niedziela, 25 lutego 2024

Ostatnie wakacje.

84. Nie protestowałem.


Ona była tak blisko, a jej dotyk sprawiał, że całe moje ciało reagowało w sobie tylko znany sposób. Skrajne doznania bólu i podniecenia mieszały się we mnie, a ona, prawie naga, stała tuż obok, traktując mnie jak małe dziecko, które potrzebuje troskliwej opieki. Czy to było normalne? Nie, to nie było normalne, ale nic nie mogłem na to poradzić.

I teraz nastąpił ten najbardziej niezwykły i trudny do ogarnięcia moim krytycznym umysłem moment. Absolutnie nie byłem na to przygotowany, chociaż z drugiej strony może powinienem. Z kronikarskiej potrzeby chciałem zaznaczyć, że tak samo jak ciało mój wielki i sterczący penis był również podrapany i poparzony. Pomimo tego, że sterczał jak gruba gałąź, był w opłakanym stanie, ale nie przypuszczałem, że ona zechce się zająć także i nim.

No cóż, to była kryzysowa sytuacja, ale w najśmielszych snach nie spodziewałem się takiego scenariusza. Nie wiem, kto miał bardziej nie po kolei w głowie: ja z tym swoim szalonym biegiem przez las na golasa czy ona teraz.

Zrobiła coś, co wysadziło mnie z przysłowiowych butów, po prostu wystrzeliłem w kosmos. Usiadła obok mnie na łóżku i spojrzała mi głęboko w oczy. Jej wzrok był pełen współczucia i troski, a jednocześnie było w nim coś zmysłowego i niezwykle prowokującego. Przez chwilę byłem sparaliżowany tym spojrzeniem, nie wiedząc, jak zareagować.

-Daj, - powiedziała cicho, sięgając po tę dużą tubę, którą przyniosła. To był jakiś żel. Jej ruchy były pewne i zdecydowane, a ja wciąż byłam w szoku, że to się naprawdę dzieje. Nabrała dużą ilość na dłoń i delikatnie rozprowadziła po mim grubym członku. Substancja sprawiła, że poczułem zimno i swoistą ulgę. Ulgę od bólu, ale nie od podniecenia. Już same jej dłonie przyprawiały mnie o kosmiczny odlot. Gorąca słodycz przepełniała każdą komórkę mojego ciała. Moje podbrzusze zaczęło się kurczyć: najpierw powoli a później coraz szybciej i mocniej. 

Nie protestowałem, nie powiedziałem "nie". Po prostu siedziałem tam trochę sparaliżowany ogromnie podniecony i obserwowałem, jak moja seksowna i tajemnicza ciocia bierze mojego pokrzywdzonego kutasa w swoje ręce. Ruchy jej dłoni były delikatne i zarazem bardzo pewne, a dotyk niezwykle troskliwy i szczegółowy. Raczej to nie było zwykłe dbanie o moje zdrowie. Odczuwałem mieszankę bólu i wybuchowej przyjemności, przyjemności, której nigdy wcześniej nie doświadczyłem. Byłem w raju. Jakiekolwiek słowa były zbędne. Mimo to ona się odezwała:

-Spokojnie, to tylko po to, żeby złagodzić ból. Poparzenie penisa jest bardzo bolesne i może być niebezpieczne. Nie jestem w stanie patrzeć, jak cierpisz.

Nie uwierzyłem jej, ale te jej słowa brzmiały tak szczere i serdeczne, że czułem, iż rozpływam się w tej słodyczy. Byłem w jej rękach dosłownie i w przenośni. Jej delikatne ruchy sprawiły, że ból zaczął ustępować, a zamiast tego odczuwałem coraz większą rozkosz. Tylko rozkosz. To było tak dziwne, że nawet nie miałem siły na żaden protest. Zresztą, po co protestować. Przecież bardzo tego chciałem. 

Nie byłem już pewien, co się ze mną dzieje. Czy to była realna sytuacja, czy może jakieś złudzenie? Byłem w szoku, że to wszystko jest tak intymne, tak osobiste, a  jednocześnie byłem w jakimś dziwnym transie. Płynąłem na fali nieznanej mi dotąd gorącej rozkoszy, przyjemności i zakazanej pożądliwości.








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ostatnie wakacje.

165. W restauracji "Pod Słomianą Strzechą".    Kiedy tylko przekroczyłem próg tego swoistego przybytku, zorientowałem się, że zaba...