaka. 

Jej dłonie sprawiały, że moje ciało szarpało się w coraz intensywniejszych doznaniach, targane wichrem coraz słodszej ekstazy. Wszystkie pruderyjne myśli, obawy i wstyd zniknęły jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Byłem zupełnie poddany temu doznaniu, całkowicie oddany namiętności i przyjemności, która przejęła władzę nad moim ciałem. Moje jęki były coraz głośniejsze, a oddech przyspieszony. Serce waliło jak oszalałe. Nie było już żadnych granic między nami, a seksualna energia przenikała mnie coraz mocniej.

Jej ruchy stawały się coraz szybsze, bardziej intensywne, niepohamowane. Patrzyłem na te jej wielkie kołyszące się piersi i zbliżałem się do własnego gigantycznego orgazmu. Moje ciało trzęsło się w niesamowitej ekstazie, a wszystko wokół zdawało się zanikać we mgle. Byłem teraz tylko ja i ona. Byliśmy połączeni w tym jednym, trudnym do zrozumienia momencie.

Nagle przyszło to niewytłumaczalne, kosmiczne uczucie, jakbym osiągnął granicę wszechświata i jednocześnie wyszedł poza nią. Wszystko stało się nierealne, a moje ciało przypominało wulkan gotowy do wybuchu. To było niewiarygodne, jak ciało potrafi reagować na te bodźce, na tę rozkosz, która zdawała się wypełniać całą moją egzystencję, wszystko to, czym byłem.

Drżenie całego ciała, intensywność i błogość doznań — to był punkt kulminacyjny. Nie byłem już w stanie kontrolować tego, co się ze mną dzieje. Przeszedłem przez moment niesamowitego uniesienia, a potem zapadła cisza. Wszystko opadło, a ja leżałem tam, oddychając ciężko, z odczuwalnym upojeniem w ciele i umyśle.

Zastanawiałem się, co właściwie się stało? Nie był to tylko czysto fizyczny wytrysk, to była jakby fala wyzwolonej namiętności i emocji. Czułem, jak moje ciało się wyczerpało, a jednocześnie czułem się tak, jakbym doświadczył czegoś znacznie głębszego niż tylko fizyczna przyjemność. To był moment, który zmienił mnie na zawsze.

Wreszcie ciocia zatrzymała swoje ruchy i uspokoiła się. Oboje leżeliśmy tam, w ciszy i oddychaliśmy ciężko, odczuwając obecność tej drugiej osoby. Było coś niezwykle intymnego w tej chwili, coś, co przekraczało granice cielesności i zaczynało się w sferze emocji i ducha. Jej wielka pierś leżała na mojej twarzy, utrudniając mi oddychanie, ale niczego nie żałowałem. Byłem totalnie szczęśliwy.  

-Wszystko będzie dobrze, - usłyszałem cichy szept cioci. Jej dłonie nadal były na moim ciele, troskliwe i opiekuńczo je głaskały. - Niczym nie musisz się przejmować. To będzie taka nasza mała tajemnica, dobrze? Tylko, pamiętaj, nikomu o tym nie mów. Żeby wszystko było dobrze, nikt nie może się to tym dowiedzieć.

Nie byłem pewien, co dokładnie znaczyły te słowa, ale w tej chwili wiedziałem, że coś się zmieniło. Coś, czego nie sposób było już zatrzymać i wycofać. Byliśmy teraz połączeni przez ten intymny, niezwykły moment, który zostawił we mnie głęboki ślad.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ostatnie wakacje.

165. W restauracji "Pod Słomianą Strzechą".    Kiedy tylko przekroczyłem próg tego swoistego przybytku, zorientowałem się, że zaba...